„Dziennik szalonego starca” Jun’ichirō Tanizaki

DZIENNIK SZALONEGO STARCA

  • Autor: JUN’ICHIRŌ TANIZAKI
  • Wydawnictwo: PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY
  • Seria: PROZA DALEKIEGO WSCHODU
  • Liczba stron: 200 
  • Data premiery w tym wydaniu: 1.06.2018
  • Rok 1. wyd. pol.: 1995 
  • Rok premiery światowej: 1961

Po książkach „Pochwała cienia” i „Klucz” Jun’ichirō Tanizaki przyszedł czas na trzecią powieść tego wybitnego zmarłego prawie sześćdziesiąt lat temu Japończyka. Ostatnia powieść Tanizakiego pt. „Dziennik szalonego starca” w tym wydaniu debiutowała na polskim rynku dzięki nakładowi @państwowyinstytutwydawniczy w 2018 roku. Przy czym światową premierę miał w roku 1961. Dzięki wznowieniom Wydawcy twórczość azjatycka jest dostępna szerszemu gronu czytelników w ramach Serii „Proza Dalekiego Wschodu” w biblioteczce Legimi. Można ją wiec czytać bez limitu😁. 

To dziennik siedemdziesięciosiedmioletniego mężczyzny, Utsugi Tokusuke mieszkającego w Tokio, w bogatym domu, zafascynowanego swą synową Satsuko. Czytelnik poznaje poszczególne dni piszącego od 16 czerwca 1960 roku do stycznia 1961 roku, gdy już Utsugi nie może pisać, a opisy o jego aktualnym stanie zdrowia fizycznego i psychicznego przekazywane są przez jego osobistą pielęgniarkę Sasaki, z karty chorobowej prowadzonej przez doktora Katsumi, czy notatek starszej córki Itsuko. Czytelnik dowiaduje się o pragnieniach schorowanego staruszka, borykaniu się przez niego z chorobą, poszczególnymi terapiami i o relacjach panujących w jego rodzinie, nierównych relacjach. Całość wzbogacona jest wspomnieniami z lat wcześniejszych, w tym z domu rodzinnego. 

Jun’ichirō Tanizaki zachwycił mnie tym utworem. Cudownie odzwierciedlił perypetie starszego człowieka u schyłku swego życia. Człowieka nadal szukającego podniet, mimo chorób, mimo braku potencji, mimo wieku. Z części Życie i twórczość Jun’ichirō Tanizakiego zamieszczonej na końcu książki, napisanej przez Mikołaja Melanowicza nie dowiedziałam się w jakim stopniu ten dziennik jest autobiograficzny. Ze względu na wiek pisarza w chwili jego publikacji istnieje domniemanie, że Tanizaki czerpał z własnych doświadczeń. Podejrzewam, że dywagacje na temat teatru „Daiichi”, shimpa czy kabuki, spektakli, przywoływanych aktorów grających kobiety i nie tylko pochodzą z własnych doświadczeń autora. Możliwe, że nie wszystkie😉.

(…) Nie interesują mnie oni, dopóki nie przebiorą się za kobietę i nie staną na scenie. Ale jak się nad tym dłużej zastanawiam, to przypominam sobie jedno zdarzenie, które mogłoby świadczyć, że skłonności homoseksualnie nie są mi całkiem obce. (…) Dlaczego więc, teraz gdy doszedłem do wieku siedemdziesięciu siedmiu lat i straciłem wszystkie męskie możliwości, zacząłem nagle odczuwać pociąg nie do ładnych dziewcząt w spodniach, lecz do chłopców w stroju dziewczyn?…”  – Dziennik szalonego starca” Jun’ichirō Tanizaki.

Podobało mi się, jak autor przedstawił chorobliwe zainteresowanie bohatera swą synową. Świetnie odzwierciedlił nierówność w traktowaniu i samą niechęć do własnej żony czy starszej córki. Jego stosunek do wnuków również był konsekwentny i adekwatny jak na jego postać. Świetnie, trochę ze zwadą zobrazował niechęć swej żony do synowej, żony najstarszego syna. Sama narracja jest poprowadzona w bardzo umiejętny sposób. Bohater sam siebie gani, tłumaczy czytelnikowi, obnaża swoje słabości, lęki i niepokoje. Bardzo podobały mi się fragmenty o śmierci z jego perspektywy. 

(…) ostatnio nie ma jednego nawet dnia, bym nie myślał o śmierci. Co więcej, u mnie to nie jest sprawa ostatnich dni. Ciągle się już od dosyć dawna, od lat dwudziestych mojego życia, najmniej…” – Dziennik szalonego starca” Jun’ichirō Tanizaki.

W następnych wpisach dziennika autor wskazuje kolejne miesiące i dni miesiąca. Idealnie Tanizaki zakończył powieść wpisami trzech innych bohaterów, którzy jakby klamrą zamykają historię Utsugi Tokusuke opisując jego postępującą ułomność, nowe medyczne zdarzenia i coraz słabszą konstrukcję psychiczną, która uniemożliwiała mu kontynuować własne wpisy. Nie spodziewałam się tak dobrego zakończenia tej historii. 

Lubię prozę Jun’ichirō Tanizaki bez dwóch zdań. Podoba mi się sposób konstruowania bohaterów, skomplikowanych jak na japońskie standardy. Umiłowałam sobie szczerość, bezpośredniość narracji w książkach powstałych ponad sześćdziesiąt lat temu, w całkiem innej kulturze. Uwielbiam jego prostolinijny i bezpośredni język. Dla mnie „Dziennik szalonego starca” to kolejna udana książka tego autora. Polecam! 

Moja ocena: 8/10

Książkę wydał Państwowy Instytut Wydawniczy, a ja z tą publikacją zaznajomiłam się dzięki Legimi

„Klucz” Jun’ichirō Tanizaki

KLUCZ

  • Autor: JUN’ICHIRŌ TANIZAKI
  • Wydawnictwo: PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY
  • Seria: PROZA DALEKIEGO WSCHODU
  • Liczba stron: 175 
  • Data premiery w tym wydaniu: 23.09.2020
  • Rok premiery światowej: 1956

@państwowyinstytutwydawniczy wydaje Serię „Proza Dalekiego Wschodu”. Co ważne wydania te są dostępne w wersji elektronicznej w biblioteczce Legimi. Po przeczytaniu książki „Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki wiedziałam, że będę chciała przeczytać kolejne utwory tego japońskiego pisarza. Na szczęście znalazłam je właśnie we wspomnianej Serii. Dziś prezentuję opinię o pierwszym z nich o tytule „Klucz”, który zawiera przecudnie zaprezentowane dwie perspektywy małżonków na ich relacje i życie seksualne. Perspektywę pięćdziesięciosześcioletniego męża i perspektywę czterdziestopięcioletniej żony. Ciekawi Was, która dla Was perspektywa okazałaby się bliższa? Mam nadzieję, że tak i sięgnięcie po tę lekturę, gdyż naprawdę warto😊 👍. 

Profesor uniwersytecki od lat piszący pamiętnik postanawia od nowego roku wzbogacić swe osobiste zapiski o kwestie związane z życiem seksualnym z młodszą o jedenaście lat żoną. Spragniony wyrażania swych pragnień, rozmawiania o nich postanawia wykorzystać do tego celu dziennik. 

(…) Postanowiłem o nich pisać z powodu jej nadmiernej skrytości, jej wiary w to, co niby „przystoi kobiecie”, i przekonania, że małżeństwu nie uchodzi rozmawiać na temat spraw łóżkowych. Gdy czasem powiem coś nieprzyzwoitego, żona nie chce słuchać i natychmiast zatyka uszy, wiedziona tą obłudną „kobiecością”, tą sztuczną wytwornością…” – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

Równocześnie żona również postanawia pisać. Pisać o sobie, pisać dla siebie i dla męża przekonana, że mąż ukradkiem zapoznaje się z jego treścią. I tak sobie piszą. Mąż i żona przeświadczeni, że wzajemnie czytają swoje najskrytsze zapiski. 

(…) Niech mąż, na pewno ukradkiem czytający ten dziennik, zobaczy ile się namęczyłam, stając w jego obronie.” .” –Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

(…) Poza tym – gdybym zostawił dziennik w jakimś miejscu, w którym łatwo rzucałby się w oczy, pomyślałaby, że „mąż pisze ten dziennik, zakładając, że go przeczytam” i mogłaby nie uwierzyć w to, co tu zapisuję….” – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

(…) wiem, gdzie mąż trzyma swój dziennik, a on nawet nie wie, że prowadzą swój własny- Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

Ależ się dobrze bawiłam przy czytaniu 😊 😉👍. Idealnie ten prawie siedemdziesięcioletni pisarz oddał zabawę w pisanie dzienników przez małżonków w średnim wieku. Książka ma wiele uroku.  Jun’ichirō Tanizaki unika obscenicznego języka. Strukturalizując wypowiedzi związane z wykonywaniem małżeńskich obowiązków lubuje się w literackich sformułowaniach. 

„(…) Przedwczoraj odprawialiśmy noworoczny rytuał pierwszego obcowania. Ach… strasznie się wstydzę pisać o takich rzeczach.” – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

„Posłowiu” tłumaczka napisała wprost, że drukowana w gazecie powieść miała tyle samo przeciwników co zwolenników. Jej treść stała się w połowie ubiegłego wieku nawet przedmiotem parlamentarnej dyskusji. Sam Tanizaki przyznał zresztą w wywiadzie, że „zastanawiał się nad przerwaniem publikacji”. Efekt końcowy nie jest więc zgodny z pierwotnym zamierzeniem. Dlatego sposób, w jaki Izuko pisze o mężu w końcowej części jest już mnie emocjonujący, bardziej wyważony i chłodny. Temat seksu nie jest już istotny. 

Natomiast w pierwszej części został przedstawiony trochę z przymrużeniem oka; rzekoma ułomność męża, patologiczna nadpobudliwość żony, w którą trudno uwierzyć😁. 

(…) Mam pięćdziesiąt sześć lat…, z jakiegoś powodu te sprawy zaczęły mnie wyczerpywać. Szczerze mówiąc, ostatnio wystarcza mi raz w tygodniu… – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

(…) Lecz ona (która za wszelką cenę unika pisania i mówienia otwarcie o takich rzeczach), choć jest chorowita i ma słabe serce, wydaje się wręcz patologicznie nienasycona….” – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

Czy rola w całej fabule studenta męża, Pana Kimury i córki małżonków dwudziestopięcioletniej Toshiko. Do tego upajanie koniakiem, upijanie się do nieprzytomności i zastrzyki z witakamfory (dawniej kamfora była stosowana do wewnątrz jako środek cucący, pobudzający). Taka tragikomedia łóżkowa, dwójki Japończyków w średnim wieku. Zasługująca z całą pewnością na Waszą uwagę. Uważam, że z powieści wyszłaby całkiem dobra sztuka teatralna czwórki aktorów.

Powściągliwość w zachowaniu bohaterów i w użytym języku bije po oczach, dlatego książkę uważam za niezwykle interesującą z perspektywy współczesnego języka literackiego i zachodniego czytelnika przyzwyczajonego aktualnie totalnie do czegoś innego. 

(…) Na przykład proszę, żeby drażniła moje czułe miejsca – pocałunki powiek sprawiają mi wielką przyjemność – albo sam drażnię jej czułe miejsca: żona lubi, kiedy całuję ją pod pachami. Lecz ona niezbyt chętnie spełnia takie życzenia. Nie chce się oddawać „nienaturalnym zabawom” i domaga się bardziej tradycyjnego, frontalnego ataku.” – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

Zastanawiające i przezabawne okazują się te opisane perypetie uwzględniając, że małżonkowie mają dwudziestopięcioletnią córkę, a żona jest podobno „patologicznie nienasycona”. 

Pierwszy raz od czasu ślubu mogłem zobaczyć własną żonę nagą, w pełnej krasie…” – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

(…) Bo przecież mąż najlepiej wie, że łączę w sobie wielką pożądliwość z wielką nieśmiałością….” – Klucz” Jun’ichirō Tanizaki.

To taka pogmatwana historia oparta na pragnieniach mężczyzny i sprzecznych komunikatach żony. To też trochę narracja o obłudzie kobiecej, która nakazuje zachowywać się w postfeudalny sposób bez względu na osobiste potrzeby, które i tak w pewnych okolicznościach mogą dojść do głosu. To trochę rozprawka na temat tego, jak nierówno zachowywali się małżonkowie wychowywani w tradycyjny sposób w małżeńskiej alkowie, a jak poza nią. Do tego prześwietna postać córki małżonków, która udowadnia, że dzieci w wykształconych domach nawet siedemdziesiąt lat temu w kulturze japońskiej były równoprawnymi, inteligentnymi domownikami. Historia nietuzinkowa. Historia warta przeczytania. Mi książka podobała się bardzo, choć faktycznie druga część lekko mnie zawiodła. Szkoda, że Jun’ichirō Tanizaki obawiając się represji cenzury złagodził końcowy przekaz. 

Moja ocena: 8/10

Książkę wydał Państwowy Instytut Wydawniczy, a ja z tą publikacją zaznajomiłam się dzięki Legimi