„Rozwód” Moa Herngren

ROZWÓD

  • Autorka: MOA HERNGREN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: SCENY Z ŻYCIA RODZINNEGO (tom 1)
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery : 10.04.2024r. 
  • Data premiery światowej: 7.04.2022r. 

Wydawnictwo Albatros ostatnimi nowościami wyjątkowo wkomponowuje się w mój gust. Co rusz trafia w moje ręce ciekawa publikacja, nad którą warto pochylić głowę i w kierunku której warto skierować oczy. Tak było i tym razem😊. „Rozwód” Moy Herngren to szwedzka powieść o „urokach” małżeństwa, która bardzo mi się podobała. Premiera z 10 kwietnia br. naprawdę zasługuje na Waszą uwagę. A więcej o książce przeczytacie poniżej. 

Bo każda strona ma do opowiedzenia własną historię.” – z opisu Wydawcy. 

I o tym właśnie jest ta książka. O parze, która po trzydziestu latach małżeństwa zaczyna tracić siebie nawzajem. Ale czy na pewno? Czy czasem Bea nie zaczęła tracić Niklasa wcześniej, a Niklas Beę? 

To historia nieporozumień, niedopowiedzeń, niespełnionych pragnień i błędnych założeń. To opowieść o braniu odpowiedzialności za siebie i za rodzinę kosztem siebie. To opowieść o kobiecie i mężczyźnie, którzy po nieistotnej sprzeczce rozstają się. Tylko nie tak nagle. Jakby się mogło pierwotnie wydawać. 

Zastanawia się, ile jest takich małżeństw jak ona i Niklas. Par, które latami skrywają swoje tajemnice i nikomu o nich nie mówią, zwłaszcza rodzinie i przyjaciołom. Chcą się wzajemnie chronić i podtrzymywać fałszywy wizerunek dwojga ludzi, którzy nadal są ze sobą w dobrych relacjach. Uważają, że powinni się tak zachowywać wobec bliskiego otoczenia, a przy okazji trzymać fason. Ludzie wolą skrywać prywatne tajemnic i nie rozpowiadają o najgorszych cechach współmałżonków….” – Rozwód” Moa Herngren.

Ale świetny pomysł na fabułę książki. Naprawdę!!! Intencją autorki było pokazanie z dwóch perspektyw, z punktu widzenia dwóch osób co tak naprawdę przyczyniło się do zakończenia małżeństwa. Nie zdrada. Nie znudzenie sobą nawzajem. A ciężar odpowiedzialności i brak możliwości realizowania siebie oraz spełniania własnych pragnień. Ze strony Niklasa wyziera samotność, zmęczenie, wypalenie zawodowe, niespełnienie. Ze strony Bei niezrozumienie, skoncentrowanie na własnych celach zawodowych, troska o dzieci i o codzienność, poczucie odrzucenia, zaprzeczenie aktualnego stanu rzeczy i oczekiwanie na powrót do tego, co jest jej znane. Bardzo dobrze Autorka oddała te uczucia, te stany emocjonalne, które występowały u bohaterów. I to jest zdecydowana zaleta tej książki. 

Autorka nie pozbawiła się możliwości przedstawienia bohaterów trochę w stereotypowy sposób. Bea zobrazowana została jako kobieta, matka, żona, która wiecznie czegoś od wszystkich chce. Ma o coś pretensje. Za to Niklas jak typowy Piotruś Pan nigdy nie wie o co jej chodzi, w czym zawinił, czego żona nie akceptuje. Te podejście przewija się przez całą powieść, jakby autorka chciała dać nam do zrozumienia, że zwykle tak to jest, tak to wygląda. O dziwo także w skandynawskim kraju. Zarówno Bea jak i Niklas nie dają się do końca lubić. Nie są całkowicie pozytywnymi postaciami. Nie są też do końca negatywnymi. To rzetelny obraz człowieka tkwiącego w długim związku, który nie jest czarno – biały. Każdy z nas jest utkany z różnych odcieni szarości. 

To słodko – gorzki obraz rozpadającego się małżeństwa. Zresztą ciekawi mnie cały zamierzony przez Moę Herngren cyk. Przecież „Rozwód” to pierwszy tom szerszego cyklu o tytule „Sceny z życia rodzinnego”. Ciekawe czy kolejne części będą również lub bardziej udane. 

Wspomnę jeszcze o konstrukcji. Moa Herngren podzieliła powieść na trzy części. W pierwszej czytelnik śledzi historię pary z perspektywy Bei. Wciela się w jej rolę. Troszczy się o nią widząc w niej ofiarę. Współczuje jej. W części drugiej odbiorca zaczytuje się w losy Niklasa. Patrzy na małżeństwo w jego perspektywy. Chwilami jako kobieta, trudno było mi się w jego rolę wczuć. Widziałam właśnie w nim takiego wiecznego chłopca, który nie wie o co partnerce może chodzić. Miałam wrażenie, że autorka chce go przedstawić jako ofiarę i Bei, i jej brata Jacoba, który kładł się cieniem na całej historii, a który był jego przyjacielem. Przy okazji; motyw homoseksualny w tej części kompletnie mnie nie przekonał. Część trzecia pisana jest z perspektywy obojga bohaterów. Części podzielone są na rozdziały, które w tytułach mają wskazany czas i miejsce akcji, która dzieje się od maja 2015 roku, aż do lipca 2017. To w tym okresie Herngren umiejscowiła wydarzenia z życia pary. Na tej osi czasu pokazała również jak Niklas dojrzewał do decyzji o odejściu i jak Bea dojrzała, by wreszcie się z decyzją męża pogodzić. 

W efekcie dobrego pomysłu na fabułę i jasnej konstrukcji wyszła całkiem zgrabna powieść, którą polecam Waszej uwadze. Miłej lektury! 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od  Wydawnictwo Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Szept” Weronika Mathia

SZEPT

  • Autorka: WERONIKA MATHIA
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 10.04.2024r. 

Debiut Weronika Mathia_autorka od Czwarta Strona Kryminału z ubiegłego roku pt. „Żar” (recenzja na klik) bardzo mi się podobał 😊. Tak bardzo, że oceniłam go 8/10. Urzekła mnie i fabuła, i sposób jej zaprezentowania. Z ochotą więc rozpoczęłam zapoznawanie się z drugą powieścią Autorki, która debiutowała 10 kwietnia br. Już sam tytuł „Szept” spowodował ciarki na plecach. Czytaliście już? 

Na brzegu jeziora znaleziono martwą nastolatkę. Kaja zostawiła po sobie w żałobie rodziców i siostrę Sandrę, która stara się na własną rękę dowiedzieć, kto zrobił jej siostrze krzywdę i dlaczego. Sandra straciła siostrę. Wiele lat wcześniej, 1 listopada 1973 roku „(…) wyszła z domu i dotychczas nie powróciła Anna Janik, c. Stanisława i nieżyjącej już Grażyny….”. Ania również pozostawiła po sobie zdruzgotanego ojca i siostrę, Celinę. Celina również straciła siostrę. Czy te dwa dramaty, które się zdarzyły w okolicy Wyspy Wielka Żuława się ze sobą łączą? Kto za nimi stoi? 

Od razu przyznaję, że Weronika Mathia nie spuszcza z tonu. Po udanym debiucie wydała kolejny thriller, który przeczytałam z przyjemnością. Bardzo sprawnie Autorka połączyła życie Kai i Sandry, z tym co wydarzyło się znacznie wcześniej i było związane z zaginięciem Anny. Kolorowego miejscowego ptaka. Dziewczyny zachwycającej się prawie wszystkim, której matkowała własna siostra – Celina. To opowieść o gnuśnej społeczności, w której przysłowiowa ręka myje drugą, w której tajemnice zatrzymuje się do grobowej deski. Do tego napisana jest w przepięknej scenerii Iławy w okolicy najdłuższego jeziora w Polsce – Jezioraka, której największą atrakcją jest przyroda Pojezierza Iławskiego oraz Mazur Zachodnich. Motyw jeziora zresztą nie pojawił się przypadkowo. Ono koiło bohaterów. Napawało ich strachem. Dla niektórych było nawet miejscem ostatniego tchnienia.

Konstrukcja książki jest bardzo przyjemna. Autorka rozgraniczyła ściśle tu i teraz oznaczając w podtytułach poszczególnych części miejsce i rok akcji z wydarzeń z przeszłości (np. „Wyspa Wielka Żuława, 1973 rok”) lub wskazując czasoprzestrzeń jako „Obecnie”. Narracja w większości jest trzeciosoobowa. Perspektywa Ani została przedstawiona w pierwszej osobie. To wydawało mi się całkowicie zasadna. Ania miała swój własny, wyjątkowy świat. Motyw Piotrka Janika przypadł mi do gustu. Wyrzutek, odrzucony przez społeczeństwo, z dysfunkcjami w tak hermetycznej społeczności okazał się ciekawym bohaterem. Moje serce skradł jednak Wierzba, człowiek. Prawdziwy człowiek. Przedstawiony w bardzo pozytywnym świetle kapelan więzienny. Wespół z Dominiką Sajną tworzyli ciekawy współpracujący duet. 

Generalnie to bardzo ciekawa powieść. Fabuła spina się. Narracja prowadzona jest bardzo płynnie, dzięki czemu czyta się bez zmęczenia. Postaci są dopracowane, spójne ze sobą. Sam pomysł na intrygę tego thrillera również przypadł mi do gustu. Jedynie Sajna mnie trochę zawiodła, choć co prawda jest postacią fikcyjną 😉. Wyobraziłam ją sobie na początku jako kobietę z pazurem, śledczą z niesamowitą intuicją, nad wyraz aktywną i usilnie dążącą do odkrycia prawdy. Wyobraźnia czasem płata figle i postać rozwija się totalnie w innym kierunku. Za to nie można winić Autora. To prawda. 

Przeczytajcie ten świetnie napisany thriller. Odkryjcie co łączy Kaję i Ankę. Sprawdźcie czy z dramatami z nimi związanymi miała coś wspólnego ekipa filmowa, która swego czasu w okolicy kręciła film fabularny. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Przepraszam, tu był trup” Marta Matyszczak

PRZEPRASZAM, TU BYŁ TRUP

  • Autorka: MARTA MATYSZCZAK
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
  • Cykl: ZBRODNIE NA PODSŁUCHU (tom 1)
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 24.04.2024r. 

Już we wcześniejszych recenzjach przyznałam się, że mam słabość do książek i samej zresztą Marta Matyszczak. Słabością zaraziła mnie moja przyjaciółka wierna fanka serii i o psie, i o kotach, która skrupulatnie śledzi kalendarz wydawniczy Autorki, uczestniczy często w premierach. To zresztą dzięki niej do mojej opinii mogłam dołączyć takie piękne zdjęcia ostatniej publikacji Pani Marty. „Przepraszam, tu był trup” pierwszy tom serii Zbrodnie na podsłuchu premierę miał w ostatnią środę, czyli 24 kwietnia br. Książka ujrzała światło dzienne dzięki Wydawnictwo Dolnośląskie. Ja swego egzemplarza nie mam. Natomiast z ochotą zapoznałam się z lekturą na aplikacji Legimi. 

Rita Braun młoda dziewczyna o różowych włosach dzięki przyjaźni ze znaną instagramerką Mają Jankowiak przebywa na turnusie otwarcia ekskluzywnego hotelu w Wiśle – Villa la Vistule – eco – hôtel et spa. Maja nie jest jedyną celebrytką. Turnus otwarcia uświetnił znany aktor- Bartłomiej Bełtz z żoną, producentka eko-kosmetyków – Melania Ryszka z mamusią, guru fitnessu – Joanna Monterosso z asystentką Aleksandrą oraz Dariusz Bujok – lokalny przedsiębiorca prowadzący piekarnio-cukiernię U Ksawerego z całą rodziną. Wśród gości znajduje się również tajemniczy Adam Nowak. Nieokrzesany, zdystansowany w obyciu, pojawiający się w najmniej oczekiwanych momentach przybysz, który szukał miejsca, gdzie mógłby przeczekać niekorzystne warunki pogodowe, które wystąpiły w Beskidzie Śląskim. Jak zwykle u Marty Matyszczak pojawia się również i TRUP. Kto nim jest i jak doszło do śmierci? Tym wszyscy są zainteresowani. 

Jak ktoś komuś coś, to choć niewiele, ale zawsze, a jak nikt nikomu nic, to srał goły na rogu stodoły.” -„Przepraszam, tu był trup” Marta Matyszczak – tylne skrzydełko okładki. 

Przy okazji muszę zapytać Panią Martę skąd wziął się jej pomysł na włożenie powyżej cytowanego tekstu w usta upierdliwego aktorzyny. Przeglądając książkę w księgarni od razu zwróciłam uwagę na tę treść. To coś w stylu cytuję „Pocałuj psa w kota niech mu ogon stanie”, które kiedyś usłyszałam od mojej przyjaciółki jako tekst wypowiedziany przez mamę z kolei jej przyjaciółki. Bez wątpienia teksty tego typu wymagają sporej wyobraźni. Wracając do samej publikacji bardzo podoba mi się okładka, zarówno kolory jak i pomysł z zawieszką, który Pani Marta sprezentowała uczestnikom spotkania autorskiego. Marzę by sama taką mieć. Pomysł ze skrzydełkami pod którymi znajdują się krótkie opisy głównych bohaterów z ich wręcz odzwierciedloną na rysunku aparycją również mi się spodobał. Nie ukrywam, że od razu zapałałam sympatią do różowogłowej Rity. 

Co do Rity to jest to trzecia kobieca bohaterka serii autorstwa Marty Matyszczak, której imię zaczyna się na „R”. W serii „Kryminał pod psem” („Noc na blokowisku”, „Sopot w trzech aktach”, „Cieszyn prowadzi śledztwo”  jest Róża Kwiatkowska, którą uwielbiam. W kocim cyklu „Kryminał z pazurem” („Mamy morderstwo w Mikołajkach”, „Taka tragedia w Tałtach”, „Krwawa kąpiel nad Krutynią”) zaczytujemy się w losy Rozalii Ginter. Przyszedł więc i czas na Ritę Braun, która mi swego młodego wieku ma za sobą nieudane małżeństwo, niepowodzenia w pracy i trudny start w dorosłe życie. Ale za to da się lubić za włosy, za przyjazne osoby wokół siebie, w tym brata Radzia, który wyjątkowo mi się spodobał oraz za ciekawość świata. 

Pomysł z podcastem „Zbrodnie na podsłuchu” skojarzył mi się z serialem, który oglądałam na jednej z platform streamingowych pt. „Zbrodnie po sąsiedzku”. To lekki amerykański kryminalny serial komediowy stworzony przez Steve’a Martina i Johna Hoffmana. W głównych rolach występują Steve Martin, Martin Short oraz Selena Gomez, chociaż u tej ostatniej brakuje jakiejkolwiek mimiki twarzy – wiecie pewnie dlaczego… Nie zmienia to faktu, że i w serialu, i w tym cyklu pojawia się wątek podcastu, który został przez Autorkę bardzo umiejętnie wykorzystany. 

Książkę czyta się lekko. Język Marty Matyszczak jest zabawny, prześmiewczy. To typowa książka z gatunku cosy crime, lekkiego kryminału, niekoniecznie okraszonego gagami sytuacyjnymi. W tej serii Pani Marta postawiła na ciekawych bohaterów, których jest mnóstwo. Obnaża w fabule ich słabości, przejaskrawia zachowania ukazując zawiłości i cechy tak zwanego celebryckiego życia w naszej polskiej rzeczywistości. Temat greenwashingu był dla mnie dużym zaskoczeniem. Świetnie Autorka powiązała pomysł eko – hotelu z tym tematem obnażając fałsz, który był serwowany i pewnie jest w realnym życiu klientom takich przybytków. Dzięki książce dowiedziałam się między innymi, że słomki robione z mąki kukurydzianej wcale takie eko nie są, gdyż wymagają specjalnego składowania, by się rozłożyły. Co udowodniło, że tak naprawdę napoje lepiej pić bez nich. To dowód, że tak ważny temat jak eko-ściema można przemycić nawet w rozrywkowej literaturze, które dostarcza czytelnikowi wytchnienia i relaksu, a jednak pewne kwestie pozostają zapamiętane i mogą zmienić sposób postępowania. 

Zaskoczyła mnie Autorka konstrukcją. Książka podzielona jest na dni turnusu otwarcia, od pierwszego do dziesiątego dnia. Jest i prolog, w którym dowiadujemy się o trupie i epilog, który daje czytelnikowi namiastkę tego, co będzie się działo w kolejnym tomie. Dni przeplatane są krótkimi rozdziałami pisanymi z perspektywy różnych bohaterów jak; Rity, Melanii, Joanny czy Jacka. I tu znowu niespodzianka. Narracja związana z Ritą, Jackiem jest trzecioosobowa w przeciwieństwie do narracji Bartłomieja, Dariusza, Melanii, Adama czy Joanny. Jakby Autorka jeszcze dobitniej chciała czytelnikowi zaprezentować tę specyficzność zachowania i myślenia celebryckiego. I się udało. Wchodząc w myśli, motywacje, wewnętrzne rozmowy tych bohaterów mierzyłam się z uczuciami od niedowierzenia, po niesmak, przez śmiech. A emocje w czytanych książkach są niezwykle ważne. To nie koniec niespodzianek. W części Potemdowiadujemy się o kolejnych krokach śledztwa. Ta część pojawia się już na początku, kiedy nie wiemy jeszcze kto został zamordowany. Oprócz tego śledzimy publikacje kolejnych części podcastu Zbrodnie na podsłuchu, co urozmaica fabułę. Jakby tego było mało Autorka wkleiła jeszcze w tekst publikacje z „Wiadomości wiślańskich” jakby wprost wycięte z gazety. Uff. Sporo tego. Musiała się Pani Marta namęczyć, by wszystkie te różnorakie elementy spoić w jedną całość, którą czytało mi się bardzo przyjemnie. 

Oczywiście sporo jest odniesień do rzeczywistych postaci czy okoliczności. Jak samo zresztą umiejscowienie Villi la Vistule, która powstała na miejscu dawno nieistniejącego hotelu Ondraszek do którego Pani Marta jako dziecko jeździła z rodzicami (jej Tato pracował w Hucie Baildon, jak mi donieśli). Okazało się również, że piosenkę o której wspomina Autorka w tekście w wykonaniu koreańskiego zespołu BTS i Coldplay „My Universe” jest mi znana. Katowano mnie nią w radiu jakiś czas temu. Miłą niespodzianką było odniesienie do Olka Szpona z „Bez ściemy”, kto czytał serię „Kryminał pod psem” to wie o kim mowa, a kto nie czytał to gorąco zachęcam do zapoznania się z każdą książką Marty Matyszczak. Znajdziecie w nich dobrą zabawę, ciekawe twisty fabularne, sprytnie i prześmiewczo poprowadzone dialogi, odniesienie do rzeczywistości, a także nietuzinkowych bohaterów, których nie sposób nie lubić. Nawet tych złych. 

Koniecznie czytajcie „Przepraszam, tu był trup” Marty Matyszczak, który rozpoczyna nową serię  Zbrodnie na podsłuchu. Relaksujcie się. To lepsze niż jakkolwiek telewizyjna komedia. Miłej lektury!!! 

Moja ocena: 8/10

Książkę wydało Wydawnictwo Dolnośląskie.

„Wyznaczanie granic. Jak je stawiać, żeby czuć się wolnym” Melissa Urban

WYZNACZANIE GRANIC. JAK JE STAWIAĆ, ŻEBY CZUĆ SIĘ WOLNYM

  • Autorka: MELISSA URBAN
  • Wydawnictwo: Luna
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 26.04.2023r. 
  • Data premiery światowej: 28.10.2022r.  

Wyznaczanie granic. Jak je stawiać, by czuć się wolnym” Melissy Urban od Wydawnictwo Luna to kolejny poradnik, do przeczytania którego się zmotywowałam. We wprowadzeniu autora pisze „W pew­nych krę­gach je­stem znana jako „dziew­czyna od gra­nic”. Mó­wiąc szcze­rze, je­stem znana z wielu rze­czy. Peł­nię funk­cję dy­rek­torki ge­ne­ral­nej, je­stem żoną i matką. Au­torką be­st­sel­le­rów, za­pa­loną tu­rystką i za­go­rzałą czy­tel­niczką. Je­śli cho­dzi o gra­nice, wielu współ­mał­żon­ków mo­ich czy­tel­ni­ków zna mnie tylko jako „tę dziew­czynę z In­sta­grama, która zaj­muje się gra­ni­cami”. Ja do czynienia z autorką nie miałam, póki nie sięgnęłam po jej publikację, bo ze stawianiem granic długo miałam problem, który przysporzył mi wielu nieprzyjemności. Choć… będąc szczera. Stawianie granic też często jest bardzo nieprzyjemne. Szczególnie, gdy stawia się je osobom niedojrzałym, zakompleksionym, odbierającym stawiane granice jako osobisty atak. A takich osób w naszym otoczeniu, czy to bliskim, czy dalszym jest całkiem sporo. 

To praktyczny poradnik zawierający przykłady stawiania granic. Bo może to wyglądać tak:

„• W biz­ne­sie: „Dzię­kuję, że o mnie pa­mię­tasz. Ten pro­jekt za bar­dzo mi nie pa­suje, więc dam so­bie z nim spo­kój”.
• W kon­tak­tach z ro­dzi­cami: „Wiem, że sta­ra­cie się po­móc, ale to ja okre­ślam za­sady dla mo­jego syna. Dam wam znać, je­śli będę po­trze­bo­wała wa­szego wspar­cia”.
• W przy­jaźni: „Hej, mu­szę ci prze­rwać – nie opo­wia­daj, pro­szę, o tym, co wy­pra­wia mój były. Naprawdę nie chcę o tym sły­szeć”.
• W re­la­cji z mę­żem: „Chcia­ła­bym mieć tro­chę czasu dla sie­bie i dla­tego idę po­czy­tać do dru­giego pokoju”.” – „Wyznaczanie granic. Jak je stawiać, żeby czuć się wolnym” Melissa Urban

Tytułowe granice to „(…) jako wy­raźne ob­ostrze­nia, czyli wa­runki, na ja­kich po­zwa­lamy lu­dziom wcho­dzić z nami w in­te­rak­cje i ja­kie za­pew­niają bez­pie­czeń­stwo i zdro­wie nam sa­mym i na­szym re­la­cjom.” –  „Wyznaczanie granic. Jak je stawiać, żeby czuć się wolnym” Melissa Urban.

Dlatego warto przeczytać ten poradnik, zapoznać się z nim. By po pierwsze wiedzieć, jak stawiać warunki w relacjach z innymi. A po drugie nauczyć się tego, że to nic złego. Z tym drugim ja miałam największy problem. 

Niestety. Nikt nie nauczył mnie stawiania granic. Nie zrobili tego moi rodzice. Nie zrobili inni w mojej rodzinie. Nie zrobili tego rówieśnicy i członkowie różnych grup odniesienia. Nie mogłam w tym zakresie liczyć ani na pedagogów, ani na nauczycieli, ani na wychowawców, ani na wykładowców uniwersyteckich. Chyba nikt z nich nie uważał, że jest to umiejętność, z którą dziecko, a później młody człowiek powinien rozpocząć swe własne dorosłe życie. Dzięki takim lekturom, pisanym przez praktyków wiem, jakie mam deficyty lub miałam w życiu i jak z nimi powinnam sobie radzić. 

Bardzo mi się podobało, że część teoretyczna zawarta została tylko w pierwszych dwóch rozdziałach. Autorka dość szybko i intensywnie poradziła sobie ze wprowadzeniem do zagadnienia opisywanego z praktycznego punktu widzenia w tym poradniku. Część druga to już tylko praktyczne przykłady i metody stawienia granic. Część ta ma aż osiem rozdziałów. W części ostatniej, trzeciej autorka w dwóch rozdziałach wskazuje czytelnikom ko­rzy­ści wynikające z gra­nic, z tego, z czym pomogą nam sobie poradzić, jakich zachowań uniknąć i jakich strat psychicznych czy emocjonalnych. 

Stawianie granic pomaga nie tylko w relacjach partnerskich. Wiem już teraz, że stawianie granic pomaga również w otoczeniu zawodowym i w zależnościach pomiędzy członkami rodzin oraz różnych grup społecznych. Po lekturze książki wiem również, że stawianie granic nawet najbliższym (rodzicom, rodzeństwu) nie jest niczym złym, jest wręcz koniecznym i pożądanym zachowaniem osoby dorosłej, w tym dorosłej emocjonalnie, która przede wszystkim musi zadbać o siebie, o swój stan umysłu i swe zdrowie psychiczne. Nie przeciwko komuś, lecz na rzecz siebie i swym domownikom. Jest to obowiązek każdego z nas, byśmy potrafili mierzyć się z przeciwnościami spotykanymi na każdym kroku w naszej codzienności. 

Życzę Wam byście się tego nauczyli. Życzę Wam byście przeczytali tę książkę i wynieśli z niej tyle co ja. Tę wiedzę i tę pewność, że granice są czymś dobrym i nie powinniśmy się ich wstydzić, ani tym bardziej z nich wycofywać. 

Jeśli nie wiecie, czym jest stawianie granic, albo boicie się tego robić to ta książka jest idealnie dla Was skrojona. Zachęcam do lektury!!! 

Moja ocena:  8/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję @Wydawnictwo Luna.

„Jeśli jutra nie będzie” Maria Paszyńska

JEŚLI JUTRA NIE BĘDZIE

  • Autorka: MARIA PASZYŃSKA
  • Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 26.04.2023r. 

Przygodę z twórczością autorki Maria Paszyńska zaczęłam w 2019 roku od sagi „Owoc granatu” wydawanej przez Wydawnictwo Książnica. Saga była dla mnie rewelacyjna. Barwna, piękna emocji, trudnych tematów, mądra, po prostu pełna życia i wszystkich jego odcieni. Następnie przeczytałam sagę „Wiatr ze wschodu” (recenzje znajdziecie tu: „Czas białych nocy”, „Za zasłoną chmur”). Zapoznałam się również z dwoma tomami cyklu „Cuda codzienności”. Jeśli nie czytaliście tych książek to zerknijcie proszę na moje opinie. Bardzo mi się podobały powieści zatytułowane „Cuda codzienności” oraz „Skrawki nadziei”. Z zaciekawieniem przyjęłam więc propozycję zapoznania się z książką pt. „Jeśli jutra nie będzie”. I tylko dzięki przymierzaniu się do porządków tegorocznych świąt, wracam do Was z recenzją, o której w natłoku codziennych spraw całkowicie zapomniałam. 

„Chcia­łem po­ka­zać, że w gro­zie getta można było być czło­wie­kiem z nor­mal­nymi uczu­ciami […]. Mit getta trzeba zmie­nić. W mi­cie getta trzeba po­ka­zać po­szcze­gól­nych lu­dzi, trzeba po­ka­zać to, co ro­bili, jak żyli. Bo żyli nie tylko nę­dzą i gło­dem”.– Ma­rek Edel­man

To jedno z trzech mott, którymi zaczyna się historia zapoczątkowana w roku 1940. Trudno się zmierzyć po raz kolejny z tą trudną historią. Trudno pamiętać i trudno zapomnieć. 

„(…) Gdyby nie wojna, gdyby nie sza­tań­ski plan utwo­rze­nia za­mknię­tej dziel­nicy ży­dow­skiej, Ma­rek Gold­man naj­praw­do­po­dob­niej ni­gdy nie po­znałby Anny Za­tor­skiej.”- „Jeśli jutra nie będzie” Maria Paszyńska. 

Gdyby nie wojna, nie byłoby getta, nie byłoby głodu, nie byłoby tylu niezawinionych śmierci i nieprawdopodobnych historii, które spędzają wielu czytelnikom sen z powiek. Bo taką historią jest właśnie ta opowiedziana przez Marię Paszyńską w „Jeśli jutra nie będzie”. Historią o dobrowolnym przenoszeniu się do zamkniętej dzielnicy, by być ze swoimi najbliższymi. Historią o tworzeniu „archiwum życia” w getcie przez profesorską parę, która w getcie dogorywa swoich ostatnich dni. Historią o Marku Goldmanie i Franku Kajzerze, przyjaciołom z dzieciństwa, podejmującym nierówną walkę z Niemcami, szmuglującymi za mur żywnością, by ktokolwiek ma szansę przeżyć. Historią Noemi, która może jako jedyna wciąż wierzy, że ludzie mogą być dobrzy i że kiedyś nadejdą lepsze dni. Dni wyzwolenia. Dni odkupienia. 

Oj ma Pani Maria Paszyńska zdolność do kreślenia głębokich powieści z historią w tle, które wywołują silne emocje. Oj ma… Bez wątpienia „Jeśli jutra nie będzie” jest kolejną z tego typu książek. Powieścią obyczajowo – historyczną, która skłania do refleksji nad minionymi czasami i nad losami konkretnych ludzi, którzy żyli, którzy przeżyli i którzy niestety życie stracili. Autorka w sposób bardzo delikatny prowadzi czytelnika przez zawiłe losy bohaterów. Te trudne czasy traktuje bardzo z szacunkiem starając się pokazać ich jaśniejszą stronę, lepszą stronę. Kwestionuje obozową literaturę wskazując, że były też chwile dobre, chwile uniesienia i silnych uczuć. Chwile takiego mini szczęścia. 

Na książki fabularyzowane z prawdziwą wojenną czy obozową historią w tle trzeba mieć siłę i trzeba mieć nastrój. Mój musi być wyjątkowo dobry, by móc czytać o trudnych czasach, nawet jeśli opisane są w bardzo dobry, przystępny sposób. Emocje, które wywołuje lektura typu właśnie „Jeśli jutra nie będzie” pozostają bowiem ze mną potem na długo. Jest to tego typu literatura. Literatura relacyjna, skłaniająca do myślenia, wymuszająca odczuwanie. 

„Jeśli jutra nie będzie” Marii Paszyńskiej to książka z głębokimi treściami napisana w przystępny sposób. To książka z ciekawą historią. Lubicie takie? Jeśli tak to nie zastanawiajcie się ani chwili, po prostu czytajcie!!! Bo na dobrą książkę zawsze warto znaleźć czas, nawet w czasie przedświątecznej krzątaniny. 

ps. i ta subtelna, delikatna okładka…. Prawda, że obiecuje wiele? 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Książnica.

„Zachowaj mózg w świetnej formie” Sanjay Gupta

ZACHOWAJ MÓZG W ŚWIETNEJ FORMIE

  • Autorka: SANJAY GUPTA
  • Wydawnictwo: BUKOWY LAS
  • Liczba stron: 342
  • Data premiery: 12.04.2023r.

Zachowaj mózg w świetnej formie” dr Sanjayi Gupty od Wydawnictwo Bukowy Las to poradnik mający na celu pomoc czytelnikowi zachować sprawy i młody mózg. Czytaliście może? Na LC znajduje się jak dotychczas tylko jedna opinia i osiem ocen. Czyżbyśmy nie sympatyzowali w tego typu literaturze?

Z opisu Wydawcy: „Stale szukamy sposobów na zachowanie bystrości umysłu i sprawne funkcjonowanie – nawet w zaawansowanym wieku. Czy to możliwe? Dr Sanjay Gupta przedstawia spostrzeżenia wybitnych naukowców, których badania dowodzą, że sprawność myślenia da się utrzymać bez względu na wiek. Popularny neurochirurg – globtroter proponuje 12-tygodniowy program, który pomoże wzmocnić mózg i uchronić go przed demencją.”

Okazało się, że same wypełnianie krzyżówek by ćwiczyć mózg nie wystarcza. Ta popularna metoda zachowania jasności umysłu jest zgrabnym uzupełnieniem troski o najważniejszy nasz organ. O nasz mózg. Książka światową premierę miała w roku 2021, wrocławski Wydawca zaprezentował ją polskiemu czytelnikowi w roku bieżącym. Choć trochę bez echa, a szkoda, bo naprawdę ma wiele zalet.

Podobało mi się, że przed każdą częścią (wstęp, rozdziały, zakończenie) autorka zawarła cytat znanych i lubianych. Pozycja wzbogacona została w przypisy, których jest całkiem sporo i w bibliografię. W wielu miejscach jest to bowiem publikacja odtwórcza opierająca się na literaturze przedmiotu. Autorka również prezentuje wyniki swoich spostrzeżeń, swoich badań, swojej wieloletniej praktyki medycznej. Książka składa się z trzech części. W części pierwszej na warsztat czytelnik bierze mózg. Poznaje go, rozpoznaje jego funkcje, uczy się o nim. Mi najbardziej podobał się rozdział trzeci zawarty w tej części, który stanowił o dwunastu „szkodliwych mitów i pięciu filarach”, na których jesteśmy w stanie zbudować swój los. W części drugiej, łącznie w 6 rozdziałach autorka z przymrużeniem oka podeszła do tematu „jak nie stracić rozumu”. Zwróciła uwagę czytelnika na sposobach pielęgnacji mózgu, by w dobrym zdrowiu służył nam jak najdłużej. Nie znalazłam w tej części niczego odkrywczego. Po raz kolejny zwraca nam się uwagę, ludziom, by reagować na nasze potrzeby snu i wypoczynku, by dobrze się odżywiać, by spotykać się, wychodzić z domu, budować relacje międzyludzkie, również te głębokie. Mimo braku efektu „wow” część ta pozwoliła mi na przypomnienie sobie o najważniejszych mechanizmach higieny mózgu. A przede wszystkim uświadomiła mi po raz kolejnym, że nie powinnam i wręcz nie mogę o tym nigdy zapomnieć, bez względu z jakimi trudnościami się borykam w codziennym życiu i jakie problemy muszę rozwiązać. Część ostatnia zawierająca tylko dwa rozdziały stanowi diagnozę niewydolności mózgu oraz informuje o najbardziej skutecznych metodach terapii. Oczywiście doktor Gupta nie zapomniała o profilaktyce, której poświęciła należną jej część. Ze swego medycznego doświadczenia przekazała najważniejsze informacje o chorobie Alzheimera i jego etapów, często bagatelizowanych. W części tej dowiecie się też, co to demencja i jakie są inne choroby dające bardzo podobne objawy. Było tu dla mnie sporo zaskoczenia. Podsumowując przeczytane treści nie mogę pominąć, że ta trzecia część była najtrudniejsza dla mnie do przyswojenia. Opierała się na wielu medycznych terminach, na  naukowym kontekście, a ja jako niewykwalifikowany medycznie czytelnik rozpoznaję u siebie w tym zakresie liczne braki.

Trudno przyswajam treści, które są pisane przez specjalistów z danych dziedzin, przez naukowców, przez lekarzy. Rozumiem intencję, rozumiem chęć przekazania posiadanej wiedzy i podzielenia się własnymi doświadczeniami. Rzadko się jednak udaje, by sposób przedstawienia tematu i język był w stu procentach lekkostrawny dla agnostyka. Podobnie jak w przypadku poradnika „Zachowaj mózg w świetnej formie” Sanjay Gupta w 50% książka dla mnie było bardzo trudno przyswajalna. Niestety. Zabrakło mi szerszego kontekstu, zabrakło mi wiedzy.

Moja ocena: 6/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU BUKOWY LAS.

„Odporność umysłu. Zakaźne idee, pasożyty umysłu i poszukiwanie lepszych sposobów myślenia” Andy Norman

ODPORNOŚĆ UMYSŁU. ZAKAŹNE IDEE, PASOŻYTY UMYSŁU I POSZUKIWANIE LEPSZYCH SPOSOBÓW MYŚLENIA

  • Autor: ANDY NORMAN
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 388
  • Data premiery : 11.04.2023r.

Już jakiś czas temu pojawiła się na polskim rynku wydawniczym ciekawa książka pt. „Odporność umysłu” Andy’ego Norman’a od Zysk i S-ka Wydawnictwo . Opis wydawcy bardzo mnie zafrapował. Tak bardzo, że zapragnęłam mieć ją w swojej kolekcji bibliotecznej w dziale: psychologia, terapia, medycyna, zdrowie. Co ciekawe książka premierę światową miała w roku 2021 i musiało upłynąć sporo czasu, by trafiła do polskiego czytelnika.

Każda myśląca osoba, która żyje w tym stuleciu, z pewnością głowi się nad tym, jak to możliwe, że w epoce, która dysponuje bezprecedensowymi zasobami ułatwiającymi rozumowanie, w sferze publicznej panoszą się fake newsy, teorie spiskowe i retoryka „postprawdy”. – „Odporność umysłu. Zakaźne idee, pasożyty umysłu i poszukiwanie lepszych sposobów myślenia” Andy Norman.

Andy Norman to badacz ludzkiego umysłu. Prowadzi projekt, w którym stara się znaleźć odpowiedzi na pytania związane z odpowiedzialnym myśleniem, jego źródłem, mechanizmami, a także całym ludzkim rozumowaniem. Założył instytut Cognitive Immunology Research Collaborative, który prowadzi.

Ufff……

Książka składa się z przedmowy, wstępu autora, czterech części z dwunastoma rozdziałami oraz podsumowania. Mimo chwytliwych tytułów została napisana w bardzo naukowy sposób. Pod hasłem „Jak walczyć z potworami” nie znajdziecie praktycznych rad i recept. Raczej dywagacje autora na temat tego, co robił, jak uczył, co przekazywał słuchaczom. „Starałem się uczyć od wybitnych filozofów i korzystałem z wiedzy moich mentorów.. Generalnie próbowałem na zajęciach różnych rzeczy i zwracałem uwagę na te metody, które się sprawdzały…” lub „Można powiedzieć, że poszukiwałem odpowiedzi metodą crowdsourcingu. Zszedłem z piedestału „eksperta” i wcieliłem się w moderatora. W tej roli po prostu zachęcałem studentów do poszukiwania wspólnej płaszczyzny porozumienia. Poprosiłem ich o…..” I tak ciągle, strona po stronie. Podobnie w innych częściach, innych rozdziałach. Dużo powtórzeń. Autor skupia uwagę na sobie, nie na nowatorskich metodach odkryć, na tym, na czym my powinniśmy się skupić, na naszych umysłach i naszej odporności na wszelkie idee, które nas męczą i które nie pozwalają nam odczuwać szczęście.

W podsumowanie autor napisał; „Zasługujemy na odwagę swoich przekonań tylko wtedy, gdy mamy odwagę się z nimi rozstać”. Kompletnie nie załapałam o co autorowi chodziło, a jego zdaniem, przynajmniej tak jak napisał, miało być zwrócenie uwagi powszechnemu czytelnikowi na najważniejsze informacje i kwestie związane z siłą odporności na negatywne wpływy determinujące funkcjonowanie nasze mózgu. Wybaczcie skojarzenie, ale czytając tę publikację miałam nieodparte wrażenie, że czytam pracę magisterską opisującą w części praktycznej wyniki własnych badań i doświadczeń. Trudno było mi przejść przez język i sposób prezentacji, a także na arogancki styl autora skupiającego uwagę bardziej na sobie, niż na problemie.

Zdecydowanie książka okazała się nie dla mnie. Ale o opinię o niech zachęcam Wam wyrobić sobie samemu.

Moja ocena: 6/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

„Jak skutecznie wspierać dziecko w sytuacjach, w których sobie nie radzi”

JAK SKUTECZNIE WSPIERAĆ DZIECKO W SYTUACJACH, W KTÓRYCH SOBIE NIE RADZI

  • Autorzy: URSULA SANDERS, ALICE WELHAM
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery: 19.04.2023r.

 Wydawnictwo MUZA SA wydało bardzo ciekawą pozycję. Interesujący poradnik dla rodziców zatytułowany „Jak skutecznie wspierać dziecko w sytuacjach, w których sobie nie radzi” autorstwa Ursuli Sanders i Alice Welham. To książka dedykowana tym rodzicom, którzy borykają się z trudami rodzicielstwa. A czy inni rodzice istnieją?

Opis Wydawcy: Książka pomaga zmienić stan beznadziei, pokazuje, jakimi drogami iść, żeby znaleźć pomoc, nadzieję I ukojenie. Proponuje sugestie, rady, techniki i rozwiązania proste do wprowadzenia w życie, poprawiające jakość życia. Pomaga uświadomić sobie nasze ograniczenia, uczy akceptowania niepokoju, zmartwień, smutku, utraty kontroli, pokazuje, że możemy je tolerować, a mimo to żyć dalej, rozwijać się i cieszyć codziennością.

Niewiarygodny opis Wydawcy, bardzo interesujący. Nie ukrywam, że i mnie zainteresował. Będąc matką dwójki nastolatków po przeczytaniu go od razu zaświeciły mi się oczy. Miałam nadzieję, że wiedzę tajemną, na nowe odkrycia, na szybko dający efekt rady, na ulepszenie moich relacji z dziećmi…. i na jeszcze wiele innych owoców tej lektury.

A otrzymałam kilka pomysłów, narzędzi i technik, które mogę zastosować we własnym życiu. Nic odkrywczego, powielanego w innych książkach tego gatunku. Zaletą publikacji jest jej prosty i przystępny język, dzięki czemu mogłam szybko odkryć i wdrażać proponowane taktyki w mej codzienności. Autorzy kładą nacisk na to, że opieka nad dzieckiem z problemami, z trudami, czy to wieku wczesnoszkolnego, czy nastolatkowego wymaga od rodziców ciągłej pracy i troski, ciągłego skupienia i uwagi. Ta uważność właśnie mnie czasem męczy, utrudnia mi odpoczynek, uniemożliwia wyciszenie. I tego mi właśnie brakowało w tym poradniku, spojrzenia na osobę rodzica, na jego bolączki i słabe dni, a także wskazania, co robić, jak łapać, te chwilowe szczęście, by mieć siłę, by nadal wspierać dziecko.  Odczytałam tylko przesłanie, że  ważne jest dbanie o swoje własne potrzeby, bo to realnie wpływa na zdolność do opieki nad dzieckiem. Tylko właśnie jak to zrobić? Jak to robić? Jak o tym nie zapominać?

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MUZA.

„Panie przodem. O co walczą kobiety i mężczyźni we współczesnej Polsce” Wojciech Harpula, Maria Mazurek

PANIE PRZODEM. O CO WALCZĄ KOBIETY I MĘŻCZYŹNI WE WSPÓŁCZESNEJ POLSCE

  • Autorzy: WOJCIECH HARPULA, MARIA MAZUREK
  • Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 3.04.2023r. 

Panie przodem. O co walczą kobiety i mężczyźni we współczesnej Polsce” Wojciecha Harpuli i Marii Mazurek od Znak Literanova  zawiera rozmowy na temat ewolucji zmian o roli kobiet i mężczyzn.

Czytając następujący opis wydawcy:

„43% osób na stanowiskach menadżerskich w Polsce to kobiety – to drugi najlepszy wynik w Europie. Tylko dlaczego jeszcze niedawno mieliśmy w polskim rządzie więcej ministrów o imieniu Mariusz niż kobiet?
Czy płeć rzeczywiście nie ma już żadnego znaczenia?
A może właśnie grozi nam wojna płci?
O co walczą feministki, a czego nie chcą uznać obrońcy patriarchatu? Czemu niektóre kobiety nie lubią feminatywów?
I jak równouprawnienie wpływa na seks?….”
Wiedziałam, że to pozycja dla mnie. Uwielbiam takie damsko – męskie rozmowy na te damsko – męskie tematy. I w literaturze,  i w realu.

W czasach rewolucji niełatwo znaleźć godne i zaufania busole. Stąd frustracja i dezorientacja obu płci w wielu wymiarach życia. I pojawiające się pytanie: kim chcę być jako kobieta lub jako mężczyzna w relacjach partnerskich, rodzinnych czy zawodowych?…” – „Panie przodem. O co walczą kobiety i mężczyźni we współczesnej Polsce” Wojciech Harpula, Maria Mazurek.

Ten zacytowany powyżej fragment bardzo dobrze wprowadzi Was w tematykę tej uroczej lektury, bardzo wartościowej lektury. W rozmowach z różnymi gośćmi, dziennikarkami, pisarkami, aktywistkami, feministkami, dyrektorkami, prezeskami, profesorkami autorzy zadają bardzo ważne pytania, na które pozyskiwane odpowiedzi są różne. A także różnymi mężczyznami, rozmówcami o innym podłożu społecznym, innych standardach wychowawczych. Ciekawią Was stanowiska na tak zadane pytania?

Męska solidarność?
(…) A o co chodzi z pozostałymi „szklanymi zjawiskami”?
Czy wojna kulturowa – starego z nowym – sprawia, że mężczyźni są pogubieni?
Więc może mężczyźni nie są potrzebni do wychowywania dzieci? …”

Książka podzielona jest na zatytułowane rozdziały, w których zawarta jest jedna konkretna rozmowa. Tytuł rozdziału odnosi się do podjętych w tej części kwestii. Przed każdą relacją ze spotkania znajduje się krótka notka biograficzna o rozmówcy, dzięki czemu dowiedziałam, że zakres rozmówców był bardzo, bardzo szeroki. Dla wartościowy okazał się rozdział poświęcony „Płci przemocy”. W rozmowie z Luisem Alarconem Ariasem; psychologiem klinicznym, psychoterapeutą, założycielem i prezesem Stowarzyszenia na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska linia” , autorzy podnieśli kwestie związane z uwarunkowaniami płciowymi i społecznym przemocy względem słabszych członków rodziny. Smutne, ale prawdziwe.

Zachęcam Was serdecznie do tej lektury. Po przeczytaniu książki miałam takie niedoparte wrażenie, że byłam na bardzo ciekawym spotkaniu, na których w czeluści kawiarni przy pysznej kawie toczyły się dywagacje różnych osób, w różnym wieku, o różnym stopniu naukowym oraz o różnym wykształceniu. Płeć jak się okazuje w tej publikacji dla mnie była najmniej ważna. W wielu miejscach zaskoczyło mnie szerokie myślenie mężczyzn i wykraczające poza stereotypy myślenie o kwestiach damsko – męskich kobiet.

Moja ocena: 8/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Znak Literanova, za co bardzo dziękuję.

„Tysiąc mózgów w twojej głowie. Nowa teoria inteligencji” Jeff Hawkins

TYSIĄC MÓZGÓW W TWOJEJ GŁOWIE. NOWA TEORIA INTELIGENCJI

  • Autor: JEFF HAWKINS
  • Wydawnictwo: ZNAK HORYZONT
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 17.04.2023r.
  • Data premiery światowej: 18.03.2021r.

Tysiąc mózgów w Twojej głowie. Nowa teoria inteligencji” Jeff’a Hawkins’a od Znak Horyzont wydała mi się bardzo ciekawą pozycją.  Tym bardziej, że w notce mowa o rewolucji o nowym podejściu do postrzegania inteligencji.

To książka popularnonaukowa, która zawiera teorię inteligencji tysiąca mózgów wraz z innymi pobocznymi wątkami związanymi z naszym organizmem, cechami osobowościowymi, czy wykreowanymi przez społeczeństwo jak: język, pojęcia. To poradnik oparty na tezie, że nasz mózg jest tajemnicą, a bez której nie moglibyśmy istnieć. I dlatego tacy naukowcy, jak  Jeff Hawkins bezustannie prowadzą badania nad tym najważniejszym organem, o którym mamy jednak wciąż małe pojęcie.

Lektura zdecydowanie dla fanów nauki o mózgu zawierająca wiele naukowych teorii, sekretów, pomysłów i modeli w funkcjonowaniu świata. Dla mnie jako dla agnostyka w tym temacie wiele tematów było naprawdę nowych. Po pierwsze że mamy stary mózg i korę nową, a także jakie to ma dla nas znaczenie. Wiedzieliście przykładowo, że „Korę nową, pomimo jej niezwykłych zdolności, można oszukać. Ludzie łatwo dają się zwieść i wierzą w podstawowe fakty o świecie, które nie są prawdziwe….”. Autor definiuje również, co to znaczy być inteligentnym. Książka opiewa w różne dylematy, zróżnicowane teorie. Dla mnie zdecydowanie napisane za bardzo naukowym językiem. Gubiłam się w tych wszystkich dylematach, fałszywych i prawdziwych. Rozumiem cel autora, który miał przeciętnemu czytelnikowi przybliżyć tematykę związaną z funkcjonowaniem mózgu, ale ta wielość opisanych zjawisk i ich powody spowodowały, że o teorii mózgu nie przeczytam chyba dość długo.

Książka podzielona jest na trzy części, w której znajduje się kilka rozdziałów. Każda część dotyka innego tematu. Mamy więc „Nowe pojęcie mózgu”. Mnie najbardziej zaciekawiła część druga zatytułowana „Sztuczna inteligencja” i to wszystko dlatego, że w biznesie, korporacjach, firmach tak dużo o niej ostatnio słyszymy. Nawet podobno IA ma zastąpić diagnozy lekarskie w przyszłości. Jako kontrast do teorii IA Hawkins w ostatniej części trzeciej, autor zestawia opinie na temat ludzkiej inteligencji. Jej zalet, jej wad. Dodatkowo w ostatnim rozdziale w ciekawy bardzo sposób skupia się na związkach genów z wiedzą posiadaną i zdobywaną przez ludzi przez lata.  Łącznie zawarto w niej 16 rozdziałów.  W zgrabnym zakończeniu nazwanym „Przemyślenia końcowe” czytelnik znajdzie krótkie przemyślenia autora, taką jakby esencję. Mi najbardziej z tej części spodobał się początkowy cytat:

Mam taką wizję, która nigdy mnie nie nudzi. Wyobrażam sobie wielki wszechświat wraz z jego setkami miliardów galaktyk. Każda galaktyka zawiera setki miliardów gwiazd, a wokół gwiazd wizualizuję planety o nieskończonej różnorodności. Wyobrażam sobie te biliony monstrualnie dużych obiektów orbitujących powoli wokół siebie w przepastnej pustce kosmosu od miliardów lat. Zdumiewa mnie, że w całym wszechświecie wie o tym tylko nasz mózg – tylko on wie zresztą również, że wszechświat w ogóle istnieje…”  – „Tysiąc mózgów w twojej głowie. Nowa teoria inteligencji” Jeff Hawkins.

Moja ocena: 6/10

Dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont  za obdarzenie mnie zaufaniem i podarowanie mi recenzenckiego egzemplarza.