„Willa przy Perłowej” Paulina Molicka 

WILLA PRZY PERŁOWEJ

  • Autorka: PAULINA MOLICKA 

  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 24.04.2024r. 

W ubiegłym roku czytałam czerwcową premierę pt. „Księgarenka na Miłosnej” autorstwa Pauliny Molickiej od Wydawnictwo Dragon. Książka okazała się lekką, przyjemną lekturą obyczajową. Dlatego chętnie wróciłam do Autorki w publikacji „Willa przy Perłowej”, choć okładka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Taka cukierkowa. Taka księżniczkowa. 

To książka o przyjaźni, o ucieczce w nieznane i o zaczynaniu życia na nowo. Główną bohaterką jest Michalina Sarnecka. „Dziewczyna, którą los przywiódł do małego miasteczka, gdzie zamieszkuje z niewidzianym dawno stryjem.” Zakochuje się w małej księgarni. Poznaje jej właścicielkę Olę. A najbardziej intryguje ją Willa przy Perłowej i jej doświadczona życiem oraz wiekiem właścicielka. Życie Michaliny ulega drastycznej zmianie. Ulega senności małego miasta. Zaczyna dostrzegać ich mieszkańców. Również Adama wnuka właścicielki przepięknej rezydencji. 

Ta niebezpośrednia kontynuacja „Księgarenki na Miłosnej” zdecydowanie mniej mi się podobała niż pierwowzór, choć ma tę lekkość, której zwykle szukamy w książkach obyczajowych. To bardzo prosta historia oparta na sprawdzonych motywach, w których główni bohaterowie szukają miejsca dla siebie w świecie. Mimo, że książki obyczajowe często dotykają tego tematu są świetnym sposobem na spędzenie mile czasu. Niekoniecznie przed telewizorem. Spodobał mi się wątek księgarni, szczególnie zlokalizowanej w małym mieście. Ola jako jej właścicielka jest pełną uroku kobietą, która robi wszystko by przetrwać w niesprzyjającym świecie. Trochę chwilami powieść mi się nudziła. Miałam wrażenie, że poboczne wątki – przyjaźń między dwoma kobietami, romans niespodziewany, zaburzyła wątek, który był bardzo obiecujący, a mianowicie relacja ze starszą panią, która Michalinie po jej przeżyciach miała dużo do zaoferowania.  Możliwe, że to moja słabość. Lubię, gdy w wątkach obyczajowych przejawia się nowe i stare, młodość z doświadczeniem życiowym. Czasem z takiej niespodziewanie zawiązanej relacji może wyjść bardzo trwała przyjaźń. Wystarczy, że jest na to zgoda po obydwu stronach i otwartość. 

Moja ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.

„Domki z kart” Anna Ziobro

DOMKI Z KART

  • Autorka: ANNA ZIOBRO
  • Cykl: SERIA NADMORSKA (tom 3)
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 6.09.2023r. 

Domki z kart” Anna Ziobro – autorka od Wydawnictwo Dragon to trzeci tom Serii Nadmorskiej. Ja przeczytałam drugi tom zatytułowany „Nie pozwól mi odejść” (recenzja na klik), w którym poznałam się z losami Leny i Marcina z powieści „Moje życie przed Tobą”. W recenzji napisałam zresztą, że znajomość pierwszego tomu nie jest konieczna, by zanurzyć się w opowieść wykreowaną przez Autorkę. To samo twierdzę tutaj. Nawet jeśli nie czytaliście poprzednich tomów cyklu niech nic Was nie zatrzymuje przed sięgnięciem po książkę „Domki z kart”.

Gdańsk. Lena i Marcin planują ślub. Lena nadal cierpi na amnezję, a Marcin walczy ze śmiertelną chorobą. 17-letnia Ada, młoda matka fascynuje Leszka, który ma nadzieję na pogłębienie relacji mimo swoich osobistych wyzwań, mimo konieczności utrzymywania trzech młodszych sióstr, matki i schorowanego ojca.

Trudno przewidzieć, czy to koniec, czy jeszcze spotkamy się z bohaterami tej serii, która okazała się dla mnie wielowątkową historią kilku ciekawych osób. Każdy z bohaterów, nawet tych pobocznych został wykreowany w sposób bardzo realny. Anna Ziobro nie okłamuje swoich czytelników kreśląc superbohaterów, postaci nieomylnych i interesujących samych w sobie. Ziobro opisuje ludzi, którzy czasem są słabi, którzy podejmują złe decyzje, którzy stosują mechanizmy ucieczkowe nie potrafiąc skonfrontować się z rzeczywistością. Chwilami miałam wrażenie, że to fikcyjne postaci na miarę naszych czasów, gdzie trudno jest podjąć jakąś aktywność, gdzie niedoskonałości życia codziennego zasłaniają nam szansę na rozwiązanie choćby najmniejszych problemów, by odczuć chwilową satysfakcję z tak zwanych małych sukcesów, czy wręcz sukcesików. Jakby Autorka chciała przemycić nam czytelnikom wiadomość ukrytą w fabule, że mimo, iż życie sypie nam się jak domki z kart to my tylko mamy siłę i możliwości, by je pozbierać na nowo, by te karty uporządkować i te domki wznieść na nowo. 

To ciepła opowieść, którą czyta się szybko. Literatura obyczajowa na miarę tego gatunku. Historia o życiu, o życiowych problemach i realnie zaprezentowanych bohaterach fikcyjnych. Harmonijny wizerunek wykreowanych postaci uwięzionych w ramy tego, co wolno, czego nie wypada.  Było przyjemnie. Było wzruszająco. Było czytane z estymą i oddaniem. 

Udanej lektury!!! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.

„Zapisane w sercu” Agata Sawicka

Wydawnictwo: Dragon

ZAPISANE W SERCU

  • Autorka: AGATA SAWICKA
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 12.07.2023r. 

Moja przyjaciółka nie cierpi książek obyczajowych. Kiedyś zaczytywała się w tych historiach, a teraz przerzuciła się na komedie kryminalne, thrillery, dramaty, kryminały, w tym oczywiście retro. Z tego co obserwuję od czasu do czasu sięga po obyczaj z wojną w tle. Dlatego powieść obyczajowa z wątkiem historycznym pt. „Zapisane w sercu” Agata Sawicka autorka od Wydawnictwo Dragon wydaje się być dla niej ideałem. Ciekawe czy ją przeczytała? A Wy? Mieliście w ręku książkę w tak pięknej okładce? 

To historia wnuczki poszukującej odpowiedzi na pytania z opowieści jej dziadka. To historia trzech dziewcząt, Heleny, Wiry i Chajki, których młodość została przerwana przez wojnę. To historia Polki, Ukrainki i Żydówki, które przez zawirowania wojenne się rozdzieliły, a ich więź została rozerwana. 

To mogę Wam napisać; ta sielska okładka to podpucha. Kompletnie nie wiem, dlaczego Wydawca tak bardzo chciał nas, czytelników zmylić proponując tak nostalgiczną obwolutę. W rzeczywistości historia opowiedziana słowami Agaty Sawickiej jest dużo boleśniejsza i bardziej smutna, niż mogłoby się wydawać. 

Wracając jednak do moich odczuć po przeczytaniu „Zapisane w sercu” to traktuję tę obyczaj jako bardzo dobrą próbę rozliczenia przerwanych więzi bliskich pochodzących z różnych środowisk. Dotychczas sąsiadów i przyjaciół mieszkających dom, w dom, pracujących i chodzących do szkoły ramię, w ramię. Od pewnego momentu wrogów na przysłowiową śmierć i życie. Tak naprawdę wiele opowieści opisanych w książkach tego typu wymyśliło same życie. Wiele z nich pochodzi tak naprawdę z pamiętników, opowieści przodków, relacji przekazywanych z ust do ust. Tak mogłoby być i tym razem… 

Styl Sawickiej jest bardzo przystępny. Czytanie mi się nie dłużyło i nie znudziło. Obrazy nakreślone w narracji przemawiały do mej wyobraźni. Zaprzyjaźniłam się z bohaterkami, nie tylko z tymi żyjącymi sprzed kilkudziesięciu lat, lecz również z tą współczesną – Elą, która ponad wszystko chciała odkryć historię trzech przyjaciółek. Motyw wojny, przyjaźni, rozerwanych więzi sprawdza się w powieściach obyczajowych. Stanowi ekscytujące uzupełnienie zwykłych, powszechnych, ludzkich losów. Wzbudza emocje, cały wachlarz emocji od tych pozytywnych, po negatywne. Podczas czytania powieści „Zapisane w sercu” dużo rozmyślałam. Wspominałam dawno minione przyjaźnie. Zastanawiałam się, jak rozwinęłyby się, gdyby przyszło mi żyć w bardziej nieprzyjaznych, niespokojnych czasach. Czasem jest tak, że w dobie ucisku ludzie mają większą skłonność do walki o siebie, która zmniejsza się wraz z przybyciem pokoju. I to okazało się wartością w trakcie czytania. Ta zdolność do zastanowienia się, do rozważenia, do oceny własnego życia i osobistych wyborów. 

Lubię książki, które zmuszają mnie do myślenia, do przywoływania z odmętów pamięci zdarzeń z przeszłości. Taką książką jest właśnie „Zapisane w sercu” Agaty Sawickiej. 

Moja ocena  8/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dragon.

„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach

BIAŁE ŚWIĘTA, ZIMNY TRUP

  • Autorka: IWONA BANACH
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Cykl: SERIA Z TRUPEM (tom 5)
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 11.10.2023r. 

Białe święta, zimny trup” Iwona Banach strona autorska od Wydawnictwo Dragon to piąta książka z „Serii z trupem”. Czytając opis Wydawcy miałam chętkę na ciekawą intrygę kryminalną z humorem w tle. Ale takim humorem, od którego zaśmieję się nie raz .

Ludzie tu wyznawali zasadę pewnej wiejskiej oddzielności, toteż rzepkę każdy sobie skrobał całkowicie samodzielnie i tylko w swoim domowym zaciszu” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.

(…) Słodzinek to był raj. Prawdziwy wiejski raj, bez wścibskich sąsiadów, pijaczków od płotem, plotkujących bab, a nawet bez błota i prywatnych szrotów dookoła zabudowań.” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.

I ten raj okazał się takim trochę fake rajem. W całkiem innej scenerii w Słodzinku i to w zimowej atmosferze przyszło Pawłowi i Simonie borykać się z problemami związanymi ze słabo działającą agencją. Zajęcie nad wyraz ciekawe, nawet jeśli nie przynosi dochodów może być realizowane z ogromnym zaangażowaniem. Tym bardziej, że w ręce Pawła, dziennikarza – bądź co bądź „nie śledczego” – wpada zdjęcie sprzed dwudziestu lat. I to właśnie Paweł postanawia odnaleźć nieznaną dziewczynę. Jej tożsamość pozostaje praktycznie do końca nieodgadniona, gdyż w Słodzinku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najpierw życie traci Nina, mieszczanka niedawno zamieszkała we wsi. Napadnięta też zostaje niczemu winna Karolina. I to wszystko w chatce w lesie. W chatce, która skrywa wiele tajemnic. Chatce Babensteina….. 

Komedia kryminalna rodzi się swoimi prawami. Jakie one są, do końca nie wiem. Czytając wielu autorów tego gatunku nie widzę za bardzo zależności. Lubię i starsze bohaterki w stylu naszych ciotek, babć, lekko zdziczałe, zniewieściałe i niedołężne jak bohaterki Alka Rogozińskiego. Uwielbiam matki – polki i szaleńczo w swych licealnych sympatiach zakochane Różyczki, jak bohaterowie Marty Matyszczak. Ostatnio zaczytuję się w publikacjach Marty Kisiel, której „Dywan z wkładką” rozbawił mnie do łez. Mogłabym tak długo, bo rodzimych autorów tego gatunku ostatnio u nas zatrzęsienie. 

W „Białe święta, zimny trup” niby wszystko jest. I różne od siebie jak północ – południe bliźniaczki; Emilia i Amelia. I przyjaciele z benefitem Simona z Pawłem, który okazał się fanem kobiecych dróg rodnych. I Magda – świeża matka świadoma swoich nowo nabytych z tej roli cech – i jej nie – mąż, miejscowy policjant Mikołaj. Do tego okoliczny wilkołak, wibrator w pysku Luny, wiejskie wierzenia, kukła za oknem, przyszła i niedoszła teściowa, zielarka itepe itede. Do tego ksiądz i Tosiek Proboszcz, chwilami nie wiedziałam, który jest który. A może to jedna i ta sama osoba….

Tylko chyba humor nie ten, poczucie smaku również. Nie zaśmiałam się ani razu, a to w komediach kryminalnych lubię najbardziej. W książce dla mnie było za dużo przekleństw. Przyznaję, że od czasu do czasu jakieś – najlepiej nie przystające do współczesnych sformułowań – przekleństwo ma swój urok, szczególnie, gdy zostaje rzucone w odpowiednim momencie lub – jak to w powieściach tego gatunku – najmniej odpowiednim dla czytelnika. W Białe święta, zimny trup” raziły mnie jednak te „kurwy”, „debile szmatławe”, „zdziry”, „ryje”, „wywłoki”. Nie rozumiałam chwilami skąd, po co, dlaczego do siostry, do męża, w tak najmniej oczekiwanym momencie, jakby dla zasady, dla podgrzania atmosfery. 

Cała intryga kryminalna nie była dla mnie zaskoczeniem. Wątki plątały się jeden z drugim. Już od połowy spodziewałam się, że sprawca wyłoni się „jak Filip z konopi”. Mikołaj jak na wiejskiego policjanta przystało gubił tropy. Jego rodzina się żywo i gromadnie angażowała w działania śledcze, które urozmaicali miejscowi policyjni śledczy. Chociaż śledczy to chyba za poważne i mocne słowo w tym kontekście. Wiejska brać nabrała dość szybko wody w przysłowiowe usta, tylko to zmartwychwstanie na końcu, jakby tak od niechcenia. Niczego się więc przy końcu nie dowiedziałam…. 

Ta książka to….

Coś na kształt stugębnej plotki, tylko bardziej w kierunku wielopaszczękiej mordy?” -„Białe święta, zimny trup” Iwona Banach.

🙂

Moja ocena  6/10.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dragon. 

Recenzja przedpremierowa: „Zabawa z ogniem” Kerry Wilkinson

ZABAWA Z OGNIEM

  • Autor: KERRY WILKINSON
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Cykl: DETEKTYW JESSICA DANIEL (tom 5)
  • Liczba stron: 272
  • Data premiery: 23.02.2022r.

To już za chwilę😊. Już za parę dni wydrukowane na czystych kartkach papieru perypetie Detektyw Jessici Daniel mogą zawitać na Wasze półki. 23 luty to za moment. I to właśnie w tym dniu @Wydawnictwo Dragon przygotowało premierę piątego tomu z Detektyw Daniel pt. „Zabawa z ogniem”. Nie wiem jak to się stało, że ja tej serii jeszcze nie czytam. Uwielbiam przecież serie kryminalne, tym bardziej, że główną śledczą jest kobieta. A więc to taki cykl do którego czuję niekwestionowaną miętę😉. Mówi się, że lepiej „późno niż wcale”. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Lepiej teraz zanurzyć się w historie opisywane przez Kerry Wilkinson, niż wcale tego nie zrobić. Zapraszam Was na recenzję przedpremierową „Zabawy z ogniem”. Pobawicie się z ogniem?

To od nas zależy, co zrobimy ze swoją drugą szansą…” – „Zabawa z ogniem” Kerry Wilkinson.

„Siedem lat temu Martin Chadwick podpalił pub w Manchesterze, nie wiedząc, że śpi tam nastolatek. Chłopak zginął w płomieniach. Martina skazano na karę więzienia, jednak niedługo ma zostać zwolniony. Gdy ojciec ofiary zapowiada gazetom, że będzie szukał zemsty, detektyw Jessica Daniel musi mieć oko na Chadwicka i jego syna Ryana – gniewnego osiemnastolatka” – z opisu Wydawcy. Równocześnie prywatny detektyw trzydziestoczteroletni dostaje zlecenie od aroganckiego, bogatego mężczyzny mające na celu dowiedzenie się, kto był ojcem dziecka jego osiemnastoletniej córki Sienny. W trakcie czynności detektywistycznych Andrew odkrywa ciało Sienny ze świeżymi śladami cięcia na nadgarstkach. Detektyw sierżant Jessica Daniel musi rozwikłać równolegle kilka spraw. Sprawy pożaru, w którym ucierpiał zwolniony z więzienia Chadwick oraz śmierć dziewczyny, z którą łączyły bliskie relacje z synem Chadwicka Ryanem. Z początku te dwie sprawy się łączą. Z początku… bo potem tylko kolejne domy stają w płomieniach.

Ależ dobry ten kryminał!!!

Powieść składa się z 35 rozdziałów pisanych z perspektywy trzeciosobowego narratora. Narrator wszystko wie, a czytelnik podąża jego głosem. Książkę czyta się bardzo szybko. Kerry Wilkinson lubi jak dużo się dzieje, jak jedne wydarzenia gonią drugie. Tak jak ja, dokładnie tak jak ja. Nie sposób się nudzić w trakcie czytania tej książki. Sama główna bohaterka urzekła mnie swoją osobowością. Nie można nie lubić Jessici Daniel. To ambitna, atrakcyjna policjantka, która jest zmotywowana do samego końca i to bez względu na koszty, które musi ponieść. Do tego jest dowcipna i ma cięty język, co dodaje jej osobie charakteru. Mniej zastanawia się, a bardziej działa. Bardzo dobrze wypadła w relacji ze swoimi kolegami z pracy oraz prywatnym detektywem, którego poznała przy okazji śledztwa w sprawie śmierci Sienny. Autor (choć postać kobiecą wykreował jak Autorka) urzekł mnie dodatkowo stanowiskiem Daniel do mediów. Jej relacja z Garrym jest godna pozazdroszczenia. Oparta na szczerości i wzajemnym szacunku, mimo różnych celów oraz zadań.

Kerry Wilkinson to autor kryminałów dla mnie idealny. Jakby anglojęzyczna kobieca wersja Marty Matyszczak (autorki serii Kryminał pod psem oraz Kryminał z pazurem)- to może to porównanie spowodowało, że Autora odbierałam w trakcie całego czytania, a nawet tej recenzji jako autorkę. Oboje potrafią skonstruować ciekawą fabułę kryminalną, do tego bawić nas gagami sytuacyjnymi (jak na przykład stary, zepsuty fotel w biurze Andrew😊) oraz humorem. Ten dystans w kryminałach również się sprawdza. Przecież nie każdy kryminał musi powodować, że nie śpimy przez trzy kolejne noce😉.

Jeśli preferujecie kryminały, w których kobiety „grają pierwsze skrzypce”, a akcja dzieje się bardzo szybko to „Zabawa z ogniem” na pewno Was zadowoli. Znajdziecie w niej wszystko, co dobra książka powinna sobą reprezentować. Nietuzinkową fabułę, wielowątkowość, wyrazistych bohaterów oraz adekwatną dawkę humoru umilającego czytanie. Miłej lektury!!!

Moja ocena: 8/10.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.