Recenzja przedpremierowa: „Zabić Redferna” Anna Rozenberg

ZABIĆ REDFERNA

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Cykl: DAVID REDFERN (Tom 6) 
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 5.06.2024r. 

Ależ mnie HARDE Wydawnictwo pozytywnie zaskoczyło😊. Po raz pierwszy, gdy otrzymałam swój egzemplarz ostatniego tomu z Davidem Redfernem autorstwa Anna Rozenberg – autorka. Po raz drugi, gdy się okazało, że korzystając z publicznego transportu mogę przeczytać ten tom przedpremierowo również na Legimi. Niespodzianka prawda? Szkoda tylko, że na fali szczęścia dotyka mnie rozstanie i z Redfernem, i Siwiaszczykiem, i to – jak się okazuje – przed ostatecznym rozstrzygnięciem. Zafrapowani? Zainteresowani? Mam nadzieję, jeśli pominęliście którąś z części tego cyklu z ciekawym wątkiem polskim to zapraszam do zapoznania się z moimi opiniami. Wszystkie dotychczasowe recenzje znajdziecie tu: „Maski pośmiertne”,  „Punkty zapalne”, „Wszyscy umarli”, „Znaki szczególne”, Dusze spopielone”) 

To świat zwariował (…) Zwariował w momencie skrzywdzenia jedenaściorga niewinnych dzieci.” – „Zabić Redferna” Anna Rozenberg.

W ośrodku leczenia uzależnień The Priory samobójczą śmiercią umiera Linda Wall osieracając dwie córki i zostawiając męża. Inspektor David Redfern nie może pogodzić się ze śmierci swej koleżanki po fachu, który próbowała wyswobodzić się ze szponów swego narkotycznego nałogu. O jego przekonaniu, że jej śmierć nie była przypadkowa dowodzą wskazówki, która zostawiła Linda tylko dla niego. Wskazówki kierujące jego uwagę w stronę Palacza, Adriana Bonesa, braci Woodów i wielu innych. A nawet w stronę dawno przepracowanych śledztw, w sprawie zaginięć i śmierci niewinnych dzieci. 

Historia utkana w fabułę powieści nie zaczęła się tak naprawdę w niedzielę rano 12 stycznia 2014r., co w podtytule Rozdziału pierwszego zawarła Autorka. Historia zaczęła się wiele lat wcześniej. Od kłamstw. Od manipulacji. Od wykorzystywania pozycji. Od zmowy. Od odwracania wzroku. I do tego wszystkiego wprowadził mnie mrożący krew w żyłach Prolog relacjonujący to, co wydarzyło się 30 października 1991 roku. 

Długo jednak nie potrafiłam się połapać co za znaczenie miały postaci opisane w Prologu. Długo, aż do Epilogu, który nastąpił łącznie po 11 rozdziałach😊. I tu muszę niestety wpleść trochę prywatny; naprawdę Pani Aniu takie zakończenie!!!??? Naprawdę???!!!

Autorka pozostała wierna strukturze całej serii. Rozdziały następujące po sobie zostały kolejno ponumerowane. Na początku każdego z nich Anna Rozenberg oznacza czas akcji. Kolejne fragmenty rozdziału rozdziela porą dnia. Mamy więc rano, południe, wieczór czy noc. Akcja dzieje się od 12 stycznia 2014r. do 23 stycznia 2014r. Wszystkie wydarzenia są relacjonowane z perspektywy narratora trzecioosobowego. Wydarzenie następuje jedno po drugim. Kolejne dni śledztwa są wręcz napchane podejrzeniami, nowymi faktami, tropami i wyjaśnieniami. Trudno się chwilami połapać. Tym bardziej, że jest to część naprawdę wielowątkowa. Autorka zawarła w niej wszystkie odpowiedzi, które powstały w poprzednich częściach. Nawiązała i do zwłok jedenaściorga dzieci, które przed śmiercią cierpiały katusze. Odniosła się i do śledztwa w sprawie Katie Rudd, i do tragedii Bonesów, i do porwania Marty Sokolińskiej, a także śmierci Bożeny i Mariusza Sokolińskich, którą rozpoczęła się cała seria oraz o stracie samego Redferna, stracie jego siostry, która zaginęła w wielu 13 lat. Oczywiście nad wszystkimi działaniami Redferna jak sęp krąży Palacz, który postanowił go skrzywdzić i prawie mu się to udaje. Bohdan Siwiaszczyk zostaje bowiem uprowadzany…. Oprócz odwołań do osób w powieści jest wiele nawiązań do zdarzeń z przeszłości Redferna, jakby Anna Rozenberg koniecznie chciała, by czytelnik nie zaznajomiony z serią nadrobił. Przeczytacie nie tylko kilkukrotnie o postrzeleniu Bonesa w katedrze, ale również przykładowo o oddaniu ukochanego pojazdu – Triumpha Muzeum Motoryzacji Broolands łącznie z zachowaniem kustosza. Wspominki mieszają się z teraźniejszą fabułą, co wymagało ode mnie sporego skupienia, by nie umknęły mi refleksyjnie wspominając ważne spostrzeżenia dotyczące toczącego się dochodzenia. 

Wiele jak zwykle polskich wątków. Począwszy od sparafrazowanych powiedzonek typu: „Polak głodny to zły, a nam potrzeba dobrego policjanta,….” po smak i zapach sera królewskiego w plastrach z Sierpca czy pasztetu z kogutkiem. Polskości dodaje osoba Wandy, przyjaciółki dziadka Redferna, byłego milicjanta, starego Siwiaszczyka. Nie mogło w tej serii zabraknąć szczeniaka Bandita i oddziedziczonego kota – sfinksa Armoura czy jak ich tam zwie Siwiaszczyk; Amorka, Bambiego. Mniej za to w tej części sierżant Summer Winter i jej współpracownika Puszki, a więcej uwielbiającego grać w golfa szkockiego patologa – Teodora Meiklejohna i komendanta Malcolma Knight. Ciężar poprowadzenia akcji, wskazania ważnych uczestników śledztwa został przesunięty w stronę bardziej doświadczonych pracowników organu śledczego niż młodszych, zapalonych i o świeżym spojrzeniu dochodzeniowców, do których się przyzwyczaiłam w porzednich tomach. 

Ostatnią częścią – zresztą jak przeczytałam w Podziękowaniach Pani Ania kończy opowieść o Redfernie. Kończy nostalgicznie pozostawiając dużo niedopowiedzeń. Możliwe, że otwarte wątki zostaną jednak pociągnięte, mimo, że Autorka napisała wspomniała o finale historii i w dedykacji i w Podziękowaniach. Dla mnie przygoda z Dawidkiem Redfernem w tych sześciu tomach była przyjemnością. Zaciekawiła mnie tak bardzo, że nie wyobrażałam sobie, by nie przeczytać kolejnej części. Mimo, że bez drobnych niedociągnięć się nie obyło, jak na stronie 166 (czytając na Legimi) błędnie użyte słowo w zdaniu; „Chodzi o to, że w toku pewniej (zamiast „pewnej”) sprawy znaleźliśmy coś, co należało do kliniki pani męża – David snuł półprawdę, starając się zabrzmieć autentycznie.”. 

Czytaliście serię o Inspektorze Davidzie Redfernie? Jeśli nie, szczerze polecam ją Waszej uwadze. Miłej lektury.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Dusze spopielone” Anna Rozenberg

DUSZE SPOPIELONE

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Cykl: DAVID REDFERN (Tom 5)
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 8.11.2023r. 

8 listopada br. premierę miał piąty tom serii z Davidem Redfernem. „Dusze spopielone” autorstwa Anna Rozenberg – autorka od HARDE Wydawnictwo to był mój automatyczny wybór do półkowej poczekalni książkowej. Tym bardziej, że poprzednie części podobały mi się (recenzje znajdziecie tu: „Maski pośmiertne”,  „Punkty zapalne”, „Wszyscy umarli”, „Znaki szczególne”), zresztą jak sam główny bohater. Autorka wydała również jedną publikację niezwiązaną z serią, a mianowicie „Zawsze będziesz winna” i jest koleżanką po piórze z Martą Matyszczak, której serię z Guciem, a także Burbur wręcz uwielbiam.

Inspektor David Redfern (dla dziadka Dawidek, dla kolegów z pracy Dave) rozpoczyna kolejne śledztwo, które zapoczątkowane zostało podwójnym morderstwem młodych ludzi – Samanthy i Alana – odkrytym na parkingu galerii handlowej Peacock Centre. W tle nadal wisi nad śledczym nierozwiązana zagadka niezawinionych śmierci jedenaściorga dzieci znalezionych w opuszczonych magazynach. Dodatkowo i tym razem osobiste przeżycia przeplatają się z prowadzonymi kryminalnymi wątkami. Palacz prześladujący Redferna nie daje o sobie zapomnieć. Odnaleziona Marta Sokolińska w szpitalu powoli dochodzi do siebie, a Redfern wzmaga osobiste siły, by rozruszać prywatne śledztwo w sprawie zaginięcia sprzed wielu lat jego siostry Domminique. 

Wątki plączą się z poprzednimi fabułami opisanymi we wcześniejszych częściach serii. Okazuje się, że potencjalnej trylogii (takie miałam odczucia po przeczytaniu drugiego tomu cyklu) Anna Rozenberg zrobiła rozbuchany cykl, w którym wątki wspólne, poboczne, nowe mnożą się na potęgę i jakby końca nie widać. Odbiór książki „Dusze spopielone” ratuje moja ogromna sympatia do Dawidka i do jego dziadka Bohdana Siwiaszczyka. Z perspektywy czterech poprzednich części mam nieodparte wrażenie, że od pierwszego spotkania z bohaterami minęło już sporo czasu. Okazuje się, że Bandit jest nadal szczeniakiem, więc moje pierwsze wrażenie po spotkaniu z Redfernem nie może być takie stare. 

Książka składa się z dziewięciu rozdziałów. Akcja dzieje się od 30 grudnia 2013 roku w poniedziałek do wtorku 7 stycznia 2014 roku. Do fabuły Autorka wprowadziła nas dzięki prologowi, a opowieść zamknęła klamrą w epilogu. Rozdziały podzielone są na krótsze części. Przed każdą z nich wskazana jest pora dnia, w której się dzieją jak; rano, popołudnie, wieczór, południe. To pomaga i tak skomplikowaną w czasie akcję śledztwa osadzić w konkretnych ramach. Narracja jest trzecioosobowa. Bardzo zwięzła, klarowna, co jest cechą charakterystyczną tej serii. W wielości zagadnień kryminalnych chwilami się gubiłam. Rozenberg zrobiła wszystko, by odkrycie winnego/winnych śmierci Sam i Alana w dniu ich ślubu, a także wątku siatki pedofilów, winnych porwania Marty Sokolińskiej i Domminique nie było oczywiste, nie było proste, było jak najbardziej zagmatwane. Nie wiem, czy się kiedykolwiek do tego przyznałam, ale ja Redferna, jako Jamajczyka ze Szkockimi korzeniami, a także w części Polaka nie do końca potrafię sobie wyobrazić. Wiele bym dała, by IA po jego opisie stworzyło postać bohatera. Ta mieszanka krwi, zachowania, powagi mimo dość młodego wieku, relacji z dziadkiem, jeżdżącego wyrobem produkowanym przez brytyjskie zakłady Triumph Motor Company z lat siedemdziesiąt ubiegłego wieku, granie z dziadkiem w remika (uwielbiam!) jakoś tak mi mącą jego obraz nie pozwalając do końca sobie go w wyobraźni wykreować. 

Proza Anny Rozenberg to taka podróż. Nie tylko w zakątki ludzkich myśli, chorych umysłów morderców czy toku rozumowania śledczych, a także specyfiki pracy policji z Woking – miasta w Wielkiej Brytanii położonego w zachodniej części Surrey. To także literacka podróż w opisywane zakątki miejsc, w których dzieje się akcja. W tym zakresie książki Rozenberg przypominają mi książki Matyszczak, która przed każdą nową publikacją robi rozeznanie topografii miasta, szuka ciekawych miejsc fotografując je, by osadzić opowieść w konkretnym istniejącym otoczeniu. Tu jest bardzo podobnie. Już przy pierwszej części miałam poczucie, że Anna Rozenberg oprowadza mnie po okolicy, wskazując co ciekawsze fragmenty i sugerując, jak gdzie i czym dojechać w inne miejsce. W kryminale „Dusze spopielone” jest bardzo podobnie. Przy opisie Hatchlands Park – wiejskiego domu z czerwonej cegły z otaczającymi go ogrodami w East Clandon, Surrey, miałam wrażenie, że tam jestem. Że po nim oprowadzają mnie nie Barkerowie, którzy stracili niedawno syna, ale jakiś przewodnik, który opowiada o znajdującym się w budynku fortepianie Fryderyka Chopina. Żeby nie było za dużo polskości to w tym samym miejscu znajduje się również instrument Bizeta, na którym skomponował Carmen, a także instrument Bacha. Zresztą instrumentów w jego wnętrzu jest więcej, gdyż „Dom jest domem dla Cobbe Collection; z czterdziestoma dwoma historycznymi instrumentami klawiszowymi…”. Sprawdziłam. Wiki potwierdza; cyt. za Wikipedia. Z tej części dowiecie się także między innymi skąd się wzięła nazwa firmy Duralex, która została założona w 1945 roku, produkująca wyroby ze szkła hartowanego i stołowego od ponad 80 lat w La Chapelle-Saint-Mesmin we Francji, której zestawy nałogowo gościły na polskich stołach na początku lat dziewięćdziesiątych. Wyobrażacie sobie! Ten relikt polskości Siwiaszczyk zawiózł do Wielkiej Brytanii! Rozenberg przemyca takie ciekawostki (jak pan z monoklem z logo gry monopoly czy okoliczności śmierci prezydenta RPA jako wyniki zbiorowej halucynacji), wątki historyczne. Osadza fikcję w pewnej rzeczywistości, czy aktualnej, czy przeszłej. I to w jej książkach bardzo doceniam. 

Wiedział, że Samantha, Alan, Olivia, Molly, Sergio i Will byli uwikłani w jakąś chorą grę, której reguły wyznaczała wyłącznie…” – Dusze spopielone” Anna Rozenberg

Nie wiem czy to zasługa wielowątkowości, ale tą piątą część serii o Redfernie czytało mi się naprawdę szybko. Nie odczułam rozbieżności z poprzednimi tomami. Autorce udało się dochować wierności pomysłowi i zadbać o wybrzmienie specyfiki postaci, jego otoczenia i sposobu narracji. Co do finału, to by nie spojlerować nie wspominam o nim. Zacznijcie czytać sami. Nawet nie musicie od pierwszej części, jeśli nie zapoznaliście się z Redfernem wcześniej. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Znaki szczególne” Anna Rozenberg

ZNAKI SZCZEGÓLNE

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Cykl: DAVID REDFERN (Tom 4)
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 17.05.2023r.

Przygodę z @Anna Rozenberg–autorka zaczęłam od pierwszej książki z cyklu z Davidem Redfernem „Maski pośmiertne” , które zachwyciły mnie wielobarwnością kulturową, społeczną i obyczajową tego kryminału. Potem nadszedł czas na kolejne dwa tomy serii, wydane pod flagą innego, niż aktualnie Wydawnictwa pt. „Punkty zapalne” oraz „Wszyscy umarli”. Dużym zaskoczeniem była wydana w dniu 12.10.2022r. książka pt. „Zawsze będziesz winna” już we współpracy z @HARDE Wydawnictwo (recenzja na klik), która odsunęła moje myśli na trochę od Dawidka, ale jak się okazało nie na bardzo długo.

Znaki szczególne” to piąty tom cyklu. Książka premierę miała 17 maja br. I tylko, i wyłączenie ze względu na chorobliwą prokrastynację, z którą ostatnio się borykam😉, z moimi spostrzeżeniami po jej przeczytaniu dzielę się dopiero teraz.

Zawieszony w obowiązkach inspektor Redfern pomagając swojej koleżance po fachu Summer Winter wikła się w śledztwo w sprawie zwłok nastolatki odkrytych na remontowanym boisku szkolnym w Ripley. Pierwotna „tylko konsultacja” pochłania całe dnie. Od środy, 18 grudnia 2013 roku  do soboty 28 grudnia 2013 tego samego roku. Jednocześnie Redfern stara się znaleźć czas na odwiedziny u Marty Sokolińskiej, którą lekarze po odnalezieniu wprowadzili w stan śpiączki farmakologicznej oraz u Lindy, policjantki na odwyku, która dziwnym zbiegiem okoliczności może mieć informacje związane z działalnością Palacza, przez którego Redfern stracił dach nad głową.

Każdy tom cyklu to jakby podróż do Woking. Do tej enklawy zachodniego świata, dżdżystego, w którym splatają się ze rdzennymi mieszkańcami emigranci m. in. z Polski, a także przyjezdni Cyganie, zwani Travellersami. Każda nowa część to jakby możliwość spojrzenia na Redferna na nowo. Wyobrażenia go sobie od początku. Z jego afro. Atłasową, ciemną skórą i językiem polskim, znanym mu i wykorzystywanym dla zaskoczenia ogółu. Tym razem też „Znaki szczególne” wprowadziły mnie na nowo do Woking. Pozwoliły na nowo polubić Bogdana Siwiaszczyka, emerytowanego milicjanta, dziadka Dawidka oraz pokochać Bambiego, a raczej Bandita 😊.

(…) A Śmiertelnie poważną sprawę Ćwirleja mi znajdziesz, Dawidek? Bardzo lubię tego Olkiewicza” – „Znaki szczególne” Anna Rozenberg.

Rozkręca się ta Anna Rozenberg, rozkręca. Oprócz wstawek związanych z rodzimymi autorami, których również czytam 😉, tak zagmatwała tę fabułę kryminalną, że obawiałam się zakończenia z nurtu tych „od czapy”. Nic jednak bardziej mylnego. Owszem, mąciwoda z tej Rozenberg niezła. Przeszłość ofiary mogłaby stanowić kanwę odrębnych, krótkich form literackich. Łatwo się pogubiłam w tym, kto kogo kocha, kto przed kim uciekał, kto z kim chciał uciec, kto kogo uwiódł. Kolejno wprowadzane wątki tylko dodatkowo zamaskowywały fabułę. Poboczny temat związany z życiem prywatnym Referna i zamachem na jego osobę wydawał się być jakby tylko zbędnym dodatkiem. Tak jak święta bożonarodzeniowe, o których Autorka wspomniała, jakby od niechcenia. Kolejno odkrywane dzień po dniu puzzle,  ułożyły się – o dziwo – w jedną całość, w której grzechy przeszłości odegrały najważniejszą rolę.

Ze względu na wielość teorii spiskowych, możliwych nasuwających się rozwiązań, mnogość czynności śledczych, przesłuchań, odwiedzin w trakcie czytania towarzyszyło mi, po raz pierwszy jeśli chodzi o ten cykl, uczucie jakby szarpania. Fabuła wydawała mi się jakby pisana oddzielnie. Autorka bombardowała mnie pomysłami możliwych rozwiązań wątku kryminalnego. Za mało w tej części było mi Dawidka Redferna, a za dużo policyjnej, żmudnej, śledczej roboty.

Jest to ciekawa seria polskiej Autorki mieszkającej od lat w Wielkiej Brytanii. Książkę czyta się, tak jak poprzednie, szybko, lekko. Anna Rozenberg nie męczy długimi opisami. Akcja dzieje się wartko. Zdarzenia następują jedne po drugim. Nie ma czasu na nudę, na zniechęcenie. Dzięki doprecyzowywaniu książkę można czytać odrębnie, bez znajomości trzech poprzednich części. Autorka wprowadza czytelnika w zdarzenia, które zadziały się wcześniej, a które odcisnęły piętno na teraźniejszej fikcyjnej rzeczywistości.

Tylko co będzie dalej? Co będzie dalej ? …

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Wszyscy umarli” Anna Rozenberg

WSZYSCY UMARLI

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Cykl: DAVID REDFERN (Tom 3)
  • Liczba stron: 360
  • Data premiery: 09.03.2022r.

Dawidkiem Redfernem zachwyciłam się zarówno przy okazji pierwszej części pt. „Maski pośmiertne” (recenzja na klik), jak i drugiego tomu zatytułowanego „Punkty zapalne” (recenzja na klik). W każdej z części ten samotny policyjny wilk dociekał prawdy, borykał się z osobistymi problemami, tęsknił za Martą Sokolińską oraz uciekał przed atakującym go z ukrycia sprawcą. Z wielką uważnością przystąpiłam więc do czytania trzeciej części serii, która premierę miała 9 marca br., obawiając się, że będzie ona zwieńczeniem cyklu.  Na szczęście na @Anna Rozenberg można liczyć. Zakończenie książki „Wszyscy umarli” od Wydawnictwa @Czwarta Strona nie pozostawia złudzeń. Będzie czwarta część!!!

Pierwsze, co przyszło mu do głowy, to to, że nie chce wstawać że jest na to za smutny. Zawieszony między brakiem ochoty a siły, zastanawiał się nad seansem dzisiejszego dnia. Nie chciał się z nim mierzyć. Zupełnie jakby mroczny metronom odmierzał jego oddechy, a on czuł, że z każdą sekundą wskazówka coraz mniej się wychyla, sprawiając, że on nie jest w stanie się podnieść. Jednocześnie otaczała go bańka obojętności i nawet dzwoniący przy uchu telefon nie był w stanie jej rozbić.” – „Wszyscy umarli” Anna Rozenberg.

Taki nastrój ma Inspektor policji David Redfern. Jego życie ogarnęła katatonia podsycana brakiem wiadomości o Marcie Sokolińskiej, w której zniknięcie tylko on wierzy i jej koleżanka z Polski.  Chęć odnalezienia Marty skłania go do podjęcia decyzji o rzuceniu pracy w policji. Cienie przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Śledztwo w sprawie porywanych dzieci nadal jest w toku, wszystkie macki ośmiornicy nie zostały ucięte. Pytania związane z tajemniczym Palaczem nadal nie zaznały odpowiedzi. Dodatkowo w Pirbright, położonym nieopodal Woking dochodzi do morderstwa Kennetha O’Malleya, którego ciało zostaje znalezione na terenie parafii. Jedyny punkt stały to dziadek Redferna o polsko brzmiącym nazwisku; Siwiaszczyk, który zawsze służy mu pomocą i radą, a także mimo swoich lat troszczy się o niego każdego dnia.

Anna Rozenberg potrafi knuć rozbudowane fabuły, w których fakty historyczne odgrywają znaczącą rolę. Tak stało się i tym razem. Zagadkę kryminalną Autorka wzbogaciła tematem sukcesji jednego z najbardziej znaczących rodów w okolicy, który odegrał kluczową rolę w odnalezieniu znanego, angielskiego podróżnika Livingstone’a. To właśnie dzięki Henry’mu Mortonowi Stanleyowi wyprawa poszukiwawcza  zorganizowana przez „New York Herald” w dniu  27 października 1871 roku zakończyła się sukcesem. I obaj panowie szczęśliwie się spotkali (polecam rycinę ze spotkania, naprawdę urocza😊: link).  Umiejętność sfabularyzowania faktów historycznych to cecha wyróżniająca prozę Rozenberg. Potrafi robić to z prawdziwym wyczuciem. Nigdy nie czuję, by historii było za dużo oraz nigdy nie jest jej za mało. Tak w sam raz.

Po raz kolejny zwróciłam uwagę na kosmopolityczny charakter powieści.  Autorka żyjąca od ponad dziesięciu lat na Wyspach Brytyjskich obcuje z różnymi nacjami, narodowościami i tradycjami na co dzień. U nas ciągle tego za mało. Codzienne współżycie z osobami noszącymi takie nazwiska jak M’Hali, czy Cong Coh to ciągle rzadkość. Tak samo jak niecodzienny z pochodzenia jest, dla mnie ciągle, główny bohater, który nie wstydzi się polskich korzeni. Bohaterowie stanowią taki tygiel kulturalny wychodzący daleko poza Europę. Ta różnorodność została zobrazowana w bardzo dobry sposób, jest bardzo realna. Wzbogaca powieść sprawiając, że jest jeszcze bardziej wartościowa. Zapomniałabym napisać o dusznej, angielskiej, małomiasteczkowej atmosferze. W takim otoczeniu możliwe, że Anna Rozenberg sama żyje, dlatego tak łatwo potrafiła ją tak dobrze zobrazować. To coś wyjątkowego w dzisiejszej literaturze, ta gnuśność, niechęć do obcych, wzajemne poklepywania po ramionach, spiski i współudziały, często dziejące się mimochodem, bez jawnych ustaleń i uzgodnień. Wynaturzenia relacji znalazły bardzo dobre podłoże wśród postaci, którymi wzbogacona jest fabuła. Z jednej stroni wzbudzają sympatię, z drugiej niechęć. Nie są jednak obojętni i obojętnym obok nich nie można przejść. I oczywiście, jak to w takich miejscach bywa, każdy coś ukrywa i przed czymś się chroni. Ale o to właśnie chodzi w kryminałach! Byśmy w trakcie czytania do samego końca zastanawiali się, o co w tym wszystkim chodzi!!!

Szczerze polecam!!!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

Recenzja przedpremierowa: „Punkty zapalne” Anna Rozenberg

PUNKTY ZAPALNE

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Cykl: DAVID REDFERN (Tom 2)
  • Liczba stron: 392
  • Data premiery: 01.09.2021r.

Ależ się rozpisałam recenzując pierwszą część cyklu z Davidem Redfernem pt. Maski pośmiertne 😊. Jak kompletnie nie ja. To dowód, że książka bardzo mi się podobała. Zresztą oceniłam ją mocnym 8/10. Oczywiste więc, że gdy nadarzyła się okazja, by przeczytać kontynuację od @Anna Rozenberg nie wahałam się ani minuty. Praktycznie „rzutem na taśmę” przed Wami recenzja przedpremierowa „Punktów zapalnych” od Wydawnictwa @czwartastrona. Pamiętajcie, premiera już jutro, 1 września!!!

Tym razem inspektor David vel Dawidek Redfern musi się zmierzyć z porwaniem pięcioletniej Polki Izy Wolańskiej oraz podwójnym morderstwem starszego małżeństwa. Nie wiadomo, czy to mafijne porachunki czy kwestie religijne posunęły mordercę do tego czynu. Nie wiadomo czy działał sam, czy w grupie. W trakcie śledztwa badanych jest wiele wątków, a upływający czas odsuwa Redferna i jego załogę od korzystnego rozstrzygnięcia czy to w sprawie Izy Wolańskiej, czy małżeństwa Abbasich. Działaniom operacyjnym nie pomaga sytuacja Redferna, który ciągle poszukuje Marty Sokolińskiej oraz próbuje odpowiedzieć na pytanie, kto mu zagraża, kto chce pozbawić go życia, kto wysyła mu zawoalowane wiadomości, by odpuścił. Tylko nadal nie wie, co ma odpuścić, komu ma odpuścić.

Bardzo udana kontynuacja „Masek pośmiertnych”!!!

Dzięki Autorce mogłam spotkać się ponownie z bohaterem, którego niezwykle polubiłam. Z człowiekiem o polskich korzeniach, posiadającego polskiego dziadka, komisarza milicji Siwiaszczaka. Ta postać, oprócz głównego bohatera skradła moje serce. To starszy człowiek, niezwykle inteligentny, nie „zdziadziały” potrafiący pomóc własnemu wnukowi, o którym mówi „Dawidek”. Ten „Dawidek” dosłownie mnie rozczula.

Akcja toczy się dosłownie w dwa tygodnie, od nocy z 1 na 2 listopada 2013 roku do 14 listopada tego samego roku. Mimo, że przestrzeń czasowa nie jest rozległa, Rozenberg zadbała, by czytelnik się nie nudził. Poprowadziła śledztwo na okrętkę, wprawiając w ruch wyobraźnię czytelnika klucząc pomiędzy różnymi poszlakami. I mimo, że od początku podejrzewałam sprawcę, czas spędzony z książką nie uważam za stracony. Wręcz przeciwnie to bardzo dobrze spożytkowane chwile poświęcone dobrej, inteligentnej lekturze.

Głębokie ukłony należą się Annie Rozenberg za:

Konsekwentny motyw polski, za próbę rozliczenia polskich emigrantów, za pokazanie rodaków na obczyźnie, na bardzo nieprzychylnej obczyźnie.

Wielokulturowość. Podejście do bohaterów oparte na ich pochodzeniu, rozliczeniu ich tradycji, wierzeń, religii, wymogów co do ubioru i zachowania, kultury oraz obycia w miejscach publicznych. Rodzina zamordowanego Muztara Abbasiego, i jego żony, rodzina Wolańskich i ich znajomi, współpracownicy.  To jest ogromna wartość tej książki.

Wprowadzenie nowej bohaterki Summer Winter. Bardzo spodobała mi się nowa współpracowniczka Redferna, którą wprowadziła Autorka w miejsce nieobecnej Lindy borykającej się z własnymi problemami. Ciekawe, czy Summer pojawi się w kolejnej części?

Podjęcie bardzo ważnych kwestii społecznych. Oprócz wszechobecnej ksenofobii, Autorka dotknęła problemu współczesnego niewolnictwa, angielskiego systemu szkolnictwa, czy podejścia do traktowania, wychowywania dzieci, tak różnego od polskiego. Żeby jeszcze bardziej Was zachęcić, napiszę, to nie wszystko. W powieści dotknięty został problem alkoholizmu, przemocy w rodzinie, uciekania od odpowiedzialności i unikania problemów. Problemów, które nie powinny być spychane na margines życia. Problemów, z którymi każdy dorosły człowiek powinien się zmierzyć. Problemów, które same się nie rozwiążą przy braku jakiegokolwiek naszego zaangażowania.

To druga książka Autorki, którą  zdecydowanie powinniście przeczytać. Lektura tego kryminału gwarantuje Wam podróż w metodyczne śledztwo, w brytyjską, policyjną rzeczywistość. Zapewni Wam zmierzenie się z trudnymi pytaniami, nie zawsze udzielając odpowiedzi. Pobudzi Was do myślenia i do  zastanowienia się, gdzie tu jest człowiek, gdzie w tym wszystkim jest jego wartość, gdzie zaczyna się zemsta, a kończą mordercze pragnienia.

Zakończenie „Punktów zapalnych” sprawia, że czekam z utęsknieniem na kolejną część serii, na kolejne spotkanie z Davidem Redfernem. Mam nadzieję, że będzie tak samo udane, jak poprzednie dwa.  Rozenberg potrafi dopracować powieść w najmniejszych szczegółach, czym potwierdza, że wykonuje „kawał dobrej roboty” i za to należą się jej oklaski. BRAWO Pani  @Anna Rozenberg. Czekam na więcej!!! A Wam życzę udanej lektury.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.