„Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” Jerome K. Jerome

TRZECH PANÓW W ŁÓDCE (NIE LICZĄC PSA)

  • Autor: JEROME K. JEROME

  • Wydawnictwo:  ZYSK I S-KA

  • Cykl: TRZECH PANÓW (tom 1)
  • Liczba stron: 254 
  • Data premiery w tym wydaniu: 22.09.2020r.

  • Rok 1 wydania polskiego: 1956r. 
  • Rok premiery światowej: 1889r. 

Jerome K. Jerome to angielski pisarz, który żył w latach 02.05.1859 – 14.06.1927. Jerome zdobył popularność wydaną w 1889 humorystyczną książką podróżniczą pt. „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)„, której kontynuacja znajduje się w drugim tomie cyklu zatytułowanym „Trzech panów na włóczędze”. W 2020 roku  Zysk i S-ka Wydawnictwo wznowiło publikację, o której chciałabym Wam w tym poście opowiedzieć. 

Było nas czterech — Jerzy, William Samuel Harris, ja i Montmorency. Siedzieliśmy w moim pokoju, paliło się i rozmawiało o tym, jak źle jest z nami — źle, rzecz jasna, z punktu widzenia medycyny. Wszyscy czuliśmy się kiepsko i to coraz bardziej nas niepokoiło. Harris miewa takie szalone zawroty głowy, że odchodzi od zmysłów. Jerzy powiada na to, że jemu też czasem kręci się w głowie i nie wie wtedy, co się z nim dzieje. A mnie popsuła się wątroba. Nie może być co do tego żadnej wątpliwości, bo właśnie przeczytałem prospekt patentowanych pigułek na wątrobę…” – „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” Jerome K. Jerome. 

W trakcie wspólnego spotkania jeden z trzech angielskich gentelmanów, Jerzy stwierdził, że „Nadwerężenie mózgów wywołało ogólną depresję całego systemu nerwowego. Jeśli zmienimy otoczenie i nie będziemy musieli myśleć, szybko odzyskamy równowagę.”  Pozostali miejscy hipochondrycy zgodzili się z jego stwierdzeniem. Wspólnie zdecydowali więc o wybraniu się na rzeczną eskapadę. Musicie wiedzieć, że Montmorency był przeciw. W głosowaniu było jednak trzech do jednego. Montmorency to foksterier.

Sam narrator zresztą diagnozował u siebie choroby czytając encyklopedię zdrowia. Jak sam przyznał „(…) na żółtaczkę cierpiałem niezawodnie od dziecka. Po żółtaczce nie było już w tej encyklopedii żadnej choroby, nic zatem więcej dolegać mi nie mogło”😁. Świetnie autor odwzorował myślenie i zachowania hipochondryków. Ułożył tekst w piękną komiczną opowieść, która podczas czytania przywodziła mi na usta szczery uśmiech. I to wszystko w starym, dobrym stylu. W języku, którego nie znajdziemy we współczesnej literaturze, nawet jeśli wzorowana jest na literaturze sprzed ponad stu lat. Przeczytajcie sami jak można zgrabnie i literacko napisać o jedzeniu kolacji; „Pani Poppets wniosła tacę, przesiedliśmy się do stołu i poigraliśmy ze zrazikami w sosie cebulkowym, a potem z szarlotką.” Prawda? 

Ta komiczna historia składa się z dziewięciu rozdziałów. Na początku każdego z nich Autor zawiera krótki opis wątków, których rozdział będzie dotyczył, typu ; „Ustalenia organizacyjne – Metody pracy Harrisa – Jak starszy wiekiem domator zawiesza obraz-…..”  Książka pisana jest z perspektywy Jerome, jednego z trzech śmiałków, którzy spędzili dziesięć dni wiosłując na Tamizie. Od czasu do czasu zwiedzając przybrzeżne miasteczka. Co ciekawe po zacumowaniu autor uracza czytelników faktami historycznymi, które związane są z danym miejscem. Są to naprawdę świetne smaczki, typu okoliczności randek Henryka VIII z Anne Boleyn, czy zamiłowanie do oberży Elżbiety I. Sama opisana podróż okazała się przygodą dość spokojną, okraszaną licznymi zabawnymi historiami towarzyszy. Opowieści te często były naprawdę farsowe. Mi najbardziej podobała się historia, w której narrator opowiadał jak to jego wujek Podger wiesza obraz angażując przy tym całą rodzinę. I tu okazało się ogromne podobieństwo wujka do samego Harrisa. 

– Nie, ty przyniesiesz papier, ołówek i katalog. George będzie zapisywał, a ja zajmę się resztą.” – „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” Jerome K. Jerome. 

Bardzo umiejętnie była również przedstawiona scena, w której Harris w trakcie spokojnego wieczoru towarzyskiego śpiewał piosenkę kabaretową. Te gagi sytuacyjne powodowały zaśmiewanie się wręcz do łez. 

Narracja osobista, pierwszoosobowa Jerome’a pozwoliła mi poznać tego młodego człowieka relacjonującego sam pomysł, przygotowanie i wreszcie dziesięciodniową wycieczkę dla zdrowia na tafli Tamizy. Nie tylko z punktu widzenia tego co robił, jak się zachowywał, czy jak reagował w konkretnych sytuacjach, ale także w sposobie tego, jak siebie sam przedstawiał. 

(…) Nic mnie bardziej nie irytuje niż widok ludzi, którzy się obijają, gdy ja pracuję.” – Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” Jerome K. Jerome.

„Nie mam pojęcia, skąd się to we mnie bierze, ale na widok człowieka, który śpi, gdy ja już wstałem, ogarnia mnie zgroza. Czuję się wstrząśnięty, widząc, jak ktoś marnotrawi bezcenne chwile swego życia…” – Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” Jerome K. Jerome. 

A Montmorency no cóż, okazał się jednak mało absorbującym kompanem wycieczki. Choć gdzieniegdzie autor opisywał historie z nim związane lub zwracam uwagę na jego zachowanie. Bardzo zresztą głośne. Co dziwne, ten psiak zawsze znajdywał jakiś fanów. Dla mnie najjaśniejszą sytuacją z pozycji Montmorency’ego była jego niema rozmowa z kotem.

Można na tę powieść patrzeć z perspektywy celu nadrzędnego pisarza, który miał za zadanie napisać prześmiewczą książeczkę. W „Przedmowie do wydania pierwszego” przeczytałam jednak, że „Urok tej książki zasadza się nie tyle na jej stylu literackim czy też użyteczności informacji, jakie zawiera, ile na jej niewolniczej wierności prawdzie. Każda stronica jest sprawozdaniem z autentycznych zdarzeń. Ja owe zdarzenia tylko odpowiednio ubarwiłem…” Można zatem domniemywać, że to planowanie i sama podróż się odbyła w tym konkretnym towarzystwie. Że panowie zwiedzili te określone przybrzeżne miejscowości i nie raz, i nie dwa byli utrapieniem dla parostatków. Można domniemywać, że tylko autor podkoloryzował pewne sytuacje, by dla czytelników czytającym o nich w kolejnych dwóch stuleciach okazywały się zabawne. I nie powiem. Udało się to temu angielskiemu pisarzowi nie najgorzej osiągnąć cel. 

Dla mnie to arcydzieło komizmu relacjonujące pewną rzeczną eskapadę, która zakończyła się przed czasem. Do obowiązkowej lektury!!!

Moja ocena: 8/10

Książkę wydało Wydawnictwo Zysk i S-ka, a w formie elektronicznej możecie ją przeczytać również na czytniku marki InkBook Polska

Dodaj komentarz