„Atlas. Historia Pa Salta”  Lucinda Riley, Harry Whittaker

ATLAS. HISTORIA PA SALTA

  • Autorzy: LUCINDA RILEY, HARRY WHITTAKER
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: SIEDEM SIÓSTR (tom 8)
  • Liczba stron: 672
  • Data premiery: 17.05.2023r. 
  • Data premiery światowej: 11.05.2023r.

Wielokrotnie już w wielu recenzjach przyznawałam, że Seria „Siedmiu sióstr” Lucindy Riley jest jedną z moich ulubionych serii. Klimatyczne opowieści w przepięknych okładkach od Wydawnictwo Albatros to prawdziwe perełki w mojej biblioteczce. „Atlas. Historia Pa Salta” to zamknięcie serii, ósmy tom cyklu. Po śmierci autorki istniała obawa, że seria nie zostanie zamknięta, jednak syn autorki Harry Whittaker pomógł w jej dokończeniu. Tym samym fani Lucindy Riley i fani całej serii otrzymali niemały prezent. Mogli zanurzyć się w historię, w której łączą się wszystkie wcześniejsze wątki i poprzedni bohaterowie. 

To dwie historie scalające się w jedną. Pierwsza dotyczy odnalezienia w Paryżu w roku 1928 dziesięcioletniego chłopca – Atlasa, któremu rodzina słynnego rzeźbiarza, Landowskiego daje schronienie. Atlas nie mówi. Atlas za namową swych nowych opiekunów pisze pamiętnik przenosząc na papier swoją własną historię. Druga toczy się w roku 2008 w okolicach Morza Egejskiego, gdzie siedem sióstr spotyka się na pokładzie rodzinnego statku, by rok od zagadkowej śmierci Pa Salta, adopcyjnego ojca sześciu sióstr D’Aplièse uczcić jego pamięć. Okazuje się, że nestor rodu posiadał pewne tajemnice, które przekazał ostatniej siostrze, siódmej Merry. Jego jedynej biologicznej potomkini To dzięki niej rodzeństwo jest w stanie dotrzeć do prawdziwej historii ich rodziny. 

Lucinda Riley musiała chyba żyć wykreowaną przez siebie sagą o siedmiu siostrach. To niesamowite, jak potrafiła przez tyle lat zawładnąć umysłami czytelników i powodować drżenie, przy każdorazowym braniu kolejnej części do ręki. Ten fenomen serii mnie zastanawia od jakiegoś czasu, mimo, że ja również się jemu całkowicie poddałam. Zresztą z Przedmowy dowiedziałam się, że – parafrazując; Ta historia była w głowie Lucindy od ośmiu lat. Autorka naprawdę nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie przeleje ją na papier. Zdaniem jej syna wypowiadającego się na początku książki „(…) Pa Salt pojawia się w każdym z tomów. Mama przez lata rejestrowała ruchy tej postaci i stworzyła spójny przewodnik po tym, co się z nim działo, gdzie i kiedy. W ten sposób wkład Lucindy w tę książkę jest większy, niż sama byłaby skłonna przyznać” Dokończenie więc historii i opisanie jej z jego perspektywy wydawało się więc i Lucindzie, i jej synowi oczywiste. 

Wracając jednak do zwieńczenia opowieści o siostrach to zacznę od konstrukcji książki, która jest bardzo ustrukturyzowana. W Dramatis personae czytelnik zapoznaje się z postaciami, które znane są z poprzednich tomów. Część ta pozwala uporządkować swoją wiedzę w tym temacie lub wręcz ją zdobyć, jeśli „Atlas. Historia Pa Salta” będzie pierwszą książką czytaną przez Was. W Prologu autorzy wprowadzają czytelnika w nastrój opowieści, który jest bardzo emocjonujący. To dziwny początek, dla mnie niespodziewany. Przyznaję, że nie wiem skąd pomysł, by osadzić go w Tobolsku, Syberia 1925 roku. Prolog powinien zachęcać do dalszego poświęcania czasu lekturze i w tym przypadku tak właśnie się dzieje. Następnie w pięciu pierwszych rozdziałach w Pamiętniku Atlasa. 1928-1929 zapoznajemy się z jego historią, by przejść do wydarzeń z życia Merry. W drodze z Dublina do Nicei. Czerwiec 2008. I tak naprzemiennie. Łącznie rozdziałów jest ponad sześćdziesiąt. Ze względu na retrospekcje czytelnik otrzymuje pomoc w postaci oznaczenia czasu i miejsca akcji na samym początku rozdziału. Dzięki temu można dość łatwo połapać się w chronologii zdarzeń. Narracja kreowana jest z poziomu pamiętnika obejmującego kolejne lata, aż do 1993 i przecinana jest tym, co odkrył, czego dowiedział się i co przeżył Tytan w latach 2007-2008. Resume znajduje się w Epilogu, który zamyka cały cykl. Części wykreowane na pamiętnik Atlasa pisane są z jego perspektywy. W tej narracji pierwszoosobowej jest wiele przeżyć, emocji i doświadczeń, które pokazane są z punktu widzenia chłopca, młodego czy już dojrzałego mężczyzny. Razem z Atlasem odwiedzamy Paryż w czasach międzywojennych, Niemcy pod dojściu Hitlera do władzy, stacjonujemy w wojennej Skandynawii, w Londynie, Hiszpanii i wielu innych miejscach. Niektóre z nich budziły moje skojarzenia, bo część lokalizacji znam z poprzednich części, co zakładam nie jest przypadkowe.

Seria jest dopieszczona w najdrobniejszych szczegółach. Harry Whittaker utrzymał poziom całej serii. Mimo, że Lucinda Riley pozostawiła niewiele z ogólnego rysu fabuły w tej ostatniej części znajdziecie również piękne opisy miejsc, sporą dawkę rysu psychologicznego głównego bohatera, ciekawe opisane postaci z jego najbliższego otoczenia. Historia spaja całą sagę, stanowi jej udane zwieńczenie. Jest magiczna i warta poznania, również ze względu na okoliczności jej powstawania. Serdecznie polecam, szczególnie tym, którzy wolą mocniejsze książki, w których sporo się dzieje. 

Moja ocena 9/10.

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Przypływ” Sam Lloyd

PRZYPŁYW

  • Autor: SAM LLOYD
  • Wydawnictwo: W.A.B
  • Liczba stron:448
  • Data premiery:14.06.2023r. 
  • Data premiery światowej: 24.06.2021r.

Pamiętam, że po przeczytaniu debiutu Sama Lloyda zatytułowanego „Schronisko” (recenzja na klik) emocje towarzyszyły mi długo po przeczytaniu książki. Był to naprawdę mocny thriller, który pamiętałam długo i do przeczytania, którego zachęcałam wielu ludzi wokół. Do zapoznania się z kolejną książką tego autora pt. „Przypływ” również wydanej nakładem Wydawnictwo W.A.B. zabierałam się więc długo. Obawiając się lęku, niechęci, niezgody, dreszczy negatywnych emocji i nieprzespanych po przeczytaniu godzin. Z drugiej strony pomyślałam jednak sobie, że trudno przebić tak udany debiut i z lekkim opóźnieniem prezentuję Wam moją subiektywną opinię po przeczytaniu książki „Przypływ” Sama Lloyda. 

Lucy i Daniel z córką Billie i synem Finem tworzą pozornie szczęśliwą rodzinę. Tak naprawdę Lucy to kobieta o moralnie wątpliwej przeszłości, która pewnego dnia, gdy zostaje sama w wielkim, bogatym domu, dowiaduje się że jej rodzinna łódź dryfuje samotnie, pusta na morzu. Dodatkowo prognozy pogody zapowiadają sztorm stulecia, a Lucy nie ma pojęcia dlaczego Leniwa Zośka dryfowała samotnie na morzu. 

Książka składa się z dwóch części, których składowymi jest pięćdziesiąt siedem ponumerowanych rozdziałów. Na samym początku czytamy pewien list adresowany do Lucy, który wprowadza czytelnika w mroczny nastrój, wzmaga oczekiwanie. Bo jak nie zareagować na taki zwrot, nawet jeśli jest fikcyjny: „Z początku trudno ci się będzie zdobyć na przebaczenie. Ale odczekaj rok, może dwa lata, a inaczej o  tym pomyślisz. Spojrzysz wstecz i przekonasz się, że miałem rację. Że to było najlepsze wyjście. Dla nas wszystkich.” Później wszystko zaczyna się kreować. Wydarzenia zaczynają się po prostu dziać. 

Zdecydowanie fenomenalny początek, trochę przydługawy środek, w którym prowadzone jest śledztwo i niespodziewane zakończenie, takie trochę „od czapy”. I szczerze napiszę, że tego nie cierpię w thrillerach kryminalnych, kiedy całe napięcie zamienione zostaje w nerw, że przecież takiego zakończenia nie sposób było się domyśleć, że autor je napisał tylko po to, by zaskoczyć czytelnika, a nie by domknąć kreowaną na kilkuset wcześniej stronach fabułę. To zdecydowanie słabość tej lektury. Nie zmienia jednak to faktu, że autor ma talent pisarski i dobre, oryginalne pomysły. Świetnie rozpisał szybkie, chaotyczne sceny. Nieźle wykreował bohaterów. Doceniam również bardzo dobre opisy sztormu, który utrudnia prowadzone poszukiwania. Bez wątpienia ta cześć wymagała od Sama Lloyda zrobienia researchu na temat różnych łodzi, jachtów i ratownictwa morskiego, a także pogodowych anomalii. 

Historia pochłania. Mi umożliwiła choć na chwilę zapomnieć o własnych, małych końcach świata. Nawet jeśli nie do końca przypadła mi do gustu, bo dostrzegłam jej wady to nie uważam, by czas spędzony z książką był zmarnowany. Ciekawy thriller. Zdecydowanie do przeczytania, by samemu sobie wyrobić zdanie. 

Moja ocena 7/10.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU W.A.B.

„Córka z Kuby” Soraya Lane

CÓRKA Z KUBY

  • Autorka: SORAYA LANE
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: UTRACONE CÓRKI (tom 2)
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 15.06.2023r. 
  • Data premiery światowej: 23.03.2023r. 

Przy okazji pisania opinii o pierwszym tomie cyklu „Utracone córki” zatytułowanym „Córka z Włoch” (recenzja na klik) napisałam, że zamysł prowadzenia narracji, fabuły jest bardzo podobny do mojej ukochanej serii „Siedem sióstr” Lucindy Riley. Po przeczytaniu kolejnego tomu, który premierę światową miał w marcu bieżącego roku pt. „Córka z Kuby” autorstwa Soraya Lane od Wydawnictwo Albatros stwierdzam, że moje pierwsze wrażenie nie było mylne. Nadal pióro Lane kojarzy mi się z piórem i pomysłem Riley. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko. Po prostu zauważam pewną zbieżność, która na pewno przywiedzie mnie do kolejnych lektur autorstwa tej pisarki. Tym bardziej, że trzeci tom w oryginalnym tytule „The Royal Daughter” premierę miał 12 października 2023r., a czwarty tom „The Sapphire Daughter” na światowym rynku księgarskim będzie dostępny od 8 marca 2024r. 

Tym razem prezent w londyńskiej kancelarii prawniczej od Hope Berenson prowadzącej przytułek dla niezamężnych matek, tak zwany Hope House, otrzymuje Claudia. Chcąc pomóc matce dowiedzieć się historii o tym skąd pochodzi wyrusza w podróż do Hawany, stolicy Kuby. Dzierżąc jedyną wskazówką jaką jest herb należący do rodziny Diazów, niegdyś jednej z najbogatszych kubańskich dynastii na Kubie okrywa historię swojej babki, która nigdy nie dała po sobie poznać skąd tak naprawdę pochodzi. 

Książkę można czytać odrębnie od poprzedniego tomu. Niech więc nie wstrzymuje Was od sięgnięcia po lekturę nieznajomość „Córki z Włoch”. Każda część jest bowiem odrębną historią mającą swój początek i swój koniec.  Struktura drugiego tomu jest bardzo podobna do pierwszej części. W opowieść czytelnik wprowadzony zostaje w Prologu, dzięki któremu zatapia się w wydarzenia, które miały miejsce w rezydencji barona cukrowego Julio Diaza. Rozdziały następujące później zostały kolejno ponumerowane. Podobnie jak w pierwszym tomie serii i tu opowieść toczy się równolegle przez prezentowanie wydarzeń współczesnych i wydarzeń z Kuby z połowy XX wieku, w których autorka opisuje losy Esmeraldy Diaz i Christophera. W okoliczności otrzymania pamiątek rodowych zostajemy wprowadzeni podobnie jak w „Córce z Włoch”. Rodzina Claudii otrzymuje list od londyńskiej kancelarii. Te fragmenty oznaczone są w podtytule rozdziału jako Współcześnie. Retrospekcyjną rzeczywistość poznajemy w rozdziałach oznaczonych miejscem i czasem. Nie sposób więc się pogubić. Czytelnik od razu rozpoczynając kolejny fragment wie, w jakiej czasoprzestrzeni się znalazł (np. Hawana, Kuba

Połowa lat 50. XX wieku). To pozwala zachować porządek i uniknąć nieporozumień, które się mogą zdarzyć, gdy narracja prowadzona jest naprzemiennie na zasadzie „kiedyś” i „teraz”. Ten układ idealnie się sprawdza w książkach tego gatunku, gdzie autor chce, by czytelnik odkrywał strona za stroną historię i sekrety sprzed kilkudziesięciu lub kilkaset lat wstecz. Odsyłanie czytającego do wydarzeń przeszłych opisanych przez narrację bezpośrednią stanowi pewne doprecyzowanie, rozwinięcie tego, co dzieje się teraz. Stanowi uzupełnienie opowieści i całej historii. W taki też sposób odebrałam „Córkę z Kuby”. Łącznie rozdziałów jest trzydzieści cztery, a zwieńczenie historii znajduje się w Epilogu. 

Bardzo cenię sobie współpracę z Wydawnictwo Albatros i niezmiernie się cieszę, że Wydawnictwo zaproponowało mi przeczytanie opowieści wymyślonej i sportretowanej przez Sorayę Lane. Książka posiada optymalną ilość stron. W trakcie czytania wielokrotnie łapałam się na myśleniu o tym, że się nie nudzę, nie czuję, że historia się rozwleka, a autorka zanudza mnie zbędnymi opisami, mimo, że bez trudu oddała specyfikę tamtych czasów i tamtego miejsca, w którym zaczęła się historia matki Claudii. W szczególności spodobały mi się relacje bogactwa i splendoru Kuby sprzed rewolucji tego kraju. Czytając miałam wrażenie, że spoglądam na nieznaną mi Kubę trochę przez dziurkę od klucza. W wątek obyczajowy autorka wplotła bardzo rozwinięty wątek romansowy. To kolejne podobieństwo do pierwszego tomu serii. Mam szczerą nadzieję, że nie będzie to standard. Przecież nic się nie stało, gdyby historia rodzinna była odkrywana bez nowo poznanego kochanego u boku. Na oficjalnej stronie autorki (http://www.sorayalane.com/the-royal-daughter ) przeczytałam, że i trzeci tom, i czwarty też jest pisany z perspektywy kobiecej bohaterki. W trzecim tomie jest to Ella, a w czwartym Georgia. Nie żebym miała coś przeciwko kobiecym postaciom, ale przełamaniu schematu z serii „Siedem sióstr” Lucindy Riley pomogłoby zmiana osoby głównego bohatera czy przeciwstawienie się wątkowi romansowemu. Myślę, że i tak kolejny tom autorstwa Sorayi Lane byłby warty przeczytania. Obawiam się trochę, że szybko to powielanie konstrukcji, typów bohaterów, tematów mi się znudzi. 

A Wy czytaliście już? 

Moja ocena 8/10.

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Miejsca cieniste” Jacek Kalinowski

MIEJSCA CIENISTE

  • Autor: JACEK KALINOWSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 432
  • Data premiery: 31.05.2023r. 

Miejsca cieniste” autorstwa Jacek Kalinowski – Ohmydad to debiut wydany nakładem Znak Crime. Wielokrotnie już wspominałam, że z debiutami to jest różnie. Ostatnimi jednak czasy wiele autorskich premier zaskoczyło mnie swym poziomem. I muszę Wam już na początku zdradzić, że zaskoczyła mnie i ta książka. 

„(…) Jeśli jeszcze nie straciła przytomności na tej podłodze, to prawdopodobnie właśnie zrozumiała, że jest już dla niej za późno.” -„Miejsca cieniste” Jacek Kalinowski

Takim zdaniem kończy się prolog. W ten sposób Autor rozpoczyna snuć opowieść, jak sam przyznaje Wydawca w opisie, „(…) o tym, jak ludzkie losy – dawnych przyjaciół, niedoszłych kochanków, sąsiadów, bliskiej rodziny i przypadkowo poznanych osób – splatają się bezpowrotnie. A także o tym, że strata przychodzi niekiedy w najmniej spodziewanym momencie, stopniowo sącząc swój jad i nieodwracalnie zatruwając życie.” O tym, czym dla rodziców jest zaginięcie dziesięcioletniej Igi oraz jaki wpływ na życie małżonków Anny i Witka będzie miało przyjęcie pod ich dach Krzysztofa, dawnego przyjaciela, który właśnie opuścił mury więzienne. A zło czai się obok. Tak blisko, że czuć jego smród. 

Książka podzielona jest na ponumerowane rozdziały. Mocny wstęp, o czym wspomniałam we wprowadzeniu do fabuły zapewnia nam prolog. Rozdziały pisane są z punktu widzenia różnych bohaterów, co Autor zaznacza w tytułach nadając im imiona bohaterów. Narracja Anny jest pierwszoosobowa. Bardzo dobrze Autor oddał jej rozterki, złość na męża i obawy związane z pojawieniem się Krzyśka w ich wspólnym domu. W tej kobiecej narracji nie ma fałszu, wszystko pasuje, jakby Kalinowski miał ją przemyślaną, rozrysowaną w każdym szczególe. W przypadku Łukasza Autor prowadzi opowieść z perspektywy nadawcy trzecioosobowego, który tak samo dobrze zna i Łukasza, i jego żonę Paulę, i dokładnie wiem, czym dla nich jest zaginięcie ich córeczki Igi. Obie pary się ze sobą znają. Niektórzy z tych dwóch par czuli pociąg do siebie, niektórzy byli i nadal są bardzo czujni we wzajemnych relacjach. Bez wątpienia jednak „(…) Zaufanie zostało nieodwracalnie nadszarpnięte.” Łącznie rozdziałów jest dwadzieściadziewięć. Autor wprowadził w narrację również postać Oktawii, ale to z perspektywy Łukasza czytelnik dowie się w ostatnim rozdziale zatytułowanym Cztery miesiące później co stało się dalej. Jaki był ciąg dalszy… 

Na stronie Wydawcy przeczytałam, że Autor jest zwycięzcą konkursu EMPiK Go Short, uczestnik warsztatów pisarskich w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz laureatem licznych konkursów literackich. Pierwszą umowę wydawniczą na trzy książki podpisał… nie mając napisanej ani jednej! (cyt. za: znak). Szczerze? Zastanawiające, ale możliwe. Tym bardziej, że faktycznie jego debiut okazał się zgrabnym thrillerem kryminalnym poruszającym wiele różnych kwestii w warstwie obyczajowej. Po skomplikowanym początku, zagmatwanych relacjach pomiędzy dwoma małżeństwami, zaginięciem Igi i współpracy Krzysztofa z Gruzinami wydawało mi się, że nic mnie nie zaskoczy, że element zaskoczenia już minął. Okazało się jednak, że książkę z zaciekawieniem czytałam do samego końca. Częściowo to efekt interesującej fabuły, a częściowo sposobu jej opisania. Powieść czyta się bowiem bardzo szybko. Dialogi są krótkie. Autor stroni od długich opisów dając szansę wczucia się czytelnikowi w opowieść poprzez samą akcję i następujące po sobie zdarzenia. Zakończenie kompletnie nieprzewidywalne. Takie z efektem „Wow”. Zakładam więc, że kolejna powieść tego Autora może być wyłącznie jeszcze lepsza.

Sprawdźcie sami, czy Jackowi Kalinowskiemu debiut się udał. Zachęcam do lektury. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki podarowało mi Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Kanion śmierci” Lisa Gardner

KANION ŚMIERCI

  • Autorka: LISA GARDNER
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: FRANKIE ELKIN. TOM 2
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 14.06.2023r. 
  • Data premiery światowej: 18.01.2022r.

Cykl z Frankie Elkin Lisa Gardner, która wydaje w Wydawnictwo Albatros  rozpoczęła się powieścią „Zanim zniknęła” (recenzja na klik). Główną bohaterką jest zwyka kobieta, która specjalizuje się w poszukiwaniach. Cykl zainspirowany został prawdziwą amatorką szukającą na własną rękę zaginionych osób. O tej inspiracji autorka zapisała w Podziękowaniach i nocie od autorki pierwszego cyklu. „Kanion śmierci” to drugi tom serii. Jego premiera światowa odbyła się w styczniu 2022. Fani autorki czekają już na trzecią część, której planowana premiera jest w dniu 12.03.2024r., a jej oryginalny tytuł brzmi „Still See You Everywhere”. Ciekawe, kiedy ujrzymy tę pozycję na polskich półkach księgarskich. 

Tym razem Frankie szuka młodego mężczyzny Timothy’ego O’Daya, który zaginął 5 lat temu w trakcie weekendowego wieczoru kawalerskiego organizowanego w jednym z parków narodowych. Policja i inne służby publiczne już dawno straciły wiarę w odnalezienie zaginionego. Elkin nie odmawia ojcu Tima, Martinowi, który przyjechał samochodem z Oregonu z całym zestawem sprzętu wspinaczkowego w bagażniku chcąc rozpocząć kolejną akcję poszukiwawczą, do której Frankie się przyłącza rozpoczynając jednocześnie swoje własne, amatorskie śledztwo. Śledztwo, które nabiera tempa, gdy w leśnych gęstwinach zaczynają znikać kolejne osoby. 

„WIĘKSZOŚĆ LUDZI NIE WIE, że w Stanach Zjednoczonych na terenach należących do państwa zaginęło bez śladu co najmniej tysiąc sześćset osób, a może nawet znacznie więcej. Turyści, wycieczkowicze, dzieci uczestniczące w rodzinnych biwakach. W jednej chwili są z nami, a zaraz potem znikają.” – Kanion śmierci” Lisa Gardner. 

Bardzo mi się podoba główna bohaterka powracająca do zdrowia alkoholiczka, która z wytrwałością szuka zaginionych osób od dawna znajdujących się poza zainteresowaniem policji czy mediów. Nie wiem, ile ma z prawdziwej Frankie Elkin, ale ta fikcyjna idealnie się wpasowuje w opowiadaną przez Lisę Gardner historię. Jest zadziorna. Bardzo zmotywowana. Dodatkowo w „Kanionie śmierci” raz jest zwierzyną, a raz myśliwym, dlatego bieg wydarzeń jest pełen niepokoju, zaskakujących zwrotów akcji i niebezpieczeństwa. To historia, która wciąga. Bardzo dobry thriller. Czytając czułam podniecenie i niepokój. Momentami niektóre sceny doprowadzały mnie do odczuwania lęku.  Fabuła, mimo że chwilami przewidywalna, trzymała w napięciu. 

Struktura książki jest bardzo prosta. Składa się z 45 rozdziałów, epilogu oraz uwagi autorki i podziękowań. W narracji występuje perspektywa pierwszoosobowa samej Elkin. Bardzo dobrze czytało mi się historię opowiedzianą jej słowami i widzianą jej oczami. Tym bardziej, że jak już wspomniałam jest to kobieca bohaterka mająca wiele do zaoferowania. Z zainteresowaniem przeczytałam na samym początku publikacji, że w postać Elkin, w filmowej wersji wcieli się zdobywczyni dwóch Oscarów – Hilary Swank. To niebywały sukces pisarki, sprzedać prawa do sfilmowania książki lub książek praktycznie przy drugim tomie serii. Widocznie postać Frankie Elkin zawładnęła już umysłami filmowców na równi z umysłami fanów thrillerów kryminalnych. Postać, która o sobie samej tak między innymi mówi w narracji: 

„Od dawna nie prowadziłam poszukiwań w lesie. Pracuję głównie w niewielkich wiejskich społecznościach albo w gęsto zaludnionych miastach. Skłaniam się bardziej ku przypadkom dzieci niż dorosłych, ku przedstawicielom mniejszości etnicznych niż białym. Moją misją jest pomaganie tym, których pozostawiono bez pomocy, a rodziny tych tysiąca sześciuset osób zaginionych w publicznych miejscach potwierdzą, że się do nich zaliczają.” -„Kanion śmierci” Lisa Gardner. 

„JEŚLI CZŁOWIEK JEST BIEDNY, musi mieć cierpliwość. Nie mam samochodu ani konta w banku, dzięki któremu mogłabym wynająć auto, by dostać się do miasteczka Ramsey w stanie Wyoming. Co oznacza, że muszę dojechać autobusem z punktu A do B i z B do C.” -„Kanion śmierci” Lisa Gardner. 

Przypomina Wam kogoś ta bohaterka? Mi zdecydowanie faktycznie Jacka Reachera przemierzającego Stany Zjednoczone z całym dobytkiem przy sobie, którego wymyślił i na karty książek przeniósł Lee Child, przy ostatnich częściach razem ze swym bratem, a filmowe i serialowe adaptacje są równie udane jak książkowy pierwowzór. Możliwe, że to właśnie to podobieństwo doprowadziło do tak szybkich planów na ekranizację oraz do wzrostu popularności serią. 

Zdecydowanie polecam. Jedna z najlepszych ostatnio wydanych książek tej autorki. Czytana bez znudzenia do samego końca. Miłej lektury!!! 

Moja ocena: 8/10.

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros

„Po tamtej stronie lustra” Magdalena Majcher

PO TAMTEJ STRONIE LUSTRA

  • Autorka: MAGDALENA MAJCHER
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 320 
  • Data premiery : 28.06.2023r. 

Znam twórczość Pani Magdalena Majcher w różnych odsłonach, w tej obyczajowej głównie wydawanej przez Wydawnictwo PASCAL i tej true crime, którym mnie Autorka zachwyciła. Na moim blogu czytelniczym znajdziecie już piętnaście moich opinii na temat książek Pani Majcher. Powieść obyczajowa „Po tamtej stronie lustra” jest więc szesnastą publikacją od Magdaleny Majcher, z którą się zapoznałam. Jak widać jestem wierna moim ulubionym autorkom. 

Ra­fał Do­bro­wol­ski z żoną Agatą przeżywają najgorsze chwile, gdy wzywają ratowników do swej dwumiesięcznej córki Au­rel­ki, której nie dało się odratować. Zmagają się z traumą. On ucieka w pracę. Ona ucieka w obłęd. Czy znajdą kiedyś do siebie drogę z powrotem? 

Konstrukcja książki jest podobna do poprzednich pozycji Autorki pisanych w tym gatunku. Fabuła rozpisana została w dwudziestu pięciu rozdziałach. W zawiłości relacji głównych bohaterów Pani Magda wprowadza czytelnika w Prologu, a potem konsekwentnie zamyka powieść w Epilogu,  spina ją klamrą. Narracja prowadzona jest dwojako. Niektóre rozdziały układają się w personalną opowieść Agaty, jakby wyjętą z kartek pamiętnika historię kobiety, historię żony i historię matki. Relacje Agaty chronologicznie układają się od 9 czerw­ca 2015 roku. Daty stanowią podtytuły poszczególnych części. Jest to bardzo osobista narracja, pełna przeżyć, emocji, pełna przemyśleń. Narracja ta oparta na traumach, na trudnych wydarzeniach, na tym co się stało i w jaki sposób implikuje to do aktualnego życia małżonków. Agata przemawia do czytelnika różnymi słowami, które tkają jej osobistą historię pełną cierpień. 

„Ju­tro będzie TEN dzień. Dzień, w któ­rym świat po­wi­nien się za­trzy­mać, a jed­nak je­stem dziw­nie prze­ko­na­na, że tak się nie sta­nie, bo miał się za­trzy­mać już dzie­si­ęć mie­si­ęcy temu, ale wci­ąż pędzi, jak­by nic się nie wy­da­rzy­ło, jak­by nic się nie zmie­ni­ło.” 

„Żyję w za­wie­sze­niu. Cza­sem sta­ję przed lu­strem i dłu­go przy­glądam się tej ko­bie­cie, któ­rą wi­dzę w od­bi­ciu.” – Po tamtej stronie lustra” Magdalena Majcher.

W pozostałych częściach zdarzenia opisane są z perspektywy narratora trzecioosobowego, wszystko wiedzącego. To on opowiada o bohaterach, zagląda do ich duszy, ocenia ich zachowania, uzasadnia, motywuje. Próbuje sprzedać czytelnikowi swój sposób widzenia. Mimo, że jest to narracja pisana w trzeciej osobie Majcher bardzo umiejętnie odzwierciedliła punkt widzenia Rafała, jego uczucia, to jak postrzega i postrzegał żonę, to z czym się mierzył. Generalnie jest to historia o rodzicach, którzy stracili wszystko. Niby się różnią między sobą, niby inaczej o nich Autorka pisze, a jednak stanowią świetne kreacje małżonków po stracie, studium przypadku, z których słyną książki Magdaleny Majcher. 

To właśnie charakteryzuje książki obyczajowe pisane przez Panią Magdę, ten realizm, te emocje, które wzbudzają, to utożsamianie się z bohaterami i ich bolączkami, ten konkretny przypadek, który Autorka opisała, a z którym czytelnik musiał się zmierzyć. Tak było i tym razem. Pani Magda zabrała mnie w meandry duszy bohaterów, którzy przeżyli śmierć małego dziecka, śmierć niezawinioną. Wzbudziła we mnie strach o moje własne dzieci. Dotknęła delikatną istniejącą u mnie jako u matki strunę, w którą jak los uderzy, moje życie, jak wielu innych matek, posypie się jak domek z kart, nie do odratowania. Bardzo podobały mi się fragmenty uzupełniające fabułę. Te przeskoki w czasie stanowiły zgrabne uzupełnienie historii.

To nie jest cukierkowa historia na mił wieczór. To bardzo mądra, emocjonująca, pisana z dużą czułością książka. Polecam bardzo💔💔💔. Warto przeczytać!!! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu PASCAL.

„Kraina Świtu” Philippa Gregory

KRAINA ŚWITU

  • Autorka: PHILIPPA GREGORY
  • Seria: THE FAIRMILE. TOM 3
  • Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
  • Liczba stron: 528
  • Data premiery: 6.09.2023r. 
  • Data premiery światowej: 8.11.2022r. 

Jak wspomniałam w zapowiedzi książki „Kraina świtu” Philippa Gregory od Wydawnictwo Książnica to trzeci tom sagi „The Fairmile” opowiadającej o sile kobiet w czasach wojny. Pierwszy tom pt. „Mokradła” mnie zachwycił (recenzja na klik), drugi pt. „Mroczne wody” (recenzja na klik) zdecydowanie mniej. Mam nadzieję, że w tej sytuacji ciekawi jesteście jakie miałam odczucia po przeczytaniu trzeciej części serii. 

To zawikłana historia rodu, pośrednio także rodziny królewskiej. Równolegle autorka prowadzi czytelnika przez to, co dzieje się z Nedem Ferrymanem przybywającym z Ameryki, by wziąć udział w wojnie domowej. Kim dla Neda jest Rowan, młoda Indianka udająca chłopca. Jak to się stało, ze doktor Rob Reekie, niepoprawny idealista, syn Alinor – głowy rodziny- stroni od wojennej zawieruchy i co z rodziną ma wspólnego wątek królewskiego noworodka, o której jest dość trudno angielskiemu monarsze. 

Już po spisie treści czytelnik wie, że zdarzenia będą opisywane z dwóch perspektyw, z tego co działo się w Northside Manor, Yorkshire, wiosną 1685 roku oraz w tym samym czasie w Bostonie, w Nowej Anglii. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie w sposób naprzemienny. Czytelnik odrywany jest od angielskiego dworu i angielskiej socjety, by wpaść w sidła zastawione w gronie amerykańskich bohaterów, którzy już postępują, myślą i decydują trochę odrębnie, jakby nigdy nie byli w Anglii. Philippa Gregory wprowadza czytelnika w Ro­dziny z Fairmile w drzewo genealogiczne rodu, które przybliża czytającego do relacji i więzów krwi obowiązujących w rodzinie. Gregory prowadzi czytelnika przez zawiłości relacji możnych rodów angielskich z rodziną królewską, przez ich zależności, podległość i chęć wiecznej nobilitacji. Już od samego początku wykreowana postać Li­vii Avery, damy dworu jej przyjaciółki Ma­rii z Modeny, która zo­sta­ła kró­lową, zamieszkującej ze swym mężem Jamesem Nor­th­side Ma­nor skłania czytelnika do myślenia o dawnych czasach, gdzie ważne były powiązania, koligacje i koneksje. Tylko ludzie, którzy je mieli mogli liczyć na to, że nawet z wojny domowej wyjdą obronną ręką. 

Autorka bardzo skrupulatnie i konsekwentnie kreśli scenografię, rzeczywistość, a nawet garderobę postaci na miarę czasów, o których opisuje. Odzwierciedlone życie i sposób zachowania z końca XVII wieku pobudzają wyobraźnię. Nie tylko w warstwie wojny, która nadchodzi, ale przede wszystkim w warstwie obyczajowej, tego na co pozwalali sobie Anglicy, jak doprowadzili do rodzącego się niewolnictwa oraz, co byli w stanie zaprzepaścić, by tylko ich rodzinom nie stała się krzywda. Do tego wątek ścierania się dwóch religii: katolicyzmu wyznawanego przez Ja­kuba, księcia Yorku, który został koronowany na króla oraz protestantyzmu wzbogaca wartość historyczną tej publikacji. Wraz z bohaterami obserwujemy bowiem panowanie Jakuba II Stuarta, którego żona marzyła przede wszystkim o odtworzeniu w Anglii katolicyzmu. Może zapomniałam o tym wspomnieć wcześniej, ale jest to powieść historyczna, zarówno jak cała seria. Pisana jest z dużą pieczołowitością i troską o odzwierciedlenie realnych wydarzeń sprzed kilkuset lat. 

„– Wy­rze­kłem się Rzymu, aby móc wieść ży­cie an­giel­skiego dżen­tel­mena – po­wie­dział spo­koj­nie. – Wy­bór Ko­ścioła an­gli­kań­skiego to dla mnie kwe­stia wiary, a nie ustęp­stwo”. – „Kraina Świtu” Philippa Gregory. 

Aspiracje, kariera społeczna, żądza zysku napędzają bohaterów powieści, jako ich przeciwwagę autorka opisała wspomnianą młodą Indiankę, która wbrew logice nie straciła nadziei na powrót do własnego domu. Domu, który jest bardzo daleko. To naprawdę dobra opowieść o rodzinie, miłości i ogromnych ambicjach. Do tego z bardzo dobrą postacią kobiecą, nobildonną Livią, którą odebrałam jako jedną z najlepiej rozpisanych postaci, bardzo wyrazistą, nieprzejednaną i dążącą po przysłowiowych trupach do celu. Jak wskazuje historia i wiele wieków temu takie kobiety istniały. 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Książnica.

„Córka z Włoch” Soraya Lane

CÓRKA Z WŁOCH

  • Autorka: SORAYA LANE
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: UTRACONE CÓRKI (tom 1)
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 8.03.2023r.
  • Data premiery światowej: 20.09.2022r.

Niedługo tęskniłam za serią „Siedem sióstr” Lucindy Riley, którą wręcz ubóstwiałam. „Córka z Włoch” autorstwa Soraya Lane od Wydawnictwo Albatros to pierwszy tom zaplanowanego na osiem części cyklu „Utracone córki„. I od razu informuję, że zamysł prowadzenia narracji, fabuły jest bardzo podobny do pierwowzoru. Możliwe, że autorka zasugerowała się sukcesem cyklu od Riley lub sama była jej wielką fanką. O samej autorce przeczytałam jednak tylko,  że „Mieszka z mężem i dwoma synami na małej farmie w Nowej Zelandii, otoczona zwierzętami i z biurem z widokiem na pole, na którym pasą się ich konie.” (cyt. za : lc) i pisze również książki historyczne. 

Z opisu Wydawcy: „W londyńskiej kancelarii prawnej spotyka się kilka osób. Nie łączy ich nic, dopóki każda nie otrzyma pudełka z pamiątkami znalezionego w domu zmarłej kobiety, która przed laty prowadziła placówkę dla samotnych matek. Czy będą miały odwagę wyruszyć w podróż, aby odkryć tajemnice swojej rodziny i swojego dziedzictwa? Czy historia ich przodków pomoże im odnaleźć własną drogę i szczęście?” 

Bardzo podobał mi się zamysł na fabułę. To naprawdę nowatorski pomysł, by zaczął historię i całą serię od tego, że spadkobiercy samotnych matek odkrywają swoje prawdziwe korzenie. Wow! Wracając jednak do „Córki z Włoch” to jej historia oparta jest na Lily, której – jak się dowiaduje od prawnika – urodziła się w Hope House, przytułku dla niezamężnych matek. Dla Lily prowadząca przytułek Hope Berenson zachowała włoski przepis kulinarny i fragment programu teatralnego mediolańskiej La Scali. Lily wyrusza więc do Włoch. A w odkryciu historii jej pochodzenia pomaga jej Antonio. Równolegle toczy się narracja z perspektywy włoskich wydarzeń z roku 1946. Autorka zaczyna nam ją przybliżać od prologu, w którym poznajemy losy Estee i Felixa. Przed każdym rozdziałem autorka zamieszcza informację o miejscu, w którym dzieje się akcja oraz o czasie (np. Włochy 1946 rok lub Londyn Współcześnie). Łącznie rozdziałów jest trzydzieści cztery. Historia doczekała się jednak doprecyzowania w epilogu. Swoją motywację odnośnie rozpoczęcia serii i pomysłu na historię autorka zawarła w Liscie od Sorayi. 

To powieść obyczajowa z bardzo ciekawym wątkiem fabularnym. Idealna do zaczytywania się, analogicznie jak w serii Lucindy Riley. Byłam bardzo ciekawa jaką historię opisze Soraya Lane w drugim tomie cyklu. Kto będzie głównym bohaterem i jaką wskazówkę otrzyma z Domu Hope, której nie obojętny był los młodych, samotnych matek. 

Moja ocena 8/10.

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz

POZA SEZONEM. NOWEGO POCZĄTKI

  • Autorka: SYLWIA MARKIEWICZ
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 27.09.2023r. 

Powieść Sylwia Markiewicz – autorka „Poza sezonem. Nowego początki” od Wydawnictwa @PASCAL to trzecia powieść Autorki, z którą się zapoznałam. O poprzednich dwóch również napisałam na moim blogu: „Jeszcze jeden rok” oraz „Tylko jedna chwila”. „Poza sezonem. Nowego początki” jest jednak wyjątkowa. Jak sama Autorka pisze, na jej kształt składają się „Fragmenty historii inspirowane twórczością Augusta Necla – pisarza z Chłapowa zwanego kaszubskim Sienkiewiczem.”. 

„Eme­ry­tu­ra to nie wy­rok, a eme­ryt to nie wi­ęzień swo­je­go wie­ku.” –  „Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz.

Stenia Waleńczuk wraz ze swym wnukiem Adamem (studentem) mieszka w Chłapowie. Prowadzi pensjonat czynny poza sezonem od września do maja. Jej codzienność zajmują teraz posezonowi goście, którzy nie w pełnym lecie szukają wytchnienia nad polskim morzem. Kilkunastoletnia córka pierwszych pensjonariuszy zaprzyjaźnia się z Maksem i razem podążają śladami jednej z książek miejscowego pisarza. 

Książka składa się z trzydziestu dwóch, zatytułowanych rozdziałów. Niektóre z nich zostały nazwane naprawdę w bardzo brawurowy sposób, np.; „Od matczynej miłości nie odgrodzi żadna krata”, „Żale dorosłych dzieci” czy „Refleksja znad morskiego klifu”. Niektóre są tak chwytliwe, że moim skromnym, nieprofesjonalnym zdaniem idealnie nadawałyby się na tytuły całych książek.  W zakończeniu czytelnik znajdzie również „Od autorki”. Pisana jest w narracji trzecioosobowej. Bardzo spodobała mi się postać przebojowej emerytki, Pani Steni i jej przyjaciółki z liceum Wiesi. Myślę, że tak refleksyjna bohaterka byłaby idealną kandydatką na narratora pierwszoosobowego. Bo tej refleksji w narracji jest naprawdę sporo. Autorka w fikcyjną historię wplata wątek trudnych relacji rodziców z dorosłymi i nastoletnimi dziećmi, problemy rodzinne, zaburzenia odżywiania, a także poczucie osamotnienia. Czytelnik zagłębia się w życie, od którego świadomie, gdyby mógł chciałby uciec, którego chciałby uniknąć.  Spodobało mi się nawiązanie w fabule do  autentycznej postaci ‒ lokalnego pisarza Augustyna Necla, którego historię Pani Sylwia zgrabnie wplotła w fabułę, czyniąc ją jeszcze ciekawszą.

„Je­sień nad mo­rzem ma swój urok: kto raz przy­je­dzie, na pew­no po­wró­ci. (…) To ide­al­ny czas, żeby się ode­rwać od nur­tu­jących nas pro­ble­mów, zmie­rzyć się z no­wy­mi wy­zwa­nia­mi, prze­my­śleć ży­cie, i to wła­śnie na ta­kich go­ści Ste­nia będzie cze­kać: na tych, któ­rzy do­ce­nią urok je­sie­ni, kli­fów skąpa­nych w za­cho­dzącym sło­ńcu. Za­chwy­cą się zło­tem i czer­wie­nią li­ści w nad­mor­skich la­sach, a za­pach so­sno­wych igieł, zmie­sza­ny z mor­skim po­wie­trzem, po­zo­sta­nie dla nich pi­ęk­nym wspo­mnie­niem. ” – „Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz.

To bardzo kontemplacyjna powieść z licznymi życiowymi wątkami. Przepiękna podróż w nadbałtycką jesień. Nostalgiczna. Emocjonująca. I cieszy mnie bardzo, że to zapowiedź nowej serii. Przynajmniej na to wygląda. Już tęsknię za babcią Stesią i jej przyjaciółką Wiesią, a także jej wnukiem Adamem. Ciekawa jestem, kto jeszcze do nich zawita. Jakie ciekawe figury.  

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU PASCAL.

„Jesteś głosem mojego serca” Monika Michalik

JESTEŚ GŁOSEM MOJEGO SERCA

  • Autorka: MONIKA MICHALIK
  • Wydawnictwo: LUCKY 
  • Liczba stron:368
  • Data premiery: 13.09.2023r. 

Monika Michalik – pisarka to bardzo płodna polska autorka, która wydaje – jak się okazuje, nakładem różnych wydawnictw. Przy niedawnej recenzji książki „Kiedy kwitną oliwki” (recenzja na klik) przypomniałam sobie o jeszcze jednej zalegającej na mojej czytelniczej półce pozycji, która wyszła spod pióra Pani Moniki. Książka „Jesteś głosem mojego serca”, która debiutowała w połowie września br. ujrzała światło dzienne dzięki LUCKY Wydawnictwo. I jest to piąta książka Moniki Michalak, o której przeczytacie na moim blogu czytelniczym. Zapraszam.

To historia miłosna wykreowana w środowisku księgarskim. Jej trzon stanowi postać Weroniki prowadzącej rodzinną księgarnię odziedziczoną po dziadku. Sprzedaż drastycznie dryfuje w dół, ogromne centra handlowe wyrastające jak przysłowiowe grzyby po deszczu niszczą lokalną sprzedaż, a dodatkowo nastoletnia córka głównej bohaterki – Antonina – zaczyna sprawiać jej problemy.  Weronika zaczyna dostrzegać, że samotne rodzicielstwo ma więcej ciemnych, niż jasnych stron. By ratować księgarski biznes, Weronika organizuje spotkanie autorskie z poetą, który szybko kradnie jej serce. 

Z pozoru, ale tylko z pozoru banalna historia napisana z ogromnym wdziękiem. Tak mogłabym pokrótce zachęcić Was do przeczytania powieści zatytułowanej „Jesteś głosem mojego serca”.

Nie ukrywam, że do przeczytania tej pozycji zachęciła mnie okładka. Ja czasem jestem taką okładkową sroczką. Niby wiem, że nie należy oceniać książki po okładce, ale… Jak widzę promienistą zieleń na jej wierzchu i jeszcze książki tak pięknie wyeksponowane, to sami rozumiecie, nie mogłam powiedzieć tej powieści „NIE”.  I nie żałuję, że sięgnęłam do historii Weroniki i Krzysztofa, a może bardziej do historii Weroniki i jej córki Antosi. Z jednej strony bowiem Autorka zafundowała mi podróż w meandry rodzącego się uczucia, z drugiej skupiła moją uwagę na nastoletnim buncie Tosi, z którym i ja w moim codziennym życiu aktualnie mam sporo do czynienia. I za to bardzo dziękuję Pani Monice, że poprzez swoją literacką twórczość i wykreowaną fikcję tak czytelnie sportretowała bolączki, które drzemią w młodej nastoletniej duszy, a które często są wywoływane przez innych, często dorosłych z jej otoczenia. Zarówno punkt widzenia Antosi, jak i rodzica dziecka, które sprawa problemy, czy może raczej nie poddaje się pewnym schematom w szkole są bardzo wartościowe. Ukazują taką drugą stronę, nad którą warto się pochylać każdego dnia. Bardzo spodobało mi się także jak Autorka sportretowała Krzysztofa, dla którego Weronika traci głowę. Dość sprytnie ujawniła jego dysfunkcje i niedociągnięcia. Cieszę się że jego wątek został nakreślony w taki sposób. 

Książka jest napisana w świetny i wciągający sposób. To taka lekka powieść obyczajowa, na którą przeczytanie jest zawsze czas, lecz mająca wiele do zaoferowania.  Poruszane w niej tematy skłaniają do refleksji. Podoba mi się finał, który daje czytelnikowi sposobność dopowiedzenia, wykreowania sobie samemu dalszych losów bohaterów. Pobawienia się trochę w pisarkę. Jeśli znudziły Was wczesne wieczory sięgnijcie po  „Jesteś głosem mojego serca”Moniki Michalik, która jest idealną pozycją do poczytania, by trochę odsapnąć od tej naszej codziennej rzeczywistości. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Lucky.