„Zła krew” Maciej Rożen 

ZŁA KREW

  • Autor: MACIEJ ROŻEN 

  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 13.03.2024r. 

 „Zła krew” autorstwa Maciej Rożen Autor od Znak Crime Wydawnictwo Znak to debiut kryminalny autora. Z opinii czytanych tu i ówdzie wnioskuję, że debiut ten okazał się udany i mimo, że Autor znany był do tej pory głównie młodym czytelnikom chociażby z serii „Strażnicy Wrót” o przygodach młodej czarownicy Jagi, to warto zanurzyć się w powieść, w której podkomisarz Ada Heldisz odgrywa główną rolę. Przynajmniej będziecie mogli się przekonać, czy i Waszym zdaniem „Zła krew” to obiecujący początek nowej serii kryminalnej autora znanego z całkiem innej twórczości. 

Ada Heldisz przypadkiem staje się świadkiem egzekucji na swym koledze z firmy Marku Brzozowskim. Wstrząsające obrazy jego śmierci, jego żony Beaty i jego małej córeczki Natalii prześladują ją nieprzerwanie od sześciu miesięcy. Możliwe, że będzie ją prześladować do końca jej życia. 

Dźwigała swoje „to” odkąd na jej oczach skorumpowani policjanci, w których sprawie prowadziła ciche śledztwo, zamordowali jej kolegę oraz jego rodzinę. Przez te kilka lat w mundurze Ada widziała w zasadzie wszystko: ofiary wypadków, samobójców, nieumyślne spowodowanie śmierci, zbrodnie w afekcie, a nawet skrupulatnie zaplanowane morderstwa. Wydawałoby się, że ma skórę wystarczająco grubą, by stawić czoło własnemu „to”. Gówno prawda”. – „Zła krew” Maciej Rożen.

(…) jej własne „to” złamało ją. Przetrąciło kręgosłup i wybiło kły…” – „Zła krew” Maciej Rożen.

By oddalić się od grupy stołecznych policjantów i odpocząć po trudnym doświadczeniu przeniesiona zostaje do Topic, małego miasteczka, w którym do tej pory nie za wiele się działo. Jednak ani sprawa dziewiętnastoletniej Julii Grabowskiej, córki miejscowego biznesmena, nieformalnego włodarza miasta, ani później wyglądająca przypadkowo piekarza Ryszarda Babika nie są w stanie odciągnąć Ady od tego, co zobaczyła i czego od zobaczyć już nie zdoła. Szukając prawdy o dwóch śmierciach następujących jedna po drugiej w Topicach spotyka się ze swoim cieniem. Przyjeżdża warszawski nadkomisarz zwany Stołecznym, by pomóc jej w śledztwie. Czy tylko… 

(…) Kobieta wyciągnęła z niej telefon komórkowy z antenką, odebrała i przyłożyła go do ucha. (…) Fascynujące urządzenie, stwierdziła Heldisz. Cały świat może się z tobą skontaktować w każdym momencie. A przynajmniej ta jego części, która ma pieniądze.” – „Zła krew” Maciej Rożen.

Pamiętacie takie telefony komórkowe z antenką? Jeśli nie pamiętacie, to znaczy, że jesteście za młodzi. Nic straconego wygooglujcie sobie. Warte są spojrzenia. Ja pamiętam. Pamiętam również to uczucie, że nie będąc ową bogatą, na takie telefony z antenką nie było mnie stać i z zazdrością patrzyłam, jak ludzie rozmawiają z różnych miejsc nie uwiązani do kabla telefonicznego. „Zła krew” Macieja Rożena jest pełna takich retro smaczków. Akcja dzieje się bowiem od 11 sierpnia 1997 roku do 9 lutego 1998 roku. W powieści natknąć się możecie również na telefony stacjonarne. Na dzwonienie z budki telefonicznej, o dziwo! Na wątek z kasetami VHS wypożyczanymi z wypożyczalni. Oj tak pamiętam. Czy na muzykę z płyt CD, które ktoś może z nas jeszcze w domach ma, ale praktycznie nie odtwarza. Bo po co. Przecież jest spotify. Są też polonezy, cinquecento, od czasu do czasu jakiś początkowy golf, czy volvo. Nie wiem dlaczego Maciej Rożen umiejscowił tę intrygę kryminalną w minionych czasach, ponad dwadzieścia siedem lat temu. Może tak jak ja pamięta te czasy lub raczej chciałby pamiętać. Muszę go o to zapytać przy okazji jakiegoś spotkania autorskiego. 

Wracając jednak do omawianej publikacji to bardzo przyjemnie mnie wkręciła w wątek kryminalny. Podobała mi się konstrukcja. Kryminał podzielony jest na części, które składają się z ponumerowanych rozdziałów, na początku których znajduje się data z oznaczeniem dnia tygodnia. Dzięki temu jako czytelnik nie sposób było się pogubić i zatracić w kolejności zdarzeń. Ostatnio coraz częściej lubię powieści, w których zachowana jest konstrukcja pozwalająca uporządkować sobie chronologię zdarzeń bez żadnego wysiłku. W prologu i epilogu Autor umiejscawia zdarzenia w konkretnym mieście. Tego wymaga sytuacja. Zaczyna się bowiem od mocnego początku, w którym kontekst miejsca nie jest bez znaczenia. 

Ludzie, który nie stykają się na co dzień ze śmiercią, chcieliby, żeby miała jakiś głębszy sens. Tymczasem śmierć zazwyczaj jest banalna. Motywami okazują się najprostsze, najbardziej przyziemne instynkty: żądza, nienawiść, chęć zemsty. Prawdziwe wyzwanie polega na tym, by w gąszczu codziennych zdarzeń, z których składa się życie ofiary, wysnuć końcówkę nici wiodącą we właściwym kierunku.” – „Zła krew” Maciej Rożen.

Powieść czyta się lekko. Nie nuży ani akcja, ani sposób jej opisania, ani dialogi. Zresztą te ostatnie chwilami płyną wręcz wartko. Mam swoich faworytów. W szczególności w ustach Ady, jej uszczypliwościach z Rzeźnikiem czy prokuratorem Żabińskim. Lubię cięte riposty w policyjnych dialogach. Ta lekkość w czytaniu zderza się z podjęciem trudnych tematów. Na wątek kryminalny nałożona została warstwa socjologiczna, w której aż roi się od gnuśnej społeczności, kumoterstwa, nepotyzmu, bezradności w szeregach policyjnych, czy przemocy domowej, w tym również przemocy długotrwałej i silnie okaleczającej emocjonalnie wobec własnego dziecka. Rożen bardzo się starał oddać wiernie społeczność małej miejscowości. Znalazło się w książce nawet miejsce dla lokalnych rozrabiaków (trzech braci, nie mylić z trzema świnkami 😉), podupadający zakład produkcyjny, który całe rodziny utrzymuje oraz plotek, którymi wszyscy żyją nawet miejscowi policjanci. I tylko żal mi Zygmunta Słonecznego, zwanego Stołecznym. Don Kichota warszawskiej policji, jak o nim napisał Rożen. Jej przełożonego i jej mentora, który się pojawił i zgasł jak najjaśniejsza gwiazda na niebie bohaterów „Złej krew”. 

Nie wiem skąd u mnie ten poetyzm… Najwidoczniej emocjonalnie bardzo pozytywnie odebrałam postać nadkomisarza i dlatego już tęsknię za nim. Tęsknię też za Adą… No może raczej – przyznaję – za wątkiem Brzozowskiego, który mam nadzieję Autor rozwinie w kolejnej odsłonie przygód Ady. Przecież nie mogłaby ta historia się tak skończyć! 

I tylko chciałoby się Adzie rzec, wprost za Stołecznym; „- Nie szukaj różnic ani podobieństw. Skup się na szczegółach.” – „Zła krew” Maciej Rożen.

Polecam. Przeczytajcie. 

Moja ocena: 8/10

Z opinią o książce zapoznaliście się dzięki Wydawnictwu Znak.

„Bez przebaczenia”  Sylwia Kubik

BEZ PRZEBACZENIA

  • Autorka: SYLWIA KUBIK
  • Cykl: HARDE BABKI . TOM 2
  • Wydawnictwo: HARDE 
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 24.04.2024r. 

Przy zapowiedzi „Smaki nieba” Sylwia Kubik – pisarka z Powiśla wspomniałam o najnowszej powieści tej Autorki „Bez przebaczenia” od HARDE Wydawnictwo będącą drugim tomem serii „Harde. Babki„.  Pierwszej części nie czytałam. Przeczytałam za to drugą . I już na wstępie przyznaję, że była warta mojego czasu. 

„Wbiła ostrze w nad­gar­stek. Głę­boko, mocno. Wsu­wała je w ciało coraz bar­dziej. Prze­szył ją dreszcz bólu. Co za ulga! Ode­tchnęła mocno, czu­jąc coś na kształt rado­ści. Wyjęła ocie­ka­jący krwią nóż. Żal i uczu­cie bez­na­dziei powró­ciło. Szybko wbiła go ponow­nie. Cóż za bło­gość. Jakie odprę­że­nie…” – Bez przebaczenia” Sylwia Kubik.

Książka zaczyna się od prologu, który zbił mnie z przysłowiowego pantałyku. Już czytając pierwszy rozdział zastanawiałam się, czy prolog odnosi się do Lilki Janickiej, która również dorastała w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym, jak wspomniana w prologu Mar­tynaLilki trenującej do zawodów MMA. Próbującej w ten sposób poradzić sobie z trudnymi przeżyciami z dzieciństwa, by wreszcie zaznać spokoju w dorosłym życiu. 

„Mar­ko­wała ćwi­cze­nia. Dawno temu wyzna­czyła sobie cel. Chciała go osią­gnąć. Wie­działa, że dopóki nie wyrówna rachun­ków, nie będzie mogła żyć nor­mal­nie. O ile jaka­kol­wiek nor­mal­ność w jej
przy­padku ist­niała. Tylko… Tylko żeby to zro­bić, musiała ostro wziąć się za sie­bie.”-  „Bez przebaczenia” Sylwia Kubik.

Trudny temat podjęła Sylwia Kubik w drugim tomie cyklu „Harde babki”. Naprawdę trudny. Temat zranionego dziecka, który zawsze chwyta mnie za serce. Dziecka, które jest bezbronne ze swej natury. Które potrzebuje dobrego dorosłego by wzrastać jak terminowo podlewany kwiat z naszego parapetu okiennego. Dziecka, które bez takiego dorosłego niszczeje bezpowrotnie. 

Sylwia Kubik zaskoczyła mnie również swoim wielowymiarowym talentem. Znam jej „Cykl żuławski”. Niedawno poznałam czwarty tom „Serii powiślańskiej”, a okazuje się, że Autorka bardzo dobrze sprawdza się w roli twórczyni całkiem innych rodzajów książek, całkiem innych historii. Inspirujących choć trudnych. Taki brak przywiązania do jednego stylu, jednego tematu zawsze dobrze świadczy o autorze. Przecież każdy z nas ma możliwość w różnych dziedzinach się rozwijać, kształtować na nowo. Lubię takie literackie odcinanie pępowiny i próbowanie całkiem czegoś nowego, co równie dobrze się kończy.  

Autorka skonfrontowała mnie jako jej wiernego czytelnika z olbrzymim zestawem niełatwej przeszłości młodej dziewczyny. Mi trudno było sobie je wyobrazić. Dlatego ogromny szacunek do Sylwii Kubik, że potrafiła je i to naprawdę dobrze ubrać w słowa. Fabuła podzieliła jest na dwie części. Czytelnik poznaje historię Lilki z perspektywy jej teraźniejszości, w której walczy, w której trenuje, w której próbuje się nie poznać. I z punktu widzenia tego co stało się w przyszłości, gdy Lilka była bardziej bezbronna, gdy była dzieckiem w ujęciu retrospekcyjnym. Ogromny szacunek dla Autorki, że zmierzyła się z tak trudną tematyką. 

To powieść, która uwrażliwia na tragedię młodego człowieka. Która pokazuje jego upadek z głęboką przyczyną, bodźcem, impulsem, na który nie miał żadnego wpływu. Stał się tylko kiedyś kogoś ofiarą i tego ponosi konsekwencje w dorosłym życiu. 

„Bez przebaczenia” Sylwii Kubik zmusiło mnie do myślenia o rodzicielstwie, o dorosłych ludziach krzywdzących dzieci. Zmusiło mnie do myślenia o rodzicach źle. Autorka obdziera rodzicielstwo z glorii i chwały, którą tak lubimy w naszym polskim społeczeństwie. Zmierzyć się z tym jest bardzo doświadczające. 

Czasem warto przeczytać książki z trudniejszą tematyką. Warto też przeczytać „Bez przebaczenia” Sylwii Kubik. 

Moja ocena: 8/10

Z opinią o książce zapoznaliście się dzięki Wydawnictwu HARDE, za co bardzo dziękuję.

„Jak oswoić swoją mroczną stronę” Marie-Estelle Dupont

JAK OSWOIĆ SWOJĄ MROCZNĄ STRONĘ

  • Autorka: MARIE-ESTELLE DUPONT

  • Wydawnictwo: FEERIA
  • Liczba stron: 220
  • Data premiery: 24.04.2024r.
  • Data premiery światowej: 30.08.2017r. 

Wydawnictwo Feeria specjalizuje się w poradnikach, na które lubię zerknąć od czasu do czasu.  Jak przyznałam się w zapowiedzi książki „Jak oswoić swoją mroczną stronę” Marie-Estelle Dupont, która premierę miała pod koniec kwietnia br., ostatnio interesują mnie tematy psychologiczne, relacje z innymi, samorozwój i własny dobrostan. Do przeczytania tej pozycji zachęcił mnie również i tytuł, i opis, który mnie zaintrygował. 

Czym jest nasza toksyczna mroczna strona? Pyta autorka we wprowadzeniu. 

Nega­tywne myśli, prze­ko­na­nia czy sche­maty, nie­uza­sad­nione lęki lub trau­ma­tyczne doświad­cze­nia zatru­wają naszą egzy­sten­cję, popy­chają nas ku nie­wła­ści­wym wybo­rom, trują naszą teraź­niej­szość i blo­kują przy­szły roz­wój.

Nasza tok­syczna „mroczna strona” to ogół repre­zen­ta­cji, emo­cji, wybo­rów i nega­tyw­nych postaw, które prze­szka­dzają nam żyć peł­nią życia i reali­zo­wać sie­bie…” -„Jak oswoić swoją mroczną stronę”  Marie-Estelle Dupont. 

Wprowadzenie niezmiernie mi się podobało. Dało mi przeświadczenie, że potem może być tylko lepiej. Że strona po stronie będę odkrywać, co toksycznego jest w moim życiu, jak mogę z tym walczyć i jak się z tym mierzyć, by zadbać o moje dobrze samopoczucie, o mój osobisty, psychiczny dobrostan. 

W książce autorka sama odnosi się do swoich przeżyć i doświadczeń ograniczając liczne teorie i suche fakty, dywagacje w stylu: jak być powinno, a jak jest. Dzięki temu dała mi przestrzeń do poparcia moich własnych przeżyć i doświadczeń inną perspektywą, na której mogę budować własne odniesienia do mojej codzienności. Lubię w książkach tego gatunku taką perspektywę, która mnie rozwija i pozwala spojrzeć na siebie oczami i sercem innych osób. 

Oso­bi­ście zaczę­łam cie­szyć się życiem w dniu, w któ­rym prze­sta­łam odwo­ły­wać się do tego, co było, tylko pochy­li­łam się nad obra­zami, które mia­łam w sobie. Nad tym, co „upar­cie” tkwiło we mnie od naj­młod­szych lat.” – „Jak oswoić swoją mroczną stronę” Marie-Estelle Dupont. 

To jednak nie recepta na szczęście same w sobie. To nie jest zbiór różnych praktyk, ćwiczeń, treningów, które po wykonaniu zagwarantują nam sukces. Poradnik podzielony jest na części i rozdziały. Każda część dotyka innego tematu. Przykładowo pierwsza zatytułowana jest „Ziden­ty­fi­ko­wać swoją toksyczną mroczną stronę: wewnętrzny sabo­ta­ży­sta o wielu obli­czach”, w której autorka porusza między innymi temat toksycznych relacji w rodzinie, traum z dzieciństwa, które nigdy nie zostaną przepracowane, bo brakuje na przykład woli rodziców, lub ich po prostu już nie ma wśród nas którzy mogliby nam w tym pomóc. Poradnik wzbogacony jest świadectwami konkretnych osób i mimo, że są ciekawym elementem tej publikacji to w żaden sposób nie zastąpią nam terapii, czy to grupowej czy indywidualnej. Już od jakiegoś czasu książki tego typu traktuję jako kompendium wiedzy, mini publikacje, które pomagają mi w konkretnym momencie zrozumieć, w jakim kierunku mogę podążać na czym się skupić w pracy własnej. Pomagają mi tylko zrozumieć. Tylko lub aż. Bez wątpienia jednak są bardzo dobrym podłożeń do dalszych działań i rozważań w tym temacie. I patrząc z tej perspektywy publikacja „Jak oswoić swoją mroczną stronę” Marie-Estelle Dupont jest wartością dodaną w każdej biblioteczce. 

Pamiętajcie proszę, bez względu na to czy sięgnięcie po ten poradnik, czy też nie, że nasza Mroczna strona to nasze tok­syczne ja, które krę­puje pro­ces indy­wi­du­acji i prze­cho­wuje w sobie wszystko, co je ska­ziło, prze­dłu­ża­jąc w ten spo­sób dzia­ła­nie nega­tyw­nej prze­szło­ści. To ja, które nie zadaje sobie pytań. Albo zadaje ich zbyt wiele. Albo zadaje te nie­wła­ściwe.” 

Warto uświadamiać sobie różne sprawy, by potem nad nimi móc pracować. Naprawdę warto. 

Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU FEERIA.

„Smaki nieba” Sylwia Kubik

SMAKI NIEBA

  • Autorka: SYLWIA KUBIK
  • Seria: SERIA POWIŚLAŃSKA . TOM 4
  • Wydawnictwo: EMOCJE
  • Liczba stron: 328
  • Data premiery: 18.03.2024r. 

Książki Sylwia Kubik – pisarka z Powiśla są mi znane. Na moim blogu przeczytacie moje opinie o książkach z „Cyklu żuławskiego” („W cieniu wierzb”, „Tajemnica z przeszłości”, „Krok do miłości”). Ze zdziwieniem jednak odkryłam podczas ostatnich majowych, warszawskich targów książki, że Autorka swoją „Serię powiślańską” wydaje w nieznanym mi do tej pory Wydawnictwo Emocje. Mając tylko pozytywne doświadczenie z poprzednimi publikacjami Autorki z ochotą przystąpiłam do czytania powieści „Smaki nieba”, na recenzję której nieśmiało Was zapraszam. 

Pełna smaków i zapachów opowieść o świecie, w którym każdy czuje się jak w domu.” – z opisu Wydawcy.

Brzozówka, mała wieś na Powiślu. Jej mieszkańcy są pełni soczystych smaków, jak przyroda, która się budzi wczesną wiosną lub jak przedświąteczne przygotowania, które pachną pączkami, żurkiem, czy białą kiełbasą smażoną w niedzielę wielkanocną . Fabuła toczy się wokół nowych -pensjonariuszy z Brzozowej Ostoi. Rozpoczyna się w Wielki Czwartek, który rozpoczyna przygotowania do najważniejszych dla katolików świąt Wielkiej Nocy. Choć motyw religijny nie ma tu większego znaczenia. Autorka raczej skupiła się przygotowaniach i obchodach świąt.  Opisała jak poszczególni bohaterowie je przeżywają, z czym się mierzą, co im przypominają. Do tej Wielkanocy przygotowuje się też cała wieś. Warto zaglądnąć przez okna i zobaczyć w jaki sposób. 

Książka opowiada różne historie, różne stadia przygotowań do świąt wielkanocnych, różne domy, różnych bohaterów. Nie czytałam poprzednich tomów, więc nie znam za bardzo bohaterów z trzech poprzednich części. Książka obfituje w spory, nieporozumienia, ale też we współpracę pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Z przyjemnością czytałam o Hani, Karolinie i jej rudzielcach czy pani Helenie. Podobał mi się też wątek Gabrysi. Autorka poszła jednak o krok dalej. Idyllę i gehennę przygotowań do świąt przeplotła problemami małżeńskimi Małgosi i Rafała oraz Moniki i Macieja. To nie jedyne parę na których dłużej zawiesiłam oko i serce. Wzruszyła mnie historia, bardzo dobrze zresztą opisana Elfriede i Stefana, którzy znowu się spotkają, a i sama opowieść o Elfriede wzbudziła we mnie silne emocje. 

Bardzo dobrze skrojona obyczajowa powieść. Kompletna, wielowymiarowa, poruszająca wiele różnych wątków. Spodobał mi się pomysł ze scenerią i różnorodnością bohaterów. Każdy w nich znajdzie jakieś swoje lustrzane oblicze. Każdy z czytelników będzie miał możliwość poruszenia strun własnych emocji i uczuć. Bo tym właśnie charakteryzuje się dobrze napisana powieść obyczajowa, że wzbudza emocje pokazując niby pozornie znany nam świat, w którym możemy się przeglądać, w którym możemy siebie samych przeżywać na nowo. Kontemplując, co wydarzyło się w naszym życiu. Nie raz i nie dwa… 

Zachęcam do przeczytania! 

Moja ocena: 8/10

Z opinią o książce zapoznaliście się dzięki Wydawnictwu Emocje.

„The Mistake. Błąd” Elle Kennedy

THE MISTAKE. BŁĄD

  • Autorka: ELLE KENNEDY
  • Seria:  OFF-CAMPUS (TOM 2) 
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 372
  • Data premiery w tym wydaniu: 19.03.2024r. 

  • Data 1. wyd. pol.: 4.07.2016r. 

  • Data premiery światowej: 28.04.2015r.

Cykl „Off-Campus” autorstwa Elle Kennedy wydawany przez  Zysk i S-ka Wydawnictwo jak wspomniałam przy okazji recenzji pierwszego tomu cyklu tj. „The Deal. Układ” czytałam wiele lat temu. W dniu 18 marca br. premierę miało kolejne wydanie drugiej części pt. „The Mistake. Błąd”. Książkę przeczytałam jednym tchem oddając się wyimaginowanemu światu bez reszty. 

Grace Ivers po przerwie wraca na uniwersytet w Briar. Spotyka Johna Logana, z którym namiętna relacja zostaje przerwana przez małe nieporozumienie. John nie potrafi jednak o Grace zapomnieć. Stara się ją odzyskać.

Tak w skrócie można opisać fabułę tej lekkiej obyczajówki z intensywnym romansem. Reflektujecie? 

W powieści nie zabrakło światka hokeistów. Przystojny John Logan jest jednym z nich. Zastanawia mnie tendencja autorki do pisania o tym środowisku. Próbowałam wyszukać jakiś rzetelnych informacji, ale niestety nie udało mi się to. Nawet na oficjalnej stronie autorki brak informacji skąd jej zamiłowanie do tego typu historii. 

Pożądanie dziewczyny najlepszego kumpla jest do dupy. Przede wszystkim, sytuacja robi się niezręczna. I to naprawdę cholernie niezręczna. Nie mogę mówić za wszystkich facetów, ale jestem całkiem pewien, że żaden nie ma ochoty wpadać rano na dziewczynę swoich marzeń, która właśnie spędziła całą noc w ramionach jego najlepszego kumpla.” – „The Mistake. Błąd” Elle Kennedy. 

Wracając jednak do powieści to i tym razem podobieństwo do, nie tylko pierwszej części, ale i innych książek jest przeogromne. Ponumerowane rozdziały pisane z perspektywy dwójki głównych bohaterów w narracji pierwszoosobowej to standard. Mamy i w tej książce światopogląd pokazywany z punktu widzenia przystojnego młodego sportowca, jak i seksownej studentki pierwszego roku. Język przystosowany do bohaterów. Zwięzły, bez głębszych rozważań. Sformułowania potoczne bez literackiej finezji. Dużo dialogów, urwanych wątków, zdań. No i oczywiście dużo kwiecistych opisów scen miłosnych i chwil pożądania. Cóż, taki mamy klimat, u tej autorki i w jej książkach.

Fanów serii i publikacji Elle Kennedy do sięgnięcia po książkę przekonywać nie muszę. Tym, co jeszcze książek o hokeistach z Briar lub z innych amerykańskich miast nie znają,  a lubią literaturę lekką, obyczajową lub wprost romanse, mam nadzieję, że zachęciłam do spróbowania przygody z nimi. Każda z opowiadanych przez Kennedy opowieści stanowi oddzieloną całość, można więc je czytać bez znajomości poprzednio wydanych. Istnieją jednak pewne powiązania związane z poszczególnymi postaciami i chronologicznie poukładaną sekwencją wydarzeń. Dlatego warto zacząć od „The Deal. Układ””, który stanowi początek wszystkiego i o którym pisałam niedawno.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„Metoda Glucose Goddess. 4 tygodnie na to, by opanować zachcianki, odzyskać energię i czuć się rewelacyjnie” Jessie Inchauspé

METODA GLUCOSE GODDESS. 4 TYGODNIE NA TO, BY OPANOWAĆ ZACHCIANKI, ODZYSKAĆ ENERGIĘ I CZUĆ SIĘ REWELACYJNIE

  • Autorka: JESSIE INCHAUSPÉ
  • Wydawnictwo:  MARGINESY 
  • Liczba stron: 288 
  • Data premiery: 10.04.2024r. 

  • Data premiery światowej: 2.05.2023r. 

Jessie Inchauspé to autorka poradnika „Glukozowa rewolucja.”, z którym zapoznałam się w zeszłym roku. Nie mogłam więc oprzeć się przed kolejną jej publikacją wydaną również przez Wydawnictwo Marginesy pt. „Metoda Glucose Goddess. 4 tygodnie na to, by opanować zachcianki, odzyskać energię i czuć się rewelacyjnie”. Na wszystkie poradnikowe rewolucje reaguję alergią. Cóż, tak już mam. Nie ukrywam jednak, że z ciekawością zapoznałam się z tym, co ma mi do zaoferowania autorka, specjalistka od żywienia i od zdrowienia. 

Tak w skrócie to poradnik zawierający wiedzę na temat prawidłowego komponowania posiłków po to, by pozbyć się wahań nastrojów, przemęczenia, nałogu od cukru czy potrzeby stałego podjadania. Autorka zwraca uwagę na negatywne skutki odczuwane przez nas organizm w przypadku wiecznego wahania glukozy. Obiecuje, że możemy to wyeliminować, ograniczyć negatywny efekt. Jeśli tylko popracujemy nad własnymi przyzwyczajeniami żywieniowymi. 

Poradnik napisany jest w bardzo przystępny sposób. Jest krótki więc mnie nie zamęczył przydługimi i nudnymi teoretycznymi informacjami. Gdzieniegdzie znajduje się rysunek. W niektórych miejscach przepis, a nawet znalazły się z dwie rady na zdrowsze niż zazwyczaj drinki. Trochę jednak mnie publikacja zawiodła. Mimo, że widzę jej wartość w odniesieniu do konkretnego człowieka miałam poczucie, że czytam kolejną wersję pierwszej książki pt.  „Glukozowa rewolucja. Kontroluj poziom cukru we krwi, odzyskaj energię i jedź to, na co masz ochotę.” Nie ukrywam, że w niektórych miejscach byłam momentami znużona. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy, za co bardzo dziękuję.

„Zdążyć przed śmiercią” Justyna Jelińska

ZDĄŻYĆ PRZED ŚMIERCIĄ

  • Autorka: JUSTYNA JELIŃSKA
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Cykl: SĄSIADKA (tom 2)
  • Liczba stron: 336 
  • Data premiery: 10.04.2024r.

Na początku kwietnia dopiero co dzieliłam się z Wami opinią o pierwszym tomie cyklu „Sąsiadka” od HARDE Wydawnictwo autorstwa Justyna Jelińska – profil autorski. Nie minęła chwila, a otrzymałam w prezencie „Zdążyć przed śmiercią”, która jest kontynuacją „Sąsiadki”. Wygląda, że Wydawnictwo wydaje bez zbędnej zwłoki. U mnie trochę z tą „zwłoką”, a raczej „bez zwłoki” gorzej. O ile z czytaniem to nie zalegam😉, o tyle z recenzjami gorzej. 

Trzebież – cicha i spokojna wieś niedaleko Warszawy, w której zaginęła Anna, a jej historia zaginięcia jest nadal nierozwiązana. W Trzebieży mieszka też Mieczysława Zarzycka, przyjaciółka Anny – sklepowa. A jak to w takiej małej miejscowości, sklepowa trzyma władzę i o wszystkich wszystko wie. Razem z Marcelem Borkowskim postanawia samozwańczo dowiedzieć się, gdzie jest Anna lub co się z nią stało. Ich prywatne śledztwo zakłóca para youtuberów żądnych wrażeń i rozgłosu., którzy tylko dla tego celu również postanowili zaangażować się w dochodzenie. 

Justyna Jelińska ponownie mnie zaskoczyła. Na początku książki zaprezentowała czytelnikom play listę, do której odsłuchania zachęca, gdy „tytuł pojawi się w treści książki.”. A wierzcie mi, pojawiły się wszystkie. Zastosowałam się do jej zalecenia z początku i przyznam, że to bardzo świetna zabawa. Świetnie w kontekście akcji i życia fikcyjnych bohaterów wrócić zmysłem słuchu do tego, co i oni słuchali w tym momencie, nawet jeśli było to w wyobraźni ich stwórcy. Tym bardziej, że niektórych tytułów nie kojarzyłam. Nie wiem, może Wam coś mówi Lion Babe – She’s a Lady czy Mariza Rizou, Panos Mouzo­ura­kis – Petao, których ja nie potrafiłam od razu skojarzyć. 

Książka podzielona jest na części. Każda część odnosi się do dnia, który następuje w czasie akcji i podzielona jest na rozdziały. Autorka pomaga czytelnikom rozeznać się w miejscu akcji. Na początku każdego rozdziału oznacza punkt, w którym dzieją się opisywane wydarzenia oraz czas typu „Dom Mie­czy­sławy i Janu­sza, późny wie­czór”.

„– Ni­gdy w życiu. Zabawa dopiero się zaczyna… – zaśmiał się zło­wrogo, roz­pi­na­jąc deli­kat­nie guzik w jej porwa­nej i pobru­dzo­nej koszuli.” – „Zdążyć przed śmiercią” Justyna Jelińska.

Zaletą powieści jest bez wątpienia Miecia, która da się lubić. Pyskata potrafiąca się odnaleźć w każdej sytuacji kobieta nie dająca sobie dmuchać w przysłowiową kaszę. Podobają mi się takie bohaterki nawet jeśli prowadzone przez nich śledztwo jest pełne błędów, nietrafionych tez i chybionych działań. Tu nie chodziło zresztą o to, by Miecia była mistrzynią w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Tu chodziło bardziej o to, by stworzyć duet prywatnych detektywów całkowicie przypadkowy, niedopasowany, który byłby atutem fikcyjnej fabuły. 

Autorka umiejętnie buduje napięcie w tym thrillerze. Zostałam kilkukrotnie wprowadzona w błąd oparty na gąszczu miejscowych plotek i kłamstw. Wszystko to prowadzi ostatecznie do trzonu dramatycznych wydarzeń, których udziałem stała się Anna. Same postaci youtuberów są na wskroś złe, mimo, że postaci te nie mają takich cech. To współczesne sępy żerujące na krzywdzie innych, chcące wyłącznie użyć tragedii dla własnych korzyści, własnej popularności. Doceniam rysy psychologiczne bohaterów. Dobrze w książce Jelińska ukazała złożoność ludzkiej natury, szczególnie w kontekście toczonego śledztwa. Pomysłowo scaliła wątki kryminalne z elementami społecznymi, eksplorując człowieczą naturę, dramatyczną przeszłość i tajemnice, których wokół jest całkiem sporo. 

Jeżeli lubicie historie z małych społeczności to „Zdążyć przed śmiercią” Justyny Jelińskiej jest zdecydowanie lekturą dla Was. Miłego czytania! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Willa przy Perłowej” Paulina Molicka 

WILLA PRZY PERŁOWEJ

  • Autorka: PAULINA MOLICKA 

  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 24.04.2024r. 

W ubiegłym roku czytałam czerwcową premierę pt. „Księgarenka na Miłosnej” autorstwa Pauliny Molickiej od Wydawnictwo Dragon. Książka okazała się lekką, przyjemną lekturą obyczajową. Dlatego chętnie wróciłam do Autorki w publikacji „Willa przy Perłowej”, choć okładka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Taka cukierkowa. Taka księżniczkowa. 

To książka o przyjaźni, o ucieczce w nieznane i o zaczynaniu życia na nowo. Główną bohaterką jest Michalina Sarnecka. „Dziewczyna, którą los przywiódł do małego miasteczka, gdzie zamieszkuje z niewidzianym dawno stryjem.” Zakochuje się w małej księgarni. Poznaje jej właścicielkę Olę. A najbardziej intryguje ją Willa przy Perłowej i jej doświadczona życiem oraz wiekiem właścicielka. Życie Michaliny ulega drastycznej zmianie. Ulega senności małego miasta. Zaczyna dostrzegać ich mieszkańców. Również Adama wnuka właścicielki przepięknej rezydencji. 

Ta niebezpośrednia kontynuacja „Księgarenki na Miłosnej” zdecydowanie mniej mi się podobała niż pierwowzór, choć ma tę lekkość, której zwykle szukamy w książkach obyczajowych. To bardzo prosta historia oparta na sprawdzonych motywach, w których główni bohaterowie szukają miejsca dla siebie w świecie. Mimo, że książki obyczajowe często dotykają tego tematu są świetnym sposobem na spędzenie mile czasu. Niekoniecznie przed telewizorem. Spodobał mi się wątek księgarni, szczególnie zlokalizowanej w małym mieście. Ola jako jej właścicielka jest pełną uroku kobietą, która robi wszystko by przetrwać w niesprzyjającym świecie. Trochę chwilami powieść mi się nudziła. Miałam wrażenie, że poboczne wątki – przyjaźń między dwoma kobietami, romans niespodziewany, zaburzyła wątek, który był bardzo obiecujący, a mianowicie relacja ze starszą panią, która Michalinie po jej przeżyciach miała dużo do zaoferowania.  Możliwe, że to moja słabość. Lubię, gdy w wątkach obyczajowych przejawia się nowe i stare, młodość z doświadczeniem życiowym. Czasem z takiej niespodziewanie zawiązanej relacji może wyjść bardzo trwała przyjaźń. Wystarczy, że jest na to zgoda po obydwu stronach i otwartość. 

Moja ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.

„Przyjaciółka” B.A. Paris

PRZYJACIÓŁKA

  • Autorka: B.A. PARIS
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 13.03.2024r. 

Kiedyś dawno temu ogromne wrażenie na mnie zrobił debiut B.A. Paris pt. „Za zamkniętymi drzwiami”. Dość, że spodobała mi się książka. To jeszcze na lata zapamiętałam historię samej autorki, która debiutowała w wieku 58 lat i jest matką 5 córek. Jej historia dała mi nadzieję, że warto walczyć o siebie. Warto w życiu robić jednak to, co się kocha odrzucając społeczne oczekiwania i konwenanse. A nade wszystko warto przestać się bać. 

Wracając jednak do premiery z marca br. pt. „Przyjaciółka” wydanej przez Wydawnictwo Albatros to jest to któraś z kolei książek tej autorki do której sięgnęłam (przykładowe recenzje znajdziecie na moim blogu: „Dylemat”, „Terapeutka” oraz „Uwięziona”.) Zafrapował mnie opis Wydawcy. Przeczytajcie i podzielcie się, czy Was też. 

Potężna eksplozja zagłusza świętowanie w otoczeniu przyjaciół. Wszyscy zamierają Hugh i Esme, Iris, Gabriel, nawet mały Hamish przestaje gaworzyć. Wszystko zamiera… Historia zaczyna toczyć koło. Rozpoczyna się od tego co zdarzyło się sześć miesięcy wcześniej, gdy Gabriel znalazł Charliego, który jadąc na rowerze wpadł w poślizg między drzewami i spadł z krawędzi. „I podczas tych kilku minut, kiedy balansował między życiem a śmiercią, powierzył mu wiadomość: „Powiedz mamie, że ją kocham”.” Dlaczego umierający młody człowiek, osiemnastolatek wypowiedział te słowa w chwili ostatniego tchnienia. „Jakby czekał, aż będzie mógł przekazać te ostatnie słowa”  i móc spokojnie odejść. To frapowało sąsiadów, to interesowało okolicznych mieszkańców, do których informacja o tragedii dotarła dość szybko. 

Może gdyby go nie znał, jego śmierć tak bardzo by nim nie wstrząsnęła. Ale w posiniaczonej, zakrwawionej, prawie dorosłej twarzy natychmiast rozpoznał chłopca, którego uczył grać w piłkę nożną, gdy w sobotnie poranki jako wolontariusz trenował drużynę w podstawówce Beth.” – „Przyjaciółka” B.A. Paris. 

Do tej tytułowej przyjaciółki trzeba było trochę się dogrzebać. Przy czwartym rozdziale nadal nie wiedziałam w jakim kierunku potoczy się historia, o jaką przyjaciółkę chodzi i dlaczego autorka tak zwraca uwagę czytelnika w kierunku pewnej grupy ludzi, którzy ustosunkowują się do tego co stało się parę miesięcy temu z Charliem. Do czasu…. 

Opowieść prowadzona jest w narracji trzecioosobowej. Rozdziały są krótkie, kolejno ponumerowane. Zabrakło mi trochę głębszego rysu psychologicznego bohaterów. Autorka prowadziła narrację reportażowo, relacjonowała co się dzieje, co się stało, kto i jak się zachował. Mniej dociekała. Mniej zabierała mnie do głębi postaci. Rys psychologiczny w gatunku thrillera psychologicznego jest jednak bardzo ważny. Nie ukrywam więc, że ta część nie przypadła mi jakoś wyjątkowo do gustu. 

Książka zaczyna się od zabiegu polegającego na tym, że najpierw jest wielkie, głośne otwarcie, a później to trudne położenie, w którym znaleźli się bohaterowie zaczyna się wyjaśniać.  Stopniowo poznajemy ich przeszłość, by na koniec odkryć, że nic nie było takie jak nam się wydawało na samym początku. Gdy odsłaniamy prawdziwe znaczenie pewnych zdarzeń i zrzucamy maski poszczególnych postaci. Koncepcja ciekawa, sprawdzająca się w książkach tego gatunku. Choć nie zawsze wykonanie jest pasjonujące. 

Książka zdecydowanie dla fanów B.A. Paris, którą osobiście poznałam na Warszawskich Targach Książki i która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Otwarta. Miła. Nieznudzona licznymi odwiedzinami na swoim stoisku. 

Udanej lektury! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„REPUTACJA NIEGRZECZNEJ DZIEWCZYNY” ELLE KENNEDY

REPUTACJA NIEGRZECZNEJ DZIEWCZYNY

  • Autorka: ELLE KENNEDY
  • Seria: AVALON BAY (tom 2)
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 20.02.2024r. 

  • Data premiery światowej: 4.10.2022r. 

Reputacja niegrzecznej dziewczyny” to drugi tom cyklu od Elle Kennedy zatytułowanego „Avalon Bay”, od miejca, w którym dzieje się akcja. Pierwszy tom pt. „Kompleks grzecznej dziewczynki” opowiadał o Mackenzie „Mac” Cabot „mistrzyni spełniania oczekiwań” oraz o Cooperze Hartleyu, „miejscowym chłopaku z kiepską reputacją”. Tom poprzedni podobał mi się, mimo że od razu zwróciłam uwagę, iż autorka zastosowała sprawdzony zabieg w literaturze rozrywkowej, tj. stworzyła dwóch bohaterów, którzy pochodzą z całkowicie różnych światów, a cała fabuła opiera się na znacznych różnicach, które może pokonać tylko silne uczucie. Niby nie lubię takich oczywistych konstrukcji, które są jakby z natury gwarancją sukcesu, a jednak książka mi się podobała. Hm…. 

Świetny sobie wybrałam moment na bycie trzeźwą. Wszyscy, na których wpadam, wtykają mi w dłoń drinka, bo nie mają pojęcia, co by tu powiedzieć biednej, osieroconej przez matkę dziewczynie.” -„Reputacja niegrzecznej dziewczyny” Elle Kennedy.

Nadmorskie miasteczko Avalon Bay to miejsce pełne możliwości. Zlane słońcem Florydy jest miejscem, w którym młodzi dorośli odkrywają siebie i swoje możliwości. Jedną z takich osób jest Genevieve, która dostrzega na imprezie Evana stojącego obok Coo­pera, swojego brata bliźniaka. Znacie Coopera? Ja znam z poprzedniej części cyklu. I co z tego spotkania może wyjść? Jak myślicie? Tym bardziej, że oboje się znają, znali w przeszłości też. „Ciągły rollercoaster miłości i walki. Czasami jestem ćmą, a innym razem płomieniem.”. 

Dłoń Evana wsuwa się między moje uda; ze świstem wciągam powietrze. Moja własna drżąca dłoń zakrada się w jego bokserki i…” – „Reputacja niegrzecznej dziewczyny” Elle Kennedy.

No właśnie. On ociekający seksem, ludzie gdzie takich facetów znaleźć w normalnym życiu !!! Ona piękna i niegrzeczna, jak sam tytuł mówi. Nie spodziewałam się fajerwerków. Już po pierwszych stronach wiedziałam w jakim kierunku pójdzie opowieść. Nie było więc zdziwienia.

Do tego konstrukcja książki. Analogiczna jak poprzednie. Trochę zaczyna mnie to męczyć. Krótkie rozdziały pisane naprzemiennie z perspektywy Genevieve i Evana. Dzięki temu czytelnik poznaje ich uczucia, motywacje, co im siedzi głęboko w głowie. Płytkie zachowanie głównej bohaterki momentami przeplata się głębszymi przemyśleniami, o matce dopiero co utraconej, o rodzeństwie. Zdecydowanie jednak lektura słabsza od poprzedniej, choć w ostatecznym rozrachunku muszę ocenią ją 7/10. Przyłożyła mi chwili rozrywki, chwili relaksu. Zapewniła mi oderwanie od rzeczywistości i zatopienie się w kolorowym świecie, tak różnym od mojej szarej codzienności z licznymi wyzwaniami. A po to ta książka powstała. Nie ma się co oszukiwać. Nie dla głębszych rozważań, przemyśleń. Nie dla cienia, które czasem niektóre książki ciągną za sobą, nawet latami (oj tak! Znam takie!). Tylko dla rozrywki. Dla chwili wytchnienia. Dla pozytywnych myśli i dla zanurzenia się w fantazji. 

Książka by się oderwać. Potrzebujecie teraz oderwania? Jeśli tak to „Reputacja niegrzecznej dziewczyny” Elle Kennedy jest dla Was idealna. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.