
BIAŁE ŚWIĘTA, ZIMNY TRUP
- Autorka: IWONA BANACH
- Wydawnictwo: DRAGON
- Cykl: SERIA Z TRUPEM (tom 5)
- Liczba stron: 320
- Data premiery: 11.10.2023r.
„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach strona autorska od Wydawnictwo Dragon to piąta książka z „Serii z trupem”. Czytając opis Wydawcy miałam chętkę na ciekawą intrygę kryminalną z humorem w tle. Ale takim humorem, od którego zaśmieję się nie raz .
„Ludzie tu wyznawali zasadę pewnej wiejskiej oddzielności, toteż rzepkę każdy sobie skrobał całkowicie samodzielnie i tylko w swoim domowym zaciszu” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.
„(…) Słodzinek to był raj. Prawdziwy wiejski raj, bez wścibskich sąsiadów, pijaczków od płotem, plotkujących bab, a nawet bez błota i prywatnych szrotów dookoła zabudowań.” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.
I ten raj okazał się takim trochę fake rajem. W całkiem innej scenerii w Słodzinku i to w zimowej atmosferze przyszło Pawłowi i Simonie borykać się z problemami związanymi ze słabo działającą agencją. Zajęcie nad wyraz ciekawe, nawet jeśli nie przynosi dochodów może być realizowane z ogromnym zaangażowaniem. Tym bardziej, że w ręce Pawła, dziennikarza – bądź co bądź „nie śledczego” – wpada zdjęcie sprzed dwudziestu lat. I to właśnie Paweł postanawia odnaleźć nieznaną dziewczynę. Jej tożsamość pozostaje praktycznie do końca nieodgadniona, gdyż w Słodzinku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najpierw życie traci Nina, mieszczanka niedawno zamieszkała we wsi. Napadnięta też zostaje niczemu winna Karolina. I to wszystko w chatce w lesie. W chatce, która skrywa wiele tajemnic. Chatce Babensteina…..

Komedia kryminalna rodzi się swoimi prawami. Jakie one są, do końca nie wiem. Czytając wielu autorów tego gatunku nie widzę za bardzo zależności. Lubię i starsze bohaterki w stylu naszych ciotek, babć, lekko zdziczałe, zniewieściałe i niedołężne jak bohaterki Alka Rogozińskiego. Uwielbiam matki – polki i szaleńczo w swych licealnych sympatiach zakochane Różyczki, jak bohaterowie Marty Matyszczak. Ostatnio zaczytuję się w publikacjach Marty Kisiel, której „Dywan z wkładką” rozbawił mnie do łez. Mogłabym tak długo, bo rodzimych autorów tego gatunku ostatnio u nas zatrzęsienie.
W „Białe święta, zimny trup” niby wszystko jest. I różne od siebie jak północ – południe bliźniaczki; Emilia i Amelia. I przyjaciele z benefitem Simona z Pawłem, który okazał się fanem kobiecych dróg rodnych. I Magda – świeża matka świadoma swoich nowo nabytych z tej roli cech – i jej nie – mąż, miejscowy policjant Mikołaj. Do tego okoliczny wilkołak, wibrator w pysku Luny, wiejskie wierzenia, kukła za oknem, przyszła i niedoszła teściowa, zielarka itepe itede. Do tego ksiądz i Tosiek Proboszcz, chwilami nie wiedziałam, który jest który. A może to jedna i ta sama osoba….
Tylko chyba humor nie ten, poczucie smaku również. Nie zaśmiałam się ani razu, a to w komediach kryminalnych lubię najbardziej. W książce dla mnie było za dużo przekleństw. Przyznaję, że od czasu do czasu jakieś – najlepiej nie przystające do współczesnych sformułowań – przekleństwo ma swój urok, szczególnie, gdy zostaje rzucone w odpowiednim momencie lub – jak to w powieściach tego gatunku – najmniej odpowiednim dla czytelnika. W Białe święta, zimny trup” raziły mnie jednak te „kurwy”, „debile szmatławe”, „zdziry”, „ryje”, „wywłoki”. Nie rozumiałam chwilami skąd, po co, dlaczego do siostry, do męża, w tak najmniej oczekiwanym momencie, jakby dla zasady, dla podgrzania atmosfery.
Cała intryga kryminalna nie była dla mnie zaskoczeniem. Wątki plątały się jeden z drugim. Już od połowy spodziewałam się, że sprawca wyłoni się „jak Filip z konopi”. Mikołaj jak na wiejskiego policjanta przystało gubił tropy. Jego rodzina się żywo i gromadnie angażowała w działania śledcze, które urozmaicali miejscowi policyjni śledczy. Chociaż śledczy to chyba za poważne i mocne słowo w tym kontekście. Wiejska brać nabrała dość szybko wody w przysłowiowe usta, tylko to zmartwychwstanie na końcu, jakby tak od niechcenia. Niczego się więc przy końcu nie dowiedziałam….
Ta książka to….
„Coś na kształt stugębnej plotki, tylko bardziej w kierunku wielopaszczękiej mordy?” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.
🙂
Moja ocena 6/10.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dragon.







Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.