„Zła krew” Maciej Rożen 

ZŁA KREW

  • Autor: MACIEJ ROŻEN 

  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 13.03.2024r. 

 „Zła krew” autorstwa Maciej Rożen Autor od Znak Crime Wydawnictwo Znak to debiut kryminalny autora. Z opinii czytanych tu i ówdzie wnioskuję, że debiut ten okazał się udany i mimo, że Autor znany był do tej pory głównie młodym czytelnikom chociażby z serii „Strażnicy Wrót” o przygodach młodej czarownicy Jagi, to warto zanurzyć się w powieść, w której podkomisarz Ada Heldisz odgrywa główną rolę. Przynajmniej będziecie mogli się przekonać, czy i Waszym zdaniem „Zła krew” to obiecujący początek nowej serii kryminalnej autora znanego z całkiem innej twórczości. 

Ada Heldisz przypadkiem staje się świadkiem egzekucji na swym koledze z firmy Marku Brzozowskim. Wstrząsające obrazy jego śmierci, jego żony Beaty i jego małej córeczki Natalii prześladują ją nieprzerwanie od sześciu miesięcy. Możliwe, że będzie ją prześladować do końca jej życia. 

Dźwigała swoje „to” odkąd na jej oczach skorumpowani policjanci, w których sprawie prowadziła ciche śledztwo, zamordowali jej kolegę oraz jego rodzinę. Przez te kilka lat w mundurze Ada widziała w zasadzie wszystko: ofiary wypadków, samobójców, nieumyślne spowodowanie śmierci, zbrodnie w afekcie, a nawet skrupulatnie zaplanowane morderstwa. Wydawałoby się, że ma skórę wystarczająco grubą, by stawić czoło własnemu „to”. Gówno prawda”. – „Zła krew” Maciej Rożen.

(…) jej własne „to” złamało ją. Przetrąciło kręgosłup i wybiło kły…” – „Zła krew” Maciej Rożen.

By oddalić się od grupy stołecznych policjantów i odpocząć po trudnym doświadczeniu przeniesiona zostaje do Topic, małego miasteczka, w którym do tej pory nie za wiele się działo. Jednak ani sprawa dziewiętnastoletniej Julii Grabowskiej, córki miejscowego biznesmena, nieformalnego włodarza miasta, ani później wyglądająca przypadkowo piekarza Ryszarda Babika nie są w stanie odciągnąć Ady od tego, co zobaczyła i czego od zobaczyć już nie zdoła. Szukając prawdy o dwóch śmierciach następujących jedna po drugiej w Topicach spotyka się ze swoim cieniem. Przyjeżdża warszawski nadkomisarz zwany Stołecznym, by pomóc jej w śledztwie. Czy tylko… 

(…) Kobieta wyciągnęła z niej telefon komórkowy z antenką, odebrała i przyłożyła go do ucha. (…) Fascynujące urządzenie, stwierdziła Heldisz. Cały świat może się z tobą skontaktować w każdym momencie. A przynajmniej ta jego części, która ma pieniądze.” – „Zła krew” Maciej Rożen.

Pamiętacie takie telefony komórkowe z antenką? Jeśli nie pamiętacie, to znaczy, że jesteście za młodzi. Nic straconego wygooglujcie sobie. Warte są spojrzenia. Ja pamiętam. Pamiętam również to uczucie, że nie będąc ową bogatą, na takie telefony z antenką nie było mnie stać i z zazdrością patrzyłam, jak ludzie rozmawiają z różnych miejsc nie uwiązani do kabla telefonicznego. „Zła krew” Macieja Rożena jest pełna takich retro smaczków. Akcja dzieje się bowiem od 11 sierpnia 1997 roku do 9 lutego 1998 roku. W powieści natknąć się możecie również na telefony stacjonarne. Na dzwonienie z budki telefonicznej, o dziwo! Na wątek z kasetami VHS wypożyczanymi z wypożyczalni. Oj tak pamiętam. Czy na muzykę z płyt CD, które ktoś może z nas jeszcze w domach ma, ale praktycznie nie odtwarza. Bo po co. Przecież jest spotify. Są też polonezy, cinquecento, od czasu do czasu jakiś początkowy golf, czy volvo. Nie wiem dlaczego Maciej Rożen umiejscowił tę intrygę kryminalną w minionych czasach, ponad dwadzieścia siedem lat temu. Może tak jak ja pamięta te czasy lub raczej chciałby pamiętać. Muszę go o to zapytać przy okazji jakiegoś spotkania autorskiego. 

Wracając jednak do omawianej publikacji to bardzo przyjemnie mnie wkręciła w wątek kryminalny. Podobała mi się konstrukcja. Kryminał podzielony jest na części, które składają się z ponumerowanych rozdziałów, na początku których znajduje się data z oznaczeniem dnia tygodnia. Dzięki temu jako czytelnik nie sposób było się pogubić i zatracić w kolejności zdarzeń. Ostatnio coraz częściej lubię powieści, w których zachowana jest konstrukcja pozwalająca uporządkować sobie chronologię zdarzeń bez żadnego wysiłku. W prologu i epilogu Autor umiejscawia zdarzenia w konkretnym mieście. Tego wymaga sytuacja. Zaczyna się bowiem od mocnego początku, w którym kontekst miejsca nie jest bez znaczenia. 

Ludzie, który nie stykają się na co dzień ze śmiercią, chcieliby, żeby miała jakiś głębszy sens. Tymczasem śmierć zazwyczaj jest banalna. Motywami okazują się najprostsze, najbardziej przyziemne instynkty: żądza, nienawiść, chęć zemsty. Prawdziwe wyzwanie polega na tym, by w gąszczu codziennych zdarzeń, z których składa się życie ofiary, wysnuć końcówkę nici wiodącą we właściwym kierunku.” – „Zła krew” Maciej Rożen.

Powieść czyta się lekko. Nie nuży ani akcja, ani sposób jej opisania, ani dialogi. Zresztą te ostatnie chwilami płyną wręcz wartko. Mam swoich faworytów. W szczególności w ustach Ady, jej uszczypliwościach z Rzeźnikiem czy prokuratorem Żabińskim. Lubię cięte riposty w policyjnych dialogach. Ta lekkość w czytaniu zderza się z podjęciem trudnych tematów. Na wątek kryminalny nałożona została warstwa socjologiczna, w której aż roi się od gnuśnej społeczności, kumoterstwa, nepotyzmu, bezradności w szeregach policyjnych, czy przemocy domowej, w tym również przemocy długotrwałej i silnie okaleczającej emocjonalnie wobec własnego dziecka. Rożen bardzo się starał oddać wiernie społeczność małej miejscowości. Znalazło się w książce nawet miejsce dla lokalnych rozrabiaków (trzech braci, nie mylić z trzema świnkami 😉), podupadający zakład produkcyjny, który całe rodziny utrzymuje oraz plotek, którymi wszyscy żyją nawet miejscowi policjanci. I tylko żal mi Zygmunta Słonecznego, zwanego Stołecznym. Don Kichota warszawskiej policji, jak o nim napisał Rożen. Jej przełożonego i jej mentora, który się pojawił i zgasł jak najjaśniejsza gwiazda na niebie bohaterów „Złej krew”. 

Nie wiem skąd u mnie ten poetyzm… Najwidoczniej emocjonalnie bardzo pozytywnie odebrałam postać nadkomisarza i dlatego już tęsknię za nim. Tęsknię też za Adą… No może raczej – przyznaję – za wątkiem Brzozowskiego, który mam nadzieję Autor rozwinie w kolejnej odsłonie przygód Ady. Przecież nie mogłaby ta historia się tak skończyć! 

I tylko chciałoby się Adzie rzec, wprost za Stołecznym; „- Nie szukaj różnic ani podobieństw. Skup się na szczegółach.” – „Zła krew” Maciej Rożen.

Polecam. Przeczytajcie. 

Moja ocena: 8/10

Z opinią o książce zapoznaliście się dzięki Wydawnictwu Znak.

„Dobra dziewczyna, zła dziewczyna” Michael Robotham

DOBRA DZIEWCZYNA, ZŁA DZIEWCZYNA

  • Autor: MICHAEL ROBOTHAM
  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 496
  • Data premiery: 28.02.2024r. 
  • Data premiery światowej: 23.07.2019r. 

Powieść Michaela Robotham’a pt. „Dobra dziewczyna, zła dziewczyna” od wydawnictwa Znak Crime to pierwsza publikacja tego autora, którą przeczytałam. Jak wiecie jestem niekwestionowaną fanką thrillerów, kryminałów, nie tylko rodzimych autorów. Z ciekawością zabrałam się więc do czytania tej książki licząc na dobrą zabawę. 

Ona – Evie Cormac, odnaleziona dziewczyna, której tożsamość po szczęściu latach od znalezienia nadal pozostaje nieodkryta. On – Cyrus Haven, który dwadzieścia lat wcześniej był świadkiem morderstwa na swoich rodzicach przez własnego brata. Aktualnie pracuje jako policyjny psycholog, który spotyka na swojej drodze intrygującą Evie. Jaki będzie efekt tego spotkania? Czy Evie odkryje wreszcie swą własną tożsamość? 

Thriller pisany jest w narracji pierwszoosobowej z punktu widzenia Cyrusa i Evie. To oni są narratorami. Części poświęcone Evie pisane są kursywą i zawsze oznaczone są podtytułem „Aniołek”.   Ten zabieg pozwala czytelnikowi zapoznać się z ich najskrytszymi obawami, uczuciami i myślami. W mojej opinii narracja pierwszoosobowa sprawdza się w thrillerach i cieszę się, że Michael Robotham skorzystał z tego zabiegu literackiego. Co do konstrukcji to wystarczy wspomnieć, że książka składa się z kolejno ponumerowanych rozdziałów. Styl pisania jest bardzo prosty, zwięzły, dzięki czemu książkę czyta się dość szybko. Łącznie rozdziałów jest aż siedemdziesiąt dwa. Niech jednak Was nie przerazi objętość. Jak wspomniałam powyżej styl pisania autora pozwala naprawdę na szybkie czytanie. Ja czytając nie nudziłam się wcale. 

To nie tylko dobry thriller kryminalny, to także dogłębna analiza psychologiczna dwóch wielowymiarowych postaci. I Evie, i Cyrus z punktu widzenia bohaterów fikcyjnych mają wszystkie cechy, dzięki którym można by ich nazwać interesującymi. Autor z ogromną skutecznością manipuluje suspensem. Po trochę odsłania następne warstwy sekretów i skrywanych motywacji poszczególnych bohaterów. Narracja prowadzona naprzemiennie z perspektywy Evie i Cyrusa, umożliwia czytelnikowi pełniejsze zrozumienie ich wewnętrznych sporów i rozdarć. Autor nie boi się poruszać trudnych tematów, takich jak przemoc, trauma czy samotność. Jego powieść jest poruszająca i autentyczna. Szczerze Wam polecam. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki podarowało mi Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Miejsca cieniste” Jacek Kalinowski

MIEJSCA CIENISTE

  • Autor: JACEK KALINOWSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 432
  • Data premiery: 31.05.2023r. 

Miejsca cieniste” autorstwa Jacek Kalinowski – Ohmydad to debiut wydany nakładem Znak Crime. Wielokrotnie już wspominałam, że z debiutami to jest różnie. Ostatnimi jednak czasy wiele autorskich premier zaskoczyło mnie swym poziomem. I muszę Wam już na początku zdradzić, że zaskoczyła mnie i ta książka. 

„(…) Jeśli jeszcze nie straciła przytomności na tej podłodze, to prawdopodobnie właśnie zrozumiała, że jest już dla niej za późno.” -„Miejsca cieniste” Jacek Kalinowski

Takim zdaniem kończy się prolog. W ten sposób Autor rozpoczyna snuć opowieść, jak sam przyznaje Wydawca w opisie, „(…) o tym, jak ludzkie losy – dawnych przyjaciół, niedoszłych kochanków, sąsiadów, bliskiej rodziny i przypadkowo poznanych osób – splatają się bezpowrotnie. A także o tym, że strata przychodzi niekiedy w najmniej spodziewanym momencie, stopniowo sącząc swój jad i nieodwracalnie zatruwając życie.” O tym, czym dla rodziców jest zaginięcie dziesięcioletniej Igi oraz jaki wpływ na życie małżonków Anny i Witka będzie miało przyjęcie pod ich dach Krzysztofa, dawnego przyjaciela, który właśnie opuścił mury więzienne. A zło czai się obok. Tak blisko, że czuć jego smród. 

Książka podzielona jest na ponumerowane rozdziały. Mocny wstęp, o czym wspomniałam we wprowadzeniu do fabuły zapewnia nam prolog. Rozdziały pisane są z punktu widzenia różnych bohaterów, co Autor zaznacza w tytułach nadając im imiona bohaterów. Narracja Anny jest pierwszoosobowa. Bardzo dobrze Autor oddał jej rozterki, złość na męża i obawy związane z pojawieniem się Krzyśka w ich wspólnym domu. W tej kobiecej narracji nie ma fałszu, wszystko pasuje, jakby Kalinowski miał ją przemyślaną, rozrysowaną w każdym szczególe. W przypadku Łukasza Autor prowadzi opowieść z perspektywy nadawcy trzecioosobowego, który tak samo dobrze zna i Łukasza, i jego żonę Paulę, i dokładnie wiem, czym dla nich jest zaginięcie ich córeczki Igi. Obie pary się ze sobą znają. Niektórzy z tych dwóch par czuli pociąg do siebie, niektórzy byli i nadal są bardzo czujni we wzajemnych relacjach. Bez wątpienia jednak „(…) Zaufanie zostało nieodwracalnie nadszarpnięte.” Łącznie rozdziałów jest dwadzieściadziewięć. Autor wprowadził w narrację również postać Oktawii, ale to z perspektywy Łukasza czytelnik dowie się w ostatnim rozdziale zatytułowanym Cztery miesiące później co stało się dalej. Jaki był ciąg dalszy… 

Na stronie Wydawcy przeczytałam, że Autor jest zwycięzcą konkursu EMPiK Go Short, uczestnik warsztatów pisarskich w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz laureatem licznych konkursów literackich. Pierwszą umowę wydawniczą na trzy książki podpisał… nie mając napisanej ani jednej! (cyt. za: znak). Szczerze? Zastanawiające, ale możliwe. Tym bardziej, że faktycznie jego debiut okazał się zgrabnym thrillerem kryminalnym poruszającym wiele różnych kwestii w warstwie obyczajowej. Po skomplikowanym początku, zagmatwanych relacjach pomiędzy dwoma małżeństwami, zaginięciem Igi i współpracy Krzysztofa z Gruzinami wydawało mi się, że nic mnie nie zaskoczy, że element zaskoczenia już minął. Okazało się jednak, że książkę z zaciekawieniem czytałam do samego końca. Częściowo to efekt interesującej fabuły, a częściowo sposobu jej opisania. Powieść czyta się bowiem bardzo szybko. Dialogi są krótkie. Autor stroni od długich opisów dając szansę wczucia się czytelnikowi w opowieść poprzez samą akcję i następujące po sobie zdarzenia. Zakończenie kompletnie nieprzewidywalne. Takie z efektem „Wow”. Zakładam więc, że kolejna powieść tego Autora może być wyłącznie jeszcze lepsza.

Sprawdźcie sami, czy Jackowi Kalinowskiemu debiut się udał. Zachęcam do lektury. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki podarowało mi Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead

W SNACH TO JA TRZYMAM NÓŻ

  • Autorka: ASHLEY WINSTEAD
  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 8.02.2023r. 
  • Data premiery światowej: 3.08.2021r.

Thriller od Znak Crime pt. „W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead to intryga osnuta wokół spotkania przyjaciół po latach i kary ze zbrodnię z przeszłości. Niesamowicie interesujący pomysł na fabułę. 

Z opisu Wydawcy: 
„(…) kto jest kim?
Mint, Caro, Frankie, Coop, Heather, Jack i Jessica.
Przeżyli razem najlepsze i najgorsze chwile w życiu.
Jedno z nich jest potworem skrytym pod piękną maską. A drugie zaplanowało zemstę.” Niezły ten opis Wydawcy, prawda? A wszystko zaczyna się w trakcie zjazdu absolwenckiego Uniwersytetu Duquette rocznik 2009 odbywającego się w dniach 5–7 października, w czasie którego śmierć Heather odżywa na nowo. 

Powieść podzielona jest na ponumerowane rozdziały. Autorka prowadzi narrację z perspektywy kiedyś teraz. To kiedyś jest oznaczone miesiącem i rokiem studiów. To kiedyś zaczyna się w rozdziale trzecim zatytułowanym jako: Sierpień, pierwszy rok. Niektóre rozdziały mają podtytuły stanowiące imiona bohaterek, jak Courtney, Caro, Mint. Łącznie rozdziałów jest czterdzieści pięć. Gdzieniegdzie autorka przełamuje strukturę wprowadzając dalszą retrospekcję, przykładowo rozdział czterdziesty czwarty opisuje Lato przed szkołą średnią, a ostatni rok studiów przeplata się z narracją pisaną z perspektywy wcześniejszych lat. 

 Zresztą sam rozdział pierwszy rozpoczyna się naprawdę wzniośle słowami: 
„Twoje ciało ma świadomość. Zupełnie jakby miało antenę, która odbiera drżenia powietrza, albo różdżkę zdolną wyśledzić rzeczy pochowane tak głęboko, że nie umiesz ich jeszcze wyrazić słowami.” – „W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead.

Narracja jest prowadzona pierwszoosobowo z perspektywy trzydziestodwuletniej Jessici Miller z rozdziałów teraz, która skończyła studia dziesięć lat wcześniej oraz dziesięć lat młodszej Jessici Miller, która rozpoczęła studia na Uniwersytecie Duquette poznając praktycznie na samym początku innych mieszkańców Domu Wschodniego; Caroline Rodriguez zwaną „Caro”, Heather Shelby, Brandona Coopera zwanego „Coopem” oraz Jacka Carrolla i Marka Mintera prawie dla wszystkich „Minta”. Ich losy dość szybko się splotły we wspólnych imprezach, wspólnym spędzaniu wolnego czasu, aż do ogromnej tragedii, w której Heather straciła życie w sposób niewyjaśniony przez kolejne dziesięć lat. 

W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead to dobry thriller kryminalny, napisany w bardzo przystępny sposób z punktu widzenia kobiecej bohaterki w dwóch wersjach, po trzydziestce i po dwudziestce. Zdecydowanie jednak dla początkujących czytelników w gatunku thrillera kryminalnego. Myślę, że gdybym czytała tę książkę kilkaset thrillerów/kryminałów wcześniej jeszcze bardziej by mi się podobała. Zakończenie historii jest dość zaskakujące. Przy czym autorka konsekwentnie stara się doprowadzić wszystko do końca tak, by czytelnik czuł się usatysfakcjonowany, że wszystko, co należało zostało dopowiedziane.  Bardzo dobrze został rozpisany wątek romantyczny. W książce pisanej w tym gatunku nie był wymuszony, był wręcz dobrze skonstruowanym wypełnieniem kryminalnej fabuły. 

Lekka, przyjemna, dobrze napisana książka z wątkiem kryminalnym i tajemnicą sprzed dziesięciu lat, która wychodzi na światło dzienne całkiem niespodziewanie. Idealna książka dla fanów klimatu amerykańskich uczelni i życia studenckiego. 

Moja ocena: 8/10

Egzemplarz recenzencki podarowało mi Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję. 

„Dobra żona” Darby Kane

DOBRA ŻONA

  • Autorka: DARBY KANE
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Seria: ZNAK CRIME 
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 8.03.2023r. 
  • Data premiery światowej: 29.12.2020r. 

Kolejna powieść wydana w serii Znak Crime pt. „Dobra żona” autorstwa Darby Kane to thriller o tajemnicach, kłamstwie i pozorach. Już na początku wiemy kto. W połowie dowiadujemy się jak. Albo nam się tylko wydaje, że wiemy…. 
Niczego nie czytałam wcześniej autorstwa tej byłej prawniczki procesowej aktualnie mieszkającej w Kalifornii.  A szkoda, bo „Dobra żona” jest naprawdę bardzo dobrą powieścią. 

„Oddała mu tak wiele władzy. Nie miała pojęcia, kiedy to się stało i dlaczego pozwoliła, aby jej życie tak się skurczyło.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Pewnego dnia Aaron Payne, idealny mąż i uwielbiany nauczyciel, znika bez śladu. Jak się wkrótce okazuje, nie jest to pierwszy taki przypadek – na przestrzeni ostatnich lat w okolicy doszło do serii nigdy niewyjaśnionych zaginięć młodych kobiet. Czy Aaron powielił losy Karen, Yary i Julie?  Wszyscy okoliczni mieszkańcy się martwią. Martwi się też starsza śledcza Ginna Davis – gniewna czarna kobieta, która dość szybko pojawia się w domu małżeństwa. Tylko Lila Ridgefield, jego żona, jest dziwnie spokojna. Co tam naprawdę działo się w małżeństwie Payne – Ridgefield za zamkniętymi drzwiami? Wydział śledczy biura szeryfa hrabstwa Tompkins próbuje zaleźć odpowiedź na to pytanie. 

„Bariera, którą w sobie zbudowała, gródź, która pozwalała jej przeć do przodu i ignorować wszystko, co ignorować musiała, nagle się zawaliła. Gniew, odraza, rozczarowanie i poczucie winy – emocje wirowały i mieszały się, przelewając się przez nią i wypełniając każdą komórkę.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Według niego wszystko, nawet ona, było jego własnością.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Bardzo sprytnie Darby Kane po prowadziła narrację, która opiera się w fabule na tym, co wydarzyło się sześć tygodni wcześniej. Na kłótni małżonków. Na pewnym odkryciu Lili, która mimo sprytnej manipulacji jej męża, odkryła jego drugie oblicze. Nie wiadomo tylko czy dała po sobie w pełni to poznać. 

Wciąż ten gaslighting. Nagle zobaczyła to nader wyraźnie. Formułował zdania i rewidował historię tak, by myślała, że to jej brakuje zdrowego rozsądku. Przekręcał i zmieniał fakty tak długo, aż zaczynała wątpić we własny umysł i zmysły. Spychał ją w miejsce, w którym wątpiła we wszystko oprócz niego.” – „Dobra żona” Darby Kane.
A ten gaslighting  w przypisie tłumaczki to: * Forma manipulacji i przemocy psychicznej, w której osoba lub grupa osób za pomocą zaprzeczeń, kłamstw, wprowadzania w błąd i dezinformacji świadomie buduje w ofierze wątpliwości co do własnej pamięci i percepcji, często wywołując dysonans poznawczy i niskie poczucie własnej wartości. 

Autorka zadbała, by czytelnik w trakcie czytania pomyślał o różnych formach przemocy względem kobiet. O różnych jej odcieniach. O różnych mechanizmach, które sprawiają, że kobieta jednak ma nadzieję, że kobieta zaczyna wątpić w realną ocenę swojej sytuacji. 

W początkowych rozdziałach poznajemy Lilę, która nie jest w szczęśliwa w małżeństwie, mimo sprawiania takiego wrażenia u wszystkich wokół. Nawet koledzy z pracy Aarona zwracają śledczym uwagę na to, jak się żoną chełpił, chwalił, cieszył. Niepokój o Lilę, o jej stan ducha, psychikę, emocje i doświadczenia zostaje przedstawiony czytelnikowi już w Początku.  Fabuła jest prezentowana w punktu widzenia tego co stało się w różnych okresach jej życia, przykładowo: Sześć tygodni później. Koniec września, Obecnie. Thriller pisany jest w narracji trzecioosobowej. Fabuła zawarta została w łącznie sześćdziesiąt dwa rozdziały. 

„Nerwica lękowa, z którą Lila zmagała się od dziesięcioleci, znów wystawiła swój paskudny łeb. Jej opanowanie było powierzchowne i czuła nadchodzące załamanie. Znów zacznie się ta spirala dośrodkowa. Potrzeba ucieczki od ludzi. Potrzeba wypowiadania się na własnych warunkach.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Myślałam, po początkowych stronach, że nic mnie w powieści nie zaskoczy. Myliłam się. To taka odwrócona zagadka kryminalna. Na samym początku czytelnik już wie, dlaczego, wie nawet kto. Tylko nadal nie wie jak i jakim cudem Aaron się zgubił. I co zaskakujące, okazuje się, że to nie clue tej zagadki, z którą raz sobie radziłam lepiej raz gorzej. Do akcji wkraczają inni podejrzani; Brent, Jared, Ray. Smaczku dodają tajemnicze liściki, które zaczyna otrzymywać Lila. I tu już nie byłam w stanie wytrzymać. Musiałam skończyć czytać, by dowiedzieć się co i jak. Powieść okazała się emocjonującą pokręconą historią z ciekawym zakończeniem i ciekawą przeszłością głównych bohaterów. Rozwinęła się w kierunku, w którym się nie spodziewałam. A takie zaskoczenia są zawsze mile widziane w thrillerach. 

 „Dobra żona” Darby Kane to amerykański thriller, który bardzo dobrze oceniam. Już długo, nie czytałam amerykańskiej prozy, która byłaby skonstruowana w taki sposób, by czytelnik się nie znudził. Dodatkowym dużym plusem są dialogi Lili, jej prawnika ze śledczymi. Widać tu ewidentnie doświadczenie autorki w dyskusjach na sali rozpraw, czy przesłuchaniach wstępnych, dzięki temu były zawód głównej bohaterki – chyba po raz pierwszy – został w fabule właściwie udowodniony. 

Przeczytajcie koniecznie!!! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z publikacją bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK

„Nie zabijaj” Agnieszka Płoszaj

NIE ZABIJAJ

  • Autorka: AGNIESZKA PŁOSZAJ
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Cykl: ZOJA STERLAK (tom 2)
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 11.10.2023r. 

Powieść Agnieszka Płoszaj autor od Znak Crime pt. „Nie zabijaj” to drugi tom o Zoi Sterlak z serii, którą zapoczątkowała pozycja zatytułowana „Bez wyboru” (recenzja na klik). Poprzednia część bardzo mi się podobała. Szczególnie doceniłam – jak napisałam w recenzji – silną, zdecydowaną, charakterną, chadzającą własnymi ścieżkami, ale też pogubioną, niepewną, tłumiącą uczucia Zoję.  Czy można tak skonstruować postać, z takimi trochę przeciwnościami? Można. I to całkiem zgrabnie. 

„Influencer zamordowany na planie zdjęciowym. 

Telewizyjna wróżbiarka przybita do stołu. 

Modelka, która zachłysnęła się sławą…” – z opisu Wydawcy. 

Czy te trzy morderstwa łączy osoba zbrodniarza? Jak poradzi sobie z dochodzeniem para śledczych Zoja Sterlak i Mariusz Kardas? Czy ich życie prywatne przeszkodzi w rozwikłaniu tej zagadki kryminalnej? 

 „(…) Nie znosił takich klimatów, ale nie mógł przecież wymagać, aby zawsze puszczano tylko jego kawałki. I bez tego był bogiem. Wiedział to on i wszystkie panienki w tym lokalu. Koleś zresztą też, lecz to nie oni mieli być prezentem na zakończenie wykonanej roboty…”  – Nie zabijaj” Agnieszka Płoszaj. 

Zrobiła mnie Autorka na szaro tym wątkiem kryminalnym. Praktycznie do samego końca nie miałam pojęcia, kto w tak wymyślny sposób pozbawia ludzi życia kreując przy tym artystyczną inscenizację. Wiadome było tylko, że to ktoś z otoczenia. Otoczenia celebrytów instagramowych, artystów. Podejrzewałam też kogoś z otoczenia Herosów i samego księdza Jacka, który wydawał mi się dość sympatyczny. 

Co do samej Zoji Sterlak to jest to faktycznie ciekawa, kobieca postać literacka. W tej części jednak zwróciłam uwagę na jej nierówność, szczególnie widoczną w relacji z Olivierem, ogólnie zachowania podczas wizyty u matki – Mili w chorwackiej Rovinj na półwyspie Istria. Z samej końcówki tej oczekiwałam czegoś innego, bynajmniej nie w odniesieniu do wątku kryminalnego, ale do wątku obyczajowego Sterlak versus Kardas. Trochę się pogubiłam w tych niejasnych relacjach damsko – męskich, które niczego nie wyjaśniają, a dodatkowo komplikują fabułę w pięciokącie: Olivier – Sterlak – Kardas – Bambi – Anka. Płoszaj przedstawiła te relacje trochę na zasadzie przyciągania – odpychania lub nawet odciągania. W zależności od konfiguracji, od okoliczności i od potrzeb samej Autorki. 

Ze zdziwienie przeczytałam o trudnościach z interpretacją zapisu z karteczki znalezionej na pierwszym miejscu zbrodni, którzy brzmiał: „EZ7, 17-18”. Bambi zapis rozpracowywała jakiś czas, Kordas na niego od razu nie wpadł. Bynajmniej nie jestem od nich mądrzejsza, sprytniejsza, inteligentniejsza, a skojarzyłam z Biblią od razu. Uff, przynajmniej jakiś czytelniczy mini sukces. 

Nie tylko Sterlak jest postacią niekonwencjonalną. Sami bracia Mauerowie byli dla mnie również zaskoczeniem.  Jeden uparty, drugi bystry. Jeden po zawodówce, drugi po studiach. Jeden elokwentny, a drugi… eh nie ma znaczenia. Ważne jest, że stanowili ciekawe tło i dla fabuły, i dla głównych bohaterów. Dużo się dzięki nim działo. W niektórych miejscach było nawet zabawnie 😂. Mam nadzieję, że znajdą się w kolejnej części, bo z nich można wyciągnąć naprawdę sporo w kryminalnej akcji. 

Byliście kiedyś w łódzkiej Manufakturze? Jeśli nie to koniecznie się wybierzcie. Wspaniałe miejsce, odrestaurowany przemysłowy zabytek z duszą. A w międzyczasie zapraszam Was do literackiej podróży z Agnieszką Płoszaj. W jej najnowszej powieści kryminalnej „Nie zabijaj” dostrzeżecie Łódź jaką do tej pory nie znaliście. Pełną tajemnic i pełną przygód. 

Udanej literackiej i stacjonarnej podróży !!! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK

„Nie to miejsce, nie ten czas” Gillian McAllister

NIE TO MIEJSCE, NIE TEN CZAS

  • Autorka: GILLIAN MCALLISTER
  • Wydawnictwo:ZNAK
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery:  26.06.2023r. 
  • Data premiery światowej: 12.05.2022r.

Pętla czasu. Tylko nie z filmu „Dzień świstaka”, a galopująca w tył, w przeszłość, w coś co już było. To motyw dobrze ocenianej powieści autorstwa Gillian McAllister pt. „Nie to miejsce, nie ten czas”. Zerkając na opinie zamieszczone w portalu Lubimy Czytać (średnia 7,9) można spodziewać się czegoś wyjątkowego. Czegoś niezwykle interesującego. Czegoś, co wydało @wydawnictwoznakpl pod koniec czerwca br. 

Jen i Kelly są szczęśliwym małżeństwem. Mieszkają na przedmieściu z nastoletnim synem Toddym, który zaczyna sprawiać im problemy. W oczekiwaniu na wieczorny powrót syna oboje stają się świadkami, jak Todd śmiertelnie rani nożem nieznanego mężczyznę przed ich domem. Wizyta na komisariacie nic nie daje. Poranne poszukiwania dobrego adwokata – kryminalnymi nie dochodzą do skutku. Gdyż Jen budzi się w dniu „– jeden”, a potem w kolejnym i kolejnym… 

Na okładkach entuzjastyczne opinie autorów, których czytam: 

Namiesza wam w głowach”. – Ruth Ware.
Powieść idealna” – Lisa Jewell.
Dawno nie widziałem tak intrygującego pomysłu na fabułę! Brawurowe pisarstwo.” – Ian Rankin. 

Ale żeby aż tak ??? 

Czytając te przytoczone powyżej ochy i achy spodziewałam się prawdziwej petardy. Nie tylko dobrego i innowacyjnego pomysłu, lecz również mistrzowskiego wykonania. Nie ukrywam więc, że oczekiwania miałam przeogromne. Książka im nie do końca sprostała. 

Co zawiodło? 

Sposób prowadzenia narracji. Na tak ciekawy wątek, jak poszukiwanie źródła zdarzenia w przyszłości na wiele lat przed jego wystąpieniem, narracja chwilami była przydługa, mało dynamiczna. Główna bohaterka powieści – Jen- wydawała się mimowolnym elektronem podążającym od jednego do drugiego zdarzenia w przeszłości. Na kolejne niespodzianki nie wykazywała praktycznie żadnego entuzjazmu, a przecież sama doszła na początku dość szybko do wniosku, że to wszystko się dzieje tylko i wyłącznie po to, by ocalić Todda, by ocalić jej jedyne dziecko. Dodatkowo postać Kelly’ego niezwykle straciła w obliczu Ryana. Kelly kompletnie nie pasował mi do roli, która mu przypadła. Za mało było mi również samego Todda, bohatera całego zamieszania. Nie wczułam się kompletnie w tę postać. Nie umiałam być jej przychylna. Jego oblicza zmieniały się bardzo szybko. Denerwowała mnie niespójność, od zamkniętego nerda po towarzyszącego matce do sklepu, spokojnego nastolatka. Rozumiem koncepcję autorki, że raczej chodziło o Jen, ale to Toddy był historią, która powinna wybrzmieć bardziej wyraziście. 

Za to historia Ryana okazała się ciekawym uzupełnieniem koncepcji Gillian McAllister. Motywy jego wyborów. Trudne rozstanie z bratem. Niespodziewana miłość i niełatwa, absorbująca do maksimum praca. Tak samo jak wątki poboczne, na które zwróciłam uwagę w fabule. Po pierwsze małżeństwo Kelly’ego i Jen, w którym nic nie zostało z tej świeżości, miłości, która połączyła parę sprzed laty. Mimo, że McAllister jednoznacznie nie ocenia i nie dyskredytuje pary, fragmenty, w których dwójka bohaterów jest na piedestale nie są wcale mile, nie są optymistyczne. A przecież patrzymy na nich w całkiem różnych okresach ich życia. Jakby uczucie Kelly’ego ze względu na poświęcenie, które musiał ponieść dość szybko wyparowało. Po drugie postać Clio. Od początku było w niej coś. Jej losy splotły się z losami głównej bohaterki na chwilę, ale jednak jej fizjologiczny opis i sposób zachowania zapadł mi w pamięci na dłużej. Jakbym miała szósty zmysł. Po trzecie relacje Jen w pracy. Gillian McAllister będąca i pracująca sama jako prawniczka bardzo dobrze odzwierciedliła specyfikę tej pracy, a także zasad współpracy pomiędzy ludźmi wykonującymi ten zawód. Czasem tak jest, że w trakcie czytania bardziej przychylnie spostrzegamy wątki poboczne, niż główne. 

Piszę tę recenzję już po premierze światowej kolejnej powieści tej autorki. Jej nowa powieść o tytule „Just Another Missing Person” debiutująca w dniu 1 sierpnia br. i wydana przez William Morrow & Company już święci triumfy. Ciekawi mnie, kiedy Wydawnictwo Znak po nią sięgnie i zaprezentuje polskiemu czytelnikowi. Ciekawi mnie również, czy jest podobna, przynajmniej w jakimkolwiek stopniu –  do „ Nie to miejsce, nie ten czas” . 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarzem recenzenckim obdarowało mnie Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Bez wyboru” Agnieszka Płoszaj

BEZ WYBORU

  • Autor: AGNIESZKA PŁOSZAJ
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 22.02.2023r.

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić kolejną pozycję od @znak crime, a mianowicie „Bez wyboru” Agnieszki Płoszaj. O kryminałach autorki słyszałam już jakiś czas temu, chciałam po nim sięgnąć i sama zapoznać się z jej twórczością. Lutowa premiera najnowszej powieści pisarki okazała się ku temu świetną okazją. Niby klasyczny kryminał, za to z silną, niekonwencjonalną postacią kobiecą To jest coś co lubię. Przystąpiłam do lektury z pozytywnym nastawieniem i sporym oczekiwaniem. Czy moje nadzieje nie zostały zawiedzione? Przekonajcie się sami…

W Łodzi w trakcie Festiwalu Światła do jednej z konstrukcji przyczepione zostają zwłoki dziennikarki. Brutalnie okaleczone, najbardziej jednak szokują wyryte na plecach cięcia, które układają się w imię i nazwisko Zoja Sterlak. Ta młoda śledcza odeszła z policji w atmosferze skandalu i przebywa w rodzinnej Chorwacji. Przybywa do Polski na jakiś czas, by uporać się z zaległymi sprawami, między innymi sprzedać mieszkanie. Nieoczekiwanie jej byli partnerzy z policji w tym Kardas, z którą łączyła ją osobista relacja proszą ją o pomoc w śledztwie. Czy uda się znaleźć mordercę dziennikarki, zanim ktoś inny zostanie narażony na niebezpieczeństwo?

Książkę czytało mi się dobrze. Pisana w narracji trzecioosobowej, charakteryzuje się zwięzłym, konkretnym, można nawet powiedzieć mięsistym stylem. Zdecydowanym plusem tej powieści jest główną bohaterka. Silna, zdecydowana, charakterna, chadzająca własnymi ścieżkami, ale też pogubiona, niepewna, tłumiąca uczucia. Zoja nie jest super bohaterką, ale prawdziwą kobietą z krwi i kości. Jej siła nie polega na tym, że wszystko jej się udaje i z wszystkim sobie radzi, ale, że próbuje mierzyć się z trudnościami i szukać rozwiązań. Również postacie pozostałych bohaterów są bardzo dobrze zarysowane. Bardzo spodobała mi się postać Kardasa, który ponosi konsekwencje własnego błędu z przyszłości, miota się, ma w sobie sprzeczne emocje. Musi wybrać pomiędzy tym, co podpowiada mu intuicja, a tym co nakazuje mu rozsądek i sumienie. Ciekawa również jest postać Wiktora. Silni, twardzi mężczyźni, którzy jednak również mają swoje emocje i uczucia, z którymi czasami sobie nie radzą. Zakończenie jakoś bardzo mnie nie zszokowało i nie zapadło w pamięć, jednak zapowiada kontynuację, po którą na pewno sięgnę.
„Bez wyboru” to dobry kryminał, po który zdecydowanie powinniście sięgnąć w jeden z jeszcze długich marcowych wieczorów.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK

.

„Oszustka” aleksandra Śmigielska

OSZUSTKA

  • Autor: ALEKSANDRA ŚMIGIELSKA
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 25.01.2023r.

Dziś chciałam Wam opowiedzieć o kolejnej książce, które premierę miała 25 stycznia. „Oszustka” to debiut Aleksandry Śmigielskiej, jest to również druga powieść wydana przez Znak Crime, nową markę kryminalną Wydawnictwa Znak. Ta powieść to thriller psychologiczny z elementami domestic noir. Podchodziłam do niej z dużą ciekawością, ale też sporą niepewnością. Tak to bowiem bywa z debiutami, że zupełnie nie wiemy czego się spodziewać. Od momentu przeczytania o jej premierze jednak intuicyjnie czułam, że będzie to coś wartego przeczytania. Czy się myliłam?

Trudno opisać treść tej książki bez spoilerowania, ale spróbuję ogólnie nakreślić ją w kilku zdaniach. Bohaterką jest Marta, która może się wydawać kobietą spełnioną. Ma męża, dwie córeczki, jest właścicielką kliniki weterynaryjnej. Kobieta sukcesu, pewna siebie, lecz tak naprawdę w środku to mała, zagubiona dziewczynka, która kryje tajemnicę swojej przeszłości. Wszystko się zaczyna, gdy przed bramą bohaterki pojawia się starsza, zaniedbana kobieta. To powoduje lawinę zdarzeń i sprawia, że przeszłość zdaje się deptać Marcie po piętach. Jednak jest ona mocno zdeterminowana, by prawda o jej przeszłości nie wyszła na jaw. Czy jej działania przynoszą skutek?

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko. Lekki styl i zgrabne dialogi powodują, że błyskawicznie łykamy stronę za stroną. Powieść składa się ze stosunkowo krótkich rozdziałów oznaczonych dniami tygodnia, prowadzonych w narracji pierwszoosobowej, Pomaga to bardziej zrozumieć główną bohaterką, wczuć się w jej psychikę. A jest ona postacią dosyć złożoną. Z jednej strony silna kobieta, biznesswomen, przedsiębiorcza i zaradna, z drugiej strony zagubiona, przestraszona i działająca chaotycznie. Irytowała mnie nie raz, postępowała głupio, lekkomyślnie, działała pod wpływem chwili. To jednak sprawia, że wydaje się bardziej prawdziwa, realniejsza. Choć nie mogę powiedzieć, żebym zapała do niej wielką sympatią, z uwagą i ogromną ciekawością śledziłam jej losy. Akcja bowiem rozwija się dosyć szybko, wydarzenia następują jedno z drugim, autorka podsuwa nam kolejne tropy, by za chwilę wywieść nas na manowce. Zakończenie również mnie zaskoczyło  i byłam go ogromnie ciekawa. Jednym z symptomów tego, że czytam dobrą książkę, jest dla mnie to uczucie, gdy książka wzbudza we mnie takie napięcie i ciekawość jak zakończy się intryga, że poważnie zastanawiam się nad zerknięciem na koniec, chociaż jednocześnie wiem, że trochę zepsułabym tym sobie lekturę. Tym razem na szczęście się powstrzymała i czas spędzony z książką oceniam bardzo pozytywnie.

Jest to świetny debiut, dojrzały i przemyślany, poparty dobrym warsztatem. Z niecierpliwością więc będę wypatrywała kolejnej powieści Aleksandry Śmigielskiej, a Wam gorąco polecam lekturę „Oszustki”.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.