
UCIECZKA ANNY
- Autor: MATTIA CORRENTE
- Wydawnictwo: WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO.BO.WIEM
- Seria: SERIA Z ŻURAWIEM
- Liczba stron: 240
- Data premiery : 13.05.2024
- Data premiery światowej: 1.02.2022
„Seria z żurawiem” wydawana przez markę Bo.wiem należącą do Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego to moje ostatnie prywatne odkrycie😁. I to całkiem niedawne. Wszystko zaczęło się w sierpniu br., gdy zakupiłam dwie książki tego Wydawnictwa i przeczytałam pierwszą z nich „Ona i jej kot”. Potem była rewelacyjna „Kwiat wiśni i czerwona fasola” i kolejne publikacje wydane w ramach tego cyklu (opinie o wszystkich znajdziecie na moim blogu). Okazało się, że miałam „nosa”😉👍. Dość, że seria jest wydana w przepięknym stylu (rewelacyjne okładki Pani Gosi Flis, skrzydełka po obu stronach, papier o sporej gramaturze nie przelewający się w dłoniach) to jeszcze zawiera niebanalne, ważne, interesujące, głębokie pozycje z gatunku literatury pięknej. Dla mnie osobiście seria jest odkryciem roku. Długo nie pamiętam, kiedy tak zachwycałam się jakimiś publikacjami i to nie jednostkowo, a permanentnie. Mój zachwyt w ogóle nie niknie po kolejnej podarowanej lub osobiście kupionej pozycji. Mimo, że posiadam już trzynaście pozycji z tego asortymentu😊 to wiele jeszcze przede mną. W najbliższym czasie zakupić muszę na stronie: https://wuj.pl/serie-wydawnicze/seria-z-zurawiem książki: „Krótka historia Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch” – status aktualnie niedostępny, ale może uda mi się zakupić używaną🤔, „Życie zaczyna się w piątek”, „Budząc lwy”, „Księżniczka Bari” i „Perfekcyjny świat Miwako Sumidy”.
Jeśli nie macie pomysłu na prezent świąteczny to serdecznie Wam polecam książki z tej serii. Jeśli macie wśród swych bliskich miłośników kotów to koniecznie zakupcie im „Ona i jej kot”, „Kot, który spadł z nieba” i „A gdyby tak ze świata zniknęły koty”. A dla miłośników innych zwierząt lub niekoniecznie te wspomniane w tytułach z kotami🤪 i pozostałe.
I to nie jest wpis promocyjny😊, a opinia prosto z serca książkoholiczki zachwyconej serią.
„(…) Chciałem tylko ciebie. Byłem twoim pierwszym mężczyzną i miałem być twoim ostatnim. Tymczasem ty już wtedy zdecydowałaś, że żadna forma miłości nie będzie dla ciebie wystarczająca. Że będziesz się karmić niedostatkami…” – „Ucieczka Anny” Mattia Corrente.
Osiemdziesięcioletni Severino po trzynastu miesiącach wyjścia jego żony Anny z domu postanawia ją odnaleźć. Schorowany, cierpiący na cukrzycę wyrusza w miejsca ze wspólnej przeszłości. Nie mogąc pogodzić się z odejściem żony, z którą spędził dorosłe życie odwiedza ich domy rodzinne, pierwsze wspólne mieszkanie, a nawet kościół, w którym wzięli ślub, gdy Anna miała osiemnaście lat. Urokliwe zakątki Sycylii przywołują liczne reminiscencje wspólnych chwil, wspólnych lat. Wspomnienia układające się jak puzzle w prawdziwy obraz Anny i tego, że jej odejście było również dla Severina nieuniknione.

„Uświadomiłem sobie późno, Anno, że są ludzie stworzeni do bycia szczęśliwymi i tacy, którzy po prostu nie poddają się szczęściu. Należałaś do tego drugiego gatunku i byłaś najodważniejsza ze wszystkich.” –„Ucieczka Anny” Mattia Corrente.
„Ucieczka Anny” to debiut sycylijczyka Matti Corrente. Na książkę zwróciłam uwagę ze względu na miejsce, w którym osadzona jest akcja. Tak się złożyło, że w tym roku na Sycylii spędzałam swój krótki letni urlop. W wielu więc fragmentach powieści odczuwałam własnymi emocjami tę historię miejsca, urok, duszną, ciepłą atmosferę. Jakbym tam wróciła. Jakbym te miejsca widziała ponownie oczami mej wyobraźni.
Sama fabuła jest dość skomplikowana. Nie dotyczy tylko Anny i bynajmniej jednoznacznie nie tłumaczy przyczyn jej odejścia. Źródła podjętego przez Annę po wspólnych latach z mężem czynu czytelnik musi upatrywać w wielu aspektach jej życia, a nawet wczesnego dzieciństwa. Czytając, ze względu na liczne retrospekcje, bawiłam się jakby w detektywkę próbując odgadnąć co skłoniło tytułową bohaterkę to takiego czynu. Do wyjścia z własnego domu bez słowa. Do pozostawienia swego długoletniego, zniedołężnianego męża samego.
Książka podzielona jest na dwadzieścia sześć rozdziałów. Niektóre fragmenty są bardzo osobiste. Czytając je miałam wrażenie, że Severino pisze listy do swej żony. Listy pełne miłości, w wielu miejscach ogromnego zrozumienia. Przechodząc przez wszystkie trudne wydarzenia z przeszłości stara się ją tłumaczyć, mimo ogromnego bólu, który mu sprawiła odchodząc. Współczesne wydarzenia przeplatane są losami ojca Anny, Giuseppego, Peppe „bo tak wszyscy na niego mówili”, który „pewnego wrześniowego poranka rozpłynął się” dziejącymi się od 19 października 1959 roku do 18 czerwca 1965 roku. Te opisy stanowiące ciekawe fabularne wtrącenia dodatkowo uzasadniają niedosyt i niezgodę Anny na jej późniejsze życie.
To wielowątkowa opowieść. Nie chcę zanudzać Was moimi dywagacjami na jej temat, ale książka podejmuje wiele wątków; utraconego macierzyństwa, niespełnionej miłości, samotnego macierzyństwa, pokładania nadziei w mężczyznach, słabszej pozycji sycylijskich kobiet, braku głębokiej siostrzanej więzi i dużych różnic pomiędzy bliźniaczkami oraz ogromnej tęsknoty za utraconym ojcem. Mnie jednak najbardziej urzekł bohaterski czyn starszego mężczyzny; Severina, który podążył śladami Anny licząc, że jeszcze ją spotka. I to bynajmniej nie jest historia miłosna😊.
Pozycja koniecznie do przeczytania dla głębszych rozmyślań nad ludzką egzystencją, nad sensem dostosowywania się do oczekiwań innych. Czytajcie!
Moja ocena: 8/10
Książka wydana została nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Bo.wiem.




























Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.