Ten post może się okazać lekko chaotyczny (żeby nie było, że nie uprzedzałam). Jego celem jest zarysowania mojej czytelniczej historii i zaznaczenie (na razie powierzchowne) moich literackich zainteresowań).

Książki są moją pasją od najmłodszych lat. W dzieciństwie czytałam prawie wszystko i wszędzie. Ulubione książki to „Dzieci z Bullerbyn”, „Karolcia”, potem seria o Ani z Zielonego Wzgórza i książki Małgorzaty Musierowicz, które zresztą czytam do dziś. Potem seria o Harrym Potterze, którą do dzisiaj przeczytałam przynajmniej z siedem razy:) Repertuar był różny, różna tematyka, czytałam większość tego, co mi wpadło w ręce, omijałam tylko horrory i sf, fantastykę (wyjątkiem jest Tolkien). Na studiach (kulturoznawstwo) czytane książki zostały mocno poszerzone o klasykę o szerokim rozumieniu i pozycje popularno-naukowe. Chyba z powodu ówczesnego przesycenia takimi pozycjami dziś ich jak na razie unikam;) A tak na serio kiedy pojawiły się dzieci mój zapał czytelniczy został poważnie przygaszony. Nie boję się przyznać, że był taki czas kiedy praktycznie nie czytałam (czasopisma i ulubiona Chmielewska się nie liczą);) Wychodzę w życiu z założenia, że nic na siłę, życie naturalnie ma różne okresy i czasami trzeba się po prostu temu prądowi poddać. Nie ma sensu narzucać sobie, co i kiedy mam przeczytać, to w końcu ma być przyjemność i pasja, a nie przymus i wyścigi:) Czasem przytłoczenie codzienną rzeczywistością, która umówmy się z małymi dziećmi do najłatwiejszych nie należy, zmęczenie psychiczne i fizyczne powoduje, że nie potrafimy się cieszyć nawet tym, co zawsze sprawiało nam radość. Ja tak miałam z książkami. Na szczęście minęło, a teraz moja pasja jest znowu w pełnym rozkwicie, jak za najlepszych czasów, aż muszę ją trochę temperować, co łatwe nie jest;)
Tyle z mojej historii czytelniczej, teraz może wymienię ulubionych pisarzy. Na pierwszym miejscu ukochana, niepowtarzalna Joanna Chmielewska, jej książki w każdych okolicznościach poprawiają humor i pozwalają spojrzeć na świat z dystansem.


Już od dłuższego czasu zaczytuję się namiętnie i seriami w szeroko rozumianych kryminałach z wątkiem sensacyjnym, elementami thillera itp. Najważniejsze to chyba książki Alex Kava – czytałam wszystko, ulubiona oczywiście jest seria z Maggie O’Dell oraz Lee Child seria z Jackiem Reacherem.
Lekkim zaskoczeniem dla mnie jest intensywny wysyp nowych, dobrych polskich autorów. Tu historia wyglądała chyba tak… Najpierw Katarzyna Bonda – serie o Hubercie Meyerze i Saszy Załuskiej. Obie bardzo mi się podobały i z niecierpliwością wyczekuję na czwarty tom przygód Saszy „Czerwony pająk”, który jak ostatnio podała sama autorka pisze się:)

Kolejne odkrycie to Remigiusz Mróz. Tempo pisania i wszechstronność tego autora jest godna podziwu. Oczywiście na zmiankę zasługują seria o Chyłce i Zordonie (Kasacja, Zaginięcie, Rewizja, Immunitet, Inwigilacja) oraz seria o komisarzu Forście (Ekspozycja, Przewieszenie, Trawers i najnowsza Deniwelacja, na którą ciągle oczekuję). Z innych pozycji czytałam „Behawiorystę”, „Świt, który nie nadejdzie” oraz „Wotum nieufności” (po pozostałe na pewno sięgnę). Rewelacyjna jest również seria skandynawska pisana pod pseudonimem Ove Logmansbo (Enklawa, Połów, Prom).


Najnowsze moje odkrycie wśród polskich autorów kryminałów to Katarzyna Puzyńska i jej cykl o Lipowie – siedem tomów łyknęłam w trochę ponad tydzień (na szczęście był długi weekend majowy:)), teraz oczekuję na czerwcową premierę ósmej części „Czarne narcyzy”. Bardzo pozytywnie oceniam też twórczość Małgorzaty Rogali, na razie przeczytałam najnowszą „Ważkę”, dwie wcześniejsze „Zapłata” i „Dobra matka” zakupione czekają na półce:)

W odrębnej kategorii plasuje się twórczość Katarzyny Bereniki Miszczuk, chodzi mi tu zwłaszcza o trylogię Kwiat Paproci (Szeptucha, Noc Kupały, Żerca), jest to połączenie literatury obyczajowej z fantazy na gruncie mitologi słowiańskie. Polecam. Czytałam również kryminał autorki „Pustułka” – lekki i bardzo fajny.
Również w ramach tzn. literatury kobiecej odkryłam kilka obiecujących polskich pisarek. Moje największe odkrycie to Magdalena Witkiewicz. Jej książki są poruszające i intensywne. Zaczęłam od „Po prostu bądź”, potem było „Cześć, co słychać” i w obu przypadkach byłam pod ogromnym wrażeniem. Teraz niecierpliwością oczekuję na dostarczenie najnowszej powieści pisarki „Czereśnie zawsze muszą być dwie”, podobno najlepsza książka autorki, więc oczekiwania się naprawdę wysokie. Zobaczymy:)
Pozostałe polskie pisarki odkryte przez mnie niedawno i zasługujące na uznanie tylko wymienię, bo post się niepokojąco przedłuża. Myślę, że na pewno do ich tematu wrócę. Są to: Krystyna Mirek (najbardziej podobała mi się trylogia Jabłoniowy Sad, Miłość z jasnego nieba, Podarunek), Natalia Sońska, Katarzyna Misiołek, Karolina Wilczyńska, Anna Ficner-Ogonowska. Obecnie odkrywam cykl Czary codzienności Agnieszki Krawczyk (przeczytałam „Siostry” i zabieram się za drugą część „Przyjaciele i rywale”. Polecam!
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.