„Sekret prawie byłego męża” Aneta Jadowska

SEKRET PRAWIE BYŁEGO MĘŻA

  • Autor: ANETA JADOWSKA
  • Seria: GRACJE Z USTKI. TOM II
  • Wydawnictwo: SQN
  • Liczba stron: 350
  • Data premiery: 12.03.2025r.

Po „Sekret prawie byłego męża” sięgnęłam z pewnym rozbawieniem, połączonym z pewnością, że będzie to miło spędzony czas. Rozbawił mnie już sam tytuł i opis z tyłu okładki, jak również pewien komizm sytuacyjny, który niestety dla osób postronnych będzie niezrozumiały. Pewność natomiast wynikała z faktu, że czytałam poprzedni tom serii „Gracje z Ustki” pt. „Tajemnica domu Uklejów” i świetnie się przy nim bawiłam.  Wcześniej przeczytałam też „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” czyli pierwszy tom innej serii „Garstka z Ustki”. Pozycji niewiele, ale wystarczyło mi to w zupełności by nabrać przekonania, że ten rodzaj twórczości autorki (fantastyki bowiem nie czytam) doskonale mi odpowiada. Zdradzę Wam od razu, choć może na tym etapie nie powinnam, że nie myliłam się i lektura nowej powieści była dla mnie samą przyjemnością. Pomysł na opisanie perypetii trzech przyjaciółek pisarek wplątanych w afery kryminalne uważam za doskonały.

Pod drzewem za domem Niny zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Nad przyjaciółkami ciąży chyba jakaś klątwa, gdyż to już kolejny trup znaleziony w domu i jego okolicy. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w denacie ze zdjęcia (nie było jej bowiem przy znalezisku) Agata rozpoznaje swojego prawie byłego męża, z którym próbuje się rozwieść już od kilku lat. Podejrzenia padają więc na nią i mimo, że nie było jej wtedy w Ustce młody, nastawiony na zrobienie błyskawicznej kariery prokurator chce koniecznie widzieć w Agacie winną tej zbrodni. Co na to prowadzący śledztwo, znany już przyjaciółkom, sierżant Straszewicz? Czy przyjmie ten trop, który usilnie wskazuje prokurator, czy może tym razem będzie sprzymierzeńcem pisarek, które oczywiście postanawiają wyjaśnić tę sprawę na własną rękę.

Największym plusem tej serii są główne bohaterki – trzy pisarki, jedna to uznana autorka kryminałów, druga pisze pod dwoma pseudonimami lekką literaturę rozrywkową😉, a trzecia ma dopiero debiut przed sobą. Każda z nich jest inna, ma inne doświadczenia, ale razem stanowią mieszkanką idealną, nie do pokonania. Ich poczucie humoru, błyskotliwość, ironia i dystans do życia ujmują. Również postaci drugoplanowe są świetnie wykreowane, każda z nich jest charakterystyczna, a te pozytywne, jak sierżant Straszewicz, Marek Garstka, Robert, to bohaterowie, których nie sposób nie lubić, a którzy stanowią doskonałe tło dla zwariowanych bohaterek. Bardzo podoba mi się też fakt, że są tu obecni również, choć w dalekim tle, bohaterowie poprzedniej serii autorki „Garstka z Ustki”. To urealnia wykreowany przez autorkę świat i sprawia, że prawie wierzymy w jego istnienie.

Mimo sporej dawki humoru powieść dotyka też poważnych tematów, jak toksyczne małżeństwo i przemoc psychiczna.

„Może właśnie dlatego nie mówiła im wcześniej… Nie dlatego, że wstydziła się samego małżeństwa z człowiekiem, który zrujnował jej życie. Wstydziła się tej kobiety, którą była – słabej, łatwej do zmanipulowania, desperacko spragnionej miłości. Znały ją w jej najlepszej wersji. Teraz musiała pokazać im tę najgorszą. Żałosną, naiwną dziewczynę, która wpadła w pułapkę.”

Ten cytat doskonale pokazuje mechanizm toksycznego związku i wychodzenia z niego. Sama niestety znam to doskonale. Przerażające jest to jak daleko człowiek może się posunąć, by zniszczyć drugiej osobie życie, by się w swoim mniemaniu „zemścić”. Wielkie brawa należą się więc autorce, za to, że w sposób pozornie lekki dotyka spraw ważnych i pozwala spojrzeć na nie z dystansem i refleksją. Kolejnym plusem jest miejsce akcji. Bardzo lubię powieści toczące się nad morzem. Chyba przez lekturę książek Joanny Chmielewskiej mam zdecydowaną słabość i sentyment do komedii kryminalnych, których akcja rozgrywa się nad Bałtykiem. Powodów dla których podobała mi się ta powieść jest więc sporo, ale najważniejsze jest, że bardzo dobrze się w czasie lektury bawiłam i z wielką niecierpliwością czekam na trzeci tom.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU SQN.

„Nie płacz księżyc gaśnie” Cyryl Sone

NIE PŁACZ, KSIĘŻYC GAŚNIE

  • Autor: CYRYL SONE
  • Seria: PRAWO DUNLI. TOM II
  • Wydawnictwo: ZNAK KONCEPT
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 15.01.2025r.

„Nie płacz księżyc gaśnie” to drugi tom serii „Prawo Dunli”. Pierwszy tom pt. „Zaśnij, diabeł patrzy” miał premierę w sierpniu ubiegłego roku. Drugi tom oczywiście można czytać bez znajomości poprzedniego, choć oba serdecznie Wam polecam. Autor to czynny zawodowo prokurator, który w swoich książkach ukazuje mroczny świat, również od strony policyjnego i prokuratorskiego śledztwa. Zadebiutował świetną serią o Prokuratorze Konradzie Kroonie. Recenzje wszystkich wcześniejszych książek autora znajdziecie na moim blogu.

Nikodem Rand po powrocie do Dunli staje się świadkiem zabójstwa. Prawie na jego oczach ojciec strzela do ukochanego syna. Jakim trzeba być człowiekiem, by zabić własne dziecko? Media szybko odpowiadają na to przekonanie – to BESTIA. Policja również nie ma najmniejszych wątpliwości, zwłaszcza po przyznaniu się oskarżonego do winy. Jedyna osoba, która ma jakiekolwiek wątpliwości to Nikodem. Podejmuje więc prywatne śledztwo, w trakcie którego okazuje się, że nic nie jest takie, jakie się wydaje…

Mroczny świat Dunli wciąga, zasysa, fascynuje, a jednocześnie przeraża. Autor stworzył świetny, niepodrabialny klimat, który powoduje, że od książki trudno się oderwać i trudno o niej zapomnieć. Oryginalny główny bohater powoduje, że lektura wzbudza spore emocje. Nikodem to taki Piotruś Pan, niedojrzały, kapryśny, żyjący na swoich zasadach. I choć muszę przyznać, że od momentu zakończenia pierwszej części trochę dojrzał, ciągle mocno mnie irytował. Pisarz, który żyje trochę jak celebryta, niebieski ptak, sam ustalający zasady. Powieść składa się z dwudziestu dziewięciu rozdziałów i epilogu. Akcja toczy się naprzemiennie latem (przed tragicznymi wydarzeniami) i jesienią (bezpośrednio po nich). Narracja jest trzecioosobowa, zmiennie z punktu widzenia różnych bohaterów i to takich, którzy pełnią różne funkcje, dzięki czemu możemy być świadkami obserwującymi wydarzenia z wielu rożnych stron. Nie mniej ważnym bohaterem jest sama Dunla, niewielkie powiatowe miasteczko położone nad jeziorem, w słoneczny dzień potrafiące zachwycić i uwieść, w nocy i w innych warunkach może przytłoczyć, przestraszyć. Czai się tam zło, diabeł, nie-spokój… A księżyc staje się świadkiem tragicznych zdarzeń…

Akcja choć nie pędzi na łeb na szyję, porwała mnie. Autor czaruje słowem, tkając nim niesamowitą sieć, która oplata czytelnika, pochłania i wciąga w wir zdarzeń, aż do niespodziewanego, wywołującego ciarki zakończenia… Najbardziej przerażający z tej całej historii jest jednak fakt, że to zło to nie coś nieokreślonego, demon, ale jakiś pierwiastek czający się w człowieku i nigdy nie wiadomo jakie zdarzenie i kiedy może go wyzwolić… Gorąco polecam Wam lekturę tej powieści, mnie oczarowała i z niecierpliwością czekam na trzeci, kończący serię tom.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK KONCEPT.

„Kolekcjoner lalek” Katarzyna Bonda

KOLEKCJONER LALEK

  • Autor: KATARZYNA BONDA
  • Seria: LENA. TOM 1
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 380
  • Data premiery: 15.01.2025r.

Książki Katarzyny Bondy bardzo sobie cenię. Przez lata przeczytałam już ich całkiem sporo, chyba większość z tych, które się ukazały. Duży sentyment mam do tych pierwszych – serii o Hubercie Meyerze, o Saszy Załuskiej. Z tymi nowszymi było tak, że jedne podobały mi się bardziej, drugie trochę mniej, ale zawsze oceniałam je pozytywnie. W styczniu premierę miała najnowsza powieść autorki pt. „Kolekcjoner lalek” od Wydawnictwa Muza. Jest to pierwszy tom nowej serii i powiem Wam szczerze, że lektura mnie zachwyciła i nie mogę się już doczekać kontynuacji😊

W warszawskiej willi znanego finansisty zostają znalezione zwłoki jego pasierbicy. Lena Silewicz, młoda policjantka pochodząca z rodziny z policyjnymi tradycjami obawia się, że jest za młoda i za mało doświadczona, by dopuścili jej do pracy przy tej sprawie, a bardzo chce się wykazać. Przełamuje więc fałszywe poczucie dumy i prosi o pomoc starszego brata. Okazuje się, że w ramach tej sprawy będzie musiała zmierzyć się z własną traumą i być może znajdzie się w niebezpieczeństwie. Sprawą interesuje się też Noa, znany podcaster. Jego osoba mocno skomplikuje tę sprawę. Okaże się, że za zabójstwem stoi tzw. Nocny Łowca – seryjny morderca odpowiadający za brutalne zabójstwa kobiet, który wkrótce znowu zapoluje…

Powieść jest świetnie napisana, trzyma w napięciu, myli tropy, dostarcza emocji. Przedstawiona historia jest mroczna i brutalna. Wrażenie to dodatkowo pogłębiają fragmenty opowiadane przez samego sprawcę. Te krótkie opisy powodowały, że włos jeżył mi się na głowie, a ciało przechodziły dreszcze. Książka dotyka zagadnienia przemocy wobec kobiet, próby ich uprzedmiotowienia. Autorka w prostych bezpośrednich słowach porusza te trudne tematy. Jednocześnie wykreowała świetna postać kobiecą, niebanalną, bardzo interesującą. Weszłam całą sobą w czytaną opowieść, nie umiałam się od niej wprost oderwać. Uważam, że to jedna z lepszych powieści pani Katarzyny i gorąco Wam ją polecam.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MUZA.

„Dziewczyna bez opieki” Malwina Chojnacka

DZIEWCZYNA BEZ OPIEKI

  • Autor: MALWINA CHOJNACKA
  • Wydawnictwo: HARPER COLLINS
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 15.01.2025r.

„Dziewczyna bez opieki” Malwiny Chojnackiej to moja szósta powieść autorki. Zaczynałam od dwóch tomów cyklu obyczajowego „Karma”, by potem zostać przez autorkę zaskoczona dwoma thrillerami „Demeter” i „Casandra”. W sierpniu ubiegłego roku premierę miała „Dziewczyna bez dłoni”, z którą najnowsza powieść jest powiązana. Łączy je dwójka głównych bohaterów, choć przedstawiona historia jest odrębna i oczywiście można ją czytać bez znajomości poprzedniej. Przygotowując się do napisania tej recenzji podczas przeglądania napisanych przeze mnie recenzji uświadomiłam sobie, że każda książka autorki, czy to obyczajówka, czy thriller bardzo mi się podobała i była dla mnie praktycznie nieodkładalna. Pomyślałam więc sobie, że bardzo chętnie przeczytałabym autorkę w kolejnej, nowej odsłonie, może kryminał, lub komedia kryminalna, wszak ironii i błyskotliwości nie można jej odmówić😊 Także z ogromną ciekawością czekam na nowe przygody, a teraz chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z lektury najnowszej powieści Malwiny.

We wsi Stare Ślepce znika przedszkolanka Anna Nawrocka. Jej piętnastoletnia córka Rita próbuje ją odnaleźć, gdyż chyba jako jedyna wierzy, że matka się odnajdzie. Trafia na budowę na pustkowiu, gdzie sama narażona zostaje na niebezpieczeństwo. Lena z Tobiaszem wyjeżdżają w podróż poślubną na grecką wyspę Zakynthos. Już na lotnisku poznają parę mniej więcej w swoim wieku, również świeżo poślubioną. Szybko się zaprzyjaźniają i dużo czasu spędzają razem. Nie jest to jednak, jak mogło by się wydawać przypadek, a skrupulatny plan, który ma prowadzić do zemsty za wydarzenia sprzed lat. Znajomość zawarta w Grecji ma być kontynuowana w Polsce, by doprowadzić Lenę do prawdy i zrealizowania planu.  Czy Anna Nawrocka się odnajdzie? Jak te dwie sprawy łączą się ze sobą?

Malwina Chojnacka stworzyła świetny thriller. Trudno się od niego oderwać, a przedstawiona intryga jest bardzo interesująca. Mroczny klimat przedziwnie fascynuje. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia trzech bohaterów – Leny, Moniki i Mateusza. Każdy z nich przedstawia wydarzenia ze swojego punktu widzenia, co poszerza czytelnikowi obraz. Bohaterowie są bardzo dobrze ukształtowani, każdy z nich jest inny, specyficzny, przemawia innym językiem, inne rzeczy są dla niego ważne. Jedynie brakowało mi w tej części Tobiasza, jego postać była tu raczej uzupełnieniem, była mało wyrazista. Natomiast postacie, które pełnią w tym tomie rolę narratorów są ukazane w sposób złożony. Autorka nie po raz pierwszy pokazuje jak duży wpływ na nasze życie mają traumy, trudne doświadczenia i schematy oraz przekonania wyniesione z dzieciństwa i jak trudno się od nich uwolnić, czy chociażby sobie je uświadomić. Na obecne życie Leny cały czas ogromny wpływ ma tragedia z dzieciństwa, można powiedzieć, że determinuje ona jej życie, kształtuje podejmowane decyzję. Myśl o zemście jest dla kobiety nadrzędna. Monice również trudno się pogodzić z tym, co spotkało ją w dzieciństwie, ale jej trudności bardziej wynikają z tego jaki ma obraz siebie, jak bardzo czuje się nieważna, niewystarczająca i przegrana. Mateusz mierzy się z podobnymi uczuciami, wciąż próbuje zmienić obraz siebie, przede wszystkim ten, w który on sam uwierzył. Bohaterowie próbują zmierzyć się ze swoją bezradnością, poczuciem krzywdy i to często jest siłą napędową ich działań. Autorka bardzo dobrze przedstawia psychikę bohaterów, ich motywację, to co popycha ich do działania, mimo słabości i niedoskonałości.

Przedstawiona w tej powieści historia intryguje, wciąga, domaga się naszej uwagi. Muszę jednak powiedzieć, że momentami jest bardzo mroczna. Zło, do które zdolny jest człowiek, krzywda, którą potrafi wyrządzić momentami mnie paraliżowała. Styl autorki jest jednak doskonały, jej sposób opowiadania historii, sposób wykreowania bohaterów, użyty język sprawiają, że trudno się od lektury oderwać. Pochłonęłam ją prawie na raz, z wypiekami na twarzy i do teraz nie potrafię o niej zapomnieć. Zresztą najlepiej przekonacie się sami. Gorąco Was do tego zachęcam.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU HARPER COLLINS.

„Efekt Grahama” Elle Kennedy

EFEKT GRAHAMA

  • Autor: ELLE KENNEDY
  • Seria: CAMPUS DIARIES. TOM 1
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 576
  • Data premiery: 22.10.2024r.

22 października premierę miała najnowsza powieść Elle Kennedy pt. „Efekt Grahama”. Jak już pisałam niejednokrotnie książki autorki bardzo lubię, mogę je czytać w ciemno i zawsze dobrze się bawię. Najnowsza powieść to pierwszy tom nowej serii „Campus Diaries”. Jest to spin-off dwóch bestsellerowych serii autorki „Off-Campus” i „Briar U”. Ponieważ obie serie bardzo lubię z radością przyjęłam informację o ukazaniu się „Efektu Grahama”. Książkę przeczytałam już kilka miesięcy temu, napisałam polecajkę, a po otrzymaniu papierowej wersji przeczytałam jeszcze raz😊 Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z lektury.

Gigi Graham (córka legendarnego Garretta Grahama, znanego z pierwszego tomu serii Off-Campus pt. „Układ”) ma na celu zakwalifikowanie się do narodowej reprezentacji hokeja i zdobycie olimpijskiego złota, by tym samym wyjść z cienia sławnego ojca. Wszystko wydaje się być na najlepszej drodze, do momentu gdy niezbyt przychylnie do niej nastawiony selekcjoner wytyka jej techniczne braki. Dziewczyna musi poprawić swoją technikę jazdy. Postanawia wykorzystać do tego celu nowego współkapitana męskiej drużyny hokejowej Brian U. Luke Ryder ma swoje problemy. Po zlikwidowaniu jego drużyny wraz kolegami zostają przeniesieniu do drużyny ich odwiecznych rywali. Musi więc zbudować swoją pozycję od nowa. Pomocny w tym byłby udział w letnim obozie prowadzonym przez legendarnego Garretta Grahama. Jest w tym tylko jeden problem, mężczyzna niezbyt go lubi. Za Luke’m bowiem ciągnie się niezbyt dobra opinie. Podobno nie potrafi współpracować, nie ma zdolności przywódczych, jest marudny, uparty i niemiły. Prosi więc córkę gwiazdy o szepnięcie ojcu dobrych słów na swój temat. W zamian ma pomóc jej podszkolić się technicznie na lodzie. Jest tylko jeden problem… chemia, która się między nimi pojawia i, którą z biegiem czasu coraz trudniej im ignorować. Czy to nie pokrzyżuje im wszystkich planów?

 

Świetnie bawiłam się przy lekturze powieści. Ten luz, żarty, klimat rywalizacji, młodości… Za to właśnie uwielbiam książki Elle Kennedy. Czytając „Efekt Grahama” czułam się jakbym znowu wróciła do jej dwóch świetnych serii o hokeistach „Off-Campus” i „Briar U”. Dodatkowym bonusem było to, że pojawili się tu bohaterowie tamtych serii. Już jako dorośli ojcowie rodzin, ale jednak😊 Rodzinne układy, słowne przepychanki, ale przede wszystkim wsparcie i miłość, przyjaźń powodują, że książkę czyta się z uśmiechem na ustach. Bardzo polubiłam głównych bohaterów. Chemia i przyciąganie między nimi było bardzo silne, mimo, że dzielnie próbowali mu się oprzeć. Wspierają się jednak wzajemnie i pomagają sobie, początkowo w ramach układu, ale bardzo szybko dlatego, że czują taką potrzebę. Każde z nich, co bardzo ważne, ma swoje plany, swoje ambicje, w których mogą się wspierać i sobie kibicować. Uwielbiam powieści, które toczą się na kampusie, a Elle Kennedy jest ich królową. Bardzo się cieszę, że kolejny raz miałam możliwość zanurzyć się w tą atmosferę, poczuć beztroskę, radość i to, że jeszcze wszystko jest możliwe…

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZYSK I S-KA.

„Narodziny Wilczycy” Magdalena Kordel

NARODZINY WIILCZYCY

  • Autor: MAGDALENA KORDEL
  • Seria: WILCZY DWÓR. TOM 2
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 25.09.2024r.

Niedawno podzieliłam się z Wami recenzją pierwszego tomu serii „Wilczy Dwór” autorstwa Magdaleny Kordel, a dziś chciałabym Wam trochę opowiedzieć o drugim tomie pt.„Narodziny Wilczycy” wydanym nakładem Wydawnictwa Znak. 27 listopada premierę będzie miał trzeci tom i jestem bardzo ciekawa co tam autorka nam zaserwuje.

Konstancja po śmierci ukochanego męża i klęsce Powstania Listopadowego pogrążyła się w rozpaczy. Okazuje się jednak, że pewni ludzie tylko czekają, by przejąć kontrolę nad Wilczym Dworem. Jeśli kobieta chce zachować niezależność musi wziąć się w garść i zmierzyć się z trudną sytuacją. Bowiem cioteczka Dusia planuje wydać ją za mąż, a sąsiad Gostkowski podstępem przejąć jej ziemię. Za pomocą wiernej ochmistrzyni Pelasi i rządcy Hieronima Konstancja musi znaleźć rozwiązanie problemów i przejąć kontrolę nad swoim życiem i całym dworem.

Muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona tym, że w drugim tomie jesteśmy świadkami wcześniejszych wydarzeń niż w tomie pierwszym, Większość bowiem akcji rozgrywa się dwanaście lat wcześniej niż wydarzenia w pierwszym tomie, a więc bezpośrednio po śmierci męża Konstancji. Sama kobieta cofa się we wspomnieniach do tamtych chwil i dzięki temu czytelnik ma okazję dowiedzieć się jak to się stało, że Konstancja, samotna kobieta, silną ręką zarządza majątkiem, co w tych czasach było niezwykle rzadkie. Najpierw byłam trochę zawiedziona, że od razu nie dowiem się co było dalej, po wydarzeniach którymi zakończył się pierwszy tom. Muszę jednak powiedzieć, że ta historia też mnie wciągnęła i dzięki ich znajomości jestem w stanie bardziej zrozumieć bohaterkę. Autorka stworzyła świetną kobiecą postać. Silną, zdeterminowaną, ale również pełną rozterek i obaw. Przede wszystkim jednak świadomą i zdecydowanie przejmująca kontrolę na życiem. Jeszcze pełniej w tym tomie została ukazana więź jaką Konstancja ma ze swoimi pracownikami, z Pelasią, z Hieronimem, zresztą są oni dla niej kimś znacznie więcej, są jak rodzina. Poruszony został tu trudny temat żałoby i straty, trudów macierzyństwa, a także zawiedzionych nadziei związanych z powstaniem. Zycie w czasach zaborów nie było łatwe, a Konstancja doskonale sobie z nim radzi. Z wielką przyjemnością czytałam o jej perypetiach, chociaż muszę powiedzieć, że zakończenie mnie zszokowało i spowodowało, że włos zjeżył mi się na głowie. Z tym większą niecierpliwością czekam więc na trzeci tom. A tym z Was, którzy jeszcze nie znają tej serii serdecznie ją polecam.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.

„Powiedz mi, proszę” Mike Omer

POWIEDZ MI, PROSZĘ

  • Autor: MIKE OMER
  • Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
  • Liczba stron: 464
  • Data premiery: 09.10.2024r.

Mike Omer to izraelski pisarz kryminałów i thrillerów. Jego powieści to bestsellery. Ja jakoś wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. Zainteresowałam się jego twórczością przy okazji październikowej premiery „Powiedz mi, proszę” od wydawnictwa Świat Książki. Wtedy dowiedziałam się, że ma on już na swoim koncie całkiem sporo powieści, które zbierają całkiem niezłe recenzje. Bardzo więc byłam ciekawa jaka będzie moja opinia o twórczości autora, bo z tymi tzw. bestselerowymi powieściami różnie bywa😉 Jeżeli chcecie poznać moje wrażenia z lektury to zapraszam do zapoznania się z tą recenzją.

Kiedy rok po porwaniu ośmioletnia Kathy Stone zostaje znaleziona na poboczu drogi daleko od rodzinnego miasteczka wszyscy bardzo są ciekawi tego co ją spotkało. Niestety strumatyzowana dziewczynka nie mówi, zachowuje spory dystans i paniką reaguje na wiele różnych zdarzeń i bodźców. Jej matka szuka więc pomocy u terapeutki dziecięcej Robin Hart. To tam w pokoju zabaw dziewczynka zaczyna czuć się bezpiecznie i poprzez swoją zabawę zaczyna pokazywać to, co ją trapi. Robin widziała już wiele, kiedy jednak dziewczynka w wiktoriańskich domku dla lalek zaczyna odgrywać przerażające sceny kobieta jest w szoku. Tym bardziej, że wszystko wskazuje, że odgrywa ona sceny nierozwiązanych morderstw. Gdy Robin kontaktuje się z policją wszystko się komplikuje i może się okazać, że tym sposobem niechcąco ściągnęła ona na siebie i dziewczynkę prawdziwe niebezpieczeństwo…

Powieść wciągnęła mnie od pierwszej strony. Im bardziej zagłębiałam się w historię Kathy i Robin, tym bardziej byłam ciekawa co dalej. Akcja toczy się żwawym tempem, co rusz zaskakując czytelnika. Opisy są plastyczne i przemawiające do wyobraźni, a styl autora dynamiczny i porywający. Opisana historia jest dosyć mroczna, a sceny odgrywane przez dziewczynkę zestawione z faktycznymi zbrodniami szokujące. Autor pokazuje nam zakamarki umysłu psychopatycznego mordercy, a to mrozi krew w żyłach. Uczynienie bohaterką małej dziewczynki jest zabiegiem powodującym, że emocje wyzwalające się w czytelniku podczas czytania są silniejsze. Zadaniem dorosłych powinno być czuwanie nad bezpieczeństwem i prawidłowym rozwojem dzieci, tymczasem niestety zdarza się, że to Ci co powinni chronić wyrządzają swoim podopiecznym największą krzywdę.

Bohaterowie stworzeni przez autora są bardzo ciekawi, prawdziwi i przekonywujący, wzbudzający emocje. Muszę powiedzieć, że Robin momentami mnie irytowała. Nie potrafiłam zrozumieć, że dorosła kobieta, psychoterapeutka może mieć taki unikający i lękowy stosunek do własnej matki. Rozumiem, że autor chciał w ten sposób pokazać jak wiele krzywdy wyrządzają toksyczne relacje. Jednak bardziej realistycznie byłoby dla mnie gdyby Robin miała już te kwestie przepracowane i zamknięte. Bardzo ciekawie też autor wykreował postacie rodziców Kathy, ukazując różnice w ich podejściu. A postać matki Kathy na tle na przykład matki Robin mocno kontrastuje dostarczając czytelnikowi refleksji na temat macierzyństwa i możliwych postaw przybieranych przez matki.

Zakończenie może nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo autor od jakiegoś czasu udzielał nam wskazówek, jednak całość bardzo mi się podobała, przeczytałam ją z ogromnym zainteresowaniem i mam nadzieję, że powstaną kolejne tomy z tymi bohaterami, gdyż z ogromną przyjemnością bym o nich przeczytała. Bez względu na to jednak, czy będzie kolejny tom, czy nie, wiem, że po kolejne powieści autora sięgnę z pewnością.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ŚWIAT KSIĄŻKI.

„Córka Wiatrów” MAgdalena Kordel

CÓRKA WIATRÓW

  • Autor: MAGDALENA KORDEL
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 25.09.2024r.

Książki Magdaleny Kordel bardzo lubię. Na moim blogu znajdziecie recenzje całej serii „Tajemnice” („Zanim wyznasz mi miłość”, „Ty albo żadna”, „Dom sekretów”, Ktoś do kochania”) oraz powieści „A ja na Ciebie zaczekam”. Oprócz tego przeczytałam też „Serce z piernika”, „W blasku słońca”, „Bo nadal Cię kocham” i „Światełko w oknie”. Jeszcze żadna z nich mnie nie rozczarowała i zawsze jest klimatycznie, pozytywnie, miło i mądrze. Tym razem postanowiłam sięgnąć po serię, której akcja dzieje się w XIX wieku pt. „Wilczy dwór”. Pierwszy tom tej serii „Córka wiatrów” pierwszy raz ukazał się w 2017 roku. Z okazji premiery drugiego tomu „Narodziny wilczycy”, która miała miejsce 25.09.br ta powieść również ukazała się w nowym wydaniu i dzięki temu miałam okazję się z nią zapoznać. Za co dziękuję wydawnictwu Znak. Na stronie autorki niedawno pojawiła się zapowiedź trzeciego tom pt. „Czas nadziei”, który ma ukazać 23 listopada. Ponieważ lektura dwóch pierwszych tomów już za mną, a wrażenia są jak najbardziej pozytywne na pewno sięgnę też po trzeci tom. Zanim to jednak nastąpi chciałam się w Wami podzielić wrażeniami z lektury „Córki wiatrów”.

Konstancja kilka lat po śmierci męża samotnie zarządza Wilczym Dworem. Przeżyła straszne chwile – stratę ukochanego, klęskę Powstania Listopadowego , walkę o majątek i przyszłość. Przetrwała silniejsza i wydaje się, że wszystko teraz będzie już szło spokojnie. Do czasu aż w Wilczym Dworze nieoczekiwanie pojawia się dawny przyjaciel. Przynosi ze sobą tragiczne wieści i niespodziewane komplikacje. Wobec nowych zdarzeń kobieta jest zmuszona porzucić bezpieczną samotność i stawić czoła nowym wydarzeniom. Czy da sobie z nimi radę? Tym bardziej, że będzie zmuszona też zmierzyć się ze swoimi własnymi uczuciami?

Książka bardzo mi się podobała. Przyjemnie mi się ją czytało. Bardzo lubię styl autorki. Spokojny, a jednocześnie kojący, niosący ciepło i pozytywne emocje. Magdalena Kordel po raz kolejny stworzyła świetnych bohaterów. Sama Konstancja to bardzo ciekawa postać kobieca, silna, ale jednocześnie skomplikowana, z własnymi emocjami, słabościami i trudnościami do przezwyciężenia. Bardzo oryginalną i dodającą kolorytu postacią jest Pelasia, ale polubiłam bardzo również Hieronima i inne postacie drugoplanowe. Narracja jest trzecioosobowa, co pozwala nam bardziej bezstronnie obserwować wydarzenia. Autorka doskonale oddała rozterki emocjonalne głównej bohaterki. Jej przemyślenia, odczucia, spostrzeżenia, czytało się bardzo przyjemnie, gdyż to świadoma, inteligentna kobieta, która za ogromną siła i determinacją skrywa dużą wrażliwość. Bardzo chętnie przeniosłam się do XIX-wiecznego dworu. Takie historie toczące się w zupełnie innych czasach i środowisku pozwalają oderwać się od rzeczywistości i być świadkiem niedostępnych nam w codziennym życiu doświadczeń. Ja bardzo przyjemnie spędziłam czas na Wilczym Dworze, ogromnie polubiłam jej bohaterów. Za mną już lektura drugiego tomu, w którym coś bardzo mnie zaskoczyło, ale co to napiszę Wam wkrótce w recenzji. I z wielką niecierpliwością oczekuję już tomu trzeciego i dalszego ciągu losów tej niezwykłej kobiety. A tych z Was, którzy jeszcze serii nie znają, a lubią powieści obyczajowe z elementami historii bardzo gorąco zachęcam do lektury. Czytajcie!

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.

„Największa radość, jaka nas spotkała” Claire Lombardo

NAJWIĘKSZA RADOŚĆ, JAKA NAS SPOTKAŁA

  • Autor: CLAIRE LOMBARDO
  • Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
  • Liczba stron: 704
  • Data premiery: 25.09.2024r.

Czasem zdarza mi się sięgać po debiuty literackie. Najczęściej jednak są to kryminały i thrillery. Tym razem jednak sięgnęłam po debiutancką powieść obyczajową. „Największa radość, jaka nas spotkała” Claire Lombardo od Wydawnictwa Świat Książki zwróciła moją uwagę przepięknym wydaniem. Piękna, zielona okładka ze złoconymi, mieniącymi się literami mnie zachwyciła.  Opis książki również wydawał się bardzo ciekawy. Jedyne co mnie trochę przerażało przed sięgnięciem po lekturę, to jej objętość, bo powieść na ponad 700 stron. Przeczytałam jednak i dzisiaj chciałaby się z Wami podzielić moimi wrażeniami po lekturze.

Powieść ta opowiada historię  Marylin Connoly i David’a Sorenson’a, którzy zakochali się w sobie w latach siedemdziesiątych. Choć wiele ich różniło od początku poczuli ze sobą silną wieź, zdecydowali się być razem i kilkadziesiąt lat później się rodzicami czterech dorosłych córek,  z których każda na swój sposób zmaga się z życiem. Najstarsza Wendy po stracie ukochanego męża i wcześniejszej stracie dziecka, ucieczki szuka w alkoholu i seksie z młodszymi mężczyznami. Violet, niegdyś ambitna prawniczka, teraz wzorowa żona i matka, mierzy się ze swoimi lękami i trudną przeszłością. Lisa – świeżo mianowana profesorka, której życie osobiste jest dalekie od ideału, dowiaduje się, że jest w ciąży i musi podjąć decyzję co dalej. Najmłodsza Grace – pieszczoszek rodziców, ma przed nimi sporo tajemnic i czuje, że pogubiła się w życiu. Kiedy w rodzinie Sorensonów pojawia się piętnastoletni Johan – oddane do adopcji dziecko jednej z córek, o którym rodzice nie wiedzieli, jej członkowie muszą się zmierzyć z rodzinną historią, tajemnicami, niedopowiedzeniami i mnóstwem sprzecznych uczuć.

„Największa radość, jaka nas spotkała” to powieść wielowymiarowa, niezwykła w swojej prostocie i ukazaniu najważniejszych aspektów życia. Jest to przede wszystkim powieść o rodzinie, jej dobrych, jak i tych mrocznych odcieniach. To opowieść o miłości małżeńskiej, fascynacji, namiętności, przyjaźni, ale także o miłości rodziców do dzieci i dzieci do rodziców, jak również o trudnej miłości siostrzanej. Ukazuje ona bardzo prawdziwy obraz rodziny i życia, gdzie obok miłości, wsparcia, podziwu, są również te trudniejsze uczucia – zazdrość, poczucie osamotnienia, niezrozumienia, złość.

Powieść składa się z czterech części, nazwanych od pór roku (wiosna, lato, jesień, zima) co możemy odczytać również metaforycznie. Łącznie zawiera 34 rozdziały. Rozdziały, w których akcja toczy się współcześnie, przeplatają się z historią małżeństwa. Zaczyna się ona w 1975 roku, gdy Marylin i David się poznali, opowiada o tym jak rozwijała się ich znajomość, jak przekształciła się w małżeństwo, a także opisuje momenty pojawienia się kolejnych dzieci i wpływ jaki to miało na ich relację. Z jednej strony idealne małżeństwo – łączy ich niesamowita więź – tak silna, że nawet po dziesięcioleciach małżeństwa nadal potrafią patrzeć na siebie z miłością, namiętnością i fascynacją. Powieść pokazuje jednak, że nawet najwspanialsze małżeństwo nie jest wolne od problemów, rozterek, kryzysów, poczucia samotności i żalu. Pokazuje też, że dorastanie z rodzicami, którzy są ze sobą tak blisko, oprócz solidnych fundamentów może też wytworzyć w dzieciach poczucie osamotnienia i zagubienia. Książka doskonale pokazuje, że nawet najwspanialsza relacja nie uchroni nas przed naszą mroczną stroną, która wpisana jest w człowieczeństwo. Ukazuje złożoność i wielowymiarowość relacji międzyludzkich.  Mnie bardzo poruszyło podejście autorki do macierzyństwa. Przedstawia je jako wielkie błogosławieństwo, ale zarazem wielką odpowiedzialność i ciężar. Doskonale oddaje to cytat:

Nigdy nie wytłumaczyła córce tego wszystkiego „Dzięki tobie dowiedziałam się, że moje serce to tak naprawdę bezdenna otchłań radości i rozpaczy”. Nie powiedziała nigdy: Nadałaś sens mojemu życiu i zrujnowałaś je jednocześnie”.

Macierzyństwo ukazane więc jest w powieści bardzo prawdziwie, odarte z obecnej często w społecznym przekazie i mediach społecznościowych idealizacji. Doskonale pokazuje, że macierzyństwo diametralnie zmienia życie, to niewyobrażalna miłość, radość i szczęście, ale momentami również ogromny lęk, poczucie zagubienia, zmęczenia i rozpaczy. Świetnie ukazane są również różne etapy rodzicielstwa, gdy po słodkim, ale ogromnie męczącym okresie bycia rodzicami małego dziecka, przechodzi się w etap szkolny, gdzie dziecko staje się trochę bardziej samodzielne, ale nadal potrzebuje rodzica, który jest dla niego ważny i nagle jak obuchem w łeb dostaje się okresem nastoletnim, gdzie te ukochane i wypieszczone dzieciątko staje się nagle wyrośniętym, momentami prawie obcym człowiekiem, z wiecznym pretensjami, buntem, fochami, który przestaje liczyć się z opinią rodziców, a czasem nawet za wszelką cenę chce zrobić im na przekór. Ja właśnie jako matka znajduję się na tym etapie, dlatego czytanie o tym było dla mnie wielką ulgą i oczyszczeniem.

Akcja powieści toczy się niespiesznie, styl jest specyficzny – zaczynając czytać skojarzyłam go z powieściami, które powstały dziesięciolecia temu. Jest on inny, mniej prosty i bezpośredni niż w większości współczesnych powieści. Po kilku stronach jednak się do niego przyzwyczaiłam i otulił mnie on jak ciepły kocyk. To prawdziwa literatura piękna! Lektura tej powieści niesie ze sobą wiele emocji, skłania do refleksji, na temat złożoności relacji międzyludzkich, zwłaszcza tych w rodzinie. Pokazuje, że nawet w bliskich relacjach są takie momenty, gdy sami musimy stawić czoła swoim demonom. Autorka doskonale oddała głębię psychologiczną postaci. Każda z nich ma w sobie i dobro, i zło, blaski i cienie.

Jeżeli szukacie lektury życiowej, które poruszy w Was przeróżne emocje, da Wam do myślenia, a jednocześnie pozostawi z uczuciem ukojenia to  koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Powieść bardzo dojrzałą, pełną. Zasługuje to na podkreślenie tym bardziej, że to debiut. Jest to naprawdę piękna, poruszająca i trafiające w serce lektura i ja na pewno sięgnę po kolejną książkę autorki, kiedy tylko się ukaże😊

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ŚWIAT KSIĄŻKI.

„Księgarnia w Paryżu” Kerri Maher

KSIĘGARNIA W PARYŻU

  • Autor: KERRI MAHER
  • Wydawnictwo: ZNAK JEDNYM SŁOWEM
  • Liczba stron: 347
  • Data premiery: 11.09.2024r.

Czy może być coś wspanialszego dla miłośnika książek niż powieść, której akcja toczy się w środowisku ściśle z nimi związanym? Gdzie bohaterami są inni miłośnicy książek, pisarze, wydawcy i inni ludzie związani z tą branżą? Gdzie akcja toczy się wokół książek, gdzie one są bohaterami, równie ważnymi jak ludzie? Myślę, że nie😉 Dlatego jako książkohollik, gdy usłyszałam o zapowiadanej premierze „Księgarni w Paryżu” autorstwa amerykańskiej pisarki Kerri Maher wydanej nakładem wydawnictwa Znak Jednym Słowem, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Do tego do mnie jako do absolwentki kulturoznawstwa dodatkowo przemówił fakt, że jest to książka oparta na faktach, opowiadająca o losach prawdziwej paryskiej księgarni w latach XX-lecia międzywojennego. Był to niesamowity okres w Paryżu, gdzie życie bohemy artystycznej było niezwykle barwne. A w powieści możemy spotkać takie niesamowite ikony literatury jak Ernest Hemingway, F. Scott Fitzgerald, James Joyce i wiele, wiele innych. Jedyne czego się obawiałam, że ta książka, tak jak często jej podobne, zostanie przeładowana datami i faktami historycznymi i może okazać się nurząca. Czy tak się stało? Jeżeli chcecie się tego dowiedzieć, zapraszam Was do lektury poniższej recenzji😊

Sylvia Beach, amerykanka w 1917 roku przeprowadza się do Paryża, zainspirowana francuską księgarnią, w której spotyka się śmietanka literacka podejmuje decyzję o otwarciu anglojęzycznej księgarni Shakespeare and Company. Czytelnik ma okazję obserwować funkcjonowanie księgarni, w której pojawiają się ważni amerykańscy, ale też i francuscy, i nie tylko, pisarze. Szczególne miejsce zajmuje tam James Joyce, autor, którego Sylvia bardzo ceni. Pod wpływem różnych okoliczności podejmuje nawet decyzję o wydaniu zakazanej w Stanach powieści Joyce’a „Ulisses”. Dla tego dzieła Sylvia ryzykuje wszystko – reputację, pieniądze, istnienie księgarni. Czy było warto? To dzięki niej świat może przeczytać to obsceniczne arcydzieło XX wieku, nawet jeśli konsekwencją tego jest przyjaźń Sylvii z Joyce’em.

Powieść składa się z czterech części, z których każda obejmuje jakiś przedział czasowy i łącznie zawiera trzydzieści rozdziałów.  Z wielkim zaciekawienie i przyjemnością poznawałam losy Sylvii i jej księgarni splecione mocno z sceną literacką paryskiego XX-lecia międzywojennego. Autorka świetnie wykreowała główną bohaterkę, bardzo dobrze ukazała jej relację z innymi, jej wątpliwości, przemyślenia, obawy. Czytałam tę książkę z wielką przyjemnością. Książkę o kobiecie, które dokonała rzeczy wielkich, która przeszła do historii, ale która była kobietą z krwi i kości, ze swoimi wątpliwościami, obawami, lękami. Powieść dobitnie pokazuje, że żeby robić w życiu rzeczy ważne nie trzeba być cyborgiem, ponad przeciętnym człowiekiem, można być kobietą momentami niepewną, z obawami, wątpliwościami. Jeśli natomiast decydujesz się na działanie mimo słabości, mimo obaw, kierując się sercem i intuicja możesz wiele dokonać. Bardzo podobał mi się sposób w jaki autorka oddała ducha epoki, klimat Paryża i ludzi żyjących literaturą. Czułam, że jest to towarzystwo, do którego chciałabym należeć, w którym bym się odnalazła. Przedstawiona przez Kerri Maher historia toczy się w latach 1917-1936 i większość przedstawionych tam postaci i wydarzeń faktycznie miała miejsce. Jak przeczytałam w Nocie od autorki Sylvia zamknęła swoją księgarnię w czasie II wojny światowej, gdy znalazła ona się w niebezpieczeństwie, ratując jej księgozbiór i nigdy już nie otworzyła jej ponownie. Istnieje jednak w Paryżu księgarnia o nazwie „Shakespeare and Company”. Znajduje się ona dziesięć minut spacerkiem od oryginalnej i powstała w 1951 roku jako „Le Mistral”, zmieniła swoją nazwę w 1964 roku, w czterechsetlecie urodzin Williama Shakespeare’a. Obecnie miejsce to stanowi hołd dla oryginalnej księgarni Sylvii, umieszczone są tam tabliczki i informacje o oryginalnej księgarni. Wyniosłam więc z lektury tej powieści, oprócz wielu pozytywnych wrażeń i emocji również nowe marzenie – odwiedzić Paryż i księgarnię „Shakespeare and Company” by choć przez chwilę poczuć ten wspaniały klimat i przenieść się w czasy, o których dane mi było czytać. Zachęcam Was gorąco do lektury tej powieści, nie pożałujecie. Lektura tej powieści to niesamowita literacka podróż, pełna emocji, barw i zapachów.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK JEDNYM SŁOWEM.