Dietooporne. kobiecy przewodnik po skutecznym odchudzaniu” Patrycja kłósek-Bzowska, Magdalena makarowska

DIETOOPORNE

  • Autor: PATRYCJA KŁÓSEK-BZOWSKA, MAGDALENA MAKAROWSKA
  • Wydawnictwo: FEERIA
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 24.01.2024r.

Jakoś tak się przyjęło, dosyć stereotypową, że z byciem kobietą wiąże się bycie na diecie. Jest bowiem sporo kobiet, które są na diecie notorycznie, nagminnie odmawiają sobie jedzeniowych przyjemności w imię szczupłej sylwetki i idealnego wyglądu. Wiele z nas przynajmniej kilka razy w życiu była na jakiejś diecie. Bardzo często są to tzw. „diety cud”, które obiecują szybkie zrzucenie kilogramów i albo wiążą się z głodówką, ale szybkim efektem jo-jo. Najważniejsza bowiem na drodze do zgrabnej sylwetki jest trwała zmiana nawyków żywieniowych i przyzwyczajeń. A pomocna na tej drodze jest świadomość, że robi to nie tyle dla bycia szczupła, ile dla swojego zdrowia i życia. 24 stycznia na wydawniczym rynku pojawiła się pozycja, która zdecydowanie pomaga zdobyć tą świadomość. „Dietooporne. Przewodnik po skutecznym odchudzaniu dla kobiet” autorstwa Patrycji Kłósek-Bzowskiej i Magdaleny Makarowskiej wydany nakładem Wydawnictwa Feeria to mądra pozycja, która nie tylko zawiera dietetyczne wskazówki, ale przede wszystkim odwołuje się do naszej psychiki. Pierwsza bowiem zmiana musi dokonać się w głowie i w świadomości.

Najczęściej jestem dość sceptycznie nastawiona do tego typu pozycji, ale ta kupiła mnie całościowym ujęciem tematu. Mówi ona o diecie nie tylko w temacie przepisów, składników i tego co jemy, ale porusza również kwestie psychologiczne z tym związane. Żeby zmienić sposób życia i jedzenia, który ma być trwały, musimy zacząć od zmiany myślenia. Wiedzieć po co to robimy i potrafić się skutecznie motywować.

Książka ma pomóc nam zaakceptować siebie. Na każdym poziomie. Wskazówki żywieniowe nie mają pomóc dopasować nas do jakiegoś wymyślonego ideału, ale pomóc nam zmienić nawyki tak, by żyć zdrowo i dobrze się ze sobą czuć. Nie ma tu więc restrykcyjnych diet i zakazów, ale wskazówki, przykłady, przepisy. Autorki podkreślają, że w procesie zmiany trzeba pamiętać, by nie stawiać sobie nierealnych celów, ale powoli, stopniowo dokonywać zmian. W innym przypadku szybko się zniechęcimy, a nasza opinia o sobie tylko się pogorszy. Warto też pamiętać, by nie wymagać od siebie za wiele, by dopuszczać wyjątki i nie pozwolić, by przyjęte zasady nami rządziły. Potrzeba zmiany powinna wynikać z naszego wnętrza i przekonań, tylko wtedy może się udać. Książka podkreśla, by nie poddawać się mimo porażek, obrać sobie realistyczne cele, by nie przytłoczyć się nierealnymi oczekiwaniami. Przypomina, by nie porównywać się z innymi, a zacząć doceniać siebie. Niezwykle zainteresowała mnie też część dotycząca tego jak zerwać ze słodyczami i przestać podjadać. Dużym plusem tej pozycji są praktyczne wskazówki. Bardzo też podobały mi się porady dotyczące tego jak zdrowo jeść bez liczenia kalorii, bez presji, bez martwienia się o dietę podczas imprez i wyjazdów. A przykłady prostych i zdrowych przepisów są świetną inspiracją. Jest to bardzo ciekawa i mądra pozycja, po którą będę sięgać jeszcze nie raz. I Wam również serdecznie polecam.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU FEERIA.

„Diabeł, którego znasz. Psychiatria sądowa bez tajemnic” Gwen Adshead, Eileen Horne

DIABEŁ, KTÓREGO ZNASZ. PSYCHIATRIA SĄDOWA BEZ TAJEMNIC

  • Autorki: GWEN ADSHEAD, EILEEN HORNE
  • Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 30.01.2023r. 
  • Data premiery światowej: 20.07.2021r.

Diabeł, którego znasz. Psychiatria sądowa bez tajemnic” autorstwa dr Gwen Adshead oraz Eileen Horne od Znak Literanova  to autorskie dywagacje światowej sławy terapeutki i psychiatry sądowego. W tej książce znajdziecie odpowiedzi na pytanie, jak sobie radzić, gdy Twoimi pacjentami są winni różnych przestępstw karnych. Obłęd prawda?😁

„Jak wygląda terapia seryjnego mordercy?
Ile empatii potrzeba, żeby siąść do rozmowy z kimś, kto odciął człowiekowi głowę?
Jak poradzić sobie ze stalkerką, która nawet za kratami pozostaje mistrzynią manipulacji?” – z opisu Wydawcy. 

Książka jest relacją na temat tego jak zachowują się mordercy, stalkerzy, podpalacze, czy śmiertelnie groźni narcyzi w terapii. Autorki przekazują czytelnikom wiedzę w jaki sposób sobie z nimi radzą, jakie uczucia w sobie wskrzeszają, by jakakolwiek terapia miała sens, jak trudno czasem im się wyrwać z macek manipulacji tych chorych, nierzadko inteligentnych umysłów. To taka trochę podróż w meandry umysłu różnych sprawców brutalnych przestępstw. 

Ze wstępu dowiedziałam się, że tytuł książki zaczerpnięty został z łacińskiego powiedzenia, „(…) które mówi, że diabeł, którego znamy, jest mniej groźny od tych, których nie znamy.” A z Noty do czytelnika pozyskałam informacje, że „(…) książka nie jest jednak podręcznikiem ani wyczerpującym kompendium, nie rości sobie prawa do odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie się w niej pojawiają.” Dr Gwen Adshead i Eileen Horne przyznają się, że mimo, iż mają wieloletnie doświadczenie zawodowe nie znają odpowiedzi na wszystkie pytania, nie posiadły całą wiedzę tajemną i nie przekażę czytelnikom złotego środka na to, jak radzić sobie z osobami zaburzonymi, mającymi liczne dysfunkcje, czy wręcz choroby psychiczne. 

„Osobiście wolę wyobrażać sobie umysł jako rafę koralową: pradawny, tajemniczy, wielowarstwowy twór, niepozbawiony ciemnych i niebezpiecznych rejonów, lecz pełen odżywczej różnorodności; choć może wydawać się chaotyczny, stanowi złożony, dobrze zorganizowany i nieskończenie fascynujący ekosystem, który jest niezbędny dla ludzkiego życia. Pod wpływem stresu środowiskowego wiele raf traci kolory i obumiera, lecz badania naukowe pokazują, że dobrze reagują one na rozmaite interwencje i tym samym zwiększają swoją odporność.” – Diabeł, którego znasz. Psychiatria sądowa bez tajemnic” Gwen Adshead, Eileen Horne. 

Książka składa się z rozdziałów, które zatytułowane są imionami sprawców stanowiących podłoże rozważań na temat ich zachowania, motywacji, sposobu prowadzenia terapii. W pierwszy rozdziale przykładowo poznajemy Tony’ego, który „(…) Zabił trzech mężczyzn, zdaje się, że jednemu odciął głowę. A tak w ogóle, to sam poprosił o terapię.”. W tym kontekście poznajemy również same początki dr Gwen Adshead, która historię Tony’ego kreśli w kontekście swoich zawodowych początków. Podobnie jest w przypadku takich opisanych postaci jak; Gabriel, Kezia, Marcus, Charlotte, Zahra, Ian, Lydia, Sharon, Sam, David. Epilog i Podziękowania zamykają publikację. Dodatkowo, mimo licznych przypisów na końcu książki znajdziecie również część zatytułowaną Proponowane lektury, w których znajdują się propozycje dalszych wydawnictw oraz odniesienia do źródeł danych i cytatów. To pewnego rodzaju zestaw kierunkowskazów dla tych, co chcą się dowiedzieć czegoś więcej, pogłębić badania lub dla których książka autorstwa Gwen Adshead i Eileen Horne stanowiła ciekawe wprowadzenie do tematu. 

Z zaciekawieniem czytałam książkę Autorek, która – muszę przyznać – pozytywnie mnie zaskoczyła. Obawiałam się wielu suchych faktów, licznych medycznych terminów i dlatego lekturę rozpoczęłam ze znacznym opóźnieniem. W praktyce, mimo, że kontekstu teoretycznego nie brakowało, otrzymałam ciekawą lekturę opartą na prawdziwych postaciach, realnych doświadczeniach, przeszłych przeżyciach i wydarzeń. Cechowała ją pewna naturalność i swoboda w przekazywaniu tak trudnych tematów i czasem drastycznych wniosków, co do osoby sprawcy przestępstwa. Dzięki temu książkę przeczytałam z przyjemnością. Dała mi szerszy kontekst na temat terapii zatrzymanych za ciężkie  czyny karalne.   

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Znak Literanova, za co bardzo dziękuję.

„Słodka trucizna” Parker S. Huntington

SŁODKA TRUCIZNA

  • Autorka: PARKER S. HUNTINGTON
  • Wydawnictwo: Luna
  • Liczba stron: 544
  • Data premiery: 8.02.2023r. 
  • Data premiery światowej: 10.12.2021r. 

Książkę pt. „Słodka trucizna ” Parker S. Huntington wydaną nakładem Wydawnictwo Luna czytałyśmy we dwie. Najpierw sięgnęła po nią moja córka, potem trafiła wreszcie do mnie. Majce bardzo się podobała, a z moją opinią musicie zapoznać się sami czytając niniejszy blogowy wpis. 

„Nazywam się Charlotte Richards, ale możecie mi mówić Trucizna.”  – z opisu Wydawcy.

To historia złożona, składają się z wielu wątków. Nastolatkowie Charlie i Kellan poznali się 14 lutego na dachu budynku, na którym postanowili zakończyć swoje życie. Zawierają porozumienie, że będą się spotykać przez cztery lata o tej samej porze. Zbiegiem losu jedno z nich po 3 latach zrywa umowę … Charlotte próbowała zbudować relację z Kellanem, ale nie do końca jej się to udało. Związki pomiędzy bohaterami tworzą historię, w której jest ból, desperacja, trwoga, wrogość, miłość, przygnębienie czy szczęście. Cały gwiazdozbiór uczuć, emocji. 

Wydarzenia w powieści są jasno i chronologicznie nakreślone. Jedno zdanie odpowiadające uczuciom po przeczytaniu książki sformułowałabym w następujący sposób: to słodko gorzka historia miłosna trójkąta, która sprawi, że pojawią się w Was mieszane uczucia. Chociaż może nie tylko trójkąta. Istotną bardzo wyraźnie wykreowaną postacią jest też Tatum. Jego relacja z Charlotte jest jednym wielkim dzwonkiem alarmowym. Ważnym dla fabuły jest też starszy brat Kellana – Tate. Ten bohater drugoplanowy zmusił mnie do myślenia o sposobach radzenia sobie z utratą bliskiej osoby, a także o trudnościach w pokonywaniu własnych słabości, własnych uczuć do drugiej osoby, nawet tych niechcianych. Autorka podniosła w powieści wiele trudnych tematów.  Fabułę stanowią tragedie rodzinne, toksyczne relacje z rodzicami, przemoc w szkole, narkotyki i inne uzależnienia, a także okaleczanie się, czy nawet samobójstwo. Wydawać by się mogłoby, że tego jest za dużo, za wiele. Że Parker S. Huntington  powinna skupić się na jednej lub dwóch myślach przewodnich, wokół których utkała całą opowieść. Ja nie miałam takich odczuć. Mimo, że wątki się przeplatają, jedna tragedia goni drugą, jedna nieprzepracowana trauma podąża za drugą, nie twierdzę, że negatywnych emocji jest w książce za dużo. Dla mnie to ilość optymalna, by pokazać jak trudno wkraczać w dorosłość i jak trudno jest wyzwolić się z życia nastoletniego, w którym teraz młodym jest zdecydowanie trudniej, niż mi w ich wieku. 

Słodka trucizna” to bardzo zgrabnie napisana książka w gatunku new adult. Moja jej subiektywna ocena byłaby zdecydowanie wyższa, gdyby nie jej objętość. Zdecydowanie lepiej czytałoby mi się ją, gdyby była o 1/3 krótsza. Niektóre wątki mi się dłużyły, rozwlekały w nieskończoność, nużyły. Niektóre sceny odebrałam jako zbędne. Mimo pewnych niedociągnięć uważam jednak, że czas spędzony z tą publikacją nie był czasem straconym. Książka wywołała u mnie liczne emocje, zmusiła mnie w wielu momentach do zastanowienia się nad własnym życiem, nad tym, co przeżyłam lub co przeżywam aktualnie, a to zawsze dobrze świadczy o powieści. 

Przeczytajcie sami „Słodką truciznę” Parker S. Huntington i podzielcie się proszę swoimi własnymi przemyśleniami na jej temat. Uwielbiam czytać Wasze opinie i zderzać je z moimi własnymi spostrzeżeniami. Miłej lektury! 

Moja ocena:  7/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję @Wydawnictwo Luna.

„Rzeźnik i strzyżyk” Alaina Urquhart

RZEŹNIK I STRZYŻYK

  • Autorka: ALAINA URQUHART
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 272 
  • Data premiery: 8.03.2023r. 
  • Data premiery światowej: 13.09.2022r.

Rzeźnik i strzyżyk ” Alainy Urquhart od Czwarta Strona Kryminału to debiut autorki, pisany z perspektywy słynnego, seryjnego mordercy i patolożki sądowej, która podąża jego śladem. Autorki, która pracuje jako technik przeprowadzający sekcję zwłok i jest podcasterką true crime. Stąd liczne szczegóły opisywane z perspektywy stołu sekcyjnego. A propos, przy wielu debiutach pojawia mi się uczucie zaskoczenia, że nadal są nowi chętni rozpoczynający swoją przygodę z pisaniem. A przecież jest tylu dobrych, wydawanych od lat autorów. Skąd ten zapał, skąd ta chęć spróbowania? Czy tylko z pragnienia pisania? 

Patolożka sądowa doktor Wren (ang. strzyżyk – gatunek małego, częściowo wędrownego ptaka) Muller podąża śladami ofiar seryjnego mordercy działającego w luizjańskim bagnie. Najpierw na stole sekcyjnym, później w terenie. Pomaga jej detektyw Leroux. Oboje sprawcę traktują jak rzeźnika, oboje pragną go pochwycić. Jak myślicie, czy w nierównej walce strzyżyka i rzeźnika jest szansa na skuteczny pościg?

Długo nie umiałam się wkręcić w opowiadaną historię. Praktycznie pierwszą połowę mogę uznać za czas zmarnowany. Już prawie jak chciałam odkładać powieść, o dziwo w drugiej połowie mnie wciągnęła. Pociągnęłam więc do końca. Nastrój trochę przypomina mi serial detektywistyczny, pewną antologię dostępną na platformie HBO Max, a będąc bardziej precyzyjną jego pierwszy sezon z roku 2014 pt. „Detektyw” (ang. „True Detective”). Jeśli nie oglądaliście to zachęcam szczególnie do obejrzenia tych pierwszych odcinków. Tam również akcja dzieje się w Luizjanie, tam również luizjańskie bagna mają znacznie i tam również kryje się nie jeden, a wiele potworów. Znaczna różnica polega jednak na tym, że w przypadku seriali główne postaci grane przez Matthew McConaugheya i Woody Harrelsona zostały zdecydowanie lepiej wykreowane. Ich rysy psychologiczne umożliwiły widzowi umiejscowienie bohaterów ścigających morderców w konkretnym wymiarze z zachowaniem ciekawej warstwy obyczajowej. Możliwe, że Autora bardziej lub mniej świadomie chciała odtworzyć taki klimat. Pewna jestem jednak jednego, że nie udało się jej odzwierciedlić siły głównych postaci. W tych książkowych brakuje polotu, kontekstu psychologicznego, doprecyzowania. Możliwe, że w kolejnych publikacjach sytuacja będzie zgoła inna. Autorka rozwinie swoje umiejętności pisarskie i poprowadzi czytelnika przez meandry ludzkich umysłów, a nie tylko przez to, co dzieje się zwykle na stole sekcyjnym. Nużący był dla mnie styl powieści, momentami nadęty, bardzo nierówny. Miejscami wręcz poetycki, a chwilę potem już płytki, spłaszczony do maksimum. Osobowość głównej bohaterki była dla mnie również niedopracowana, z jednej strony zagadkowa, a z drugiej taka niespecjalnie interesująca. Jakby była złożona z co najmniej dwóch postaci, lub może bardziej z dwóch pomysłów na główną postać kobiecą. Niektóre wątki fabuły zostały rozpoczęte bez progresu na dalszych stronach książki.  W takich przypadkach zawsze mam wrażenie, że elementy fabuły zostały wciśnięte na siłę, bez pomysłu co z nimi należy dalej zrobić, jaki ma być ich kontynuacja, do czego mają doprowadzić czytelnika. Traktuję je jako takie typowe zapychacze stron. 

Doceniam dwutorowe prowadzenie akcji i to, że dowiadujemy się o jej nierówności dopiero wtedy, gdy autorka sama nam to zaznaczy. W trakcie czytania widziałam pewne wskazówki, ale przez szybkie prowadzenie akcji nie za bardzo się nad tym zastanawiałam. Oddzielenie tych dwóch narracji nie było takie jednoznaczne.  Moja subiektywna ocena 7/10 bardziej na zachętę. Potencjał na kryminalną serię jest naprawdę spory, tym bardziej, że nie czytałam nigdy o śledztwie prowadzonym przez patolożkę sądową. Liczę więc, że forma nabierze bardziej wyrazistego i konsekwentnego kształtu.

Moja ocena: 7/10

Książką podarowało mi Wydawnictwo Czwarta Strona, za co bardzo dziękuję.

„Pomsta” Maciej Kaźmierczak

POMSTA

  • Autor: MACIEJ KAŹMIERCZAK
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Cykl: ROBERT FOKS (tom 1)
  • Liczba stron: 432
  • Data premiery: 24.05.2023r. 

Maciej Kaźmierczak również stworzył swój własny cykl kryminalny. Książką pt. „Pomsta” rozpoczął serię z komisarzem Robertem Foksem. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwo MUZA SA i ciekawi mnie, kiedy można się spodziewać kolejnego tomu. Poprzednie publikacje Autora podobały mi się. Opinie o dwóch czytanych przeze mnie książkach Autora znajdziecie na moim blogu. Zapraszam do zapoznania się z nimi: „Porzuceni”  (recenzja na klik) oraz „Nikt” (recenzja na klik).

Z opisu Wydawcy: „Warszawa, Złote Tarasy. Młoda dziewczyna zostaje dźgnięta nożem i wyrzucona przez barierki. Komisarz Robert Foks jest przekonany, że ta niecodzienna egzekucja to dopiero początek.” I niestety Foks się nie myli. Pojawia się kolejna ofiara. Okazuje się również, że morderca ma również inne plany, w których Robert Foks odgrywa główną rolę. 

Maciej Kaźmierczak to autor, który nie boi się języka wulgarnego, nie boi się przekleństw. Kaźmierczak się tego nie boi i Foks również. To przecież czterdziestodwuletni facet po przejściach, który swą żonę Dorę poznał dopiero sześć lat wcześniej. Nie żaden młokos, nie żaden idealista. A doświadczony człowiek i doświadczony glina. Jako komisarz wzbudził moją sympatię. Generalnie lubię serie kryminałów detektywistycznych, począwszy od Forsta, po Popielskiego z Mockiem wespół, Redferna i wielu innych. Podążanie ich kolejnymi śledztwami łączy na dłużej zachęcając do zapoznawania się z kolejnymi tomami cyklu. 

Powieść składa się z sześciu części i łącznie osiemdziesięciu sześciu rozdziałów. Pisana jest z perspektywy narratora trzecioosobowego. Język jest prosty, zawiera pewną specyfikę, szczególnie w dialogach policjantów. Narracja utrzymana w tempie. Akcja się nie dłuży. Spodobała mi się postać drugoplanowa – Nadia, młodziutka Ukrainka rosyjskiego pochodzenia, córka właściciela hotelu Trygław, w którym przebywał Foks. Bohaterka ma niepowodzenia w zasymilowaniu się z Polakami, ale udaje jej się zdobyć informacje przydatne Foksowi w dochodzeniu. Kaźmierczak prowadzi czytelnika przez bestialskie zbrodnie, każe mu się w nich zanurzyć, rozbudza jego wyobraźnię i wzmaga negatywne emocje. Serwuje odbiorcy mroczne interesy nastolatek, pokazuje świat mafii, a także pedofilię i handel żywym towarem. Te wszystkie aspekty, które wyjątkowo mocno ryją się w pamięci czytelników książek kryminalnych i thrillerów. Z zainteresowaniem czytałam tym razem również Posłowie, w którym Autor przekazuje pewne statystyki związane z przestępczością, która stanowi kanwę fabuły opisywanej w książce.

Jeśli lubicie powieści Remigiusza Mroza to publikacje od Macieja Kaźmierczaka powinny również znaleźć się na Waszych półkach bibliotecznych (ps. w książce są nawet niewielkie powiązania). Udanej lektury. 

Moja ocena: 7/10

Książką obdarowało mnie Wydawnictwo Muza, za co bardzo dziękuję.

„Atlas. Historia Pa Salta”  Lucinda Riley, Harry Whittaker

ATLAS. HISTORIA PA SALTA

  • Autorzy: LUCINDA RILEY, HARRY WHITTAKER
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: SIEDEM SIÓSTR (tom 8)
  • Liczba stron: 672
  • Data premiery: 17.05.2023r. 
  • Data premiery światowej: 11.05.2023r.

Wielokrotnie już w wielu recenzjach przyznawałam, że Seria „Siedmiu sióstr” Lucindy Riley jest jedną z moich ulubionych serii. Klimatyczne opowieści w przepięknych okładkach od Wydawnictwo Albatros to prawdziwe perełki w mojej biblioteczce. „Atlas. Historia Pa Salta” to zamknięcie serii, ósmy tom cyklu. Po śmierci autorki istniała obawa, że seria nie zostanie zamknięta, jednak syn autorki Harry Whittaker pomógł w jej dokończeniu. Tym samym fani Lucindy Riley i fani całej serii otrzymali niemały prezent. Mogli zanurzyć się w historię, w której łączą się wszystkie wcześniejsze wątki i poprzedni bohaterowie. 

To dwie historie scalające się w jedną. Pierwsza dotyczy odnalezienia w Paryżu w roku 1928 dziesięcioletniego chłopca – Atlasa, któremu rodzina słynnego rzeźbiarza, Landowskiego daje schronienie. Atlas nie mówi. Atlas za namową swych nowych opiekunów pisze pamiętnik przenosząc na papier swoją własną historię. Druga toczy się w roku 2008 w okolicach Morza Egejskiego, gdzie siedem sióstr spotyka się na pokładzie rodzinnego statku, by rok od zagadkowej śmierci Pa Salta, adopcyjnego ojca sześciu sióstr D’Aplièse uczcić jego pamięć. Okazuje się, że nestor rodu posiadał pewne tajemnice, które przekazał ostatniej siostrze, siódmej Merry. Jego jedynej biologicznej potomkini To dzięki niej rodzeństwo jest w stanie dotrzeć do prawdziwej historii ich rodziny. 

Lucinda Riley musiała chyba żyć wykreowaną przez siebie sagą o siedmiu siostrach. To niesamowite, jak potrafiła przez tyle lat zawładnąć umysłami czytelników i powodować drżenie, przy każdorazowym braniu kolejnej części do ręki. Ten fenomen serii mnie zastanawia od jakiegoś czasu, mimo, że ja również się jemu całkowicie poddałam. Zresztą z Przedmowy dowiedziałam się, że – parafrazując; Ta historia była w głowie Lucindy od ośmiu lat. Autorka naprawdę nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie przeleje ją na papier. Zdaniem jej syna wypowiadającego się na początku książki „(…) Pa Salt pojawia się w każdym z tomów. Mama przez lata rejestrowała ruchy tej postaci i stworzyła spójny przewodnik po tym, co się z nim działo, gdzie i kiedy. W ten sposób wkład Lucindy w tę książkę jest większy, niż sama byłaby skłonna przyznać” Dokończenie więc historii i opisanie jej z jego perspektywy wydawało się więc i Lucindzie, i jej synowi oczywiste. 

Wracając jednak do zwieńczenia opowieści o siostrach to zacznę od konstrukcji książki, która jest bardzo ustrukturyzowana. W Dramatis personae czytelnik zapoznaje się z postaciami, które znane są z poprzednich tomów. Część ta pozwala uporządkować swoją wiedzę w tym temacie lub wręcz ją zdobyć, jeśli „Atlas. Historia Pa Salta” będzie pierwszą książką czytaną przez Was. W Prologu autorzy wprowadzają czytelnika w nastrój opowieści, który jest bardzo emocjonujący. To dziwny początek, dla mnie niespodziewany. Przyznaję, że nie wiem skąd pomysł, by osadzić go w Tobolsku, Syberia 1925 roku. Prolog powinien zachęcać do dalszego poświęcania czasu lekturze i w tym przypadku tak właśnie się dzieje. Następnie w pięciu pierwszych rozdziałach w Pamiętniku Atlasa. 1928-1929 zapoznajemy się z jego historią, by przejść do wydarzeń z życia Merry. W drodze z Dublina do Nicei. Czerwiec 2008. I tak naprzemiennie. Łącznie rozdziałów jest ponad sześćdziesiąt. Ze względu na retrospekcje czytelnik otrzymuje pomoc w postaci oznaczenia czasu i miejsca akcji na samym początku rozdziału. Dzięki temu można dość łatwo połapać się w chronologii zdarzeń. Narracja kreowana jest z poziomu pamiętnika obejmującego kolejne lata, aż do 1993 i przecinana jest tym, co odkrył, czego dowiedział się i co przeżył Tytan w latach 2007-2008. Resume znajduje się w Epilogu, który zamyka cały cykl. Części wykreowane na pamiętnik Atlasa pisane są z jego perspektywy. W tej narracji pierwszoosobowej jest wiele przeżyć, emocji i doświadczeń, które pokazane są z punktu widzenia chłopca, młodego czy już dojrzałego mężczyzny. Razem z Atlasem odwiedzamy Paryż w czasach międzywojennych, Niemcy pod dojściu Hitlera do władzy, stacjonujemy w wojennej Skandynawii, w Londynie, Hiszpanii i wielu innych miejscach. Niektóre z nich budziły moje skojarzenia, bo część lokalizacji znam z poprzednich części, co zakładam nie jest przypadkowe.

Seria jest dopieszczona w najdrobniejszych szczegółach. Harry Whittaker utrzymał poziom całej serii. Mimo, że Lucinda Riley pozostawiła niewiele z ogólnego rysu fabuły w tej ostatniej części znajdziecie również piękne opisy miejsc, sporą dawkę rysu psychologicznego głównego bohatera, ciekawe opisane postaci z jego najbliższego otoczenia. Historia spaja całą sagę, stanowi jej udane zwieńczenie. Jest magiczna i warta poznania, również ze względu na okoliczności jej powstawania. Serdecznie polecam, szczególnie tym, którzy wolą mocniejsze książki, w których sporo się dzieje. 

Moja ocena 9/10.

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Przypływ” Sam Lloyd

PRZYPŁYW

  • Autor: SAM LLOYD
  • Wydawnictwo: W.A.B
  • Liczba stron:448
  • Data premiery:14.06.2023r. 
  • Data premiery światowej: 24.06.2021r.

Pamiętam, że po przeczytaniu debiutu Sama Lloyda zatytułowanego „Schronisko” (recenzja na klik) emocje towarzyszyły mi długo po przeczytaniu książki. Był to naprawdę mocny thriller, który pamiętałam długo i do przeczytania, którego zachęcałam wielu ludzi wokół. Do zapoznania się z kolejną książką tego autora pt. „Przypływ” również wydanej nakładem Wydawnictwo W.A.B. zabierałam się więc długo. Obawiając się lęku, niechęci, niezgody, dreszczy negatywnych emocji i nieprzespanych po przeczytaniu godzin. Z drugiej strony pomyślałam jednak sobie, że trudno przebić tak udany debiut i z lekkim opóźnieniem prezentuję Wam moją subiektywną opinię po przeczytaniu książki „Przypływ” Sama Lloyda. 

Lucy i Daniel z córką Billie i synem Finem tworzą pozornie szczęśliwą rodzinę. Tak naprawdę Lucy to kobieta o moralnie wątpliwej przeszłości, która pewnego dnia, gdy zostaje sama w wielkim, bogatym domu, dowiaduje się że jej rodzinna łódź dryfuje samotnie, pusta na morzu. Dodatkowo prognozy pogody zapowiadają sztorm stulecia, a Lucy nie ma pojęcia dlaczego Leniwa Zośka dryfowała samotnie na morzu. 

Książka składa się z dwóch części, których składowymi jest pięćdziesiąt siedem ponumerowanych rozdziałów. Na samym początku czytamy pewien list adresowany do Lucy, który wprowadza czytelnika w mroczny nastrój, wzmaga oczekiwanie. Bo jak nie zareagować na taki zwrot, nawet jeśli jest fikcyjny: „Z początku trudno ci się będzie zdobyć na przebaczenie. Ale odczekaj rok, może dwa lata, a inaczej o  tym pomyślisz. Spojrzysz wstecz i przekonasz się, że miałem rację. Że to było najlepsze wyjście. Dla nas wszystkich.” Później wszystko zaczyna się kreować. Wydarzenia zaczynają się po prostu dziać. 

Zdecydowanie fenomenalny początek, trochę przydługawy środek, w którym prowadzone jest śledztwo i niespodziewane zakończenie, takie trochę „od czapy”. I szczerze napiszę, że tego nie cierpię w thrillerach kryminalnych, kiedy całe napięcie zamienione zostaje w nerw, że przecież takiego zakończenia nie sposób było się domyśleć, że autor je napisał tylko po to, by zaskoczyć czytelnika, a nie by domknąć kreowaną na kilkuset wcześniej stronach fabułę. To zdecydowanie słabość tej lektury. Nie zmienia jednak to faktu, że autor ma talent pisarski i dobre, oryginalne pomysły. Świetnie rozpisał szybkie, chaotyczne sceny. Nieźle wykreował bohaterów. Doceniam również bardzo dobre opisy sztormu, który utrudnia prowadzone poszukiwania. Bez wątpienia ta cześć wymagała od Sama Lloyda zrobienia researchu na temat różnych łodzi, jachtów i ratownictwa morskiego, a także pogodowych anomalii. 

Historia pochłania. Mi umożliwiła choć na chwilę zapomnieć o własnych, małych końcach świata. Nawet jeśli nie do końca przypadła mi do gustu, bo dostrzegłam jej wady to nie uważam, by czas spędzony z książką był zmarnowany. Ciekawy thriller. Zdecydowanie do przeczytania, by samemu sobie wyrobić zdanie. 

Moja ocena 7/10.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU W.A.B.

„Córka z Kuby” Soraya Lane

CÓRKA Z KUBY

  • Autorka: SORAYA LANE
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: UTRACONE CÓRKI (tom 2)
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 15.06.2023r. 
  • Data premiery światowej: 23.03.2023r. 

Przy okazji pisania opinii o pierwszym tomie cyklu „Utracone córki” zatytułowanym „Córka z Włoch” (recenzja na klik) napisałam, że zamysł prowadzenia narracji, fabuły jest bardzo podobny do mojej ukochanej serii „Siedem sióstr” Lucindy Riley. Po przeczytaniu kolejnego tomu, który premierę światową miał w marcu bieżącego roku pt. „Córka z Kuby” autorstwa Soraya Lane od Wydawnictwo Albatros stwierdzam, że moje pierwsze wrażenie nie było mylne. Nadal pióro Lane kojarzy mi się z piórem i pomysłem Riley. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko. Po prostu zauważam pewną zbieżność, która na pewno przywiedzie mnie do kolejnych lektur autorstwa tej pisarki. Tym bardziej, że trzeci tom w oryginalnym tytule „The Royal Daughter” premierę miał 12 października 2023r., a czwarty tom „The Sapphire Daughter” na światowym rynku księgarskim będzie dostępny od 8 marca 2024r. 

Tym razem prezent w londyńskiej kancelarii prawniczej od Hope Berenson prowadzącej przytułek dla niezamężnych matek, tak zwany Hope House, otrzymuje Claudia. Chcąc pomóc matce dowiedzieć się historii o tym skąd pochodzi wyrusza w podróż do Hawany, stolicy Kuby. Dzierżąc jedyną wskazówką jaką jest herb należący do rodziny Diazów, niegdyś jednej z najbogatszych kubańskich dynastii na Kubie okrywa historię swojej babki, która nigdy nie dała po sobie poznać skąd tak naprawdę pochodzi. 

Książkę można czytać odrębnie od poprzedniego tomu. Niech więc nie wstrzymuje Was od sięgnięcia po lekturę nieznajomość „Córki z Włoch”. Każda część jest bowiem odrębną historią mającą swój początek i swój koniec.  Struktura drugiego tomu jest bardzo podobna do pierwszej części. W opowieść czytelnik wprowadzony zostaje w Prologu, dzięki któremu zatapia się w wydarzenia, które miały miejsce w rezydencji barona cukrowego Julio Diaza. Rozdziały następujące później zostały kolejno ponumerowane. Podobnie jak w pierwszym tomie serii i tu opowieść toczy się równolegle przez prezentowanie wydarzeń współczesnych i wydarzeń z Kuby z połowy XX wieku, w których autorka opisuje losy Esmeraldy Diaz i Christophera. W okoliczności otrzymania pamiątek rodowych zostajemy wprowadzeni podobnie jak w „Córce z Włoch”. Rodzina Claudii otrzymuje list od londyńskiej kancelarii. Te fragmenty oznaczone są w podtytule rozdziału jako Współcześnie. Retrospekcyjną rzeczywistość poznajemy w rozdziałach oznaczonych miejscem i czasem. Nie sposób więc się pogubić. Czytelnik od razu rozpoczynając kolejny fragment wie, w jakiej czasoprzestrzeni się znalazł (np. Hawana, Kuba

Połowa lat 50. XX wieku). To pozwala zachować porządek i uniknąć nieporozumień, które się mogą zdarzyć, gdy narracja prowadzona jest naprzemiennie na zasadzie „kiedyś” i „teraz”. Ten układ idealnie się sprawdza w książkach tego gatunku, gdzie autor chce, by czytelnik odkrywał strona za stroną historię i sekrety sprzed kilkudziesięciu lub kilkaset lat wstecz. Odsyłanie czytającego do wydarzeń przeszłych opisanych przez narrację bezpośrednią stanowi pewne doprecyzowanie, rozwinięcie tego, co dzieje się teraz. Stanowi uzupełnienie opowieści i całej historii. W taki też sposób odebrałam „Córkę z Kuby”. Łącznie rozdziałów jest trzydzieści cztery, a zwieńczenie historii znajduje się w Epilogu. 

Bardzo cenię sobie współpracę z Wydawnictwo Albatros i niezmiernie się cieszę, że Wydawnictwo zaproponowało mi przeczytanie opowieści wymyślonej i sportretowanej przez Sorayę Lane. Książka posiada optymalną ilość stron. W trakcie czytania wielokrotnie łapałam się na myśleniu o tym, że się nie nudzę, nie czuję, że historia się rozwleka, a autorka zanudza mnie zbędnymi opisami, mimo, że bez trudu oddała specyfikę tamtych czasów i tamtego miejsca, w którym zaczęła się historia matki Claudii. W szczególności spodobały mi się relacje bogactwa i splendoru Kuby sprzed rewolucji tego kraju. Czytając miałam wrażenie, że spoglądam na nieznaną mi Kubę trochę przez dziurkę od klucza. W wątek obyczajowy autorka wplotła bardzo rozwinięty wątek romansowy. To kolejne podobieństwo do pierwszego tomu serii. Mam szczerą nadzieję, że nie będzie to standard. Przecież nic się nie stało, gdyby historia rodzinna była odkrywana bez nowo poznanego kochanego u boku. Na oficjalnej stronie autorki (http://www.sorayalane.com/the-royal-daughter ) przeczytałam, że i trzeci tom, i czwarty też jest pisany z perspektywy kobiecej bohaterki. W trzecim tomie jest to Ella, a w czwartym Georgia. Nie żebym miała coś przeciwko kobiecym postaciom, ale przełamaniu schematu z serii „Siedem sióstr” Lucindy Riley pomogłoby zmiana osoby głównego bohatera czy przeciwstawienie się wątkowi romansowemu. Myślę, że i tak kolejny tom autorstwa Sorayi Lane byłby warty przeczytania. Obawiam się trochę, że szybko to powielanie konstrukcji, typów bohaterów, tematów mi się znudzi. 

A Wy czytaliście już? 

Moja ocena 8/10.

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Miejsca cieniste” Jacek Kalinowski

MIEJSCA CIENISTE

  • Autor: JACEK KALINOWSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 432
  • Data premiery: 31.05.2023r. 

Miejsca cieniste” autorstwa Jacek Kalinowski – Ohmydad to debiut wydany nakładem Znak Crime. Wielokrotnie już wspominałam, że z debiutami to jest różnie. Ostatnimi jednak czasy wiele autorskich premier zaskoczyło mnie swym poziomem. I muszę Wam już na początku zdradzić, że zaskoczyła mnie i ta książka. 

„(…) Jeśli jeszcze nie straciła przytomności na tej podłodze, to prawdopodobnie właśnie zrozumiała, że jest już dla niej za późno.” -„Miejsca cieniste” Jacek Kalinowski

Takim zdaniem kończy się prolog. W ten sposób Autor rozpoczyna snuć opowieść, jak sam przyznaje Wydawca w opisie, „(…) o tym, jak ludzkie losy – dawnych przyjaciół, niedoszłych kochanków, sąsiadów, bliskiej rodziny i przypadkowo poznanych osób – splatają się bezpowrotnie. A także o tym, że strata przychodzi niekiedy w najmniej spodziewanym momencie, stopniowo sącząc swój jad i nieodwracalnie zatruwając życie.” O tym, czym dla rodziców jest zaginięcie dziesięcioletniej Igi oraz jaki wpływ na życie małżonków Anny i Witka będzie miało przyjęcie pod ich dach Krzysztofa, dawnego przyjaciela, który właśnie opuścił mury więzienne. A zło czai się obok. Tak blisko, że czuć jego smród. 

Książka podzielona jest na ponumerowane rozdziały. Mocny wstęp, o czym wspomniałam we wprowadzeniu do fabuły zapewnia nam prolog. Rozdziały pisane są z punktu widzenia różnych bohaterów, co Autor zaznacza w tytułach nadając im imiona bohaterów. Narracja Anny jest pierwszoosobowa. Bardzo dobrze Autor oddał jej rozterki, złość na męża i obawy związane z pojawieniem się Krzyśka w ich wspólnym domu. W tej kobiecej narracji nie ma fałszu, wszystko pasuje, jakby Kalinowski miał ją przemyślaną, rozrysowaną w każdym szczególe. W przypadku Łukasza Autor prowadzi opowieść z perspektywy nadawcy trzecioosobowego, który tak samo dobrze zna i Łukasza, i jego żonę Paulę, i dokładnie wiem, czym dla nich jest zaginięcie ich córeczki Igi. Obie pary się ze sobą znają. Niektórzy z tych dwóch par czuli pociąg do siebie, niektórzy byli i nadal są bardzo czujni we wzajemnych relacjach. Bez wątpienia jednak „(…) Zaufanie zostało nieodwracalnie nadszarpnięte.” Łącznie rozdziałów jest dwadzieściadziewięć. Autor wprowadził w narrację również postać Oktawii, ale to z perspektywy Łukasza czytelnik dowie się w ostatnim rozdziale zatytułowanym Cztery miesiące później co stało się dalej. Jaki był ciąg dalszy… 

Na stronie Wydawcy przeczytałam, że Autor jest zwycięzcą konkursu EMPiK Go Short, uczestnik warsztatów pisarskich w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz laureatem licznych konkursów literackich. Pierwszą umowę wydawniczą na trzy książki podpisał… nie mając napisanej ani jednej! (cyt. za: znak). Szczerze? Zastanawiające, ale możliwe. Tym bardziej, że faktycznie jego debiut okazał się zgrabnym thrillerem kryminalnym poruszającym wiele różnych kwestii w warstwie obyczajowej. Po skomplikowanym początku, zagmatwanych relacjach pomiędzy dwoma małżeństwami, zaginięciem Igi i współpracy Krzysztofa z Gruzinami wydawało mi się, że nic mnie nie zaskoczy, że element zaskoczenia już minął. Okazało się jednak, że książkę z zaciekawieniem czytałam do samego końca. Częściowo to efekt interesującej fabuły, a częściowo sposobu jej opisania. Powieść czyta się bowiem bardzo szybko. Dialogi są krótkie. Autor stroni od długich opisów dając szansę wczucia się czytelnikowi w opowieść poprzez samą akcję i następujące po sobie zdarzenia. Zakończenie kompletnie nieprzewidywalne. Takie z efektem „Wow”. Zakładam więc, że kolejna powieść tego Autora może być wyłącznie jeszcze lepsza.

Sprawdźcie sami, czy Jackowi Kalinowskiemu debiut się udał. Zachęcam do lektury. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki podarowało mi Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Kanion śmierci” Lisa Gardner

KANION ŚMIERCI

  • Autorka: LISA GARDNER
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: FRANKIE ELKIN. TOM 2
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 14.06.2023r. 
  • Data premiery światowej: 18.01.2022r.

Cykl z Frankie Elkin Lisa Gardner, która wydaje w Wydawnictwo Albatros  rozpoczęła się powieścią „Zanim zniknęła” (recenzja na klik). Główną bohaterką jest zwyka kobieta, która specjalizuje się w poszukiwaniach. Cykl zainspirowany został prawdziwą amatorką szukającą na własną rękę zaginionych osób. O tej inspiracji autorka zapisała w Podziękowaniach i nocie od autorki pierwszego cyklu. „Kanion śmierci” to drugi tom serii. Jego premiera światowa odbyła się w styczniu 2022. Fani autorki czekają już na trzecią część, której planowana premiera jest w dniu 12.03.2024r., a jej oryginalny tytuł brzmi „Still See You Everywhere”. Ciekawe, kiedy ujrzymy tę pozycję na polskich półkach księgarskich. 

Tym razem Frankie szuka młodego mężczyzny Timothy’ego O’Daya, który zaginął 5 lat temu w trakcie weekendowego wieczoru kawalerskiego organizowanego w jednym z parków narodowych. Policja i inne służby publiczne już dawno straciły wiarę w odnalezienie zaginionego. Elkin nie odmawia ojcu Tima, Martinowi, który przyjechał samochodem z Oregonu z całym zestawem sprzętu wspinaczkowego w bagażniku chcąc rozpocząć kolejną akcję poszukiwawczą, do której Frankie się przyłącza rozpoczynając jednocześnie swoje własne, amatorskie śledztwo. Śledztwo, które nabiera tempa, gdy w leśnych gęstwinach zaczynają znikać kolejne osoby. 

„WIĘKSZOŚĆ LUDZI NIE WIE, że w Stanach Zjednoczonych na terenach należących do państwa zaginęło bez śladu co najmniej tysiąc sześćset osób, a może nawet znacznie więcej. Turyści, wycieczkowicze, dzieci uczestniczące w rodzinnych biwakach. W jednej chwili są z nami, a zaraz potem znikają.” – Kanion śmierci” Lisa Gardner. 

Bardzo mi się podoba główna bohaterka powracająca do zdrowia alkoholiczka, która z wytrwałością szuka zaginionych osób od dawna znajdujących się poza zainteresowaniem policji czy mediów. Nie wiem, ile ma z prawdziwej Frankie Elkin, ale ta fikcyjna idealnie się wpasowuje w opowiadaną przez Lisę Gardner historię. Jest zadziorna. Bardzo zmotywowana. Dodatkowo w „Kanionie śmierci” raz jest zwierzyną, a raz myśliwym, dlatego bieg wydarzeń jest pełen niepokoju, zaskakujących zwrotów akcji i niebezpieczeństwa. To historia, która wciąga. Bardzo dobry thriller. Czytając czułam podniecenie i niepokój. Momentami niektóre sceny doprowadzały mnie do odczuwania lęku.  Fabuła, mimo że chwilami przewidywalna, trzymała w napięciu. 

Struktura książki jest bardzo prosta. Składa się z 45 rozdziałów, epilogu oraz uwagi autorki i podziękowań. W narracji występuje perspektywa pierwszoosobowa samej Elkin. Bardzo dobrze czytało mi się historię opowiedzianą jej słowami i widzianą jej oczami. Tym bardziej, że jak już wspomniałam jest to kobieca bohaterka mająca wiele do zaoferowania. Z zainteresowaniem przeczytałam na samym początku publikacji, że w postać Elkin, w filmowej wersji wcieli się zdobywczyni dwóch Oscarów – Hilary Swank. To niebywały sukces pisarki, sprzedać prawa do sfilmowania książki lub książek praktycznie przy drugim tomie serii. Widocznie postać Frankie Elkin zawładnęła już umysłami filmowców na równi z umysłami fanów thrillerów kryminalnych. Postać, która o sobie samej tak między innymi mówi w narracji: 

„Od dawna nie prowadziłam poszukiwań w lesie. Pracuję głównie w niewielkich wiejskich społecznościach albo w gęsto zaludnionych miastach. Skłaniam się bardziej ku przypadkom dzieci niż dorosłych, ku przedstawicielom mniejszości etnicznych niż białym. Moją misją jest pomaganie tym, których pozostawiono bez pomocy, a rodziny tych tysiąca sześciuset osób zaginionych w publicznych miejscach potwierdzą, że się do nich zaliczają.” -„Kanion śmierci” Lisa Gardner. 

„JEŚLI CZŁOWIEK JEST BIEDNY, musi mieć cierpliwość. Nie mam samochodu ani konta w banku, dzięki któremu mogłabym wynająć auto, by dostać się do miasteczka Ramsey w stanie Wyoming. Co oznacza, że muszę dojechać autobusem z punktu A do B i z B do C.” -„Kanion śmierci” Lisa Gardner. 

Przypomina Wam kogoś ta bohaterka? Mi zdecydowanie faktycznie Jacka Reachera przemierzającego Stany Zjednoczone z całym dobytkiem przy sobie, którego wymyślił i na karty książek przeniósł Lee Child, przy ostatnich częściach razem ze swym bratem, a filmowe i serialowe adaptacje są równie udane jak książkowy pierwowzór. Możliwe, że to właśnie to podobieństwo doprowadziło do tak szybkich planów na ekranizację oraz do wzrostu popularności serią. 

Zdecydowanie polecam. Jedna z najlepszych ostatnio wydanych książek tej autorki. Czytana bez znudzenia do samego końca. Miłej lektury!!! 

Moja ocena: 8/10.

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros