„Błaganie o śmierć” Marek Krajewski

BŁAGANIE O ŚMIERĆ

  • Autor: MAREK KRAJEWSKI
  • Wydawnictwo:ZNAK
  • Seria: EBERHARD MOCK (tom 12)
  • Liczba stron: 391
  • Data premiery: 12.10.2022r.

Minął prawie rok od wydania jedenastej części cyklu z asystentem kryminalnym Eberhardem Mockiem. Premiera poprzedniego tomu „Diabeł stróż” miała miejsce 18 października 2021 roku (recenzja na klik). W trakcie Targów Książki w Katowicach w dniu 5 listopada w rozmowie z Adamem Szają (smakksiazki.pl) @krajewskimarek bardzo, jak zwykle zresztą 😊, elokwentnie odmawiał Prowadzącemu deklaracji, że dwunasty egzemplarz serii, mimo deklaracji na tylnej obwolucie publikacji, nie będzie tym ostatnim😉. W trakcie spotkania dowiedziałam się również o spostrzeżeniach Autora na temat serialu „Erynie” i roli, którą Twórca Mocka w niej odegrał oraz o wierności  względem Wydawcy @wydawnictwoznakpl, a także o osobistym spostrzeżeniu związanym z nietypową, jak na Krajewskiego, książką „Demonomachia” (recenzja na klik). Niestety egzemplarz dotarł do mnie po wspomnianych Targach, więc nie mogłam odnieść się do niego i podpytać na spotkaniu Pana Marka o pomysły na elementy fabuły. Musicie wiedzieć bowiem, że książka  „Błaganie o śmierć” debiutująca 12 października br. obfituje w wyjątkowe przejawy fantazji Autora, które – mam wrażenie – w przypadku Mocka są nadal niewyczerpane.

– Jestem gniewem i zgorszeniem – powtarzał cicho.
 – A ty staniesz się częścią natury, bo każdy nawóz jest jej cząstką…” – „Błaganie o śmierć” Marek Krajewski.

To usłyszała Herta Rossenbach pracująca w najstarszym zawodzie świata, chwilę przed utratą przytomności w swojej piwnicznej komórce. Jej pracodawczyni Panna Therese Berger oprócz nieobecnej Herty stwierdziła również porwanie jej maleńkiej, niespełna rocznej córeczki Bettiny. Pamiętając zamiłowanie Eberharda Mocka do jej pracownicy panna Berger niezwłocznie udała się do niego po pomoc. Zawiłości kryminalnego wrocławskiego świata przywiodły Mocka również do sprawy śmierci Georga Mittaga zabitego w trakcie bokserskiego pojedynku przez śmiertelne uderzenie pięścią Arnolda Behringera. Co porwanie matki i córki Rossenbach ma wspólnego ze śmiercią boksera spowodowaną przez jednego z zawodników Wrocławskiego Związku Bokserskiego Kępa Strzelecka? Tego musi dowiedzieć się Mock, o którym plotkuje się, że zaginiona kobieta „(…) była kiedyś jebadłem gliniarza, a ów gliniarz jest ojcem jej bękarta.”

Marek Krajewski jest wierny postaci Eberharda Mocka, zgodnie z zasadą, którą znalazłam w książce;

Pańska reputacja kroczy przed panem, Mock. Tak jak pycha przed upadkiem.”  -„Błaganie o śmierć” Marek Krajewski.

Mock jest nadal kulejącym asystentem kryminalnym obyczajówki. Mając trzydzieści sześć lat mieszka z ojcem, Willibaldem Mocku, z którym ma dość zawiłe relacje. Wspomniany wątek rodzinny dotyczący również brata udowadnia, że Mock skądś jednak pochodzi, że w jakiejś rodzinie jednak wyrósł. Wszystkich zna i z wszystkimi ma pewne koligacje. Z wrocławskimi szanowanymi obywatelami wchodzi w relacje zbudowane na strachu, szantażu i wiedzy, którą Mock zdobywa różnymi sposobami. To inne czasy, niż opisywane we współczesnych procedurach kryminalnych. I to jest wyższość kryminałów retro nad współczesnymi. W tym gatunku nie ma limitów. Kiedyś po prostu było inaczej, a i winę było udowodnić raz trudno, raz zbyt łatwo, w zależności od motywacji śledczych. Główny bohater ma dwie namiętności. Jedna z nich często uniemożliwia mu ranne wstawanie, druga za to kiedyś przywiodła go do doktora Epsteina mającego renomę wśród klientów pewnego sortu. By dowiedzieć się jakie to namiętności sięgnijcie po nie tylko najnowszy tom, ale całą serię o Ebim Mocku.

Wracając jednak do „Błagania o śmierć” ponownie zachwycił mnie wysoki poziom literackiej narracji, w której wybrzmiewa klasyczne, wyższe wykształcenie Autora oraz jego rzadka, bądź co bądź, umiejętność konstruowania przepięknych wypowiedzi. Każde słowo przemyślane. Każdy przecinek i inny znak interpunkcyjny postawiony z rozwagą. Każde zdanie wkomponowane idealnie w całą narrację. Dość, że Autor lubi ład i porządek w swym wizerunku, to jeszcze w konstrukcji książki. Zamiłowanie Pana Marka Krajewskiego do dyscypliny czytelnik odnajdzie już w spisie treści. Jest i prolog, i epilog. A cały trzon powieści stanowi czternaście zatytułowanych rozdziałów.

W trakcie czytania wręcz pławiłam się w słowach, które dawno wyszły z użycia. Niektóre z nich zaznaczyłam sobie na marginesie: oberlufty, miazmaty, huncwot, pijanica, pugilares, fiakier. Spodobały mi się w wielu miejscach porównania i epitety, o które trudno w tym gatunku u innych pisarzy, takie jak; złotousty sługa Temidy, literalna treść, amfiteatralne pulpity, hamletyzujący doktor. Z takich zwrotów i słów na które zwróciłam uwagę mogłabym i sama stworzyć małą publikację. Tyle urozmaicających sformułowań zafundował nam Marek Krajewski w najnowszym Mocku. Majstersztykiem było oznaczanie czasu typu „Szły trzy kwadranse na szóstą po południu…”, które stosowane jest jeszcze w języku czeskim. A propos wiecie która to godzina?

Sama intryga kryminalna pełna jest gangsterskiego smrodu, dwudziestolecia międzywojennego, brudnych ulic, mokrych kamienic i ciemnych, wrocławskich zaułków. Postaci zobrazowane na miarę czasów, w których osadzona jest akcja. Rzezimieszki, drobni złodziejaszkowie, draby na wynajem i mordercy bez skrupułów. Wątek „jebców” różnej maści i kwestii prezerwatyw sprzed ponad stu lat dodaje powieści dodatkowego smaczku. A do tego wspaniały Wrocław, którego już dawno nie ma. Nazwy ulic, placów, wiernie wyjaśnione w przypisach….. Tak jakby odbyć podróż w przeszłość. W nostalgiczną przeszłość Breslau.

Posłowie przeczytałam z takim samym zainteresowaniem jak samą kryminalną intrygę. Jak zwykle znalazłam w nim ogromny szacunek do współpracowników, uwypukloną rolę eksploratora i ciekawy zwrot w stronę samego Mocka😉. Pan Marek Krajewski to autor wielkiego kalibru. O czym świadczy sposób, w jaki zwraca się do czytelnika, nawet w tak trudnej dla Autora kwestii jak zgłaszanie znalezionych w publikacji nieścisłości. Zachęca do słania listów przez „uważnych Czytelników”  bezpośrednio Autorowi. Ja też spostrzegłam jedną maleńką literówkę, której zgłoszenie, ze względu na wspaniałą literacką narrację całej publikacji sobie odpuściłam. Mam nadzieję, że Pan Marek mi to wybaczy i nadal będzie dla mnie pisać😊.

Zdecydowanie „Błaganie o śmierć” odebrałam lepiej, niż poprzednią część o Mocku. Wątek kryminalny okazał się dla mnie bardziej spójny, choć tak samo interesujący jak w poprzednich częściach i innych książkach Autora. Tylko żal. Żal samego Mocka mówiącego o sobie:

Nie chcę już dłużej znać siebie samego. Najchętniej bym się pożegnał sam ze sobą.”  -„Błaganie o śmierć” Marek Krajewski.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

„Diabeł stróż” Marek Krajewski

DIABEŁ STRÓŻ

  • Autor: MAREK KRAJEWSKI
  • Wydawnictwo:ZNAK
  • Seria: EBERHARD MOCK (tom 11)
  • Liczba stron:440
  • Data premiery: 18.10.2021r.

Autora @krajewskimarek trzeba lubić czytać. Ja przygodę z nim zaczęłam od „Miasta szpiegów”, który mnie zachwycił na tyle, że oceniłam go 9/10😊. Należało się!!! Wolne Miasto Gdańsk opisane w 10 tomie serii o  Edwardzie  „Łyssym” Popielskim to prawdziwe mistrzostwo. Autor ma swój specyficzny styl przenoszący czytelnika w oddalone, zamierzchłe lata. Wszystko się zgadza. Sylwetki bohaterów, język, scenografia, szczegóły ubioru i tajniki ówczesnych metod śledczych. Do tego wspaniały literacki język, jak na filologa klasycznego przystało😉. Tym chętniej sięgnęłam po najnowszy tom serii o Eberhardzie Mocku pt. „Diabeł stróż”, wydany nakładem @wydawnictwoznakpl. Książka trafiła do mnie z lekkim opóźnieniem. I mimo, że premierę miała 18 października br., ja przeczytałam ją dopiero teraz.

Duszny, niemiecki Wrocław. Świat nielegalnych kasyn, prostytutek, morderców i śledczych, którzy stosują niestandardowe metody. Wrocławiem żądzą wszystkie te światy. Do tego magistrat, w którego skład wchodzą ludzie przekupni, trzymający władzę w wielu szeregach. W tej atmosferze lat trzydziestych ubiegłego wieku  radca kryminalny Eberhar Mock próbuje rozwikłać zagadkę śmierci urzędnika pocztowego Seppa Frömela i jego kochanki. Kochanki, którą Mock gościł w prezydium kilka dni wcześniej, a której nieznany sprawca poderżnął gardło w chwili, gdy jej niepełnosprawny syn Rolf uciekał przez okno. Śledztwo prowadzi Mocka w znane mu zaułki, gdzie panuje chaos, chciwość, dążenie do realizacji własnych, często niewybrednych potrzeb. W tym świecie nie każdy czuje się jak u siebie. Nie każdy. Ale Mock każdym nie jest.

Uwielbiam kryminały noir. Ciemne strony miasta zawsze mnie pociągały. Dodatkowo jestem fanką powieści w stylu retro. Mimo, że funkcjonowanie Abwehry, niemieckiego wywiadu dla mnie zawsze było zagadką, Krajewski dzięki stworzonej przez siebie postaci Mocka i wiernemu odwzorowaniu ówczesnego klimatu, przyciąga mnie do tej tematyki. Czytając perypetie Mocka widzę oczami wyobraźni jego rzeczywistość. Podążam wraz z nim ciemnymi zaułkami. Sam bohater trudno się nudzi. Mock jest wyjątkowy. Z jednej strony szarmancki, kulturalny, potrafiący właściwie traktować kobiety, swego czasu wyjątkowo aktywny donżuan. Z drugiej mściciel, stosujący niestandardowe metody śledcze, niepotrafiący się powstrzymać przed karami cielesnymi, czy nawet morderstwem dla słuszności sprawy. Taki bohater i antybohater w jednym. Uwielbiam skomplikowane postaci, gdzie nie wiadomo, czy tkwi w nich dobro, czy zło. Jak sam upominał go jego szef: „I niech się pan uspokoi po tych brawurowych akcjach. Dość huzarskich sztuczek. Ma pan swoje lata, już nie jest pan niesfornym młodzieńcem, któremu wszystko uchodzi na sucho, bo ma dobre wyniki. Szczęście nie będzie panu wiecznie sprzyjać, a w prezydium policji pracują nie tylko pańscy przyjaciele”.

Klimat opisany przez Krajewskiego jest unikatowy. Czytając moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Wątki poboczne splotły się w intersującą i barwną całość. Kobiety, jak zwykle u Krajewskiego pełne sprzeczności. Mężczyźni brutalni. Bardzo podobał mi się wątek z metodą Rolfa. Fantazja Autora nie zna granic. Nawet postać z pozoru nieciekawa może okazać się znacząca na tyle, by stać się przyczyną wielu zbrodni. Nie tylko zbrodni, również sentymentu Mocka. Aż dziw, że potrafi być sentymentalny. Styl Krajewskiego nie do podrobienia. Bardzo inteligentne fabuły, kwiecisty język, nieoczywiści bohaterowie. To jakby podróż w inny świat, nieznany świat, który odkrywa przed czytelnikiem swoje podwoje. Uwielbiam książki, które smakują jak wytrawny posiłek. Podoba mi się Mock w jego kolejnej odsłonie i czekam na kolejną. Polecam!!!

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.