„Maski pośmiertne” Anna Rozenberg

MASKI POŚMIERTNE

  • Autor:ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron:384
  • Data premiery:10.03.2021r.

Moi dwaj lubiani autorzy kryminałów polecają tą pozycję, która miała premierę 10 marca br.@Marta Matyszczak pisze, że „Lepszego kryminalnego debiutu w 2021 roku nie przeczytacie.” @Robert Małecki (przypominam recenzję rewelacyjnej Zmory), że jest to „Świetna, ekspresyjna narracja, fachowy research i niepowtarzalny klimat brytyjskiego miasteczka …”. Sprawdzicie, czy opinie nie są przesadzone? Jeśli tak, to zapraszam.

Każdy z nas nosi maskę

Chyba zakładamy maski każdego dnia. Zakładamy z różnych powodów, gdy chcemy się komuś przypodobać, gdy nie chcemy nikogo urazić, gdy boimy się konsekwencji. Odgrywamy w życiu pewne role. Jesteśmy pracownikami, rodzicami, kolegami/koleżankami, dziećmi. A prawda jest gdzieś zawsze pośrodku. O jakich maskach myślała @Anna Rozenberg pisząc swą debiutancką powieść? Fabuła toczy się w typowo brytyjskim miasteczku Woking. Rzeczywistość brytyjska została tak świetnie oddana przez autorkę, że oczami wyobraźni widziałam niskie domki z cegły z murowanymi ogrodzeniami i typowo angielskie apartamentowce. Nietypowy jest główny bohater. To inspektor policji David Redfern pół Polak, pół Anglik, a raczej angielski Jamajczyk. O tym, że jego skóra ma inny kolor, niż typowo brytyjski zorientowałam się na 80 stronie. A to już o książce naprawdę dobrze świadczy. Nie dość, że pochodzenie nietypowe, to jeszcze potrafi mówić w języku polskim. Co momentami przysparza mu przyjaciół, a momentami wrogów. Najczęściej umiejętność ta powoduje duże zaskoczenie. To nie jedyny polski motyw. David rozpoczyna śledztwo w sprawie morderstwa, uwaga … dwójki Polaków, Bożeny i Mariusza Sokolińskich. On przyjechał na rozmowę o pracę do McLaren Technology Centre, ona mu towarzysza. Ale czy tylko? Jaki prawdziwy cel wizyty miała Bożena? Dlaczego interesowały ją losy polskich żołnierzy, którzy spoczęli na Brookwood Military Cemetery? Czy znalazła to czego szukała? Śledztwu nie pomaga osobista sytuacja Redferna, od niedawna w Woking. W aktualnym miejscu pracy pojawił się po śmiertelnym postrzeleniu swego byłego partnera Adriana Bones, brata byłej dziewczyny Patricii. Wybitnego i zdolnego śledczego u którego w pewnym momencie zdiagnozowano chorobę psychiczną, która powiodła go do zamachu w katedrze w Guildford. Śmierć Adriana staje pod znakiem zapytania, gdy w Dover wyłowiono ciało nieznanego mężczyzny, u którego znaleziono tabliczkę z nagrody policyjnej na nazwisko Redferna. David nie ma wątpliwości, wyłowione ciało to Adrian. Równolegle do morderstwa Sokolińskich, David próbuje się dowiedzieć, co tak naprawdę stało się z Adrianem i kim jest osoba, która pozostawia mu takie wiadomości jak: „Odpuść”, „Masz ostatnią szansę” i „Nie zginęło Ci coś?”. David skrupulatnie bada, analizuje, czyta między wierszami, kluczy i sprawdza, czy coś mu nie umknęło. Rozszerza poszukiwania wiedząc, że „(..) śledztwo to nie film sensacyjny. (…) Zwykle to żmudna, mrówcza praca, a najczęściej irytujące czekanie”.

Czy to udany debiut?

Bardzo udany debiut. To oczywiście kwestia gustu. Ja jestem pewna, że jeśli pojawią się dalsze losy Davida Redferna będę je chciała prześledzić. Przede wszystkim głębokie ukłony dla autorki za: Osadzenie w powieści postaci autentycznej. Świadka tamtejszych wydarzeń. Mieszkającego w Woking Pana Pawła Jarząbka, którego historia została wpleciona w fikcję literacką.Prawdziwie poważny research. Zwrócenie uwagi czytelnika na obóz polski w Tweedsmuir i polskie groby w Brookwood. Te dowody trudnych, powojennych losów niezwykle wzbogaciły fabułę kryminalną. To cudownie, że autorka nie pokusiła się i nie stworzyła kolejnego kryminału, gdzie istotą było poszukiwanie mordercy. Cel powieści w tym przypadku tkwi gdzieś indziej, gdzieś głębiej, gdzie nikt o powierzchownym spojrzeniu nigdy nie zajrzy. Polsko – brytyjski misz masz. Niekoniecznie tak oczywisty, nawet jeśli się mieszka tak długo w Woking, jak sama autorka. Postaci dziadka Davida, samego Davida, czy innych Polaków nie są jednoznaczne. Trochę polscy, trochę brytyjscy. Tacy pośrodku. Nawet jeśli, jak Millerowie, czują się w pełni Brytyjczykami pewne okoliczności zmuszają ich na spojrzenie w kierunku Polski. Nagle ta polskość okazuje się ważna. Niezwykle trafne okazały się również spostrzeżenia Marty Sokolińskiej na temat brytyjskiej rzeczywistości. Jest tu trochę o „ekologicznym borderline”, nieocieplanych domach (potwierdzam sama byłam w Londynie i tej wilgoci w hotelu nie zapomnę), braku kultury gotowania itd. Zapewne to własne spostrzeżenia autorki i to mi się podoba. Ogromny szacunek dla starszych osób. Starsze osoby zobrazowane w książce zostały z należytą atencją. To nie staruszkowie, z których się śmiejemy, lub im współczujemy. To inteligentne osoby, z bogatymi przeżyciami, którym wiele mamy do zawdzięczenia i którzy wiele nam mają jeszcze do powiedzenia. To niezwykle bogate wewnętrznie postaci. To głownie Polacy, którzy znaleźli się w Wielkiej Brytanii po wojnie. Niekoniecznie otwartej i witającej ich z otwartymi ramionami. To Polacy często przez Anglików zapomniani. Anglików, za których wielu oddało swe życie. Sami bracia Biernat – Stanisław, Feliks i Lucjan – zostali opowiedziani z dużym zaangażowaniem i oddaniem. O takich ludziach i ich pogmatwanych losach warto zawsze czytać. Niedoskonałych bohaterów. Wielu z nich ma skazy. Sam Redfern cierpi na zmęczenie, stany depresyjne, które są wynikiem choroby immunologicznej. Linda, ambitna policjantka walcząca z własnymi demonami. Wspomniany Adrian Bones. Córka ofiar, przeżywająca żałobę w specyficzny sposób. Takich postaci w powieści jest sporo. Historyczną wartość. Nie zawsze udaje się z sukcesem wpleść historyczny wątek w kryminał. Tym razem Annie Rozenberg się to udało. Nie znudziłam się ani razu wątkami historycznymi, mimo, że momentami opowieści te toczyły się równolegle ze śledztwem. Mam świadomość, że nie każdemu się to podoba. Jako wnuczka walczącego z gen. Andresem we Włoszech polskiego żołnierza ze wzruszeniem czytałam o tym, co zdarzyło się siedemdziesiąt lat temu.  O tym, co ukształtowało powojenną polsko – brytyjską rzeczywistość. Wzruszyłam się czytając o niemym proteście Polaków przeciwko wizycie Chruszczowa i Bulganina w kwietniu 1956r. Ponad 20 tys. Polaków i innych emigrantów w niemym pochodzie podążało za Generałem Władysławem Andersem i Tadeuszem Borem-Komorowskim. „Niemy marsz tysięcy pozbawionych ojczyzny emigrantów politycznych miał przypomnieć politykom Zachodu, że zaakceptowana przez nich „żelazna kurtyna” nie drgnęła.” (źródło: Polityka). Mnie historycy tego nie nauczyli. Ech, nie ten rocznik. Ja o tym dowiedziałam się z „Masek pośmiertnych” i za tą wiedzę chapeau bas.

To jedna z tych książek, które powinniście przeczytać. 

Śledztwo może nie toczy się szybko, ale nie o to tu chodzi. Tu chodzi o człowieka. Człowieka z czasów teraźniejszych, dostosowanego do okoliczności, czasem odbiegającego od schematu. Człowieka z przeszłości, walczącego, honorowego, który nie zapomina. Tu nie chodzi o mordercę. Choć, on też człowiek… Reasumując ani Marta Matyszczak, ani Robert Małecki nie „zrobili mnie w konia”. Tą książkę naprawdę warto przeczytać.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

6 uwag do wpisu “„Maski pośmiertne” Anna Rozenberg

  1. Pingback: „Najgorsze dopiero nadejdzie” Robert Małecki | Słoneczna Strona Życia

  2. Pingback: „Znaki szczególne” Anna Rozenberg | Słoneczna Strona Życia

Dodaj komentarz