„Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno

PIEKŁO W BUTELKACH

  • Autor:  KYŪSAKU YUMENO
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Cykl: TAJFUNY MINI (TOM 5)
  • Liczba stron: 96 
  • Data premiery : 2.12.2021
  • Rok premiery światowej: 1928

Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno to jak przeczytałam „Piąta książka z serii Tajfuny Mini, prezentującej dzieła pisarzy i pisarek pierwszej połowy XX wieku, którzy nie byli wcześniej tłumaczeni na język polski, a zdecydowanie na to zasługują.” Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Tajfuny podjęło się tak trudnego zadania i bez względu na cele komercyjne wydaje zapomniane, unikatowe książki. Cieszę się także, że sięgnęłam do tego zbioru opowiadań. 

Tym bardziej, że ze wstępu „Bestia z Kiusiu” autorstwa Andrzeja Świrkowskiego dowiedziałam się, że zdaniem Ranpo Edogawy wybitnego pisarza kryminałów ówczesnej Japonii „Kyūsaku Yumeno nie miał sobie równych wśród twórców powieści kryminalnej. Wyróżniały go niezwykle szerokie horyzonty oraz silna indywidualność twórcza. Był poetą, którego szczególnie fascynowały, ale i przerażały mroczne zakamarki ludzkiej psychiki, a w twórczości swej starał się oglądać i opisywać człowieka przez pryzmat śmierci, obłędu, zbrodni i towarzyszących im skrajnych emocji.” Sam piszący wstęp twierdzi, że dla Yumeno „znacznie bardziej interesujące od konstruowania zagadki kryminalnej zgodnej z zasadami logiki i zdrowego rozsądku było zagłębienie się w psychikę zbrodniarza, operowanie grozą i makabrą.” I tak też odbieram przeczytane opowiadania. Nie jako typowe zagadki kryminalne, a bardziej jako kuriozalne opowiastki z motywem zbrodni w tle. 

Z recenzenckiego obowiązku muszę dodać, że Kyūsaku Yumeno nie jest prawdziwym nazwiskiem pisarza, to jego literacki pseudonim. Tak naprawdę nazywał się Taidō Sugiyama i żył tylko czterdzieści siedem lat (zm. 1936) podczas gdy jako Kyūsaku Yumeno żył lat tylko dziesięć. Wychowany przez despotycznego ojca, szarej eminencji ówczesnej polityki Shigemaru Sugiyama. Nigdy niewystarczająco dobry dla rodzica, literacko słaby. Mimo braku wsparcia popełnił kilka dzieł literackich, gdzie na szczególną uwagę zasługuje „Dogura magura” zbiór krótkich makabresek.  To podobno taki kryminał nietuzinkowy. Jeden z trzech nieklasycznych kryminałów japońskich. 

We wstępie Andrzej Świrkowski napisał „(…) dla autora Piekła w butelkach zagadka odgrywa rolę służebną wobec problematyki utraty tożsamości, manipulacji jednostką i tragicznych konsekwencji życia w niezgodzie z własną naturą.”Po przeczytaniu tych krótkich miniaturek literackich zgadzam się z piszącym wstęp całkowicie. W opowiadaniach Kyūsaku Yumeno nie ma znaczenia detektywistyczna praca i umysł śledczego. Liczą się w nich tylko bohaterowie z pierwszego planu; co myślą, co czują, kim są. 

Wyjawię całą prawdę bez ogródek. Co tu kryć, mam na sumieniu morderstwo i ucieczkę z więzienia. Jestem też podłym bezwstydnikiem….” – „Piekło wariata” [w:] „Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno.

Tak w „Piekle wariata” o sobie mówi ordynatorowi szpitala psychiatrycznego jeden z pacjentów Hidemaro. To ciekawa opowieść, w której prym wiedzie pierwszoosobowa narracja głównego bohatera. Chwilami przezabawna. Kyūsaku Yumeno nie szczędził humoru, ciekawych zwrotów, trafnych sformułowań i stereotypowych odniesień. 

(…) Był śniady, dobrze zbudowany, z przenikliwym błyskiem w oku, nieco chłodny w obejściu, słowem: typowy dziennikarz.” – „Piekło wariata” [w:] „Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno.

Do tego świetnie przedstawiona postać Tatsuyo. Pełna humoru i sprzeczności. 

Po pierwsze słynąca na całe Hokkaido z lekkości obyczajów Tatsuyo okazała się dziewicą. Po drugie, tuż po ślubie jej charakter zmienił się nie do poznania i stała się łagodną i nieśmiałą cnotką.” – „Piekło wariata” [w:] „Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno.

To moja ulubiona historia. 

Kolejne dwie nowele zostały skonstruowane całkowicie inaczej niż „Piekło wariata”. Są bardziej mroczne. „Dziwne sny”to zbiór różnych mar sennych napisanych z perspektywy śpiącego bohatera, przy czym on sam nie wie czy to sen czy jawa. Tytułowe „Piekło w butelkach” to znowu odwzorowanie butelkowych trzech listów pisanych przez dwójkę rodzeństwa. Każdy jest inny. W innym stylu, w innej treści. Jakby pisały je różne osoby. 

Nie będę ukrywać, że po lekkiej i zabawnej historii świetnie opisanej w „Piekło wariata” przejście do kolejnych dwóch opowieści to jakby skok na głęboką wodę. Kyūsaku Yumeno zagłębia się w naturę ludzką. Nie szczędzi głębokich porównań. W niektórych miejscach nie potrafi się jednak pozbyć tej kuriozalnej makabreski, którą sobie upodobał. Oto jeden z przykładów: 

Przed chwilą zabiłem w tamtym pokoju kobietę. Ale z dalekiej policyjnej wieży mój czyn dojrzał pewien słynny detektyw, który gdy tylko zobaczył, jak narzędzie zbrodni plami się czerwienią, również założył łyżwy i wyruszył za mną w pościg. Mistrzowskim krokiem…” – „Dziwne sny”  [w:] „Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno. 

I mimo poważnych tematów podjętych w części „Dziwne sny” opis pościgu na łyżwach ubawił mnie wielokrotnie. 

Najmniej zrozumiałam przekaz zawarty w „Piekło w butelkach”. Czytałam w dużym skupieniu zwracając uwagę, że przecież czytam coś napisane prawie sto lat temu. Nie zrozumiałam intencji autora kreślącego przekazy listowe do rodziców przez dwójkę rodzeństwa. Każdy list z pierwszej, drugiej czy trzeciej butelki ma inne cechy charakterystyczne. Yumeno zadbał, by nawet ten utwór nie dawał jednoznacznej odpowiedzi, by rozwiązanie nie było jedno właściwe. Nie powiem, głowiłam się niemiłosiernie, by właściwie zinterpretować przesłanie autora. I kompletnie nie wiem czy mi się udało. Dużą wartość dla tej noweli stanowił rysunek odzwierciedlony na końcu będący ilustracją autora towarzyszącą pierwodrukowi opowiadania w czasopiśmie „Ryõki” w październiku 1928 roku. To jakby dotknąć jakiego antyku, reliktu przeszłości, do którego nikt już z nas nie ma dostępu. Świetny pomysł Wydawcy, by w ten sposób zakończyć ten utwór. 

Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno to kolejna udana podróż literacka w czeluści literatury japońskiej. I choć najbardziej przypadła mi do gustu historia opisana w „Piekło wariata” zbiór opowiadań uważam za cenny. Gdybym go nie przeczytała, nie mogłabym sobie wyrobić opinii o Yumeno, dla którego przede wszystkim liczył się mistycyzm, oniryzm i nieoczywistości. To pisarz lubujący się w tragikomediach i makabreskach. Próbujący wyzwolić się spod wpływu ojca, co nie od końca mu się udało.

Przeczytajcie sami „Piekło w butelkach” Kyūsaku Yumeno i sprawdźcie czy znajdziecie w którejś historii coś dla siebie😏. 

Moja ocena: 7/10

Zbiór opowiadań wydało Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o nim przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi

„Zmierzch” Osamu Dazai

ZMIERZCH

  • Autor: OSAMU DAZAI
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 152
  • Data premiery w tym wydaniu: 22.02.2019
  • Rok pierwszego wydania polskiego: 2002 
  • Rok premiery światowej: 1947

Osamu Dazai to wybitny przedstawiciel japońskiej prozy. Syn bogacza, który przy piątej próbie popełnij skutecznie samobójstwo w wieku trzydziestu dziewięciu lat. Rok przed swą samobójczą śmiercią w roku 1947 wydał swą najbardziej znaną powieść, która nawet po osiemdziesięciu latach jest czytana w Japonii. Powieść o upadku arystokracji, o jej zmierzchu, który musiał nastąpić wraz z kapitulacją cesarza japońskiego, którą zaczął pisać rok po wojnie. W Polsce publikację „Zmierzch” wznowiło Wydawnictwo Tajfuny, a ja zapoznałam się z tą krótką formą literacką dzięki abonamentowi Legimi

„-Sam tytuł nie czyni jeszcze człowieka arystokratą. Niektórzy ludzie bez tytułu, lecz obdarzeni naturalną klasą, są wspaniałymi arystokratami. Tacy jak my natomiast, niemający nic poza tytułem, są bliżsi pariasom.” – Zmierzch” Osamu Dazai.

U schyłku arystokracji japońskiej po przegranej II wojnie światowej tak twierdzi Naoji, młodszy brat, borykający się nałogiem narkotykowym, uzależniony od opium, spisujący swoje próby wyjścia z nałogu w Dzienniku kwiatu nocy.Wracający do niego w czasie walk wojennych. Powstały w wyobraźni Osamu Dazaia Naoji został wykreowany z własnych doświadczeń autora, przez lata borykającego się z nałogiem narkotycznym, śmiercionośną morfiną.

(…) Wiem, że nie ma już arystokracji ani szlachty, w każdym razie nie jest ona tym, czym była dawniej. Ale jeśli skazana jest ona na całkowity upadek, to wolałabym, żeby stało się to w możliwie elegancji sposób.” – Zmierzch” Osamu Dazai.

Tak znowu uważa Kazuko, w przypadku której nałóg narkotyczny jej brata przyczynił się do rozwodu z Yamakim. Borykająca się z żalem po zmarłym w jej łonie dziecku. Będąca oddaną córką swej matki, którą przez lata się opiekuje w górskiej wili na półwyspie Izu, „między zatokami Suruga i Sagami wyspy Honsiu, odległy ponad 100 km od Tokio.” Dochodzi do wniosku, że jej poprzednie arystokratyczne życie było pełne ułudy. Że praca może być tak samo satysfakcjonująca, jak robótki ręczne. Że w życiu trzeba liczyć na innych i dobrze żyć z sąsiadami. Że można również samemu się utrzymać, gdyż najważniejsze jest być szczęśliwym, nawet jeśli będzie się samą tylko z nieślubnym dzieckiem u boku. Wreszcie rozumie, że jedyny sposób na przyszłe życie to pójście pod prąd i przeciwstawienie się arystokratycznym ideałom, odrzucenie zasad wpajanych od maleńkości wprost wyniesionych z publikacji „Wyższa nauka dla kobiet”. 

Nie zrozumiałabym tej lektury, gdyby nie wnikliwe wprowadzenie zatytułowane „Upadek” napisane przez Karolinę Bednarz. Wprowadzenie rozpoczynające się następującymi słowami: 

„15 sierpnia 1945. Japończycy po raz pierwszy słyszą głos cesarza — w specjalnej audycji radiowej cesarz Hirohito informuje (cichym głosem i ceremonialnym językiem, którego większość obywateli nie rozumie) o kapitulacji Japonii, motywując ich przy tym do „zniesienia tego, co jest nie do zniesienia”. Nie mówi wprost o przegranej; oznajmia jedynie, że „sytuacja nie rozwinęła się po myśli Japonii, a losy świata okazały się nam nieprzychylne” – „Upadek” [w:]„Zmierzch” Osamu Dazai.

Karolina Bednarz obrazuje istniejący wówczas japoński światopogląd. Zwraca uwagę czytelnika na silną i skuteczną propagandę, której wielu wierzyło do końca, tak jak w nieprzerwaną boskość cesarza. 

„(…) Poza Japonią utknęło prawie siedem milionów Japończyków, połowa to żołnierze. Wielu z nich przez tygodnie albo miesiące nie jest świadomych tego, że wojna się skończyła, i nadal oddają swoje życie w imię cesarza.” – „Upadek” [w:]„Zmierzch” Osamu Dazai.

Bednarz przedstawia cały kontekst polityczny i społeczny odradzającej się po II wojnie światowej Japonii. Uściśla, że po upadku japońskiej arystokracji i zrównania jej w konstytucji z innymi obywatelami z jap. „Kazoku odebrano rządowe stypendia, co zmusiło wcześniej uprzywilejowane rodziny do wyprzedania majątku (ziemi, domu, ubrań, mebli); dla wielu było to jedyne źródło dochodu — do momentu, aż majątek się skończył. Ci ludzie nie mieli pojęcia, jak mają w takim świecie żyć. Jedną z tych rodzin była rodzina Kazuko i Naojiego.” – „Upadek” [w:] Zmierzch” Osamu Dazai.

Samo wprowadzenie jest warte przeczytania nawet jeśli zrezygnujecie z tych następujących po nim ośmiu rozdziałach. Fragment „Upadek” stanowi bowiem zwięzłe przedstawienie okoliczności, w których rozpoczyna się akcja powieści. Zawiera również ciekawostki historyczne, które usatysfakcjonują wybrednego czytelnika lubiącego, gdy książka go uczy. 

Co do konstrukcji to powieść podzielona jest na osiem rozdziałów, o czym wspomniałam powyżej. Główną bohaterką jest Kazuko, która zgodnie z wychowaniem powinna być najpierw posłuszna ojcu, potem mężowi, a na końcu synowi. Tak też autor zobrazował jej matkę, nazwaną przez swego syna jedyną prawdziwą arystokratką. Kontekst rodzinny Kazuko i jej przeżycia, też wewnętrzne, poznajemy z perspektywy jej osobistej narracji, pamiętnika brata czytanego w ukryciu czy listów, które pisała do pisarza Uehara zdradzającego swoją żonę z licznymi kochankami, nie przekazującymi swych wynagrodzeń za utwory na utrzymanie domu i córki, a także upijającego się na śmierć, z którym sympatyzował brat głównej bohaterki; Naoji. Każdy list do Uehara jest inny. W ostatnim Kazuko jest już bardziej dojrzała, już zrozumiała kim tak naprawdę jest Uehara i że jej moralna rewolucja jest wynikiem tylko fantazji o idyllicznej miłości. Choć i w tym wątku autor zadbał, by Kazuko zachowała się we właściwy, typowo azjatycki sposób. Prosiła adresata, zapewniała o swej miłości, o swym oddaniu, a nawet gwarantowała ogromną sympatię i oddanie żonie ukochanego. I taka na końcu Kazuko najbardziej mi się podobała. Odarta ze swych wyobrażeń. Obdarta ze swych marzeń. 

Czym więc jest tytułowy zmierzch? To koniec epoki — Japonii triumfującej, silnej, walczącej, to upadek Kraju Wschodzącego Słońca. To koniec pewnego systemu społecznego oraz śmierć arystokracji — nad czym ubolewają główni bohaterowie powieści, którzy nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości.” – „Upadek” [w:] Zmierzch” Osamu Dazai.

Moja ocena: 7/10

Powieść wydało Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o niej przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi

„Ministerstwo moralnej paniki” Amanda Lee Koe

MINISTERSTWO MORALNEJ PANIKI

  • Autorka: AMANDA LEE KOE
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 216
  • Data premiery : 12.10.2020
  • Data premiery światowej: 1.10.2013

Zbiór opowiadań zatytułowany „Ministerstwo moralnej paniki” w październiku 2020 roku wydało Wydawnictwo Tajfuny. To kolejna ciekawa pozycja z gatunku literatury pięknej, prozy azjatyckiej oferowana przez tego Wydawcę. Z ciekawością sięgnęłam na oficjalną stronę Wydawnictwa, by dowiedzieć się co nieco o samej autorce. Okazało się, że Amanda Lee Koe to queerowa singapurska pisarka, której debiutancki zbiór opowiadań Ministry of Moral Panic otrzymał Singapurską Nagrodę Literacką w kategorii fikcja w języku angielskim. Zwycięstwo zagwarantowało jej udział w literackiej rezydencji na Uniwersytecie w Iowa, niedługo później otrzymała również stypendium pozwalające jej na podjęcie studiów pisarskich na Uniwersytecie Colombia. Pieniądze z wygranej Singapurskiej Nagrody Literackiej przeznaczyła na przeprowadzkę do Nowego Jorku.  (źródło: tajfuny).

Są rzeczy, które przebijają się przez połacie pamięci, rzeczy, które człowiek nosi w sobie, chociaż nie są niezbędne, rzeczy, które ciągną w dół, ale nie można się uwolnić od ich balastu, bo jedyny sposób wyrzucenia ich za burtę to samemu skoczyć do morza.” „Flamingo Valley” [w:] „Ministerstwo moralnej paniki” Amanda Lee Koe. 

Paleta czternastu opowieści emanuje strachem, lękiem i niespełnionymi miłościami. W każdym opowiadaniu Amanda Lee Koe udowadnia, że człowiek tęskni za tym, by być zrozumianym, komuś potrzebny, nawet jeśli ponosi za to ogromną cenę. Autorka porusza trudne tematy, jak przemoc domowa, wykorzystywanie pomocy domowych w roli pracownic seksualnych, gwałtu, usłużności azjatyckiej i kobiecego poddaństwa mężom, wielożeństwo Malajczyków, a także lincze na tych, których nie akceptujemy, których się boimy bądź na sobie, za to, że nie spełniamy oczekiwań społecznych. W wielu miejscach Amanda Lee Koe kreśli historie z pazurem, bez cenzury czym skłania do myślenia nad tym, dlaczego zachowujemy się w taki czy inny sposób. Skąd te nasze oczekiwania? 

Autorka nie szczędzi słów, by zaciekawić czytelnika. Ma wiele do zaoferowania, bo opowieści nie są do siebie podobne, mimo, że w dwóch opowiadaniach o tym samym tytule „Na dwa sposoby”, występuje ta sama kobieca postać; Zurotul pracownica Happy Maid Empolyment Sercices Pte Ltd, która po krótkiej pracy zagranicą wraca do swej rodzinnej wsi. Spodobały mi się zresztą te dwa różne sposoby ukazania jej postaci. W obu Zurotul przede wszystkim widzi siebie z pozycji kobiety zauważonej i kochanej. I jako dar traktowała siebie w oczach nawet swoich oprawców. Niezwykle intrygujące przeżycia pokazane z ciekawej strony. Najbardziej romantyczne okazały się historie przedstawione w „Flamingo Valley” oraz „Ballada o Arlene i Nelly”. Pierwsza dotyczy spotkania po czterdziestu latach w domu opieki kobiety Ling Ko Mui ze znanym jej w przeszłości Deddym Haikelem. Ona już wdowa, praktycznie w opiece paliatywnej. On ciągle posiada trzy żony; Khairah, Azzizah i Fathiah, choć nigdy nie zapomniał o Ling Ko Mui. 

„Tak się przedstawiał jego problem z posiadaniem trzech żon. Rotacyjny seks był niezły, ale trzy żony dogadywały się ze sobą na tyle dobrze, że często tworzyły przeciw niemu wspólny front. Czasami zachodził w głowę, jak im się udaje trzymać taką sztamę — czyżby nie budził w swoich kobietach kłótliwych zazdrosnych bestii?” – „Flamingo Valley” [w:] „Ministerstwo moralnej paniki” Amanda Lee Koe. 

Zdobyłem sławę. Ubóstwiały nas uczennice i młode kobiety: Malajki, Chinki, Hinduski. Nigdy nie przestałem wypatrywać w tłumie jej twarzy, albo jej sobie wyobrażać, ale w głębi duszy wiedziałem, że tamten miał rację — ona nigdy nie miała być moja”. – „Flamingo Valley” [w:] „Ministerstwo moralnej paniki” Amanda Lee Koe. 

Ballada o Arlene i Nelly” w bardzo subtelny sposób opowiada natomiast o tym, jak trzy razy w życiu spotkały się dwie kobiety. Pierwszy w wieku dziecięcym, drugim, gdy były nastolatkami. A trzeci, gdy już dojrzałymi, prawie pięćdziesięcioletnimi kobietami. Choć raczej musiałabym napisać, że to historia o tym „(…) jak się w końcu zeszły..” Amanda Lee Koe odtworzyła głęboką kobiecą relację, w której szybkie porywy serca miały mniejsze znaczenie niż wieloletnie oddanie, wieloletnia przyjaźń i miłość. Podobnie odebrałam historię opisaną w „Alice, to ty musisz być środkiem własnego wszechświata”. Postać tytułowej Alice w zestawieniu o wiele starszą przyjaciółką Jenny wzmocniła we mnie wiarę w prawdziwe kobiece relacje, w prawdziwą przyjaźń. Bez względu na ograniczenia, bez względu na wiek. Pięknie opowiedziane ostały te dwie historie. 

Autorce należą się pochwały za sposób przedstawienia trudnej historii zabranej Marii ze znanego jej malezyjskiego świata do Holandii w „Czternaście zapisków z Dziennika Marii Hertogh”. Marii, która by uciec od Adeline kolejno stawała się żoną; Gerarda, Toma i Bena, a tak naprawdę tęskniła za Monsoorem. Stawała się matką dziesięciorga dzieci; Fransa, Marlies, Theo, Huub, Carolien, Paula, Maryolien, Hansa, Petera i Sylviji. W tym opowiadaniu autorka zaznaczyła różnice kulturowe, z którymi zachodni świat nie potrafi się zgodzić, a który dla wychowanych w takim dziedzictwie kulturowym jest całkowicie normalny. Za nim potrafią tęsknić przez kilkadziesiąt lat, jak Maria. Kłaniam się głęboko Amandzie Lee Koe również za nowelę „Miłość to żadna wielka prawda”. Dość, że podobał mi się sposób, w jaki autorka zripostowała funkcjonujący w społeczeństwie idylliczny i gloryfikowany obraz miłości romantycznej, to jeszcze zrobiła to w bardzo umiejętny sposób w osobie głównej bohaterki. Bardzo dobrze autorka zobrazowała również charakterystyczne cechy azjatyckiego społeczeństwa. Poddanie oczekiwaniom, spełnianie żądań czy brak jakichkolwiek skarg. 

Swoje łóżko wyrzuciłam. Łatwo mieć depresję, kiedy ma się łóżko. Teraz czuję się dobrze. Na podłodze człowiek się wysypia.” – Miłość to żadna wielka prawda”[w:] „Ministerstwo moralnej paniki” Amanda Lee Koe. 

Będąc azjatycką żoną, uczysz się trzymać język za zębami. Mąż ma zawsze rację – nie warto się sprzeczać…” – Miłość to żadna wielka prawda” [w:] „Ministerstwo moralnej paniki” Amanda Lee Koe. 

Nie zrozumiałam kompletnie Marla z „Syreny”. Pojęłam mechanizm relacjonowany słowami narratora, kolegi z klasy Marla, nie pojęłam jednak z czego ten Marl był złożony. Skąd ten syreni ogon? Choć nie ukrywam, że motyw z jego ciężko chorym ojcem mnie ujął. Podobnie jak postać młodej kelnerki z „Król Caldecott Hill” zafascynowanej od dziecięctwa aktorem seriali chińskich, którego spotyka w dorosłym życiu w restauracji, w której pracuje. A potem idą do jego pokoju hotelowego i…..ona mu pokazuje swoje blizny. 

Zasadniczo o każdej opowieści mogłabym coś napisać, by Was zachęcić do przeczytania tego zbioru. Jak wspomniałam na początku, mimo że główny wątek orbituje wokół różnych typów miłości lub jej braku, w twórczości Amandy Lee Koe dominuje szerokie spectrum różnorodności; postaci, miejsc, wieku bohaterów, wykształcenia, pokazanej perspektywy, narratorów, rysów psychologicznych postaci; od złych po dobrych itd. To cały kalejdoskop przeżyć zawartym w jednym tomie opowiadań, który może wzbudzić w Was całkowicie różne emocje. I to wszystko w otoczeniu kosmopolitycznej metropolii jaką jest Singapur. Te opowiadania to jakby książki w książce. I ta rozmaitość charakteryzuję tę prozę.  

Moja ocena: 8/10

Zbiór opowiadań wydało Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o nim przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi

„Grobowa cisza, żałobny zgiełk” Yōko Ogawa

GROBOWA CISZA, ŻAŁOBNY ZGIEŁK

  • Autorka: YŌKO  OGAWA
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 192
  • Data premiery w tym wydaniu: 2.11.2020
  • Data premiery światowej: 1.06.1998

Yōko Ogawa jest autorką wspaniałej powieści, którą niedawno przeczytałam, a opinię o niej opublikowałam na moim blogu czytelniczym😁. Chodzi o pięknie wykreowaną postać wybitnego matematyka, który po wypadku utracił zdolność zapamiętywania zdarzeń sprzed osiemdziesięciu minut. Ta historia zawarta jest w książce pt. „Ukochane równanie profesora” (recenzja na  klik). Przeczytaliście już? Mam nadzieję, że moja recenzja Was do tego zachęciła. Jeśli lubicie głębokie historie to nie będziecie żałować😏. Zbiór trzynastu opowiadań powiązanych ze sobą zawarty w tomie „Grobowa cisza, żałobny zgiełk” to kolejna pozycja autorki wydana przez Wydawnictwo Tajfuny do której sięgnęłam w ramach moich prywatnych planów czytelniczych. 

Posłowiu autorka napisała: „Na koniec chciałam również podziękować każdej osobie, która trzyma tę książkę w rękach.” Ja dziękuję autorce za tak cudownie opisane historie, których różnorodność mnie zafascynowała. Łączą je miejsca zdarzeń, nawet bohaterowie wspominani w innych historiach. Cały cykl rozpoczyna się opowiadaniem „Popołudnie w cukierni”, które jest obrazem przeogromnej żałoby matki, która dwanaście lat wcześniej utraciła swego sześcioletniego syna. Jego ciało zamknięte w starej lodówce znalazła kobieta przechadzająca się po wysypisku, po trzech dniach poszukiwania chłopca. Chłopca, który zawsze w swe urodziny będzie miał sześć lat. Tę samą lodówkę, na tej samej górce czytelnik spotyka w ostatnim, trzynastym opowiadaniu zatytułowanym „Trujące rośliny”. Tych powiązań jest znacznie więcej. I świetnie się bawiłam w trakcie czytania zapamiętywaniem poszczególnych, łączonych przez autorkę ze sobą treści. 

Moją ulubioną opowieścią jest „Sok”, w którym Yōko Ogawa opisała postać młodej dziewczyny, której matka choruje śmiertelnie na raka. Historia o tym, jak prosi znajomego o towarzyszenie jej w obiedzie ze swoim nieobecnym w jej życiu ojcem, znanym „(…) parlamentarzystą, który do niedawna był chyba ministrem pracy czy komunikacji” jest napisana z ogromnym wyczuciem. Bez oceniania. Bez dyskryminowania. Jej osoba jest bardzo przejmująca. 

Była najbardziej niepozorną osobą w całej klasie. Podczas zajęć właściwie się nie odzywała. Nawet gdy wywołana do odpowiedzi tłumaczyła angielskie czytanki albo rozwiązywała równania na tablicy, nie opuszczała jej aura nieprzeniknionego spokoju. Tak jakby cały czas pilnie uważała, by nie robić niepotrzebnego hałasu. Nie miała bliskich przyjaciół, nie należała do żadnego kółka, przerwy lunchowe spędzała, jedząc sama w kącie.” – Grobowa cisza, żałobny zgiełk” Yōko Ogawa.

Tak przejmująca, że kolega z klasy, który jej towarzyszył pamięta ten wieczór i jej osobę, także jej sposób zachowania i wypowiedziane słowa nawet dwadzieścia lat po wydarzeniu, które zakończyło się w opuszczonej starej poczcie, gdzie ktoś składował soczyste owoce kiwi. Owoce kiwi przytoczone w kolejnym opowiadaniu o znamiennym tytule „Stara J.”, która z zadziwiającym skutkiem uprawiała pięciopalcowe marchewki i obdarzała nimi najemców swej nieruchomości. Opowiadanie pisane z perspektywy pisarki, która stara się nie narazić wynajmującej jej małe mieszkanko. Tym samym zaprzyjaźnia się z nią, aż do momentu, gdy „zwłoki o zbielałych kościach odkopano pod grządką…”.  I ta pisarka okazuje się ciekawą bohaterką w kolejnej historii zatytułowanej „Piaskowy Dziadek”, gdy wspomina ją jej pasierb, z którym mieszkała tylko dwa lata. To bardzo interesujący zabieg, gdy narratorka poprzedniej nowel staje się jedną z głównych bohaterek. Relacje jej pasierba są rozdzierające serce. Zapamiętał ją inaczej. Zapamiętał ją jako czułą, troskliwą matkę, z którą niestety ojciec musiał się rozwieść. Jej dysfunkcje nie wybrzmiały w opowiadaniu „Stara J.” Dlatego poszukiwanie tych powiązań i odnajdywanie łączących poszczególne historie koligacji wydało mi się świetną zabawą. Podobnie jak pulmonolog doktor „Y”, którego szukają w szpitalu, który odwiedza kaletnik w „Fastryga na serce”. Pulmonolog, który złamał serce sekretarki oddziałowej, o której opowiada zafascynowana nią współpracowniczka w narracji zatytułowanej „Kitle”. Adiunkt na pulmonologii, który tragicznie kończy, podobnie jak niedoszła klientka torebki na serce. Klientka makabrycznego kaletnika. Sama jest postać zaskoczyła mnie przeogromnie. Głębokie ukłony należą się autorce za pomysł na nią. 

„— Podobno potrafi pan zrobić każdą torebkę. — Kobieta zdjęła okulary przeciwsłoneczne i zastukała długimi paznokciami w stół.
— Oczywiście. — Aby zamaskować konsternację, rozłożyłem przed sobą szkicownik. — Czyli potrzebuje pani torby do noszenia serca?
— Zgadza się.” – Grobowa cisza, żałobny zgiełk” Yōko Ogawa.

W ogóle inwencja w opowiadaniach Yōko Ogawy nie zna granic. Wujek, sprzedający ortezy na wzrost z fragmentu „Sprzedawca ortez”, finalnie kończący jako opiekun dwóch starszych bliźniaczek posiadających tygrysa bengalskiego i muzeum tortur, które odwiedza osiemnastoletnia fryzjerka w opowiadaniu pt. „Witamy Muzeum Tortur” będąca jednocześnie sąsiadką z dołu sekretarki, która romansowała z adiunktem na oddziale pulmonologii miejskiego szpitala. Sąsiadką przepytywaną przez detektywa o okoliczności śmierci pulmonologa, a także dowiadująca się, że policja podejrzewa, iż morderstwo pacjentki, która potrzebowała torbę na serce, oczekującej na operację na oddziale kardiochirurgii może się łączyć z jego śmiercią. I tu kolejne duże zaskoczenie. Okazuje się, że nawet nie jedna historia potrafi się łączyć z drugą poprzez bohaterów, przytaczane okoliczności czy miejsca, a nawet równocześnie dwie. Niby odrębny zbiór opowiadać, a jednak splatający się w jedną całość. Każda kolejna historia była wiec dla mnie dużą niewiadomą. Już po pierwszych dwóch zdaniach zastanawiałam się jak i z którą będzie się łączyć ta aktualnie czytana. Świetny zabieg, który kojarzę tylko z tą publikacją. Tygrys, o którym autorka wspomina w opowiadaniu „Sprzedawca ortez” znajduje również swe miejsce w opowieści zatytułowanej „Ostatnia godzina tygrysa”. Sam sprzedawca ortez jest w niej również sportretowany, gdy przyjmuje żonę adiunkta pulmonologii, który specjalizował się w terapii eozynofilowych nacieków płuc. To uwrażliwiająca o powieść o zdradzonej, a raczej wielokrotnie zdradzanej kobiecie, która o wszystkim wie. Bardzo zaskoczyło mnie opowiadanie „Pralnia i pomidory” pisane z perspektywy relacji młodego mężczyzny, dziennikarza, który odwiedza hotel, celem napisania artykułu. Jest to opowieść o krótkiej znajomości z kobietą z psem, która również jest klientką tego samego miejsca. Spotykają się od czasu do czasu w różnym miejscu. Chwali się pomidorami, które zebrała z miejsca wypadku ciężarówki, o której autorka wspomniała w innej historii. Opowiada o pisanych przez siebie publikacjach, które chroni przed złodziejami nosząc je przy sobie. I od razu w tym fragmencie skojarzyłam😁. To postać z wcześniejszej części. I to nie jednej. Przeczytajcie sami, by dowiedzieć się z których😉. 

Jestem zachwycona tą publikacją w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie spodziewałam się, że kiedyś przeczytam tego rodzaju książkę. Taki zbiór opowiadań, które połączone są ze sobą wielowątkowo to chyba unikat. Przeczytane historie stanowią pewną całość. Zabieg polegający na relacjonowaniu wydarzeń w pierwszej osobie, przez różnych narratorów jest wyśmienity. Nie wyobrażam sobie inaczej poprowadzenia narracji, w tego typu tomie tych krótkich form literackich. Niby nie jestem ogromną fanką ani esejów, ani opowiadań, ale ostatnio mam do nich ogromne szczęście. W gatunku literatury pięknej znajdują się takie perły, które czyta się z niedowierzeniem i z zapartym tchem czując ich wysoką literacką jakość praktycznie od pierwszych stron. Nawet jeśli pisane są wstrzemięźliwie i prostym językiem. 

Serdecznie Wam polecam tę książkę. Podzielcie się swymi wrażeniami, za które będę wdzięczna. Ciekawi mnie czy „Grobowa cisza, żałobny zgiełk” Yōko Ogawy zachwyci kogoś tak samo mocno, jak i mnie. 

Moja ocena: 9/10

Zbiór opowiadań wydało Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o nim przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi

„Wyznania” Kanae Minato

WYZNANIA

  • Autorka: KANAE MINATO
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 200
  • Data premiery : 26.06.2024
  • Data premiery światowej: 5.08.2008

Wyznania” Kanae Minato to japoński thriller psychologiczny, który debiutował w czerwcu br. Ja do książki sięgnęłam w ramach mojej prywatnej podróży po japońskiej literaturze. W notce biograficznej publikacji przeczytałam, że Kanae Minato to „japońska pisarka urodzona w 1973 roku. Od dzieciństwa zaczytywała się powieściami Ranpo Edogawy oraz Agathy Christie. Jest autorką licznych kryminałów, których akcja toczy się w bliskiej czytelnikom scenerii – w domach, w szkołach…(…) Za „Wyznania” otrzymała w 2009 roku nagrodę Hon’ya Taisho (Bookseller’s Award). (…) Większość utworów Minato doczekala się ekranizacji – Wyznania w 2010 roku brawurowo przeniósł na ekrany Tetsuya Nakashima.” Okazuje się, że nieznana mi autorka ma już ogromne osiągnięcia i duży potencjał. „Wyznania” na polskich księgarskich półkach znalazły się przez Wydawnictwo Tajfuny, a ja prezentuję Wam moją opinię o nich dzięki abonamentowi Legimi

Smakowało wam dzisiaj mleko? Yūko Moriguchi po raz ostatni staje przed swoimi uczniami. To jej wyznanie: wśród was jest morderca mojej czteroletniej córeczki. Wiem, kim jest. Moja zemsta właśnie się dokonuje.” – z opisu Wydawcy. 

Yūko Moriguchi uczy chemii w miejscowym gimnazjum. Podczas choroby opiekunki jej czteroletnia córka Manami towarzyszy jej w miejscu pracy podczas popołudniowych zajęć. Ulega wypadkowi na pobliskim basenie. Jej ciało znalezione zostało przez uczniów Moriguchi. (…) policja, nie znalazłszy śladów obrażeń na ciele ani nawet ubraniu, stwierdziła, że Manami musiała przypadkiem wpaść do basem i zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku.” Już w pierwszym rozdziale „Święta” w wyniku spowiedzi nauczycielki w ostatnim dniu roku szkolnego czytelnik dowiaduje się, że śmierć Manami nie miała nic wspólnego z wypadkiem. Jest wynikiem chorych ambicji dwójki młodych uczniów Moriguchi, którzy postanowili zabawić się w zabijanie. O reakcji na tę rewelację i motywach samych morderców czytający dowiaduje się z kolejnych rozdziałów. W każdym z nich zawarta jest relacja innej osoby z otoczenia nauczycielki i jej córki. 

Wiem, że zabijanie jest przestępstwem, ale nie rozumiem, dlaczego jest złe. Ludzie to tylko jeden z gatunków żyjących na ziemi. Jeżeli wyeliminowanie jednej istoty może przynieść korzyści innym, to czemu się temu przeciwstawiać?” – Wyznania” Kanae Minato.

To rewelacyjnie napisane studium patologicznych przypadków, obraz chęci poczucia się przez chwilę panem życia i śmierci. Rewelacyjnie Minato pokazała postać Shüji Watanabe w rozdziale zatytułowanym „Wierzący”, który przez trudną, przemocową relację z matką postanowił zapisać się niechlubnie w świadomości wielu licząc na co najmniej ogólnokrajową sławę. To z jednej strony opowieść o skrzywdzonym chłopcu, synu odrzuconym przez matkę, którą kochał bardzo mocno, a z drugiej o przeświadczonym o swej wyjątkowości i nieograniczonym talencie potworze widzącym siebie jako nadczłowieka z powieści Dostojewskiego. 

„-Gdyby nie ty..- powiedziała któregoś razu, po czym zaczęła mnie regularnie bić.” .” – Wyznania” Kanae Minato.

Mimo, że nie można sympatyzować z Shüji jego pierwszoosobowa relacja o domu, w którym się wychowywał i przerwane życie z uwielbianą przez niego matką silnie mną wstrząsnęło. Ten fragment stanowił bardzo dobrą analizę nad powstawaniem mechanizmów kompensujących u skrzywdzonych dzieci, które w przyszłości potrafią robić krzywdę innym. Przy czym Minato nie tłumaczy młodego Watanabe. Nie uzasadnia jego zachowania. Przedstawia tylko relację z jego punktu widzenia, którą każdy z nas może odczytać na swój własny sposób. 

Postać nauczycielki również zamyka całą powieść. Rozdział „Święta” otwiera dyskusję na temat bezsensownej i nieuzasadnionej śmierci Manami. Rozdział szósty, ostatni „Kaznodzieja” obnaża słabość i motywacji, i rozwiązania, do którego dążył Shüji Watanabe. Wychowawczyni Moriguchi w wielu miejscach wspomina o stylu i sposobie nauczania. Sama autorka w obrazie nauczyciela Wertera obnaża słabość japońskiego szkolnictwa. Podobały mi się nawet dywagacje na temat szkolnictwa samego Shüji; 

Według mnie szkoła kreuje postawę moralną społeczeństwa. Trudno oczekiwać, aby awersja do morderstwa była w człowieku wrodzona. Podejrzewam, że u większości to efekt edukacji od najmłodszych lat, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Japończycy nie należą do zbyt religijnych narodów. Dlatego bez problemu akceptują karę śmierci za ciężkie zbrodnie i nie widzą w tym sprzeczności.” – Wyznania” Kanae Minato.

To nie tylko wyznania skrzywdzonej przez swych uczniów matki i samego pomysłodawcy nikczemnego czynu: Shüji. Powieść jest zdecydowanie bardziej wielowymiarowa. W rozdziale „Męczennik” czytelnik zaczytuje się w relację koleżanki z klasy Shüji, która swych kolegów widziała w inny sposób zarzucając wychowawczyni Moriguchi nieetyczne zachowanie. To ciekawa perspektywa. Postać Nao Shimomura jest najbardziej tragiczna.  Chcąc być lubianym przez wybitnego ucznia w klasie przekroczył granice, o których nigdy nie myślał. Shimomura jak w tytule rozdziału „Zbłąkana owieczka” wkroczył na drogę życia, która skończyła się dla niego tragicznie. A tragizm tej sytuacji idealnie zrelacjonowana autorka w trzecim rozdziale zatytułowanym „Umiłowany” napisanym z perspektywy starszej siostry Nao. Relacja z jego matką to obraz silnego oddania, idealizowania własnych dzieci i negatywnych skutków, które powoduje brak wymagań i brak wpływu na własne dziecko. Zresztą Kanae Minato w każdym rozdziale zobrazowała inny wątek, rozpisany bardzo skrupulatnie. Na siłę powieści składa się relacja pisana w pierwszej formie. Nawet jeśli czytelnik nie utożsamia się przekazanymi treścią, bliska relacja z wykreowaną postacią ze względu na osobiste wynurzenia powstaje wręcz sama. Książka jest zbiorem totalnie różnych perspektyw, motywów, mechanizmów, które zebrane w całość stanowią wyjątkowo trudne do zapomnienia wyznania ofiary, winnego, współwinnego, widza, rodzeństwa, a nawet matki czy syna. To cały kalejdoskop postaci niewidziany przeze mnie w innych książkach. Niezwykle wartościowa publikacja, która zostanie ze mną na dłużej.

Sam pomysł zwrócenia się nauczycielki do swym uczniów słowami; „- Manami nie zginęła w nieszczęśliwym wypadku. Została zamordowana przez któreś z was.” zbił mnie z przysłowiowego pantałyku. Kanae Minato wykazała się dużą kreatywnością kreśląc fabułę w taki sposób. Używając takich, a nie innych słów. Korzystając z mocnych sformułowań. Bez ozdobników. Bez eufemizmów. To wszystko spowodowało, że historia wydała mi się bardzo prawdziwa. 

Zdecydowanie polecam! 

Moja ocena: 8/10

Wydawcą książki jest Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o niej przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi

UKOCHANE RÓWNANIE PROFESORA

UKOCHANE RÓWNANIE PROFESORA

  • Autorka: YŌKO  OGAWA
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 192
  • Data premiery w tym wydaniu: 7.07.2019
  • Data 1. wyd. pol.: 1.12.2005
  • Data premiery światowej: 29.08.2003

To chyba zbieżność nazwisk😉. Całkiem możliwe jednak, że niekoniecznie. Czytając informacje o Yōko Ogawa autorce przeczytanej ostatnio przeze mnie książki pt. „Ukochane równanie profesora” dowiedziałam się, że ta japońska prozaistka urodzona została w 1962. Za to Ito Ogawa, której „Kameliowy sklep papierniczy” mnie zachwycił (recenzja na klik) to według informacji na stronie Wydawnictwa Tajfuny w zakładce „Autorzy i autorki” „Japońska powieściopisarka urodzona w 1973 roku w Yamagacie. ..” Niestety nigdzie nie doczytałam się czy obie autorki coś łączy. Wracając do lektury, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć to Wydawca informuje, że „Za „Ukochane równanie profesora” otrzymała literacką nagrodę Yomiuri i pierwszą w historii nagrodę Hon’ya Taishō, przyznawaną przez kolektyw księgarzy. „Profesor” do dzisiaj pozostaje bestsellerem i jedną z ulubionych powieści japońskich czytelników. Książka, w polskim tłumaczeniu Anny Horikoshi, ukazała się w Tajfunach.”  (źródło: tajfuny.pl). To naprawdę wyjątkowa proza japońska👏. 

Nazywaliśmy go Profesorem, on zaś ochrzcił mojego synka Pierwiastek. To z powodu kształtu głowy chłopca – jej płaski czubek kojarzył się Profesorowi z poziomą kreską po prawej stronie tego znaku.” – Ukochane równanie profesora” Yōko Ogawa. 

Opisana w powieści historia rozpoczyna się w 1992 roku, gdy do domu Profesora w małym miasteczku na wybrzeżu Morza Wewnętrznego trafia pracownica Agencji Pomocy Domowych „Akebono”. Okazuje się, że jest już dziesiątą pomocą domową, którą zatrudniła bratowa klienta z tej samej agencji. Klient jest bowiem bardzo specyficzny. „(…) siedemnaście lat temu mała część tego mózgu została uszkodzona i stracił zdolność zapamiętywania nowych rzeczy. (…) Potrafi powtórzyć twierdzenie, które sam wymyślił trzydzieści lat temu, ale nie wie, co jadł wczoraj na kolację. Mówiąc obrazowo, to tak jakby w jego głowie znajdowała się tylko jedna osiemdziesięciominutowa kaseta video. Kiedy wyczerpie się wolne miejsce, kaseta nagrywa się ponownie, niszcząc poprzednie wspomnienia.” Profesor każdego dnia zaczyna żyć na nowo od przeczytania karteczki, w której jest napisany sposób, w jaki funkcjonuje jego mózg. A potem w ciągu dnia czyta wiele takich karteczek przypiętych do jego garnituru. „Przy każdym jego ruchu karteczki furkotały i szeleściły.” 

Niewiarygodny pomysł na fabułę i mistrzowskie wykonanie. Tak muszę podsumować książkę autorstwa Yōko Ogawy. Postać Profesora chwyta za serce. Autorka zadbała, by Profesor wzbudzał liczne emocje; od sympatii, po niezrozumienie i ogromne współczucie. Historia Profesora wzruszyła mnie niemiłosiernie. Ot, czterdziestosiedmioletni człowiek, który stracił pewną część mózgu pozwalającą na zrozumienie otaczającej go rzeczywistości. Człowiek na nowo poznający każdego dnia swoją gospodynię domową, człowiek na nowo odkrywający jej syna. Każdego dnia. Godzina po godzinie. 

Autorka przepięknie opisała skomplikowaną przyjaźń między bohaterami. Zaufanie Pierwiastka do Profesora i jego czułość w stosunku do chłopca. Do historia dwunastoletniej relacji, która rozpoczęła się, gdy syn gosposi miał dziesięć lat, a skończyła, gdy miał dwadzieścia dwa. Sama zresztą gospodyni domowa jest postacią niezwykle ciekawą. Nawet ona w wyobrażeniu Yōko Ogawy musi nieść przesłanie. Wychowywana przez matkę samotnie ją wychowującą. Pozostawiana od zawsze sama sobie. Potrafiąca w wieku kilku lat prowadzić dom. W wieku osiemnastu lat rodząca jedyne dziecko. Porzucona przez jego ojca po informacji o ciąży. Samotna. Powielająca trochę schemat swej matki, którą wcześnie traci. Do tego pełna empatii, nadziei, radości z tego co ma. To taka proza, która uczy zachodniego czytelnika zrozumienia dla pokory dominującej w azjatyckiej kulturze. Dla szacunku dla tego, co się ma i co się osiągnęło, nawet jeśli jest to dalekie od ideału. To coś niepodrabialnego. 

Yōko Ogawa zdumiała mnie zręcznością przekazania w powieści perspektywy Profesora, który przed wypadkiem był znanym wykładowcą uniwersyteckim królowej nauk, czyli matematyki. Profesora, który operuje liczbami. Autorka przedstawiała w treści zagmatwane dylematy matematyczne, opisywała z zaangażowaniem zadania i alternatywy rozwiązań matematycznych zadań tak skrupulatnie, że wielokrotnie ich prawdziwość weryfikowałam w zasobach internetowych🙄. Jako agnostyk nauk ścisłych posiłkowałam się innymi wyjaśnieniami teorii, twierdzeń, rozwiązań, które wyjątkowo wydawały mi się trudne. Autorka zrobiła to w tak umiejętny sposób, że przytaczane treści związane z pracą zawodową głównego bohatera i jego zainteresowaniami nie nudziły, nie nużyły nawet mnie, której z matematyką nie po drodze. Wręcz przeciwnie stanowiły wspaniałe uwiarygodnienie opisywanej historii. 

To powieść pełna uczuć do drugiego człowieka. To opis wspaniałej matki i cudownej relacji, która rozpoczęła się w pracy, a wykroczyła poza nią. To historia dwójki dorosłych i dziecka, którzy stworzyli pewną wspólnotę. Grupę z pozoru obcych sobie ludzi, których połączyła przyjaźń i to w bardzo trudna przyjaźń. Braterstwo wymagające ciągłej gotowości do tłumaczenia, do przypominania, do traktowania Profesora w sposób, który wymagała jego dysfunkcja. Do życia w granicach osiemdziesięciu minut i czerpania z tego przyjemności. 

Zdecydowanie Wam polecam tę książkę. Proszę przeczytajcie! 

Moja ocena: 9/10

Wydawcą książki jest Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o niej przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi