Recenzja przedpremierowa: „Niewinny” Graham Moore

NIEWINNY

Autor: GRAHAM MOORE
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 432
Data premiery : 1.09.2021r.
Data premiery światowej: 18.02.2020r.

Za dwa tygodnie dzieci idą do szkoły, a @wydawnictwo.wab razem z nami świętować będzie premierę „Niewinnego” Grahama Moore’a – laureata Oscara za scenariusz do filmu „Gra tajemnic”. Ja z twórczością tego pisarza i scenarzysty nie miałam do tej pory do czynienia. Tym chętniej zanurzyłam się w świat zagadek i prawniczych zawoalowanych tajemnic, o których liczyłam przeczytać w jego książce. Mimo, że od premiery światowej minęło półtora roku dla polskiego czytelnika jest to premiera z 1 września. Czy udana?

(…) lepiej puścić wolno dziesięciu winnych niż niesłusznie skazać niewinnego” – „Niewinny” Graham Moore.

Z takim przekonaniem ławniczka Maya Seale w 2010 roku zaczęła batalię o uniewinnienie Bobby’ego Nocka, czarnoskórego, młodego nauczyciela języka angielskiego oskarżonego o uwiedzenie i zamordowanie swojej piętnastoletniej uczennicy, Jessiki Silver, której ciała nigdy nie odnaleziono. Za jej głosem podążali kolejno, z różnych pobudek pozostali z ławy przysięgłych, Cal, Carolina, Trisha, Lila, Wayne, Peter, Jae, Fran, Kathy, Yasmine, i Rick. Dziesięć lat później Maya, aktualnie adwokatka w sprawach karnych, sama potrzebuje pomocy wymiaru sprawiedliwości. W jej pokoju hotelowym odnalezione zostaje ciało jednego z członków ławy przysięgłych, najbardziej gorliwego orędownika winy uniewinnionego Bobby’ego, Ricka Leonarda.  Zaczyna się pościg nie tylko w poszukiwaniu prawdy i winnego śmierci Ricka, lecz także po raz kolejny prawdy o tym, czy faktycznie Bobby Nock jest winny śmierci Jessiki. Losy przysięgłych zostają ze sobą splecione po raz drugi, tylko, że w tym przypadku orzekać będą całkowicie w sprawie kogoś innego.

Thriller prawniczy w najlepszym wydaniu!

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku (ale to brzmi!!!) zaczęłam śledzić losy bohaterów serialu „Ally McBeal” – amerykańskiego tasiemca telewizyjnego rozgrywającego się w środowisku prawniczym, który emitowany był w Polsce w latach 1998-2003. W serialu tym twórcy niejednokrotnie umiejętnie obrazowali rolę i mechanizmy działające wśród członków ławy przysięgłych obnażając niedoskonałość tej instytucji władzy sądowniczej. Jak można orzekać o czyjejś winie bądź nie, jeśli:

(…) trudno jest na kogoś spojrzeć i zawyrokować o tym, kim tak naprawdę jest” – „Niewinny” Graham Moore.

I tu dostrzegam podobieństwo między śledzonym przeze mnie serialem telewizyjnym, a książką Grahama Moore’a. Dziesięć lat po wydaniu wyroku członkowie ławy przysięgłych nadal nie mają pewności, czy wydali słuszny wyrok. Co poniektórzy kajają się przed światem przepraszając za wydany werdykt. A wystarczyło tylko konsekwentnie trzymać się obranego kursu nie dając się przekonać, nie dając się zmanipulować przez orędowniczkę niewinności Bobby’ego. Bobby’ego, który uciekł, który schował się przed światem w przeddzień kolejnej rocznicy feralnego wyroku, jakby chciał przypiąć sobie jednak winę za zniknięcie Jessiki.

Moore umiejętnie obnażył działania i motywacje przysięgłych dostosowując do tego celu konstrukcję książki. Gdzieniegdzie współczesną fabułę książki przecinają rozdziały umiejscowione w okresie od 29 maja 2009 do 19 października 2009 zatytułowane imieniem kolejnego sędziego przysięgłego, który zasiadł w ławie przysięgłych. Z tych fragmentów dowiadujemy się co skłoniło konkretnego przysięgłego do zmiany zdania, co spowodowało, że przyjęli rolę przysięgłego oraz jaka była ich sytuacja domowa, finansowa, a także jakimi argumentami Maya dała radę ich przekonać, dlaczego finalnie zagłosowali „niewinny”. Bardzo podobał mi się motyw przedstawienia, jaki wpływ udział w rozprawie i pięciomiesięczna rola przysięgłych wpłynęła na dalsze życie sędziów. Na ich życie rodzinne, zawodowe, na umiejętność odnalezienia się we współczesnym świecie i zdolność do życia „po wyroku”, gdy ponad osiemdziesiąt procent społeczeństwa amerykańskiego uważało Bobby’ego za winnego zarzucanego mu czynu. Ta sprawność do życia ze stygmatem tego, który uniewinnił, który poddał się presji. Mistrzowsko autor podszedł do tej kwestii kreśląc czasem bardzo skomplikowane i trudne opisy bohaterów. Sam pomysł, by spleść ponownie losy sędziów przysięgłych zasługuje na uznanie. Zmieniły się okoliczności, zmienił się też skład, nie każdy dotrwał do drugiej rundy, ale zadanie wydaje się bardzo podobne. Po raz kolejny skład ławniczy musi orzec na czyjąś korzyść bądź też przeciwko komuś. Czy podołali? Czy tym razem byli jednomyślni od samego początku?

Bardzo dobra książka! Warto ją przeczytać! Jest to książka, którą czyta się jednym tchem. Pochłonęłam ją w jeden wieczór i myślę, że to świadczy o jej jakości. Podjęte w niej wątki, nawet poboczne splatają się w jedną całość narracyjną, która jest konsekwentna od samego początku do samego końca. Autor nie pogubił się w niej, nie zapędził się w „kozi róg”, stworzył dzieło kompletnie spójne. Do tego język. Bardzo przyjemny, prosty. Tajemnica, prawda, półprawda, kłamstwa to elementy, które sprawdziły się w „Niewinnym”. Nie każdy okazał się tym za kogo się podał, nie każdy okazał się bez skazy.

ps. lekko zmylił mnie autor wprowadzając trzech sędziów rezerwowych. Momentami nie mogłam doliczyć się tej dwunastki, gdy na stronie 87 wymienieni zostali również pozostali powołani przez amerykański wymiar sprawiedliwości.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą przedpremierowo dziękuję WYDAWNICTWU WAB.

„Niewinny” Harlan Coben

NIEWINNY

  • Autor:HARLAN COBEN
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Liczba stron:416
  • Data premiery: 14.04.2021r.
  • Data pierwszego polskiego wydania: 01.01.2006.

Pamiętacie o moim wyzwaniu? Cztery premiery od wydawnictwa Albatros z 14 kwietnia w cztery dni. Dwie premiery już za mną (Terapeutka oraz Strażnik). Teraz kolej na trzecią i to w trzecim dniu. Jest nieźle. Mam szansę. Przed Wami recenzja wznowionego „Niewinnego” od Wydawnictwa Albatros. Książka doczekała się wznowienia z powodu platformy Netflix. Ach ten Netflix. Zwykle jak pojawia się nowy serial na podstawie książki, wydawca przypomina czytelnikom pierwowzór. Serial będzie dostępny od 30 kwietnia. Staram się postępować zgodnie z zasadą: najpierw książka a potem film. Tak będzie i tym razem. Książka przeczytana, teraz spokojnie mogę czekać na premierę serialu, który powstał na jej podstawie. 

Harlana Coben nikomu nie trzeba przedstawiać. Mam nadzieję, że wznowień jego książek będzie więcej. Z notki biograficznej dowiedziałam się, że w 2018 roku Coben podpisał z Netflixem umowę, „(…) dzięki której w ciągu kilku najbliższych lat powstanie aż 14 ekranizacji jego powieści!”. Wszystko przede mną. Coben to autor wielu świetnych książek. Dwie z nich zostały już przeze mnie zrecenzowane: Chłopiec z lasu czy Już mnie nie oszukasz. Czy i ta wznowiona książka sprosta moim oczekiwaniom? Zaraz się dowiecie.

Jeden mały błąd może zmienić wszystko” – z opisu Wydawcy.

Wie o tym bardzo dobrze Matt Hunter, który dziesięć lat wcześniej w trakcie pijackiej bójki zabił Stephena McGratha. Aktualnie wiedzie szczęśliwe życie u boku kobiety, którą kocha – Olivii. Pracuje w kancelarii prawnej jako człowiek od wszystkiego, ma u boku cudowną bratową Marshę oraz kochających go bratanków. Na domiar wszystkiego dowiaduje się, że jego żona niedługo urodzi ich wspólne dziecko. Bańka mydlana pryska, gdy poprzez wideotelefon otrzymuje filmik swej żony w platynowej peruce w pokoju hotelowym z ciemnowłosym mężczyzną. Mężczyzną, który sam wysyła mu swoje zdjęcia uśmiechając się triumfalnie. Czego chce od Matta? Co robi jego żona w podrzędnych motelach i dlaczego trzyma to w tajemnicy? Do tego wszystkiego zostaje zamordowana zakonnica ze szkoły katolickiej – siostra Mary Rose, która dzwoniła do jego bratowej. Czy jej śmierć jest związana z rodziną Matta? Tego wszystkiego musi się dowiedzieć Matt, jak pisze wydawca: „Przeciętny człowiek wplątany w śmiertelnie niebezpieczną intrygę, której nie rozumie”.

Mistrzowski miszmasz

Wytrwałam do końca. Uff. Cały czas zastanawiałam się po co tyle wątków. Mamy i striptizerki, zwykle dziewczyny uciekające z domów zastępczych do Las Vegas, i skorumpowanych policjantów, czy agentów FBI z mocnymi możliwymi zarzutami. Oprócz tego jeden z wątków dotyka rozgrywek mafijnych i dużych pieniędzy z żerowania na nieszczęściu innych osób. Fabuła jest tak momentami zagmatwana, że faktycznie wszyscy wydają się źli, podejrzani.  Dużo morderstw, dużo tajemnic, dużo sekretów. Najbardziej spodobał mi się wątek samego Matta. Jego postać przewija się od początku do końca powieści. Pojawia się w wielu jej momentach mimo, że nie okazał się on jedynym głównym bohaterem. Clue jego postaci okazała się skomplikowana relacja z Sonyą, matką zabitego przez niego w bójce chłopaka. Młodego studenta, którego wspomnienie towarzyszy mu przez ostatnie dziesięć lat. Ciche spotkania, zawsze w tym samym miejscu. W trakcie których nigdy nie pada słowo „przepraszam” i słowo „wybaczam”. Tak jakby i Matt, i Sonya chcieli dotknąć Stephena, chcieli z nim poobcować. Czasem tak jest, że w relacjach z żyjącymi szukamy kontaktu z tymi, którzy już odeszli. Chyba o tym chciał przypomnieć czytelnikom autor.

Początek powieści jest bardzo dobry. Od razu skłania czytelnika do zadania sobie pytania, co się zadzieje z Mattem? Jaki będzie jego koniec? Czy znowu będzie musiał trafić do więzienia? W pewnym momencie nie wiadomo jednak, kto prowadzi śledztwo i dlaczego. Matt korzysta z pomocy prywatnej detektyw, policja zaczyna współpracować na niejasnych zasadach z FBI. Dwa kolejne morderstwa nie przybliżają do rozwikłania zagadki. W pewnym momencie wielowątkowość zaczęła mnie męczyć. Nigdy nie lubiłam za bardzo rozbudowanej fabuły. Urywki zdarzeń wydawały mi się momentami jakby dopisane, tylko by zmylić czytelnika i jeszcze bardziej skomplikować historię. Polubiona przeze mnie postać Matta przestała mieć znaczenie a to nie spodobało mi się wcale☹.

Dla mnie to najsłabsza do tej pory przeczytana książka tego autora. To wcale jednak nie oznacza, by nie sięgnąć po następne. Coben posiada takie umiejętności literackie, że na pewno nie raz mnie jeszcze zachwyci.

Moja ocena: 6/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.