
ZŁA KREW
- Autor: MACIEJ ROŻEN
- Wydawnictwo: ZNAK
- Seria: ZNAK CRIME
- Liczba stron: 384
- Data premiery: 13.03.2024r.
„Zła krew” autorstwa Maciej Rożen Autor od Znak Crime Wydawnictwo Znak to debiut kryminalny autora. Z opinii czytanych tu i ówdzie wnioskuję, że debiut ten okazał się udany i mimo, że Autor znany był do tej pory głównie młodym czytelnikom chociażby z serii „Strażnicy Wrót” o przygodach młodej czarownicy Jagi, to warto zanurzyć się w powieść, w której podkomisarz Ada Heldisz odgrywa główną rolę. Przynajmniej będziecie mogli się przekonać, czy i Waszym zdaniem „Zła krew” to obiecujący początek nowej serii kryminalnej autora znanego z całkiem innej twórczości.
Ada Heldisz przypadkiem staje się świadkiem egzekucji na swym koledze z firmy Marku Brzozowskim. Wstrząsające obrazy jego śmierci, jego żony Beaty i jego małej córeczki Natalii prześladują ją nieprzerwanie od sześciu miesięcy. Możliwe, że będzie ją prześladować do końca jej życia.
„Dźwigała swoje „to” odkąd na jej oczach skorumpowani policjanci, w których sprawie prowadziła ciche śledztwo, zamordowali jej kolegę oraz jego rodzinę. Przez te kilka lat w mundurze Ada widziała w zasadzie wszystko: ofiary wypadków, samobójców, nieumyślne spowodowanie śmierci, zbrodnie w afekcie, a nawet skrupulatnie zaplanowane morderstwa. Wydawałoby się, że ma skórę wystarczająco grubą, by stawić czoło własnemu „to”. Gówno prawda”. – „Zła krew” Maciej Rożen.
„(…) jej własne „to” złamało ją. Przetrąciło kręgosłup i wybiło kły…” – „Zła krew” Maciej Rożen.
By oddalić się od grupy stołecznych policjantów i odpocząć po trudnym doświadczeniu przeniesiona zostaje do Topic, małego miasteczka, w którym do tej pory nie za wiele się działo. Jednak ani sprawa dziewiętnastoletniej Julii Grabowskiej, córki miejscowego biznesmena, nieformalnego włodarza miasta, ani później wyglądająca przypadkowo piekarza Ryszarda Babika nie są w stanie odciągnąć Ady od tego, co zobaczyła i czego od zobaczyć już nie zdoła. Szukając prawdy o dwóch śmierciach następujących jedna po drugiej w Topicach spotyka się ze swoim cieniem. Przyjeżdża warszawski nadkomisarz zwany Stołecznym, by pomóc jej w śledztwie. Czy tylko…

„(…) Kobieta wyciągnęła z niej telefon komórkowy z antenką, odebrała i przyłożyła go do ucha. (…) Fascynujące urządzenie, stwierdziła Heldisz. Cały świat może się z tobą skontaktować w każdym momencie. A przynajmniej ta jego części, która ma pieniądze.” – „Zła krew” Maciej Rożen.
Pamiętacie takie telefony komórkowe z antenką? Jeśli nie pamiętacie, to znaczy, że jesteście za młodzi. Nic straconego wygooglujcie sobie. Warte są spojrzenia. Ja pamiętam. Pamiętam również to uczucie, że nie będąc ową bogatą, na takie telefony z antenką nie było mnie stać i z zazdrością patrzyłam, jak ludzie rozmawiają z różnych miejsc nie uwiązani do kabla telefonicznego. „Zła krew” Macieja Rożena jest pełna takich retro smaczków. Akcja dzieje się bowiem od 11 sierpnia 1997 roku do 9 lutego 1998 roku. W powieści natknąć się możecie również na telefony stacjonarne. Na dzwonienie z budki telefonicznej, o dziwo! Na wątek z kasetami VHS wypożyczanymi z wypożyczalni. Oj tak pamiętam. Czy na muzykę z płyt CD, które ktoś może z nas jeszcze w domach ma, ale praktycznie nie odtwarza. Bo po co. Przecież jest spotify. Są też polonezy, cinquecento, od czasu do czasu jakiś początkowy golf, czy volvo. Nie wiem dlaczego Maciej Rożen umiejscowił tę intrygę kryminalną w minionych czasach, ponad dwadzieścia siedem lat temu. Może tak jak ja pamięta te czasy lub raczej chciałby pamiętać. Muszę go o to zapytać przy okazji jakiegoś spotkania autorskiego.
Wracając jednak do omawianej publikacji to bardzo przyjemnie mnie wkręciła w wątek kryminalny. Podobała mi się konstrukcja. Kryminał podzielony jest na części, które składają się z ponumerowanych rozdziałów, na początku których znajduje się data z oznaczeniem dnia tygodnia. Dzięki temu jako czytelnik nie sposób było się pogubić i zatracić w kolejności zdarzeń. Ostatnio coraz częściej lubię powieści, w których zachowana jest konstrukcja pozwalająca uporządkować sobie chronologię zdarzeń bez żadnego wysiłku. W prologu i epilogu Autor umiejscawia zdarzenia w konkretnym mieście. Tego wymaga sytuacja. Zaczyna się bowiem od mocnego początku, w którym kontekst miejsca nie jest bez znaczenia.
„Ludzie, który nie stykają się na co dzień ze śmiercią, chcieliby, żeby miała jakiś głębszy sens. Tymczasem śmierć zazwyczaj jest banalna. Motywami okazują się najprostsze, najbardziej przyziemne instynkty: żądza, nienawiść, chęć zemsty. Prawdziwe wyzwanie polega na tym, by w gąszczu codziennych zdarzeń, z których składa się życie ofiary, wysnuć końcówkę nici wiodącą we właściwym kierunku.” – „Zła krew” Maciej Rożen.
Powieść czyta się lekko. Nie nuży ani akcja, ani sposób jej opisania, ani dialogi. Zresztą te ostatnie chwilami płyną wręcz wartko. Mam swoich faworytów. W szczególności w ustach Ady, jej uszczypliwościach z Rzeźnikiem czy prokuratorem Żabińskim. Lubię cięte riposty w policyjnych dialogach. Ta lekkość w czytaniu zderza się z podjęciem trudnych tematów. Na wątek kryminalny nałożona została warstwa socjologiczna, w której aż roi się od gnuśnej społeczności, kumoterstwa, nepotyzmu, bezradności w szeregach policyjnych, czy przemocy domowej, w tym również przemocy długotrwałej i silnie okaleczającej emocjonalnie wobec własnego dziecka. Rożen bardzo się starał oddać wiernie społeczność małej miejscowości. Znalazło się w książce nawet miejsce dla lokalnych rozrabiaków (trzech braci, nie mylić z trzema świnkami 😉), podupadający zakład produkcyjny, który całe rodziny utrzymuje oraz plotek, którymi wszyscy żyją nawet miejscowi policjanci. I tylko żal mi Zygmunta Słonecznego, zwanego Stołecznym. Don Kichota warszawskiej policji, jak o nim napisał Rożen. Jej przełożonego i jej mentora, który się pojawił i zgasł jak najjaśniejsza gwiazda na niebie bohaterów „Złej krew”.
Nie wiem skąd u mnie ten poetyzm… Najwidoczniej emocjonalnie bardzo pozytywnie odebrałam postać nadkomisarza i dlatego już tęsknię za nim. Tęsknię też za Adą… No może raczej – przyznaję – za wątkiem Brzozowskiego, który mam nadzieję Autor rozwinie w kolejnej odsłonie przygód Ady. Przecież nie mogłaby ta historia się tak skończyć!
I tylko chciałoby się Adzie rzec, wprost za Stołecznym; „- Nie szukaj różnic ani podobieństw. Skup się na szczegółach.” – „Zła krew” Maciej Rożen.
Polecam. Przeczytajcie.
Moja ocena: 8/10
Z opinią o książce zapoznaliście się dzięki Wydawnictwu Znak.

























Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.