
ŁAPIĄC ODDECH
- Autorka: AMY KOPPELMAN
- Wydawnictwo: REPLIKA
- Liczba stron: 240
- Data premiery: 20.09.2022r.
- Data premiery światowej: 2003r.
Niezwykle się cieszę, że @Wydawnictwo Replika zdecydowało się zaprezentować polskim czytelnikom książkę, która wiele lat temu czekała aż trzy lata, by zagraniczny wydawca zdecydował się ją opublikować. Długo Amy Koppelman walczyła, by „Łapiąc oddech” ujrzało światło dzienne w 2003 roku. I mimo, że temat depresji poporodowej jest ciągle zrzucany na dalszy plan, to powieść głęboko mną wstrząsnęła ukazując realizm problemu, z którym boryka się młoda matka – piękna kobieta mającego inteligentnego, kochającego męża i mieszkanie z widokiem na Central Park. Książka po wielu latach doczekała się światowego wznowienia w 2021 roku przy okazji ekranizacji filmu pod tym samym tytułem z Amandą Seyfried, którą uwielbiam, w roli głównej i Finnem Wittrockiem. Scenariusz napisała Autorka, a co mnie zdziwiło, sama Amy Koppelman zajęła się też reżyserią. Film miał premierę w dniu 29 października 2021r. Film kręcono w Nowym Jorku i we wsi Great Neck (Nowy Jork, USA). Okres zdjęciowy trwał od września 2019 do października 2020 roku. Ekranizacja przypomniała Polsce o pierwowzorze. Dzięki czemu polska premiera książki odbyła się 20 września br.
Film jeszcze przede mną, ale nie ukrywam, że mam go w planach. Mam nadzieję, że nie wstrząśnie mną tak bardzo jak lektura.
„Jeśli wyglądasz na szczęśliwą i piękną, to jesteś szczęśliwa i piękna.” -„Łapiąc oddech” Amy Koppelman.
To nieprawda. Wie o tym Julie Davis, która mieszkając na Upper West Side, mająca męża zwracającego się do niej „kwiatuszku” i pięknego małego synka Teddy’ego popełnia samobójstwo. Na szczęście próba się nie udaje. Julie zaczyna przepracowywać swoje życie na nowo. Wspierana farmakologią, prowadzona psychoterapeutycznie przez lekarza. Stara się cieszyć z każdego dnia, wielokrotnie afirmując się z bycia matką, z bycia żoną, z bycia córką. Niespodziewana druga ciąża komplikuje proces leczenia. Dojrzewające w jej łonie dziecko uniemożliwia zażywanie antydepresantów. Niekończące się zmagania z chorobą osłabiają Julie. Czy da radę zawalczyć o wspólną przyszłość dla Ethana, dla Teddy’ego, dla nowonarodzonej Rachel?

Głęboko poruszyła mnie ta lektura!
Amy Koppelman stworzyła idealną postać, by opowiedzieć światu o niszczącej chorobie, jaką jest depresja i jej przebiegu w okresie poporodowym. Julie jako protagonistka powieści pokazuje prawdziwe oblicze kobiety zmagającej się z trudnymi, dołującymi myślami, stanami lękowymi i bezsennością. Stara się ciągle wmawiać sobie, że powinna być szczęśliwa, że nikt z jej otoczenia nie zasługuje na to, by chorowała. W ten sposób chorowała. Nawet w przeddzień nawrotu chorobu tłumaczy mężowi, że przez dziewięć miesięcy czuła się znakomicie, nic jej nie było. Tylko, że depresja to silna jednostka chorobowa, która w najmniej spodziewanym momencie wychodzi z ukrycia, by wszystko zabrać. By ostatecznie zawładnąć całym życiem, wszystkimi przyszłymi dniami. Julie o tym się też przekonała.
„Julie czuje, że zaczyna się pocić i poluzowuje szalik. Ta próżna i brzydka część niej samej zwala się nocą na jej barki. Znowu tu jest, grożąc palcem. Wewnętrzny głos, pełen złych przeczuć ostrzega: Nie uda ci się, cokolwiek byś zrobiła, przegrasz.” -„Łapiąc oddech” Amy Koppelman.
Wzruszyłam się w wielu momentach czytając o normalnie, do której aspirowała Julie. Czytając o jej małych sukcesach. O spacerze z synkiem, o odwiedzinach u koleżanki na prezentacji wyrobów z Tupperware, o zakupach brzoskwiń, z których Julie przygotowywała owocowy mus dla Teddy’ego. Te małe sukcesy, które mogły zamienić się w duże zwycięstwo napawały mnie optymizmem. Szczerze dopingowałam Julie licząc, że finalnie zwycięży, że będzie po tej jasnej, bardziej kolorowej stronie tęczy z kochającym, łagodnym mężem u boku i dwójką wspaniałych, ślicznych dzieciaków.
Książka składa się z trzydziestu krótkich rozdziałów i posłowia autorstwa Adrienne Miller. Nie wiem tylko skąd „Posłowie” zaczyna się informacją, że „(…) powieść „Łapiąc oddech” została opublikowana trzydzieści lat temu…”. Nigdzie nie znalazłam potwierdzenia tej wiadomości. W samym egzemplarzu znalazłam zaś następującą wzmiankę „Copyright © 2003 by Amy Koppelman. First Published by MacAdam/Cage in 2003….” Jakbym nie liczyła, to nadal dziewiętnaście, a nie trzydzieści lat. Frapują mnie takie niezgodności. A szczególnie frapuje mnie niewiedza skąd ten dysonans.
Narracja jest trzecioosobowa, jednakże bardzo intymna. Na Julie i jej walkę z chorobą patrzymy oczami wszystkowiedzącego narratora, który nie tylko relacjonuje wydarzenia z życia Julie, lecz także zagląda do jej duszy, do jej wspomnień i do jej serca. Niestety często odgrzebując najtrudniejsze momenty z jej przeszłości, najmroczniejsze pragnienia i chwile. Szczególnie rola rodziców została dogłębnie zaprezentowana. I rola matki Julie, i rola ojca, którego nie było, a który pozostawił po sobie wiele trudnych wspomnieć i pokłady niespełnionej rodzicielskiej miłości. Narracja się więc całkowicie przeplata. W kolejno ponumerowanych rozdziałach czytelnik zaczytuje się w życiu Julie przed drugą ciążą, a po „wypadku” jak o próbie samobójczej mówi jej własny mąż, a także w okresie ciąży i zaraz po na równi z życiem Julie z obojgiem rodziców i tylko matką. Z życiem Julie przez Ethanem i już razem z nim. Z życiem Julie, która kiedyś była inna, a teraz „(…) chce być żoną dla Ethana i matką dla Teddy’ego…” i która „(…) musi pozwolić sobie na oddech.”. Z życiem Julie na modłę i podobieństwo innych kobiet z grup odniesienia. Tymi, które cieszą się z macierzyństwa. Tymi, które karmią przez sześć miesięcy, nawet jeśli nie mogą brać przepisanych im leków. Tymi, które są szczęśliwe, zawsze szczęśliwe lub by być bardziej precyzyjną, na takie tylko wyglądają. To narracja tragiczna, w wielu jej wymiarach. Nie tylko w postaci samej głównej bohaterki.
Powieść mną wstrząsnęła. Nie spodziewajcie się happy endu, który mi wydawał się możliwy. „Łapiąc oddech” stanowi niespotykany obraz chorej na depresję matki, żony i córki. Życiowo pasywnej kobiety, dla której drobne sprawy nabierały rangi ogromnego wysiłku. Kobiety, której kibicowałam i którym powinniśmy kibicować w prawdziwym życiu. Rozglądajmy się, czy nie widać takiej Julie wokół. Rozglądajmy się i reagujmy, by kiedyś nie było za późno…
Sięgnijcie po to kompendium wiedzy o życiu i walce, którą czasem trzeba stoczyć. Sięgnijcie po „Łapiąc oddech”. Szczerze Was do tego zachęcam.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU REPLIKA.

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.