„Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki

POCHWAŁA CIENIA

  • Autor: JUN’ICHIRŌ TANIZAKI
  • Wydawnictwo: KARAKTER
  • Seria: SERIA JAPOŃSKA
  • Liczba stron: 80
  • Data premiery w tym wydaniu: 5.10.2016
  • Rok premiery światowej: 1933

Po książce wydanej po raz pierwszy w 1906 roku pt. „Księga herbaty” przyszła kolej na zbiór esejów debiutujący w 1933 roku😁. Jego autorem jest Jun’ichirō Tanizaki nazwany przez tłumacza w części „Śladami pędzla. Wstęp tłumacza”olbrzym nowożytnej japońskiej literatury. Niezwykle szanowany w swoim kraju…”. Obie książki wydane zostały przez Wydawnictwa Karakter

Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki to zbiór króciutkich miniaturek literackich. Tanizaki rozprawia się w nich z tradycyjną japońską architekturą, zachodnimi nowinkami technicznymi, wszechobecnym światłem dostarczanym w wyniku energii elektrycznej, rytuałem picia herbaty czy oczekiwaniami starszych względem młodszych. W zatytułowanych esejach autor wielokrotnie wraca do cienia i światła przez tradycyjny papier zatrzymujący promienie, które był stałym wyposażeniem każdego domu bez względu na jego status finansowy. Jedne eseje są bardziej lub mniej ciekawe. Niektóre motywy się powielają. Bez wątpienia jednak książeczka ta stanowi ogromną wartość edukacyjną w aspekcie Japonii, której już nie ma. 

Ciekawie jest przeczytać eseje pisane przez kogoś, kto żył w latach 1886 – 1965. Tym bardziej, że książka ta po raz pierwszy została wydane prawie sto lat temu. Dzięki zapoznaniu się z nią mogłam doświadczyć nad czym dumał jej sławny japoński powieściopisarz, eseista, scenarzysta filmów niemych, a później dźwiękowych. Tanizaki wielokrotnie w „Pochwale cienia” nawiązuje do tego, co sam przeżył, czego doświadczył, co pamięta z przeszłości. Jakby chciał udowodnić współczesnemu czytelnikowi, że faktycznie był świadkiem wielu przemian w sferze gospodarczo – społecznej, z którymi swego czasu musieli się mierzyć ówcześni Japończycy. Wspominając makijaż czy tradycyjny strój kobiecy wspomina własną matkę i własne ciotki. 

(…) w teatrze Bunraku lalki wyobrażające postaci kobiet mają jedynie głowy i dłonie. Tułów, nogi i stopy ukryte są po długimi połami kimona…(…) Według mnie jest to obraz bardzo bliski rzeczywistości, ponieważ przed laty kobieta rzeczywiście „istniała” od kołnierza w górę i od brzegów rękawów w dół…” – Uroda kobieca” [w:] „Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki.

(…) Trudno wyobrazić sobie biel doskonalszą od twarzy uśmiechniętej dziewczyny, której zęby połyskują jak czarna laka w chyboczącym cieniu lampy, za każdym razem, gdy prześwitują spomiędzy zielonych warg, mieniących się tęczowym światłem jak błędne ogniki.” – Świat cienia” [w:] „Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki.

Rozprawiając się ze współczesnym sobie światem, szybkimi zmianami technologicznymi, urbanistycznymi czy architektonicznymi stawia siebie w roli obserwatora, który dochodzi do różnych wniosków niekoniecznie przychylnych dla zmieniającego się świata. 

„(…) Wygląda na to, że w miarę jak się starzejemy, jesteśmy coraz bardzie skłonni wierzyć, że wszystko bez wyjątku było lepsze kiedyś niż teraz. Sto lat temu starsi ludzie tęsknili za czasami sprzed dwustu lat, ci, co żyli dwieście lat temu – za czasami sprzed trzystu. Nigdy więc nie było tak, byśmy byli zadowoleni z czasów, w których żyjemy.” –Zrzędzenia starego człowieka” [w:] „Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki.

Wspominając najdoskonalsze japońskie wychodki, które zostały stworzone wprost „z myślą o zapewnieniu duchowego odprężenia” zabiera czytelnika do swego domostwa, które budował, w którym mieszkał. 

(…) Jest zawsze oddalony od głównego budynku, z którym łączy go przykryty oddzielnym zadaszeniem pieszy ciąg. Stoi zwykle w zadrzewionym kącie ogrodu, dokąd dolatuje świeży zapach liści i mchu.” – Świątynie Kioto i Nary. Hymn na cześć japońskiego wychodka” [w:] „Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki.

W wielu miejscach Tanizaki idzie dalej twierdząc, że gdyby pewne wynalazki stworzone zostały przez Japończyków zostałyby wynalezione w doskonalszy sposób. Dotyczy to pióra wiecznego, papieru, a nawet armatury łazienkowej i nie tylko. 

(…) gdyby nowoczesna medycyna rozwinęła się w Japonii, stworzylibyśmy najpewniej taki sprzęt i aparaturę do leczenia chorych, które lepiej komponowałyby się z japońskim wnętrzem. Oto kolejny przykład tego, jak bardzo tracimy na skutek czerpania wzorów od innych.” – Papier, patyna, nefryt” [w:] „Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki.

„A gdybyśmy to my wynaleźli gramofon i radio, nieporównanie wierniej odtwarzałyby one nasze głosy i naszą muzykę, wydobywając ich specyficzne niuanse. W istocie nasza rodzima muzyka polega głównie na powściąganiu, kardynalną rolę odgrywa tam nastrój, toteż nagrywanie jej lub puszczanie z megafonów odbiera jej niemal cały urok. Rozmowę wolimy prowadzić zniżonym głosem, posługujemy się niedomówieniem, nade wszystko cenimy pauzę, ciszę, czyli ma.” – Rojenia pisarza” [w:] „Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki.

Niesamowicie wartościowa książka w aspekcie społecznym. Chwilami Jun’ichirō Tanizaki zanudzał mnie tym ciągłym wracaniem do tego co chińskie i japońskie, do tego co stare, a nie nowe, do tego co matowe, a nie błyszczące. Momentami już miałam dość udowadniania, że Japończycy lepiej wynaleźliby światło i klosze, które właściwiej dla nich, a i pewnie dla całego świata, przewodziłyby promienie. Takie dysputy okazały się jednak bardzo odświeżające i wartościowe edukacyjne. To jakby prowadzić rozmowę z bardzo inteligentnym człowiekiem, który ma odmienne od naszego zdanie. W sumie chętnie zagłębiałam się w architekturę dachu, bardziej rozłożystego, chroniącego przed słońcem jako przeciwwaga do zachodnich dachów. Sama zastanawiałam się, który teatr był bardziej estetyczny czy lepiej na scenie pozwalał odgrywać role kobiece. Wiele takich smaczków przeczytacie w tej książce. Nawet jest i o Einsteinie, któremu Jun’ichirō Tanizaki w pewnym momencie jako prześwietny rozmówca towarzyszył w podróży po Japonii. 

„Pochwała cienia” Jun’ichirō Tanizaki jest jakby taką walką nowym ze starym. Tylko nowe to tak naprawdę dla współczesnego czytelnika już jest stare😏. Trochę taką więc walką z cieniem, z Japonią której już nie ma, która odeszła. A o której bardzo mądrze jest czasem poczytać. 

Moja ocena: 7/10

Książkę wydało Wydawnictwo Karakter, a ja z tą publikacją zaznajomiłam się dzięki Legimi.

„Księga herbaty” Kakuzo Okakura

KSIĘGA HERBATY

  • Autor: KAKUZO OKAKURA
  • Wydawnictwo: KARAKTER
  • Seria: SERIA JAPOŃSKA
  • Liczba stron: 96
  • Data premiery w tym wydaniu: 17.04.2017
  • Data 1. wyd. pol.: 1.12.2005
  • Rok 1. wyd. pol.: 1987
  • Rok premiery światowej: 1906

Na oficjalnej stronie Wydawnictwa Karakter  przeczytałam następujący tekst autopromocyjny w zakładce „O nas”: „Istniejemy od 2008 roku. Dzielimy się z czytelnikami tym, co nas interesuje i co uważamy za ważne. Chcemy zrywać z kulturowymi stereotypami i uprzedzeniami, wprowadzać w obieg polskiej kultury nowe tematy, inne wrażliwości i świeżą estetykę. Publikujemy literaturę piękną i literaturę faktu z całego świata. Wydajemy ambitną eseistykę oraz książki poświęcone projektowaniu, architekturze i sztuce. Czerpiemy z tradycji i doświadczeń europejskiej sztuki książki; nazwa zobowiązuje — słowo „karakter” w szesnastowiecznej polszczyźnie oznaczało krój pisma.” Faktycznie wchodząc na publikowane serie widać, że Wydawnictwu nie wystarczają popularne książki czy gatunki. Wchodzą głębiej publikując dawne książki, o których już wielu zapomniało. Jedną z takich książek jest bez wątpienia wydana w ramach Serii japońskiej Księga herbaty” autorstwa Kakuzo Okakura, która po raz pierwszy wydana została w 1906 roku. O Autorze przeczytałam, że „Kakuzo Okakura to absolwent Uniwersytetu Tokijskiego, założył Tokijską Szkołę Sztuk Pięknych oraz Japoński Instytut Sztuk Pięknych, był kuratorem w Bostońskim Muzeum Sztuk Pięknych. Pisał książki, wygłaszał wykłady, publikował w czasopismach amerykańskich i azjatyckich. Całe życie walczył o zachowanie i odrodzenie japońskiej tradycji artystycznej. “Księga herbaty” została napisana w 1906 r. z myślą o amerykańskich czytelnikach, obecnie należy do klasyki eseju. Herbata stała się pretekstem do snucia rozważań na temat wschodniego sposobu myślenia, filozofii, estetyki i sztuki oraz religii. Autor przedstawia swoje poglądy o światach Wschodu i Zachodu, które mogą na chwilę spotkać się przy filiżance herbaty.” Dowiedziałam się również, że był kuratorem wystawy w Muzeum Bostońskim, gdzie mieszkał, podczas gdy żona i dzieci zostały w rodzimej Japonii. Ciekawy człowiek, esteta, eseista, znawca sztuki. Mimo, że od światowej premiery minęło prawie sto dwadzieścia lat musiałam sięgnąć do jego najbardziej znanego utworu. 

(…) Herbateizm jest kultem piękna, które daje się odnaleźć w codziennej, szarej egzystencji. Wdraża nam poczucie czystości i harmonii, tajemnicę wzajemnej życzliwości i romantyzmu ładu społecznego…” – Księga herbaty” Kakuzo Okakura.

Na początku publikacji znajduje się wspaniałe wprowadzenie napisane przez Ur­szu­lę Mach-Bry­son, która wprowadza czytelnika w życiorys, twórczość i historię poznawania Zachodu przez Kakuzo Okakurę. Dzięki temu miałam możliwość poznać genezę powstania eseju o herbacie, z którego dowiedziałam się wielu ciekawostek. Sama książka składa się z siedmiu rozdziałów i licznych przepisów. W rozdziałach tych Okakura przedstawia historię herbaty oraz istniejące szkoły parzenia i podawania herbaty. 

(…) Europa poznała ten napój dopiero pod sam koniec epoki Ming…” – Księga herbaty” Kakuzo Okakura.

„Japonia, która kroczyła śladami chińskiej cywilizacji, poznała herbatę w jej wszystkich trzech wydaniach. Już w roku 729…. (…) W roku 801 mnich Saichõ przywiózł nasiona i zasadził je w Yeisan…” – Księga herbaty” Kakuzo Okakura.

Nawiązuje również do taoizmu i zenizmu twierdząc, że herbateizm jest z nim ściśle związany. Ponadto przedstawia, jak budowano tzw. pawilony herbaciane oraz dowodzi, że mistrzowie herbaty wpłynęli bezsprzecznie na rozwój sztuki japońskiej. W przedostatnim rozdziale zatytułowanym „Kwiaty” nawiązuje do wpływu sztuki układania kwiatów, która współgra ze sztuką parzenia herbaty i wywodzi się zresztą z tego samego piękna. Opisuje również najważniejszych mistrzów ceremonii parzenia i podawania herbaty. 

Zakres, który składa się kolejno na następujące rozdziały: „Filiżanka człowieczeństwa”, „Szkoły herbaty”, „Taoizm i zenizm”, „Pawilon herbaciany”, „Zrozumienie sztuki”, wspomniane „Kwiaty” i „Mistrzowie ceremonii herbacianej” jest bardzo akademicki. Kakuzo Okakura chciał światu zachodniemu przedstawić bardzo rzetelną historię o herbacie. Ze zdziwieniem odkryłam, że w jej rozpowszechnieniu ogromne znaczenie odegrały Chiny, a Zachód poznał ją dzięki podróżom Marco Polo. Okakura odnosi kult herbaty również do społecznych wydarzeń i występujących socjologicznych różnic. Wspomniał o najeźdźcach na Chiny czy Japonię, a także o tym, jakie wyobrażenie Japończycy mieli o Chińczykach oraz o ludach zachodnich. 

„Dzisiejszy Chińczyk jest eklektykiem i uprzejmie przyjmuje tradycje całego świata, igra z naturą, lecz nie zniża się do tego, by ją podbić czy też czcić. Jego herbata bywa cudowna, ale w jego czarce próżno by szukać romantyki ceremoniałów z epoki Tang i Sung”. – Księga herbaty” Kakuzo Okakura.

Duże znaczenie dla Okakury miało przedstawienie procesu parzenia i picia herbaty w aspekcie piękna. Autor „Księgi herbaty” wielokrotnie dowodził, że jest to kult piękny sam w sobie i każda czynność, która się wiąże z tym procesem, jest sama w sobie piękna. Dla czytelnika Zachodu może to być za wiele. Kompletnie nie zrozumiałam rozdziału „Taoizm i zenizm”, w którym Okakura przedstawił wierzenia buddyjskie z perspektywy piękna, mistycyzmu herbateizmu. Dla mnie było to za dużo. 

„(…) Picie herbaty stało się źródłem kultu czystości i wyrafinowania, czynnością uświęconą, w czasie której gospodarz i gość wspólnie tworzą z tego, co doczesne, najwyższe piękno.” – Księga herbaty” Kakuzo Okakura.

Podobnie w rozdziale „Zrozumienie sztuki”, w którym całkowicie nie zrozumiałam jaki bezpośredni związek Okakura widział w sztuce i w mistrzach parzenia oraz picia herbaty. Możliwe, że mistrzowie byli myślicielami, filozofami, więc mieli bardzo rozwinięty zmysł estetyczny i możliwe, że w ten sposób wpłynęli na rozwój sztuki. Z rozdziału tego jednak to nie wybrzmiało. Kakuzo Okakura skupił się na doktrynie, zresztą jak w wielu innych rozdziałach, którą próbował wtłoczyć czytelnikowi. Przekonać go do swoich racji bez konkretnego dowodu. 

„Wkład mistrzów ceremonii herbacianej do sztuki był wieloraki. (…) Doprawdy nie sposób znaleźć takiej dziedziny sztuki, w której mistrzowie herbaty nie pozostawiliby śladu swego geniuszu…”. – Księga herbaty” Kakuzo Okakura.

Księgę herbaty” Kakuzo Okakury odebrałam bardziej jako ciekawostkę niż publikację, do której chciałabym wrócić. To zbiór historii i teorii, która jest związana z rozpowszechnieniem praktyki picia herbaty, a także samego jej kultu, który dawno temu zakorzenił się w kulturze japońskiej. Trudno stwierdzić czy twierdzenia i prawdy dowodzone przez autora w tej publikacji mają jakikolwiek związek ze współczesnym piciem herbaty. Kultura japońska, którą wyjątkowo cenię jest specyficzna. Dużo w niej zamaszystych gestów, głębokich ukłonów i delikatności w obyciu. Herbata podawana w czarkach i parzona w małych imbryczkach nadal tkwi w kinie jako coś, co jest cechą charakterystyką Japończyków. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że jakiś fragment z „Księgi herbaty” nadal istnieje w wyobraźni współczesnego społeczeństwa. 

Moja ocena: 6/10

Książkę wydało Wydawnictwo Karakter, a z recenzją zapoznaliście się dzięki abonamentowi w księgarni Legimi

„Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” Małgorzata Czapczyńska

MOJE WYSPY. KOBIECOŚĆ W STYLU VINTAGE, IRONICZNIE I NA SERIO

  • Autorka: MAŁGORZATA CZAPCZYŃSKA
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 13.10.2021r.

W dziwnych czasach żyjemy. Inflacja wzrasta, chodzimy zamaskowani, a autorzy postów, fanpage’ów mają nam tak samo dużo do zaoferowania, jak publicyści, literaci, filolodzy, czy filozofowie. Fanpage Małgorzaty Czapczyńskiej @Moje wyspy nie śledzę. Może powinnam? Przecież nie bez przyczyny obserwuje go 214 tysięcy obserwujących. Warto jest być w doborowym towarzystwie😊.

Książka „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” wydana nakładem Wydawnictwa PASCAL dotarła do mnie z opóźnieniem. Jej premiera przypadała na 13 października, a ja zachęcam Was do lektury mojej opinii na jej temat w ten grudniowy, mroźny poranek.

Dziewczyny, nie przejmujcie się. Pamiętajcie, że fajna kiecka i modny kapelusz są dużo ważniejsze od męża. Jest wiele miejsc, do których możesz iść bez męża. A niewiele do których możesz pójść bez kiecki i kapelusza” – „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” Małgorzata Czapczyńska.

I jeden z moich ulubionych:

– Myszko, a co byś zrobiła, gdybym cię rzucił dla innej kobiety? Żałowałabyś?

– No co ty? Obcej baby?” – „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” Małgorzata Czapczyńska.”

Takich cytatów zaznaczyłam mnóstwo. Gdybym chciała je wszystkie zawrzeć w tej recenzji przekroczyłabym chyba, i to sporo, znośną jej długość. Małgorzata Czapczyńska słynie z inteligentnej ironii i specyficznego dowcipu. Jej posty przywołują uśmiech na twarzy, a momentami zdumienie. Pokusiła się pokazać nam swoją „wyspę” w trochę inny sposób, całkowicie wyjątkowy. W swej książce funduje nam podróż w czasy przeszłe, sięgające nawet XIX wieku. Do tego urozmaica naszą podróż przepięknymi fotografiami w stylu vintage. Z perspektywy takich wielkich jak: Pola Negri, Marlene Dietrich, Irena Kwiatkowska, Ingrid Bergman, Kalina Jędrusik i wielu innych, uczy nas kobiecości, w różnym tego słowa znaczeniu. A o kobietach zawsze warto czytać. Nie tylko będąc kobietą.

Książka podzielona jest na pięć części. W części zatytułowanej „My, kobiety” zobrazowane zostały portrety wielu kobiet, które odegrały istotną rolę w życiu społecznym na wielu płaszczyznach. Dalej części „Związki”, „Miłość” i „Małżeństwo” dotykają relacji z różnego punktu widzenia.  W ostatniej części zatytułowanej „Szczęście” Autorka zmusza nas do zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę dla nas powinno być w życiu paliwem, jak moglibyśmy sobie upięknić otaczający nas świat. Do tego cytaty, które wprowadzają nas do każdego z rozważań. Cytaty stanowiące pewnego rodzaju preludium, zaproszenie do tego, co kryje się za kolejnymi literami otulającymi stronę.

To publikacja w stylu tych „INNE”, które nie da się jednoznacznie określić i wrzucić do któregoś z gatunków literackich. Trochę prześmiewczych anegdot, trochę biografii i napisanego z humorem poradnika. Do tego esejowy styl pisania, który powoduje, że książkę czyta się naprawdę szybko. Bez wątpienia to jedna z najlepszych pozycji dla kobiet. Idealna na zbliżające się Święta!!!

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.