„Krwawa kąpiel nad Krutynią” Marta Matyszczak

KRWAWA KĄPIEL NAD KRUTYNIĄ

  • Autorka: MARTA MATYSZCZAK
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
  • Cykl: KRYMINAŁ Z PAZUREM (tom 3)
  • Liczba stron: 305
  • Data premiery: 28.06.2023r.

Po Mamy morderstwo w Mikołajkach” i Takiej tragedii w Tałtach” przyszedł czas na trzeci tom Kryminału z pazurem. Książka pt. „Krwawa kąpiel nad Krutynią” miała premierę 28 czerwca br. i wydana została nakładem @Wydawnictwo Dolnośląskie. @Marta Matyszczak jest wierna strukturom książek z tej serii. Zbieżność miejsca (Mazury!!!), zbieżność głównych bohaterów (Ginterowie, Ginterówny, Burbur z Synalkiem, no i oczywiście miejscowi gangsterzy), zbieżność konstrukcji (teraz, wcześniej itd.,), no i zbieżność stylu, jakże różnorodna od mojej pierwszej ukochanej serii Pani Marty, a mianowicie książek pod egidą Kryminałów pod psem.

Nie lubię obcych. Nie ufam nikomu. Sama sobie nie ufam. I zawsze jestem gotowa do ataku.” – „Krwawa kąpiel nad Krutynią” Marta Matyszczak.

Przynajmniej Burbur jako główna bohaterka jest sama w sobie dość statyczną postacią, niezmienną od pierwszej książki serii. Zawsze można na nią liczyć i czytelnik, i bohaterowie powieści, głównie jej ukochany Pawełek oraz niezmiennie ciemiężona niewolnica Rozalia. To właśnie w ich towarzystwie oraz dwóch latorośli – bliźniaczek na „H” wybrała się Burbur razem z Pedrem na relaksacyjny spływ kajakowy Krutynią. Spływ może by się udał, gdyby nie tony komarów, nieprzychylny nurt i pogoda oraz wzajemne pretensje, a przede wszystkim nieboszczyk w osobie pięknej Nikoli Wójcik, która to właśnie nurtach niezwykle malowniczej mazurskiej rzeki zakończyła swoje krótkie życie. Nagle komisarz Paweł Ginter zostaje zawezwany do czynności śledczych, gdyż miejscowi policjanci nie mają wystarczającego doświadczenia, a ich osobisty szef bawi się w Chorwacji, a wakacje zamieniają się w kolejne, dość niespotykane śledztwo.

(…) w zasadzie powinni się rozstać. Na to jednak Rozalia nie zamierzała pozwolić. Rodzina – choćby nie wiadomo jak pokręcona – była wszystkim co miała. To był jej skarb i pilnowała go jak oka w głowie. Nikt i nic nie mogło jej odebrać najbliższych!” – „Krwawa kąpiel nad Krutynią” Marta Matyszczak.

Tak naprawdę, gdyby usunąć z powieści Burbura i jego Synusia – Pedra, pominąć tak pieczołowicie pisane pamiętniczki, tak, tak, celowo w liczbie mnogiej 😉, to z serii zostałaby dość skomplikowana powieść obyczajowa z wąskim wątkiem kryminalnym w tle. Mimo, że „Krwawa kąpiel nad Krutynią” jest trzecią częścią cyklu Kryminału pod psem, nadal nie mogę się nadziwić, że jest narracyjnie tak różna od Kryminału z pazurem, którego jedenasty tom o tytule „Cieszyn prowadzi śledztwo” recenzowałam prawie trzy miesiąc temu. Tom za tomem goni za mną nierozwiązana kwestia rodzinna, niezapomniane i nieodpokutowane zdrady. Część za częścią, po nocach śnią mi się niewypowiedziane i nieprzegadane kwestie, niepoprowadzone dialogi, nieomówione intencje. Co rusz gmeram w kolejnych tajemnicach i niespodziankach, które wyskakują jak zając z czarodziejskiego kapelusza. I ta ogromna niewiadoma, praktycznie od pierwszej część, jedyny syn…

Trochę Marta Matyszczak naprowadziła czytelnika na sprawcę. Choć mąciła, jak wytrawna „mątwa” (proszę wybaczyć użyte sformułowanie Pani Marto). Jak to zwykle bywa, w takich lekkich, przyjemnych kryminałach, każdy coś widział, każdy coś wie i każdy kogoś podejrzewa. Oczywiście porywów serca również nie zabrakło. Jest to konstrukcja sprawdzająca się w lekturze rozrywkowej.

Spodobała mi się dedykacja. Od Autorki tłumaczenia również. Motto, też całkiem sobie. Dramatis personae z „Kobietą z kurwikami w oczach i jej mąż niewydarzony kajakarz..” oraz „Stary pierdziel i jego druga żona – istna pochwala instytucji małżeństwa” również. Części również. Do takiego stylu, w którym rozdziały składają się ze zlepek opowiastek pozornie niezwiązanych ze sobą już się przyzwyczaiłam.  Natomiast nie potrafię kompletnie przekonać się do samej Rozalki. Skąd ta jej skłonność do męczeństwa? Skąd trzymanie się pazurami Pawła, który nie był jej wierny? Skąd te pewne decyzje, zachowania ? I jakim cudem ta Potomek – Chojarska, Burbur twierdzi, że wygląda jej na Hermenegildę 😊,  się zaangażowała w sprawie nad Krutynią? Ale za to polsko – szwedzkie animozje. Zazdrości siostrzane. Nierówności w traktowaniu dzieci. I postrzeganie świata Burbura rozumiem, aż nadto. Szczególnie jak dywaguje na temat kidnapingu, by ją podziwiać i potem sprzedać za niebagatelną kwotę.

Aż przebieram nóżkami na myśl o kolejnej części😉. Nie mogę się doczekać co będzie z Ginterami. W jakim kierunku poszybuje fantazja Autorki w kolejnym tomie i czy wreszcie Rozalia uwolni się od przeszłości?

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

„Cieszyn prowadzi śledztwo” Marta Matyszczak

CIESZYN PROWADZI ŚLEDZTWO

  • Autorka: MARTA MATYSZCZAK
  • Wydawnictwo: DOLNOŚLĄSKIE
  • Seria: KRYMINAŁ POD PSEM. TOM 11
  • Liczba stron: 301
  • Data premiery: 12.04.2023r.

Niestety. Pensjonat nazwany w 10 tomie serii Kryminałów pod psem Józefiną w Sopocie jeszcze nie został przeze mnie odwiedzony. Wanda ciągle czeka☹. A tak się zarzekałam pisząc recenzję poprzedniego tomu serii pt. „Sopot w trzech aktach” (recenzja na link)😉.  

Cóż, przede mną kolejna perełka warta rezerwacji; Hotel Central (w książce City) Český Těšín (dla chętnych podaję adres😊: Nádražní 16, 737 01 Český Těšín, Czechy), w którym dzieje się częściowo akcja 11 tomu cyklu zatytułowanego „Cieszyn prowadzi śledztwo” debiutującego nakładem @Wydawnictwo Dolnośląskie w dniu wczorajszym, tj. 12 kwietnia br.

@Marta Matyszczak dba o mój rozwój i odpoczynek podsyłając co rusz w fabule ukochanej przeze mnie serii pomysły na interesujące pobyty. Nie zdradzając fabuły 😊 zacytuję opinię Pana Krzysztofa z pewnego portalu rezerwacyjnego; „(…) oryginale wejście do pokoju przez łazienkę, klimatyczny wystrój hotelu…” . Nie pomyliłam się cytując. Naprawdę. Chociaż oglądając zdjęcia hotelu, ani tego cudu architektonicznego na nich nie widać, ani klimatycznego wystroju hotelu. Choć to zawsze kwestia gustu😉. Jak sama Autorka zresztą powiedziała na spotkaniu z okazji premiery książki prowadzonej przez @Marta czyta (link do całego spotkania znajdziecie tu: https://fb.watch/jU2pYNcj3o/ ) rzeczywistość czasem przerasta fikcję literacką.

Cieszyn. Dwa miasta lub może by być bardzie precyzyjnym, jedno przedzielone na pół. Polski Cieszyn i Český Těšín z granicą -już tylko w pamięci – na moście Przyjaźni. I to właśnie na „(…) środku mostu Przyjaźni, dokładnie na specjalnie zaznaczonej linii oddzielającej dwa państwa, leżał mężczyzna.” Mężczyzna, który już nie żył…

A nieco wcześniej do Cieszyna przyjechał stęskniony za Różą, Szymon Solański ze swoim ukochanym psem, Guciem. Różą pracującą w miejscowej gazecie polonijnej, której właściciel postawił „(…) na innowację! Na młodość…” zatrudniając na trudne czasy znaną chorzowską jutuberkę, by pomogła podnieść się wydawnictwu z recesji.

Czy trzem detektywom  uda się wspomóc miejscowe policje w śledztwie? Czy zdołają odpowiedzieć na pytanie; Kto zabił potomka Habsburgów? Czy jego była narzeczona, miejscowy diler, znany restaurator o silnie konserwatywnych poglądach żądający przyłączenia całego Cieszyna do Czech? Czy raczej nawiedzona fanka cieszyńskich magnolii?

Jeszcze bardziej niż w trakcie czytania poprzednich książek wkręciłam się w typologię miasta. Tak jak Autorka w trakcie researchu, zachwyciłam się Cieszyńskim Szlakiem Kwitnących Magnolii. Czytanie przerywałam wyszukiwaniem zdjęć w odmętach Internetu. O kawiarnio – księgarni „Kornel i Przyjaciele” na Sejmowej 1 nie wspomnę. Zachwyciłam się klimatem jeszcze przed rozpoczęciem lektury. Z żalem uświadamiając sobie, że w trakcie mojej ostatniej wizyty w Cieszynie tego miejsca nie odwiedziłam. Na szczęście baszta, wieża, zamek, most, spacerniaki wokół Olzy okazały się na tyle znane, że miałam wrażenie ogromnej więzi z literackimi bohaterami, którzy przemierzali te same miejsca. Zresztą rzeczywistość w tym tomie jest wyraźnie zarysowana. To już nie tylko rodzimy Chorzów, lecz także sama @Księgarnia Dopełniacz pod chorzowską estakadą z Panią Dagmarą na czele. Oj tak! Okazuje się, że z Różą mam nawet to wspólne, że popijam wyskokowe napoje w tej uroczej księgarnio – kawiarni😊.

Wracając do fabuły podoba mi się niezmiennie to usadowienie rzeczywistych miejsc w fikcyjnej fabule książek Pani Marty Matyszczak.

„Reszta ulicy nie prezentowała się lepiej. Trochę przypominała mu Dąbrowskiego w jego rodzinnym Chorzowie, gdzie większość witryn alb była zabita dechami, albo obklejona obwieszczeniami o chęci sprzedaży…” – „Cieszyn prowadzi śledztwo” Marta Matyszczak.

W „Cieszyn prowadzi śledztwo” dodatkowo zachwycił mnie dualizm. Dwie Grażyny (Pani Marto musiałam sprawdzić😉. Burmistrzynie obu Cieszynów pełniące w tym samym czasie obowiązki to Gabriele). Dwie skody fabie. Dwóch śledczych prowadzących dochodzenie. Dwie księgarnio – kawiarnie. Dwaj detektywi interesujący się śledztwem. I na szczęście jeden Gucio. Do tego świetny dodatek w postaci perspektywy miasta, które staje się kolejnym narratorem. Wszystkowiedzącym nadawcą, obserwującym, uważnym, słyszącym… Chociaż narracja Gucia nadal mnie bawi najbardziej. Nawet w jedenastym tomie. Tylko Gutek tak potrafi skonstatować; „(…) oznajmił ten lunatyk Solański.”, „(…) Może mi jeszcze wymienią olej i zamontują kołpaki? Całe życie z wariatami…”, (…) bredził ten obłąkaniec…”…. I to już od pierwszych stron.

Czytelnicy wraz z tym tomem cyklu dostają dodatkowy prezent w postaci zabaw językowych polsko – czeskiej mowy. Brzmiące tak samo słowa, o dwóch, często przeciwstawnych znaczeniach namieszały w niejednej scenie powodując nieporozumienia wśród rozmówców. Moje ulubione trzy znalazły się na 59 stronie w przypisach. Są prawdziwym majstersztykiem.

Publikacja „Cieszyn prowadzi śledztwo” Marty Matyszczak okazała się gwarancją mile spędzone czasu. Z zamkiem, starym rodem, miłością do miasta i ludzi w tle. Ludzko – śledcze perypetie zawładnęły moim czasem w całości. Książkę pochłonęłam bez odrywania się. Do tego typologia miasta odwzorowana prawie co do jednego. Ciekawe miejsca, w których Autorka umiejscowiła poszczególne wydarzenia i humor szczególnie uwypuklony w narracji psa oraz dialogach głównych bohaterów wzmacniają dodatkowo wartość tej książki. Polecam Wam serdecznie tę lekturę, przy której nie będziecie się nudzić, bo za Martą Matyszczak czasem trudno nadążyć😉.

ps. już w czerwcu 2023 będzie trzeci tom serii „Kryminał z pazurem” o dość ciekawym tytule😊. Nie mogę się doczekać. A później…. Niespodzianka, o której Pani Marta nic swoim wiernym czytelnikom na spotkaniu z okazji premiery „Cieszyn prowadzi śledztwo” powiedzieć nie chciała. Obym tej niespodzianki dożyła. Obym dożyła…

Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

„Taka tragedia w Tałtach” Marta Matyszczak

TAKA TRAGEDIA W TAŁTACH

  • Autorka: MARTA MATYSZCZAK
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
  • Cykl: KRYMINAŁ Z PAZUREM (tom 2)
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 09.03.2022r.

Dzięki @Marta Matyszczak można przestać tęsknić za Guciem😊. Wystarczy, że Autorka zaprosiła mnie do kolejnego cyklu, tym razem zdominowanego przez kocimoczki i od razu ciekawiej się żyje w moim świecie czytelniczym. Dokładnie tydzień po premierze przed Wami recenzja drugiego tomu cyklu „Kryminału z pazurem” pt. „Taka tragedia w Tałtach”. Moje spostrzeżenia na temat inauguracyjnej księgi serii znajdziecie tu: klik. Z „Taką tragedią w Tałtach” zapoznałam się dzięki @Wydawnictwo Dolnośląskie, za co serdecznie dziękuję.

Ale ciała (…), mają to do siebie, że prędzej czy później wypływają na powierzchnię. Jak prawda.” -„Taka tragedia w Tałtach” Marta Matyszczak.

I tych ciał w najnowszej powieści serii „Kryminału z pazurem” jest pod dostatkiem. Zaczyna się od wypłynięcia na światło dzienne pozostałości po Bogdanie Poniedziałku, lokalnym patodeweloperze. Poniedziałku, z którym nikt nie miał kontaktu od pamiętnego, spędzanego w gronie przyjaciół Sylwestra w domu znanego na całą Polskę piosenkarza Norberta Nowaka. Okazuje się, że Sylwester nie tylko dla ofiary nie był szczęśliwy. Również nie okazał się pozytywny dla Rozalii Ginter, która z zaangażowaniem zbierała w tym dniu dowody na okoliczność zdrady jej męża, miejscowego komendanta policji Pawła Gintera, na zabój zakochanego w kotce Burbur (oczywiście tylko w jej mniemaniu😉). Tylko, że nie o zdradę z Burbur Rozalii chodziło….

Bardzo dobra kontynuacja pierwszej części nowego cyklu!

W jednym zdaniu; spójna koncepcja, czarny humor, dowcipne sformułowania, śląskość przedstawiona z przymrużeniem oka oraz masa fajtłapowatych bohaterów. Wśród ciekawych postaci prym wiedzie – z szacunkiem dla ludzkości – kotka Burbur. Niezwykle inteligentna bestia, której postrzeganie świata, własnych niewolników, czy rozkochanie w Pawle Ginterze przyprawiło mnie nie raz o śmiech na głos. To jest miara dobrych komedii kryminalnych. Gdy śmieję się w głos czytając nie mogę uznać, że książka nie spełniła moich oczekiwań😊. Jak sama Burbur o sobie mówi:

(…) kotka ze mnie z prawdziwego zdarzenia. Nie żadna tam wypucowana lampucera z rodu syjamskiego czy perskiego. Ja jestem przedstawicielką rasy europejskiej, tylko przez ostatnich tłuków zwaną dachowcami. Widział mnie kto kiedy na dachu? Przypuszczam, że nie sądzę… Moim środowiskiem naturalnym są salony.”

Śledząc blog  oficjalny Marty Matyszczak potwierdzam, że Burbur najlepiej się czuje na salonach. Oprócz predyspozycji salonowych potrafi wyrażać cięte riposty i opinie, które popieram obiema rękoma; „Ale jak kto jest taki ładny, to nie musi wiecznie błyszczeć intelektem.” – to oczywiście o ukochanym Pawełku. Wiecznie konkurująca z Rozalią i nie ukrywam, w tej konkurencji wygrywa w całej okazałości. W książce okazała się bardziej interesująca, bardziej ciekawa, mocniej zdeterminowana i dążąca do celu, niż jej „niewolnica” Ginterowa, która szamotała się pomiędzy podejrzeniami o zdradzie męża, klęskami wychowawczymi, śmiercią teściowej i relacją z byłym gangsterem, a aktualnie oddanym właścicielem yorka Pusi. Tego w tej powieści mi zabrakło. Silnej, podobnej do Róży Kwiatkowskiej, którą ubóstwiałam w serii „Kryminału pod psem” postaci kobiecej. Z punktu widzenia złożoności i charakteru postaci, nie jest ciekawa ani Ginterowa, ani Ilonka Babiś, ani siostry Poniedziałkowe, czy mrągowska policjantka Sylwia Tokarska. Z postaciami męskimi nie jest lepiej. Paweł Ginter, jakby totalnie bez charakteru. Ukrywający swoje prawdziwe uczucia, nieudolny śledczy. Trochę taki Charlie Czaplin miejscowej policji. Stosujący uniki i nie lubiący konfrontacji. Drużyna składająca się z Nowaka, Ciachorowskiego, Wolańskiego i Kalicy to mieszanka takich podstarzałych lelum polelum. Z ich panteonu najbardziej w gust przypadł mi Pejter Pierończyk, a jego dialog z posterunkowym Romaniukiem wywoływał u mnie salwy śmiechu. Najbardziej wyrazistą męską postacią jest Robert Osipczuk, do którego zapałałam chorobliwą wręcz sympatią. I jestem niezwykle ciekawa, co też z jego udziałem wymyśli Matyszczak w kolejnej odsłonie serii😊.

Ale przecież o to chodzi w komediach kryminalnych. O te wszystkie błazeństwa, nieudolnych śledczych, przypadki i tajemnice, które wyjaśniane są całkiem przypadkiem. Komedach kryminalnych będących bardzo trudnym gatunkiem. Każdego autora piszącego w tym stylu podziwiam. Za ocenę tego typu książek w znacznej mierze odpowiada poczucie humoru czytelnika, a każdy z nas ma je inne. W moim przypadku Marta Matyszczak wkomponowała się w moje preferencje dowcipowe w stu procentach. Każdą książkę odbieram w tak samo pozytywny sposób spędzając z nią mile czas. No, ale ile jest takich czytelniczek, czy czytelników, którym podoba się humor Autorki?

Z lekturą spędziłam bardzo mile czas. Książkę pochłonęłam w jeden wieczór chichrając się od czasu do czasu. Nie samym chlebem żyje człowiek. Czasem do życia bardziej potrzebna jest dobra książka, która zabierze nas w inny, ciekawszy i bardziej radosny świat. Miłego czytania!!!

ps. Dziękuję Marcie Matyszczak za ukłon w stronę świata Gucia. Potomek – Chojarska i Olek Szpon może nie moi ulubieńcy, ale zawsze znajomi😊.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

„Mamy morderstwo w Mikołajkach” Marta Matyszczak

MAMY MORDERSTWO W MIKOŁAJKACH

Autorka: Marta Matyszczak

Wydawnictwo: Dolnośląskie

Cykl: Kryminał z pazurem (tom 1)

Data premiery: 2021-06-16

Liczba stron: 304

Nie doczekałam się na mój egzemplarz, nie doczekałam. Musiałam wesprzeć się więc publikacją książki w wersji elektronicznej na Legimi. Na szczęście słowo pisane, to słowo pisane takie samo w wersji elektronicznej, jak i papierowej. Tylko, tego zapachu brak….

Zacznę z „grubej rury” jak to mówią, od razu oceną i to nie byle jaką, bo dość krytyczną. Co mi się nie podobało w pierwszej książce nowej serii rozpoczętej przez @Marta Matyszczak? To, że miała ona tylko 304 strony😉! Tym się jednak charakteryzuje styl autorki. Zwięzły, konkretny i bez zbędnych ozdobników. Czym się różni kotka Burbur z nowej serii od psa Gucia z książek serii Kryminał pod psem? Tego musicie dowiedzieć się sami. Zapraszam na recenzję książki „Mamy morderstwo w Mikołajkach”, która premierę dzięki nakładowi @Wydawnictwo Dolnośląskie miała 16 czerwca br.

Krótko o fabule

Tym razem autorka zabiera nas do Mikołajek. W pięknym domu nad samym jeziorem mieszka rodzina Ginterów. Ona, Rozalia jest lokalną weterynarz. On, Paweł vel Pawełek jest komendantem miejskiej policji. One to siostry – bliźniaczki, młode Ginterówny Hanna i Helena. Jest jeszcze Hubert, o którym bardzo długo niewiele wiadomo. Ważne byście wiedzieli, że Hubert jest synem Ginterów. Obok Ginterów jak elektrony poruszają się inni bohaterowie, bardziej lub mniej sympatyczni. Jest i teściowa, typowo stereotypowa teściowa. Jest i sąsiadka, typowo stereotypowa sąsiadka. Jest i lokalny gangster. Nie! Tu nie ma żadnego stereotypu, wszak to prawdziwy gangster z yorkiem Pusią.

Życie mieszkańców zaburza morderstwo i to nie byle jakie morderstwo. Po pierwsze to morderstwo w Mikołajkach. Pięknym, uroczym, turystycznym miasteczku, gdzie przestępstw jak na lekarstwo, wręcz jak na naparstek. Po drugie to morderstwo na niebyle kim. Niecnym morderczym czynem życie stracił lokalny przedsiębiorca, znany i szanowany hotelarz. To morderstwo interesuje wszystkich. I sąsiadów, i policję, i cały mikołajkowski zwierzyniec. Smaczku samemu śledztwu dodaje tajemnica. Tajemnica Rozalii, która wyłania się z dalszych stron powieści. Czy ma coś wspólnego ze zgonem Adama Maniukiewicza?

Burbur versus Gucio

Nie mogłam nie zacząć inaczej. Dla mnie samej to dziwne, że czytając o Burburze ciągle porównywałam ją z Guciem. Przecież tu kot, tam pies. Przecież tu cztery łapy, tam trzy. Przecież tu kobieta, tam mężczyzna. Przecież tu… i tak mogłabym różnice mnożyć do upadłego. Ta różnorodność dość mnie zaskoczyła, oczywiście in plus dla Autorki. To duża zręczność, rozpocząć kolejną serię ze zwierzęcym bohaterem w tle i stworzyć postać zgoła inną. Owszem przekonaną o swojej wyjątkowości, czym jest podobna do Gucia, ale mimo wszystko inną. Agresywną w relacjach z ludźmi, nawet domownikami. Traktującą swoich „człowieków” jak niewolników. Zakochaną na zabój w Pawle Ginterze i żywo konkurującą o jego uczucia z jego własną żoną. Ciekawi mnie ile w tej Burbur, prawdziwej kotki autorki. Hm…  Jeśli jest na wskroś prawdziwa, to Marta Matyszczak musi mieć trudne życie we własnym domu. Oj trudne.

A teraz całkiem na serio. Gdybym miała podsumować jednym zdaniem przeczytaną książkę napisałabym: Inteligentny kryminał z prawdziwym pazurem.

Wyjątkowości narracji, która skupiona jest na Rozalii są fragmenty z pamiętniczka Burbura. Celne riposty, trafne spostrzeżenia otaczającego ją świata. Świata ludzi i świata zwierząt. Niektóre anegdoty czytałam z uśmiechem na ustach, a niektóre wręcz podśmiechując się w głos.

Bardzo podobała mi się sceneria, odwzorowanie mazurskiej atmosfery i mazurskiego klimatu. Czasem kiczowatego okrapianego lokalnym alkoholem, umilanego żeglarskimi szantami. Czyż nie stuprocentowe odwzorowanie? Dodatkowo atmosferę Matyszczak podgrzała odzwierciedlając polsko – niemieckie nastroje. Całkiem na poważnie opisała wątek wysiedleń po II wojnie światowej, utraty niemieckich majątków. Mimo, że dialogi okraszone zostały specyficznym, matyszczakowym humorem, momentami z dodatkiem śląskiej groteski, problem został opisany bardzo dobrze. Czy odzyskać, czy zostawić? Czy zawalczyć, czy poddać się?

Autorka potrafiła zaciekawić mnie maksymalnie. Najpierw nie mogłam się doczekać wątku z synem Ginterów Hubertem. Z utęsknieniem czekałam, kiedy o nim przeczytam trochę więcej. Gdzieniegdzie tylko wspomnienie, nienachalnie wspomniane imię, zdawkowo wspomniana choroba.  Później osiągnęłam szczyty zniecierpliwienia, kiedy nie mogłam doczekać się na rozstrzygnięcie tajemnicy. Tajemnicy, która ściąga Rozalii sen z powiek i nie pozwala jej być szczęśliwą do końca.

To nowa jakość. Nowa seria i nowe życie. Życie literackich bohaterów z energiczną i zadufaną w sobie kotką. Nigdy bym nie uwierzyła, że Gucia może mi jakiś inny zwierz zastąpić. Zastąpić w roli zwierzęcego narratora, niekoniecznie detektywa. Wydawać by się mogło, że tylko Gucio ma ten humor, ten swoisty pogląd na otaczający go świat, te unikatowe spojrzenie na to, co go otacza. Nic bardziej mylnego. Burbur jako postać literacka nadaje się tak samo dobrze, jak sam Jaśnie Pan Gucio.  Wszak duch Gucia pobrzmiewa w książce.

Uwielbiam książki, które jednocześnie bawią, z drugiej zaś strony podejmują liczne społeczne kwestie, roztrząsają liczne problemy. Marta Matyszczak potrafi o sprawach ważnych, trudnych pisać z przymrużeniem oka. Robi to wyśmienicie. Czytanie jej książek, to dla mnie jak jedzenie najpyszniejszego deseru. Deseru po którym pozostaje cudowne uczucie. Uczucie właściwie spędzonego czasu. Uczucie zaspokojenia. Czy Gucio, czy Burbur? Po „Mamy morderstwo w Mikołajkach” wiem, że to nie ma znaczenia. Zrozumiałam też, że to nie Gucio jest największą wartością serii Kryminału pod psem (wiem, wiem, przepraszam Guciuniu, Guciaczku, Guciusiu). To Autorka. Po prostu Martę Matyszczak czyta się tak samo świetnie z psem, czy kotem u boku !!!

Moja ocena: 8/10

Recenzja dzięki wydaniu  Wydawnictwa Dolnośląskiego