„Jak wychować dziecko na fajnego człowieka?” Kaija PUURA

JAK WYCHOWAĆ DZIECKO NA FAJNEGO CZŁOWIEKA. POZNAJ FIŃSKI SEKRET NAJSZCZĘŚLIWSZYCH DZIECI NA ŚWIECIE.

  • Autor: KAIJA PUURA
  • Wydawnictwo: LUNA
  • Liczba stron: 216
  • Data premiery: 12.01.2023r.

Z poradnikami mam ogólnie taki problem, że nie za specjalnie za nimi przepadam. Często bowiem są mocno ogólne, stereotypowe i naiwne. Nie wierzę też w gotowe, uniwersalne recepty i uważam, że wiele w życiu zależy od konkretnej sytuacji. A niestety bardzo często poradniki, zwłaszcza amerykańskie serwują banał za banałem bez szczegółowych informacji i wskazówek. Niestety mimo tego przekonania zdarza mi się skusić na lekturę poradnika, gdyż w momencie, gdy czytam o interesującym mnie zagadnieniu chciałabym się jak najwięcej na ten temat dowiedzieć i często wydaje mi się, że to może być ciekawe, inspirujące i z korzyścią dla mojego życia. Tak było i przy okazji premiery poradnika fińskiej psychiatry dziecięcej Kaija Puura pt. „Jak wychować dziecko na fajnego człowieka. Poznaj fiński sekret najszczęśliwszych dzieci na świecie.” Bo któż nie chciałby, żeby jego dziecko wyrosło na fajnego, szczęśliwego człowieka? Ja bardzo chcę! Książka ta premierę miała 12 stycznia nakładem wydawnictwa Luna, a ja recenzuję Wam ją dopiero teraz, gdyż mimo, że niewielka to książeczka przeczytanie jej zajęło mi trochę czasu, a potem zastanawiałam się co o niej napisać😊  

Wypadało by zacząć od tego, co oznacza bycie fajnym człowiekiem. Myślę, że dla każdego trochę co innego, ale gdybym miała pokusić się o ogólne stwierdzenia, powiedziałabym, że to bycie człowiekiem o pewnej inteligencji emocjonalnej, wrażliwym, empatycznym, takim, który potrafi się komunikować z innymi, podejmuje wezwanie rzucane przez życie i potrafi żyć w społeczeństwie. Okazało się, że autorka widzi to podobnie i uważa, że w dużej mierze za to na jakiego człowieka wyrośnie dziecko odpowiadają rodzice (trudno się z tym nie zgodzić). Korzystając więc ze swojego doświadczenia zawodowego, jak również faktu, że jest matką piątki dzieci postanowiła się podzielić z czytelnikami wskazówkami, które mają im pomóc dobrze wychować dzieci. Na początku ogólnie pochyla się na tematem rodzicielstwa, tego w jaki sposób powinno się podchodzić do dzieci i co należy do zadań rodziców. W dalszym ciągu skupia się na codziennych wyzwaniach i na tym co możemy zrobić, żeby pomóc dziecku w życiowych sytuacjach. Autorka porusza też temat związany z radzeniem sobie z emocjami, zarówno przez rodziców, jak i przez dzieci.  A na końcu przywołuje pewne sytuacje życiowej zmiany takie jak rozpoczęcie przedszkola czy konflikt między rodzicami.

Książka napisana jest przystępnym językiem. Niestety nie mogę powiedzieć, żeby zmieniła moje zdanie na temat poradników. Przede wszystkim bardziej skupia się na wskazówkach dotyczących małych dzieci, co mnie już nie interesuje. A po drugie przywoływane w książce stwierdzenia są bardzo ogólne i dotyczą w mojej opinie rzeczy oczywistych. Z jednej strony fajnie przeczytać w jednym miejscu kila zebranych uwag na temat rodzicielstwa i wychowania, z drugiej niestety czego innego się po tej książce spodziewałam. Jak dla mnie niestety nie wniosła ona nic nowego. Na pewno plusem książki jest przyjemny, lekki styl, brak specjalistycznego, naukowego języka i krótkie, czytelne rozdziały. Jeżeli miałabym określić komu tak książka może przypaść do gustu powiedziałabym, że raczej osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z rodzicielstwem. Mnie jaki matki dwójki nastolatków nie zachwyciła, nie zainspirowała i nie wniosła do mojego życia praktycznie nic nowego, ale może w Waszym przypadku będzie inaczej. O tym musicie przekonać się sami😊

Moja ocena: 5/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU LUNA.

„Poszukiwany ukochany” Beth O’leary

POSZUKIWANY UKOCHANY

  • Autor: BETH O’LEARY
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Seria: MAŁA CZARNA
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 25.01.2023r.

Dzisiaj z rana zabrałam się wreszcie za moją stertę książek przeczytanych, które wciąż czekają na zrecenzowanie. Ta, o której dziś chciałam Wam opowiedzieć swoją premierę miała pod koniec stycznia br. „Poszukiwany ukochany” Beth O’Leary  należy do serii Mała Czarna Wydawnictwa Albatros.  Fajne kolorowe okładki kryją pod sobą zabawną, lekką treść. Przeczytałam wszystkie tytuły z serii, jedne zachwyciły mnie bardziej, inne mniej. Muszę jednak powiedzieć,  że te autorstwa Beth O’Leary zawsze mi się podobały. Najbardziej podobał mi się debiut autorki pt. „Współlokatorzy”, do gustu przypadła mi też „Zamiana”, bowiem przypomina mi świetny film „Holiday”. Kolejna powieść autorki pt. „W drogę” podobała mi się jednak zdecydowanie mniej. Dlatego z lekturą „Poszukiwanego ukochanego” trochę się wstrzymywałam. Jaki wrażenia miałam po jego lekturze? Przeczytajcie sami…

Walentynki… 

Rano… Siobhan czeka w kawiarni na spóźniającego się Josepha, zdziwiona tym, że zaproponował jej spotkanie rano, mimo, że do tej pory spotykali się tylko wieczorem w jej pokoju hotelowym. Nie udaje jej się jednak poznać przyczyny tej zmiany, gdyż mężczyzna się nie pojawia.

Wczesne popołudnie…   Miranda  cieszy się na walentynkowy lunch z Carterem, z którym spotyka się od pięciu miesięcy i ma nadzieję, że będzie to okazja do uczczenia jej nowej pracy. Niestety jej chłopak nie pojawia się…

Wieczór…  Jane czeka na przyjaciela Josepha Cartera, który zgodził się udawać na przyjęciu jej chłopaka. Nie znają się długo, jednak dziewczyna jest rozczarowana, gdy okazuje się, że najwyraźniej została wystawiona…

Całość trafnie podsumowuje opis wydawcy: „Trzy kobiet. Trzy randki. Jeden nieobecny mężczyzna.” Mnie jednak najbardziej zaintrygowała i zachęciło do lektury hasło „Poznajcie Josepha Cartera. Jeśli tylko uda Wam się go znaleźć”.

Po przeczytaniu opisu z jednej strony wydawało mi się, że wiem, czego się spodziewać. Trzy kobiety i mężczyzna, który je zwodzi, na którym nie można polegać. Pomyślałam sobie, że pewnie autorka pójdzie w motyw zemsty i nauczki. Jednak do końca coś mi nie pasowało, nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. I muszę powiedzieć, że książka zaskoczyła mnie po całości. Okazała się czymś zupełnie innym niż się spodziewałam. Rozwikłanie zagadki okazało się sporym zaskoczeniem. Nie mogę jednak zdradzić nic więcej, by Wam nie zepsuć tej przyjemności.

Książka pisana jest w narracji trzecioosobowej, naprzemiennie z punktu widzenia trzech kobiet. Akcja rozwija się spotkaniowo, powoli autorka zdradza nam coraz więcej o bohaterach i łączącej ich relacji. Powieść czytało mi się bardzo fajnie. Szybko i przyjemnie. Uwielbiam pozycje, które tak pozytywnie mnie zaskakują, nie są oczywiste i nie idą utartym schematem.

Jeśli potrzebujecie rozrywki, lekkiej lektura, która przyniesie ze sobą cała gamę pozytywnych uczuć to zdecydowanie polecam Wam „Poszukiwanego ukochanego”. Czytajcie!:)

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louis Bayard

BIELMO. NIEZWYKŁY PRZYPADEK EDGARA ALLANA POE

  • Autor: LOUIS BAYARD
  • Wydawnictwo:ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 464
  • Data premiery: 10.01.2023r.
  • Rok premiery światowej: 2006r.

Nie wiem, co mnie tknęło, by najpierw obejrzeć film z rewelacyjną rolą Christiana Bale’a o tym samym tytule. Z drugiej strony też nie wiem skąd pomysł na obsadzenie w roli Kadeta Edgara Allana Poe Harry’ego Edwarda Mellinga znanego z roli kuzyna Harry’ego Pottera, Dudleya Dursleya (oczywiście odchudzonego o dobre kilkadziesiąt kilogramów😉). O ile Bale wypadł niezwykle przekonująco w swej roli, o tyle  Melling nie przekonał mnie w tej kreacji do siebie. Co do lektury debiutującej w styczniu br. pt.  „Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louisa Bayarda od Wydawnictwa @Zysk i S-ka to zabierałam się do niej niezwykle długo. Właśnie z powodu przedwczesnego obejrzenia ekranizacji. Bo po co sięgać po kryminał retro osadzony w dziewiętnastowiecznym West Point jak znam zakończenie? I to niezwykle ciekawe zakończenie….

Stoję więc tutaj. Powiedz mi teraz, córko. Własnym głosem. Powiedz mi. Powiedz mi, że będziesz na mnie czekała. Powiedz mi, że wszystko będzie dobrze. Powiedz mi.” -„Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louis Bayard.

Zanim przeczytacie te ostatnie zdania powieści to wcześniej czeka Was, moi Szanowni Czytelnicy, szereg stron, w których tajemnice, specyfika, samotność w amerykańskiej Akademii Wojskowej w West Point wiedzie prym.

A wszystko zaczyna się od śmierci kadeta z trzeciego roku – Leroya Frya zawieszonego na drzewie, znalezionego pod osłoną nocy. Do emerytowanego nowojorskiego detektywa zamieszkującego aktualnie Hudson Highlands Augustusa Landora, o pomoc zwraca się sam pułkownik Sylvanus Thayer, który z komendantem Hitchcockiem zarządzają Akademią. Żaden z nich nie chce, by śledztwo prowadzone było przez jednostkę mniej dyskretną niż prywatny śledczy. Żaden z nich nie chce, by światło dzienne ujrzały tajemnice trafiające do amerykańskiego Senatu i stanowiące powód dla zamknięcia Akademii. Każdy z nich liczy na szybkie zakończenie śledztwa, które się jednak komplikuje, gdy pod nosem detektywa życie traci kolejny kadet – Randolph Ballinger, a trzeci, Stoddard zostaje uznany za zaginionego.

Zawsze kiedy ogarniało go wahanie, kiedy obawiał się o swoją duszę, uświadamiał sobie, że nie zostało w nim nic, o co należałoby się obawiać. Bóg zabrał mu ją. Bóg nie ma mu już czego odebrać.” -„Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louis Bayard.

Tak. Detektyw Augustus Landor, zwany Gusem jest najjaśniejszym punktem powieści. Jego osobowość jest niezwykle skomplikowana, mroczna. To taki ogorzały doświadczony śledczy, który wiele widział, wiele doświadczył i wielu powiesił na szafocie. Do tego bardzo tajemniczy. Wdowiec. Porzucony przez jedyną córkę Mathilde – zdrobniale Mattie. Jego emerytura nie przebiega w sposób, w jaki by sobie życzył. Wizyty w karczmie, w której pracuje Patsy, nie dodają mu szczęśliwości w codziennym życiu. Jest niezwykłym narratorem, bo o narracji muszę w recenzji wspomnieć. Jest ona na wskroś wielowymiarowa. Fabuła utkana jest z różnych punktów widzenia. Przygodę z historią czytelnik zaczyna od części zatytułowanej „Ostatnia wola Gusa Landora”. Autor dla wyraźniejszego odróżnienia czasoprzestrzeni na początku każdego rozdziału zaznacza datę. I tak wolę czytamy datowaną na 19 kwietnia 1831 roku. Następnie Louis Bayard wprowadza nas w opisywane wydarzenia w kolejno ponumerowanych rozdziałach zatytułowanych „Opowieść Gusa Landora” na przemian ze „Sprawozdaniem Edgara A. Poego dla Augustusa Landora”. Same śledztwo rozpoczyna się od 26 października 1830 roku i trwa do kwietnia 1831 roku. Historia opisana w książce kończy się epilogiem datowanym na 19 kwietnia 1831 roku. By jeszcze bardziej zobrazować koleje losu bohaterów, w niektórych częściach książki te same wydarzenia, z tego samego dnia opisuje Poe w swym sprawozdaniu, jak i opowiada Landor w swej części. To ciekawy zabieg, który pokazuje różną, często odmienną perspektywę wydarzeń, czy wniosków z prowadzonego śledztwa.

Oczywiście Bayard nie mógł nie pokusić się sposób opowiadania przystający na dziewiętnastowieczną literaturę. Narrator zwraca się do czytającego; Szanowny Czytelniku, z dużej litery. Co wzmacnia więź między opowiadającym a czytającym. Skraca dystans i zaprasza odbiorcę do swoistego dyskursu, do czynnego dialogu, choćby i we własnej głowie.

Zostaw na razie na boku pytanie Poego, Szanowny Czytelniku. Mam dla Ciebie inne.” -„Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louis Bayard.

„Wiesz, jak to jest, prawda, Szanowny Czytelniku? Myślisz, że coś się ułożyło w trwałą konstelację, a tymczasem tej konstelacji nigdy nie było.” -„Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louis Bayard.

Sama postać pierwszoroczniaka Edgara Allana Poe wykreowana została w sposób dość przejaskrawiony. I w zachowaniu, i w narracji jawił mi się jako niespełna rozumu. Wysławiający się w sposób uduchowiony można było zgubić się w sensie zdania dość szybko.

(…) Owszem, jest młody, bez dwóch zdań. Pnącze jego geniuszu jeszcze nie zrodziło najdojrzalszych owoców, ale już dotychczasowe żniwa zaspokoją najbardziej wyrafinowane podniebienia, moi przyjaciele.” -„Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louis Bayard.

W mojej opinii Poe jest najmniej wartościowym bohaterem. I rodzina Marquisów z Leą i Artemusem na czele, i sam Landor odegraliby swoją rolę w opowieści równie przekonująco i interesująco bez tła, które tworzył młody poeta.

Skomplikowana historia. Tak mogłabym skwitować fabułę dodając, że z arcyciekawym zakończeniem. Bawiło mnie łączenie postaci prawdziwych, jak Poe, jak Kemble, jak Thayer i Hitchcock z fantastycznymi. Z zapartych tchem pławiłam się w opisach okolic nowojorskich i dawnego Hudson Highlands, a także samej Akademii West Point, która nadal dobrze się ma😊. Kawalkada ciekawych i złożonych postaci dodaje opowieści splendoru. Ma oczywiście powieść swoje słabe strony; jak damsko – męski wątek Lei i Edgara, braku rysu psychologicznego Artemusa i uzupełnienia jego relacji z Leą. Bądź co bądź jednak powieść zasługuje na uwagę uważnego czytelnika lubującego się w kryminałach retro z dużą dawką literatury pięknej. Właśnie to odnalazłam w powieści „Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe” Louisa Bayarda.

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

„Chcę twojego życia” Amber Garza

CHCĘ TWOJEGO ŻYCIA

  • Autorka: AMBER GARZA
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 328
  • Data premiery w tym wydaniu: 11.01.2023r.

Ubóstwiam @wydawnictwomarginesy 😊. Ostatnio wyjątkowo szczególnie za próbę odczarowania współczesnemu nastolatkowi/ współczesnej nastolatce postaci Ani, dotychczas znanej z Zielonego Wzgórza, a od jakiegoś czasu z Zielonych Szczytów😉. Z chęcią też sięgnęłam do thrillera autorstwa Amber Garza pod intrygującym tytułem „Chcę twojego życia”. Książka swą premierę miała w połowie stycznia. Ja przeczytałam ją jakiś czas temu i tylko przez moje zapominalstwo nie zamieściłam jeszcze recenzji.

Naprawiając swoje niedociągnięcie we wprowadzeniu do fabuły napiszę, że to ciekawa próba wytrącenia czytelnika ze strefy komfortu.

Moje panieńskie nazwisko brzmiało Smith. Na świecie jest milion innych Kelly Smith. Nawet w Kalifornii. Ale odkąd wyszłam za Rafaela, nie natknęłam się na żadną inną Kelly Medinę. Aż do tej chwili.” – „Chcę twojego życia” Amber Garza.

Niepotrafiąca pogodzić się ze śmiercią nastoletniego syna Kelly Medina spotyka w małej mieścinie, w której mieszka – Folsom, kobietę o tym samym imieniu i nazwisku. Młodą matkę. Zaintrygowała zbiegiem okoliczności zaczyna się do niej zbliżać czyniąc ją swoją nową znajomą. Duchy przeszłości nie dają jednak o sobie zapomnieć. Kelly zaczyna plątać się między rzeczywistością, a przeszłością. Łączyć pozornie istniejące fakty, co doprowadza do tragedii….

Uff. Ale się namęczyłam, by Wam niczego nie zdradzić😊. Mam nadzieję, że się udało. Wracając do recenzji zaznaczam, że książkę czyta się bardzo szybko. Autorka jest mi nie znana, więc z obawą sięgałam do tej publikacji. Jakoś mam ostatnio wyjątkowo krótki lont na nietrafione lektury. Tym razem jednak się udało. Amber Garza umiejętnie kluczy pomiędzy życiem jednej Kelly, a życiem drugiej jednocześnie dzieląc elementy układanki czytelnie, jednoznacznie. Trzy różne części książki. Łącznie trzydzieści jeden rozdziałów. Narracja poprowadzona idealnie, jak na fabułę książki. O całej historii, zdarzeniach, postaciach głównych i drugoplanowych dowiadujemy się z narracji pierwszoosobowej z perspektywy Kelly. Poznajemy przeszłość. Traumy. Odrzucenia. Brak miłości. Wszechogarniającą tęsknotę za straconym dzieckiem, która wyjątkowo mnie poruszyła, jako matkę. Ten motyw Autorka zobrazowała w sposób wyśmienity. Nie ma w osobie Kelly – matki nic z groteski, nic z przerysowania. Prawie widziałam ją oczami wyobraźni, jak cierpi, jak wyje wręcz z bólu…..

Wyjątkowo dobrze Autorka sportretowała męża narratorki, Rafaela. Postać męska, pełna sprzeczności. Taki męski antybohater. Stosunek samej Kelly do niego jest bardzo zróżnicowany. Jak zróżnicowana jest cała jej ocena sytuacji, w której się znalazła. Nic bardziej realnego. Nic bardziej rzeczywistego, jeśli chodzi o długoletnie relacje damsko – męskie. A sam koniec…. No cóż. Obłędny. Tak, to jest bardzo ciekawy punkt fabuły. Tylko proszę nie zaczynajcie czytać od końca !!!!!

Lekki, przyjemny i sprawnie napisany amerykański thriller. Bez przydługich opisów, bez rozwlekłych rysów psychologicznych, z licznymi retrospekcjami. Lubicie takie? Jeśli tak to sięgajcie do „Chcę twojego życia” Amber Garza, bo czytania nadszedł czas😊.

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy, za co serdecznie dziękuję.

„Oszustka” aleksandra Śmigielska

OSZUSTKA

  • Autor: ALEKSANDRA ŚMIGIELSKA
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 25.01.2023r.

Dziś chciałam Wam opowiedzieć o kolejnej książce, które premierę miała 25 stycznia. „Oszustka” to debiut Aleksandry Śmigielskiej, jest to również druga powieść wydana przez Znak Crime, nową markę kryminalną Wydawnictwa Znak. Ta powieść to thriller psychologiczny z elementami domestic noir. Podchodziłam do niej z dużą ciekawością, ale też sporą niepewnością. Tak to bowiem bywa z debiutami, że zupełnie nie wiemy czego się spodziewać. Od momentu przeczytania o jej premierze jednak intuicyjnie czułam, że będzie to coś wartego przeczytania. Czy się myliłam?

Trudno opisać treść tej książki bez spoilerowania, ale spróbuję ogólnie nakreślić ją w kilku zdaniach. Bohaterką jest Marta, która może się wydawać kobietą spełnioną. Ma męża, dwie córeczki, jest właścicielką kliniki weterynaryjnej. Kobieta sukcesu, pewna siebie, lecz tak naprawdę w środku to mała, zagubiona dziewczynka, która kryje tajemnicę swojej przeszłości. Wszystko się zaczyna, gdy przed bramą bohaterki pojawia się starsza, zaniedbana kobieta. To powoduje lawinę zdarzeń i sprawia, że przeszłość zdaje się deptać Marcie po piętach. Jednak jest ona mocno zdeterminowana, by prawda o jej przeszłości nie wyszła na jaw. Czy jej działania przynoszą skutek?

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko. Lekki styl i zgrabne dialogi powodują, że błyskawicznie łykamy stronę za stroną. Powieść składa się ze stosunkowo krótkich rozdziałów oznaczonych dniami tygodnia, prowadzonych w narracji pierwszoosobowej, Pomaga to bardziej zrozumieć główną bohaterką, wczuć się w jej psychikę. A jest ona postacią dosyć złożoną. Z jednej strony silna kobieta, biznesswomen, przedsiębiorcza i zaradna, z drugiej strony zagubiona, przestraszona i działająca chaotycznie. Irytowała mnie nie raz, postępowała głupio, lekkomyślnie, działała pod wpływem chwili. To jednak sprawia, że wydaje się bardziej prawdziwa, realniejsza. Choć nie mogę powiedzieć, żebym zapała do niej wielką sympatią, z uwagą i ogromną ciekawością śledziłam jej losy. Akcja bowiem rozwija się dosyć szybko, wydarzenia następują jedno z drugim, autorka podsuwa nam kolejne tropy, by za chwilę wywieść nas na manowce. Zakończenie również mnie zaskoczyło  i byłam go ogromnie ciekawa. Jednym z symptomów tego, że czytam dobrą książkę, jest dla mnie to uczucie, gdy książka wzbudza we mnie takie napięcie i ciekawość jak zakończy się intryga, że poważnie zastanawiam się nad zerknięciem na koniec, chociaż jednocześnie wiem, że trochę zepsułabym tym sobie lekturę. Tym razem na szczęście się powstrzymała i czas spędzony z książką oceniam bardzo pozytywnie.

Jest to świetny debiut, dojrzały i przemyślany, poparty dobrym warsztatem. Z niecierpliwością więc będę wypatrywała kolejnej powieści Aleksandry Śmigielskiej, a Wam gorąco polecam lekturę „Oszustki”.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.

„Terytorium” Agnieszka Pietrzyk

TERYTORIUM

  • Autor: AGNIESZKA PIETRZYK
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 448
  • Data premiery: 25.01.2023r.

Książki Agnieszki Pietrzyk uwielbiam od dawna. Zaczęłam od „Zostań w domu”, od której dosłownie nie byłam w stanie się oderwać. Potem były „Nikt się nie dowie”, „Kto czyni zło” i „Las zaginionych”. Każda z nich bardzo mi się podobała i po każdej bardziej podziwiałam autorkę i z coraz większą niecierpliwością wyczekiwałam jej kolejnej powieści. Pamiętam spotkanie z pisarką na Warszawskich Targach Książki, gdzie opowiadała, że pracuje nad czymś nowym, innym, co będzie dotyczyło konfliktu wojska i policji. Bardzo byłam ciekawa tej nowej powieści. I tak oto 25 stycznia nakładem Czwartej Strony Kryminału ukazało się „Terytorium”. I muszę Wam zdradzić już teraz, że i tą powieść autorki oceniam bardzo pozytywnie. Trudno było mi się od niej oderwać, a opowiedziana historia zrobiła na mnie duże wrażenie.

W lesie przy granicy polsko-rosyjskiej odbywają się ćwiczenia żołnierzy Wojskowej Obrony Terytorialnej. Niestety w ich trakcie dochodzi do tragedii. Kapral Derkacz na skutek złej oceny sytuacji oddaje śmiertelny strzał do cywila. Na miejsce przyjeżdża policja. Wojskowi nie mają jednak zamiaru z nimi współpracować. Jest również świadek zdarzenia, kobieta, która towarzyszyła zamordowanemu mężczyźnie. Zarówno policja, jak i wojsko chcieliby ją mieć po swojej stronie. Kobieta jednak ma własne interesy i nie ma zamiaru poświęcać się dla którejkolwiek ze stron. Do głosu dochodzą uprzedzenia na linii wojsko-policja, pokaz sił i próby postawienia na swoim za wszelką cenę. To niestety prowadzi do kolejnej tragedii…

Akcja książki zapiera dech w piersiach. Przeraża, szokuje i pozostawia w osłupieniu. Czy to mogło by się zdarzyć naprawdę? Mam nadzieję, że nie, ale autorka tak przekonywująco ukazuje mentalność żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, że niestety można się obawiać, że zdarzenia przedstawione w książce nie są niemożliwe. Mogę sobie wyobrazić, że powieść ta nie zostanie dobrze przyjęta w pewnych kręgach. I chociaż oczywiście jest to fikcja literacka, muszę powiedzieć, że tylko na początku akcji może się wydawać, że żołnierze są tu przedstawienia jako ta zła strona, a policja jako dobra. Później wszystko się komplikuje, nic nie jest jednoznaczne. Autorka świetnie ukazała postacie bohaterów, są wielowymiarowe, interesujące i złożone. Świetny styl i tempo akcji dopełniają działa. Powieść składa się z dziewiętnastu części, prowadzonych w narracji trzecio osobowej, ukazującej wydarzenia naprzemiennie z punktu widzenia wojska i policji. Dzięki temu możemy znaleźć się bliżej każdej ze stron. Przedstawione wydarzenia są zaskakujące, autorka myli tropy, trzyma w napięciu i generalnie funduje czytelnikowi istny rollercoaster. Jest to thriller z elementami sensacji, który zdecydowanie nie pozostawi Was obojętnymi.

Na samo koniec muszę przyznać, że autorka miała rację, jest to coś zupełnie innego. Mocna, odważna, momentami wprawiająca w osłupienie powieść, której zdecydowanie po przeczytaniu szybko nie zapomnicie, a wydarzenia, o których przeczytacie jeszcze na długo pozostaną z Wami. Gorąco polecam!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA

.

„Zamknięte drzwi” Freida McFadeden

ZAMKNIĘTE DRZWI

  • Autor: FREIDA McFADDEN
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 344
  • Data premiery: 25.01.2023r.

„Zamknięte drzwi” to pierwsza wydana w Polsce książka Freid’y McFadden, autorki thrillerów psychologicznych, która z zawodu jest lekarką, specjalistką od urazów mózgu. Od czasu do czasu lubię sięgnąć po dobry thriller, jednak czasem czytając niektóre z nich czuję się trochę znudzona i odnoszę wrażenie, że znowu wszystko przebiega według jednego i tego samego schematu. Czy tak było w przypadku tej powieści? Przekonajcie się sami…

Opis książki bardzo mnie zaintrygował. Jej bohaterka Nora to trzydziestosześcioletnia chirurg, współwłaścicielka kliniki. Zawodowo odnosi sukcesy, a prywatnie prowadzi samotne, spokojne, uporządkowane życie pod przybranym nazwiskiem. Nie chce bowiem by ktoś się dowiedział kim jest. A jest córką seryjnego mordercy. W czasie, gdy jedenastoletnia Nora odrabiała lekcje w swoim pokoju, jej ojciec w piwnicy oddawał się swojemu hobby, którym nie okazała się, tak jak mówił, stolarka, lecz mordowanie kobiet. Łatka córki mordercy to straszne dziedzictwo. Żyje więc samotnie, nikomu nie zdradzając swojej prawdziwej tożsamości. Do czasu aż w jej życiu pojawia się znajomy z przeszłości, a pacjentka Nory zostaje zamordowana, w sposób nawiązujący do jej ojca. On nie mógł tego zrobić, gdyż ciągle odsiaduje wyrok w więzieniu, ale te dziwne zbiegi okoliczności zwracają na Norę uwagę policji i nie tylko. Czy kobieta ma coś do ukrycia?

Thriller jest rewelacyjny. Wzorcowo poprowadzona akcja została zawarta prologu, epilogu i 46 rozdziałów prowadzonych w pierwszoosobowej narracji. Autorka świetnie myli tropy, utrzymując czytelnika w napięciu i niepewności. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło i spowodowało, że cała ta historia pozostanie ze mną na długo. Konstrukcja bohaterów, w tym przede wszystkim głównej bohaterki jest wyśmienita. Jest to postać złożona, wielowymiarowo, niejednoznaczna. Podobnie jest z innymi bohaterami, nawet Ci, którzy odgrywają nie tak ważne role są prawdziwi, skomplikowania, trudni do prze

Bardzo lubię takie powieści, w których niczego nie można być pewnym, w którym autor podsuwa różne tropy, by za chwilę się z nich wycofać, których akcja jest tam niesamowita, że aż człowiekowi zapiera dech w piersiach, a jednocześnie zachowana zostaje prawda psychologiczna i życiowa. Ta powieść pozostanie ze mną na długo i zdecydowanie ją polecam.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA

.

„Kobieta w deszczu” Dorota Milli

KOBIETA W DESZCZU

  • Autor: DOROTA MILLI
  • Wydawnictwo: LUNA
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 18.01.2023r.

Dorota Milli tworzy literaturę obyczajową, której akcja najczęściej rozgrywa się na polskim morzem. Autorka bowiem jest kołobrzeżanką, miłośniczką spacerów brzegiem morza i nadmorskiego klimatu. Jej najnowsza powieść „Kobieta w deszczu”, która premierę miała 18 stycznia nakładem Wydawnictwa Luna ujęła mnie optymistyczną i pełną dobrej energii okładką. Akcja toczy się w Kołobrzegu, a bijąca z okładki pozytywna energia dotyczy także wnętrza powieści.

Główną bohaterką jest Aletta Różańska, psychoterapeutka która właśnie odziedziczyła gabinet po swoim mentorze Bo. Kobieta jest całkowicie oddana swojej pracy i pacjentom, bardzo zaangażowana. Jeszcze trudno jej się odnaleźć w nowej rzeczywistości, kiedy do jej gabinetu trafiają dwie kobiety Julia i Eryka. Między tymi trzema kobietami niespodziewanie nawiązuje się wyjątkowa więź i stają się one dla siebie ważne. Julia to młoda kobieta, która pozornie patrząc ma wszystko to, co potrzebne do szczęścia. Prowadzi wraz z narzeczonym pizzerię. Jednak w ostatnim czasie nie radzi sobie z emocjami, gubi się swoich uczuciach. Eryka to Kobieta po czterdziestce, która ma dwoje nastoletnich synów i męża. Kiedyś wraz z mężem realizowała kolejne biznesowe wyzwania, natomiast od jakiegoś czasu Eryka wycofała się w przestrzeń domową, doświadczyła zdrady męża i czuje się w swoim domu i w swoim życiu zupełnie nie na miejscu. Te trzy kobiety stają się dla siebie dość bliskie, wspierają się wzajemnie w życiowych problemach. Pomagają sobie podjąć istotne decyzje. Dopingują się wzajemnie i stają się motywacją do podjęcia ważnych decyzji, do nabrania odwagi, by zawalczyć o siebie i swoje szczęście.

Dużym plusem tej powieści są stworzone przez autorkę postaci kobiece. Każda z nich jest inna, na swój sposób ciekawa i intrygująca. Mimo pozornego zagubienia i życiowych trudności kryje się w nich prawdziwa siła i determinacja, która rozkwita pod wpływem kobiecej przyjaźni i wsparcia. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z przebiegu akcji, lecz muszę zaznaczyć, że oprócz wątków typowo obyczajowych, książka zawiera też interesującą warstwę psychologiczną. Opowiada o trudnościach życia, o skomplikowanych relacjach międzyludzkich. O tym, że czasem to co pozornie wydaje się oczywiste i jednoznaczne często tak naprawdę jest dużo bardziej skomplikowane, a człowiek łatwo może się zagubić w skomplikowanej sieci własnych uczuć, emocji, oczekiwań innych, narzuconych nam przez społeczeństwo wzorców i przekonań. W książce pojawia się też wątek, można powiedzieć, delikatnie kryminalny, zagadki związane z pacjentem Alety. Pojawiają się również ciekawe postacie męskie, detektywów z biura detektywistycznego, ale nie tylko.

Akcja powieści rozwija się powoli.  Autorka zaczyna od zarysowania nam pewnego tło, ukazuje uczucia i przemyślenia głównej bohaterki. Na początku czułam się trochę tym znużona, irytowało mnie też trochę nadużywanie określenia mentor Bo. Mentor Bo to, Mentor Bo tamto… Tak jakby bohaterka nie potrafiła samodzielnie funkcjonować. Z czasem jednak, gdy akcja zaczęła się rozwijać było tego mniej i przekonał mnie fakt, że miało to służyć zarysowaniu obrazu głównej bohaterki, która mimo tego, że potrafiła doskonale pomóc swoim pacjentom, sama był samotna i trochę zagubiona we własnym życiu. W dalszej części książkę czytało mi się przyjemnie, a losy trzech kobiet bardzo mnie zaintrygowały, zwłaszcza wątek związany z Julią był mi bardzo bliski i mocno mnie poruszył. Zdecydowanie polecam wam tą mądrą, ciepłą i optymistyczną lekturę. Może stanowić początek dla wielu ważnych życiowych refleksji Zachęcam do przeczytania.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu LUNA.

„Bad Cruz” L.J. Shen

BAD CRUZ

  • Autor: L.J. SHEN
  • Wydawnictwo: LUNA
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 18.01.2023r.

Czasem mam takie momenty w życiu, gdy od lektury oczekują głównie rozrywki, odprężenia i wciągającej, choć niezobowiązującej lektury. Jeden z takich momentów nastąpił w styczniu, gdy wróciłam z intensywnego i męczącego wyjazdu integracyjnego😉 Jedyne na co miałam ochotę to zalec na kanapie z jakąś lekką, niezobowiązującą książką i odpocząć. Szczęśliwym trafem akurat dotarła do mnie powieść „Bad Cruz” L.J. Shen, wydana nakładem Wydawnictwa Luna. L.J.Shen to amerykańska autorka romansów i powieści, które znalazły się na listach bestsellerów. I chociaż ja wcześniej sięgnęłam po tylko jedną powieść autorki, która jakoś mnie nie zachwyciła, w opisie jej nowej książki coś mnie zaintrygowało. I chociaż do jej recenzji przystępuję dopiero prawie miesiąc po lekturze muszę powiedzieć, że spełniła ona pokładane w niej oczekiwania.

Nessy można nazwać czarną owcą całego miasteczka, obiektem kpin i plotek, a to głównie dlatego, że zaszła w ciążę w wieku 16 lat. Dziesięć lat później pracuje jako kelnerka w podrzędnej knajpce i jest rozczarowaniem swojej rodziny. Cruz z kolei uchodzi w oczach mieszkańców miasteczka na wzór do naśladowania. Szanowany futbolista, który został lekarzem, zawsze pomocny i poprawny. Ta dwójka nie mogłaby by się chyba różnić bardziej, dlatego od lat nie mają ze sobą nic wspólnego, działają sobie na nerwy, choć starają się unikać. Trudności pojawiają się, gdy siostra Nessy zaręcza się z bratem Cruza, a obie rodziny mają się udać na przedślubny rejs. Niestety na skutek pomyłki kobieta i mężczyzna trafiają na inny statek i są skazani na swoje towarzystwo. Jak oni to zniosą? A może okaże się, że jest w nich coś więcej niż wszyscy widzą i jednak mają ze sobą coś wspólnego?

Jak widać fabuła nie jest szczególnie oryginalna, ani zaskakująca. Jednak mimo tego książkę czyta się lekko i przyjemnie. Błyskotliwy, zabawny, momentami ironiczny styl sprawił, że świetnie się bawiłam przy lekturze. Cięte dialogi również był mocną stroną tej powieści. Główna bohaterka dość mocno mnie irytowała, nie potrafiłam zrozumieć dlaczego zgadza się na takie traktowania i za co tak naprawdę pokutuje. I choć tak naprawdę o podstaw wszystkiego leżała jej rozczarowująca rodzina nie do końca było to dla mnie przekonywujące, podobnie jej przemiana bohaterów. Jednak jak napisałam na początku od tej książki oczekiwałam, by stanowiła lekką, nieskomplikowaną rozrywką i mimo kilka momentów, gdy poczułam się rozdrażniona swój cel spełniła doskonale.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu LUNA.

„Anne z Szumiących Wierzb” Lucy Maud Montgomery

ANNE Z SZUMIĄCYCH WIERZB

  • Autorka: LUCY MAUD MONTGOMERY
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Cykl: ANIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA (tom 4)
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery w tym wydaniu: 18.01.2023r.
  • Data 1 wydania polskiego: 1959r.
  • Data premiery światowej: 1936r.

Chronologicznie czwarta część cyklu „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery została po raz pierwszy opublikowana w Kanadzie w 1936r. W Polsce znamy ją pod nazwą „Ania z Szumiących Topoli”. Zapewne pierwszemu wydawcy w roku 1959 topole lepiej się kojarzyły niż wierzby😊. @wydawnictwomarginesy kontynuuje swoją misję odczarowywania Ani w formie nam znanej i lubianej. Warsztat Anny Bańkowskiej wykorzystany tym razem został do publikacji na nowo przetłumaczonej z oryginału „Anne z Szumiących Wierzb”. Książka premier miała 18 stycznia br. i dla mnie stanowiła obowiązkową, styczniową lekturę😉.

Anne Shirley świeżo upieczona magister nauk humanistycznych, dostaje posadę kierowniczki wyższej szkoły w Summerside. Jej życie prywatne nie uległo znacznej zmianie. Jest nadal zaręczona z Gilbertem Blythe’em studiującym medycynę na Uniwersytecie Redmondskim w Kingsporcie, z którym wymienia listy. W trakcie trzyletniej pracy relacjonuje w korespondencji do Ukochanego, co dzieje się na Zielonych Szczytach. Pisze o Dianie, swej wieloletniej przyjaciółce, która po ślubie ma mniej dla niej czasu. A po urodzeniu synka jej zakresem obowiązków staje się tylko dom, dziecko i mąż Diany – Alfred. Dzieli się z nim swoimi przygodami w zarządzanej przez siebie szkole, a także opisuje pokój na wieży w domu o nazwie Szumiące Wierzby, gdzie rządy sprawuje Rebecca Dew, w którym mieszka.

Bardzo dobrze przetłumaczona i wydana książka. Kolejna część, idealna dla fanki Anne z Zielonych Szczytów (ooops o mało co napisałabym: Ani z Zielonego Wzgórza😉). Mimo, że lata nastoletnie mam dawno za sobą, a fascynację historią i przygodami Ani już pamiętam tylko ze wspomnień, miło czytałam o jej perypetiach. O jej doświadczeniu z domem o nazwie Szumiące Wierzby, o jej sąsiadach i jego mieszkańcach. A także o wpływowej rodzinie Pringle’ów, których Anne próbuje do siebie zjednoczyć. Którym próbuje pokazać się z jak najlepszej strony. Kompletnie zapomniałam o bohaterce, którą Lucy Maud Montgomery musiała zapewne wprowadzić na wzór Anne, o dziewczynce o nazwisku Grayson. Wychowywaną samotnie przez babkę. Wychowywaną w braku miłości. Ten wątek okazał się nostalgiczną podróżą w pierwszą część cyklu, która najczulej zagrała na moich emocjach. Świetny okazał się ten temat kanibalizmu podjęty przez autorkę, o którym – jak również przyznaję – kompletnie zapominałam.

Bez względu na tłumaczenie, kolejną powieść autorstwa Lucy Maud Montgomery odebrałam w sposób analogiczny, jak poprzednie. Jako książkę pełną ciekawych przygód. Jako opis ówczesnego społeczeństwa i szerzących się w nim teorii, poglądów i spostrzeżeń. Jako epopeję na relacje międzyludzkie, w których szczerość i energiczna postawa głównej bohaterki jest w stanie przezwyciężyć wrogość. Jako epitafium rodziny, które pokazuje miłe oku, pozytywne ścieżki sieroctwa, którego i wtedy, i teraz jest wszędzie pełno. Jako odę do domu, w którym miejsce nie znajdą tylko domownicy o każdej porze dnia i nocy, lecz także przyjezdni. Zaproszeni przez Anne goście. Odrzuceni, negatywnie nastawieni, samotni…

Na moim blogu znajdziecie wszystkie poprzednie wydania nowego tłumaczenia od @wydawnictwomarginesy. Począwszy od Anne z Zielonych Szczytów, przez Anne z Avonlea, aż po Anne z Redmondu. Zachęcam Was do poznania tej nowej Ani. Nieprzerwanie od pierwszego tomu, w którym po latach, całkiem inaczej mogłam zapoznać się z Anne. Miłej lektury😊.

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy, za co serdecznie dziękuję.