„Makowa spódnica. Kamień w wodę” Zofia Mąkosa

MAKOWA SPÓDNICA. KAMIEŃ W WODĘ

  • Autorka: ZOFIA MĄKOSA
  • Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 26.01.2022r.

@Zofia Mąkosa to Autorka cyklu „Wendyjska Winnica” również Wydawnictwa @Książnica. Cała seria bardzo mi się podobała. Recenzję tomu „Wendyjska Winnica. Winne miasto” znajdziecie tu: klik. Trochę zatęskniłam za stylem Autorki będącej emerytowaną nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie. Zatęskniłam.

Śledząc zapowiedzi książkowe Wydawnictwa @Książnica dowiedziałam się o nowej książce tej Pisarki, którą postanowiłam niezwłocznie przeczytać. To „Makowa spódnica. Kamień w wodę” mająca premierę 26 stycznia br. I by zachęcić Was do przeczytania tej recenzji napiszę na wstępie, że powieść osadzona w czasach historycznych jest bardzo udaną zapowiedzią kolejnej dobrej serii autorstwa Zofii Mąkosy.

(….) gorszy od wszystkich upiorów jest żywy człowiek.” „Makowa spódnica. Kamień w wodę” Zofia Mąkosa.

Akcja toczy się od 1647 do 1658 roku. W Karge, wsi na pograniczu z Brandenburgią i Śląskiem rządzi Baltazar von Lest będący kuzynek właściciela ziemskiego Unruga marzącego o wybudowaniu w tym miejscu nowoczesnego miasta Unruhstadt. To na obrzeżach tej wsi mieszka Wiga. Miejscowa garbata znachorka i zielarka doświadczona przez los. Wigę poznajemy w chwili, gdy szuka swojej jedynaczki Dorotki, która zaginęła parę dni temu. Nikt nie wie, gdzie jest. Nikt inny jej nie szuka, a miejscowi plotkują, że odeszła z własnej woli, by pojawić się z kolejnym dzieckiem. Tak jak kiedyś pojawiła się z Rozalką, która mając trzy latka pozostała nagle sama z babką. Dziewczynką, która „(…) stała się dla niej nieoczekiwanym ciężarem, a przeczucie, że ma jakiś związek ze zniknięciem swej matki, sprawia, że stała się niewrażliwa na jej łzy”.

Wspaniałe historyczne publikacje nie muszą liczyć 700 stron!!! I taki był mój pierwszy wniosek po przeczytaniu książki. W powieści takiej jak ta, mającej 416 stron jest wystarczająco miejsca, by przedstawić czytelnikom przenikliwy, ciekawy, fascynujący świat minionych wieków. I do tego zrobić to w sposób pociągający dla czytelnika😊. O zaletach „Makowej spódnicy. Kamień w wodę” mogłabym pisać sporo. Po pierwsze walory historyczne. Autorka z szacunkiem podeszła do podjętego tematu. Potraktowała pisanie na serio. Przedstawiła w sposób bardzo realny ówczesny czas. Czas kurnych chat i czas radości z komina. Czas bosych stóp i głodu. Czas zarazy oraz pańszczyźnianych chłopów. Czas udręk, zatarć oraz bojaźni przed tym, co nieznane, nawet jeśli nie jest niebezpieczne. Ta realność wyziera z każdej strony. To bardzo dobry miszmasz współczesnego języka oraz dawnych pojęć, nazw miejscowości, nazwisk. Same zachowania, myślenie bohaterów, troski i problemy zostały odwzorowane z nauczycielską starannością. Nie ma w tym fałszu, ani obłudy. Nie ma kłamstwa. Po drugie główne bohaterki. Mimo, że czasy w których przyszło im żyć nie są dla nich łaskawe radzą sobie jak umieją. Sama Wiga, wiejska myślicielka z trudnymi doświadczeniami – och ile bym dała, by się dowiedzieć o co chodzi z jej ojcem – pomaga wszystkim, nawet tym, którzy jej pomocy nie potrafią docenić. Sama idzie przez świat dźwigając na swym garbie małą wnuczkę, którą nagle musi się zaopiekować. Do tego Marta, kucharka dworska, nieczytelna, niepiśmienna mądra kobieta, która wiele przeszła. I wreszcie Dorotka, której jakby nie ma, bo zaginęła. Jednak książka jest przesiąknięta jej nieobecnością, jej młodością, jej uśmiechem, radością i nadzieją na lepsze życie, gdy nagle pojawił się szlachcic, który do niej przyszedł. Sama Rozalka jest przesiąknięta mądrością babciną. Najpierw młode dziecię radzące sobie w każdej sytuacji, potem młoda ułożona dziewczyna starająca się ze wszystkich sił nie zmarnować szansy i marząca o makowej spódnicy. Po trzecie relacje pomiędzy kobietami i mężczyznami. Mąkosa umiejętnie zobrazowała więzi panujące w tym małym, hermetycznym społeczeństwie. Kobiety bez prawa nie tylko do głosu, kobiety bez prawa do życia, do szczęścia, do tego, by nie być wykorzystywane, by nie być bite. Mężczyźni bez honoru, lękający się tego, co nowe, co nieznane, niepotrafiący poradzić sobie ze swoimi słabościami oraz katujący dzieci i żony. Sąsiedzi bliscy lub dalsi nie mieszający się, uznający, że prawda jest zawsze po stronie jego, czy to pisanego z małej, czy dużej litery. Do tego mieszczański pastor luterański, którego na szczęście😉 zabrała zaraza. Ile tacy ludzie potrafią w małej wsi namieszać, ile szkody uczynić i krzywd, to najlepiej wie Autorka. Po czwarte polityka. Tak, chociaż jej osobiście nie lubię w bieżącym wydaniu, jest ona tutaj czwartym atutem tej publikacji. Wojna, król i królowa, ród Wazów, czy chociażby królowa Ludwika Maria Gonzagi i cesarz niemiecki. Polityka nie jest tu głównym wątkiem, jest jakby tłem toczących się losów i następujących po sobie wydarzeń. Autorka sprytnie wplotła bieżące nastroje polityczne, sytuację polityczną kraju, relacje z sąsiadami w wypowiedzi, we wspomnienia, czy rozmowy pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Tym samym polityczny aspekt książki nie nuży, jest jej tylko bardzo dobrym uzupełnieniem. Po piątek Baltazar von Lest. Tak jemu poświęcam osobny punkt. Umiłowałam tego bohatera od chwili, gdy postanowił się zaopiekować sierotą znalezioną na środku drogi grzęznącego w błocie. Sierotą, która nie potrafiła się poruszać i iść dalej. Sierotą klękającą na piętach, z pochyloną głową. Sierotą, która się poddała. To dzięki niemu Jakub znalazł swoje miejsce. Dzięki niemu nauczył się pisać i czytać. Von Lest aktualnie zarządzający wsią miał iście nowatorskie podejście. W wielu miejscach utyskuje na bezmyślność mężczyzn sugerując, że kobiety powinny mieć prawo decydowania o ważnych sprawach. Na każdej płaszczyźnie okazuje szacunek innym, kobietom, chłopom, dzieciom, bez wyjątku. Do tego jego smutna historia, która złapała mnie za serce. Historia nie zakończona happy endem. Mam nadzieję, że spotkam się z nimi wszystkimi w kolejnym tomie. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać. Tak jak przebieram już nogami czekając na rozstrzygnięcie, czy ten „(…) ponury człowiek, który nie wiadomo po co pojawił się jesienią w Karge…” ma coś wspólnego ze zniknięciem Wigowej Dorotki.

Nie mogę nie wspomnieć o stylu. W historycznych powieściach często napotykam pompatyczny, trudny, rozwlekły styl. Styl, który mnie męczy. Nawet jeśli fabuła jest ciekawa nie potrafię przebrnąć przez język. W przypadku tej Autorki styl jest bardzo lekkostrawny, użyte, nowe, trudne zwroty nie nużą, nie maltretują. Wręcz przeciwnie stanowią miłe urozmaicenie, wzbogacenie słownikowe. Nie wiem jak to się Zofii Mąkosie udało, że połączyła w tak przyjemny sposób trudne losy, wartość historyczną oraz ówczesną mowę.  To prawdziwy majstersztyk.

Uwielbiam świat stworzony z niezwykłą pieczołowitością, świat urealniony. Taki świat znalazłam w najnowszej powieści Zofii Mąkosy „Makowa spódnica. Kamień w wodę”. Dziękuję Wydawnictwu Książnica i samej Autorce za możliwość odbycia tej podróży. Podróży do wsi Karge i jej okolic, gdzie – parafrazując – największymi upiorami są żywi ludzie. Szczerze polecam Wam tą niezwykłą historyczną powieść. Miłej lektury!!!

Ps. a jednym zdaniem; długo nie czytałam tak dobrze napisanej historycznej powieści!!!!!

Moja ocena: 9/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Książnica.

„Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”

TANIEC PSZCZÓŁ I INNE OPOWIADANIA O CZASACH WOJNY

  • Autor:AGNIESZKA JANISZEWSKA, JOANNA JAX, JOANNA MARIA KALETA, MIROSŁAWA KARETA, MAGDA KNEDLER, ZOFIA MĄKOSA, AGNIESZKA OLEJNIK, MARIA PASZYŃSKA, MACIEJ SIEMBIEDA, MAGDALENA WALA, SABINA WASZUT
  • Wydawnictwo:KSIĄŻNICA
  • Liczba stron:368
  • Data premiery:16.09.2020r.
  • Moja ocena:8/10

„Słowianie nie potrafią zbudować nic trwałego. Nie mają pojęcia o organizacji, rządzeniu, rozwiązywaniu problemów”.

     Maria Paszyńska „Wydmuszka” [w:] Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny

Mimo, że słowa odnoszą się do tego, co o nas myślano wiele lat temu, opis w dzisiejszych czasach wydaje się niezwykle aktualny. Antologia opowiadań Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny miała premierę jakiś czas temu, dokładnie 16.09.2020r. Ja do recenzji dojrzałam dopiero teraz. Dzięki wydawnictwu Książnica czytając opowiadania takich autorów jak Agnieszka Olejnik, Joanna Jax, Jolanta Maria Kaleta czy Maciej Siembieda i inni zanurzyłam się w świat,  który – mam nadzieję – już nigdy nie powróci. Świat pełen trosk, niepokojeń, głodu, nieszczęść, sprzeczności.

 Świat w którym:

✔bohaterowie okazują się zdrajcami,

✔ brat występuje przeciwko bratu,

✔ jest Ślązak bardziej polski i Ślązak bardziej niemiecki,

✔ Niemcy okazują się dobrzy,

✔ dla życia i by ochronić osobę, którą kochamy, jesteśmy w stanie poświęcić nawet miłość,

✔ młodzież z Hitlerjungend jest w stanie dojrzeć i zobaczyć, że „ucieleśnienie niemieckiej idei jedności narodowej” nie jest takie bez skazy.

Opowiadania różnią się między sobą, jak różni są ich autorzy. Wiele z nich oparto na prawdziwych wydarzeniach, na relacjach świadków tamtych dni. Najbardziej uderzył mnie przejmujący obraz trzyletniej Renate klęczącej nad zwłokami swoich najbliższych. Małej Niemki, która zamarzła na śmierć, w swoich nowych bucikach. W dniu, w którym przez wieś przeszła Armia Czerwona. W dniu, w którym wszyscy się bali. Bali się podejść, bali się ją zabrać, bali się ją ogrzać. Bali się zbliżyć do tych, których przy próbie ucieczki zabito. Bali się być bohaterami. Ciągle oczami wyobraźni widzę małą Renate i jej czerwone buciki. Renate która naprawdę istniała, tak jak i istniały te jej buciki… Zebrane w zbiór opowiadania są przejmujące. Jak przejmujące były opisywane w nich czasy. Obawiałam się tej pozycji. Zakładałam, że opisane w nich obrazy będą podobne, jednorodne, oczywiste. Nic bardziej mylnego. Historie różnią się od siebie. Znajdziemy w nich oddanego młodzieńca z Hitlerjungend karmionego chorą ideologią, w którą długo wierzył. Cyganów zapędzonych przez polskich sąsiadów na śmierć, sąsiadów którym wielokrotnie pomagali. Zakochanych w Polkach Niemcach i kochających Polaków Niemek. Opis Polski podziemnej. Opisy z różnych perspektyw, różną narracją, różną prawdą i różne krzywdy. Czyta się je jednym tchem. Nie sposób się oderwać, chcąc dowiedzieć się o czym będzie kolejne opowiadanie. Mimo, że nie lubię tego gatunku, nie zawiodłam się.

Parafrazując opis Wydawcy to „poruszająca i pouczająca książka, która powstała jako hołd dla ofiar II Wojny Światowej – w szczególności zaś ofiar nieznanych”.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU KSIĄŻNICA.

„Wendyjska Winnica. Winne miasto” Zofia Mąkosa

MakosaZofia WinneMiasto3

WENDYJSKA WINNICA.                WINNE MIASTO

 

  • Autor: ZOFIA MĄKOSA
  • Seria: WENDYJSKA WINNICA
  • Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
  • Liczba stron: 431
  • Data premiery: 30.01.2019r.
  • Moja ocena: 8/10

 

 

Cykl „Wendyjskiej Winnicy” gatunkowo umiejscawia się gdzieś pomiędzy powieścią historyczną a literaturą obyczajową. Ważne tło historyczne i doniosłe wydarzenia towarzyszą wydarzeniom z życia bohaterów. Takich powieści było już całkiem sporo. Co sprawia, że „Wendyjska winnica. Winne miasto” jest pozycją wartą przeczytania?

Zacznę od przybliżenia Wam trochę postaci autorki. Zofia Mąkosa jest emerytowaną nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie. Czytanie książek to jej ogromna pasja, zawsze lubiła też pisać. Natomiast debiutowała dopiero niedawno pierwszym tomem cyklu „Wendyjska winnica. Cierpkie grona”. Autorka urodziła się w Kargowej, a wychowała w Chwalimiu, miejscu gdzie rozgrywa się znaczna część akcji powieści. Pierwszy tom cyklu przedstawia głównie losy Marty Neumann, w drugim tomie przedstawione są losy jej córki Matyldy. I mimo, że jest to saga rodzinna, muszę się przyznać, że „Winne miasto” to moja pierwsza książka autorki, nie czytałam „Cierpkich gron” i choć po lekturze gorąco sobie obiecałam, że po nie sięgnę, uważam, że spokojnie można czytać tę książkę bez znajomości pierwszego tomu. Akcja książki rozpoczyna się po koniec wojny w lutym 1945 roku. Matylda, która cudem przeżyła wojenną zawieruchę zostaje uratowana przez rosyjskiego żołnierza. Bierze on ją pod swoją opiekę, staje się jego „żoną”, jego własnością i z jednej strony pewnie jest bezpieczniejsza niż gdyby była zupełnie sama, ale z drugiej strony jest od niego całkowicie zależna, zdana na jego łaskę i niełaskę. Potem trafia do Grunbergu, który po wojnie staje się Zieloną Górą. Samotna, starająca się ukrywać swoje niemieckie korzenie stara się jakoś poradzić sobie w niełatwej, powojennej rzeczywistości. Wraz z toczącą się historią toczą się dalsze pogmatwane losy dziewczyny, która stara się przetrwać, a równocześnie nie zatracić siebie. Czytaj dalej