HISTERIA
- Autor: IZABELA JANISZEWSKA
- Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
- Seria: WRZASK. TOM 2
- Liczba stron: 393
- Data premiery: 30.09.2020r.
- Moja ocena: 8/10
„Histeria nie oznacza, że straciłeś kontrolę, tylko że usiłowałeś kontrolować wszystko zbyt długo”
Izabela Janiszewska „Histeria”
„Histeria” jest kontynuacją debiutu literackiego Izabeli Janiszewskiej – „Wrzasku”. Główny wątek książki boleśnie mnie poruszył. Czy można bez zaangażowania emocjonalnego czytać o rodzicach krzywdzących własne, niewinne dzieci? Autorka dotyka pomijanego w mediach i licznych publikacjach problemu przemocy psychicznej wobec dzieci. Jak sama pisze w posłowiu, problem ten powracał do niej po tym, jak wiele lat wcześniej była świadkiem, z czym musiał się mierzyć 5-letni chłopiec wyrzucony przez własną matkę z domu. Duży plus dla autorki, że wątek opiera się na obrazie przemocowej matki, tak często gloryfikowanej. To dobrze, że Izabela Janiszewska nie pokusiła się uprościć historii i w roli sprawcy, osadzić mężczyznę.
Wątek przemocy psychicznej rozwijany jej z różnych perspektyw. Widzimy mechanizm manipulacji dziećmi i objawy przemocy psychicznej z perspektywy dziecka. Ono się wstydzi. Ono wie, że nie może o tym nikomu powiedzieć. Ono obarcza się winą, za to co się dzieje, boi się konsekwencji, o których mówi matka. Ono nie chce być przyczyną rozwodu rodziców, więc w cichości leczy kolejne psychiczne raty, nadal ją kochając, kochając własnego kata. Z perspektywy dorosłego, który w przeszłości był w taki sposób krzywdzony przez własną matkę. Dorosłego, który nie może poradzić sobie z traumą z dzieciństwa. Dorosłego, który dopiero po latach dostrzegł, że to jak traktowała go matka było przemocą, było niewłaściwe. Z perspektywy matki, która krzywdzi własne dzieci. Nie wie dlaczego i czuje się winna. Matki, którą życiowa bezradność, bezsilność, samotność, brak miłości posuwa do takich czynów, wpijania do krwi paznokci, szarpania, obwiniania, straszenia, karania nieadekwatnie do czynu. Matki, która staje się, stała się katem. Z perspektywy męża, który niczego nie dostrzega, który tłumaczy. Męża, którego zwykle nie ma w domu, nie angażującego się. Męża, który okazuje się być ślepym. Wreszcie z perspektywy innych dorosłych wokół. Jedni niczego nie dostrzegają, inni podejrzewają, a jeszcze inni osobiście się angażują, jak ochroniarz z dyskontu, który widząc krzywdzone kilkuletnie dziecko reaguje. Ochroniarz, który postąpił tak, jak każdy z nas powinien w takiej sytuacji.
Teraz parę słów o fabule. W Warszawie grasuje stalker w masce. Mężczyzna reaguje na niewłaściwe zachowania dorosłych względem własnych dzieci. Zauważa krzywdy i próbuje wpłynąć na sposób postępowania rodziców wobec dzieci. Tym wątkiem zajmuje się Larysa Luboń, która otrzymała szansę pisania do poczytnego tygodnika. Próbuje do dziennikarskiego śledztwa zaprosić swojego byłego przełożonego, Pawła Wiśniewskiego, aktualnie warszawskiego kloszarda borykającego się z alkoholizmem. Wątek poboczny dotyczy brata Larysy i skorumpowanych, złych policjantów. Bartek Luboń z beztroskiego imprezowicza z pierwszych stron książki, przeistacza się w śledzącego wątek bezkarnych policjantów odpowiedzialnego, młodego człowieka. W międzyczasie arogancki komisarz Bruno Wilczyński tropi mordercę kobiet, które jak się okazuje stosowały przemoc wobec własnych dzieci. Pomaga mu w śledztwie psycholog policyjna Justyna Dembska tworząc profil sprawcy. Kogoś, kto każe wyrodne matki, jednocześnie próbując karać siebie. Za co? Tego dowiecie się, mam nadzieję, z kart książki…
Dobrze sięga się do pozycji, w której pojawiają się znani bohaterowie. Postać Larysy jest uszyta na miarę, na miarę kobiety XXI wieku. Samodzielnej, odpowiedzialnej, silnej, odważnej, nieznoszącej bierności, dążącej do celu. Larysa, która musi zmierzyć się z jednej strony z traumą młodości, z drugiej z zemstą wpływowego biznesmena nie odpuszcza. Załatwia sprawy po swojemu. Jej osobliwemu urokowi nie potrafi się oprzeć komisarz Wilczyński. Bruno da się lubić nawet nie za swoją męskość i bezkompromisowość, ale bardziej za swoje specyficzne poczucie humoru i mistrzostwo w ripoście. Nawet przesłuchiwanie świadków prowadzi nieszablonowo.
Muszę przyznać że Larysa i Bruno to ciekawa para. Niestandardowa. Mam nadzieję, że spotkam się z nimi jeszcze nie raz. Tylko proszę, Laryso nie zmieniaj się !!!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.