„Nikt nie odpisuje” Eun-jin Jang

NIKT NIE ODPISUJE

  • Autorka: EUN-JIN JANG
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 240
  • Data premiery : 12.12.2022
  • Data premiery światowej: 28.09.2009

Wydawnictwo Tajfuny wydaje niebanalną prozę i to nie tylko współczesną, lecz co ważniejsze już dawno zapomnianą (jak seria Tajfuny Mini obejmująca prozę azjatycką, „prezentująca dzieła pisarzy i pisarek pierwszej połowy XX wieku, którzy nie byli wcześniej tłumaczeni na język polski, a zdecydowanie na to zasługują.”). W dobie współczesnego konsumpcjonizmu, powierzchowności, szybkich książek i płytkich treści, tylko dla przyjemności to bardzo zacna misja, którą doceniam od momentu, gdy trafiłam na publikacje tego wydawnictwa (jak: „Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno, „Zmierzch” Osamu Dazaia, „Ministerstwo moralnej paniki” Amandy Lee Koe, „Grobowa cisza, żałobny zgiełk” Yōko Ogawy, „Wyznania” Kanae Minato, „Ukochane równanie profesora” Yōko Ogawy, „Kameliowy Sklep Papierniczy” Ito Ogawy). Wszystkie przywołane tytuły są warte Waszej uwagi😊 👍. Z zasobów  Legimi wyciągnęłam publikację, która debiutowała na rynku światowym w 2009 roku pt. „Nikt nie odpisuje” Eun-jin Jang. Sama autorka jest ciekawa. Okazuje się, że ma siostrę bliźniaczkę, która również pisze😏, o czym dowiedziałam się z opisu wywiadu zamieszczonego na końcu książki. Dowiedziałam się również, że psi niewidomy bohater został zainspirowany prawdziwym zwierzęciem autorki, który odszedł w wieku dwunastu lat po wieloletniej ślepocie. 

(…) podczas podróżowania nasze serca i głowy są najbardziej otwarte. To czas, kiedy najgłębiej nad wszystkim się zastanawiamy. Czas, kiedy możemy przemyśleć sobie sprawy, którym. Innym przypadku nigdy nie poświęcilibyśmy ani jednej myśli albo na które do tej pory nie potrafiliśmy znaleźć chwili.” – Nikt nie odpisuje” Eun-jin Jang.

Głównym bohaterem historii jest Jihun, który od trzech lat podróżuje bez konkretnego celu ze swym przyjacielem – psem, trzynastoletnim niewidomym Choćkiem. Jihun przemierza różne drogi, odwiedza różne miejsca, nocuje w różnych hotelach lub pod gołym niebem. Prawie niczego ze sobą nie nosi, oprócz empetrójki i książki. Spotyka różne osoby, które mianuje kolejnymi cyframi. Towarzyszką opisywanej w powieści części podróży jest Pani numer 751, którą Jihun spotkał, gdy w metrze próbowała sprzedać swą powieść. To nie jedyna spotkana przez Jihuna osoba, którą czytelnik poznaje. W toku opowieści główny bohater wspomina swoją rodzinę (rodziców, brata i siostrę), wchodzi w powielane telefoniczne interakcje ze swym przyjacielem, przywołuje numer 239 – licealistkę spotkaną na przystanku czy 412, która nie wróciła do autobusu w trakcie przerwy, z powodu do którego Jihun chciał koniecznie dotrzeć oraz numer 367 fan gosiwonu, mini pokoi hotelowych o wielkości 8 metrów kwadratowych. Każdy jego dzień praktycznie kończy się pisaniem listu do osób poznanych w drodze. Każdy jego dzień obfituje również w pragnienie otrzymania odpowiedzi, który w teorii miał zakończyć tę podróż. 

(…) Książki muszą się kończyć, żeby i rozpacz mogła się kiedyś skończyć.” – Nikt nie odpisuje” Eun-jin Jang.

Bo oprócz historii Jihuna i źródła jego podróży jest to również książka o książkach, które są czytane, sprzedawane i pisane w trakcie relacjonowanej podróży. 

To bardzo dobra książka, wyjątkowa. Jej wyjątkowość wynika głównie z postaci głównego bohatera, który z konkretnych powodów wyruszył w podróż. Urzekła mnie jego osoba; walczący z jąkaniem, tęskniący za dziewczyną, która go rzuciła, próbujący wchodzić w interakcje z drugim człowiekiem, by poradzić sobie z własnymi traumami. Do tego rewelacyjna postać 751, którą raz się lubi, raz niekoniecznie. Lubię takie postaci wielowymiarowe, złożone, szczególnie gdy są kobietami. Jej styl postępowania, myślenia zwraca uwagę. Która z nas mogłaby się zachować jak 751 ??? 

Narracja jest płynna. Opisywane wątki mnie nie znudziły. Dotykają uniwersalnych prawd życiowych związanych z samotnością, stratą, tęsknotą, pragnieniami bycia zrozumianym, lubianym i uznanym. Historia popłynęła trochę w innym kierunku niż się spodziewałam. Zakończenie mnie zaskoczyła, choć – przyznaję – złożyła postać Jihuna w komplementarną całość. Język jest prostolinijny jak na prozę azjatycką przystało. Podjęte tematy skłaniają jednak do refleksji mimo jego prostoty. Za Jihunem ciągną się liczne wspomnienia i traumy, z którymi stara sobie radzić. Po przeczytaniu ostatniej strony poczułam za tym bohaterem ogromną tęsknotę. Aż chciałoby się do niego wrócić. Zobaczyć, jak potoczyła się jego dalsza historia. 

Konstrukcja książki jest prosta. Składa się z krótkich fragmentów ponumerowanych kolejno. Osią są miejsca i ludzie, których Jihun spotyka w swej podróży. Punktem wspólnym są hotele, które odwiedza i restauracje, które nie zawsze mile witają Choćka😏. Motyw psa i jego pierwotnego pana – dziadka głównego bohatera urzekł mnie dodatkowo. 

To interesująca, wartościowa proza. Może nie jest arcydziełem, ale ze względu na opis bohaterów i ich arcyciekawe cechy  oraz sposób bycia zasługuje na Waszą uwagę. Idealna pozycja dla fanów wymagającej literatury, która skłania do myślenia i głębszej refleksji. To kolejna, wyjątkowa miniaturka literacka do której przeczytania Was zachęcam. Nie powinna pozostawić Was obojętnym😉. 

Moja ocena:9/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO FAJFUNY, a ja przeczytałam ją w formie e-booka na Legimi.

„Odroczone szczęście” Anna Ficner-Ogonowska

ODROCZONE SZCZĘŚCIE

  • Autor: ANNA FICNER-OGONOWSKA
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Cykl: ALIBI NA SZCZĘŚCIE (tom 5)
  • Liczba stron: 672
  • Data premiery: 23.10.2024

Jak wspomniałam w zapowiedzi serię Anna Ficner – Ogonowska pt. „Alibi na szczęście” czytałam kilka lat temu i byłam pod wrażeniem pozytywności i ciepła zawartego w niej W maju 2024 roku Wydawnictwo Znak wznowiło całą serię w nowej, pięknej szacie graficznej. 23 października ubiegłego roku ukazał się kolejny tom serii pt. „Odroczone szczęście”, a ja u progu roku 2025 wracam do Was z opinią na temat tej pozycji👍. 

Akcja książki toczy się wokół kilku postaci, których losy przeplatają się w zaskakujący sposób; Hani i Mikołaja, którzy zostali rodzicami, Dominiki zaniedbywanej przez Przemka czy Flory, której śmierć zagląda w oczy całkiem natarczywie. Wszystkie postacie powieści, cechuje doświadczanie szeregu wyzwań związanych z miłością, przyjaźnią i wiernością sobie, a także odnoszących się do codzienności, która czasem z dnia na dzień jest coraz trudniejsza. „Odroczone szczęście” to książka, która przez cały czas stawia pytania o to, co w życiu jest najważniejsze. Co sprawia, że czujemy się spełnieni? Czy można odnaleźć szczęście po latach? I co zrobić, kiedy życie nie idzie po naszej myśli?

Ficner-Ogonowska w tej książce skupia się na przedstawieniu różnych aspektów życia codziennego, w którym nie zawsze wszystko układa się tak, jakbyśmy tego pragnęli. Opowiada o rozterkach bohaterów, o ich potrzebie znalezienia szczęścia, o momentach wątpliwości i zagubienia, ale także o tych chwilach, które mogą prowadzić do spełnienia.

Anna Ficner-Ogonowska pisze w sposób bardzo przystępny i ciepły, co sprawia, że książkę czyta się płynnie. Styl autorki jest pełen delikatności, ale i momentami ostrości, zwłaszcza kiedy opowiada o trudnych decyzjach bohaterów. Książka jest napisana w narracji trzecioosobowej, co pozwala na lepsze zrozumienie rozterek bohaterów i ich przemyśleń. Autorka zwraca uwagę na detale, które budują atmosferę, a także na emocje bohaterów, które są w niej wyraźnie obecne. Tempo narracji jest raczej spokojne, co w przypadku tego rodzaju powieści jest plusem. Książka rozwija się stopniowo, a rozważania bohaterów o ich życiu i wyborach sprawiają, że czytelnik może się z nimi utożsamić. Z drugiej strony, niektóre wątki rozwijają się zbyt powoli, co może wpłynąć na odczucie pewnej monotematyczności.

To dobra książka obyczajowa, napisana w płynnym stylu, którą czyta się przyjemnie. Nie ukrywam, że pozycja ta zdecydowanie jest dla fanów książek tego gatunku. Ja od czas do czasu w mych planach czytelniczych lubię zatracić się w zagadkę kryminalną czy psychologiczny thriller. Nie ukrywam więc, że książek Pani Anny nie mogłabym czytać jedna po drugiej. Bez wątpienia jednak „Odroczone szczęście” to proza, która łączy w sobie elementy dramatu obyczajowego, romansu i refleksji nad życiem. Jest książką, która angażuje emocjonalnie i skłania do zastanowienia się nad tym, co w życiu naprawdę ważne. Anna Ficner-Ogonowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi tworzyć postacie, z którymi łatwo się utożsamić, co zawsze pomaga w odbiorze. To książka dla tych, którzy szukają lektury pełnej emocji, nieoczywistych wyborów i nadziei na lepsze jutro. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

„The Goal. Cel” Elle Kennedy

THE GOAL. CEL

  • Autorka: ELLE KENNEDY
  • Seria:  OFF-CAMPUS (TOM 4) 
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 442
  • Data premiery w tym wydaniu: 1.10.2024
  • Data 1. wyd. pol.: 31.05.2022
  • Data premiery światowej: 26.09.2016

W październiku ubiegłego roku miał również premierę od  Zysk i S-ka Wydawnictwo czwarty tom cyklu „Off-Campus” pt. „The goal. Cel„. Opinie o poprzednich tomach serii znajdziecie również na moim blogu: „The Deal. Układ”, The Mistake. Błąd  Do tego Autorka napisała serię „Briar U”; „Wyzwanie”,  „Rozgrywka” oraz „Avalon Bay” ; „Kompleks grzecznej dziewczynki” i „Reputacja niegrzecznej dziewczynki”. Ostatnio również Wydawca wypuścił na polski rynek pierwszy tom nowej serii „Campus Diaries” pt. „Efekt Grahama”. Bez względu na miejsce akcji i bohaterów wszystkie dotychczas przeczytane przeze mnie książki tej autorki są lekkie i skoncentrowane na losach młodych dorosłych tzw. gatunek „young adult”, z silnym wątkiem romansowym. Książki idealne do przeczytania w ramach nieskomplikowanej rozrywki . 

Po raz kolejny Elle Kennedy przeniosła czytelnika do świata młodych, ambitnych ludzi, borykających się z wyzwaniami życia studenckiego, związków i, oczywiście, pasji do sportu. Tak jak w przypadku poprzednich części fabuła skoncentrowana jest wokół jednej bohaterki, atrakcyjnej Sabriny James, zdolnej studentki, która marzy o karierze prawniczej i żyje pod ogromną presją, by spełnić oczekiwania swojego ojca. Jej życie zmienia się, gdy spotyka przystojnego Tuckera pewnego siebie, niezależnego hokeistę, który ma swoje ambicje, ale również bagaż trudnych emocjonalnych doświadczeń. Zanim ich historia nabierze rumieńców, pojawiają się liczne przeszkody związane z nieporozumieniami i różnicami w podejściu do życia, które mogą skomplikować każdą, nawet tę zbudowaną wydawać by się mogło na solidnych fundamentach, relację.

Książka z tych z gatunku; łatwa, prosta i przyjemna😁. Co oczywiście w tym przypadku poczytuję za mocną jej stronę. Elle Kennedy świetnie operuje równowagą między dramatem a lekkością, łącząc emocjonalne sceny z elementami lekkimi, romansowymi. Dzięki temu książka nie jest ciężka w odbiorze, a jednocześnie nie brakuje w niej momentów, które poruszają i skłaniają do refleksji. Główna akcja toczy się wokół relacji między głównymi bohaterami, ale autorka nie zapomina o innych wątkach – kontynuuje rozwój postaci z poprzednich tomów, wprowadzając ich na drugi plan, co pozwala utrzymać spójność serii.

Powieść ta nie jest wolna od stereotypów dla „young adult”. Sabrina jest zdecydowaną kobietą, która przez większość książki stara się zbalansować swoje ambicje akademickie z uczuciami, które zaczynają rodzić się do przystojnego hokeisty. Z kolei On to typowy „bad boy” z problemami, który kryje swoje uczucia za maską nonszalancji. Choć obie postacie są dość stereotypowe, Kennedy świetnie je rozwija, sprawiając, że stają się bardziej złożone.

Styl autorki jest pełen dialogów, które są naturalne i pełne emocji. To sprawia, że czytelnik od razu wciąga się w historię i szybko przyswaja wydarzenia. Mimo iż książka ma dość przewidywalny przebieg, Kennedy umiejętnie utrzymuje tempo, które zapewnia płynność narracji. Choć książka nie wprowadza niczego szczególnie nowego w gatunku, ma swoje momenty, które sprawiają, że przyjemność z czytania nie mija.

The Goal. Cel” ma swoje słabsze strony. Fabuła nie wnosi nic szczególnie oryginalnego, a służy wyłącznie przyjemności z czytania. Dla czytelników szukających ambitniejszej prozy zdecydowanie książki Elle Kennedy nie są dobrą lekturą. Część wątków jest dość przewidywalna, a postacie, mimo że sympatyczne i dobrze nakreślone, nie wyłamują się z typowych klisz literatury „new adult”. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„Czas nadziei” Magdalena Kordel

CZAS NADZIEI

  • Autor: MAGDALENA KORDEL
  • Seria: WILCZY DWÓR. TOM 3
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 360
  • Data premiery: 27.11.2024

Czas nadziei” Magdalena Kordel – strona autorska od Wydawnictwo Znak to trzeci tom udanej serii „Wilczy dwór”. Poprzednie to: „ Córka wiatrów” i  „Narodziny wilczycy” . Na mym blogu znajdziecie również  recenzje całej serii „Tajemnice” („Zanim wyznasz mi miłość”, „Ty albo żadna”, „Dom sekretów”, Ktoś do kochania”) oraz powieści „A ja na Ciebie zaczekam”. 

Wspomniana na początku wpisu premiera z końca listopada br. „Czas nadziei” to powieść, która łączy w sobie elementy obyczajowe z ciepłym, pełnym emocji tłem, tak jak cała seria To historia o nowych początkach, szukaniu sensu w trudnych momentach życia oraz o tym, jak nadzieja może zdziałać cuda. Fabuła rozpoczyna się od burzliwego rozstania Konstancji z Janem, która wraz z Tosią wyrusza w podróż do Wilczego Dworu, gdzie bohaterowie muszą zmierzyć się z osobistymi trudnościami i rozpocząć nowe rozdziały swego życia. Kordel zgrabnie wprowadza czytelnika w klimat małomiasteczkowego życia, gdzie pozornie spokojne dni skrywają niejedną tajemnicę.

W książce świetnie został oddany klimat małej mieściny, pełnej lokalnych zwyczajów i relacji. Autorka profesjonalnie maluje tło obyczajowe, w którym niewielkie gesty, codzienne interakcje i drobne zmiany w życiu bohaterów mają znaczenie. Oprócz tego, „Czas nadziei” to powieść pełna emocji i refleksji, co sprawia, że jest to książka idealna na długie, zimowe wieczory, kiedy potrzebujemy czegoś, co nas otuli. Bohaterowie książki to osoby, które przeżyły trudne chwile i teraz stoją przed wyzwaniem odbudowy swojego życia. Magdalena Kordel bardzo dobrze ukazuje ich emocjonalne zmagania, co pozwala na większą identyfikację z postaciami. Wprawdzie początkowo może się wydawać, że postacie są trochę jednowymiarowe, autorka z czasem odkrywa ich głębsze warstwy i motywacje. Niestety, chwilami postacie są zbyt przewidywalne, a ich decyzje wydawały się momentami zbyt jednorodne. To może sprawiać wrażenie, że historia utknęła w utartych schematach. Tak to jednak jest z prozą tego gatunku, w książkach obyczajowych niejednemu czytelnikowi nie przypadają do gustu niektóre z decyzji bohaterów, które wydają się mu zbyt naiwne lub idealistyczne. Ja też tak miałam z niejedną książką. 

Kordel pisze lekkim i przystępnym stylem, dzięki czemu książka płynie gładko, a jej fabuła jest łatwa do śledzenia. Mimo że książka porusza głębsze tematy, jak radzenie sobie z traumą, przebaczenie czy nadzieja, nie brakuje w niej momentów, które wprowadzają ciepły, radosny ton. Tym bardziej, że czas akcji został umiejscowiony w okolicy Bożego Narodzenia. Tempo narracji jest umiarkowane. Czasami akcja wyhamowuje, co może sprawić, że czytelnik poczuje się lekko znużony. Jednak każda z postaci przechodzi jakąś formę rozwoju, co sprawia, że śledzenie jej losów jest wciągające.

Jeśli szukasz powieści, która porusza ważne tematy, ale nie przytłacza zbyt ciężką narracją to „Czas nadziei” Magdaleny Kordel jest dla Ciebie. Autorka stworzyła opowieść, która choć nie zaskakuje, to jednak daje nadzieję na lepsze jutro i zachęca do pozytywnego spojrzenia na życie.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.

„Nie mówię żegnaj” HAN KANG

NIE MÓWIĘ ŻEGNAJ

  • Autorka: HAN KANG
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery : 24.01.2024
  • Data premiery światowej.: 09.09.2021

Nie mówię żegnaj” to czwarta książka Han Kang, którą zakupiłam, by zapoznać się z jej twórczością i wyrobić sobie własną opinię o utworach nagrodzonej. Poprzednie pozycje to „Biała elegia”, „Nadchodzi chłopiec” i wstrząsająca pod różnymi względami „Wegetarianka”. Wydawcą tegorocznej laureatki literackiej Nagrody Nobla w Polsce jest   Wydawnictwo W.A.B. . Książki są pięknie wydane. Mają niebanalne okładki, papier kremowy o znacznej gramaturze i najlepszą dla krótkowidzów czcionkę. Dla mnie to wydania idealne😁.

I tym razem Han Kang porusza w swej powieści trudne tematy społeczno – polityczne Korei. Tym samym edukując czytelnika w temacie podziału Korei na Północną i Południową, a także na walkę z komunizmem, którą własnym życiem przypłaciło kilka tysięcy jej rodaków. Fabuła fikcyjna oparta jest na relacji dwóch przyjaciółek, których choroba jednej zbliża je na nowo. Borykająca się z osamotnieniem, początkami depresji Kyŏng-ha odwiedza w szpitalu In-sŏn, którą poznała w tym samym roku co ukończyła uniwersytet. Kobiety połączyła wspólna pasja dziennikarska. Razem planowały zrobić ciekawy film. To z osobistej narracji Kyŏng-ha czytający dowiaduje się o losach rodziny In-sŏn, która związana jest z historią ludobójstwa w 1948 roku na wyspie Czedżu, skąd pochodzi jej rodzina. Na prośbę przyjaciółki Kyŏng-ha wyrusza w podróż do rodzinnego Czedżu. Wyrusza w podróż fizyczną i intelektualną. 

To bardzo poważna proza ociekająca krzywdą, niesprawiedliwością i przeogromną tęsknotą za bliskimi, których dane było bohaterom utracić. Jest napisana bardzo relacyjnie, wręcz osobiście. Nie wiem czy w powieści są wątki biograficznie autorki, ale czytając o matce In-sŏn, jej dzieciństwie, jej młodości, jej dojrzałym życiu i ciągłym poszukiwaniu brata miałam nieodparte wrażenie, że czytam historię prawdziwej rodziny. Dużo w tej narracji jest emocji, dużo przemyśleń, dużo rozliczeń choć tylko zasygnalizowanych w treści, nie narzucających. To właśnie cecha charakterystyczna w twórczości Han Kang, by nie dawać czytelnikowi jednoznacznych odpowiedzi. Bardziej tylko sygnalizować problem. 

Kyŏng-ha sprawdziła się w roli narratorki. Jest postacią niejednoznaczną. Dojrzała borykająca się z własnymi deficytami, ograniczeniami, mająca poczucie pustki jednoznacznie z otwartością odkrywa, co rodzina In-sŏn ma jej do powiedzenia do zaoferowania. Nie ukrywam jednak, że Han Kang skomplikowała narrację. Postać Kyŏng-ha w niektórych miejscach przeplata się ściśle z osobą In-sŏn. Trudno mi było stwierdzić czy to sen czy jawa. Czy to objaw obłędu. Taką niejednoznaczność w prozie autorka wręcz uwielbia i jej czytelnicy muszą się z nią liczyć. Podobnie z filmami dokumentalnymi, które tworzyła In-sŏn. Z jednej strony są ciekawym wtrąceniem w opowiadaną historię, z drugiej jednak ją komplikują. Poruszają podobne wątki, co główna myśl oparta na historii jej matki, tym samym utrudniając rozeznanie, o której bohaterce jest teraz mowa. 

Książka składa się z trzech części; „Ptak”, „Noc” i „Ogniki”. Zakończenie jest niejednoznacznie. Jak ktoś z Was czytał to proszę podzielcie się, jak je odebraliście😏. Dwie pierwsze części składają się z sześciu zatytułowanych rozdziałów. Ostatnia część jest jakby epilogiem, kończy podróż i kończy opowiadaną historię. 

Ambitna proza oparta na bardzo trudnym wątku historycznym nieznanym w większości nam polskim czytelnikom. I dlatego uwielbiam książki Han Kang. Ja się po prostu z nich uczę!!! 

Moja ocena: 7/10

Książkę dodrukowało w 2024 WYDAWNICTWO WAB.

„Ucieczka Anny” Mattia Corrente

UCIECZKA ANNY

  • Autor: MATTIA CORRENTE
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO.BO.WIEM
  • Seria: SERIA Z ŻURAWIEM
  • Liczba stron: 240
  • Data premiery : 13.05.2024
  • Data premiery światowej: 1.02.2022

Seria z żurawiem” wydawana przez markę  Bo.wiem należącą do  Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego to moje ostatnie prywatne odkrycie😁. I to całkiem niedawne. Wszystko zaczęło się w sierpniu br., gdy zakupiłam dwie książki tego Wydawnictwa i przeczytałam pierwszą z nich „Ona i jej kot”. Potem była rewelacyjna   „Kwiat wiśni i czerwona fasola” i kolejne publikacje wydane w ramach tego cyklu (opinie o wszystkich znajdziecie na moim blogu). Okazało się, że miałam „nosa”😉👍. Dość, że seria jest wydana w przepięknym stylu (rewelacyjne okładki Pani Gosi Flis, skrzydełka po obu stronach, papier o sporej gramaturze nie przelewający się w dłoniach) to jeszcze zawiera niebanalne, ważne, interesujące, głębokie pozycje z gatunku literatury pięknej. Dla mnie osobiście seria jest odkryciem roku. Długo nie pamiętam, kiedy tak zachwycałam się jakimiś publikacjami i to nie jednostkowo, a permanentnie. Mój zachwyt w ogóle nie niknie po kolejnej podarowanej lub osobiście kupionej pozycji. Mimo, że posiadam już trzynaście pozycji z tego asortymentu😊 to wiele jeszcze przede mną. W najbliższym czasie zakupić muszę na stronie: https://wuj.pl/serie-wydawnicze/seria-z-zurawiem książki: „Krótka historia Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch” – status aktualnie niedostępny, ale może uda mi się zakupić używaną🤔, „Życie zaczyna się w piątek”, „Budząc lwy”, „Księżniczka Bari” i „Perfekcyjny świat Miwako Sumidy”. 

Jeśli nie macie pomysłu na prezent świąteczny to serdecznie Wam polecam książki z tej serii. Jeśli macie wśród swych bliskich miłośników kotów to koniecznie zakupcie im  „Ona i jej kot”, „Kot, który spadł z nieba” i „A gdyby tak ze świata zniknęły koty”. A dla miłośników innych zwierząt lub niekoniecznie te wspomniane w tytułach z kotami🤪 i pozostałe.

I to nie jest wpis promocyjny😊, a opinia prosto z serca książkoholiczki zachwyconej serią. 

(…) Chciałem tylko ciebie. Byłem twoim pierwszym mężczyzną i miałem być twoim ostatnim. Tymczasem ty już wtedy zdecydowałaś, że żadna forma miłości nie będzie dla ciebie wystarczająca. Że będziesz się karmić niedostatkami…” – Ucieczka Anny” Mattia Corrente. 

Osiemdziesięcioletni Severino po trzynastu miesiącach wyjścia jego żony Anny z domu postanawia ją odnaleźć. Schorowany, cierpiący na cukrzycę wyrusza w miejsca ze wspólnej przeszłości. Nie mogąc pogodzić się z odejściem żony, z którą spędził dorosłe życie odwiedza ich domy rodzinne, pierwsze wspólne mieszkanie, a nawet kościół, w którym wzięli ślub, gdy Anna miała osiemnaście lat. Urokliwe zakątki Sycylii przywołują liczne reminiscencje wspólnych chwil, wspólnych lat. Wspomnienia układające się jak puzzle w prawdziwy obraz Anny i tego, że jej odejście było również dla Severina nieuniknione.

„Uświadomiłem sobie późno, Anno, że są ludzie stworzeni do bycia szczęśliwymi i tacy, którzy po prostu nie poddają się szczęściu. Należałaś do tego drugiego gatunku i byłaś najodważniejsza ze wszystkich.” –Ucieczka Anny” Mattia Corrente. 

Ucieczka Anny” to debiut sycylijczyka Matti Corrente. Na książkę zwróciłam uwagę ze względu na miejsce, w którym osadzona jest akcja. Tak się złożyło, że w tym roku na Sycylii spędzałam swój krótki letni urlop. W wielu więc fragmentach powieści odczuwałam własnymi emocjami tę historię miejsca, urok, duszną, ciepłą atmosferę. Jakbym tam wróciła. Jakbym te miejsca widziała ponownie oczami mej wyobraźni. 

Sama fabuła jest dość skomplikowana. Nie dotyczy tylko Anny i bynajmniej jednoznacznie nie tłumaczy przyczyn jej odejścia. Źródła podjętego przez Annę po wspólnych latach z mężem czynu czytelnik musi upatrywać w wielu aspektach jej życia, a nawet wczesnego dzieciństwa. Czytając, ze względu na liczne retrospekcje, bawiłam się jakby w detektywkę próbując odgadnąć co skłoniło tytułową bohaterkę to takiego czynu. Do wyjścia z własnego domu bez słowa. Do pozostawienia swego długoletniego, zniedołężnianego męża samego. 

Książka podzielona jest na dwadzieścia sześć rozdziałów. Niektóre fragmenty są bardzo osobiste. Czytając je miałam wrażenie, że Severino pisze listy do swej żony. Listy pełne miłości, w wielu miejscach ogromnego zrozumienia. Przechodząc przez wszystkie trudne wydarzenia z przeszłości stara się ją tłumaczyć, mimo ogromnego bólu, który mu sprawiła odchodząc. Współczesne wydarzenia przeplatane są losami ojca Anny, Giuseppego, Peppe „bo tak wszyscy na niego mówili”, który „pewnego wrześniowego poranka rozpłynął się” dziejącymi się od 19 października 1959 roku do 18 czerwca 1965 roku. Te opisy stanowiące ciekawe fabularne wtrącenia dodatkowo uzasadniają niedosyt i niezgodę Anny na jej późniejsze życie. 

To wielowątkowa opowieść. Nie chcę zanudzać Was moimi dywagacjami na jej temat, ale książka podejmuje wiele wątków; utraconego macierzyństwa, niespełnionej miłości, samotnego macierzyństwa, pokładania nadziei w mężczyznach, słabszej pozycji sycylijskich kobiet, braku głębokiej siostrzanej więzi i dużych różnic pomiędzy bliźniaczkami oraz ogromnej tęsknoty za utraconym ojcem. Mnie jednak najbardziej urzekł bohaterski czyn starszego mężczyzny; Severina, który podążył śladami Anny licząc, że jeszcze ją spotka. I to bynajmniej nie jest historia miłosna😊. 

Pozycja koniecznie do przeczytania dla głębszych rozmyślań nad ludzką egzystencją, nad sensem dostosowywania się do oczekiwań innych. Czytajcie! 

Moja ocena: 8/10

Książka wydana została nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Bo.wiem.

„Sto kwiatów” Genki Kawamura

STO KWIATÓW

  • Autor: GENKI KAWAMURA
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO.BO.WIEM
  • Seria: SERIA Z ŻURAWIEM
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery :19.03.2024
  • Data premiery światowej: 1.05. 2019

Sto kwiatów” to druga książka napisana przez Genki Kawamurę autora rewelacyjnej powieści „A gdyby tak ze świata zniknęły koty”, o której również przeczytacie na moim blogu czytelniczym😏. Pozycja wydana została w roku 2024 w ramach „Serii z żurawiem” marki  Bo.wiem należącej do  Wydawnictwa Uniwersytetu JagiellońskiegoI tak jak w poprzednich książkach podobała mi się okładka zaprojektowana przez Małgorzatę Flis, z którą jako jedyną twórczynią okładek chciałabym się spotkać osobiście🤪 i uścisnąć jej dłoń za tak rewelacyjną kreskę. Uwaga, którą Wydawca poświęca okładkom dobrze o nim świadczy. W tej serii nie znajdziecie na okładce wykupionych zdjęć ogólnodostępnych, które może również użyć inne wydawnictwo. Do tego Wydawnictwo w serii dodaje skrzydełka, na których znajdziecie krótką notkę o autorze, o samej serii (tylne skrzydło), i opinie o książce (na przednim skrzydle). Kartki mają sporą gramaturę, przez co książka wydaje się bardziej pojemna niż wskazuje na to ilość stron. Czcionka jest idealnej wielkości i wyrazistości. Nawet mając istotną wadę wzroku można ją czytać bez zbytniego wysiłku. 

Isumi Kasai mieszka w Tokio ze swoją ciężarną żoną Kaori. W trakcie coraz rzadszych pobytów u swej matki uzmysławia sobie postępującą u niej demencję. Yuriko coraz gorzej zaczyna sobie radzić z codziennością. Staje się i dla siebie, i dla innych zagrożeniem. 

Na początku myślałam, że to powieść o demencji, o utracie pamięci. O tym, jak trudno pogodzić się bliskim z tego typu odchodzeniem najbliższych. Gdzieś w środku uzmysłowiłam sobie jednak, że to powieść o matce w jej różnych odsłonach. W jej czasach młodości, gdy przeciwstawiła się rodzicom i urodziła samotnie syna. W czasach jej samotnego młodego macierzyństwa. W czasach, gdy musiała odrzucać każdą możliwość osobistego szczęścia i w czasie, gdy silnie pragnąc miłości zostawiła syna będącego w wieku gimnazjalnym. Aż wreszcie w czasie, gdy już z tej matki niewiele zostało ze względu na trudności z pamięcią. 

Książka podzielona jest na piętnaście rozdziałów składających się z krótkich części. Pisana jest z perspektywy Isumiego. Czytelnik patrzy na jego matkę jego oczami, ocenia ją jego emocjami, słyszy jego uszami. Jako przeciwwagę dla punktu widzenia syna Genki Kawamura niektórych miejscach opisał zdarzenia, w których uczestniczy tylko Yuriko tym samym przybliżając czytelnikom problem z utratą pamięci, a także osobistą relację Yuroko zapisaną w jej pamiętniku, który wpadł w ręce jej syna. I mimo, że książka nie jest obszerna to porusza bardzo wiele wątków. Autor kompleksowo zaopiekował temat związany z funkcjonowaniem osoby borykającej się z utratą pamięci, a także funkcjonowaniem, trudnym funkcjonowaniem jej bliskich. 

Dla mnie to bardzo przejmująca historia napisana w pięknym stylu. Jak zwykle w trakcie czytania na pierwszy plan wysunęła mi się prostolinijność narracji, azjatyckie odwzorowanie relacji międzyludzkich opartych na szacunku i w komunikacji, i w codziennym traktowaniu czy nawet postawie ciała. Mimo, że dotyka prawd egzystencjalnych została napisana w sposób bardzo liryczny, delikatny. Tym samym Kawamura udowadnia, że mówić o trudnych, ważnych sprawach można w bardzo delikatny sposób. 

Zdecydowanie książka dla fanów literatury japońskiej, azjatyckiej. Dla czytelników uwielbiających nieoczywistą literaturę piękną, która mimo, że prezentowana w skondensowanej formie potrafi poruszyć nawet najgłębiej ukryte uczuciowe struny. Miłej lektury! 

Moja ocena: 8/10

Książka wydana została nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Bo.wiem.

„Wegetarianka” Han Kang

WEGETARIANKA

  • Autorka: HAN KANG
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery : 10.02.2021
  • Data 1. wyd. pol.: 27.01.2014
  • Data premiery światowej.: 30.10.2007

Wegetarianka” to kolejna pozycja, z którą zapoznałam się autorstwa Han Kang – tegorocznej laureatki literackiej nagrody Nobla. Poprzednie to: „Biała elegia” i „Nadchodzi chłopiec”. Dodruk  Wydawnictwa W.A.B. pojawił się po otrzymaniu wspomnianego Nobla przez autorkę. Ja z niego się bardzo cieszę, bo dzięki temu mogłam zaopatrzyć się w ciekawą literaturę piękną wydaną w przepięknym stylu. Zachwyca mnie i czcionka, i gramatura stron, i przepiękne okładki. A ta z „Wegetarianki” wyjątkowo mnie zachwyciła. Soczysta zieleń pobija wszystkie inne👏. 

To opowieść o tytułowej wegetariance. Młodej Yŏng-hye, która przez pewien sen postanawia nie jeść mięsa. Stosunek najbliższych do jej decyzji oraz do niej sportretowany jest z punktu widzenia jej męża, jej szwagra i jej siostry. Nikt nie akceptuje jej decyzji. Wszyscy zastanawiają się, co jest jej przyczyną. Sam wegetarianizm nikogo nie przekonuje. Wszystkie narracje są pierwszoosobowe, relacyjne. To dzięki nim poznajemy, co tak naprawdę wydarzyło się z Yŏng-hye – wegetarianką. Niektóre fragmenty dotyczą Yŏng-hye, jej osobistych przemyśleń, wspomnień. Fragmenty stanowiące niekiedy uzupełnienie, doprecyzowanie jej postaci, a niekiedy kontekst społeczny. 

Jestem fanką Han Kang. To prawda. Dotychczas przeczytane przeze mnie książki dotknęły mnie do głębi. Każda z trzech pozycji, z którymi się już zapoznałam podejmuje trudny temat (śmierć dziecka i życie w cieniu tej tragedii kolejnego potomka, zamieszek domowych przeciwko koreańskiej dyktaturze, w których zginęło kilkaset osób, czy popadanie w obłęd i anoreksja). Mimo, że wątki się nie powtarzają ogrom emocji, które autorka jest w stanie we mnie wzbudzić ciągle mnie zaskakuje. Nie jestem literaturoznawcą ani specjalistą od stylistyki. Bez wątpienia jednak w prozie Han Kang urzeka mnie płynność narracji, brak przydługich opisów, kwintesencja tekstu i jego prostolinijność, która ma w sobie jednak dużo artyzmu widocznego w każdej z trzech części powieści, której narratorem jest ktoś inny. 

W części „Wegetarianka” zadziwiła mnie postać męża, niezwykle pragmatycznego, praktycznie od samego początku. Najpierw nie rozumiałam, dlaczego Yŏng-hye wyszła za niego za mąż, co zmieniło się po przeczytaniu kolejnych stron🙄. We fragmencie „Plamka mongolska” zachwycił mnie sposób przedstawienia ogromnego pragnienia. Yŏng-hye jako obiekt męskich fantazji okazała się niejednoznaczna. Sposób przedstawienia, pomysł z twórczością, z kwiatami w sposób bardzo wytworny opisał podstawowe pragnienia ludzkie. To ogromna wartość literatury pięknej, że w taki sposób potrafi opisywać namiętność fizyczną. Punkt widzenia siostry tytułowej bohaterki opisany w „Fotosynteza” najmniej do mnie przemówił. Kompletnie nie potrafiłam się utożsamić z jej emocjami, uczuciami, sposobie przedstawienia jej stosunku do Yŏng-hye. Jest to zdecydowanie najsłabsza część z wszystkich trzech. 

Ogromnie Wam polecam tę pozycję. Jako propagatorka literatury pięknej zmuszającej do myślenia, pokazująca świat w szerszym kontekście zachęcam byście popatrzyli na „Wegetariankę” choćby ze względu na udane studium popadania w obłęd i przejmujący obraz choroby anorektycznej, która często rozpoczyna się niewinnie, a tak naprawdę korzenie ma nierzadko w czasach dzieciństwa z dominującą matką czy przemocowym ojcem w rolach głównych. Dla mnie wyjątkowe doświadczenie. 

„(…) Ojciec oznajmił, że nie będzie go wieszał na drzewie, aby przypalać go ogniem i tłuc kijem. Słyszał gdzieś, że o wiele bardziej delikatne jest mięso psa, który zabiega się na śmierć. Przekręca więc kluczyć w stacyjce i rusza motorem przed siebie…” –Wegetarianka” Han Kang. 

….

Moja ocena: 8/10

Książkę dodrukowało w 2024 WYDAWNICTWO WAB.

„Narodziny Wilczycy” Magdalena Kordel

NARODZINY WIILCZYCY

  • Autor: MAGDALENA KORDEL
  • Seria: WILCZY DWÓR. TOM 2
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 25.09.2024r.

Niedawno podzieliłam się z Wami recenzją pierwszego tomu serii „Wilczy Dwór” autorstwa Magdaleny Kordel, a dziś chciałabym Wam trochę opowiedzieć o drugim tomie pt.„Narodziny Wilczycy” wydanym nakładem Wydawnictwa Znak. 27 listopada premierę będzie miał trzeci tom i jestem bardzo ciekawa co tam autorka nam zaserwuje.

Konstancja po śmierci ukochanego męża i klęsce Powstania Listopadowego pogrążyła się w rozpaczy. Okazuje się jednak, że pewni ludzie tylko czekają, by przejąć kontrolę nad Wilczym Dworem. Jeśli kobieta chce zachować niezależność musi wziąć się w garść i zmierzyć się z trudną sytuacją. Bowiem cioteczka Dusia planuje wydać ją za mąż, a sąsiad Gostkowski podstępem przejąć jej ziemię. Za pomocą wiernej ochmistrzyni Pelasi i rządcy Hieronima Konstancja musi znaleźć rozwiązanie problemów i przejąć kontrolę nad swoim życiem i całym dworem.

Muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona tym, że w drugim tomie jesteśmy świadkami wcześniejszych wydarzeń niż w tomie pierwszym, Większość bowiem akcji rozgrywa się dwanaście lat wcześniej niż wydarzenia w pierwszym tomie, a więc bezpośrednio po śmierci męża Konstancji. Sama kobieta cofa się we wspomnieniach do tamtych chwil i dzięki temu czytelnik ma okazję dowiedzieć się jak to się stało, że Konstancja, samotna kobieta, silną ręką zarządza majątkiem, co w tych czasach było niezwykle rzadkie. Najpierw byłam trochę zawiedziona, że od razu nie dowiem się co było dalej, po wydarzeniach którymi zakończył się pierwszy tom. Muszę jednak powiedzieć, że ta historia też mnie wciągnęła i dzięki ich znajomości jestem w stanie bardziej zrozumieć bohaterkę. Autorka stworzyła świetną kobiecą postać. Silną, zdeterminowaną, ale również pełną rozterek i obaw. Przede wszystkim jednak świadomą i zdecydowanie przejmująca kontrolę na życiem. Jeszcze pełniej w tym tomie została ukazana więź jaką Konstancja ma ze swoimi pracownikami, z Pelasią, z Hieronimem, zresztą są oni dla niej kimś znacznie więcej, są jak rodzina. Poruszony został tu trudny temat żałoby i straty, trudów macierzyństwa, a także zawiedzionych nadziei związanych z powstaniem. Zycie w czasach zaborów nie było łatwe, a Konstancja doskonale sobie z nim radzi. Z wielką przyjemnością czytałam o jej perypetiach, chociaż muszę powiedzieć, że zakończenie mnie zszokowało i spowodowało, że włos zjeżył mi się na głowie. Z tym większą niecierpliwością czekam więc na trzeci tom. A tym z Was, którzy jeszcze nie znają tej serii serdecznie ją polecam.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.

„Nadchodzi chłopiec” Han Kang

NADCHODZI CHŁOPIEC

  • Autorka: HAN KANG
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery : 30.09.2020 
  • Data premiery światowej.: 19.05. 2014

Nadchodzi chłopiec” to druga publikacja tegorocznej laureatki Literackiej Nagrody Nobla; południowokoreańskiej pisarki Han Kang. Poprzednia „Biała elegia” bardzo mi się podobała. Okazała się autobiograficzną podróżą Kang nie tylko w smutną przeszłość jej rodziny, ale także do Warszawy😏. „Nadchodzi chłopiec” również powstał (choć dwa lata wcześniejna kanwie osobistych doświadczeń autorki. Historii o chłopcu zabitym w trakcie powstania przeciwko rządom wojskowej dyktatury generała Chŏn To-hwana, następcy dyktatorskiego prezydenta o nieograniczonej władzy Pak Chŏng-hui.  Zamieszki trwały między 18 a 27 maja 1980 roku w południowokoreańskim mieście Gwangju w prowincji Chŏlla Południowej. Chłopcu mieszkającym w byłym rodzinnym domu autorki, z którego wyprowadzili się wiele lat wcześniej.

To historia o piętnastoletnim chłopcu; Tong-ho, który poszukując swego zaginionego kolegi Chŏng-dae mieszkającego w domu jego rodziców ze starszą siostrą na stancji znalazł się w sali gimnastycznej pełnej osiemdziesięciu trzech zmarłych. A później, który stracił życie odmawiając swej matce powrotu do domu. I to jest pierwsza historia opisana w rozdziale „Młody ptak”. To też historia samego ranionego w bok Chŏng-dae, którego szukał Tong-ho, a raczej jego duszy orbitującej wśród niewinnie zabitych przez reżim. Jego perspektywę Han Kang ukazała w rozdziale drugim; „Czarne tchnienie”. I to jest druga historiaW trzeciej części „Siedem policzków” poznałam opowieść o redaktorce Un-suk, którą  Tong-ho spotkał w trakcie pracy w hali Sangmugwan, gdy zajmowała się zmarłymi. A raczej to historia otrzymanych uderzeń w policzek, których doświadczyła w trakcie brutalnego przesłuchania. To też narracja o skazanym na dziewięć lat więzienia i torturowym w „Krwią i żelazem”. A raczej historia jego współosadzonego Kim Chin-su i historia tych, którzy nie poradzili sobie z traumą po wyjściu z więzienia lub warunkami w nim panującymi. Ocaleni, nieocaleni. I to jest czwarta opowieść. To również tragedia o kobiecie, która jako młoda robotnica chciała walczyć o prawa wyzyskiwanych wespół z Kim Sŏng-hui. W „Źrenicy nocy” dowiaduję się, że jej też się nie udało wywalczyć i zawalczyć o lepsze przyszłe dni. I to jest piąta opowieść. To opowieść matki w żałobie, która nie namówiła swego piętnastoletniego syna, by w trakcie zamieszek wrócił do domu. To też tragiczna historia jej dwóch starszych synów obwiniających się za śmierć najmłodszego. W „Tam, gdzie kwitną kwiaty” to historia o matce Tong-ho. I jej przeżycia są fabułą szóstej opowieści

Sześć historii, które spaja osoba młodego chłopca; Tong-ho pojawiającego się w nich jako postać literacka, jako wspomnienie czy jako symbol. Na samym końcu w epilogu zatytułowanym „Ogniki płonące w ogniu” autorka tłumaczy skąd pomysł na powieść i jakie  było źródło jej powstania. 

Kang w poetycki sposób zaprezentowała tragedię powstania, które miało na celu obalenie dyktatury, będąc próbą przywrócenia demokracji, a skończyło się śmiercią nawet dwóch tysięcy osób. Nigdy nie potwierdzono oficjalnie ilości ofiar. Narrację prowadzi wielowymiarowo, w różny sposób. Do swych postaci w wielu miejscach zwraca się osobiście, typu; „W porównaniu z nimi twoja praca była nadal prosta…” , „(…) Stłaczałeś trumny w pośpiechu…” Jakby pisała do nich list. W rozdziale drugim Kang zastosowała narrację pierwszoosobową, która jest idealna dla osobistej relacji zabitego, podobnie jak w relacji matki Tong-ho. 

Han Kang nie oszczędza czytelnika kreśląc realne opisy, prawdziwe sceny, które się zdarzyły, które się mogły wydarzyć. Niektóre są bardzo wstrząsające. To powieść retrospekcyjna. Ukazująca wydarzenia, o których świat już dawno zapomniał. Przywołująca je wspomnieniom, ucząca prawdziwej historii w bardzo literacki sposób. 

(…) Dopóki nie poczułem, że tryskająca z mojego boku krew zalewa ciepłem moje barki i kark. Wciąż jeszcze wtedy byłeś ze mną.”  -„Nadchodzi chłopiec” Han Kang.

(,…) Nie da się powrócić do wcześniejszych czasów. Do świata sprzed tortur, sprzed masakry.” -„Nadchodzi chłopiec” Han Kang.

Motyw ze strony 232: „Nie umieraj. Błagam, nie umieraj” powrócił w „Białej elegii”, gdzie z posłowia dowiedziałam się, iż do „Nadchodzi chłopiec” autorka zapożyczyła go z relacji jej matki, która opisywała jak zachowywała się, gdy umarło jej pierwsze dziecko. Wiedząc o tym czytaną na tej stronie treść odebrałam bardzo emocjonalnie. 

Wszystkich bohaterów opisywane zdarzenia zmieniły. W różny sposób. To również zostało uwypuklone w opowiedzianych historiach. Nikt nie chciał być bohaterem. Wielu niewinnych zostało skazanych. Wielu z nich wydawało się, że tak należy postąpić, nawet jeśli do końca nie rozumieli tego co się dzieje i z jakiego powodu to powstanie ma miejsce, jak piętnastoletni Tong-ho, który nie zdążając dorosnąć dojrzał w jednej chwili. 

Nie czułem się już wcale jak piętnastolatek. Nawet trzydzieści pięć czy czterdzieści pięć lat zdawało się niedojrzałym szczenięcym wiekiem. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że mam sześćdziesiąt pięć albo siedemdziesiąt pięć lat.” -„Nadchodzi chłopiec” Han Kang.

Silne książka „Nadchodzi chłopiec” wzbudziła we mnie emocji. Przeogromne. Bynajmniej nie jest to powieść historyczna, do których przyzwyczaili mnie rodzimi autorzy. To głęboka analiza zachowań patriotycznych w czasach dyktatury. Głębokie stadium ludzkich zachowań, różnych zachowań. Dla mnie prawie arcydzieło, choć literaturoznawcą nie jestem. 

Bardzo mi się podoba styl autorki. Mogę to już śmiało napisać po drugiej przeczytanej jej autorstwa powieści. Wydanie mnie zachwyca w równym stopniu. Twarda oprawa z wyżłobionymi literami na okładce. Papier Ecco Book Cream o znacznej gramaturze i ta większa czcionka, która umila czytanie, gdyż oczy nie muszą się zbytnio wysilać. Zatytułowane rozdziały i odseparowywane części podejmujące różne wątki. Tak jakby oprócz opisanego chaosu wszędzie wokół i obok tego istniał z góry ustalony, i konsekwentnie utrzymywany porządek. 

Przeczytajcie proszę „Nadchodzi chłopiec” i dajcie znać jakie ta książka wzbudziła w Was emocje. 

Moja ocena: 9/10

Książkę dodrukowało w 2024 WYDAWNICTWO WAB.