„Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej” Katarzyna Droga

NIEŁATWO MNIE ZABIĆ. OPOWIEŚĆ O JOANNIE CHMIELEWSKIEJ

  • Autorka: KATARZYNA DROGA
  • Wydawnictwo: ZNAK JEDNYMSŁOWEM
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 27.09.2023r. 

Wydawnictwo Znak JednymSłowem wydało 27 września 2023, w przeddzień 10-tej rocznicy jej śmierci, ciekawą książkę zatytułowaną „Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej” od Katarzyna Droga. Nie mogło zabraknąć tej pozycji na mojej półce. Jako jej niekwestionowana fanka przeczytałam jej wszystkie książki, a bibliografię ta nasza rodzima autorka komedii kryminalnych, która skutecznie rozpropagowała kobiecą prozę kryminalną, ma bogatą. 

Znacie Irenę Kuhn, z domu Becker? Ja długo nie znałam. A znacie Joannę Chmielewską? Ja tak i to od bardzo dawna. Od momentu, gdy przeczytałam jej pierwszą książkę, a było to w późnej podstawówce, czyli już…… 

(…) Kolega Lesio dostarczał pomysłów, które skrzętnie notowała. Spóźniał się nadal nagminnie i z wzajemnością nienawidził personalnej. Był człowiekiem cichym, ale obdarzonym wyobraźnią, nikt nie wymyśliłby takich przyczyn spóźnienia. (…) Na oko typowy inteligent, wysoki, szczupły w okularach, w duszy artysta…” – „Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej” Katarzyna Droga

I nie było „Lesia”, gdyby nie wspomniany Lesio, który faktycznie został finalnie artystą porzucając pracę w biurze projektowym. I nie byłoby „Najstarszej prawnuczki”, gdyby nie Karolina, najstarsza wnuczka i jednocześnie najstarsza prawnuczka w rodzinie Chmielewskiej. Nie byłoby wielu wątków romansowych i męskich postaci w powieściach Chmielewskiej, gdyby nie Staszek, Wojtek, Marek dla których Chmielewska traciła głowę. I nie byłoby bohaterki – przyjaciółki, która wyszła z Duńczyka, gdyby nie Alicja Hansen koleżanka z młodych lat, z którą Chmielewska przyjaźniła się, mimo odległości, do jej śmierci, a może raczej swojej…. 

(…) Bo nic nie wygra z przyjaźnią i z miłością. Nawet ta przeklęta bariera, która oddziela od bliskich i kochanych. (…) Joanna Chmielewska przekroczyła ją 7 października 2013 roku. Oficjalnie spoczęła n Powązkach. Jednak możliwe, a nawet prawdopodobne, że dołączyła do Alicji w Szwajcarii lub przebywa w jakimś innym kurorcie. Nie ma z nią kontaktu, bo brakuje tam zasięgu. Trzeba będzie kiedyś po prostu tam pojechać”. – „Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej” Katarzyna Droga. 

To nie biografia. To nie dokument o życiu, jednej z najbardziej poczytnych w historii polskich pisarek. To fabularyzowana historia o Irce Kuhn – architektce, która po wielu perturbacjach dzięki naczelnemu „Przekroju” stała się pisarką. Nie oczekujcie chronologii zbytniej. Nie oczekujcie rzetelnego przedstawiania faktów. Nie oczekujcie nawet oceniania decyzji, poczynań autorki. Nastawcie na luźną prezentację Chmielewskiej przez pryzmat jej dokonań i przez pryzmat wydarzeń, o których sama chętnie opowiadała. 

Przyznaję, że o wielu zdarzeniach z jej życia wiedziałam wcześniej. Z wywiadów, z notatek biograficznych, artykułów z gazet. O wielu dowiedziałam się z książki „Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej” Katarzyna Drogi, która w przystępny sposób opowiedziała o tym, jakie życie miała Chmielewska. A miała bardzo barwne, jak na ówczesne czasy. Sama o sobie myślała w kategorii:

Tylko do mnie mogą dzwonić tajemniczy ludzie z kryptonimem „Szkorbut” – Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej” Katarzyna Droga.

Przeżyła wiele miłości. Przeżyła zdradę. Dziecko urodziła na pierwszym roku studiów. Dziecko, które nie przeszkodziło jej w zdobyciu dyplomu. Była kobietą silną, nietuzinkową, jak jej bohaterki. I takie właśnie miałam skojarzenie czytając „Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej”. Skojarzenie z jej bohaterkami. Kobietami o ciętym języku, ogromnej inteligencji i umiejętnościami oceny sytuacji. Do tego niezwykle brawurowych. Wiele z życia Chmielewska przeniosła do swoich powieści. Wielu bohaterkom nadała swoje własne cechy, swoje przeżycia i sposób postrzegania świata. 

To udany literacki obraz Chmielewskiej. Przyjemnie się go czytało. Jak powieść. Rozdziały zatytułowane jak jej książki układały chronologię zdarzeń od czasów młodości, po wiek średni. Co się jednak stało z Chmielewską później, tego już Katarzyna Droga nie zdradziła. Zostawiła Chmielewską taką, jaką ją znamy. Zdolną palaczkę. Zagorzałą przeciwniczkę ustroju, w którym żyła i który obnażała w swych książkach.  Uzależnioną od hazardu. Uwielbiającą wyścigi konne na Służewcu. Podróżniczkę, która była w wielu miejscach, gdy paszporty były praktycznie nie do zdobycia. Fankę polskiego bursztynu piszącą książki. Do końca. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarzem recenzenckim obdarowało mnie Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach

BIAŁE ŚWIĘTA, ZIMNY TRUP

  • Autorka: IWONA BANACH
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Cykl: SERIA Z TRUPEM (tom 5)
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 11.10.2023r. 

Białe święta, zimny trup” Iwona Banach strona autorska od Wydawnictwo Dragon to piąta książka z „Serii z trupem”. Czytając opis Wydawcy miałam chętkę na ciekawą intrygę kryminalną z humorem w tle. Ale takim humorem, od którego zaśmieję się nie raz .

Ludzie tu wyznawali zasadę pewnej wiejskiej oddzielności, toteż rzepkę każdy sobie skrobał całkowicie samodzielnie i tylko w swoim domowym zaciszu” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.

(…) Słodzinek to był raj. Prawdziwy wiejski raj, bez wścibskich sąsiadów, pijaczków od płotem, plotkujących bab, a nawet bez błota i prywatnych szrotów dookoła zabudowań.” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.

I ten raj okazał się takim trochę fake rajem. W całkiem innej scenerii w Słodzinku i to w zimowej atmosferze przyszło Pawłowi i Simonie borykać się z problemami związanymi ze słabo działającą agencją. Zajęcie nad wyraz ciekawe, nawet jeśli nie przynosi dochodów może być realizowane z ogromnym zaangażowaniem. Tym bardziej, że w ręce Pawła, dziennikarza – bądź co bądź „nie śledczego” – wpada zdjęcie sprzed dwudziestu lat. I to właśnie Paweł postanawia odnaleźć nieznaną dziewczynę. Jej tożsamość pozostaje praktycznie do końca nieodgadniona, gdyż w Słodzinku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najpierw życie traci Nina, mieszczanka niedawno zamieszkała we wsi. Napadnięta też zostaje niczemu winna Karolina. I to wszystko w chatce w lesie. W chatce, która skrywa wiele tajemnic. Chatce Babensteina….. 

Komedia kryminalna rodzi się swoimi prawami. Jakie one są, do końca nie wiem. Czytając wielu autorów tego gatunku nie widzę za bardzo zależności. Lubię i starsze bohaterki w stylu naszych ciotek, babć, lekko zdziczałe, zniewieściałe i niedołężne jak bohaterki Alka Rogozińskiego. Uwielbiam matki – polki i szaleńczo w swych licealnych sympatiach zakochane Różyczki, jak bohaterowie Marty Matyszczak. Ostatnio zaczytuję się w publikacjach Marty Kisiel, której „Dywan z wkładką” rozbawił mnie do łez. Mogłabym tak długo, bo rodzimych autorów tego gatunku ostatnio u nas zatrzęsienie. 

W „Białe święta, zimny trup” niby wszystko jest. I różne od siebie jak północ – południe bliźniaczki; Emilia i Amelia. I przyjaciele z benefitem Simona z Pawłem, który okazał się fanem kobiecych dróg rodnych. I Magda – świeża matka świadoma swoich nowo nabytych z tej roli cech – i jej nie – mąż, miejscowy policjant Mikołaj. Do tego okoliczny wilkołak, wibrator w pysku Luny, wiejskie wierzenia, kukła za oknem, przyszła i niedoszła teściowa, zielarka itepe itede. Do tego ksiądz i Tosiek Proboszcz, chwilami nie wiedziałam, który jest który. A może to jedna i ta sama osoba….

Tylko chyba humor nie ten, poczucie smaku również. Nie zaśmiałam się ani razu, a to w komediach kryminalnych lubię najbardziej. W książce dla mnie było za dużo przekleństw. Przyznaję, że od czasu do czasu jakieś – najlepiej nie przystające do współczesnych sformułowań – przekleństwo ma swój urok, szczególnie, gdy zostaje rzucone w odpowiednim momencie lub – jak to w powieściach tego gatunku – najmniej odpowiednim dla czytelnika. W Białe święta, zimny trup” raziły mnie jednak te „kurwy”, „debile szmatławe”, „zdziry”, „ryje”, „wywłoki”. Nie rozumiałam chwilami skąd, po co, dlaczego do siostry, do męża, w tak najmniej oczekiwanym momencie, jakby dla zasady, dla podgrzania atmosfery. 

Cała intryga kryminalna nie była dla mnie zaskoczeniem. Wątki plątały się jeden z drugim. Już od połowy spodziewałam się, że sprawca wyłoni się „jak Filip z konopi”. Mikołaj jak na wiejskiego policjanta przystało gubił tropy. Jego rodzina się żywo i gromadnie angażowała w działania śledcze, które urozmaicali miejscowi policyjni śledczy. Chociaż śledczy to chyba za poważne i mocne słowo w tym kontekście. Wiejska brać nabrała dość szybko wody w przysłowiowe usta, tylko to zmartwychwstanie na końcu, jakby tak od niechcenia. Niczego się więc przy końcu nie dowiedziałam…. 

Ta książka to….

Coś na kształt stugębnej plotki, tylko bardziej w kierunku wielopaszczękiej mordy?” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.

🙂

Moja ocena  6/10.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dragon. 

„Diabelski krąg” Przemysław Borkowski

WIEŻA STRACHU

  • Autor: PRZEMYSŁAW  BORKOWSKI
  • Seria: PROKURATOR GABRIELA SEREDYŃSKA. TOM 4
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 394
  • Data premiery: 12.10.2023r.

Bardzo sobie cenię książki Przemysława Borkowskiego. Lubię cykl z prokurator Gabrielą Seredyńską, więc gdy usłyszałam, że w październiku premierę będzie miał czwarty tom pt. „Diabelski krąg” od Wydawnictwa Czwarta Strona Kryminału bardzo się ucieszyłam. Poprzednie wywarły na mnie spore wrażenie, byłam więc bardzo ciekawa najnowszego. Czy sprostał on pokładanym w nim nadziejom? Przeczytajcie sami.

Prokurator Gabriela Seredyńska wraca w rodzinne strony na pogrzeb ojca. Ma to być bardzo krótki pobyt, sprzedaż domu dawnemu znajomemu ojca zaraz po pogrzebie i szybki powrót do warszawskiego życia. Pierwszy problem pojawia się, gdy ceremonia pochówku niespodziewanie i z nieznanych powodów się opóźnia. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy na terenie oddziedziczonej posiadłości kobieta odkrywa ślady, które jej zdaniem świadczą o tym, że zostało tam pochowane jakieś ciało. Niestety miejscowa prokuratura i policja nic nie znajdują. Przeczucie jednak nie daje bohaterce spokoju. Wbrew zdrowemu rozsądkowi decyduje się ona zostać w rodzinnych stronach na trochę dłużej i podejmuje nieoficjalne śledztwo. Niestety bardzo trudno jej się czegoś dowiedzieć, mieszkańcy milczą lub mówią nieprawdę, a w oczach niektórych z nich bohaterka dostrzega strach. Śledztwo doprowadzą prokurator do budzącego grozę miejsca w środku lasu oraz szokujących odkryć dotyczących jej własnej rodziny. Czy uda jej się odkryć całą historię i znaleźć winnych, którzy oślepieni władzą i opętani żądzą zemsty czują się bezkarni?

Całą historię poznajemy z punktu widzenia prokurator Gabrieli Seredyńskiej, narracja jest trzecioosobowa, więc czytelnik może poczuć się jak milczący świadek rozgrywających się wydarzeń. Tym razem sytuacja bohaterki jest inna. Z dala od miejsca gdzie od lat mieszka o pracuje traktowana jest jak intruz, jak obca. Nie może korzystać ze swoich zawodowych uprawnień i stałych współpracowników, musi poradzić sobie sama. Trudniejsze jest też to, że w pewien sposób, który musi dopiero odkryć, historia ta łączy się z jej rodziną i nią samą. Zmuszona zostaje też do skonfrontowania się z postacią ojca, który przez większość jej życia był nieobecny i do którego ma żal. Odkrywa również szokującą historię rodzinną, która dotyka ją osobiście. W tym tomie mamy więc okazję poznać bohaterkę z tej bardziej prywatnej, intymniejszej strony. Przedstawiona historia również jest bardzo ciekawa, choć u jej podłoża leżą instynkty, którymi części ludzi kierują się od wieków – pragnienie władzy, zemsty, poczucie wyższości i bezkarności. Poszczególne elementy tej zagadki autor odkrywa przed nami stopniowo, a jej początek jest bardzo oryginalny, nie ma bowiem zbrodni, ciała, jest tylko przeczucie głównej bohaterki, że coś tu jest nie tak. Już zresztą pierwsze zdanie tej powieści jest bardzo niecodzienne i zwróciło moją uwagę, wytrąciło mnie z utartego szlaku: „Stała nad pustym jeszcze grobem i myślała o seksie.” Nie, to nie zapowiada początku erotyku, ale początek bardzo intrygujące i oryginalnej opowieści, o której długo nie będziecie potrafili zapomnieć i która z wielką mocą wciągnie Was w swoje karty. Polecam gorąco.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Idealna” Magda Stachula

IDEALNA

  • Autorka: MAGDA STACHULA 
  • Wydawnictwo: Luna
  • Cykl: Idealna (tom 1)
  • Liczba stron: 392
  • Data premiery: 14.06.2023r. 
  • Data 1 wydania polskiego:  17.08.2016r. 

Jest idealna. Za każdym razem bezlitośnie obnaża wszystkie twoje niedoskonałości.” – Magda Stachula „Idealna” . 

14 czerwca 2023r. Wydawnictwo Luna umieściło na polskich półkach księgarskich nowe wydanie debiutu Magda Stachula – pisarka pt. „Idealna”. Wydana w 2016 roku , niedostępna od ponad dwóch lat na rynku powieść zyskała nową odsłonę. Thriller ten wydano już w Czechach i we Włoszech, zapoczątkował on gatunek domestic noir, w którym autorka jest prekursorką w Polsce. Ja przeczytałam tą powieść ponad 5 lat temu i zrobiła na mnie spore wrażenie. I powiem Wam, że odbiór po latach odbiega od pierwotnego. 

Opis wydawcy:

Anita większość czasu spędza w domu. Poświęca się dziwnej pasji – podglądaniu ludzi przez kamery miejskiego monitoringu. To pozwala jej się oderwać od codzienności, a także zapomnieć o problemach – braku dziecka, o które bezskutecznie stara się od dwóch lat, i rozpadającym się związku. Pewnego dnia znajduje w swojej szafie sukienkę, która nie należy do niej. Później szminkę, której nie kupiła. A potem robi się jeszcze mroczniej… Osoba, która za tym stoi nie może być przypadkowa. Kim jest i dlaczego próbuje ją zniszczyć?

Musiałam przytoczyć opis Wydawcy, który zapowiada….całkiem inną historię. Lubię takie wydawnicze wkrętki, bo potem zwykle czeka mnie niespodzianka. A ja niespodzianki, ale tylko takie, właśnie lubię. 

Wracając do powieści przeczytanej ponownie po wielu latach, to – nie będę ukrywać – odebrałam ją trochę inaczej niż po raz pierwszy. Zwróciłam uwagę na inne aspekty, na inny rozwój wypadków. Lubicie oglądać po raz drugi ten sam film? Ja niekoniecznie. I z książkami mam podobny problem. Przypominając sobie w trakcie czytania, jakie jest zakończenie, boję się przewracać kartki, by się nie zniechęcić. 

W przypadku „Idealnej” o zniechęceniu mowy nie było w trakcie czytania, ale nie potrafiłam się zabrać do jej przeczytania. Historia Anity i Adama zapamiętana od innej strony, bardziej obyczajowej wydawała mi się jednak mało ciekawa. Po początkowych perturbacjach książka pochłonęła mnie jednak od razu. Przeczytałam ją w jeden wieczór. Bo to trochę inne spojrzenie na kryzys małżeński, a ja ostatnio w tej tematyce czuję się jak przysłowiowa „ryba w wodzie”. 

Tak, przechodzimy kryzys, nie da się ukryć, od jakiegoś czasu nam się nie układa. Nie nazywamy rzeczy po imieniu, tolerujemy się, ale z każdym dniem oddalamy się od siebie. Każdą najmniejszą komórką ciała czuję, że mój mąż przestaje mnie kochać….” – Magda Stachula „Idealna” . 

Moja żona zniszczyła naszą miłość. Miłość, która miała być wieczna. Taka, jaka zdarza się raz na milion przypadków, ta prawdziwa, wyśniona, wymarzona, po prostu idealna…” – Magda Stachula „Idealna” . 

Myśleliście tak o swoich mężach, żonach, partnerach, partnerkach? Ile razy? Kilka, kilkadziesiąt, kilkaset, kilka tysięcy? „Idealna” wspaniale pokazuje mechanizm, w który wpadają bardzo często pary. Nieporozumienia. Brak komunikacji. Trudności codzienne ograniczają zdolność do efektywnego porozumienia się, do spojrzenia na drugą osobą w szerszym kontekście, do dostrzeżenia, z czym partner się aktualnie boryka. I trochę o tym jest ta historia.

I o Marice, Eryku, Marcie, Tobiaszu, Marcie, Robercie, Zo. O przepięknym czeskim mieście i wspaniałym pomyśle na tramwajowe przejażdżki. 

Ogromnym zaskoczeniem dla mnie był ponownie motyw zemsty. Zatwardziałości. Patrzenia na świat przez pryzmat własnego nosa. Wiele lat po doznanej krzywdzie. „Idealna” Magdy Stachuli to takie studium przypadku nienawiści ukierunkowaniem w niewłaściwą osobę. Nie sprawcę trudności. Nie przyczyny złości, smutku i żalu. Tylko tak naprawdę osoby obok, osoby z boku. W tej powieści, tak jak często w życiu, osoba, która staje się ofiarą nic o przyczynie, źródle zemsty nie wie, nawet się jej nie domyśla. 

Mocno kobieca książka z silnym rysem obyczajowym. Studium kobiecej zemsty ze sztuką i jej fałszerstwem w tle. 

Lubicie książki Magdy Stachuli? Czytając „Idealną” je polubicie. 

Moja ocena  7/10.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję @Wydawnictwo Luna. 

„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” Elle Cook

MĘŻCZYZNA, KTÓREGO NIGDY NIE SPOTKAŁAM

  • Autor: ELLE COOK
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 382
  • Data premiery: 11.10.2023r.

Sięgając po lekturę „Mężczyzny, którego nigdy nie spotkałam” spodziewałam się lekkiej, optymistycznej historii miłosnej. Muszę przyznać, że dostałam sporo więcej. Historia bardzo mi spodobała, choć potrzebowałam trochę czasu, by się w pełni w nią czuć. Po przeczytaniu bowiem kilkudziesięciu pierwszych stron byłam przekonana, że to dokładnie to czego się spodziewałam.

Historia zaczyna się dosyć banalnie. Davey wybiera błędny numer. Próbuje odbyć rozmowę w sprawie pracy, a tymczasem łączy się z Hannah. Dziewczyna raczej nie odbiera połączeń z nieznanych numerów natomiast międzykrajowe połączenie ją zaintrygowało i intuicja kazała jej odebrać. Okazało się, że dzieli ich prawie osiem tysięcy kilometrów, Davey bowiem mieszka w Stanach, a Hannah w Londynie. Rozmowa kończy się tym, że ona życzy mu powodzenia i prosi żartem, by dał znać jak poszło w sprawie pracy. Jest jednak mocno zdziwiona, gdy jakiś czas później otrzymuje smsa z informacją, że dostał tą pracę i za jakiś czas przeprowadzi się do Londynu. Zaczynają ze sobą pisać, potem rozmawiać, a w końcu prowadzą wideorozmowy. Doskonale się rozumieją i stają się dla siebie wzajemnie ważnym elementem codziennego życia. Wbrew rozsądkowi Hannah zaczyna mieć nadzieję, że w związku z przeprowadzką mężczyzny do Londynu staną się dla siebie ważni również w realu. Umawiają się, że odbierze go z lotniska. Niestety okazuje się, że Daveya tam nie ma i nie daje znaku życia. Czy ich drogi jeszcze się przetną? Czy już na zawsze pozostaną im tylko wspomnienia krótkiej, choć intensywnej telefonicznej znajomości?

Powieść czytało mi się bardzo przyjemnie. Nawet się nie zorientowałam kiedy z lekkiej, wydawać by się mogło, przewidywalnej historii przemieniła się w opowieść o istotnych kwestiach. Nie będę wdawać się w szczegóły, gdyż nie chce Wam zdradzać za wiele z przebiegu akcji. Powiem jednak, że jest to powieść o poszukiwaniu swojego miejsca w życiu, o dojrzewaniu, o ciężkich chwilach, o przeznaczeniu, a przede wszystkim o przyjaźni i miłości. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, z każdym z nich w pewnym stopniu się identyfikowałam, choć ich decyzje momentami mnie irytowały. Przechodzą oni jednak w ciągu powieści pewną przemianę, dojrzewają, próbują znaleźć w sobie siły do walki o realizację marzeń, do życia po swojemu. W czym zresztą w dużej mierze pomagają ich przyjaciele, bowiem autorka stworzyła również kilka niezwykle sympatycznych postaci drugoplanowych.

To książka o tym, że życie bywa nieprzewidywalne i zaskakujące, że często ciężko nas doświadcza, ale każde z tych doświadczeń do czegoś nas prowadzi i ma jakieś cel. Gorąco Was zachęcam do lektury, ja spędziłam z nią świetnie czas i wspominam ją z sentymentem. Jest to jedna z tych powieści, do których chętnie bym po latach wróciła😊

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MUZA.