Recenzja przedpremierowa: „Papier, kamień, nożyce” Alice Feeney

PAPIER, KAMIEŃ, NOŻYCE

  • Autorka: ALICE FEENEY
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 343
  • Data premiery w tym wydaniu: 13.11.2024
  • Data premiery światowej: 19.08.2021

Alice Feeney napisała powieść, którą czytałam w 2021 roku pt. „Zabójcza przyjaźń”. Książka bardzo mi się wtedy podobała. Otrzymując egzemplarz jej najnowszej powieści pt. „Papier, kamień, nożyce” od Czwarta Strona Kryminałuliczyłam na kolejną udaną przygodę z prozą tej autorki. I nie zawiodłam się 😁. Książka, która będzie debiutować dopiero w najbliższą środę premierową jest warta Waszej uwagi. 

(…) Czas potrafi zmieniać związki, podobnie jak morze zmienia kształt linii brzegowej.” – Papier, kamień, nożyce” Alice Feeney.

On – Adam: pisarz, autor wielu scenariuszy pisanych na podstawie poczytnych horrorów i kryminałów autorstwa Henrego Wintera odludka wśród pisarzy. 

Ona – Amelia: pracująca w schronisku dla psów na Battersa, uwielbiająca bardziej towarzystwo zwierząt od książek.  

Oni – państwo Wright: przeżywający kryzys w małżeństwie. Zdaniem Amelii będący „(…) niezłymi w grę pozorów” i twierdzącej, że „ludzie zwykle widzą to, co chcą widzieć. Ale za zamkniętymi drzewami pan i pani Wright od dawna się nie dogadują.” 

Gdy Amelia wygrywa w firmowej loterii weekend w Szkockiej posiadłości w Blackwater małżonkowie wybierają się na romantyczny weekend, zgodnie z zaleceniem ich terapeutki. Niestety sprawy przybierają dziwny obrót. Na terenie ośrodka gubi się ich pies, labrador Bob, a niektóre pomieszczenia zdają się odwzorowywać ich miejsce zamieszkania. Sytuacja wydaje się dziwna, choć Wright’owie wzbraniają się przed powrotem, bo przecież;

Gdyby wszystkie historie kończyły się happy endem, nikt nie miałby powodów, żeby zaczynać od nowa. A w życiu chodzi o wybory, o składanie się na powrót w całość, gdy się rozsypiemy. Bo przecież każdemu zdarza się rozsypać. Nawet tym, którzy udają, że nie….” – Papier, kamień, nożyce” Alice Feeney.

Prozopagnozja (z gr. πρόσωπον prósōpon = „twarz” + ἀγνωσία agnōsía = „niewiedza”) – to zaburzenie percepcji wzrokowej, polegające na upośledzeniu zdolności rozpoznawania twarzy znajomych lub widzianych już osób, a w niektórych przypadkach także ich wyrazu emocjonalnego, przy niezaburzonej percepcji wzrokowej innych obiektów.” (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Prozopagnozja ). Nie bez powodu przytaczam w recenzji ten trudny termin. Okazuje się, że jeden z głównych bohaterów powieści – Adam właśnie cierpi na to zaburzenie, które w niektórych sytuacjach okazuje się zbawieniem, a w innych przekleństwem. Alice Feeney wykorzystała jednak w sposób przemyślany i bardzo umiejętny tę niedyspozycję Pana Wrighta. Sytuacje, w których wspomina o jego deficycie zostały napisane lekko, bez naukowych dywagacji i idealnie do kontekstu. To pierwsza z głównych zalet tej powieści. 

Tych zalet jest jednak znacznie więcej. Bardzo podoba mi się konstrukcja powieści. Książka składa się z zatytułowanych rozdziałów. Narracja pisana jest naprzemiennie w pierwszej osobie z perspektywy Adama i Amelii. Tę relacyjność autorka ujęła we fragmenty zatytułowane ich imionami. Do tego gdzieniegdzie pojawiają się listy pisane przez małżonkę Adama w kolejne rocznice ich ślubu.  Listy niewysłane. Listy ukazujące wzloty i upadki pary. Uwielbiałam te fragmenty wyjątkowo. Każdy z nich w tytule i w prezencie rocznicowym nawiązywał do nazwy kolejnej rocznicy (np. papierowej) i każdy rozpoczynał się słowem roku, trudnym, rzadkim z powołaną definicją, jak dla miłośników słów przystało. Ciekawym wątkiem okazała się wprowadzona postać do powieści; Robin, która również została sportretowana – tym razem jednak w narracji trzecioosobowej – w rozdziałach zatytułowanych jej imieniem. Podobnie jak Samuel Smith, o którym Feeney wspomina w ostatnim rozdziale zatytułowanych „Sam”. Te postaci okazują się kluczowe. 

Sama intryga zachwyciła mnie formą, treścią, językiem i rozwiązaniem. Wszystko od początku do końca było przemyślane, napisane z atencją i rozmysłem. Miałam wrażenie przy czytaniu, że żadne zdanie nie jest przypadkowe, co rzadko odczuwam w stosunku do brytyjskich czy amerykańskich autorów thrillerów. Doceniam pomysł i wykonanie. Podobał mi się wątek z ojcem Robin, z rodzicami Amelii, matką Adama i z jego wiecznie niezekranizowanym scenariuszem. Wgłębiając się w relacje małżonków dominowało we mnie przeświadczenie, że zobrazowano ją w bardzo ujmujący i realistyczny sposób. Trudno było negować patrzenie na związek przez Adama i z punktu widzenia Amelii. Rozumiałam ich w 100%. Postać żony odzwierciedlona w niewysłanych listach rocznicowych do męża również miała dla mnie ogromne pokłady prawdziwości. Jak to w wieloletnich związkach z reala, wszystko co działo się pomiędzy parą będącą głównymi bohaterami wydawało się być prawdziwe i zobaczone w szerszym kontekście całkowicie uzasadnione. 

Zdecydowanie pozycja zasługująca na Waszą uwagę!!! Nie przegapcie tej interesującej szaro-czerwonej okładki. Nie przegapcie tego tytułu!!! Specjalnie dla Was powtórzę go jeszcze raz: „Papier, kamień, nożyce” autorstwa Alice Feeney. 

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Zabójcza przyjaźń” Alice Feeney

ZABÓJCZA PRZYJAŹŃ

  • Autor:ALICE FEENEY
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery:10.03.2021r.
  • Moja ocena:8/10

Cisza to moja ulubiona symfonia; kiedy życie robi się za głośne, nie mogę myśleć.”

„Zabójcza przyjaźń” Alice Feeney

Dzisiaj chciałam Wam przybliżyć Alice Feeney i jej brytyjski bestseller! Na okładce jej najnowszej powieści „Zabójcza przyjaźń” przeczytałam opinię „Przy tej historii blednie nawet Zaginiona dziewczyna”. Zaintrygowało mnie to. Bądź co bądź „Zaginiona dziewczyna” to świetna książka. Wiedząc, że Alice Feeney zanim została autorką poczytnych książek była przez kilkanaście lat producentem i dziennikarzem BBC, nie zdziwił mnie wątek dziennikarski w książce.

On, Ona i…. Ono

On – Jack Harpernadkomisarz policji w Blackdown, do którego przeniósł się po rozwodzie z Nią. Idylliczna okolica zamieniła się w sceny zbrodni, jak z najlepszego serialu kryminalnego. Wśród schludnych ogródków, ładnych, zadbanych wiktoriańskich domków otoczonych porośniętym mchem kamiennymi murkami, czai się wyrafinowany morderca, który realizuje swój morderczy plan. Pierwszą jego ofiarą staje się Rachel Hopkins, z którą Jack miał trwający kilka miesięcy niezobowiązujący romans. Notabene widział się z nią w nocy, w której została zamordowana. On znał pierwszą ofiarę.

Ona – Anna Andrews, Jego była żona. Aktualnie reporterka, do niedawna lubiana prezenterka wiadomości BBC zastępująca gwiazdę na urlopie macierzyńskim. Wracająca do miasteczka rodzinnego Blackdown z powodu morderstwa. Przyjaźniła się z pierwszą ofiarą, Rachel w miejscowej szkole średniej. Cztery nastoletnie muszkieterki: Ona, Rachel Hopkins, Helen Wang, Zoe Harper i czasem jak  D’Artagnan zapraszana do grupy Cahterine Kelly. Ona znała pierwszą ofiarę.

Ono – Charlotte, taka „malutka i doskonała”. Pojawiła się w życiu Jego i Jej na chwilę. Zostawiając ogromną wyrwę w ich sercach. Ono nie znało pierwszej ofiary.

Po pierwszym morderstwie Jack rozpoczyna śledztwo, w którym jest jak dziecko we mgle. Majtki ofiary w jego schowku w samochodzie, obcięte ofierze paznokcie w jego opakowaniu miętówek, telefon i buty zabrane z miejsca zbrodni w jego samochodzie. On może być mordercą.  On jest wodzony za nos. On nie potrafi przeciwdziałać kolejnemu morderstwu. W tym czasie Ona odsunięta od prowadzenia wiadomości z powodu powrotu zastępowanej prezenterki, wraca do pracy w terenie. Pech chce, że już w pierwszym reportażu musi pracować ze swoim byłym mężem, Jackiem. Dziwnym trafem pojawia się wszędzie, gdzie dochodzi do morderstwa. Sama ma na sobie bransoletkę przyjaźni, która znajdowana jest w ustach każdej kolejnej ofiary. Odbiera anonimowe telefony z informacją o kolejnych zwłokach. Jest pierwsza na miejscu zbrodni, co wykorzystuje w swoich kolejnych reportażach. Ona może być mordercą. Ona nie czuje się zagrożona. Czy miejscowa policja poradzi sobie ze śledztwem, w którym giną kolejne kobiety? Jedna po drugiej: prezeska charytatywnej fundacji, dyrektorka miejscowego liceum, żyjąca z rękodzieła matka wychowująca samotnie córkę. Morderca zdaje się być nie o krok a o trzy kroki do przodu.

Jednym słowem rewelacyjna!

Ogromnym plusem książki jest narracja. Prowadzona w pierwszej osobie liczby pojedynczej, z perspektywy Jej i Jego.  Tak też nazwane są rozdziały. Te same wydarzenia, okoliczności, widoki widziane oczami Anny i Jacka. Te same wspomnienia, emocje i uczucia tłumaczone z perspektywy kobiety i mężczyzny. Ciekawy zabieg powodujący, że książkę czyta się szybko i z pasją. Rozdziały poprzeplatane są wyznaniami mordercy, który jakby się tłumaczył ze swoich motywacji pisząc list do czytelnika. Ani wyznania, ani kolejne odkrycia w śledztwie nie przybliżyły mnie do wykrycia sprawcy. Momentami wybór wydawał mi się oczywisty, tylko po to, by po chwili dowiedzieć się, że się myliłam.  Autorka dotknęła w swojej powieści ważnych zagadnień. Mimo, że jest to thriller z rozbudowanym wątkiem kryminalnym, to Alice Feeney podjęła ważne wątki społeczne. Po pierwsze alkoholizm z pozoru kontrolowany. Anna i nie tylko, to taka „inteligentna alkoholiczka”. Mająca zawsze przy sobie małpkę alkoholu, rzadko lub prawie nigdy zasypiająca trzeźwa. Anna dziennie efektywnie wykonuje swoje zawodowe obowiązki. Alkoholizm, który nie niszczy życia zawodowego, to jednak przede wszystkim alkoholizm. Feeney pokazuje, że mimo, iż pijący nie są jeszcze na dnie, mają duży problem. Problem, który powinien być rozwiązany. Po drugie żałoba po straconym dziecku. Żałoba, która nigdy się nie kończy. Autorka udowadnia, że jest to strata, z którą nie potrafią sobie poradzić rodzice. Rodzice popadający w nałogi, nic nieznaczące romanse, obwiniający się wzajemnie, rozwodzący się nie potrafiąc pogodzić się ze stratą, układający sobie życie z kolejnymi kobietami i kolejnymi dziećmi, niekoniecznie swoimi. Chapeau bas, że autorka nie pokusiła się o zaserwowanie nam recepty, jak poradzić sobie z takim bólem. To naprawdę dobrze, że nie uległa tej pokusie. W ten sposób zostawiła temat niezamknięty, nieprzegadany. To jest zdecydowanie lepsze podejście. Po trzecie przemoc wśród nastolatków. Przemoc, która naznacza życie do końca. Alice Feeney opisała mechanizm przemocowy stosowany przez wielu chłopców, i wiele dziewcząt. Mechanizm doprowadzający do uzależnienia ofiary od sprawcy przemocy. Ofiara ciągle próbuje, ciągle wierzy, że jej oprawca nie jest to końca zły, że wszystko co się wydarza jest pomyłką i tak naprawdę miało inny wydźwięk. Ofiara ciągle tłumaczy oprawcę. Ofiara ciągle wierzy, że oprawca chce dla niej dobrze, chce się z nią przyjaźnić, żywi do niej prawdziwe uczucia. Ofiara ciągle ufa oprawcy, który ten to zaufanie wykorzystuje zadając kolejne ciosy. To ważny temat. Najważniejsze, by był on zawsze dla nas przestrogą. Ostrzeżeniem, że na takie zachowanie nie powinno być nigdy zgody. Bo potem może być tylko za późno, o wiele za późno…

 Zapałałam prawie miłością do postaci drugoplanowej jaką jest wydawca BBC, szef Anny, nazywany przez pracowników Chudym Zawiadowcą jak z bajki „Tomek i przyjaciele”, którą uwielbiałam oglądać z dziećmi. Jak sama autorka pisze to „(…) mały człowiek uwięziony w wysokim ciele. Ponadto ma wadę wymowy – nie jest w stanie wymówić „r” i przez to nikt w redakcji nie traktuje go serio”. . Serio, serio. Sama go nie traktowałam poważnie. Jak traktować kogoś poważnie, kto mówi „Czy choć łaz ktoś inny mógłby odebłać ten cholełny telefon” To napławdę nie jest takie tłudne, i nikt tu nie łobi tego na tyle często, żeby nabawić się ułazu”. Czytając tę i podobne kwestie podśmiewałam się pod nosem, bo jak tu nie zrobić, czy raczej złobić: hihihi.

Do samego końca nie byłam pewna kto jest sprawcą. Momentami, dla mnie wszyscy wydawali się podejrzani. „Zabójcza przyjaźń” przyniosła mi wiele wrażeń, mimo, że nie przekonała mnie do siebie współpracowniczka Jacka. To według mnie była jedyna słaba postać opisana przez Feeney. Książka miała w sobie wszystkie cechy thrillera, które cenię w tym gatunku; fabuła jest logiczna i przemyślana, akcja zajmująca, postaci świeże. Dlatego z czystym sumieniem polecam Wam po nią sięgnąć. Jeśli tego nie zrobicie, ominie Was naprawdę dobra proza.

 Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU W.A.B.