
GLENNKILL. SPRAWIEDLIWOŚĆ OWIEC
- Autorka: LEONIE SWANN
- Wydawnictwo: GRUPA WYDAWNICZA RELACJA
- Cykl: SPRAWIEDLIWOŚĆ OWIEC (tom 1)
- Liczba stron: 384
- Data premiery:13.11.2024
- Data 1. wyd. pol.: 1.07. 2006
- Data premiery światowej: 1.08.2005
„Glennkill. Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann dostałam lata temu od mojej przyjaciółki na urodziny. Tak spodobała mi się ta publikacja, że wypożyczałam ją różnym czytającym nagminnie, do momentu, gdy któryś z nich mi ni jej nie oddał🙄. Wiedząc o wznowieniu poprosiłam Wydawnictwo Relacja o sprezentowanie mi jednej sztuki😁. Dość dobrze pamiętam, że książka ogromnie mi się podobała i w sposobie ujęcia tematu, i w sposobie narracji. Grupa Wydawnicza Relacja sprawiła mi ogromną radość obdarowując mnie niespodzianie wznowionym nakładem tej pozycji, która po raz pierwszy na polskim rynku znalazła się 1 lipca 2006 roku. Czytaliście już tę premierę z 13 listopada br.? Jeśli nie, to szczerze do tego zachęcam.
Stado tytułowych owiec znajduje swego pasterza, Georga Glenna „przy ścieżce ze szpadlem w brzuchu”, do tego ze śladem kopyta owczego na piersi. Ustaliwszy, że Georgowi należy się sprawiedliwość zaczynają poszukiwać sprawcy zbrodni poczynionej na swym dobrodzieju, który obiecał im podróż do Europy. A one „(…) też chciałyby zwiedzić Europę, bo wyobrażały sobie, że jest to olbrzymia łąka pełna jabłonek.” Tym samym odkrywają liczne animozje, stare blizny czy przestępstwa, które trawią mieszkańców Glennkill. „(…) Ta wieś jest jak przegniłe jabłko. (…) Psuje się od środka. Tak jak jabłko”. Czy uda im się wytypować mordercę?

Choć do wznowienia książki przyczynił się zapewne pomysł jej ekranizacji (według Lubimy Czytać: „film w gwiazdorskiej obsadzie, w którym wystąpią między innymi Hugh Jackman, Emma Thompson i Nicholas Brown. Reżyserii podejmie się twórca „Minionków” Kyle Balda, a za scenariusz odpowiada Craig Mazin („The Last of Us”) to miło było sięgnąć po tę pozycję po latach. Okazało się, że mimo, iż powieść nie czytałam z takim ogromnym entuzjazmem jak lata temu czas poświęcony książce uważam, za dobrze wykorzystany.
Tym bardziej, że owce mają sporo do zaoferowania w zakresie swych zwyczajów, preferencji kulinarnych, lęków, postrzegania świata i sposobu myślenia. Owcza narracja nie do podrobienia😁.
„(…) W końcu uzgodnili, że dobry pasterz to taki, który nigdy nie przycina jagnięciu ogonka, nie ma pasterskiego psa, daje owcom dużego dobrego jedzenia (…) i nosi wyłącznie ubrania z produktów własnego stada, jak choćby jednoczęściowe kabotki z przędzy, w których wyglądałby naprawdę ładnie, bo prawie jak owca. Naturalnie wiedziały, że istoty tak doskonałej nie ma na całym świecie….” – „Glennkill. Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann.
Czy chociażby:
„(…) Ludzie nie mają duszy. Nie ma duszy, nie ma i ducha. To proste. (…)
– Każde jagnię wie, że dusza mieszka w zmyśle węchu. A ludzie nie mają dobrych nosów…” –„Glennkill. Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann.
Mam swoje ulubione fragmenty. Niezwykle rozśmieszyła mnie scena z konfesjonałem (strona 259). Otello w konfesjonale bezcenny😁. Generalnie pomysł widzianych w różnym niespotykanym miejscu owiec, a w szczególności czarnego barana okazał się bardzo dobry. Faktycznie w ciemności mógł on uchodzić za całkiem kogoś innego, kogo mogłyby się bać mające coś na sumieniu dusze😉. Wśród postaci ludzkich nie ma swego ulubieńca. Leonie Swann zadbała, by nikt nie wysunął się na pierwszy plan. Stwierdzam więc, że głównego bohatera na dwóch nogach nie ma. Czy rzeźnik Ham, czy pasterz Gabriel, czy młoda Rebeka, czy inspektor Holmes, czy świętoszka Beth, czy sam „Bóg” i inni pojawiają się w książce wyłącznie jako dodatki, jako ciekawostki, które stają się dla owiec przedmiotem badań, podsłuchów, obserwacji itd. Zresztą wśród owiec też nie ma jednego głównego bohatera. Na początku myślałam, że będzie nią Panna Maple, osobowościowo wzorowana na mej ulubienicy z serii Agathy Christie – Pannie Marple. Obie posiadające wnikliwe spojrzenie, obie zasłuchane w swe myśli, intuicję, obie kontemplujące własne obserwacje. Później miałam wrażenie, że czarny baran Otello odegra ważną rolę. Trzecim z kolei typem był Melmoth Wędrowiec, który również nie okazał się dominującym charakterem. I tak mogłabym moje omyłki jeszcze więcej mnożyć. Leonie Swann poszła całkowicie w innym kierunku. Skupiła się na zbiorowym głównym bohaterze, którym jest stado owiec. Zresztą bardzo miło zaprezentowała jego członków na samym początku w części „Dramatis oves w kolejności pojawiania się”. Ja już przy czytaniu tego fragmentu zaczęłam przypominać sobie co nieco😏.
Książka składa się z dwudziestu czterech zatytułowanych rozdziałów. Narracja jest trzecioosobowa. Język prosty, zwięzły. Fabuła oparta na poszukiwaniu sprawcy śmierci Georga i na perypetiach owczo – ludzkich, owczo-owczy i ludzko-ludzkich. Bardzo brakowało mi rozwiniętego motywu Zimowego jagnięcia, który idealnie wpasowałby się w trend powieści. Ze zdziwieniem czytałam o tragicznej historii Otella, której autorka poświęciła trochę miejsca. Kompletnie zapomniałam o tym wątku zapamiętując tylko emocje, które towarzyszyły mi przy czytaniu po raz pierwszy tj.; rozbawienie, niedowierzenie, zachwyt, uczucie skrajnej nowości i niepodrobienia. Warto więc sięgać do pozycji czytanych lata temu. Okazuje się, że przyjemność z czytania nadal jest, a wiele wątków widzianych jest z całkiem innej strony.
Dziękuję Wydawnictwo Relacja za relaks spędzony z książką. Apetyt rośnie. Nie mogę się doczekać, by przypomnieć sobie, co działo się potem w drugiej części zatytułowanej „Triumf owiec”.
Moja ocena: 8/10
We współpracy z Grupą Wydawniczą Relacja.




Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.