
MAM DO PANA KILKA PYTAŃ
- Autorka: REBECCA MAKKAI
- Wydawnictwo: WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE
- Liczba stron: 552
- Data premiery: 6.09.2023r.
- Data premiery światowej: 21.01.2023r.
To chyba totalny rekord!!! Wyobraźcie sobie, że dzisiejsza recenzja jest pięćdziesiątą napisaną i opublikowaną na mym blogu czytelniczym w grudniu!!! W stosunku do grudnia 2002– nie chwaląc się oczywiście – to zacny wynik. Listopad br. też nie był zły, gdyż łącznie światło dzienne ujrzało dwadzieścia pięć moich całkowicie subiektywnych opinii. Życzę sobie, by gorliwość w dzieleniu się z Wami moimi spostrzeżeniami w zakresie przeczytanych książek pozostała ze mną przez cały, nadchodzący 2024 rok.
Jakiś czas nie skojarzyłam o co chodzi z okładką powieści „Mam do Pana kilka pytań” Rebecci Makkai od Wydawnictwo Poznańskie. Patrzyłam tyko na tą soczystą zieleń i kobiecą twarz. Oczekiwanie na lekturę skróciło się jednak gdy dostrzegłam, że twarz wygląda jakby się topiła, jakby była pod wodą. Dzięki temu miałam okazję wchłonąć (mimo ilości stron) drugą wydaną w Polsce książkę autorki bestsellera „Wierzyliśmy jak nikt„, którego nie miałam okazji czytać.
„(…) To ta od basenu. Ta od alkoholu…w od włosów wokół…od gościa, który przyznał się do… Tak. Właśnie ta.” – „Mam do pana kilka pytań” Rebecca Makkai.
„Thalia Keith zdążyła spotkać się z kimś za kulisami i wyjść razem z nim, zanim ktokolwiek się zorientował.” – „Mam do pana kilka pytań” Rebecca Makkai.
W roku 1995. W elitarnym liceum Granby’ego z internatem. Kilkunastoletnia Thalia Keith po udanym występie w spektaklu szkolnym traci życie . Jej ciało odnaleziono w szkolnym basenie, a za zabójstwo został skazany Omar Evans, fizjoterapeuta. Wina Omara nie była dla wielu uczestników tamtejszych wydarzeń tak bardzo oczywista, jak dla prokuratury. Po dwudziestu latach później do Granby’ego przyjeżdża Bodie Kane, rówieśniczka, koleżanka Thalii, która odniosła sukces jako „(…) okazjonalna wykładowczyni w colleg’u, autorka uznanego podcastu, kobieta, która potrafi przygotować posiłek z produktów z targu i wysłać dzieci do szkoły stosownie ubrane…”.

„(…) do Granby’ego miałam wrócić niezniszczalna. Piętnastoletnia Bodie mogła przewrócić się na lodzie, mogła być krucha albo rozbita(…) Za to czterdziestoletnia Bodie była ogarnięta, już od dawna panowała nad ciałem i umysłem. Tymczasem twarda, zimna ziemia boleśnie mi przypomniała, jak łatwo może powinąć się noga” – „Mam do pana kilka pytań” Rebecca Makkai.
Zacznę może od tego, co mi się nie podobało. Wyłapałam pewną wydawniczą wpadkę. W zdaniu, w rozdziale trzecim (chyba, że źle sobie zapisałam) brakuje słowa „czułam” przed rzeczownikiem „nostalgia” . Brzmi to tak: „(…) W gruncie rzeczy ogromnie go lubiłam: cieszyłam się, kiedy zabierał dzieci, nostalgię, gdy sypialiśmy ze sobie, konsternację jego randkowaniem i….” Chyba lepiej brzmiałoby, gdyby było „„(…) W gruncie rzeczy ogromnie go lubiłam: cieszyłam się, kiedy zabierał dzieci, czułam nostalgię, gdy sypialiśmy ze sobie, konsternację jego randkowaniem i….”. Oczywiście mogę się mylić. Zapewne przez wiele rąk przechodziła książka przed wydaniem.
Pozostałych wad chyba brak, za to jest masa zalet. Formuła powieści. Proza podzielona jest na ponumerowane rozdziały, które przecięte zostały częściami poświęconymi konkretnym postaciom i ich roli w kryminalnej zagadce, podejrzeniom, rysom psychologicznym, o których Bodie nie zapomniała przez dwadzieścia lat. Począwszy od Omara, przez Thalię, Robbiego Serenho, po tytułowego Pana, Pańską żonę itd. Łącznie rozdziałów jest czterdzieści jeden. Bardzo podobały mi się dywagacje autorki, które przemyciła na temat sprawiedliwości postępowań sądowych, błędów, nieukaranych sprawców, zaniechań prokuratorskich itd. Fragmenty zaczynające się przykładowo od: „To nie ta, co dostała nożem w… Nie… Ta, co wsiadła do taksówki z….”, „To nie ten, co uniknął kary….”, „To nie ten, co został skazany…” to takie mini studium tego, z czym ofiary, sprawcy, strony trzecie, rodziny, świadkowe mogą się zderzyć w trakcie postępowania przygotowawczego, przewodu procesowego. Sprawdziły się również w narracji zwroty bezpośrednio do jednego z nauczycieli, do Pana Blocha. Narratorka w swej powieści zwraca się do niego bardzo osobiście, kierując w jego stronę takie sformułowania jak: „(…) gdy tylko pana przywołała, tą obserwującą mnie osobą, którą sobie wyobrażałam, stał się właśnie pan.”, „(…) Wtedy jeszcze nie byłam na pana wściekła…”, „Byłby pan nimi zachwycony, panie Bloch. Mógłby pan ich kształtować…” A propos narracji to z obowiązku recenzenckiego muszę wspomnieć, że narracja jest pierwszoosobowa, a książka składa się z dwóch części. W części drugiej zaczyna się walka o uwolnienie Omara wobec wielu nowych wątków, które Bodie wyciągnęła z innymi na wierzch w trakcie swego powrotu do Granby’ego w celu prowadzenia krótkiego kursu. Zresztą to Bodie jest narratorką. Ale nie jest to narracja tylko osobista, refleksyjna. Jej narracja jest momentami bardzo reporterska. Miałam odczucia jakbym czytała reportaż o tym, co się dzieje. Urozmaiceniem narracji jest autorefleksja, autokorekta samej narratorki. Bodie chwali się za pewne zachowania, gani, upomina, zdradza czytelnikowi, ile czasu poświęciła, by wypaść w ten czy inny sposób. Oceniam Bodie jak naprawdę bardzo ciekawą postać, idealnie nadającą się do swej roli. Jej historię osobistą autorka również zaprezentowała z ciekawym tłem, zresztą nie tylko jej. Interesującą autorka zaprezentowana relacje Bodie z Robesonami (Severnem i Margaret) oraz jej mężem Jerome, która jawiła mi się jako wyjątkowo dojrzała. Również uczniowie, z którymi Thalia i Bodie trzymała, nie pozostali bez dopowiedzenia. Nieakceptowalne zachowanie Doriana Cullera sportretowane w różny sposób. Konformizm Mike’a Stilesa. Początki gwiazdora Robbiego Serenho, które były inne, niż Bodie zapamiętała. Fran, Beth, Carlotta biorąca sprawę w swoje ręce, która i tak nie przeżyła. Czy chociażby powracająca historia Tima Busse i Grahama Waite, którzy rozbili się wracając po pijaku z Quebecu, do której Bodie kilkakrotnie wracała często w towarzystwie wątku innych śmierci ówczesnych uczniów. To wątki czasem poboczne, często komplementarne układające prozę w jedną całość. W jedną cudowną powieść przez nieakceptowalne zachowania naszych autorytetów, które rozumiemy dopiero po latach, bo je wypieramy w teraźniejszości, tłumaczymy, racjonalizujemy, jak w tym cytacie: „Bo znałam pana jako dobrego nauczyciela i troskliwego ojca? Bo lubił pan operę? Bo tak łatwo się pan rumienił, przez co sprawiał pan wrażenie wrażliwego? Bo wpadłam w najbardziej oczywistą pułapkę…”.
Przez nastoletnie przyjaźnie, koleżeństwo, które nie jest jednoznaczne. Przez wpływy, których często nie rozumiemy. Przez niesprawiedliwość i wiele innych socjologicznych wątków, w tym przez romans, o którym wszyscy prawie wiedzieli, wszyscy podejrzewali, który ujawniał się wieloma małymi znakami, a o którym nikt w odpowiednim czasie nie powiedział. To bardzo głęboka powieść w zanadrzu trzymająca ciekawe wątki kryminalne, prawnicze, do której naprawdę warto zajrzeć.
Dopiero na początku dwudziestego szóstego rozdziału pada zdanie: „Mam do pana kilka pytań. Czy wiedział Pan…” Warto było czekać. Nie wierzcie mi jednak na słowo, sprawdźcie sami.
Moja ocena: 9/10
Dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu za obdarzenie mnie zaufaniem i podarowanie mi recenzenckiego egzemplarza.

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.