„Brakujący element” Harlan Coben

BRAKUJĄCY ELEMENT

  • Autor: HARLAN COBEN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: WILDE (tom 2)
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 13.07.2022r.

Historia opisana w książce „Chłopiec z lasu” (recenzja na klik), która debiutowała 12 listopada 2020r. zaczyna się krystalizować. W kolejnej części zatytułowanej „Brakujący element” Harlan Coben powraca do Wilde’a, który jako kilkulatek został znaleziony sam w lesie. Do Wilde’a, który nie wie skąd pochodzi i jak to się stało, że rodzice zostawili go samego na pastwę losu w niebezpiecznych leśnych gąszczach. Premiera książki od @WydawnictwoAlbatros odbyła się 13 lipca br. I jest to dziewiąta pozycja Cobena, której opinię znajdziecie na moim blogu.

Miał jakieś wspomnienia, ale powracały do niego jedynie w formie przebłysków i sennych wizji: czerwona poręcz, ciemny dom, portret wąsatego mężczyzny, a czasami, kiedy obrazy zyskiwały dźwięk, krzycząca kobieta.” „Brakujący element” Harlan Coben.

Wilde próbuje dowiedzieć się, co się stało z jego rodzicami. Przekazuje swój materiał genetyczny firmie, która paruje członków rodzin. Uzyskuje informację o tajemniczym DC mającym żonę Sofię i trzy córki; Cheri, Alenę i Rosę, z którym jest spokrewniony. Wizyta u DC nie przynosi odpowiedzi na dręczące Wilde’a pytania. Jego potencjalny ojciec nie podaje mu żadnych danych matki, a sam prosi, by Wilde nie niszczył mu rodzinnego szczęścia swoim pojawieniem się. Jednocześnie do Wilde’a zwraca się znany z reality show celebryta Peter Bennett również twierdzący, że łączą obu mężczyzn więzy krwi. Do tego śmierć agentki FBI Katherine Frole mającej związek z nielegalną organizacją Bumerang dodatkowo komplikuje sprawę, w której grzebie Wilde wraz ze swoją przyrodnią siostrą Role.

Lubię czytać Cobena, nie powiem. Choć ostatnimi czasy rozwinięcie fabuły mnie nie zachwyca. „Brakujący element” niestety powielił ten schemat. Pierwsza połowa bardzo dobra. Pomysł ze współpracą Lwa, Niedźwiedzia Polarnego, Pantery, Alpaki i innych wzbudził moją ogromną ciekawość. Wrzucenie do fabuły tego wątku w dzisiejszym świecie zasługuje na uwagę. To samo dotyczy Wilde’a i jego próby odzyskania tożsamości. Wilde’a, który kieruje się tak samo jak mecenas Hester zasadą; „(…) martw się o to, na co masz wpływ. Jeśli nie masz wpływu, odpuść sobie.” W trakcie poszukiwań Wilde zachował się we właściwy dla siebie sposób, emanował rozwagą, spokojem, zastanowieniem się, przewidywaniem konsekwencji swoich czynów. Jest postać jest sama w sobie ciekawa. Chłopiec żyjący przez wiele lat sam w lesie, oddany społeczeństwu. W specyficzny sposób dojrzały, w specyficzny sposób ukształtowany i żyjący współcześnie, w wielu ponad czterdziestu lat. Nie dziwię się, że Coben do tej postaci tak chętnie powrócił. Rozstrzygnięcie związane z jego dziedzictwem mnie całkowicie zawiodło. Mało prawdziwe w efekcie emocjonalnej reakcji opisanej na końcu. Mało życiowe, mało wiarygodne. Kwestie powiązań genetycznych zostały rozpisane w sposób bardzo niezrozumiały. Wątki powinowactwa ze strony ojca, matki zbyt trudno przedstawione. Kompletnie nie rozumiałam kwestii pseudo celebryty Petera Bennetta, w tym rozstrzygnięciu. Autor rozwinął tę kwestię, w moim odczuciu tylko po to, by zagmatwać fabułę, by zagonić czytelnika w ślepy zaułek. Cóż, taka jego rola. Stwórca nie musi wszystkiego dawać czytelnikowi na tacy😊. Generalnie bardzo słabo wypadła cała warstwa obyczajowa, czy to związana z Peterem Bennettem, czy z Wildem, czy nawet z Hester i jej partnerem Orenem.

Czyta się jednak książkę bardzo przyjemnie. Wilde przenika w życie Mathew, Laili, Hester, Role po raz kolejny. Jego przenikanie jest rzetelne. Chce żyć trochę tu i trochę tam. Ciekawa jestem jak ten wątek Coben pociągnie w kolejnej części😉. Książka nie dłuży się, mimo, że nie jest najwyższych lotów. Wydarzenia dzieją się jedno po drugim bardzo szybko. Czterdzieści trzy krótkie rozdziały prowadzą fabułę płynnie. Język jest pełen kolokwializmów, powszechny, typowy dla amerykańskich współczesnych twórców literatury rozrywkowej. Nie liczcie na zbyt dużo emocji, którymi zwykle cechuje się dobry thriller. „Brakujący element” jest bardziej książką sensacyjną z ciekawym Chłopcem z lasu i mecenas Hester, której powiązania i znajomości dają nieograniczone możliwości. Tak! ci bohaterowie powinni mieć osobną książkę.

Moja ocena: 6/10

Książkę podarowało mi  Wydawnictwo Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Chłopiec z lasu” Harlan Coben

CHŁOPIEC Z LASU

  • Autor:HARLAN COBEN
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Liczba stron:416
  • Data premiery:12.11.2020r.
  • Moja ocena:7/10

„Człowiek może być dobry albo zły, nie w tym problem. Problemem jest to, że rzadko przewiduje konsekwencje swoich czynów”.

                                            Harlan Coben „Chłopiec z lasu”

Z twórczością Harlana Cobena spotykałam się już wielokrotnie. Jego powieść to zawsze świetnie spędzony czas. Również i tym razem spotkanie nie było nudne.

Powieść rozpoczyna się przywołaniem historii dziecka znalezionego w lesie. Nikt nie wie jak długo tam było, nikt nie wie do kogo należy, nikt go nie szukał. Chłopca nazwano Wilde. Tytułowy chłopiec z lasu nie jest jednak głównym bohaterem książki, która rozpoczyna się od zaginięcia nastolatki, Naomi Pine. Dziewczyny, która była szkolną ofiarą, zamęczaną przez innych, wyśmiewaną. Zaginięcia, którym bardzo się przejął Matthew, chrześniak Wilde. Zaginięcia, którego tak naprawdę nie było… Mimo to, w odnalezienie Naomi zaangażowali się i Wilde, i matka jego najlepszego nieżyjącego przyjaciela – Hester, ojca Matthew. Hester Crimstein, znana prawniczka, nie cofająca się przed niczym, co prowadzi do wygranej. Hester, którą znamy z innych wielu książek Cobena, nigdy jednak nie poznaliśmy jej w tak znaczącej roli. Prawniczka, która ma świadomość, że „system jest zawodny, ale nie narusza się jego zasad”. Mimo, że jest siedemdziesięcioletnią babcią Matthew, prowadzi własny program w telewizji i ciągle udowadnia, że siedemdziesiątka to nie czas na opiekowanie się wnukami, a czas na cieszenie się wolnością. Wolnością, której tyle nam pozostało, ile jej sobie wydrzemy z codzienności.

Gdyby opowieść miała się zakończyć historią Naomi, byłabym zawiedziona. Coben poszedł jednak o krok dalej, o kilka kroków dalej. Wplótł w historię o maltretowanej przez rówieśników oraz adopcyjnego ojca, dziewczynie, wątek morderstwa z przeszłości, której jedni z głównych bohaterów zamieszkują rezydencję Maynard Manor. Zwrócił naszą uwagę – jako czytelników – w stronę zbrodni z pozoru doskonałej, układu prawie idealnego. Układu, który w świecie prawdziwej polityki, walki o władzę tak naprawdę nie istnieje. Układu, który w trosce o dobro własnego dziecka, pęknie jak kruche szkło. Układu, który nikogo nie uratował, a tylko niewinnych skazał na dożywocie. W książce mamy i nastolatków borykających się z problemami akceptacji wśród rówieśników, i niewydolnych rodziców adopcyjnych, i happy end (matka biologiczna odnajduje dziecko), i brudne gry polityczne, i walkę o sprawiedliwość. Sprawiedliwość, której celem jest pokazanie prawdy, a więc prawdziwych wydarzeń sprzed trzydziestu lat, zanim Dash Maynard z żoną Delią zamieszkał w rezydencji. Czy odkryta i opublikowana prawda wyzwoliła? Czy kiedykolwiek kogokolwiek prawda wyzwoliła? W tym przypadku odpowiedź też jest niejednoznaczna. My wiemy co się wydarzyło. Wielu z uczestników historii opisanej przez Cobena, nie do końca. Każdy poznał swoją prawdę, część prawdy, a w rzeczywistości nieprawdę. Brzmi jak thriller polityczny? Poniekąd to jest thriller polityczny. I Wilde, i Hester zrobili co do nich należało. Może nawet więcej…., a jednak winni nie zostali ukarani, a niewinni nie zostali uwolnieni. „Taki świat i taka sytuacja”, jak śpiewa Maria Peszek.

Jestem pewna, że Coben nie powiedział ostatniego słowa o Wildzie. Tą książką, moim zdaniem, Coben rozpoczął nową serię, by wypełnić pustkę po Myronie Bolitarze. I on, i Hester przypomnieni nam zostaną przez autora niejednokrotnie. Dlaczego? Dlatego, że są to postaci niejednoznaczne, wielowymiarowe, złożone. Postaci, na których bardzo łatwo Cobenowi będzie oprzeć nowe wątki powieści, kolejnych kryminalnych przygód. To dobrze. Polubiłam ich na tyle wystarczająco, że przy kolejnej publikacji z nimi w roli głównej nie zawaham się ani chwili, by otworzyć obwolutę.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.