„Kōmisorz Hanusik i Zakōn Ôstatnigo Karminadla” Marcin Melon

KŌMISORZ HANUSIK I ZAKŌN ÔSTATNIGO KARMINADLA

  • Autor: MARCIN MELON
  • Wydawnictwo: SILESIA PROGRESS
  • Cykl: KŌMISORZ HANUSIK (TOM 5)
  • Seria: SERIA ZE ZICHERKŌM
  • Liczba stron: 184
  • Data premiery: 26.06.2024

Kōmisorz Hanusik i Zakōn Ôstatnigo Karminadla” autorstwa @Marcin Melon-autor to piąty tom cyklu ze śląskim śledczym, pięćdziesięcioletnim Kōmisorzem Achimem Hanusikiem, a dla mnie to osobiste wyzwanie. Musicie wiedzieć, że seria wydawana jest w gwarze śląskiej lub jak kto woli etnolekcie śląskim przez @Silesia Progress – śląskie wydawnictwo. Nie czytałam poprzednich części. Czwarta wydana została w 2017 roku. Z zaskoczeniem przyjęłam informację o kontynuacji. Po tylu latach myślałam, że Autor do Hanusika już nie powróci😁.  Wracając do Marcina Melona to oprócz Hanusika znam jego twórczość tylko z desek Teatru dla dorosłych w Bieruniu, a będąc bardziej konkretną ze sztuki jego scenariusza z roku 2019 „Chop od mojij baby” oraz sztuk: „Komisarz Hanusik” i  „Po ćmoku w Bieruniu”. Widząc Autora po raz pierwszy byłam zaskoczona, że jest tak młody, jakby piszący po śląsku mężczyzna musiał już być w słusznym wieku😏.

Nikt nie wprowadzi Was lepiej do fabuły jak opis Wydawcy😉. Z przyjemnością cytuję więc. 

We Londynie ftoś morduje uwożano ślōnsko gyszefciorka, abo, jak to niykere godajōm, biznesbaba. Policaje hned prziłażōm ku tymu, co ftoś morduje Ślōnzokōw, kere niy żyjōm zgodnie ze tradycyjnymi ślōnskimi zwykami. Kōmisorz Hanusik i jego kamraty muszōm zadać sie pytanie: czy ślōnske tradycyje sōm wert tego, coby skuli nich mordować ludziōw? Do tego mōmy nowego policaja, kery przikludziōł sie sam ze Dalekigo Wschodu (nale takigo richtiś dalekigo, a niy ino ze Sosnowca), no i piyrszo ślōnsko sekta, kero mo swoje relikwie: karminadla zachachmynconego ze planu filmowego Kazimierza Kutza i ôgon ôd Łyska z Pokładu Idy.” 

Noooo…. Każdemu Ślązakowi z pochodzenia, niepochodzenia, z urodzenia polecam serię 😁. Czytanie po śląsku jest kompletnie innym przeżyciem niż słuchanie czy mówienie po śląsku. Tym bardziej, że jest to seria komedii kryminalnej, a niektóre sceny ubawiły mnie naprawdę. Bardzo podobał mi się pomysł ze  piyrszom ślōnską sektą, sceny z Zakonem zostały zaprezentowane całkiem zabawnie. Wątki z dziećmi (bajtelkradziokiem i pitomym bajtlem) dość stereotypowy też był udany. Generalnie Melon oparł historię na stereotypach i związanych ze Ślōnzokami, i z GorolamiTakie ujęcie śląskiej mentalności świetnie sprawdziło się w gagach sytuacyjnych i przezabawnych dialogach. Kilka wątków kryminalnych (początkowe zabójstwo w londyńskim metrze strąconej na tory śląskiej bizneswoman, rozwija się w serię zabójstw na Śląsku i w uprowadzenie chłopca), z pozoru niepowiązanych ze sobą spajają fabułę zamkniętą naprawdę w króciutką książeczkę i to w dość sprytny sposób. Możliwe, że odpoczynek od Kōmisorza Hanusika dla serii wyszedł Autorowi na dobre. Nabrał dystansu do tej postaci. Miał czas na rozmnożenie pomysłów na kryminalną fabułę i ujęcie tematu z perspektywy bohaterów, niekoniecznie tylko ze Śląska. 

Co ważne nie zniechęcajcie się, jeśli nie znacie dość dobrze śląskiego. Sama nie używam go od wielu lat ze względu na zmianę miejsca mego zamieszkania i niejednokrotnie musiałam wspomagać się internetowym słownikiem. Warto byście pamiętali, że trzeci tom cyklu pt „Kōmisorz Hanusik i Sznupok” jest napisany i po śląsku (lewe strony książki) i po polsku (prawe strony książki), więc mogą go czytać czytelnicy spoza Śląska.

Książka ma wiele zalet. Niezwykle doceniłam:
– niekonwencjonalny humor, który jest ogromnym atutem tej książki. Podoba mi się ten sposób na odzwierciedlenie problemu zatracania śląskiej tradycji. Ujęty w przystępny sposób zmusza i tak do myślenia, 
– tempo narracji, które nie jest jednostajne. Chwilami napięcie rośnie, momentami spada.
– historia miejsca. Uwielbiałam zwiedzanie Katowic z perspektywy Melona i jego bohaterów. 
– konstrukcja i sama osoba sprawcy, która mnie ogromnie zaskoczyła. Ja nie miałam szans właściwie wytypować. 

Jeśli szukacie niecodziennego prezentu dla swej śląskiej rodziny czy przyjaciół lubiących dowcipne kryminały to seria z Achimem Hanusikiem jest dla Was idealnym rozwiązaniem. Ja szczerze polecam! Wyzwanie uważam za wykonane👍. I cieszę się na wznowienie poprzednich części, co Wydawca zapowiedział na styczeń 2025 roku. 

Moja ocena: 9/10

Książka wydana została przez Wydawnictwo Silesia Progress.

„Wyznania” Kanae Minato

WYZNANIA

  • Autorka: KANAE MINATO
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 200
  • Data premiery : 26.06.2024
  • Data premiery światowej: 5.08.2008

Wyznania” Kanae Minato to japoński thriller psychologiczny, który debiutował w czerwcu br. Ja do książki sięgnęłam w ramach mojej prywatnej podróży po japońskiej literaturze. W notce biograficznej publikacji przeczytałam, że Kanae Minato to „japońska pisarka urodzona w 1973 roku. Od dzieciństwa zaczytywała się powieściami Ranpo Edogawy oraz Agathy Christie. Jest autorką licznych kryminałów, których akcja toczy się w bliskiej czytelnikom scenerii – w domach, w szkołach…(…) Za „Wyznania” otrzymała w 2009 roku nagrodę Hon’ya Taisho (Bookseller’s Award). (…) Większość utworów Minato doczekala się ekranizacji – Wyznania w 2010 roku brawurowo przeniósł na ekrany Tetsuya Nakashima.” Okazuje się, że nieznana mi autorka ma już ogromne osiągnięcia i duży potencjał. „Wyznania” na polskich księgarskich półkach znalazły się przez Wydawnictwo Tajfuny, a ja prezentuję Wam moją opinię o nich dzięki abonamentowi Legimi

Smakowało wam dzisiaj mleko? Yūko Moriguchi po raz ostatni staje przed swoimi uczniami. To jej wyznanie: wśród was jest morderca mojej czteroletniej córeczki. Wiem, kim jest. Moja zemsta właśnie się dokonuje.” – z opisu Wydawcy. 

Yūko Moriguchi uczy chemii w miejscowym gimnazjum. Podczas choroby opiekunki jej czteroletnia córka Manami towarzyszy jej w miejscu pracy podczas popołudniowych zajęć. Ulega wypadkowi na pobliskim basenie. Jej ciało znalezione zostało przez uczniów Moriguchi. (…) policja, nie znalazłszy śladów obrażeń na ciele ani nawet ubraniu, stwierdziła, że Manami musiała przypadkiem wpaść do basem i zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku.” Już w pierwszym rozdziale „Święta” w wyniku spowiedzi nauczycielki w ostatnim dniu roku szkolnego czytelnik dowiaduje się, że śmierć Manami nie miała nic wspólnego z wypadkiem. Jest wynikiem chorych ambicji dwójki młodych uczniów Moriguchi, którzy postanowili zabawić się w zabijanie. O reakcji na tę rewelację i motywach samych morderców czytający dowiaduje się z kolejnych rozdziałów. W każdym z nich zawarta jest relacja innej osoby z otoczenia nauczycielki i jej córki. 

Wiem, że zabijanie jest przestępstwem, ale nie rozumiem, dlaczego jest złe. Ludzie to tylko jeden z gatunków żyjących na ziemi. Jeżeli wyeliminowanie jednej istoty może przynieść korzyści innym, to czemu się temu przeciwstawiać?” – Wyznania” Kanae Minato.

To rewelacyjnie napisane studium patologicznych przypadków, obraz chęci poczucia się przez chwilę panem życia i śmierci. Rewelacyjnie Minato pokazała postać Shüji Watanabe w rozdziale zatytułowanym „Wierzący”, który przez trudną, przemocową relację z matką postanowił zapisać się niechlubnie w świadomości wielu licząc na co najmniej ogólnokrajową sławę. To z jednej strony opowieść o skrzywdzonym chłopcu, synu odrzuconym przez matkę, którą kochał bardzo mocno, a z drugiej o przeświadczonym o swej wyjątkowości i nieograniczonym talencie potworze widzącym siebie jako nadczłowieka z powieści Dostojewskiego. 

„-Gdyby nie ty..- powiedziała któregoś razu, po czym zaczęła mnie regularnie bić.” .” – Wyznania” Kanae Minato.

Mimo, że nie można sympatyzować z Shüji jego pierwszoosobowa relacja o domu, w którym się wychowywał i przerwane życie z uwielbianą przez niego matką silnie mną wstrząsnęło. Ten fragment stanowił bardzo dobrą analizę nad powstawaniem mechanizmów kompensujących u skrzywdzonych dzieci, które w przyszłości potrafią robić krzywdę innym. Przy czym Minato nie tłumaczy młodego Watanabe. Nie uzasadnia jego zachowania. Przedstawia tylko relację z jego punktu widzenia, którą każdy z nas może odczytać na swój własny sposób. 

Postać nauczycielki również zamyka całą powieść. Rozdział „Święta” otwiera dyskusję na temat bezsensownej i nieuzasadnionej śmierci Manami. Rozdział szósty, ostatni „Kaznodzieja” obnaża słabość i motywacji, i rozwiązania, do którego dążył Shüji Watanabe. Wychowawczyni Moriguchi w wielu miejscach wspomina o stylu i sposobie nauczania. Sama autorka w obrazie nauczyciela Wertera obnaża słabość japońskiego szkolnictwa. Podobały mi się nawet dywagacje na temat szkolnictwa samego Shüji; 

Według mnie szkoła kreuje postawę moralną społeczeństwa. Trudno oczekiwać, aby awersja do morderstwa była w człowieku wrodzona. Podejrzewam, że u większości to efekt edukacji od najmłodszych lat, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Japończycy nie należą do zbyt religijnych narodów. Dlatego bez problemu akceptują karę śmierci za ciężkie zbrodnie i nie widzą w tym sprzeczności.” – Wyznania” Kanae Minato.

To nie tylko wyznania skrzywdzonej przez swych uczniów matki i samego pomysłodawcy nikczemnego czynu: Shüji. Powieść jest zdecydowanie bardziej wielowymiarowa. W rozdziale „Męczennik” czytelnik zaczytuje się w relację koleżanki z klasy Shüji, która swych kolegów widziała w inny sposób zarzucając wychowawczyni Moriguchi nieetyczne zachowanie. To ciekawa perspektywa. Postać Nao Shimomura jest najbardziej tragiczna.  Chcąc być lubianym przez wybitnego ucznia w klasie przekroczył granice, o których nigdy nie myślał. Shimomura jak w tytule rozdziału „Zbłąkana owieczka” wkroczył na drogę życia, która skończyła się dla niego tragicznie. A tragizm tej sytuacji idealnie zrelacjonowana autorka w trzecim rozdziale zatytułowanym „Umiłowany” napisanym z perspektywy starszej siostry Nao. Relacja z jego matką to obraz silnego oddania, idealizowania własnych dzieci i negatywnych skutków, które powoduje brak wymagań i brak wpływu na własne dziecko. Zresztą Kanae Minato w każdym rozdziale zobrazowała inny wątek, rozpisany bardzo skrupulatnie. Na siłę powieści składa się relacja pisana w pierwszej formie. Nawet jeśli czytelnik nie utożsamia się przekazanymi treścią, bliska relacja z wykreowaną postacią ze względu na osobiste wynurzenia powstaje wręcz sama. Książka jest zbiorem totalnie różnych perspektyw, motywów, mechanizmów, które zebrane w całość stanowią wyjątkowo trudne do zapomnienia wyznania ofiary, winnego, współwinnego, widza, rodzeństwa, a nawet matki czy syna. To cały kalejdoskop postaci niewidziany przeze mnie w innych książkach. Niezwykle wartościowa publikacja, która zostanie ze mną na dłużej.

Sam pomysł zwrócenia się nauczycielki do swym uczniów słowami; „- Manami nie zginęła w nieszczęśliwym wypadku. Została zamordowana przez któreś z was.” zbił mnie z przysłowiowego pantałyku. Kanae Minato wykazała się dużą kreatywnością kreśląc fabułę w taki sposób. Używając takich, a nie innych słów. Korzystając z mocnych sformułowań. Bez ozdobników. Bez eufemizmów. To wszystko spowodowało, że historia wydała mi się bardzo prawdziwa. 

Zdecydowanie polecam! 

Moja ocena: 8/10

Wydawcą książki jest Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o niej przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi

„Zbrodnia w pałacu Buckingham” S.J. Bennett

ZBRODNIA W PAŁACU BUCKINGHAM

  • Autorka: S.J. BENNETT
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO KOBIECE
  • Cykl: JEJ KRÓLEWSKA MOŚĆ PROWADZI ŚLEDZTWO (tom 2)
  • Liczba stron: 432
  • Data premiery: 19.06.2024 

  • Data premiery światowej: 11.11.2021 

Spodobał mi się pierwszy tom cyklu „Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo” pt.  „Tajemnica morderstwa w Windsorze” S.J. Bennett (recenzja na klik). Oczywiście nie jest to proza wyjątkowa, nie jest to literatura piękna. Jest to rekreacyjna powieść z gatunku cosy crime, w której morderstwa są pokazane bardziej przytulnie, niż w zwykłych kryminałach, a niektóre historie wydają się być nadmiarowo fantazyjne. O to zresztą nietrudno, jeśli główną bohaterką książek Sophii Bennett jest Królowa Elżbieta II. Idąc więc za ciosem w księgarni Legimi odnalazłam kolejne dwa tomy cyklu i z ochotą zabrałam się do zapoznawania się z premierą z czerwca br. pt. „Zbrodnia w pałacu Buckingham” wydanej nakładem Wydawnictwa Kobiece

Już na samym początku autorka zastrzega, że „Książka ta powstała, zanim książę Filip zmarł 9 kwietnia 2021 roku w wieku 99 lat. Dedykuję ją jego pamięci, z czułością i podziwem dla dobrze przeżytego życia, ale i nie bez tremy: czy nagrodziłby moją pisaninę śmiechem? Czy cisnąłby tomem z szerokim uśmiechem wyrażającym irytację? Mam nadzieję, że tak właśnie by zareagował.” Sama się zastanawiałam już przy czytaniu pierwszego tomu, o którym wspominam powyżej jak zareagowała świta angielskiego dworu królewskiego i sama Rodzina Królewska na ten pomysł wydawniczy. Nie ukrywam, że nawet szukałam czy w zasobach internetowych nie ma nic w tym temacie. I niestety, niczego nie znalazłam. 

Wracając do powieści to zastosowany przed pierwszą częścią cytat brzmiący: „Pokażę waszej lordowskiej mości, do czego zdolna jest kobieta.” Artemisia Gentileschi (1593 – ok. 1654) dał zapowiedź dobrej zabawy ze zdolną kobietą🙄. Ja oczywiście założyłam, że cytat może odnosić się do głównej, królewskiej bohaterki. Choć różnie to może być… Podobnie jak poprzednio i w tej części autorka oznaczyła czas akcji. Kryminalna intryga, którą zainteresowała się Królowa zaczyna się w Październiku 2016 roku, gdy osobisty jej sekretarz rano przy basenie odkrywa zwłoki ponad sześćdziesięcioletniej pokojówki Cynthii Harris. Choć autorka nie pozwala czytelnikowi się nudzić nawracając fabułę, aż do trzech miesięcy wstecz, gdy historią Wielkiej Brytanii wstrząsają silne polityczne prądy doprowadzające ostatecznie do Brexitu, a główna bohaterka zleca swoim podwładnym ustalenie jakim cudem wypożyczony w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku obraz Ministerstwu Obrony do tej pory nie wrócił do jej kolekcji. Jakimś trafem różne wydarzenia, o których autorka wspomina w Prologu i części pierwszej tj.; śmierć pokojówki, tajemnicze nieprzyjemne liściki kierowane do pracowników rodziny królewskiej i zagadka związana z obrazem statku „Brytania” czy dzieła Artemisi Gentileschi są ze sobą powiązane. I to właśnie monarchini będzie starać się przyczynić do odkrycia tego związku. 

Opowieść zagłębia czytelnika w relacje Królowej z Sir Simonem Holcroftem jej osobistym sekretarzem, którego czytelnik zna z poprzedniej części. 

Teoretycznie jako osobisty sekretarz odpowiedzialny był za organizację oficjalnych wizyt królowej oraz relacji z rządem, jednak w praktyce interesowało go wszystko, co mogło w jakikolwiek sposób dotyczyć jego pracodawczyni.” -„Zbrodnia w pałacu Buckingham” S.J. Bennett.

Jak i innych bliskich współpracowników Królowej, np. była kapitan Królewskiej Artylerii Konnej Rozie Oshodi, której Królowa z nieznanych mi przyczyn powierzyła sekret interesowania się różnymi kryminalnymi zagadkami. Autorka odzwierciedla w swej fabule życie Królowej w codzienności, co skłaniało mnie nie raz do wniosku, że Elżbieta II otaczała się cały dzień różnymi osobami, z którymi przychodziło jej współpracować raz częściej, raz rzadziej.  Do tego, co jest dużą wartością tej serii Sophia Bennett wraca do wydarzeń historycznych jak wizyta w Chinach, gdy Korona przygotowywana się do wycofania z Hongkongu, co ostatecznie miało miejsce w 1997 roku czy do samego dzieciństwa Elżbiety II, gdy jej rodzina po abdykacji jej wujka Davida musiała nagle przenieść się do Pałacu królewskiego lub gdy Lilibeth ze swą siostrą bawiły się w zamku w chowanego. Bardzo zgrabnie nawiązuje również do relacji monarchini z Królową Matką, która wspominana jest jako mamusia. W pięćdziesięciu rozdziałach i łącznie czterech częściach autorka pozwala przyglądać się czytelnikowi życiu na dworze, a także społecznym wydarzeniom, które działy w się w roku 2016, jak wspomniane wcześniej referendum brexitowe, wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, a także początek wielkiego remontu w pacu Buckingham. 

Autorka zestawia trochę życie Elżbiety kiedyś, gdy była całkiem inną osobą;

„(…) No ale chyba nikomu nie przyjdzie do głowy szukać królowej brytyjskiej w starej szafie?”-„Zbrodnia w pałacu Buckingham” S.J. Bennett.

Z życiem, które było jej dane prowadzić jako koronowana głowa;

(…) Zaczynała rozumieć, że w przypadku życia jakie teraz miała wieść, wyobraźnia po prostu była bezradna: nigdy nie było wiadomo, co przyniesie przyszłość, a wszelkie przewidywania nie miały sensu.” -„Zbrodnia w pałacu Buckingham” S.J. Bennett.

Warto pamiętać, że każdy tom zawiera inną historię kryminalną, co oznacza, że możliwe jest czytanie każdego tomu z osobna bez znajomości poprzedniego. Niech Was nie zraża więc nieznajomość przytoczonych w recenzji postaci. Szybko zaczytując się w ten tom nadrobicie👍. 

Z książki dowiedziałam się, że tak naprawdę Królowa Brytyjska to: „(…) Królowa z Bożej Łaski Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz innych jej Królestw i Terytoriów, głowa Wspólnoty Narodów, Obrończyni Wiary.” Nabyłam również informację, że Elżbieta II nie opiekowała się tylko psami corgi. W 2016 miała tylko jednego psa tej rasy i dwa dorgi, czyli krzyżówki corgi z jamnikiem. Ileż to się można ciekawostek dowiedzieć o historycznej postaci, która jakimś cudem stała się głównym bohaterem książki o przytulnych zbrodniach😊. Warto przeczytać tę pozycję, jak i całą serię chociażby właśnie dla takich smaczków, o których prawdziwość, jak przeczytałam w Podziękowaniach, zadbała Sophia Bennett. 

Niestety druga część cyklu podobała mi się mniej. Fabuła związana z zaginionymi dziełami sztuki, a tym samym mnogość bohaterów drugo czy trzecioplanowych zagmatwała mi całkowicie obraz intrygi kryminalnej. Powstał lekki chaos, z którego nie potrafiłam się wyplątać, mimo że czytałam książkę z dużą uwagą, by się całkowicie nie pogubić. Rozie na życzenie monarchini chodziła i rozpytywała aktualnych, byłych pracowników pałacu, znawców, specjalistów. Przypominało mi to trochę takie „latanie z pęcherzem”, niby coś się dzieje gorączkowego, ale jest to mało owocne. Znudziły mnie te rozpytywania. Wrzucone od niechcenia wątki prywatnego życia kapitan Oshodi wydawały się jakby zbytecznymi kompletnie informacjami, które nic nie wniosły. Zdawały mi się też nieprzemyślane i urwane. Motyw gościny Rozie u Sholto Harviego oprócz ciekawego zestawienia imienia i nazwiska bohatera nie był w żadnej mierze intrygujący. Tak rozpisany, że okazał się dla mnie za nierealny nawet w tak zwariowanej fabule. A samo zakończenie zagadki kryminalnej zawiodło mnie dodatkowo. Cóż, czasem tak się zdarza, że nie każdy tom zaciekawi tego samego czytelnika w takim samym stopniu. Na plus zdecydowanie Prolog zamieszczony na końcu wydania z pierwszym rozdziałem trzeciego tomu, który miał premierę 28 sierpnia br., wprowadzający czytelnika w śledztwo rozpoczynające się od znalezienia dłoni. Jej właściciela bezbłędnie dopasowała do niej Elżbieta II. Nie ukrywam, że po takim początku zaciekawiłam się zagadką, co robiła ucięta dłoń Edwarda St. Cyra na plaży? 

Moja ocena: 6/10

Serię wydaje Wydawnictwo Kobiece.

„Ostatnie stadium” Nina Lykke

OSTATNIE STADIUM

  • Autorka: NINA LYKKE

  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO PAUZA
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery światowej: 24.10.2019r. 

  • Data premiery : 2.06.2021r. 

Wydawnictwo Pauza według informacji na oficjalnej stronie FB „rozpoczęło działalność w 2017 roku. W ofercie Pauzy znajdują się powieści i opowiadania uznanych pisarzy zagranicznych z różnych stron świata oraz literatura faktu. Pauzę prowadzi właścicielka i wydawczyni Anita Musioł.”. Miło mi poznać się z tym Wydawnictwem chociażby przez pryzmat publikacji z 2 czerwca 2021 roku Niny Lykke pt. „Ostatnie stadium”. 

Wydawałoby się, że poznałam już większość wydawnictw działających na polskim rynku. A tu co rusz jakaś niespodzianka. „Ostatnie stadium” będzie pierwszą książką wydaną przez Wydawnictwo Pauza, o której przeczytacie na moim blogu czytelniczym. Mam tylko nadzieję, że nie ostatnią😁. Ja z publikacją zapoznałam się przy użyciu pożyczonego czytnika polskiej marki InkBook Polska, na którym czytałam elektroniczne wydania z księgarni Legimi. Cóż ja teraz zrobię, gdy czytnik wrócił do właścicielki? 

Człowiek ledwie wyjdzie z jednej rodziny, a już buduje drugą, do złudzenia przypominającą tę, którą opuścił. Wszyscy mają robić wszystko i wszystko dostawać, mieć przed sobą wiele możliwości wyboru i wciąż kierować się impulsami. Nie wystarczy wyjść z jednego związku i wejść w drugi, nie, bo w tym nowym związku też mają być rodowe srebra, monogramy, suknie ślubne…” – Ostatnie stadium” Nina Lykke.

Takie rozważania snuje Elin w dziewiętnastu rozdziałach, lekarka rodzinna, która wskutek romansu z Bjørnem, z którym spotkała się po trzydziestu latach, skończyła swoje wieloletnie małżeństwo z Akselem. Popijająca wieczorami wino z kuli ze złotą rybką. Osamotniona. Nie uczestnicząca w sportowych pasjach swego męża i jego częstych wyjazdach. Pozostawiona w domu z mężem po wyprowadzce dorosłych córek, Idy i Silje. Szukała uwagi, zaistnienia, jakiś widoków na przyszłość poza domem w Zaciszu. Czy znalazła? 

(…) mam już dość bycia dyrygentką, szefową kuchni, księgową i event plannerką w życiu swoim i Aksela, bycia pieprzoną lokomotywą, podczas gdy on jedzie w ostatnim wagonie jako przysypiający pasażer.” – Ostatnie stadium” Nina Lykke.

Ostatnie stadium” Niny Lykke to stadium nad rozpadem małżeństwa. Autorka umiejętnie literacko obrazuje wszystkie fazy, wszystkie stadia, w tym to ostatnie, które pcha ponad pięćdziesięcioletnią Elin teoretycznie tkwiącą w szczęśliwym małżeństwie w ramiona byłego ukochanego. Lykke obnaża brak wzajemnego zainteresowania małżonków względem siebie. Brak wspólnych pasji, spędzania wolnego czasu. Autorka pokazuje, jak życie obok prowadzi wprost do rozpadu małżeństwa. Co ją wyróżnia od innych tego typu narracji to to, że robi to w bardzo wyrafinowany sposób. Narracja prowadzona z perspektywy Elin, bo to ona jest narratorką, jest wyważona. Elin wyraża się bardzo rzeczowo, konkretnie. Tłumacząc siebie, próbując dociec przyczyn swego zachowania robi to z iście diagnostycznie. Aż dochodzi do wniosku, że… 

„(…) Jednak prawdziwym powodem kontynuacji tej znajomości było to, że jak zwykle wplątałam się w coś, czego po prostu nie umiałam zakończyć.” – Ostatnie stadium” Nina Lykke.

Podoba mi się język, którym Lykke karmi czytelnika. Doceniam jej ton, jego tempo. Uważam, że główna bohaterka jest idealną narratorką. Świadoma swoich deficytów. Obnażająca swoje wady, częściej niż zalety. Bardzo realnie autorka przedstawiła ją w roli córki matki chorej na demencję, która praktycznie wychowywana była sama, jako późne dziecko, owoc romansu z żonatym mężczyzną. Lykke świetnie pokazała mentalność norweską w stosunku rodziny ojca Elin, w tym żony i trójki dzieci, do nieślubnego dziecka, owocu jego niewierności. Dla mnie jako Polki tkwiącej w innej mentalności te konsekwentne wieloletnie wizyty okazały się dużym zaskoczeniem. Z zaciekawieniem czytałam fragmenty je opisujące. Podobnie jak sama relacja z matką Elin, skoncentrowaną na sobie ginekolożką, która urodziła własne dziecko w trakcie szpitalnego dyżuru, powierzyła je pod opiekę pielęgniarek, a wychodząc z pracy prawie o nim zapomniała. Świetny moment dający podłoże do dalszych dywagacji i rozważań na temat egocentrycznego rodzica, który powinien być ciepły i dostępny dla dziecka. Powinien… 

Dużą wartością książki jest właśnie ta norweska rzeczywistość, ta poprawność polityczna, to umiłowanie zgody społecznej i pozwalania, by obywatele otrzymywali to, co im się należy. Bardzo dobrze autorka poruszyła temat taniej siły roboczej odwołując się do osoby sprzątaczki – Polki. Elin chciała dobrze, a wyszło…. Tak samo dobrze zobrazowała relacje sąsiedzkie w dzielnicy Zacisze oraz relacje towarzyskie, które w Norwegii rządzą się swoimi prawami i są całkowicie różne od polskich. To co zbudowane szybko może runąć. Jedynie prawdziwa wydawała mi się Gro. 

Narracja bohaterki przeplatana jest opisem jej dni w pracy. I to jest też jasny punkt powieści. Narratorka pacjentów, współpracowników nazywa określeniami je identyfikującymi jak; Pani Kaktusowa, Grubas, Komik, Buntownik, Pan z hemoroidami itd. Dzięki opisom tych krótkich scenek wizyt lekarskich czytelnik poznaje poglądy dominujące w norweskim społeczeństwie często jako przeciwwagę do osobistych poglądów samej Elin. Zbędna wydawała mi się postać Tore, z którym Elin „rozmawiała”. Uważam, że bez tej postaci książka kompletnie nie straciłaby na swej wyjątkowości. 

To nie jest książka o romansie. To bardziej książka o pewnej kobiecie pokazana na tle norweskiej mentalności, norweskich norm i norweskich zachowań w społeczeństwie. Bardzo intersująca pozycja, którą czytałam z zaciekawieniem, aż do samego końca. Obraz ponad pięćdziesięcioletniej kobiety. Teoretycznie współczesnej kobiety sukcesu. To głębokie jej stadium, co czyni książkę wartą przeczytania publikacją z gatunku literatury pięknej. 

Mam nadzieję, że się skusicie. 

Moja ocena: 7/10

Ostatnie stadium” opublikowało WYDAWNICTWO PAUZA.

„W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector

W POBLIŻU DZIKIEGO SERCA

  • Autorka: CLARICE LISPECTOR

  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO FILTRY
  • Liczba stron: 240
  • Data premiery światowej: 10.12.1943r. 

  • Data premiery :28.06.2023r. 

W pobliżu dzikiego serca” po raz pierwszy została wydana w 1943 roku, a napisana została przez wówczas dwudziestotrzyletnią Clarice Lispector. @wydawnictwo.filtry sięgnęło po to dzieło brazylijskiej literatury i wydało ją 28 czerwca 2023 roku. Książka tak, jak i wiele innych pozycji jest objęta do końca sierpnia ponad 40% rabatem na stronie Wydawcy:  https://wydawnictwofiltry.pl/promocje/. 

„Kolejny poranek był znowu jak pierwszy dzień – poczuła Joana.” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

„To pewne, że stanę się zła – pomyślała Joana.” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

To pozycja, w której śledzimy życie Joany od jej wieku dziecięcego do wczesnej młodości. Poznajemy Joanę, której matka zmarła, gdy była w młodym wieku. Podążamy za jej życiem, gdy jest wychowywana przez ojca, do chwili jego śmierci, a później, gdy trafia pod opiekę przez surową ciotkę, która kiedyś nazwała ją „żmiją”. Zaznajamiamy się z nią, gdy zaczyna się nią interesować Otávio.  Młody, przystojny mężczyzna, z którym Joana planuje spędzić dorosłe życie. Śledzimy jej wewnętrzne przemiany, by radzić sobie z romansem męża z Lídią jego wieloletnią przyjaciółką wychowywaną, tak jak on, przez kuzynkę. Do momentu, gdy ona sama zaczyna się chronić u innego mężczyzny. Towarzyszymy jej przez najważniejsze młodzieńcze fragmenty jej życia. Przez jej dorastanie. Przez jej dojrzewanie. 

To poważna proza. Debiut dwudziestotrzyletniej Clarice Lispector, młodej dziennikarki, który osiemdziesiąt lat temu wstrząsnął brazylijskim rynkiem czytelniczym. Sama autorka miała zresztą światu dużo do zaoferowania. Wykształcona prawniczka, jak jej mąż (analogicznie jak Otávio mąż Joany) z pochodzenia Ukrainka (urodzona w Czeczelniku nad Sawranką, w Ukrainie, w obwodzie winnickim), która – jak pisze tłumacz na końcu książki – „(…) jako niemowlę trafiła wraz z uciekającą przed pogromem rodziną aż do Brazylii…” W narracji proza przeplata się z liryką. Na jednej stronie autorka relacjonuje z perspektywy trzeciej osoby zdarzenia z życia bohaterów, by naraz w tekście pojawiła się narracja pierwszoosobowa lub odwrotnie.

Żyję z nagą i chłodną kobietą, nie uciekaj, nie uciekaj, ona patrzy mi prosto w oczy, nie uciekaj, ona mi się przygląda, kłamstwo, kłamstwo, ale to prawda. Teraz leży i śpi..(…) Wyprostował się, przeczesał włosy, spoważniał. Teraz weźmie się do pracy. Jakby wszyscy mu się przyglądali i kiwali przyzwalająco głową, z aprobatą…” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

Ten naprzemienny sposób poprowadzenia narracji dotyczył Joany, Otávio i nawet Lídii, która w pewnym momencie wysunęła się na pierwszy plan. Nie przyzwyczajona jestem do takich utworów. Przyznaję. Nie kojarzę w ogóle, bym kiedykolwiek czytała prozę tak skonstruowaną. Możliwe, że dlatego taki odczuwałam utrudniony odbiór. Musiałam bardzo się skupić, by wyłapać myśli, rozważania, dywagacje, w tym psychologiczne, w tym egzystencjonalne bohaterów. Książka naszpikowana jest poezją przeplatającą się z epiką już od najmłodszych lat głównej bohaterki, gdy odkrywa, że od świata chce czegoś więcej, że nie satysfakcjonuje ją bawienie się, pozostawanie w cieniu. 

Książka składa się z dwóch części. W każdej znajduje się kilka zatytułowanych rozdziałów. Pierwsza część kończy się rozdziałem „Otávio”. Druga rozpoczyna się rozdziałem „Małżeństwo”. Jakby autorka chciała tą grubą linią zaznaczyć, że coś się skończyło i coś się zaczęło. Coś co ją ograniczało. Coś co trzymało ją w pętach. 

Spróbowała przywołać z pamięci wygląd Otávio. Ale gdy tylko czuła, że wyszedł z domu, zachodziła w niej przemiana, Joana skupiała się na sobie i było tak, jakby przeszkodził jej tylko na chwilę, powoli snuła na powrót wątek dzieciństwa, mąż szedł w zapomnienie, a ona w głębokiej samotności krążyła po pokojach. Z cichej okolicy, z oddalonych domów nie docierał żaden dźwięk. Była wolna, ale nawet sama nie wiedziała, co myśli.” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

Joana to postać nieposkromiona. Tak zresztą tłumacz zatytułował ostatnią część powieści: „Gabriel Borowski. Nieposkromiona”. Krnąbrna od maleńkości. Żądna życia, przygód, doświadczeń. Ciągle szukająca. Pragnąca wzniosłych uczuć. Świadoma swej wyjątkowości. Wyzwalająca się wszelkim ograniczeniom. Joana to postać wyjątkowa, jak na swoje czasy. Nieposkromiona młoda kobieta w latach czterdziestych zapewne musiała wywołać skandal. Nawet jeśli była tylko bohaterką literacką. Joana mówi wprost o sobie. Dzieli się przeżyciami, myślami. Nawet jeśli są niepopularne. Niewłaściwe w rozumieniu ówczesnych standardów społecznych. Ona się nie boi. Ona wręcz się pali, by podzielić się z innymi, z wszystkimi sobą. A robi to bez żadnego skrępowania. 

(…) Czuła w sobie doskonałe zwierzę, pełne sprzeczności, egoizmu i życia.” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

„(…) ja jestem zwierzęciem pokrytym pieprzem, a Lídia – futrem, bezbronny Otávio gubi się między nami. Jak umknąć przed moim blaskiem i obietnicą ucieczki…” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

„Czymże innym mogło być to odczucie, że kryję w sobie poskromioną siłę, która może lada moment gwałtownie się wyzwolić; to pragnienie posłużenia się nią z zamkniętymi oczami, w całości, z bezwiedną pewnością dzikiej bestii? Czyż nie jest tak, że tylko zło pozwala odetchnąć bez lęku, przyjąć powietrze i pogodzić się z płucami? Nawet rozkosz nie sprawiłaby mi takiej rozkoszy jak zło – pomyślała z zaskoczeniem…” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

Chwilami rozważania Joany mnie nudziły, męczyły. Poezja ubrana w prozę mąciła mi w głowie. Myśli głównej bohaterki spajały mi się w jedno. Zdarzyło mi się kilka razy przeczytać jeden fragment, by wysupłać z niego główną lub najbardziej wartościową myśl. I niestety czasem mi się to nie udawało. Nawet zaznaczyłam sobie jeden poniższy fragment. 

Odczuwana niekiedy wolność. Nie wypływała z wyraźnych rozważań, tylko z pewnego stanu, na który składały się doznania w pewnym sensie zbyt organiczne, żeby dało się je ująć w myśli. Czasami na dnie odczucia drżała idea, która dawała jej słabe pojęcie o swoim rodzaju i swojej barwie.” – W pobliżu dzikiego serca” Clarice Lispector. 

Bez wątpienia jednak jest to proza wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Bardzo dobrze ją zinterpretował jej tłumacz. To ciekawy i warty przeczytania dodatek do powieści, który wyjaśnia wiele. Gorąco zachęcam byście podczas czytania nie zapomnieli o tych kilku słowach Pana Gabriela Borowskiego. Mimo, że książka nie wkomponowuje się w żaden wyraźny schemat czy gatunek cieszę się, że się z nią zapoznałam. Miałam możliwość poznać osobiście Joanę, która kiedyś namieszała na brazylijskim rynku czytelniczym. Bohaterkę nieszablonową. Kobiecą postać wyjątkowo odważną i przeżywającą swoje wnętrze. 

Sprawdźcie, czy i Wam Joana przypadnie do gustu. Miłej lektury! 

Moja ocena: 7/10

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu FILTRY.

„Koń. Poradnik opiekuna” Bernadette Faurie, Penny Swift

KOŃ. PORADNIK OPIEKUNA

  • Autorki: BERNADETTE FAURIE, PENNY SWIFT

  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO RM

  • Liczba stron: 192
  • Data premiery: 12.06.2024r. 

Koń. Poradnik opiekuna” autorstwa Bernadette Faurie, Penny Swift otrzymałam od Wydawnictwo RM. Otrzymałam nie przypadkowo😉. Z ochotą przyjęłam podarunek, gdyż moja nastoletnia córka od lat trenuje jeździectwo i uwielbia konie. Temat koni pojawia się więc w naszym domu nie raz i nie dwa. Samo Wydawnictwo istnieje od 1996 roku. Oferuje książki o tematyce poradnikowej. Znajdziecie w jego ofercie poradniki na temat dekoracji wnętrz i rękodzieła, turystyki, a także książki kucharskie i wiele innych, na które warto zawiesić oko. To tego typu publikacje, które pomagają rozwijać różne pasje i kompetencje. Wiele z nich zyskało wśród czytelników popularność i uznanie. Aktualnie Wydawnictwo rozwija się w kierunku książek historycznych. Coś dla fanów czasów dawno minionych. 

W poradniku zawarto podstawowe informacje dotyczące opieki nad koniem. Dowiesz się, jak najlepiej opiekować się wierzchowcem, jak dbać o jego zdrowie i kondycję, dlaczego warto przeprowadzać regularne treningi i jak postępować w nagłych wypadkach.”  – Z opisu Wydawcy. 

To bardzo ładne wydanie w oprawie broszurowej klejowej. We wnętrzu fani koni lub ich rodzice😏 poczytają o historii i ewolucji koni. Zapoznają się z ich opisem i specyfiką w zależności od odmian. Poznają listę ras i jej cechy charakterystyczne. W książce znajdują się piękne edukacyjne zdjęcia. Przykładowo można zobaczyć jakie umieszczenie kryje się pod nazwą „kary”, „skarogniady”, „gniady”  czy „srokuta”. Wstyd się przyznać, ale ja trafiałam tylko w kolor zawsze na „kasztana” i „siwego”.  Do tego będą mogli prześledzić jaki jest lub byłby idealny dom dla tego zwierzęcia, by było w nim komfortowo i by koń mógł się rozwijać zgodnie z życzeniem jego opiekuna. W książce znajdują się również rady związane z prawidłowym żywieniem i pielęgnacją koni. Można nauczyć się na przykład jak zapleść koniowi ogon. 

Poradnik zdobią przepiękne zdjęcia, obrazki które pomagają zrozumieć treść, dzięki temu staje się bardziej przyjemna w odbiorze. Jest bardzo rzetelnie podzielona na tematyczne rozdziały, które obfitują w treść edukacyjną. Długość książki też jest odpowiednia. Temat wyczerpany w treści, nie wydłużony na siłę tylko po to by poradnik przekroczył 300 stron😁. To zarówno mi, jak i mojej Córce – fance koni, bardzo się podobało.  Treść jest adekwatnie rozłożona na stronie, zresztą publikację charakteryzuje oprócz dobrej jakości zdjęć również ładna i wyraźna czcionka. 

Lubicie konie? Nawet jeśli niekoniecznie spodoba Wam się ta publikacja. Zerknijcie na nią. 

Moja ocena: 8/10

We współpracy z Wydawnictwem RM. 

„Zbędni” Wojciech Chmielarz

ZBĘDNI

  • Autor: WOJCIECH CHMIELARZ
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 424
  • Data premiery: 5.06.2024r. 

Długo już nie czytałam prozy Wojciech Chmielarz – pisarz. Ostatnią była książka wydana 31.05.2023r. pt. „Za granicą”. Na mym blogu znajdziecie również opinię o szóstym tomie z Jakubem Mortką pt. „Długa noc”, która debiutowała w czerwcu 2022 roku. Wszystkie wydane nakładem Wydawnictwo Marginesy. Podobnie jak premiera z 5 czerwca br. pt. „Zbędni”, którą czytałam w trakcie upalnego urlopu na pożyczonym elektronicznym czytniku marki InkBook Polska. Widząc, że publikacja dostępna jest w wersji elektronicznej nie mogłam się jej oprzeć w ramach moich prywatnych planów czytelniczych🙂. 

Dozorca kempingu w Kowarach przypadkiem potrąca kobietę idącą wzdłuż drogi. Będąc pod wpływem alkoholu zakopuje jej ciało w pobliskim lesie. Nikt się jej zaginięciem nie interesuje. W tym samym czasie na kempingu przebywa jeden gość. To Jules Goossens, Belg w średnim wieku, który wyjechał w podróż kamperem po wschodniej Europie po śmierci żony chorującej na raka, Olivii. Mimo upajania się alkoholem w podróż po Europie Belga przestaje wierzyć Jasiek. Zastanawia się, co Belg robi na kempingu w Kowarach. I gdyby nie jego własne problemy z nawiedzającą go młodą kobietą może byłby w stanie to odkryć. 

Ciekawa kryminalna historia z wieloma wątkami pobocznymi, które ostatecznie ułożyły się w jedną całość. Chmielarz przekonał mnie do niej całkowicie. Przekonał mnie i postacią aspirant Marią Szulej, i historią Agaty i Adama Krugerów, i opowieścią o Alinie Malinowskiej i jej mężu Mirosławie. Chociaż postać ich syna Darka i relacji panujących między nimi mnie trochę zawiodła. Po tak młodym człowieku, zdeterminowanym by wcześniej zmienić swoje życie, oczekiwać by można większej samodzielności. 

Wojciech Chmielarz bardzo dobrze odzwierciedlił w tej kryminalnej fabule relacje panującej w małej miejscowości. Dotyczyło to zarówno podległości służbowej na posterunku policji, jak i zależności pomiędzy lokalnymi biznesmenami. Sam Jasiek mimo swej choroby alkoholowej okazał się od początku dla mnie postacią pozytywną. Zastanowiło mnie jaką mu przyjdzie odegrać rolę w całej opowieści. Bo to, że jego osoba będzie miała znaczenie podejrzewałam od samego początku. Od momentu, gdy Chmielarz z zaangażowaniem opisywał jego codzienny dzień, w którym tylko ilość wypitego piwa miała znaczenie. 

Autor zawarł fabułę w sześćdziesięciu siedmiu rozdziałach. Początek historii zaczął się trzy tygodnie wcześniej. Ten moment oznaczył autor w spisie treści. Oddzielając go wyraźną kreską od innych wydarzeń następujących po tym, co wydarzyło się na okolicznej szosie. To powieść, w której dobrzy okazują się złymi i odwrotnie. Gdzie słabi okazują się silnymi, a nawet Młot potrafi przysporzyć się wyższej sprawie. Powieść dotyka tematów związanych z handlem dziećmi, pornografią dziecięcą, którą parają się pozornie prawi obywatele. Szary, nie skupiający na sobie wzroku śledczych. Wiele się w tej opowieści dzieje przez przypadek. Choć zakończenie mnie w ogóle nie zawiodło. Nie na wszystkie pytania autor musi udzielać jednoznacznych odpowiedzi😉.  Warto coś zostawić fantazji czytelnika. 

Skupiając się na wrażeniach jakie ta publikacja u mnie wywołała, na stopniu w jakim mnie intrygowała, to naprawdę bardzo dobrze napisana i nieodkładana książka. Zachęcam Was do przeczytania najnowszej powieści Wojciecha Chmielarza. Thrillera kryminalnego, w którym ważną rolę odgrywa przypadek.  

Moja ocena: 8/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO MARGINESY.

„Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun

PRALNIA SERC MARIGOLD

  • Autorka: JUNGEUN YUN
  • Wydawnictwo: MOVA

  • Liczba stron: 272
  • Data premiery : 19.06.2024r.

  • Data premiery światowej: 6.03.2023r. 

Wydawnictwo Mova „należy do Grupy Wydawnictwo Kobiece pochodzącej z Podlasia, której wielokulturowość i język stały się inspiracją do nazwy Mova: w regionalnej podlaskiej gwarze mowa oznacza właśnie język – niezbędny do mówienia o tym, co ważne” (źródło: O nas). Obserwując kierunek, w którym podąża firma wydaje mi się, że interesuje ją ambitna literatura piękna. W jej zasobach można znaleźć prozę azjatycką i hiszpańskojęzyczną, która tłumaczona jest z oryginalnych języków. Wyszukując po hasztagach: #movaazjatycka, #movapiekna czy #movamroczna można zapoznać się z szeroką, a co ważniejsze ciekawą ofertą Wydawnictwa🙂.

Na stronie angielskiego Wydawcy www.penguin.co.uk przeczytałam natomiast, że „Jungeun Yun jest autorką ponad dziesięciu książek, w tym Live the Way You Want; Even If I Don’t Know How to Be an Adult i To Travel or To Love. Yun wierzy, że pisanie to autorefleksja, dokładne badanie emocji; pisanie to łączenie. Yun prowadzi podcast The Path of Books z Jungeun Yun. Jej debiutancka powieść Marigold Mind Laundry znalazła się w pierwszej piątce bestsellera w Korei i ma zostać wydana na całym świecie. Jungeun Yun mieszka w Korei.” Przed Wydawnictwem Mova sporo więc jeszcze wydań tej autorki. „Pralnia Serc Marigold”, która debiutowała na polskim rynku w połowie czerwca br. to pierwsza według portalu Lubimy Czytać książka Jungeun Yun. Ciekawe, czy pojawią się następne. Ja na szczęście dzięki pożyczonemu e-czytnikowi od mej Przyjaciółki marki InkBook Polska mogłam zanurzyć się w kolejną powieść oniryczną i to napisaną przez Azjatkę. Zapraszam Was do przeczytania recenzji na temat książki zatytułowanej „Pralnia Serc Marigold”. 

W miasteczku, „(…) gdzie nie zaskakuje to, że zaraz po wiośnie nadchodzi jesień.” Młoda Ji-eun zostaje pozbawiona rodziców, którzy informują ją, że posiada wyjątkowe moce. Moce usuwania plan z ludzkich serc. Dzięki temu przez wieki będzie mogła pomóc wielu potrzebującym. Dziewczyna nie rozumie swego przeznaczenia. Po latach szukania w różnych rzeczywistościach utraconej rodziny osiada w Marigold, gdzie wykupuje stary budynek, w której kiedyś mieściła się Pralnia serc Marigold. Zaczyna prowadzi działalność na nowo. Działalność nadzwyczajną. Działalność zmieniającą życie jej klientów. 

Trochę zawiodłam się na tej publikacji. Po udanej serii japońskiego autora przeczytanej jednym tchem „Zanim wystygnie kawa” liczyłam na podobne emocje. Faktycznie widzę trochę podobieństw. Tą krótką książeczkę cechuje powściągliwość w emocjach, właściwa dla prozy azjatyckiej. W relacjach międzyludzkich dominuje skromność i wzajemny szacunek. Klienci są jednak mniej spektakularni niż ci opisani w cyklu „Zanim wystygnie kawa” lub książce autorstwa Sanakai Hiiragi pt. „Fotograf utraconych wspomnień”. Pierwszy klient Jae-ha niespełniony twórca filmowy mający za sobą trudne, samotne dzieciństwo. Chwilami drażnił mnie swym podejściem do życia. Żałuję też, że koreańska autorka Jungeun Yun nie wykorzystała potencjału, który nasunął mi się z jego przyjaciółką Yeon-hui. Opowieść o instagramowej celebrytce Eun-byeol wydała mi się sztampowa. W sposobie przedstawienia tak mistycznej opowieści ponad czasami, ponad różnymi rzeczywistościami postać tej intragramowej celebrytki wydała mi się mało realna. W Pralni serc Marigold nie ma telefonów, nie ma mediów, oprócz radia. Nie ma ekspresów. Herbata parzona jest w starodawnym stylu. A tu nawiązanie do współczesnych mediów, w których ludzie sprzedają swoje życie, swoje wykreowane medialnie zafałszowane postaci. Podobała mi się natomiast historia o kurierze Yeong-hui mężczyźnie nazwanym kobiecym koreańskim imieniem. Człowieku, który znalazł szczęście w prostej pracy odrzucając potencjalny sukces u boku wybitnej rodziny. Mężczyźnie, który w młodości był terroryzowany przez czas. Wzruszyłam się również przy opowieści o matce Jae-ha, która była dopełnieniem jego opowieści. 

W książce mnóstwo jest złotych myśli. Praktycznie strona po stronie odnotowywałam ciekawe cytaty. 

(…) Choćby się zdawało, że ciemność trwać będzie wiecznie, w końcu i tak zawsze wschodzi słońce. Czy tym, co człowiek bez żadnego wysiłku dostaje od życia, nie jest właśnie możliwość witania kolejnych dni?’. – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun. 

„Czasem wybycie się bolesnych wspomnień pozwoli człowiekowi ruszyć dalej, choć zdarza się, że mimo bólu dostarczają one siły, dzięki której ludzie potrafią przezwyciężyć niedolę i wrócić do życia. Niekiedy smutek staje się siłą napędową do dalszej walki.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

„(…) Nie ma życia pozbawionego trudności. Po prostu trzeba jakoś je przezwyciężyć, kiedy już się pojawią. Ucieczka czy znalezienie rozwiązania nie są równoznaczne z ich pokonaniem. Trzeba wytrzymać do końca, nie odwracając wzroku.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

„Czasem życie zdaje się o wiele trudniejsze niż śmierć.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

„(…) dzisiaj jest najbardziej wyjątkowym prezentem, jaki dostaje człowiek. Nieważne, ile byśmy żałowali, wczoraj już przeminęło, a jutro, które nie nadeszło, wciąż pozostaje odległą przyszłością. Dlatego musimy żyć dniem obecnym. To właśnie on jest magicznym darem, który każdy z nas otrzymał po równo.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

Zakończenie nie zaskakuje. Zaskoczył mnie natomiast maleńki błąd na samym początku. Czytając na czytniku marki InkBook na stronie 8 zauważyłam pewną nieścisłość. 

– Cóż, to…miasteczko pełna wspaniałych mocy.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

Intuicyjnie czuję, że zdanie miało raczej brzmieć; (…) miasteczko pełne wspaniałych mocy. Ot taki błąd stylistyczny. Czasem się dziwię, że zwrócę na tak niewielką nieścisłość uwagę. 

To trochę jak w tej książce. Wielu bohaterów zwraca uwagę na drobne sprawy. Niektóre zdominowały całe ich życie. Tak mocno, że kolejne dni stały się udręczeniem. Wydaje mi się, że Jungeun Yun na fali innych podobnych w stylu książek napisała „Pralnię Serc Marigold”. Mnie kompletnie nie przekonała. Postać Ji-eun w wielu momentach wydawała mi się obcesowa. Jej wątek zlewał mi się w jedną całość. Irytowała mnie postać starszej kobiety, sąsiadki Ji-eun prowadzącej bar „Nasze przysmaki”. Kojarzyła mi się ze starą, wiejską babą. Nie umiłowaną w karmieniu innych restauratorką, ciepłą, troszczącą się. Jest to jednak publikacja w stylu prozy koreańskiej, prozy azjatyckiej. W pewien sposób fascynująca, bo tak bardzo różna od europejskich ekspresyjnych publikacji, w których nie ma miejsca na zatrzymanie się, na kontemplowanie drugiego człowieka w relacji. Bohaterowie w „Pralni Serc Marigold” nie błyszczą, nie chwalą się. Bohaterowie żyją w swój specyficzny sposób.  

Moja ocena: 6/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO MOVA.

„Skazany” Freida McFadden

SKAZANY

  • Autorka: FREIDA McFADDEN
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 380
  • Data premiery: 5.06.2024r. 

  • Data premiery światowej: 11.06.2022r. 

Skazany” Freidy McFadden od Wydawnictwa Czwarta Strona, która debiutowała 5 czerwca br. to czwarta pozycja napisana przez autorkę, którą przeczytałam i o której opinię przeczytacie na moim blogu czytelniczym. Wszystkie poprzednie trzy pozycje oceniłam 8/10. Przygodę z autorką zaczęłam od książki zatytułowanej „Zamknięte drzwi” (recenzja na klik). Potem przeczytała rewelacyjny pierwszy tom cyklu z Wilhelminą „Milli” Calloway pt. „Pomoc domowa” (recenzja na klik). Drugi tom zatytułowany „Pomoc domowa. Sekret” (recenzja na klik) mimo, że stracił trochę ze swej świeżości wcale nie był gorszy.  Znacie pióro Freidy McFadden? 

Brooke Sullivan dwudziestoośmioletnia pielęgniarka dyplomowana przeprowadza się po śmierci swych rodziców do swego domu rodzinnego wraz z 10-letnim synem Joshem. Rozpoczyna pracę w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Raker. Jej obecność nie jest tam przypadkowa. Jednym ze współosadzonych jest były chłopak Brooke, który znalazł się tam z jej powodu. 

Uwielbiam książki Wydawnictwa Czwarta Strona. Rzadko kiedy narzekam na wydanie, czcionkę, papier, okładkę czy błędy językowe. Zdarzają się jednak poślizgnięcia najlepszym. Pozycja „Skazany” Freidy McFadden nie jest wolna od uchybień. W zdaniu cytowanym jak niżej błędnie zastosowano odmianę czasownika „szykować”. Sprawdźcie sami jak to brzmi: 

(…) Zamykam oczy i przez chwilę pozwalam sobie na fantazjowanie o jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której wracam do domu do swojej rodziny, a w kuchni mój partner szykować kolację.” – Skazany” Freida McFadden. 

Książka pisana jest w narracji pierwszoosobowej z perspektywy głównej bohaterki. Rozdziały są numerowane. W dwóch planach czasowych „Obecnie” i „Jedenaście lat wcześniej” to Brooke Sullivan prowadzi nas przez występujące wydarzenia. Poznajemy dzięki temu jej punkt widzenia na relację z Shanem Nelsonem oraz Timem Reesem, których spotkała ponownie po latach. To dzięki temu, co Brooke zapamiętała czytelnik dowiaduje się co stało się z domu rodzinnym Nelsonów z Brandonem Jensenem, Chelsea Cho i Kaylą Oliver. Tak autorka prowadziła narrację we wszystkich pięćdziesięciu czterech rozdziałach. Zaskoczeniem był dla mnie Epilog, w którym McFadden opisała czego dokonał Josh i zrobiła to jego słowami. 

Mam mieszane uczucia do tej publikacji. Plusem bez wątpienia jest sposób w jaki autorka nawiązała do przeszłości głównej bohaterki, do jej trudnej przeszłości. Podobało mi się również jak obnażyła głównych sprawców przestępstwa, których przedstawiła jak przysłowiowego wilka w owczej skórze. Nie przekonała mnie jednak relacja Brooke z Timem z samego początku, gdy Brooke zaczęła dostrzegać cechy, których wcześniej nie widziała. Relacja z Shanem po latach również dla mnie okazała się prawie z gatunku romansu. Trochę ufność wydała mi się za szybka, za naiwna. Tym bardziej, że Brooke mimo swej delikatności dużo w życiu przeszła. Żałuję również bardzo, ze autorka bardziej nie pociągnęła wątku pierwszej ofiary mordercy oraz relacji Brooke z jej rodzinami. Że bardziej jej nie rozpisała. To naprawdę był ogromny potencjał. 

Moje powyżej wspomniane uwagi nie umniejszają książce pt. „Skazany”. Jest to lekki psychologiczny thriller z wieloma wątkami, gdzie końcowy motyw Josha okazał się dla mnie najbardziej interesujący. W powieści tej chodzi o myleniu się, o zaklinaniu rzeczywistości, o zawodnej pamięci, która może doprowadzić do całkowicie błędnych wniosków i fałszywych wspomnień. To też książka o traumie, która nieprzepracowana zaczyna dominować w życiu człowieka, który w pewnym momencie rozpoczyna podejmować decyzje przez jej pryzmat. Osadzona w przeszłości z ogromnym wpływem na teraźniejszość. Pisana prostym, nieskomplikowanym stylem, który nie męczy. 

Miłej lektury! 

Dajcie znać czy też Wam się podobała. 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z WYDAWNICTWEM CZWARTA STRONA.

„Czarny portret” Julia Łapińska

CZARNY PORTRET

  • Autor:JULIA ŁAPIŃSKA
  • Cykl: KUBA KRALL (tom 3)
  • Wydawnictwo:AGORA
  • Liczba stron: 424
  • Data premiery:5.06.2024r. 

Ponad dwa lata temu miał miejsce udany debiut Julia Łapińska – autorka pt. „Czerwone jezioro”. Debiut, w którym czytelnicy poznali Kubę Kralla – najlepszego polskiego współczesnego fotoreportera, autora szokujących zdjęć wojennych ostatnich lat, mężczyznę sukcesu, mężczyznę na szczycie. Ale tylko pozornym. Autorka rozciągnęła będąc na fali motyw Kralla w kolejnych częściach i tak powstała seria. W ubiegłym roku miał premierę drugi tom cyklu pt. „Dzikie psy”, którego niestety do chwili obecnej nie przeczytałam. 5 czerwca br. również nakładem Wydawnictwo AGORAukazał się trzeci tom serii pt. „Czarny portret„, w którym postać Kralla zaczyna blednąć przy wyrazistej postaci podkomisarz Ingi Rojczyk.

W trakcie turnusu dla seniorów w hotelu w Kołobrzegu „Fala” umiera na górnym tarasie w wyniku podania trucizny osiemdziesięcioośmioletni uczestnik Zygmunt Gretkowski, znany konserwator zabytków. Śmierci Gretkowskiego przygląda się Kuba Krall, który dzięki znajomości z odpowiedzialnym organizatorem wycieczki – Łuszkinowem dostał zlecenie polegające na przygotowaniu fotorelacji. Dochodzenie nadzoruje prokurator Jagoda Hajzer, której Krall nie przypadł od razu do gustu. Zaginięcie trzeciej żony Gretkowskiego, Klary młodszej od niego o dwadzieścia pięć lat rzuca nowe światło na śmierć uczestnika turnusu. Czy motywy śmierci odkryje oddelegowana do sprawy podkomisarz Rojczyk? 

(…) Kwestia doświadczenia. Częstych wyjazdów na wojny. Od dawna emocje związane z czyjąś śmiercią odbiera jakby zza szyby. Zamrożone. Obserwując gdzieś z oddali, ale nie potrafi ich poczuć”. – „Czarny portret” Julia Łapińska.

Krall w moich oczach stracił trochę ze swego początkowego kolorytu. Nadal boryka się ze swoimi wojennymi traumami, nadal pije nie potrafiąc zerwać z nałogiem, nadal jest jednak dobrym obserwatorem potrafiącym dodać dwa do dwóch i wyciągnąć ciekawe wnioski z niepozornych, niezwiązanych ze sobą wydarzeń. Przyznaję jednak, że w tej części bardziej ciekawiła mnie postać samej Rojczyk. W ogóle motyw jej śledztwa, w którym mieszał wyjątkowo sprawnie okoliczny dziennikarz Michał Kreft, któremu zamordowany powiedział „Są takie osoby, których nie spodziewasz się już nigdy w życiu zobaczyć, a jednak cały czas   przeczuwasz, że znów staną na twojej drodze. Trochę się nawet tego obawiasz”, mógłby być tak samo ciekawie poprowadzony i bez Kralla. Ale to tylko oczywiście moje osobiste dywagacje. 

Sama książka jest bardzo głęboka. To nie typowy rodzimy kryminał z ciekawym wątkiem. Czytelnik zapoznaje się równolegle z dwoma planami zdarzeń. Ten bieżący dzieje się w Kołobrzegu i jego okolicach w 2015 roku, w którym to kuracjusze – seniorzy przyjeżdżają na turnus wymyślony i sfinansowany przez anonimowego darczyńcę za pośrednictwem polsko-niemieckiej fundacji Arche, za który odpowiedzialny jest jako organizator i opiekun Daniel Łuszkinow.  Sam zresztą koordynator wycieczki nie wie, kim jest anonimowy darczyńca turnusu. To dodatkowo wzbudzało moją wyobraźnię. Fabuła rozpoczyna się od wydarzenia w Luisenbadzie w 1944 roku, która słynęła z nazistowskiej organizacji Lebensborn działającym na zlecenie Głównego Urzędowi do Spraw Rasowych i Osiedleńczych SS w latach 1938 -1945 na terenie aktualnego Połczynu-Zdroju.  Zresztą na oficjalnej stronie miasta (link) można przeczytać o tej ponurej karcie historii Połczyna-Zdroju, którym był hitlerowski ośrodek Lebensborn działający w dzisiejszym sanatorium „Borkowo” (dawnym „Luisenbad”). Ta warstwa czasowa przeplata się z prowadzonym bieżącym śledztwem. To nie jedyny wątek historyczny poruszony w powieści. Wątek śledztwa nad śmiercią Gretkowskiego miesza się z historyczna działalnością Maxa von Mansteina, który w czasie wojny próbował – jak twierdził – uchronić sztukę zdegenerowaną znajdującą się w Polsce od zapomnienia, od hitlerowskiego zniszczenia, a także z tematem postępowania radzieckich żołnierzy i polskich szabrowników na Ziemiach Odzyskanych po wojnie. Trzy wątki historyczne w jednej książce. Trzy warstwy opisujące dość szczegółowo niuanse społeczne, polityczne powodują, że powieść to nie typowy kryminał. W książce „Czarny portret” okazuje się, że wątek morderstwa najmniej mnie ciekawił. Bardziej ciekawiło mnie, co stało się z Elisabeth, kim był wisielec w czasie wojny, którego odkrył Zygmunt i czy kiedykolwiek spotkał polską germanizowaną w ośrodku dziewczynkę, która to odkrycie widziała i o czym tak naprawdę chciał napisać Zygmunt Gretkowski w swoich wspomnieniach. 

Książka pisana jest w trzeciej osobie. Łapińska zadbała, by lata odzwierciedlone u schyłku wojny były odpowiednio zobrazowane. Zadbała o język i styl. Zadbała o wplątanie niemieckich zwrotów i niemieckiego sposobu myślenia hitlerowskich fanatyków. Zresztą nadała książce reportażowy charakter sama przyznają w Posłowiu, że oparła ją na swoich reporterskich odkryciach. Okazuje się, że i pomysł sfinansowania przez anonimowego darczyńcę turnusu dla seniorów okazał się zapożyczony z życia. Trudno będąc autorką opuścić taki ciekawy koncept. Fabuła zamknięta jest w siedemdziesięciu pięciu ponumerowanych kolejno rozdziałach i jak już wspomniałam wcześniej mogłabym się w „Czarnym portrecie” obejść bez Kralla. Mnie zdecydowanie bardziej od jego udziału w śledztwie spodobała się historyczna warstwa. To po raz kolejny dowód, że życie pisze iście fantazyjne scenariusze. 

Polecam zdecydowanie dla fanów wojennej i powojennej historii napisanej w sposób sfabularyzowany. Nie zawiedziecie się😊. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Agora.