Recenzja przedpremierowa: „Wyspa pajęczych lilii” Li  Kotomi 

WYSPA PAJĘCZYCH LILII

  • Autorka: LI  KOTOMI 
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO.BO.WIEM
  • Seria: SERIA Z ŻURAWIEM
  • Liczba stron: 144
  • Data premiery :25.10.2024
  • Data premiery światowej: 25.06.2021

 „Seria z Żurawiem” marki Bo.wiem należącej do  Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego jest aktualnie jedną z moich ulubionych. Wielokrotnie już pisałam, że zachwyciły mnie okładki, które ją zdobią autorstwa Małgorzaty Flis👏. Dzięki nim podjęłam jedną z najlepszych ostatnio decyzji zakupowych😁 i wzbogaciłam moją półkę biblioteczną o rewelacyjne pozycje, tj.:  „Kwiat wiśni i czerwona fasola”, „Ona i jej kot”, „Kot, który spadł z nieba”, „A gdyby tak ze świata zniknęły koty?” oraz zaskakującą „Dziewczyna z konbini”, a także baskijską powieść „To nie ja”.  Wszystkie przeczytane przeze mnie książki znajdziecie tu: https://wuj.pl/serie-wydawnicze/seria-z-zurawiem. Szczerze zachęcam Was do ich przeczytania👍. „Wyspa pajęczych lilii” autorstwa Li  Kotomi będzie miała premierę 25 października br. Ja książkę przeczytałam przedpremierowo dzięki cudownemu prezentowi od Wydawnictwa, za który ogromnie dziękuję. 

Na porośniętej czerwonymi pajęczymi liliami plażę małej wyspy na Pacyfiku młoda Yona znajduje nieprzytomną dziewczynę. Miejscowi nadają jej imię Umi. Nowa przybyszka uczy się panujących na wyspie zasad. Poznaje jej kulturę, a przede wszystkim stara się nauczyć jej języka, co nie jest proste. Na wyspie funkcjonują bowiem trzy miejscowe gwary. Jest język kobiecy, którego uczą się tylko przedstawicielki tej płci na specjalnych lekcjach organizowanych raz w miesiącu. Jest Mowa Wschodzącego Słońca i język codziennej komunikacji mieszkańców wyspy. Wyspą rządzą noro, kobiety przywódczynie. Na wyspie nie ma matek ani ojców, a dziecko jest wychowywane przez jednego rodzica, do którego mówi „rodzic”. To wyjątkowa wyspa z wyjątkowymi mieszkańcami. Czy Umi odnajdzie się na niej? 

Dla mnie publikacja okazała się ogromnym zaskoczeniem😏. Szczerze przyznaję. Mimo ogromnej ważności (każde zdanie czytałam w skupieniu) ogromną trudność sprawiały mi funkcjonujące równolegle trzy języki, z którymi wyśmienicie poradził sobie tłumacz, Pan Dariusz Latoś. Zresztą w części „Od Tłumacza” wyłuścił bardzo wyraźnie, jak w oryginale brzmiały języki (z jakich elementów autorka je stworzyła) i w jaki sposób sobie z nimi poradził. W wielu dialogach zdania są jasne, w wielu nie potrafiłam z nimi sobie poradzić. I zgodzę się całkowicie z opinią Tłumacza, że „Wyspa pajęczych lilii” ma kilka postaci pierwszoplanowych, ale tylko jednego (choć występującego w trzech wariantach) głównego bohatera – jest nim język.” W trakcie czytania miałam nieodparte wrażenie, że bardziej skupiam się na języku, jego odmianach, niż na losach bohaterów. Możliwe, że Autorka chciała koniecznie zastosować taki zabieg. Możliwe, że kreśląc tą utopijną społeczność taki przyświecał jej cel. By zaciekawić czytelnika językiem. By zachwycić go mową, w której będzie musiał się odnaleźć, co zapewne zwiększy jego determinację w trakcie czytania. 

Co do fabuły to nie ukrywam, że trochę mnie zawiodła. O ile konstrukcję, pomysł, język wyspiarzy w trzech wariantach doceniam ogromnie, o tyle sama historia wydaje mi się za mało wartościowa jak na tak skomplikowaną powieść, której Li Kotomi musiała poświęcić pewnie dużo czasu, uwzględniając języki czy rytuały, które pieczołowicie opisała. W skrócie fabułę mogłabym streścić następująco; pojawia się dziewczyna – dziewczyna zostaje przyjęta przez wyspiarzy – dziewczyna zaprzyjaźnia się z Yoną i Tatsu – dziewczyna poznaje sekret rekisi znany tylko kobietom – dziewczyna zostaje na wyspie. 

Czytając automatycznie zestawiałam tę historią z powieścią Ignacego Krasickiego pt. „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki”, która dzieje się na utopijnej wyspie Nipu. W tej książce również, dawno przeze mnie czytanej, występują takie elementy jak: szczęście Nipuanów, życie w warunkach, które można uznać za utopijne, rola mędrca Xaoo (u Kotomi to Wielka Nora), w utopijnym społeczeństwie jest sprawiedliwość oraz wzajemny szacunek, a sam główny bohater doświadcza tego przebywając na wyspie i pracując z jego mieszkańcami, by ostatecznie zmienić swe podejście do życia. Oczywiście Krasicki nie pokusił się o stworzenie tak rozbudowanego języka. Tym więc należy uznać wyższość Li Kotomi😏.

Książkę traktuję bardziej jako nowe doświadczenie. Nie czytając gatunku fantasy trudno mi było przeniknąć do idei powieści, choć w skupieniu przeczytałam ją od pierwszej do ostatniej strony. Nie przekonały mnie postaci, które mogłoby być bardziej szczegółowo wykreowane. Na pierwszy plan w trakcie czytania wysunęło mi się piękno wyspy, rytuały, rola pajęczych lilii (o!!! to jest ciekawy aspekt!) i ta skomplikowana komunikacja. 

Zdecydowanie powieść dla fanów z gatunku science fiction i fantasy! Są tu tacy? 

Moja ocena: 6/10

We współpracy z recenzenckiej z Wydawnictwem Uniwersytetu Jagiellońskiego, Bo.wiem.