
RÓJ
- Autorka: WERONIKA MATHIA
- Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
- Liczba stron: 320
- Data premiery: 25.09.2024
Zarówno debiut Weronika Mathia_autorka pt. „Żar” jak i druga pozycja tej Autorki zatytułowana „Szept” podobały mi się. Mając skłonność do weryfikacji nowych publikacji autorów, które też mogą mi się spodobać😏 chętnie sięgnęłam do premiery z 25 września br. również wydanej przez Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału o znamiennym tytule „Rój”. I jak się okazało w „Podziękowaniach” jedna z bohaterek znalazła swoje miejsce w tym kryminale, by tytuł nawiązywał do jego fabuły. Tak bardzo Autorka zainteresowała się historią i życiem pszczół, a także samym bartnictwem. Nigdy bym nie pomyślała, że Natalia nie była kluczową bohaterką, a tylko pewnym rozwiązaniem, które Autorce się nasunęło, chcąc przekazać czytelnikom to, czego o pszczołach warto wiedzieć.
„Rójka zdarzała się, gdy w gnieździe rodziła się nowa królowa, a stara wciąż miała siłę, by żyć, i dość sprytu, by uciec, zanim ją zabito. Zabierała wtedy swoją świtę i część pszczół, żeby poszukać sobie nowego miejsca w przyrodzie…” – „Rój” Weronika Mathia.
„(…) Bartnicy cieszyli się wielkim szacunkiem. Jeśli wzywano ich do sądu, nie musieli składać przysięgi, bo wszyscy zakładali, że nie potrafią kłamać. Wierzono, że pszczołami może opiekować się tylko człowiek o czystym sercu.” – „Rój” Weronika Mathia.
Opiekująca się ulami, prowadząca pasiekę koło Iławy Natalia o pszczołach, ich rodzinach, a także chorobach i charakterze wie prawie wszystko. Podczas usuwania dzikiej rójki zauważa przykryty nieudolnie gałęziami w lesie niebieski samochód, przy którym znalazła złotą spinkę do mankietów z napisem wygrawerowanym na odwrocie; „Z.O. Na zawsze. 15.05.1976”. Niepozorne znalezisko nabiera znaczenia, gdy okazuje się, że jej właścicielem jest Zygmunt Ostrowski, emerytowany policjant, którego była podwładna, Funkcjonariuszka Dominika Sajna informuje o zamordowaniu Kamili, koleżanki ze szkoły jego córki Sylwii, aktualnie prokuratora prowadzącego sprawę, z którą kiedyś łączyła go bliska relacja. Ostry stara się oczyścić swe imię. A potem imię Sylwii. A potem imię wnuka. A potem imię….. Sprawa zatacza coraz szersze kręgi, a podejrzani wykonują energiczne ruchy, jak pszczoły w ulu. Wiele się dzieje w krótkim czasie. Choć, jak się okazuje, historia ma początek wiele lat wcześniej…

Są książki, których zakończenie wbija w fotel. Ta taka jest zdecydowanie. Są też książki, których koniec wydaje się czytelnikom niesprawiedliwy. I ta również do takich należy. Czytałam też książki, gdzie jeden z bohaterów poświęca się chcąc przerwać pewien ciąg niekorzystnych zdarzeń, bierze na siebie odpowiedzialność za zakończenie. I w „Roju”właśnie takie cechy też znajdziecie. Ciekawi?
„(…) Ludziom potrafi odwalić, kiedy ktoś skrzywdzi tych, na którym im zależy.” – „Rój” Weronika Mathia.
I trochę w tym kierunku Weronika Mathia podążyła gmatwając historię w ten sposób, że trudno tak naprawdę stwierdzić, czy był jakikolwiek początek. Możliwe, że nie miało go być. Że to celowy zamysł Autorki. Nie wszystko musi się rozpoczynać jednym zdarzeniem, choć te przedstawione w pierwszym rozdziale długo zostanie w mojej pamięci.
„(…) Wiedział, że przetrwają tyko wówczas, gdy będą trzymać się razem i udawać, że wszystko jest jak dawniej.” – „Rój” Weronika Mathia.
Solidarność wynikająca z więzów krwi wybrzmiewa z tego kryminału. Mathia umiejętnie przedstawiła relacje między Ostrym, a jego dorosłą córką, dość skomplikowane, jak na kryminalnego policjanta przystało. Tak samo zwróciła uwagę czytelnika na postać jego wnuka, Nikodema i na relację z jego matkę, choć w mej opinii nie do końca przemyślaną. Choć może mam specyficzne doświadczenia z własnym nastoletnim synem😉. Podobne odczucia miałam do postaci Łucji Gronowicz i jej relacji z ojcem, Markiem. Jako matka jeszcze trzynastolatki nie potrafiłam utożsamić się z jej osobą. Czegoś mi w niej brakowało. Choć sprytu nie mogłam jej odmówić. Czasem tak jest, że nie wiadomo o co chodzi, a jedna postać przekonuje czytelnika bardziej od innej. Tak widocznie jest w tym przypadku.
Zagmatwana historia. Składająca się z wielu niepowiązanych ze sobą tematów. Kompletnie zmylił mnie wątek Zouszki i Karmenki tak szeroko i z ogromnym zaangażowaniem Autorki rozbudowany. Wydawać by się mogło, że ich historia musi do czegoś prowadzić, musi się łączyć, wiązać, a nie stanowić tylko tło socjologiczne i społeczne wydarzeń, które miały miejsce w mieszkaniu Kamili Witz wiele lat później. Finalnie mimo wykreowanych różnorodnych, barwnych postaci, bohaterowie spotykający się całkiem w innych okolicznościach po latach odebrałam bardziej jak na zlocie z okazji zakończenia szkoły. Ktoś z kimś się znał. Ktoś z kimś chodził, sypiał, romansował. Ktoś z kimś się przyjaźnił i ktoś kogoś zdradził. W efekcie ktoś z kimś zakotwiczył się w jakimś miejscu, w jakiejś pracy, w jakiejś relacji. A nawet jeśli ktoś z kimś spotkał się po latach to niekoniecznie w celu, by odpokutować lub dokończyć sprawy z przeszłości.
Nie ukrywam, że zachwycił mnie motyw opowiadanych przez Zouszkę bajek. Ze zdziwieniem przeczytałam w „Podziękowaniach”, że „Przygotowując się do pisania wątków bajki Zouszki, przeczytałam wszystkie publikacje Jerzego Ficowskiego oraz te, które zostały mi polecone przez znajomych antropologów. Pragnę jednak podkreślić, że jest to wymyślona historia. Tak samo jak większość baśni występujących w Roju. Tylko w jednym miejscu odnoszę się do baśni Gałązka z Drzewa Słońca pochodzącej z książki Jerzego Ficowskiego.” Bardzo zaimponowała mi fantazją Weronika Mathia kreśląc tak obrazowo opowieści. Sama kwestia romska stanowiła również ciekawe urozmaicenie. Mnogość wątków pobocznych mogłaby, nie ukrywam, stanowić bazę do kolejnych wynurzeń w osobnych publikacjach. Trochę szkoda, że tak ciekawe opisy, zdarzenia Autorka ujęła w jednej powieści. Nie do końca moim zdaniem spójnej. Bardziej chyba mającej nas – czytelników oszałamiać różnorodnością zdarzeń i wielością powiązań pomiędzy bohaterami. Opisany też wątek kryminalny choć zakończony niespodziewanie zawiódł mnie trochę. I Marek, i Łukasz, i Natalia w scenach w okolicy pasieki mnie nie przekonali. Zachowanie Marka wydało mi się niespójne, jakby nie pasujące do niego wcześniej. I ten Ostry, z którym niestety nie mogłam sympatyzować choć czytał kryminały Ewy Przydygi i jego autorefleksje na temat sytuacji, w której się znalazł dość mi się podobały.
„(…) starość jest bezlitosna. Odebrała mu nawet groźne spojrzenie, które dawniej działało na podwładnych i kobiety. Zmienił się w pluszaka…” – „Rój” Weronika Mathia.
Książka ma ciekawą konstrukcję. Składa się z zatytułowanych rozdziałów rozpoczynających się „Bajką Zouszki”. Następnie Autorka wprowadza w fabułę wątek kryminalny w rozdziale „Obecnie” i powoli zaczyna opowiadać czytelnikom, co doprowadziło do śmierci Kamili, która kiedyś dawno temu znała się z Zouszką opowiadającą przepięknie magiczne opowieści. A wstęp do wydarzeń, które spowodowały rozpoczęcie śledztwa zaczyna się w rozdziale „Siedem dni przed śmiercią Kamili” a kończy na rozdziale „Dzień śmierci Kamili, popołudnie”. Pomiędzy nimi opisane zostały kolejne dni, w których dzieje się dużo, naprawdę wiele. Autorka nie zostawia nas jednak z samymi pytaniami bez odpowiedzi. Ostatni rozdział „Cztery miesiące później” przedstawia już inną rzeczywistość. By dowiedzieć się jednak jaką musicie sami sięgnąć do premiery z ostatniej środy i przeczytać „Rój” Weronika Mathii. Wtapiając się w fabułę czytelnik skacze trochę przez to co było dawno, przez wymyślane przez Zouszkę historie, przez to co jest aktualnie i to co parę dni wcześniej, zanim Kamila straciła życie. Jeden wielki fabularny miszmasz.
I ta okładka. Przepiękna. Spójrzcie na tę dziewczynkę z głębią w oku. Nie do zapomnienia.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.







Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.