„Małżeństwo we troje” Éric-Emmanuel Schmitt

MAŁŻEŃSTWO WE TROJE

  • Autor: ÉRIC-EMMANUEL SCHMITT
  • Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery w tym wydaniu: 8.01.2024r. 
  • Data 1. wyd. pol.: 01.10.2013r. 
  • Data premiery światowej: 31.10.2012r.

Mam słabość do tego autora. To oczywiste. Éric-Emmanuel Schmitt to francuski dramaturg, eseista i powieściopisarz, z wykształcenia filozof, który napisał uwielbianą przeze mnie książkę „Oskar i pani Róża”. Książkę mądrą, refleksyjną, zmuszającą do myślenia. Gdy dowiedziałam się o premierze książki „Małżeństwo we troje” od Znak Literanova Wydawnictwo Znak zapragnęłam zapoznać się z lekturą. Zastanowiło mnie, czy kolejna przygoda z utworami tego autora będzie tak samo udana. 

Małżeństwo we troje” Érica-Emmanuela Schmitta podzielone jest na pięć krótkich opowiadań.  Każde z nich jest oddzielną historią. Ze swoimi bohaterami, ze swoimi wątkami i fabułą. Cały zbiór tworzy jednak pewną całość. To właśnie w tym konsekwentnym koncepcie autor zmusza czytelnika do zastanowienia się nad uczuciami, które pozwalają tworzyć i utrzymywać relacje. Nad tym, czy związek istnieje w pełni, gdy posiada stereotypowe cechy, czy też nie. Nad tym czy możliwe jest rozpoczęcie kolejnego życiowego rozdziału, jeśli do końca nie zakończyło się poprzedniego. 

Trochę książka przypomniała mi bardzo dobry serial dostępny na jednej z platform streamingowych pt. „Modern love”. Twórcy mini serialu wzięli na warsztat różne historie miłosne, które przez czytelników były opowiadane w esejach publikowanych na stronach jednego z najbardziej popularnych czasopism świata. Zamienione na scenariusze tworzyły piękną całość, w której miłość nie była zawsze taka sama, a historie miłosne nie przebiegały standardowo. Pamiętam konkluzję po obejrzeniu całego cyklu; żadna miłość nie jest taka sama, co więcej wcale nie musi być podobna do innych. W przypadku zbioru „Małżeństwo we troje” mam podobne spostrzeżenia. Myśl ta powracała do mnie wielokrotnie w trakcie czytania. Różne historie, różne losy, a jednak wspólny mianownik nakazujący myślenie, że to co nas różni może być tak samo piękne, jak to co nas łączy. 

Moje ulubione opowiadanie to „Dwóch panów z Brukseli„. Historia Genevieve Grenier oraz Jeana Daemensa i Laurenta Delphina – pary bogatych dżentelmenów. Akcja dzieje się dwutorowo. W teraźniejszości spotykamy Genevieve, która niespodzianie otrzymuje spadek po tajemniczym mężczyźnie. W przeszłości również patrzymy na Genevieve, która spotyka dwójkę eleganckich mężczyzn.  Losy Jeana i Laurenta splatają się z losami Genevieve. Miałam bardzo pozytywne emocje czytając tę historię. Miłość i przyjaźń łącząca dwóch panów została – jak to Schmitt ma w zwyczaju – w sposób bardzo delikatny, wysublimowany. Piękna historia.

Polecam oczywiście przeczytać kolejne, jak: „Pies„, „Małżeństwo we troje” czy „Serce w popiele” oraz „Dziecko upiór„. Każda z nich opowiada o różnych odcieniach miłości. Każda z nich opowiada o innych emocjach występujących w relacjach. Wszystkie, co do jednego skłaniają do myślenia, do zastanowienia się, napawają ciepłymi uczuciami. 

Brak słów zachwytu dla całokształtu książki. Od najmniejszych drobiazgów każdego z zawartych w niej opowiadań czułam, że jest to pozycja na miarę faktycznie LITERATURY PIĘKNEJ pisanej celowo dużymi literami. Pan Schmitt po raz kolejny mnie urzekł. Po raz kolejny udowodnił, że potrafi pisać szczególnie, z atencją i z ogromnym szacunkiem do inteligencji i emocji jego czytelników. Gorąco polecam !!! 

Moja ocena: 9/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Znak Literanova, za co bardzo dziękuję.

Dodaj komentarz