
WIDZIMY SIĘ W SIERPNIU
- Autor: GABRIEL GARCÍA MÁRQUEZ
- Wydawnictwo: MUZA
- Liczba stron: 112
- Data premiery : 27.03.2024
- Data premiery światowej: 6.03.2024
Gdy przeczytałam, że „Widzimy się w sierpniu” to „Krótka, nieznana czytelnikom opowieść o kobiecej wolności i pożądaniu, o zagadkowości życia i jego nieprzewidywalności. Wydana 10 lat po śmierci autora…” (z opisu Wydawcy) wiedziałam, że tę książeczkę muszę przeczytać.
Tym bardziej, że Gabriela García Márqueza czytałam wielokrotnie. Ten laureat z 1982 roku literackiej nagrody Nobla za całokształt napisał rewelacyjną powieść, którą na długo zapamiętałam; „Sto lat samotności”. Następnie przeczytałam„Miłość w czasach zarazy” i „Opowieść rozbitka, który przez dziesięć dni dryfował na tratwie”. Bardzo podobała mi się książka „Kronika zapowiedzianej śmierci”. Jeśli nie czytaliście, to koniecznie proszę to nadrobić. Generalnie obok Mario Vargas Llosy Márquez jest dla mnie znaczącym przedstawicielem literatury iberoamerykańskiej. Aż dziw, że nie pamiętam innych tytułów, które czytałam tego autora. Patrząc na jego publikacje stwierdzam, że twórczość pisarza jest bardzo bogata. Wiele powieści o ciekawej fabule przynajmniej według opisu Wydawcy, eseje, opowiadania, których nigdy nie przeczytałam, a do których w ramach podróży przez literaturę piękną muszę sięgnąć w najbliższym czasie.
Czterdziestosześcioletnia Ana Magdalena Bach mająca za sobą dwadzieścia siedem lat zgodnego małżeństwa, co roku w sierpniu udaje się na grób swej matki położony na jednej z karaibskich wysp.
„Co roku, szesnastego sierpnia, odbywała tę samą podróż, ruszała na cmentarz o tej samej godzinie, z tym samym taksówkarzem, kupowała gladiole u tej samej kwiaciarki, by w palącym słońcu tego biednego cmentarza złożyć na grobie swojej matki wiązankę świeżych kwiatów. A potem, do dziewiątej rano dnia następnego, kiedy odpływał pierwszy powrotny prom, to był czas tylko dla niej.” – „Widzimy się w sierpniu” Gabriel García Márquez.
Rutynowe wyprawy zmieniają się w pewnym momencie w długo oczekiwaną podróż, na którą Ana czeka i za którą tęskni. To wszystko za sprawą pewnej nocy spędzonej z nieznanym mężczyzną.

Niedokończona powieść wybitnego pisarza, który podczas jej pisania zmagał się z demencją prawdopodobnie wywołaną silnymi, antyrakowymi lekami. Wydana decyzją synów; Rodrigo i Gonzalo García Barchy, którą uzasadniają osobiście w Prologu. „Widzimy się w sierpniu” nie jest może arcydziełem. Nie zmienia to faktu, że powieść jest warta przeczytania. To taki trochę inny Márquez. Mniej zadziorny, mniej bezpośredni. Motyw przewodni również nie jest dla niego typowy. Książka ma w sobie jednak wiele uroku mimo takiej małej objętości (to tylko 6 rozdziałów, prolog i Nota od redaktora, łącznie niewiele ponad sto stron).
Ta miniaturka literacka ma jednak pewne nieścisłości. Możliwe, że są wynikiem demencji autora, gdyż akurat braku konsekwencji fabularnej Gabie nigdy nie można było zarzucić. Przykładowo najpierw czytelnik dowiaduje się, że Ana nie uczestniczyła w pogrzebie swej matki na karaibskiej wyspie, po raz pierwszy pojechała odwiedzić grób w pierwszą rocznicę jej śmierci, by zaraz na następnej stronie przeczytać; „Wtedy właśnie Ana Magdalena Bach postanowiła, że zostawi tu matkę, co roku będzie odwiedzać jej grób i składać na nim wiązankę gladoli.” Jakby Ana miała jakąkolwiek szansę podjąć tę decyzję.
Czasem kompletnie nie wiedziałam, o co autorowi chodziło. Co w zdaniu lub jego części chciał tak naprawdę przekazać.
„(…) i oboje oddali się niepojętej rozkoszy rozszalałych mocy ujarzmianych przez czułość.” – „Widzimy się w sierpniu” Gabriel García Márquez.
„(…) Oddałby wszystko, żeby ją unicestwić śmiertelną repliką…” – „Widzimy się w sierpniu” Gabriel García Márquez.
„(…) O największy ból głowy przyprawiał ją jednak strach przed tym, że w końcu męża tknie jakieś przeczucie dotyczące tego, co wyprawiała na wyspie podczas sporadycznych nocy, a nie podejrzenia co do wierności małżonka…” – „Widzimy się w sierpniu” Gabriel García Márquez.
Czytając faktycznie miałam wrażenie, że autor wskutek problemów z pamięcią zatracił trochę myśl przewodnią książki. Kolejne rozdziały były bardzo do siebie podobne. Zdarzenia jakby nie podążały w jakimś jednym kierunku, w którym ma nastąpić rozstrzygnięcie perypetii Any Magdaleny Bachy. Samo zakończenie jest urwane, jak na niedokończoną powieść przystało. Wyjątkowe to doświadczenie czytać takiego Márqueza.
Ciekawym wątkiem były bez wątpienia przywoływane lektury czytane przez główną bohaterkę podczas corocznych podróży na grób matki. García Márquez przytaczał konkretne pozycje, jakby pobocznie chciał czytelnika zainteresować również nimi. Nota od redaktora wyjaśniająca wiele okazała się też ciekawym załącznikiem, podobnie jak faksymile na końcu z odręcznymi notatkami autora niektórych stron i wyjaśnieniami redaktorskimi.
„Widzimy się w sierpniu” potraktowałam zdecydowanie jak osobiste pożegnanie wielkiego pisarza, noblisty Gabriela Garcíi Márqueza z jego czytelnikami. Pożegnanie jedyne w swoim rodzaju, gdyż w formie wydanej dziesięć lat po jego śmierci książki, pisanej, co ważne, w demencji, gdy trudno było już Gabie trzymać się wymyślonych wątków. Pożegnanie swoiste i pełne emocji choć bez śladów istotnego dzieła literackiego.
Moja ocena: 6/10
Książkę opublikowało Wydawnictwo MUZA SA , a ja z tą publikacją zaznajomiłam się dzięki Legimi.




























Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.