
PÓŁ NA PÓŁ
- Autor:STEVE CAVANAGH
- Seria: EDDIE FLYNN (TOM 5)
- Wydawnictwo: ALBATROS
- Liczba stron: 448
- Data premiery: 12.07.2023r.
- Data premiery światowej: 23.01.2020r.
Cenię Steve’a Cavanagha szczególnie za powieść „Wkręceni” (recenzja na klik), którą czytałam w 2019 roku w trakcie upalnych wakacji. Jeśli nie mieliście tej książki jeszcze w ręku, koniecznie po nią sięgnijcie. Niech też zaskoczy Was i fabuła, i jej finalne rozstrzygnięcie 😊.
Co do postaci Eddie Flynna to nie mam z nią za dużego doświadczenia. Mimo, że „Pół na pół”, które debiutowało 12 lipca br. dzięki @WydawnictwoAlbatros to piąty tom cyklu, ja z tym bohaterem spotkałam się tylko przy okazji czwartej części z 2020 roku zatytułowanej „Trzynaście” (recenzja na klik). Poprzednich trzech tomów niestety nie czytałam ☹.
„(…) pomagam im opowiedzieć ich historię na sali rozpraw, żeby sędzia zrozumiał, dlaczego to zrobili, i poznał okoliczności łagodzące. Nie bronię morderców, którzy chcą wyjść na wolność. To nie jest moja bajka.” -„Pół na pół” Steve Cavanagh.
Tak mówi i tak się widzi Eddie Flynn, manhattański adwokat karny. Ale czy tak jest naprawdę? Czy zawsze mu się zdarza bronić tylko niewinnych….
„(…) Dźgnięty pięćdziesiąt trzy razy…” nożem, były burmistrz Frank Avellino ginie w swojej sypialni. W tym samym momencie na numer alarmowy dzwoni Alexandra Avallino i Sofia Avallino. Jedna z łazienki, druga z sypialni. I jedna, i druga obwinia swą siostrę o morderstwo. Eddie Flynn podejmuje się obrony Sofii. Jego przeciwnikiem zostaje partner znanej kancelarii, Theodore Levy. Czy walka tych dwóch, doświadczonych prawników doprowadzi do skazania prawdziwej morderczyni?

Ha! Niczego Wam nie powiem, niczego nie zasugeruję. Nie dowiecie się, jak to było, jak to się stało i która z sióstr okazała się faktycznie winna😊.
Dowiecie się natomiast, że po książkę warto sięgnąć. Po pierwsze bardzo dobrze i szybko się ją czyta. Podoba mi się jej konstrukcja. Thriller składa się z dwóch części, w które układają się kolejno ponumerowane rozdziały zatytułowane imionami poszczególnych bohaterów. W rozdziałach „Eddie” i „Ona” na czytelnika czeka narracja pierwszoosobowa. O dziwo, na co możemy liczyć w przypadku tego autora, narracja „Jej” jest tak poprowadzona, by wywieźć czytającego na przysłowiowego manowce. I prawie się mu to udaje. Natomiast Edie relacjonuje ze swej perspektywy podejmowane działania. Pokazuje blaski i cienie amerykańskiej palestry. Obnaża rządzące nią prawa. Dużym zaskoczeniem, oczywiście pozytywnym było dla mnie czytanie o zasadach funkcjonujących wśród policjantów, prawników, prokuratorów i ich przeciwników – adwokatów. Te sposoby komunikacji, dogadywanie, przekazywanie informacji zostało bardzo dogłębnie odzwierciedlone. Zapewne na podstawie własnej praktyki adwokackiej autora, co zawsze dobrze stanowi o opisanych w książce faktach. W przypadku rozdziałów „Harry”, czy „Kate” mamy do czynienia z narracją trzecioosobową. Ten dualizm. Nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie urozmaica czytanie, a utrzymywanie porządku i chronologii zdarzeń pozwala na spojrzenie na toczące się wydarzenia z różnych perspektyw. Do tego pamiętnik Franka. Pamiętnik ofiary…
Po drugie ciekawy początek, sama fabuła kryminalnej intrygi. Nie spotkałam się w literaturze z podejściem opartym na równoczesnym oskarżeniu dwóch osób, blisko ze sobą spokrewnionych, o to samo morderstwo. Sam pomysł, by obie siostry znalazły się w jednym miejscu o tym samym czasie, gdy ich ojciec umierał, okazał się bardzo interesującym zamiarem wzbudzenia skutecznie, przynajmniej w moim wypadku, emocji i zaciekawienia już na samym początku.
Jedynie zawiódł mnie wątek Kate Brooks. Dobrze się rozwijała ta postać. Dojrzewała. Dzięki obserwacji i własnym spostrzeżeniom Kate zaczęła podążać w innym, niżby się mogło na początku wydawać kierunku. Niestety, w okolicy 300-tnej strony zaczęła mi się wydawać za lukrowa, za cukierkowa, za idealna, za nierealna. Samo też zakończenie wątku z nią związanego kompletnie zbiło mnie stropu. Czytając myślałam; naprawdę !!!
Bez względu na moje osobiste spostrzeżenia jedno musicie wiedzieć; po książkę warto sięgnąć. „Pół na pół” okazał się interesującym thrillerem prawniczym wprowadzającym czytelnika w meandry nowojorskiej palestry. Książka nie tylko dla prawników. Książka dla każdego, kto lubi trzymające w napięciu początki, po których nie zawsze im dalej w las jest łatwiej😉. Udanej lektury!!!
Moja ocena 7/10
Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

Mam w planach rozpoczęcie poznawania tego cyklu.
PolubieniePolubienie
Pingback: „Adwokat diabła” Steve Cavanagh | Słoneczna Strona Życia