„Zawsze będziesz winna” Anna Rozenberg

ZAWSZE BĘDZIESZ WINNA

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: HARDE
  • Liczba stron: 300
  • Data premiery: 12.10.2022r.

@Anna Rozenberg–autorka stworzyła jedną z moich ulubionych postaci, o czym wspomniałam w zapowiedzi. Mowa oczywiście o Dawidku Redfernie, śledczym z Woking w Wielkiej Brytanii, który rozprawił się ze zbrodniami, również z polskim akcentem, już w trzech książkach cyklu😊 (recenzje książek znajdziecie tu: „Maski pośmiertne”, „Punkty zapalne” oraz „Wszyscy umarli”). Jeśli nie znacie Redferna nadróbcie lektury. Tym bardziej, że jak doniosły mi skowronki😉, Anna Rozenberg podobno od początku w głowie miała sześć części. Więc co najmniej jeszcze trzy przed czytelnikami. Ciekawa postać fikcyjna, naprawdę.

Co do premiery z 12 października br., to była ona dla mnie totalnym zaskoczeniem od momentu, gdy o niej się dowiedziałam. Po pierwsze, z powodu porzucenia Dawidka ☹, nad czym ubolewałam do momentu, gdy dowiedziałam się o planowanych kolejnych częściach. Po drugie,  z powodu porzucenia kryminału ☹, czego żałowałam tylko do momentu, gdy rozpoczęłam czytać „Zawsze będziesz winna”. Po trzecie, z powodu nowego Wydawcy. Anna Rozenberg tym razem, wydała książkę pod egidą @hardewydawnictwo wchodzącego w skład dużej grupy medialnej. Więc to nie do końca takie małe Wydawnictwo, o czym czytam w innych recenzjach. A propos wydawnictwa to film, w którym występuje Pani Ania zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zobaczcie sami, jak można promować autora 😊 https://fb.watch/gp_DfwlQJD/ . To nie promocja książki! To wręcz trailer filmowy, a Pani Ania wygląda jak prawdziwa gwiazda srebrnego ekranu! Gratulacje. Gratulacje.

(…) na stole nie leżał człowiek. Na stole leżała bestia, która spłodziła inną bestię.” -„Zawsze będziesz winna” Anna Rozenberg.

Helen Harris jest byłą policjantką pracującą w firmie utrzymującej czystość. Podczas nocnego audytu usług sprzątających w laboratorium Eurofin w okolicy Kingspool staje się świadkiem dziwnych zdarzeń. Zostaje uwięziona w budynku. Linie telefonicznie przestają działać i słyszy jakby huk wystrzału. Po spędzonej nocy w opustoszonym biurze natrafia na zwłoki mężczyzny w zaspie śnieżnej i odśnieżającego, starszego mężczyznę Edgara, który informuje ją że; „Ten człowiek nie zasłużył na nic lepszego, prawda, pani sierżant?”. W trakcie oględzin policji ciała nie znaleziono, a ochroniarka budynku zaprzecza, by jakikolwiek Edgar kiedykolwiek istniał. Helen zaczyna wiązać wydarzenia ze stycznia 1992 roku z jej przeszłością. Zastanawiając się, czy to co wokół się niej dzieje będzie miało kiedyś szczęśliwy koniec.

Hm… po takiej książce trudno o właściwe słowa w recenzji. Chyba najbezpieczniej będzie jak pozwolę płynąć słowom samodzielnie i bez żadnej cenzury. Możliwe, że moja opinia będzie niespójna. Możliwe. Ale najpewniej będzie całkowicie szczera.

Nie jest to Dawidek Redfern, o nie! Choć Autorka nie potrafiła całkowicie porzucić kryminalny sznyt i już sam początek zaczyna się mocnym zbrodniczym uderzeniem. Zagadka nie okazała się jednak tak pasjonująca, jak wynikało z jej początków. Samo zakończenie tego wątku dość mnie zawiodło. Ciągle patrzyłam na Helen jak na byłą policjantkę radzącą sobie całkiem niedawno w ciemnych zaułach niebezpiecznego Birmingham. Jej pomysły jak rozwiązać zagadkę były trafne i uzasadniały jej policyjne  pochodzenie. A w końcówce okazała się….. Całkowicie nie załapałam, na czym Annie Rozenberg najbardziej zależało. Na karze? Na winie? Na oczyszczeniu? Na sprawiedliwości? Na „oko za oko”? Tak samo jak nie zrozumiałam wątku z pamiętnikiem ukrytym w mieszkaniu Benjamina. Skąd on się tam wziął i jak trafił w jego ręce? Choć sama rola ojca Helen w wydarzeniach związanych z Laurą i Victorem opisana została naprawdę w bardzo dobry sposób. Pierwotne zirytowanie, co z tą jego niemową, przeszło w zachwyt, że Rozenberg potrafiła w taki sposób powiązać ze sobą nicie ludzkich losów, od których nie da się uciec i które trzymają nas  w jednym tyglu w najmniej oczekiwanym momencie.

Akcja została osadzona w początkach lad dziewięćdziesiątych. Uroczo jest czytać o telefonach stacjonarnych, kasetach video, czy komputerach, które były rzadkościami. Jak myśmy wtenczas żyli😉. Nawet wspomniany został drugi tom serii z Inspektorem Rebusem Iana Rankina, wydany pierwotnie w 1991 roku, a także początki kariery jednej z moich ulubionych aktorek, Emmy Thomson. Autorka prowadzi czytelnika za rękę wskazując przed każdym rozdziałem czas, w którym dzieją się wydarzenia.  Nie sposób więc się pogubić w historii Helen i jej rodziny. Retrospekcyjna rzeczywistość dotyczy dwóch sfer życia głównej bohaterki. Jej losy śledzimy z perspektywy jej domu rodzinnego, który we wrześniu 1967 roku opuszcza, a później w latach 70-tych, 80-tych z historii, które wydarzały się jej w małżeństwie z Victorem.

I właśnie Victor. Potwór w ludzkiej skórze. Kreśląc jego postać Rozenberg sprytnie zobrazowała to, ile jest w stanie znieść kobieta, która chroni swoje dzieci. Lub bardziej, która myśli, że chroni swoje dzieci. Konsekwencje, która poniosła jej córka Laura i jej syn Theodor za życie w domu, w którym od pewnego czasu dominowała przemoc okazały się nie do odwrócenia. Tak to jest w przemocowych związkach i o tym, pisze Autorka. Nie wiadomo kiedy to się zaczyna i trudno ocenić, dlaczego się to nadal toczy. W historii o przemocy Rozenberg skupiła się na ofiarach, nie na sprawcach. W „Zawsze będziesz winna” czytelnik nie znajdzie odpowiedzi na pytania: dlaczego Benjamin i Victor byli sprawcami?  Dlaczego matka Helen była tak bezwolna? Tak pasywna, że aż stała się  współwinna.

To czysta przemoc w każdej formie: finansowym, fizycznym, psychicznym, seksualnym. Przemoc ociekająca strachem, łzami i ogromnym bólem. Tak ogromnym, że w trakcie czytania szarpały mną bardzo silne emocje. Czułam ten ból. Czułam ten strach. I sześcioletniej dziewczynki, gdy to wszystko się zaczęło i dorosłej kobiety upadlanej przez własnego męża, prawie każdego dnia. To z jednej strony hołd w stronę ofiar przemocy, a z drugiej rzetelna analiza mechanizmów, które ją tworzą. A także, bardzo zawodnego systemu prawnego.

Trudno jest czytać książkę tak osadzoną w bezprawiu od najmłodszych lat głównej bohaterki. Jeszcze trudniej pewnie ją pisać. „Zawsze będziesz winna” zasługuje bez wątpienia na uwzględnienie w Waszych planach czytelniczych. Mimo trudnego tematu, jest to thriller łączący sprawnie wątek kryminalny, w którym główna postać stara się rozprawić z własnymi, traumami. Taki thriller, nie thriller.

Udanej lektury!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Znajdź ją” Lisa Gardner

ZNAJDŹ JĄ

  • Autorka: LISA GARDNER
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: Detektyw D.D. Warren. TOM 8
  • Liczba stron: 448
  • Data premiery w tym wydaniu: 28.09.2022r.
  • Data 1 polskiego wydania: 15.11.2017r.
  • Data premiery światowej: 1.02.2016r.

Kolejna część z  Detektyw D.D. Warren wydana nakładem @WydawnictwoAlbatros w tym wydaniu debiutowała 28 września br. Polska premiera książki miała miejsce 15 listopada 2017 roku i została publikacją innego wydawnictwa, kiedy jeszcze dzieła Lisy Gardner przechodziły bez większego echa. „Znajdź ją” to ósma część serii, w której zarówno w roli ofiary, jak i śledczych możemy obserwować panie. Zdarza się i sprawca płci żeńskiej, a to jednak rzadkość w książkach tego typu pisanych przez kobiety. Kolejny kryminał z detektywistyczną, amerykańską robotą jak z filmów sensacyjnych, w którym poznaję Florę Dane i jej historię kontynuowaną w 10 tomie cyklu rozpoczynającym moją przygodę z autorstwem Lisy Gardner pt. „Powiem tylko raz” (recenzja na klik), a także wspomnianą w 11 części pt. „Czyste zło” (recenzja na klik) . Czytaliście którąś z książek?

Te rzeczy, które się wydarzyły, są tobą, a ty jesteś nimi. Możesz uciekać, ale nie umkniesz. Tak już jest.” -„Znajdź ją” Lisa Gardner.

472 dni. Tyle czasu Florence Dane, studentka Uniwersytetu Massachusetts, która w trakcie ferii wiosennych została porwana przez Jacoba Nessa, spędziła w skrzyni zamontowanej w tirze. Siedem lat później zaczynają ginąć młode kobiety. Flora zaczyna interesować się, co stało się z Kristy Kilker, z Natalie Draga i Stacey Summers. Szczególnie z tą ostatnią. W sprawie, w której śledczy dotarli do nagrań ukazujących Stacey z nieznanym mężczyzną przemieszczających się w ciemnych zaułkach bostońskich ulic. Na tym tle życie ginie Devon Goulding, który został oblany ogniem chemicznym. To w tym postępowaniu stykają się drogi Flory Dane i detektyw D.D. Warren. Czy Flora ma coś wspólnego z zaginionymi kobietami? Jaki jest jej prawdziwy związek ze śmiercią Devona?

Lisa Gardner jest mistrzynią trzymających za serce, emocjonujących sformułowań, w których krew leje się gęsto, a oprawca ma twarz prawdziwego potwora. Tak odbieram również ósmą część serii, w której ujawniona została Flora Dane, jak wspomniałam we wstępie poznana przeze mnie w dziesiątym tomie cyklu. Autorka wkomponowuje się w standard thrillerów kryminalnych, które tak jak psychologiczne pisane są przez kobiety i dla kobiet. To ciekawa mieszanka i sprytne połączenie z pracą śledczych, w której prym wiedzie kobieca przywódczyni D.D. Warren. Krzywda, cierpienie, łzy, strach, lęk. Z tymi emocjami Gardner rozprawia się w mistrzowskim stylu. Kobieca solidarność we mnie wzbudziła niezgodę na losy, które dla swoich bohaterek zafundowała autorka. Sama postać Flory rozbudowana bardziej, niż w kolejnych częściach jest bardzo dosadnym obrazem syndromu sztokholmskiego. Chciała, ale nie mogła się wyrwać z rąk oprawcy, który całkowicie ją od  siebie uzależnił. Który dzięki technikom manipulacyjnym potrafił jej wmówić, że jest Florze potrzebny do życia. Sam jego koniec również nie okazał się końcem typowego sprawcy. Można by się zastanawiać, czy nawet wtedy Ness nie okazał się finalnie wygranym.

Narracja jest przedstawiona z dwóch perspektyw. Losy Flory po porwaniu śledzimy w rozdziałach relacjonowanych z jej perspektywy w narracji pierwszoosobowej. Flora wspomina przeszłość, stara się rozliczyć siebie, ocenić. Jej oceny chwytają za serce. Autorefleksja i autokorekta to coś co cechuje jej postać.

Bo wiem, że oglądałam nagranie z porwania Stacey więcej razy, niż powinnam. (…) Wiem, że gdy wczoraj wieczorem szłam do baru, szukałam czegoś, czego raczej nie powinnam była szukać. Dawno temu mogłabym wam powiedzieć o sobie wszystko. Lisy. Wiosna. Rodzina. A teraz.” -„Znajdź ją” Lisa Gardner.

Śledztwo prowadzone przez D.D. Warren rozpisane są w rozdziałach pisanych z perspektywy narratora trzecioosobowego. W wielu miejscach autorka pokusza się jednak o psychologiczną analizę w rozważaniach postaci pierwszo i drugoplanowych. Autorka dodatkowo nie daje zapomnieć, że książka „Znajdź ją” jest częścią większego cyklu, choć do jej przeczytania nie potrzebujecie znajomości poprzednich tomów. Podobnie jak poprzednio i w tej części znajdują się powiązania do poprzednich śledztw oraz prywatnych wydarzeń. Rozdziałów w sumie jest pięćdziesiąt, a styl, język i tempo narracji iście Gardnerowski. W książce nie znajdziecie opisów przyrody, atmosfery, klimatu i subtelności. W książce znajdziecie zbrodnie i mechanizmy sprawcze, jak z prawdziwych thrillerów. Do tego świat bostońskiej policji zadowoli każdego fana kryminałów. Nic tylko czytać😊.

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała dzięki  Wydawnictwu Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Nie pozwól mi odejść” Anna Ziobro

NIE POZWÓL MI ODEJŚĆ

  • Autor: ANNA ZIOBRO
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 10.08.2022r.

„Nie pozwól mi odejść” Anny Ziobro to kontynuacja losów Leny i Marcina z powieści „Moje życie przed Tobą”. Niestety nie miałam okazji zapoznać się z pierwszym tomem, ale klimatyczna okładka i ciekawy opis zachęciły mnie do sięgnięcia po najnowszą część. Mimo, że jest to kontynuacja można ją czytać bez znajomości poprzedniego tomu, gdyż autorka w kilku miejscach wspomina wcześniejsze wydarzenia.
Lena przyjeżdża do Trójmiasta, żeby być z Marcinem, który właśnie przeszedł skomplikowaną operację. To młoda dziewczyna, która wiele już przyszła, jednak jest zdeterminowana, uczciwa i szlachetna. Kocham Marcina i chce z nim być, mimo przeciwności losu, mimo tego, że wszyscy łącznie z samym zainteresowanym zarzucają jej, że nie wie na co się pisze. Marcin to młody mężczyzna, który od wielu lat zmaga się z nieuleczalną chorobą, z jej różnymi etapami, z lękiem i obawą, co będzie dalej. Właśnie przeszedł skomplikowaną operację, czeka go długa rehabilitacji i nie wiadomo co będzie dalej. Czuje lęk na myśl o tym, że mógłby być dla Leny ciężarem, ukrywa więc swoje problemy ze zdrowiem, gdyż obawia się, że dziewczyna zda sobie sprawę, że życie z nim to dla niej zbyt wiele. Zwłaszcza, gdy jej rodzice są temu mocno przeciwni. Lena po przyjeździe do Trójmiasta czuje się trochę osamotniona, nawiązuje znajomość z Adą, siedemnastoletnią mamą małego Krzysia. ojciec chłopca zostawił ich samych, nie interesuje się dzieckiem, a Krzyś ma problemy zdrowotne, potrzebuje specjalnej rehabilitacji. Ada nie ma na to pieniędzy, jej rodzice również. Niespodziewanie z propozycją pomocy pochodzi jej starszy brat Sebastian Tylko skąd on ma taką kwotę? Ada domyśla się, że nie z pracy sprzątacza w szpitalu. Mimo wątpliwości przyjmuje te pieniądze i nie pojęcia w co wplątał się jej brat i jak ją to połączy z Leną.

Książka czyta się szybko. Jest napisana lekkim i przyjemnym stylem. Mimo tego, że porusza wiele trudnych, życiowych kwestii nie dołuje. Za duży plus dla autorki poczytuję jej umiejętność pisania o trudnych sprawach w swobodny, przystępny sposób, bez przygnębiania, czarnowidztwa i zbędnego moralizowania. Akcja dotyka wielu istotnych, poważnych kwestii. Między innymi nieuleczalnej choroby, problemów z nią związanych, wątpliwości, lęków i obaw. Jest także kwestia relacji rodzinnych, więzi z rodzicami, a także tego jak wiele znaczy wsparcie najbliższych. Jest również poruszany temat popełnianych błędów i tego czy można je naprawić. Można by powiedzieć, że autorka dotyka kwestii relacji międzyludzkich na wielorakim poziomie, wzbudzając przy tym wiele różnych emocji i dając pretekst do życiowych refleksji. Zachęcam Wam gorąco do lektury. Moim zdaniem jest to idealna pozycja na długie jesienne wieczory.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.

„Jak kamień w wodę” Hanna Greń

JAK KAMIEŃ W WODĘ

  • Autor: HANNA GREŃ
  • Seria: POLOWANIE NA PLISZKĘ (TOM 1)
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 340
  • Data premiery: 12.10.2022r.

Książki Hanny Greń uwielbiam. Jest to jedna z moich ulubionych współczesnych autorek kryminałów. Przygodę z jej twórczością rozpoczęłam od serii z Dionizą, gdzie już po przeczytaniu pierwszego tomu wiedziałam, że każdą kolejną książkę autorki biorę w ciemno. Wiedziałam również, że chcę nadrobić lekturę wydanych wcześniej powieści. Jakiś czas temu udało mi się przeczytać pierwszy tom serii „Polowanie na Pliszkę” pt. „Jak kamień w wodę”. Zrobiła na mnie spore wrażenie. Tym większa była moja radość, gdy usłyszałam, że  Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału podjęło się ponownego wydania tej serii. 12 października premierę miało ponowne wydanie pierwszego tomu, a ja ochoczo odświeżyłam sobie tę powieść.
Kornelia Pliszka to młoda kobieta, która mieszka w Bielsku Białej, w odziedziczonym po babci domu. Żyje sobie spokojnie, można by powiedzieć nie wadząc nikomu. Ze względu na trudne dzieciństwo i ciężkie doświadczenia z czasów młodości jest raczej samotniczką. Niespodziewanie zaczyna otrzymywać pogróżki, a w pewnym momencie ktoś wybija szybę w jej domu.  Kornelia wie, że to czas, aby zawiadomić policję, z czym zwlekała tak długo ze względu na brak zaufania do tej instytucji.  W młodości bowiem kobieta składała już zawiadomienie na policję. Wtedy prowadzący sprawę policjant jej nie uwierzył. Do dziś pamięta te porozumiewawcze spojrzenia, kpiące uśmiechy i ironiczne uwagi. Z wielką obawą decyduje się więc na wizytę na posterunku policji. Dziwnym zbiegiem okoliczności okazuje się, że sprawę przyjmuje ten sam policjant. Tym bardziej trudno jej zaufać komuś kto zawiódł tak bardzo, kto, by chronić swojego kumpla nie dał wiary słowom pokrzywdzonej dziewczyny. Gerard Skrzyński z jednej strony chce pomóc dziewczynie, czuje niepokój, gdy myśli o jej sprawie sprzed lat, z drugiej stronu chyba nie jest gotowy, by dopuścić do siebie prawdę. Czy to możliwe, by mało wiarygodna i wątpliwa moralnie dziewczyna, którą pamięta sprzed lat zmienił się w uczciwą, silną kobietę? Mimo sprawy sprzed lat, która ich niewątpliwe dzieli policjant czuje, że powinien pomóc dziewczynie. Sprawę znacznie komplikuje fakt, że tą dwójkę zdecydowanie coś do siebie przyciąga, dobrze się czują w swoim towarzystwie. Niestety tamta sprawa, mimo najszczerszych chęci, wciąż tkwi pomiędzy nimi.  Czy będą potrafili wznieść się ponad to czy kwestia gróźb wysyłanych pod adresem kobiet zostanie rozwikłana zanim będzie za późno?
Jak kamień w wodę to świetny kryminał z mocno rozwiniętymi wątkami obyczajowymi. Czyta się go z ogromnym zainteresowaniem, lekko i przyjemnie, a jednocześnie porusza istotne społecznie i moralnie tematy. Ogromnym plusem powieści są świetne postacie, przede wszystkim główna bohaterka Jest to silna, konkretna, dosyć charakterystyczna postać kobieca. Przede wszystkim jest to bohaterka wielowymiarowa, oprócz mocnych cech charakteru, jest w niej również sporo delikatności, niepewności, obaw wynikających z doznanych w przeszłości traum. Świetną postacią jest również męska postać policjanta Gerarda. Człowieka lojalnego wobec swoich przyjaciół, uczciwego i honorowego mężczyzny. Bardzo polubiłam również postać przyjaciółki Kornelii – Joanny, babcię i  jej partnera, a także na swój sposób interesującymi postaciami są rodzice Kornelii.

Autorka w swojej powieści porusza istotne tematy między innymi te dotyczące relacji międzyludzkich. W rozmaitych odsłona Po pierwsze relacji między kobietą i mężczyzną i tego jak trudną kwestią jest zaufanie. Jest też kwestia relacji rodzinnych, relacji rodziców z dziećmi i smutny fakt, że nie wszyscy nadają się do bycia rodzicami. W naszym społeczeństwie ciągle dosyć mocno zakorzenione jest przekonanie, że pewnym obowiązkowym elementem życia jest posiadanie partnera, najlepiej żony lub męża i posiadanie dziecka. Właśnie posiadanie, dla niektórych w dosłownym rozumieniu tego słowa. Posiadam dziecko, tak jak posiadam dom, samochód i inne przedmioty. Tyle, że dziecka w przeciwieństwie do przedmiotów materialnych nie można oddać ani wymienić.

Historia przedstawiona w tej powieści jest dla mnie bardzo ciekawa, ukazuje między innymi w jak dziwny i czasem niepojęty sposób może działać ludzka psychika. Pokazuje jak bardzo do zdrowego funkcjonowania potrzebujemy zdrowych relacji rodzinnych i społecznych. Polecam Wam gorąco tą lekturę, a sama z ogromną niecierpliwością będę oczekiwała wydania przez Czwartą Stronę Kryminału drugiego tomu serii.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Afgańska perła” Nadia Hashimi

AFGAŃSKA PERŁA

  • Autorka: NADIA HASHIMI
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO KOBIECE
  • Liczba stron: 512
  • Data premiery w tym wydaniu: 13.07.2022r.
  • Data 1 wydania polskiego: 20.10.2015r.

Ależ mi się podoba motto @ Wydawnictwo Kobiece, które brzmi „Wydawnictwo Kobiece – z książką kobiecie do twarzy!” Chwytające, prawda? Mam nadzieję, że i mi z książką jest do twarzy😉.

Z tą na pewno😊. Mowa o przepięknym wznowionym wydaniu książki Nadii Hashimi pt. „Afgańska perła”, która debiutowała w tej oprawie w dniu 13 lipca 2022 roku. Poprzednie wydanie, choć mniej zielone, znalazło się na polskich półkach księgarskich w dniu 20.10.2015r. Co dziwne Nadia Hashimi jest pediatrą, a przygodę z pisaniem zaczęła właśnie od tego tytułu, który powstał po podróży do Afganistanu skąd pochodzi jej rodzina. Debiutancka książka (tytuł oryginalny: The Pearl That Broke Its Shell) miała swoją premierę w maju 2014 roku. Więcej interesujących szczegółów o autorce znajdziecie w opublikowanym na stronie Wydawnictwa wywiadzie TUTAJ.

Mężczyźni nie interesują się „wyjątkowymi” kobietami. Powinnaś to wiedzieć.” -„Afgańska perła” Nadia Hashimi.

Początek ubiegłego wieku. Afganistan. Szekiba, dziewczyna o połowie twarzy zniekształconej po polaniu gorącym olejem zostaje jedyna przy życiu z całego rodzeństwa. Wkrótce traci matkę. Póki żyje ojciec udaje jej się cieszyć życiem. Po jego śmierci, decyzją babki i wujostwa rozpoczyna tułaczkę wśród obcych ludzi. Jak niewolnik czekając, co zgotował jej los. Jakie jest jej przeznaczenie.
Kilkadziesiąt lat później. Rahima. Jedna z pięciu córek ojca obwiniającego swą żonę o brak męskiego potomka. Obok niej w domu wychowuje się Szahla, Parwin, Rohila i Sitara. Oddana wraz z dwoma siostrami przez ojca na żonę kilkakrotnie od niej starszego mężczyzny. W wieku trzynastu lat. Tylko w wieku trzynastu lat.

Trudna książka. Jak to często z literaturą piękną bywa, która mniej ma stanowić rozrywkę, a więcej uczyć, przeżywać i wzbudzać różne, czasem trudne emocje. Tak było i tym razem. Bo jak przejść obojętnie obok stwierdzenia matki dziewczynek, którym zabroniono chodzić do szkoły: „(…) Po prostu nie możemy ryzykować. Wiesz, jacy są chłopcy w ich wieku. Ojciec zwyczajnie nie chce ich narażać na głupie zaczepki chłopaków z sąsiedztwa.” Jak godzić się na nieuzasadnione poddaństwo: „(…) Mężczyźni rozsiadali się na nich, pili herbatę i oblizywali palce po obiedzie, obgadując bieżące „sprawy”. Już po wszystkim kobiety i dzieci mogły dokończyć po nich jedzenie, o ile coś zostało. Służba była ostatnia. Czekała na swoją kolej w nadziei, że coś prześlizgnie się przez wygłodniałe palce poprzedników.”

Nadia Hashimi nie pozostała obojętna na to, co stało się z krajem jej przodków. W życiu Szekiby i Rahimy opisała zmiany społeczno – polityczne, które nie wyszły Afganistanowi na dobre. Po ubiegłowiecznym rozluźnieniu, po rządach najpierw Habibullaha Chana, a później jego syna Amanullaha Chana, który abdykował 14 stycznia 1929 roku, przyszedł czas na rządy Talibów niweczący akt ściągnięcia przez królową Soraję czadoru i odsłonienia głowy. Gdzie życie afgańskich kobiet zaczęło być z powrotem trudne, upadlające, uzależnione od pierwszych do ostatnich dni od mężczyzn, ich fanaberii, ich nastroju i ich wyobrażeń. Warstwa społeczna w powieści jest wyjątkowo uwypuklona. Hashimi wiernie odzwierciedliła poglądy, tradycje, obrzędy, zwyczaje i nawet najprostsze czynności charakteryzujące określony okres w życiu afgańskich kobiet. Zwróciła uwagę na wiele aspektów, które nie są tak obecne w naszym życiu, że czasem aż trudno uwierzyć, że nadal istnieją.

 „(…) Ktoś, kto nie docenia jabłka, nie docenia całego sadu. Trzeba się cieszyć z małych rzeczy. Wiesz, że i tak nigdy im nie dogodzisz. Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej.” -„Afgańska perła” Nadia Hashimi.

Wstrząsnął mną problem uzależnienia od opium, który Nadia Hashimi również podjęła. Opium  nazywany eufemistycznie; lekarstwem. Przy okazji dowiedziałam się, że „Obecnie 90% światowej (85% na rynku europejskim) produkcji opium pochodzi z Afganistanu, gdzie jest ono głównym źródłem utrzymania miejscowej ludności” (cyt. za https://pl.wikipedia.org/wiki/Opium z dnia 23.10.2022r.). Przerażająca statystyka. Faktem jednak jest, że odurzonymi obywatelami  łatwiej rządzić. Zadziwił natomiast bacza posz. Obyczaj, który ma na chwilę dać wytchnienie afgańskim dziewczynkom. Powstały tylko dla wygody ojca, nigdy matki, a tym bardziej nie dla samej córki. Temat ten również został podjęty w innej książce, o której było swego czasu głośno, a mianowicie powieści Jenny Nordberg „Chłopczyce z Kabulu”. Ciekawe kulturowe zjawisko w tak islamskim kraju. W którym nawet za płeć potomka odpowiada wyłącznie kobiety, mimo biologicznych argumentów przemawiających całkowicie za czymś innym. Wszyscy go akceptują. Wszyscy szanują przemianę. Wszyscy zmieniają stosunek do będącej baczą posz.

Autorka przedstawiła w powieści „Afgańska perła” cały wachlarz rozmaitości, która cechuje tak skomplikowany kraj, jakim jest Afganistan.  Na podstawie różnych życiorysów (nie tylko dwóch głównych bohaterek, ale również pobocznych postaci) objaśniła bardzo szeroko tło historyczne i kulturowe. Dokonała odważnej oceny tłumacząc skąd wzięły się krzywdzące dla kobiet przepisy oraz praktyki.  Zwracając jednocześnie czytelnikowi uwagę, że maja one niewiele wspólnego z islamem czy nawet z afgańską tradycją narodową. Przecież przed dojściem talibów do władzy życie afgańskich kobiet było lżejsze, bardziej przystępne.

Nie obyło się jednak bez zgrzytów. W kilku miejscach wyłapałam nieścisłości. Przykładowo na stronie sto pięćdziesiątej przeczytałam o ogromnej, wręcz niewyobrażalnej kwocie dziesięciu tysięcy afgani za ….córkę. A wcześniej, gdy Rahima robiła zakupy czytałam o ogromnej hiperinflacji, w której pieniądze traciły wartość, a sprzedawca za chleb proponował osiem tysięcy afgani. Tak samo jak stwierdzenie z początku książki (strony 28-29), że Ismail był zachęcany po śmierci żony do ponownego ożenku. Ten fragment brzmiał bardzo nieprzekonująco; „(…) Krewni zlecieli się jak sępy. (…) wszyscy namawiali ojca Szekiby, żeby wreszcie skorzystał z okazji i zaczął nowe życie z nową żoną. (…) lecz zrozpaczony Ismail nawet nie chciał ich słuchać. Był zbyt zmęczony, by zabiegać o rękę przyszłej wybranki, a rodzina nie chciała mu pomóc w zaaranżowaniu małżeństwa…” Czytając czułam zgrzyt. Bo gdyby rzeczywiście namawiali i zachęcali, rodzina dająca sobie prawo do decydowania za innych, szybko podjęłaby działania, by doprowadzić do ponownego ożenku syna i brata. Niespójność obserwowałam również w odniesieniu do postaci. Były niejednoznaczne. Przedstawione przez autorkę jako dobre i złe jednocześnie. Jak Mardżan, żona Azizullaha. Odnosząca się z szacunkiem do Szekiby tłumacząca rządzące krajem zasady. Nagle zamienia się w żądną zemsty kobietę pozbywającej się służącej, która wypełniania wszystkie powierzone jej obowiązki. Próbowałam przekartkować powieść i powrócić do poprzedniego wątku licząc, że coś mi umknęło. Nie, nie umknęło. Po prostu stosunek innych bohaterów do Szekiby i Rahimy zmieniał się jak w kalejdoskopie. Jakby autorka chciała czytelnika jeszcze bardziej zszokować uwypuklając pewne zachowania, bez względu na fakt, czy rzetelnie wynikają z rysu osobowościowego postaci. Język i narracja jest mniej płynna. Wielość wątków może niektórych zanudzać i utrudniać odbiór. Ja zachwyciłam się opisanym światem, mimo bardzo osobistego odbioru, który chwilami powodował poczucie stresu. Jest to powieść bardzo barwna, nie w sensie stylu, czy tempa książki, lecz w odniesieniu do przedstawionej fabuły. To swoistego rodzaju saga o losach dwóch kobiet, które starały się przetrwać w niesprzyjającym im świecie. I cieszę się. Cieszę się, że urodziłam się w kulturze zachodu.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

„Wieża strachu” Przemysław Borkowski

WIEŻA STRACHU

  • Autor: PRZEMYSŁAW  BORKOWSKI
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 394
  • Data premiery: 12.10.2022r.

Bardzo sobie cenię książki Przemysława Borkowskiego. Lubię cykl z prokurator Gabrielą Seredyńską, więc gdy usłyszałam, że w październiku premierę będzie miał trzeci tom bardzo się ucieszyłam. Dwa poprzednie wywarły na mnie ogromne wrażenie, nie mogła się już doczekać sięgnięcia po trzeci. Czy sprostał on pokładanym w nim nadziejom? Przeczytajcie sami.

Tym razem nasza bohaterka ma do rozwikłania zagadkę dwóch ciał znalezionych w apartamencie na 30 piętrze luksusowego wieżowca w centrum Warszawy. Makabryczne znalezisko zdaje się nie zawierać żadnych wskazówek. Patrząc na miejsce znalezienia zwłok trudno odtworzyć kolejność zdarzeń i stwierdzić co się tu wydarzyło. Prokurator z udziałem śledczych stara się wnikliwie krok po kroku odkryć, co tak naprawdę miało miejsce i muszę Wam zdradzić, że nie raz zostaną zaskoczeni.

Większości z nas chyba nie raz zdarzyło się zastanawiać nad tym, czy to co nas spotyka dzieje się naprawdę. Wokół tego pytania autor osnuł fabułę swojej najnowszej książki. Akcja toczy się wokół dwóch planów czasowych, naprzemiennie osłaniając mam wydarzenia z obydwu z nich. Jeden z nich skupia się wokół śledztwa prowadzonego przez prokurator Seredyńską.  Rozpoczyna się w momencie jej przybycia na miejsce zbrodni. Drugi przedstawia wcześniejsze wydarzenia, które w pewien sposób doprowadziły do śmierci mężczyzny i kobiety. Zdarzenia te przedstawione są z punktu widzenia Krystiana Zapały. Natomiast nie do końca wiemy jaką rolę w tych zdarzeniach on odegrał. W trakcie przedstawionej przez autora akcji zaczynamy podejrzewać, co mogło tam się wydarzyć. Gdy tylko zaczyna nam się wydawać, że to wiemy, autor myli nam trop, podsuwa nowe wskazówki żeby koniec końców okazało się, że wszystko jest tylko złudzeniem i tak naprawdę do końca nikt nie wie, co się rzeczywiście wydarzyło. W pewnym momencie podczas lektury miałam poczucie pewnego znużenia wątkiem, nazwijmy go egzystencjalnym. Tym, że drugi plan wydarzeń rozgrywał się prawie w całości wokół rozważań dotyczących tego, co jest rzeczywiste, a co nie. Porównałbym to do akcji Matrixa, bowiem założenie jest takie, że człowiek jest przeświadczony o tym, iż to jego życie, że czegoś doświadcza, że coś dzieję się naprawdę, tymczasem może się okazać, że wszystko jest tylko złudzeniem, wytworem naszego umysłu. Wszystko zmierza do pytania, czy tak naprawdę w ogóle istnieje coś takiego, jak obiektywna rzeczywistość, czy wszystko nie jest tylko naszą interpretacją, bądź bardzo rzeczywistym wytworem naszego umysłu. Tak jak powiedziałam, w pewnym momencie miałam poczucie, że tego wątku jest za dużo. Pragnęłam więcej akcji toczącej się bezpośrednio wokół śledztwa, a mniej tych wcześniejszych wydarzeń. W pewnym momencie rzeczywiście tak się stało, ten drugi wątek został zawieszony, odsunięty na boczny plan, a śledztwo ruszyło pełną parą. Natomiast po przeczytaniu całości muszę oddać honor autorowi i stwierdzić, że wszystko łączy się w spójną całość, wszystkie te rozważania, drobne zdarzenia mają swój cel i sens. Wydaje się, że autor pisząc swą powieść bardzo dokładnie wiedział, co chce nam powiedzieć. Chodziło mu  zdecydowanie o coś więcej niż tylko o przedstawienie kryminalnej intrygi. Dał czytelnikowi pretekst do rozważań dotyczących złudzeń, realności i poniekąd sensu naszego istnienia. Kwestie dotyczące wizji, możliwości naszego umysłu są niesłychanie interesujące, a rozważania na ten temat moglibyśmy toczyć w zasadzie bez końca, gdyż tak naprawdę w tym temacie wiele kwestii pozostaje tylko założeniem. Na pewno większość tych założeń można poddać w wątpliwość. Powieść ta może staje się więc zaczątkiem do rozmyślań na bardzo ważne tematy, które dotyczą każdego z nas. Po zakończeniu lektury muszę więc powiedzieć, że nie zmieniłabym w niej ani jednego zdania. Każde zdarzenie jest jak najbardziej uzasadnione i przekonywujące. Książka wciąga, intryguje, wzbudza emocje.

Bardzo podobała mi się też tytułowa metafora – wieża strachu – nawiązuje do miejsca, w którym toczy się akcja, w której dokonało się zło. Szklany wieżowiec wniesiony przez człowieka, na nienaturalnej dla człowieka wysokości, wydaje się przeczyć boskim prawom i prawom fizyki. Wydaje się być wyrazem pychy człowieka, wyrazem jego manii wielkości, roszczenia sobie pretensji do bycia wybitnym gatunkiem, lepszym od innych. Autor pośrednio zadaje pytanie czy życie w takim miejscu jest zgodne z prawami natury, czy jest dobre dla człowieka? Czy nie jest to tak, że to gdzie żyjemy, w jakich okolicznościach, w jakich warunkach wpływa na to jak toczy się nasze życie? Wpływa na to, czy do głosu  dochodzi drzemiące w nas zło, czy dobro. Bardzo ciekawy i zasługujący na refleksję jest to wątek i brawa dla autora za jego poruszanie. Jestem pod wielkim wrażeniem i serdecznie zachęcam was do lektury.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Porzuceni” Maciej Kaźmierczak

PORZUCENI

  • Autor: MACIEJ KAŹMIERCZAK
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 5.10.2022r.

Może w przypadku poprzedniej książki debiutującej 2 lutego 2022 roku od @Maciej Kaźmierczak pt. „Nikt” (recenzja na klik) zadziałał tzw. efekt aureoli.  Może. Możliwe też, że po prostu poprzednia powieść bardziej zachwyciła mnie postaciami podkomisarz Kamili Szolc i starszej aspirant Edyty Gawron, której w tym tomie jakby mniej. Możliwe. A może po prostu sama fabuła, tak różna od poprzedniej i bardziej skomplikowana, odebrana została przeze mnie mniej entuzjastycznie niż wspominany powyżej „Nikt”. Będąc nałogowym molem książkowym przekonałam się już nie raz i nie dwa, że publikacje tego samego autora mogą podobać się raz mniej, a raz bardziej. Nie zmienia to faktu, że do przeczytania thrillera sensacyjnego „Porzuceni”, który premierę miał 5 października br. od @wydawnictwo.muza.sa Was zachęcam. I fanów psów, i fanów każdego innego zwierzęcia😉.

Tomasz Lipiński spacerując ze swoim wyżłem weimarskim wraz z przypadkowo spotkaną Malwiną Król z jej suczką Fibi, dokonują makabrycznego odkrycia w pobliskim parku. Częściowo wykopane zostaje truchło innego psa. Interesując się znaleziskiem przypatrujący się pracy śledczych mieszkańcy dowiadują się o odkryciu ciała kilkuletniego chłopca, a także innych zwierząt. W tym samym czasie z pobliskiego domu dziecka, w którym pracuje Malwina ginie dziewięcioletni Marcin goniący Gandalfa, psa przygarniętego przez wychowawców sierocińca. Podkomisarz Kamila Szolc od razu wiąże te dwie sprawy. Do śledztwa zostaje włączony też gdański komisarz, który z podobną sprawą miał związek trzy lata wcześniej. To wtedy na bałtyckiej plaży zaginął kilkuletni chłopiec, a jego ciało znaleziono niewiele później.

Już po rozpoczęciu czytania zastanawiałam się, czy Autor pokusił się o nawiązanie do fabuły opartej na zwyrodnialcu Michale „Szarym” Grysie z kryminału „Nikt”. I nie zawiodłam się😊. Z czego się niezmiernie cieszę. Wszak intryga była tak ciekawa, że jeszcze długo po zapoznaniu się z nią pozostała ze mną. Nawet teraz pamiętam emocje, które we mnie wzbudziła.

Emocji nie zabrakło również przy czytaniu książki „Porzuceni”, choć przyznaję, że po pierwszym zdenerwowaniu i frustracji związanej ze zbrodnią najpierw dokonanej na niewinnych zwierzętach, a zaraz potem na tak samo niewinnych kilkuletnich dzieciach, poziom skomplikowania i zagmatwania wątków przerósł moje oczekiwania. A to wszystko przez szeroki aspekt psychologiczno – obyczajowy, który dotknął Kaźmierczak i to praktycznie w każdym aspekcie. W aspekcie damsko – męskim. Z punktu widzenia relacji między siostrami, które sięgają aż dwutysięcznego piętnastego roku, czyli praktycznie siedem lat przed okresem, w którym dzieje się opisana w książce akcja. W sposobach traktowania zależności w hierarchii policyjnej, czy nawet pomiędzy niespodziewanie spotkanych obcych osób. Wpleciony wątek romansowy dodatkowo skomplikował mój odbiór. W tym aspekcie wręcz coś we mnie krzyczało wewnątrz; naprawdę!!! Maciej Kaźmierczak namieszał nawet bardziej, niż w poprzedniej publikacji zatytułowanej „Nikt”. Tak, zdecydowanie bardziej. Trudne obrazy ludzkiej egzystencji zostały opisane w sposób, jakby były zbudowane na najbardziej prymitywnych odczuciach, zwierzęcych odruchach. Nie rozumiem jednak roli sąsiadki, która jak twierdził Tomasz w rozmowie z nim potwierdziła zgoła co innego, niż w rozmowie ze śledczymi. Nie zrozumiały dla mnie był jej wątek w tej całej historii, choć rola okazała się znacząca dla rozwikłania zagadki. Zabrakło mi i argumentów przemawiających za przyjaźnią, oddaniem, i argumentów uzasadniających strach, szantaż i tym podobne. Tak samo wątek dziecka Agnieszki. Jak przy takiej aktywności bądź co bądź nie połapała się co tak naprawdę się wydarzyło. Zaspojlerowałam? Nie, nie sądzę. Wbiłam raczej klina o co w tej intrydze związanej z dziećmi chodzi😉. Na obronę napiszę, że koncepcja cienia bardzo przypadła mi do gustu. Tak bardzo, że przy zakończeniu wręcz wołającym o kontynuację, chętnie o nim jeszcze przeczytam.

Konstrukcja książki również zasługuje na wspomnienie. Osiemdziesiąt dwa rozdziały, w których rozpisano parę następujących po sobie dni, aż do wydarzeń z 19 października 2022r. Wisienką na torcie jest wizyta w pewnym miejscu, która zdarzyła się rok później. Śledczy działali szybko i sprawnie. Tak samo jak bohaterowie, których w powieści jest bez liku. Narracja pędziła jak samochód rajdowy, w typowo kaźmierczakowskim stylu. Żadne tam fiu bziu. Żadne ozdobniki i opisy przyrody. Tylko akcja. Tylko sensacja.

Tym, co lubią biegać długie dystanse, niekoniecznie po mieście😉, szczerze P*O*L*E*C*A*M.

Moja ocena: 7/10

Książką obdarowało mnie Wydawnictwo Muza, za co bardzo dziękuję.

„Kobieta, która kochała legwana” Marta Guzowska, Leszek Talko – Lucja Słotka sezon 1, odcinek 3

KOBIETA, KTÓRA KOCHAŁA LEGWANA

  • Autor: MARTA GUZOWSKA, LESZEK TALKO
  • Seria: LUCJA SŁOTKA. ODCINEK 3
  • Wydawnictwo: WIELKA LITERA
  • Liczba stron: 141
  • Data premiery: 01.09.2022r.

Pierwszego września premierę miał trzeci tom literackiego serialu kryminalnego autorstwa Marty Guzowskiej i Leszka Talko pt. „Kobieta, która kochała legwana” wydany nakładem wydawnictwa Wielka Litera. Myślę, że Lucji Słotki już nikomu przedstawiać nie trzeba. Jest to inteligentna, bezkompromisowa, silna kobieta, pracująca jako Home Disaster Manager.
Tym razem bohaterka otrzymuje zlecenie od Wieśki Orzeł, jednej z najpopularniejszych kobiet polskiego show-biznesu, bożyszcze tłumów, gwiazdy disco polo. Tym samym Lucja wkracza w świat niekontrolowanych zachcianek, wahań nastrojów, kaprysów, sławy i blichtru. Piosenkarka akurat jest w trasie, podróżując autokarem w którym wraz z nią znajduje się w kilku współpracowników. Nieoczekiwanie kobieta zostaje otruta herbatą z termosu. Bez wątpienia musiała to zrobić któraś z towarzyszących jej osób. Lucja wraz z sierżantem Koniecznym i Władkiem musi dojść do tego, kto to zrobił. Żeby zamieszania było mało w autobusie pojawia się jeszcze postać uwielbianego przez artystkę legwana i psa, czyli Sławomir i Violetta.

Książeczkę czyta się szybko, jest zabawnie, zwariowanie i lekko. Autorzy odsłaniają kulisy show biznesu, obnażają jego powierzchowność i sztuczność, a to wszystko w lekkiej, pełnej humoru odsłonie. Przewracając stronę za stroną, uśmiechając się pod nosem, albo nie tylko, nawet się nie orientujemy, kiedy dochodzimy do końca książeczki. Chociaż muszę się przyznać, że tym razem w trakcie lektury odczułam pierwsze objawy lekkiego znużenia materiałem, mianowicie miałam poczucie, że w każdym odcinku wszystko toczy się według tego samego scenariusza. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach zdarzy się coś, co mnie zaskoczy i stworzy wrażenie odświeżenia, bowiem bardzo polubiłam postać Lucji Słotki. Kolejne odcinki jej przygód to gwarancja świetnej rozrywki i mile spędzonego czasu. Tych z Was, którzy jeszcze nie znają tej serii, gorąco zachęcam do zmiany tego stanu rzeczy😊 Naprawdę warto!

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

„Zagrajmy w butelkę” Ian Rankin

ZAGRAJMY W BUTELKĘ

  • Autor: IAN RANKIN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: INSPEKTOR REBUS (tom 4)
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery : 28.09.2022r.
  • Data premiery światowej: 1992r.

O wznawianiu przez @WydawnictwoAlbatros serii z Inspektorem Rebusem wspomniałam przy okazji recenzji trzeciego tomu serii pt. „Kieł i pazur” (recenzja na klik). Co ciekawe czwarty tom cyklu zatytułowany „Zagrajmy w butelkę” premierę światową miał w 1992 roku i w oryginale nazwany został „Strip Jack”. Nie wiem skąd polskie tłumaczenie dla tak świetnego odzwierciedlenia fabuły w oryginalnym tytule. 13 czerwca 2016 roku tegoż samego Wydawnictwa ukazała się kolekcja Kryminały Na Lato: Ian Rankin i Peter May, w której skład wchodziło siedem książek  Iana Rankina, ale żadna z nich nie była premierą z 28 września br. Wcześniejszego wydania kryminału nie znalazłam. Zakładam więc, że rok pierwszego wydania polskiego to jednak 2022😊. Jeśli macie inną wiedzę w tym temacie dajcie proszę znać. Uzupełnię moją😉. Co do samego Autora to przytoczę pewien cytat; „Zanim został pisarzem pracował jako zbieracz winogron, świniopas, poborca podatkowy, kiper, dziennikarz piszący o sprzęcie hi-fi i muzyk punkowy.”[cyt. za https://pl.wikipedia.org/wiki/Ian_Rankin z dnia 19.10.2022r.).  Nieźle, co ? Niby wiemy, że pisarze mają lub mieli przed książkami jakieś tam swoje zawodowe życie, ale żeby w jednym autorze znalazł się i zbieracz winogron, i świniopas, a jeszcze poborca podatkowy. No, to już chyba rzadkość😉.

Istnieją gorsze formy prostytucji niż bycie dziwką.” – „Zagrajmy w butelkę” Ian Rankin.

Aktywny w świadomości publicznej polityk, męski członek Parlamentu z okręgu Północnego i Południowego Esk, Gregor Jack zostaje przyłapany na nocnej wizycie w ekskluzywnym domu publicznym w Edynburgu. Poseł, który „(…) Nie miał przysłowiowych trupów w szafie – miał całą kostnicę”. Jego sytuacji nie poprawia odnalezienie jego żony – Liz Jack – martwej. Śledztwo Rebusa i jego współpracowników zaczyna zahaczać o czasy przeszłości. O świat dawno miniony, gdy Gregor Jack miał swoją paczkę, w skład której oprócz niego samego wchodzili: Rab Kinnoul znany aktor, jego żona Cath, Ronald Steel, Andrew Macmillan i inni. Czy komuś z paczki przyjaciół „na zawsze” zależało na zdyskredytowaniu Gregora? Czy może komuś z paczki… ale może raczej ze zgrai?

Zgraja. Co robi zgraja zwierząt, kiedy jedno z nich osłabnie albo okuleje? Zostawia je na pewną śmierć, a najsilniejszy idzie na czele.”  – „Zagrajmy w butelkę” Ian Rankin.

Uwielbiam wznowienia, a szczególnie wznowienia z lat, które sama pamiętam, tak jak lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia. Fabuła kręcąca się wokół kaset video, magnetowidów, telefonów stacjonarnych i kaset magnetofonowych nie jest dla mnie niczym nowym i dziwnym. Czytając nazwy tych produktów od razu przed oczami mam ich wygląd, funkcjonalność i sceny z własnego życia, w których je używałam. To jest wartość dodana, której nie odnajdę w aktualnie wydawanych po raz pierwszy publikacjach. Ian Rankin zabrał mnie ponownie, praktycznie w tylko trzynastu zatytułowanych rozdziałach w prawie zapomniany przeze mnie świat. Przypomniał mi go i zaciekawił fabułą, w której związki międzyludzkie ogrywają znaczącą rolę. Nie tylko w obszarze samego morderstwa Pani Jack, lecz także w sferze nocnego nalotu na ekskluzywny dom publiczny oraz kradzież pierwszych wydań książek w gabinecie jednego z roztargnionych profesorów. Nawet współpraca dziennikarzy z policją miała swój personalny wydźwięk. Wydźwięk, który nie skrzeczał i nie fałszował. Wręcz idealnie się wkomponował w akcję i kryminalne wydarzenia.

Narracja jest trzecioosobowa, spójna, kompletna i bardzo systematyczna. Czytelnik nie gubi się, kto wchodzi i wychodzi, kto jest i był przesłuchiwany, kogo tym razem Rebus podejrzewa, a kogo już nie. I właśnie to wchodzenie, wychodzenie, przyjeżdżanie, wyjeżdżanie i tak dalej przyprawiało mnie chwilami o ból głowy. Inspektor detektyw Rebus wraca do tych samych wątków, sprawdza te same poszlaki, przesłuchuje tych samych świadków, co rusz rzuca światło na jakiś aspekt śledztwa, by zgasić je dość szybko. Jakby nie był pewny. Jakby nie miał pomysłu. Jakby nie miał intuicji, choć w wielu chwilach ma przebłyski geniuszu, o których sam czasem wspomina. Zauważyłam też ukłon Rainkina w stronę Sir  Arthura Ignatiusa Conana Doyle’a, szkockiego pisarza. Wszak dwaj współpracownicy Rebusa to Brian Holmes i zwany przez wszystkich „Farmer” Watson😊. Te postaci nawet dostały pewne spójne ze znaną parą Conanowskich bohaterów cechy. Jeden z nich jest bardziej przenikliwy, drugi bardziej spontaniczny. Jeden częściej się myli, drugi raczej trafia swymi spostrzeżeniami w sedno. Urocze. Naprawdę urocze.

Dość sporo w tej części, wspomnianych poprzednio wątków obyczajowych. Ian Rankin nie zostawił sfery seksualnej bohaterów w spokoju. Poruszył nawet męskość inspektora Rebusa i jego relacji z Patience czyniąc powieść bardziej ciekawszą pod kątem fabularnym. W „Zagrajmy w butelkę” tak samo liczy się detektywistyczna robota, jak i relacje międzyludzkie. Co do rozwiązania zagadki kryminalnej to….. A co tam, sami sprawdźcie i podzielcie się swoimi odczuciami.

Zachęcam do lektury kolejnej części cyklu z ciekawym inspektorem Rebusem, napisanej w typowo szkockim stylu.

Moja ocena 7/10.

Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Recenzja przedpremierowa – „Na wieczne potępienie” Małgorzata Rogala

NA WIECZNE POTĘPIENIE

  • Autor: MAŁGORZATA ROGALA
  • Seria: PEŁNIA TAJEMNIC (TOM 3)
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 335
  • Data premiery: 26.10.2022r.

26 października premierę będzie miała najnowsza powieść Małgorzaty Rogali pt. „Na wieczne potępienie” od wydawnictwa Czwarta Strona Kryminału. Jest to trzeci tom cyklu „Pełnia tajemnic”, w której bohaterką jest Monika Gniewosz Uwielbiam książki autorki. Do niedawna jedną z moich ulubionych serii była ta o Agacie i Sławku. Lubię też serię z Celiną Stefańską. A ostatnio przeczytałam fenomenalną serię z Weroniką Nowacką, której akcja rozgrywa się w środowisku szkolnym. W „Pełni tajemnic” bohaterką jest policjantka Monika w Gniewosz, która pojawiła się już, jako postać drugoplanowa, w ostatnich tomach serii z Agatą i Sławkiem. Bardzo polubiłam tą bohaterkę, która ma za sobą przemocowe małżeństwo, a jednocześnie znalazła w sobie dość odwagi by próbować zacząć wszystko od nowa.

W powieści „Na wieczne potępienie” Monika w dalszym ciągu układa swoje nowe życie. Niedawno kupiła nowy dom. Wraz z córką dopiero się w nim urządzają. W Pełni odnalazła swoje miejsce na ziemi. Mają tu swoich przyjaciół, dobrze im się tutaj żyje, czują się bezpiecznie. Niespodziewanie w pociągu relacji Gdynia – Grudziądz dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest młoda kobieta, a pasażerami było kilku mieszkańców Pełni, którzy podróżowali kursującym zaledwie 2 razy w tygodniu jedynym bezpośrednim pociągiem z Gdyni do Grudziądza. Jedną z nich była 28 letnia mieszkanka Pełni Liliana. Miesiąc później kobieta znika, a policja znajduje jej zwłoki. Nagie, upozowane, w lesie nad jeziorem. Kiedy w niedługim czasie w podobnych okolicznościach zostaną znalezione zwłoki kolejnej kobiety policjanci zaczynają podejrzewać, że mają do czynienia z seryjnym mordercą. Śledztwo jednak zostajemy im odebrane na rzecz Komendy Miejskiej. Czy Monika wraz z partnerem Tadeuszem zrezygnują z dochodzenia do prawdy?

Książkę czyta się rewelacyjnie wciągnęła mnie od pierwszej strony. Bardzo lubię styl autorki. Niby niespieszny, zawierający liczne wątki obyczajowe i psychologiczne, jednocześnie ciekawe i intrygujące. Wielowymiarowe postacie i ich psychologia to bowiem zdecydowanie mocna strona autorki. Przede wszystkim główna bohaterka. Niby twarda, nieustępliwa, pewna siebie policjantka, z drugiej strony jednak kobieta, która przez lata tkwiła w przemocowym związku. Pełna więc strachu niepewności, lęków i wątpliwości, jednocześnie znalazła w sobie dość siły, by zawalczyć o nowe życie dla siebie i nastoletniej córki. Bardzo podoba mi się również stworzony przez autorkę klimat małomiasteczkowej Pełni. Jest to miejsce, gdzie plotki rozchodzą się z prędkością światła, a wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Jednocześnie jest to miejsce, w którym można mieć kontakt z naturą, w którym jest spokój cisza i przyjaźni ludzie. Przenosząc się kolejny raz do Pełni czułam się jakbym odwiedziła znajome miejsce, do którego mam sentymentalny stosunek i za którym zdecydowanie tęskniłam. Tak jak za pierwszym, i za drugim razem, tym razem również spędziłam tam wspaniale czas i jestem bardzo wdzięczna autorce za stworzenie tego literackiego świata. A tych, którzy jeszcze nie czytali pozostaje mi tylko zachęcić do lektury. Wierzę, że tych, którzy czytali pierwszy i drugi tom, do lektury trzeciego zachęcać nie trzeba. Nadmienię tylko, że powieść tą można czytać oczywiście bez znajomości poprzednich tomów. Aczkolwiek jako wierna fanka autorki zachęcam do sięgnięcia po każdą stworzoną przez nią powieść. Nie pożałujecie!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Czwarta Strona i autorce.