„W domu kłamstw” Ian Rankin

W DOMU KŁAMSTW

  • Autor: IAN RANKIN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: INSPEKTOR REBUS (tom 22)
  • Liczba stron: 480
  • Data premiery : 22.02.2023r.
  • Data premiery światowej: 18.10.2018r.

@WydawnictwoAlbatros nadrabia zaległości z Johnem Rebusem w roli głównej😊. Od 21 tomu minął prawie rok, gdy poznałam Rebusa już na emeryturze (recenzja: „Wszyscy diabli”). W międzyczasie wydawnictwo umila czas fanom Rebusa wznawiając poprzednie tomy serii (tom 5: recenzja na klik). Mnie wyjątkowo zaciekawił tytuł premiery z 22 lutego br. „W domu kłamstw” brzmi obiecująco😉.

W roku 2018, gdy Rebus odpoczywa na zasłużonej emeryturze, znalezione zwłoki zaginionego dwanaście lat wcześniej Stuarta Bluma wracają śledczych do roku 2006. Rebus zaczyna interesować się działaniami swojej byłej podopiecznej, detektyw Siobhan Clarke. Tym bardziej, że brał udział w poprzednich działaniach dochodzeniowych, w których role odgrywali dwaj policjanci wątpliwej opinii; Brian Steel i Grant Edwards. Równocześnie Rebus na prośbę Siobhan zaczyna interesować się okolicznościami skazania młodego Ellisa, który odsiaduje wyrok za zamordowanie swojej dziewczyny Kirsten.

Chodzi o coś więcej, Malcolm. Rodzina zawsze mówiła o spisku, o tym, że policja trzyma z możnymi tego świata i ucieka się do kontrolowanych przecieków, żeby opinia publiczna poznała tylko jedną stronę medalu…” – „W domu kłamstw” Ian Rankin.

I tak właśnie skonstruowana jest fabuła tej książki. Autor w sposób wręcz obrazoburczy wskazał na powiązania policji z dziennikarzami, gangsterami, handlarzami narkotyków. Również wpływowi biznesmeni nie zostali sami sobie. Rankin kluczył wokół nich, jak sęp nad ofiarą. Wszystko co złe i wpływowe zostało zobrazowane w osobach Jackiego Nessa i sir Adriana Branda. Nawet ojciec partnera ofiary wydawał się powiązany. Jako homofobiczny policjant z wydziału zabóstw Glasgow i Alex Shankley wydał się podejrzany. „W domu kłamstw” jest raczej grą detektywistyczną, zabawą z czytelnikiem. Ilość wątków chwilami miażdży. Idealnie Ian Rankin przedstawił dochodzeniową robotę śledczych i wpływy pomiędzy poszczególnymi jednostkami z wisienką na torcie związaną z pobocznym śledztwem w sprawie zabójstwa młodej dziewczyny.

A co do samego Johna Rebusa…

– Może i jestem od dawna na emeryturze, ale umysł nadal funkcjonuje.” – „W domu kłamstw” Ian Rankin.

– Nadal mam przewlekłą, obturacyjną chorobę płuc (…) To nie jest coś, z czego można się wyleczyć.” – „W domu kłamstw” Ian Rankin.

Niby stary. Niby na emeryturze. Niby chory, a jednak dający sobie radę. Ian Rankin ma słabość do Rebusa, do swego bohatera, którego stworzył. Dzięki któremu również otrzymał bądź co bądź tytuł szlachecki. Chwilami nadaje mu nadludzkie siły, nadludzkie umiejętności. Miałam wrażenie, że zaraz natknę się na jakieś zdanie, w którym stwierdzone zostanie, że Rebus czyta w myślach, ma widzenia z przeszłości, przyszłości, czy jakoś tak😉. Tylu śledczych i tylko jeden Rebus….  Momentami za dużo fantastyki, choć kryminał detektywistyczny z tej książki w sumie niezły. Dobrze się czytało. Narracja iście Rankinowska. Szkocki dryg, rezerwa i tempo. Relacja zamiast dywagacji. Opis sytuacji zamiast charakterystyka sceny. Postaci zobrazowane nie ciągiem, a raczej punktowo, w wielu miejscach. I to czytelnik miał zadanie, by utkać z tych rzuconych tu i ówdzie opisów jedną całość.

Książka zdecydowanie dla fanów męskiego pisania Iana Rankina. Książka dla fanów Johna Rebusa i Szkocji. Bo i Rebusem, i Szkocją wręcz ocieka. Udanej lektury!

Moja ocena: 7/10

Książkę podarowało mi   Wydawnictwo Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Kolor róż” Krystyna Mirek

KOLOR RÓŻ

  • Autor: KRYSTYNA MIREK
  • Seria: SAGA DWORSKA. TOM 2
  • Wydawnictwo: ZWIERCIADŁO
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 08.03.2022r.


Dorobek pisarski Krystyny Mirek jest imponujący, składa się na niego już kilkadziesiąt książek. Ja sama przeczytałam ich już co najmniej kilkanaście. W większości są to powieści obyczajowe, chociaż w ostatnim czasie autorka próbowała również pójść w stronę kryminału. Kilka jej powieści to powieść z tłem historycznych, których akcjach toczy się w ubiegłych wiekach. „Kolor róż”, która premierę miała 8 marca to drugi tom serii „Sagi dworska”, kontynuacja „Zapachu bzów”, która ukazała się w czerwcu 2022r. Ja niestety nie miałam okazji zapoznania się z pierwszym tomem, ale po drugi dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zwierciadło chętnie sięgnęłam.

Julianna Łącka to piękna i mądra panna ze szlacheckiego, choć już niezbyt zamożnego rodu. Dominik również ma szlacheckie pochodzenie, jednak tragedia życiowa rzuciła go daleko od domu, do dworu Łąckich, gdzie najmuje się jako parobek. Tych dwoje choć z pozoru różni pochodzenia i pozycja (pochodzenie Dominika jest bowiem tajemnicą), coś do siebie ciągnie i sprawia, że coraz lepiej się ze sobą dogadują. Julianna nie spieszy się do zamążpójścia, ku niezadowoleniu rodziców, zwłaszcza ojca, chciałaby tak jak babcia pomagać ludziom i ich leczyć. Ludzie jednak plotkują o powodach, dla których nie wyszła jeszcze za mąż i choć chętni do jej ręki jeszcze się pojawiają, nie są to propozycje, które kobieta chciała by przyjąć. Ojciec próbuje ją do tego zmusić, a jeden z kandydatów do jej ręki jest szczególnie zdeterminowany. Dominik pomaga jej w opresji i na skutek splotu okoliczności znajdują się w kłopotliwej sytuacji. Mężczyzna postępuje z honorem i się oświadcza. Jak to jednak parobek i panienka? I może wszystko jeszcze by się jakoś ułożyło, gdyby nie to, że Dominika coraz bardziej dogania przeszłość…

Książka w pierwszej kolejności zachwyciła mnie klimatyczną, nastrojową okładką, by po przeczytaniu kilku stron wciągnąć lekkością, zgranym stylem i ciekawą akcją. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Powieść składa się z 45 rozdziałów, prowadzonych w narracji trzecioosobowej z punktu widzenia Julianny. Akcja toczy się najpierw dość leniwie, by później przyśpieszyć. Dzieje się sporo, a czytelnik trzymany jest napięciu. Zakończenie zaś zapowiada kolejną część. Z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, tym bardziej, że nie są to typowe postacie z XIX wieku. Julianna jest charakterna, konkretna i zdecydowana, wie czego chce i wytrwale do tego dąży, nie poddając się przeciwnościom losu. Natomiast co do Dominika mam pewne małe zastrzeżenie, że jego postać jest trochę za bardzo wyidealizowana. Honorowy, dumny, przystojny, pracowity, inteligentny😊 Aż się chce wzdychać w trakcie czytania😉Za to strasznie irytował mnie pan Łącki…

Fajnie było przenieść się do zupełnie innej rzeczywistości, chociaż czytając trzeba pamiętać, że nie jest to powieść historyczna, więc wierność historyczna niekoniecznie musi zostać tu we wszystkim zachowana. Autorka oczywiście starała się oddać klimat epoki, ale jednak powieść obyczajowa rządzi się swoimi prawami😉 Ja spędziłam z tą lekturą świetny czas, dobrze się bawiłam i z niecierpliwością będę wypatrywała kolejnego tomu😊

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZWIERCIADŁO.

„Żona nazisty” Sylwia Trojanowska

ŻONA NAZISTY

  • Autor: SYLWIA TROJANOWSKA
  • Seria: ANNA i GUSTAW. TOM 2
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 08.02.2022r.


Na przeczytanie i zrecenzowanie „Żony nazisty” zdecydowałam się pod wpływem chwili, po pobieżnym przeczytaniu opisu, zainteresowana odmiennością ukazanego tematu. Wpłynął też na tą decyzję fakt, że dwie przeczytanie przez mnie książki autorki bardzo mi się podobały. Były to: „A gdyby tak…” i „Sekrety i kłamstwa”. Obie oceniłam na 8 (w skali do 10) i bardzo mile wspominam. Dopiero jednak przy umieszczaniu zapowiedzi recenzenckiej, już po otrzymaniu książki, uświadomiłam sobie, że jest to kontynuacja „Łabędzia” i drugi tom cyklu o Annie i Gustawie. Zostało mi też zasugerowane (za co jestem bardzo wdzięczna), że lektura bez znajomości pierwszego tomu będzie zdecydowanie niepełna. Powiem szczerze, byłam trochę zła, na komodzie stery książek czekających na przeczytanie i zrecenzowanie, a tu dochodzi kolejna. Jednak już po kilku rozdziałach „Łabędzia” bardzo się cieszyłam, że sięgnęłam po tą książkę. Historia Ani i Gustawa bardzo mnie poruszyła i ogromnie podziwiam autorkę za sposób jej przedstawienia. Po skończonej lekturze byłam pod ogromnym wrażeniem i od razu chciałam sięgnąć po drugi tom, który premierę 8 lutego i został wydany nakładem Wydawnictwa Marginesy.

Anna rozpoczyna „nowe” życie w niemieckim Szczecinie u boku męża, Gustawa. Zawdzięcza mu życie, jednak nie potrafi zapomnieć o przeszłości i swojej rodzinie. Trudno również jej patrzeć na oznaki rozwijającego się w Szczecinie nazizmu. Przybywając wśród mieszkających w Szczecinie Niemców Ania mogłaby by pomyśleć, że wojna było tylko złym snem. Luksusy, przyjęcia, teatralne przedstawienia… Jednak żyjący w mieście Polacy żyją w zupełnie innej rzeczywistości. Ani bardzo ciężko patrzy się na to jak Niemcy traktują polskich przymusowych pracowników. Trwa jednak u boku męża, odgrywając rolę przykładnej, niemieckiej żony. Okazuje się jednak, że wszyscy mają tu jakieś sekrety, nawet jej mąż. Ania tęskni za rodziną, za krajem, za dawnym życiem, czuje się samotna do czasu, aż nie poznaje Michelle LaCour, aktorkę i salonową diwę. Ona jednak też może nie być tym, za kogo się podaje…

Książka ujęła mnie od pierwszy stron. Świetny, bogaty językowo, a jednocześnie spokojny styl, głębia psychologiczna, tło historyczne, a przede wszystkim niesamowita historia i ciekawi, wielowymiarowi bohaterowie powodują, że nie sposób się od niej oderwać. Nawet, kiedy musiałam odłożyć książkę, to ta opowieść była cały czas ze mną. Wzbudziła we mnie mnóstwo emocji, momentami czytałam ją z ciężkim sercem, pozostanie mi jednak bardzo bliska i szybko o niej nie zapomnę. Powieść ma dwa plany czasowe, współczesny, osadzony w 2000 roku, gdzie narracja jest pierwszoosobowa oraz historyczny, osadzony w pierwszych latach II wojny światowej z trzecioosobową narrację skupioną na postaci Ani. Całość podzielona jest na pięć części z krótkimi rozdziałami. Ukazana nam zostaje tu rzeczywistość wojenne z zupełnie innej perspektywy, bo z perspektywy Niemców. Znając przeszłość Ani z pierwszego tomu doskonale potrafimy się wczuć w to, jak trudno jest jej udawać Niemkę, żyć wśród Niemców dumnych z dokonań Hitlera, patrzeć na krzywdę, która spotyka Polaków. Postać Ani jest skonstruowana fantastycznie, nie jest to bezwolna ofiara, a charakterna, inteligentna kobieta, z własnymi planami i marzeniami, które zburzyła wojna. Jest jej bardzo ciężko w Szczecinie, w aktualnych realiach, z drugiej strony patrząc na los, który spotkał inne Polki, wie, że żyje na uprzywilejowanej pozycji, którą zawdzięcza Gustawowi. Jego postać też jest świetnie przedstawiona, tajemniczy, trochę w cieniu, bezgranicznie zakochany w Ani, jednak gdy zachodzi taka potrzeba potrafi być zdecydowany, a nawet bezwzględny. Bardzo dobrze została też ukazana ich miłość. Miłość zakazana, bo pomiędzy Polką a Niemcem. Miłość, dla której wiele musieli poświęcić, ale która też niesamowicie ich ubogaciła.

Zakończenie mocno mnie zaskoczyło, żeby nie powiedzieć zszokowało, jednak oceniam je bardzo pozytywnie. Nie powiem już na ten temat nic więcej, bowiem nie chcę Wam zepsuć niespodzianki. Podsumowując pozostaje mi tylko stwierdzić, że jest to niesamowita, bardzo wartościowo lektura, której z pewnością szybko nie zapomnicie. Polecam gorąco!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MARGINESY.

„Casandra” Malwina Chojnacka

CASANDRA

  • Autor: MALWINA CHOJNACKA
  • Wydawnictwo: LIRA
  • Liczba stron: 464
  • Data premiery: 22.02.2022r.


„Casandra” to w pewnym sensie kontynuacja „Demeter”, niezwykle intrygującego thrillera, który połknęłam jednym tchem. Piszę w pewnym sensie, gdyż obie te książki łączą bohaterowie – Iga i Andrzej, Olga i córka Igi, a także tytuły nawiązujące do bohaterek mitologicznych. Jednak mimo tego, że „Casandra” luźno nawiązuje do wydarzeń z „Demeter” stanowi odrębną historię i dotyka innych tematów. Mimo, że znałam już wcześniej twórczość Malwiny Chojnackiej, gdyż miałam przyjemność patronować jej serii obyczajowej „Karma”, thrillerami mocno mnie zaskoczyła. Po lekturze elektryzującej „Demeter” z niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji i wreszcie 22 lutego się doczekałam. „Casandrę” również przeczytałam ekspresowo, choć jak zwykle z recenzją był większy problem, ale już jestem gotowa podzielić się z Wami moimi wrażeniami.

 Akcja „Casandry” rozpoczyna się niedługo po zakończeniu akcji „Demeter” i echa tamtych wydarzeń również tu pobrzmiewają. Iga z Andrzejem zamieszkali razem i pracują nad swoim związkiem. Mają za sobą trudne doświadczenia, natomiast pierwszy raz czują, że są z kimś na kim naprawdę im zależy. Iga buduje też relacje z odnalezioną córką. Generalnie wszystko wydaje się iść ku dobremu. Tym razem jednak to Andrzeja dopada przeszłość. Za namową partnerki próbuje odbudować relacje z matką, jednak jej zachowanie jest dla niego niezrozumiałe. Kobieta ma tajemnice, dziwnie się zachowuje, w końcu znika. Okazuje się, że jest to związane z wydarzeniami z przeszłości, z tajemnicą dotyczącą ojca Andrzeja. Bohaterem w tym tomie jest również Maks, który właśnie stracił ojca oraz Ksenia młoda nauczycielka. W jaki sposób ich ścieżki skrzyżują się ze ścieżkami Igi i Andrzeja przekonajcie się sami…

Malwina Chojnacka w „Casandrze”, podobnie jak w „Demeter”, wykonała kawał świetnej roboty. Stworzyła intrygę, która ciekawi i porywa. Książkę czytałam z zapartym tchem, z ciekawością przerzucając stronę za stroną, zaintrygowana tym, co będzie dalej i wyjaśnieniem tego, jak przedstawione wydarzenia się ze sobą łączą. Narratorów bowiem tutaj, podobnie jak w poprzednim tomie mamy trzech. Lecz tym razem jest to Iga, Maks i Ksenia. Każdy z rozdziałów oznaczony jest imieniem, datą i miejscem, żeby czytelnikowi łatwiej było zorientować się w sytuacji. Mamy tu bowiem dwa niezbyt odległe plany czasowe, które w pewnym momencie się ze sobą zazębiają. Rozdziały są dosyć krótkie, co pozytywnie wpływa na dynamikę powieści i pozwala czytelnikowi zapoznawać się z kolejnymi wydarzeniami z różnych punktów widzenia, dzięki czemu otrzymany ogład sytuacji jest zdecydowanie pełniejszy. Autorce udało się stworzyć mroczny, duszy, pełen tajemnic i napięcia klimat. Akcja rozgrywa się w Warszawie – na Żoliborzu i Bielanach oraz w małym, sennym, nadmorskim miasteczku.

Podobnie jak w „Demeter” i tutaj występuje temat przemocy wobec kobiet, przede wszystkim jednak w tej powieści autorka porusza niezwykle ciekawy i jednocześnie przerażający temat sekt. Został ukazany sposób pozyskiwania przez sektę swoich wyznawców. Polega on na manipulacji i wykorzystywaniu trudnych chwil, samotności i słabości drugiego człowieka. Jak każda forma przemocy polega na stopniowym przesuwaniu granic, sprawnym manipulowaniu drugim człowiekiem. Ukazane tu wydarzenia zostały luźno oparte na prawdziwej historii dotyczącej zakonnika Pawła M. Autorka chciała bowiem przedstawić mechanizm tej formy przemocy, to w jaki sposób to się dzieje, jak przebiega. Przywódca sekty to osoba bardzo niebezpieczna, mimo, że publicznie odgrywa rolę łagodnej, kulturalnej, wykształconej osoby, naprawdę jest psychopatą gotowym na wszystko. Pokazany mechanizm był dla mnie jednocześnie przerażający, jak i fascynujący. Malwina Chojnacka doskonale go ukazała dostosowując styl i język, do tego, co w danym momencie chciała przedstawić. Każdy sposób narracji to inny styl i inny punkt widzenia. Dzięki temu przedstawione wydarzenia są dla nas tak bardzo wiarygodne. Powieść zawiera mocne sceny, wulgarny język, sporo opisów seksu, wszystko to jednak jest jak najbardziej uzasadnione. Ma pomóc czytelnikowi wczuć się w klimat i temat powieści.

Oprócz świetnego stylu i wyrazistego języka mocną stroną tej książki są bohaterowie. Część z nich znana nam jest już z pierwszej części, natomiast wielu bohaterów pojawia się tutaj po raz pierwszy. Jednak każdy z nich, bez względu na to, czy pełni pierwszą, drugą czy dalszą planową rolę ukazany jest w sposób wielowymiarowy, wiarygodny i dobrze przemyślany. Fajnie autorka ukazała relacje Igi i Andrzeja. Są to dwie osoby ciężko doświadczone przez los, cały czas mierzące się z pewną traumą. Mimo to potrafią docenić to co ich połączyło, pracują nad sobą, by móc lepiej wzajemnie się zrozumieć. Ufają sobie. Chyba zresztą każda z ukazanych przez autorkę postaci jest w pewien sposób pogubiona. Taki jest Maks, który odczuwa wyrzuty sumienia z powodu śmierci ojca. Taka jest Ksenia, która pracuje jako nauczycielka i tak naprawdę dopiero szuka swojego miejsca i sposobu na życie. Poznajemy ich problemy, ich wątpliwości, dylematy, przemyślenia, a prawda psychologiczna jest bardzo dobrze oddana.

Gorąco polecam wam „Casandrę”, a tym którzy nie czytali, polecam sięgnąć najpierw po „Demeter”. Ja spędziłam z lekturą fantastyczny czas, długo o niej nie zapomnę i z wielką niecierpliwością będę wypatrywała trzeciej części.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU LIRA i AUTORCE.

„Brudne zapiski” Marek Pituch

BRUDNE ZAPISKI

  • Autor: MAREK PITUCH
  • Wydawnictwo: MAREK PITUCH
  • Liczba stron: 179
  • Rok premiery:  2022

@Marek Pituch – aktor  teatralny i filmowy, twórca takich spektakli jak: „HALO PENIS?”, „ŻONA DO ADOPCJI” czy „PEWNIAK” i „BOZIA”, którego możecie podziwiać na scenie w @Teatr Old Timers Garage jest też autorem zbioru opowiadań o przewrotnym tytule „Brudne zapiski”. Książka w wydaniu II ujrzała światło dzienne dzięki osobistemu zaangażowaniu własnych środków Twórcy w 2022. Ja jestem już po lekturze. I nie o takie brudne zapiski tu chodzi, choć emocji nie brakowało😉.

Zbiór opowiadań. Krótkie formy, które łączy jeden bohater – Lucjan Miłaszewski, dla znajomych Miły. Dla innych Lutek, Lucuś…  Dosłownie parę stron, w których poznajemy Lucjana z różnych stron. Obserwujemy go w różnych momentach jego życia. Raz jako małego chłopca. Raz jako syna. Innym razem jako atrakcyjnego dżentelmena, czy przegranego kryminalistę. Autor opowiada nam jego historię, z której wyłania się ciekawa męska postać. I tylko w trakcie czytania dręczyło mnie pytanie; ile z Miłego jest Pitucha, a ile z Pitucha w Miłym?

Noooo😊. Takie opowiadania to ja lubię. Trochę śmiechu. Trochę zgryzoty. Trochę tęsknoty. Trochę niesmaku. Wyraziste postaci. Z przeszłości, teraźniejszości głównego bohatera. Ciekawe wątki. Kobiety. Matka. Koledzy. Praca. Alkohol. Wszystko napisane w bardzo dobrym stylu. Po męsku, wartko, zwięźle, dosadnie ale bez przesady.

Marek Pituch sprawnie w tej krótkiej książeczce podjął liczne tematy, które czytelników interesują. Podjął temat śmierci w sposób bardzo ciekawy, już na samym wstępie. Nawiązał do artystycznej duszy, którą pewnie jest….

– A więc jest pan artystą. Niepokój ducha nie pozwala spać w czterech ścianach. Piękne. No i brak zegarka. To się samo rozumie. Szczęśliwiec. (…)

– (…) Rozpasanie, sodoma i gomora, co? Nic pan nie mówi, tylko się uśmiecha. Dobrze wiem. Artyście takie rzeczy robią, że aż grzech o tym mówić. ….” – „4.04” [w:] „Brudne zapiski” Marek Pituch.

Autor zachwycił mnie tematem pogrzebowym w opowiadaniu „Kwiatuszek”. Przedstawił małego Lutka w dość niecodziennej sytuacji, z jego perspektywy, kiedy zmuszony został spełnić wymagania i oczekiwania dorosłych w trudnej dla nich sytuacji. Świetnie zabawił się słowem, tytułowym słowem. Nawet bezczelny Lutek da się lubić. W „Mohito z Lindą” obłędnie mnie zachwycił swym iście marlobrandonowskim podejściem do kobiet. To niezwykła umiejętność opowiadacza stworzyć postać jednocześnie zuchwałą i sympatyczną😊.

Do tego ciekawe postaci kobiece, które przeplatają życie Miłego. Pojawiają się czasem znikąd, czasem na chwilę, ale dają się zapamiętać. Jak matka Lutka. Jak Julita. Jak Pani Doktor.  Jak Kicia.  Niby takie dodatki. Niby postaci drugoplanowe, ale niezwykle przemyślane, nieprzypadkowe, niebanalne.

Może już Was znudziłam tymi ochami i achami, ale o jednym jeszcze muszę wspomnieć. Osadzenie w czasie. Obłędne!!! Czasy Gomułki. Czasy budek telefonicznych. Czasy jamników. Czasy palenia papierosów wszędzie i zawsze, bez żadnych ograniczeń. Czasy Bogusia Lindy. Czasy komunizmu. Wszystko świetnie zobrazowane. Nie wiem skąd ten pomysł, skąd ten dryg. Sam Pituch jest za młody, by być naocznym świadkiem tego okresu lub samemu doświadczyć niektórych zdarzeń, ale efekt końcowy jest naprawdę bardzo dobry. Autor przekonał mnie swoją narracją. Praktycznie mu uwierzyłam, że mógłby dukać wierszyki przed samym przewodniczącym partii w czasach słusznie dawno minionych.

Takie opowiadania, nieopowiadania. Krótkie opowieści z jednym, głównym bohaterem. Zrobiła się z tego całkiem dobra książka. Szczerze polecam!!! Rozkoszujcie się Miłym w wykonaniu Marka Pitucha.

Moja ocena: 8/10

Egzemplarz zdobyłam dzięki samemu Autorowi po spektaklu w @Teatr Old Timers Garage. Do czego i Was serdecznie zachęcam.

„Gra pozorów” Katarzyna Gacek

GRA POZORÓW

  • Autor: KATARZYNA GACEK
  • Seria: AGENCJA DETEKTYWISTYCZNA CZAJKA (TOM 2)
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 08.03.2023r.

Pierwszą książką Katarzyny Gacek, z którą miałam do czynienia był „Pies ogrodnika”. Premiera miała miejsce trochę ponad rok temu i tom ten rozpoczął serię o Agencji Detektywistycznej Czajka. Zachwycił mnie niesamowicie, bardzo polubiłam bohaterki i z niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji. Trochę musiałam na nią poczekać, ale oto 8 marca pojawiła się „Gra pozorów” od Wydawnictwa Znak. Przeczytałam ją błyskawicznie, a dzień premiery świętowałam wraz z autorką na spotkaniu autorskim w księgarni „Moda na czytanie” w Warszawie. Dowiedziałam się tam wielu ciekawych rzeczy. Między innymi tego, że książki z serii to bynajmniej nie komedie kryminalne, ale nowy gatunek literacki cozy crime. Powieści z tego nurtu wyróżnia fakt, że nie znajdziemy w nich brutalnych czy naturalistycznych opisów zbrodni, natomiast zagadka kryminalna jak najbardziej się pojawia. Komedią jednak nazwać ich nie można, bo mimo tego że zawierają sporo humoru i pełne są  ironicznych spostrzeżeń, nie wywołują nieprzerwanych salw śmiechu i ich głównym zadaniem nie jest rozbawienie czytelnika. Ubogacana między innymi takimi wiadomościami miło spędziłam czas, a teraz wróciłam do punktu wyjścia i czekam na kolejny tom przygód dziewczyn z Agencji Czajka😉
W tym tomie zagadka kryminalna koncentruje się wokół zniknięcia znanej autorki bestsellerowych kryminałów Moniki Banach. Kobieta zapowiedziała premierę nowej książki, po czym niespodziewanie zapadła się pod ziemię. Jej zaniepokojona agentka zleca odnalezienie zguby agencji Gai. Kobiety biorą się do pracy, sprawdzają równe tropy. Porwanie… morderstwo, a może to jeszcze coś innego… Próbując odnaleźć pisarkę bohaterki po raz kolejny wchodzą w drogę miejscowemu komendantowi policji. Zwłaszcza jego i Gaję łączy bardzo burzliwa i wybuchowa reakcja. Po prostu działają na siebie, jak płachta na byka. Gaja, Klara i Matylda muszą zmierzyć się z komplikacjami śledztwa, jak również ze swoimi osobistymi problemami. Matylda próbuje poradzić sobie z nowym współpracownikiem, Klara musi przedstawić rodzicom narzeczonego, którego tak naprawdę nie ma, a Gaja oprócz problemów z nastoletnią córka, boryka się również z tajemnicą rodzinną z przeszłości. Dokąd kobiety doprowadzą te zagmatwane ścieżki, którymi kroczą? Czy uda mi się rozwiązać zagadkę i poradzić sobie z osobistymi problemami?

Muszę powiedzieć, że intryga jest znakomita. Autorka przedstawiła nam bardzo ciekawą, urozmaiconą historię, a jej rozwiązanie bardzo mnie zaskoczyło. Było więc, jak w tradycyjnych kryminałach, mylenie tropów i nagłe zwroty akcji. Bardzo podoba mi się fakt, że akcja częściowo skupia się wokół środowiska związanego z książkami. Uwielbiam takie powieści. Natomiast ogromnym jej plusem jest fakt, że akcja nie koncentruje się na jednym problemie i jednym środowisku. Wprowadzając trzy różne typy kobiecej bohaterki autorka zgrabnie łączy też ich trzy różne światy. Mamy więc urzędniczą rzeczywistość i dziennikarską zajawkę Matyldę, uporządkowanie i pasję do obserwacji ptaków Gai, jak również totalny chaos i spontan w wykonaniu Klary. Mamy też różne wątki między innymi stalkingu, off roadu, uczciwości wydawców, a także te najważniejsze związane z rodzicielstwem, z relacją damsko-męską, z przyjaźnią i lojalnością. Oprócz świetnego lekkiego stylu ogromną zaletą powieści są bohaterowie, a raczej przede wszystkim bohaterki. Trzy główne, co wiadomo, wykreowane są fantastycznie. Stanowią swoje przeciwieństwo, ale również doskonale się uzupełniają. Są to kobiety z krwi i kości, z zaletami i wadami. Jak sama autorka stwierdziła podczas spotkania gorzej rzecz wygląda jeśli chodzi o bohaterów męskich, bowiem trudno podobno pani Kasi przychodzi kreowanie pozytywnych postaci męskich. W mojej opinii jednak postaci mężczyzn w tej książce są całkiem ciekawe i mimo, że pełnią raczej role drugo i trzecioplanowych bohaterów są intrygujący, zwracający uwagę i nawet nie wszyscy są źli do szpiku kości😉. Mamy więc ciekawą postać krawca, właściciela wydawnictwa, ale przede wszystkim komisarza. Ach, jak mnie bawi i jednocześnie intryguje relacja, która rodzi się między komisarzem a Gają… Mam nadzieję, że zostanie zgrabnie poprowadzona w kolejnych częściach. Tych bowiem będę z wielką niecierpliwością wypatrywać, gdyż przy lekturze tej powieści bardzo dobrze bawiłam i miło spędziłam czas, co również wam polecam!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Znak.

„Naprawiacz” Piotr Kuźniak

NAPRAWIACZ

  • Autor: PIOTR KUŹNIAK
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 08.02.2023r.

Każdy debiut to jedna wielka niewiadoma. Wydawnictwo Znak jednak to dla mnie gwarancja jakości, kiedy więc dowiedziałam się, że 8 lutego premierę będzie miał debiut kryminalny Piotra Kuźniaka pt. „Naprawiacz” od razu się na niego zdecydowałam. Chociaż muszę szczerze przyznać, że trochę przerażały mnie informacje o tym, że to najmocniejszy kryminał sezonu, mroczny, z brutalnymi i krwawymi opisami. Między innymi dlatego sięgnięcie po tą powieść zajęło mi trochę czasu. Byłam jej bardzo ciekawa, a z drugiej strony bałam się, gdyż nie jestem wielką fanką dosadnych, mocnych opisów zbrodni. Czy obawy były słuszne? Jak odebrałam książkę? Przekonajcie się sami…

Piotr Kuźniak to producent telewizyjny, reżyser, który zdecydował się zadebiutować na polskiej scenie kryminalnej. „Naprawiacz” to mocna rzecz. Rozpoczyna się od znalezienia w warszawskim mieszkaniu makabrycznego obrazu, którego elementy tworzą fragmenty odcięte z kobiecego ciała. Wkrótce morderca kontaktuje się mediami, twierdząc, że naprawia swoje ofiary. Igra z policją i generalnie wydaje się bezkarny. Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę, w której morderca znajduje się zawsze o krok do przodu. O co mu chodzi? Jaki ma plan? Czy policji we współpracy z dziennikarzem Maxem uda się odnaleźć mordercę?

Muszę powiedzieć, że książka wciągnęła mnie tak, jak już od dłuższego czasu żadna inna, zdecydowanie widać, że autor ma filmowe doświadczenia, gdyż kreśli tak żywe i sugestywne obraz oraz nadaje akcji takie tempo, że nie sposób się od lektury oderwać. Powoduje to też fakt, że powieść, pisana w narracji trzecioosobowej, składa się z króciutkich rozdziałów. Jest ich aż 116 plus epilog. Wpływa to zdecydowanie pozytywnie na dynamikę powieści i podsyca zainteresowanie czytelnika. Uzyskany został efekt „jeszcze tylko jeden rozdział…”, a potem jeszcze jeden, i jeszcze jeden…

Akcja jest niesłychanie dynamiczna, ciekawa, zawiera elementy sensacyjne, punkty zwrotne i mylenie tropów. Zakończenie jest niespodziewane, tajemnicze i w pewnym stopniu pozostawia dalsze pole do popisu wyobraźni… Ogromnym plusem tej powieść są również bohaterowie. Autor stworzył szereg ciekawych, wielowymiarowych postaci. Począwszy od policjantów, jak Ana, Sztiel, Mateusz, przez dziennikarza Maksa, byłych policjantów Rusaka i Geru, właścicielkę gazety Ninę, biznesmana Bienia, aż po samego Naprawiacza. Zresztą występuje tu jeszcze sporo postaci, których nie wymieniałam i każda z nich przedstawiona jest w sposób interesujący i doskonale spełnia swoją rolę. Muszę powiedzieć, że tak jak czytałam przed lekturą kryminał jest mocny, zawiera dość brutalne i momentami szczegółowe opisy, więc niekoniecznie jest to lektura dla osób bardzo wrażliwych. Dla mnie samej choć nie lubuję się w krwawych szczegółach i szokujących opisach był one jak najbardziej uzasadnione akcję i w mojej opinii nie przekraczały granicy dobrego smaku. Zdecydowanie nie były przesadnie rozwlekłe, ani niepotrzebne. Lektura dostarczyła mi mnóstwa emocji, niejednokrotnie zapierała dech w piersiach i generalnie, mimo, że jestem już po różne uczucia i wrażenia ciągle się we mnie kotłują. Miłośnikom kryminałów gorąco ją polecam. Dziękuję autorowi i wydawnictwu za te niezapomniane wrażenia i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK

.

„Chcę twojego życia” Amber Garza

CHCĘ TWOJEGO ŻYCIA

  • Autorka: AMBER GARZA
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 328
  • Data premiery w tym wydaniu: 11.01.2023r.

Ubóstwiam @wydawnictwomarginesy 😊. Ostatnio wyjątkowo szczególnie za próbę odczarowania współczesnemu nastolatkowi/ współczesnej nastolatce postaci Ani, dotychczas znanej z Zielonego Wzgórza, a od jakiegoś czasu z Zielonych Szczytów😉. Z chęcią też sięgnęłam do thrillera autorstwa Amber Garza pod intrygującym tytułem „Chcę twojego życia”. Książka swą premierę miała w połowie stycznia. Ja przeczytałam ją jakiś czas temu i tylko przez moje zapominalstwo nie zamieściłam jeszcze recenzji.

Naprawiając swoje niedociągnięcie we wprowadzeniu do fabuły napiszę, że to ciekawa próba wytrącenia czytelnika ze strefy komfortu.

Moje panieńskie nazwisko brzmiało Smith. Na świecie jest milion innych Kelly Smith. Nawet w Kalifornii. Ale odkąd wyszłam za Rafaela, nie natknęłam się na żadną inną Kelly Medinę. Aż do tej chwili.” – „Chcę twojego życia” Amber Garza.

Niepotrafiąca pogodzić się ze śmiercią nastoletniego syna Kelly Medina spotyka w małej mieścinie, w której mieszka – Folsom, kobietę o tym samym imieniu i nazwisku. Młodą matkę. Zaintrygowała zbiegiem okoliczności zaczyna się do niej zbliżać czyniąc ją swoją nową znajomą. Duchy przeszłości nie dają jednak o sobie zapomnieć. Kelly zaczyna plątać się między rzeczywistością, a przeszłością. Łączyć pozornie istniejące fakty, co doprowadza do tragedii….

Uff. Ale się namęczyłam, by Wam niczego nie zdradzić😊. Mam nadzieję, że się udało. Wracając do recenzji zaznaczam, że książkę czyta się bardzo szybko. Autorka jest mi nie znana, więc z obawą sięgałam do tej publikacji. Jakoś mam ostatnio wyjątkowo krótki lont na nietrafione lektury. Tym razem jednak się udało. Amber Garza umiejętnie kluczy pomiędzy życiem jednej Kelly, a życiem drugiej jednocześnie dzieląc elementy układanki czytelnie, jednoznacznie. Trzy różne części książki. Łącznie trzydzieści jeden rozdziałów. Narracja poprowadzona idealnie, jak na fabułę książki. O całej historii, zdarzeniach, postaciach głównych i drugoplanowych dowiadujemy się z narracji pierwszoosobowej z perspektywy Kelly. Poznajemy przeszłość. Traumy. Odrzucenia. Brak miłości. Wszechogarniającą tęsknotę za straconym dzieckiem, która wyjątkowo mnie poruszyła, jako matkę. Ten motyw Autorka zobrazowała w sposób wyśmienity. Nie ma w osobie Kelly – matki nic z groteski, nic z przerysowania. Prawie widziałam ją oczami wyobraźni, jak cierpi, jak wyje wręcz z bólu…..

Wyjątkowo dobrze Autorka sportretowała męża narratorki, Rafaela. Postać męska, pełna sprzeczności. Taki męski antybohater. Stosunek samej Kelly do niego jest bardzo zróżnicowany. Jak zróżnicowana jest cała jej ocena sytuacji, w której się znalazła. Nic bardziej realnego. Nic bardziej rzeczywistego, jeśli chodzi o długoletnie relacje damsko – męskie. A sam koniec…. No cóż. Obłędny. Tak, to jest bardzo ciekawy punkt fabuły. Tylko proszę nie zaczynajcie czytać od końca !!!!!

Lekki, przyjemny i sprawnie napisany amerykański thriller. Bez przydługich opisów, bez rozwlekłych rysów psychologicznych, z licznymi retrospekcjami. Lubicie takie? Jeśli tak to sięgajcie do „Chcę twojego życia” Amber Garza, bo czytania nadszedł czas😊.

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy, za co serdecznie dziękuję.

„Bez wyboru” Agnieszka Płoszaj

BEZ WYBORU

  • Autor: AGNIESZKA PŁOSZAJ
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 22.02.2023r.

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić kolejną pozycję od @znak crime, a mianowicie „Bez wyboru” Agnieszki Płoszaj. O kryminałach autorki słyszałam już jakiś czas temu, chciałam po nim sięgnąć i sama zapoznać się z jej twórczością. Lutowa premiera najnowszej powieści pisarki okazała się ku temu świetną okazją. Niby klasyczny kryminał, za to z silną, niekonwencjonalną postacią kobiecą To jest coś co lubię. Przystąpiłam do lektury z pozytywnym nastawieniem i sporym oczekiwaniem. Czy moje nadzieje nie zostały zawiedzione? Przekonajcie się sami…

W Łodzi w trakcie Festiwalu Światła do jednej z konstrukcji przyczepione zostają zwłoki dziennikarki. Brutalnie okaleczone, najbardziej jednak szokują wyryte na plecach cięcia, które układają się w imię i nazwisko Zoja Sterlak. Ta młoda śledcza odeszła z policji w atmosferze skandalu i przebywa w rodzinnej Chorwacji. Przybywa do Polski na jakiś czas, by uporać się z zaległymi sprawami, między innymi sprzedać mieszkanie. Nieoczekiwanie jej byli partnerzy z policji w tym Kardas, z którą łączyła ją osobista relacja proszą ją o pomoc w śledztwie. Czy uda się znaleźć mordercę dziennikarki, zanim ktoś inny zostanie narażony na niebezpieczeństwo?

Książkę czytało mi się dobrze. Pisana w narracji trzecioosobowej, charakteryzuje się zwięzłym, konkretnym, można nawet powiedzieć mięsistym stylem. Zdecydowanym plusem tej powieści jest główną bohaterka. Silna, zdecydowana, charakterna, chadzająca własnymi ścieżkami, ale też pogubiona, niepewna, tłumiąca uczucia. Zoja nie jest super bohaterką, ale prawdziwą kobietą z krwi i kości. Jej siła nie polega na tym, że wszystko jej się udaje i z wszystkim sobie radzi, ale, że próbuje mierzyć się z trudnościami i szukać rozwiązań. Również postacie pozostałych bohaterów są bardzo dobrze zarysowane. Bardzo spodobała mi się postać Kardasa, który ponosi konsekwencje własnego błędu z przyszłości, miota się, ma w sobie sprzeczne emocje. Musi wybrać pomiędzy tym, co podpowiada mu intuicja, a tym co nakazuje mu rozsądek i sumienie. Ciekawa również jest postać Wiktora. Silni, twardzi mężczyźni, którzy jednak również mają swoje emocje i uczucia, z którymi czasami sobie nie radzą. Zakończenie jakoś bardzo mnie nie zszokowało i nie zapadło w pamięć, jednak zapowiada kontynuację, po którą na pewno sięgnę.
„Bez wyboru” to dobry kryminał, po który zdecydowanie powinniście sięgnąć w jeden z jeszcze długich marcowych wieczorów.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK

.

„Oszustka” aleksandra Śmigielska

OSZUSTKA

  • Autor: ALEKSANDRA ŚMIGIELSKA
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 25.01.2023r.

Dziś chciałam Wam opowiedzieć o kolejnej książce, które premierę miała 25 stycznia. „Oszustka” to debiut Aleksandry Śmigielskiej, jest to również druga powieść wydana przez Znak Crime, nową markę kryminalną Wydawnictwa Znak. Ta powieść to thriller psychologiczny z elementami domestic noir. Podchodziłam do niej z dużą ciekawością, ale też sporą niepewnością. Tak to bowiem bywa z debiutami, że zupełnie nie wiemy czego się spodziewać. Od momentu przeczytania o jej premierze jednak intuicyjnie czułam, że będzie to coś wartego przeczytania. Czy się myliłam?

Trudno opisać treść tej książki bez spoilerowania, ale spróbuję ogólnie nakreślić ją w kilku zdaniach. Bohaterką jest Marta, która może się wydawać kobietą spełnioną. Ma męża, dwie córeczki, jest właścicielką kliniki weterynaryjnej. Kobieta sukcesu, pewna siebie, lecz tak naprawdę w środku to mała, zagubiona dziewczynka, która kryje tajemnicę swojej przeszłości. Wszystko się zaczyna, gdy przed bramą bohaterki pojawia się starsza, zaniedbana kobieta. To powoduje lawinę zdarzeń i sprawia, że przeszłość zdaje się deptać Marcie po piętach. Jednak jest ona mocno zdeterminowana, by prawda o jej przeszłości nie wyszła na jaw. Czy jej działania przynoszą skutek?

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko. Lekki styl i zgrabne dialogi powodują, że błyskawicznie łykamy stronę za stroną. Powieść składa się ze stosunkowo krótkich rozdziałów oznaczonych dniami tygodnia, prowadzonych w narracji pierwszoosobowej, Pomaga to bardziej zrozumieć główną bohaterką, wczuć się w jej psychikę. A jest ona postacią dosyć złożoną. Z jednej strony silna kobieta, biznesswomen, przedsiębiorcza i zaradna, z drugiej strony zagubiona, przestraszona i działająca chaotycznie. Irytowała mnie nie raz, postępowała głupio, lekkomyślnie, działała pod wpływem chwili. To jednak sprawia, że wydaje się bardziej prawdziwa, realniejsza. Choć nie mogę powiedzieć, żebym zapała do niej wielką sympatią, z uwagą i ogromną ciekawością śledziłam jej losy. Akcja bowiem rozwija się dosyć szybko, wydarzenia następują jedno z drugim, autorka podsuwa nam kolejne tropy, by za chwilę wywieść nas na manowce. Zakończenie również mnie zaskoczyło  i byłam go ogromnie ciekawa. Jednym z symptomów tego, że czytam dobrą książkę, jest dla mnie to uczucie, gdy książka wzbudza we mnie takie napięcie i ciekawość jak zakończy się intryga, że poważnie zastanawiam się nad zerknięciem na koniec, chociaż jednocześnie wiem, że trochę zepsułabym tym sobie lekturę. Tym razem na szczęście się powstrzymała i czas spędzony z książką oceniam bardzo pozytywnie.

Jest to świetny debiut, dojrzały i przemyślany, poparty dobrym warsztatem. Z niecierpliwością więc będę wypatrywała kolejnej powieści Aleksandry Śmigielskiej, a Wam gorąco polecam lekturę „Oszustki”.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.