„Wszystkie nasze kłamstwa” Jane Corry

WSZYSTKIE NASZE KŁAMSTWA

  • Autorka: JANE CORRY
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron:480
  • Data premiery: 12.10.2022r.
  • Data premiery światowej:  24.06.2021r.

Ta, która zawiniła” Jane Corry, z października ubiegłego roku, była pierwszą książką autorki, którą przeczytałam (recenzja na klik). Książkę doceniłam za ważne podjęte w niej kwestie, związane z zespołem stresu pourazowego oraz silnym rysem psychologicznym postaci. Liczyłam, że premiera z 12 października br. „Wszystkie nasze kłamstwa” od @WydawnictwoAlbatros powieli moją ocenę. Czy życzenie się spełniło? Mam nadzieję, że przeczytacie poniższą recenzję, by się tego dowiedzieć 😉.

Tom i Sarah wiodą wspólne życie. Dobrali się na zasadzie przeciwieństw. Ona, artystka w każdym calu pragnąca rodziny, usilnie życząca sobie dużej rodziny. On matematyk i ścisły umysł nie tylko z wykształcenia, lecz także z zamiłowania. Uwielbiający cyfry, liczenie, kalkulowanie. Jakimś cudem spotkali się w pewnym momencie życia. Ona i On. Państwo Wilkins stworzyli dom, w którym ich jedyne piętnastoletnie dziecko, syn Freddie wrócił pewnego dnia do domu oznajmiając: „Zabiłem kogoś…” Co zrobi matka  po takim wyznaniu jedynego dziecka? Co robi w tej sytuacji ojciec?

(…)Był dla mnie taki dobry. Taki czuły. Życzliwy. I oboje zrobiliśmy w przeszłości rzeczy, o których nie chcieliśmy rozmawiać. Tyle że ja nie powiedziałam mu nawet połowy prawdy.” -„Wszystkie nasze kłamstwa” Jane Corry.

To małżeństwo naprawdę mogło się udać. Teoretycznie i praktycznie. I te fragmenty książki związane z przeżywaniem związku Sarah i jej męża Toma, podobały mi się najbardziej. Autorka skomponowała powieść w dwóch częściach. Część pierwsza dotyczy relacji małżonków. To dzięki naprzemiennym rozdziałom pisanym w narracji pierwszoosobowej, raz z punktu widzenia Sarah, raz z perspektywy Toma, poznajemy ich motywacje. Czytelnik stara się zrozumieć, jak do tego doszło, że tak dwa przeciwległe bieguny w pewnej chwili się zetknęły powołując na świat kolejnego człowieka, który okazał się dla pary ogromnym wyzwaniem. Dzięki poprowadzonej w bardzo osobisty sposób narracji mogłam zanurzyć się w życie kobiety, której los nie oszczędzał. Jane Corry idealnie zobrazowała trudne dzieciństwo, relacje lub ich brak z rodzicami, pragnienie piękna, miłości i zrozumienia. W odniesieniu do Toma zaobserwowałam jego walkę w życiu o męskość, o to, by nie być słabym i odrzuconym, by nie wyglądać na pokonanego. Choć jego relacje z jedynym przyjacielem Hugo i jego żoną Olivią od początku dawały do myślenia😉. A w tym wszystkim kłamstwa, jak w tytule powieści, półprawdy, niedopowiedzenia i wzajemne manipulacje. Gra, jak na scenie, gdzie widownia ma widzieć głównych aktorów tylko w pewnym przebraniu, tylko za pewnymi maskami. Corry w pewien sposób bawi się kłamstwami, bawi się tym, co nieodkryte od początku. Zapędza czytelnika w tak zwany kozi róg, w którym odbiorca zastanawia się, co tym razem gruchnie. Tak….. część pierwsza jest zdecydowanie lepsza.

Druga część powieści to miałka relacja tego, co przeżywa matka i co robi, by chronić własnego syna. Nie było tu zaskoczenia. Fabuła podążała jedynym, utartym szlakiem.  Wszystkie moje podejrzenia, jak życie Freddiego i Sarah potoczy się dalej, okazały się trafne. Jakby autorka chciała, by książka miała swój happy end. A ja nie lubię, gdy w thrillerze rzekomo psychologicznym na siłę wtrąca się czytelnika w ramy szczęśliwego zakończenia. Totalnie nie wiem, jaki w efekcie był pomysł autorki na tę powieść, kiedy dwie części tak różnią się od siebie i w prowadzeniu narracji, i w fabule.

Lekka powieść, bez wielkiego WOW autorstwa pisarki, która znajduje się na liście bestsellerów New York Timesa😊. Książka napisana w iście amerykańskim stylu, w którym nawet bardzo głęboka głębia zostaje zamaskowana powierzchownym potraktowaniem. No i to szczęśliwe zakończenie. Jeśli lubicie w takiej fabule happy endy, sięgnijcie po „Wszystkie nasze kłamstwa” Jane Corry, które obnażają mechanizmy wpływające na nasze decyzje.

Miłej lektury!

Moja ocena: 6/10

Recenzja powstała dzięki  Wydawnictwu Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Ta, która zawiniła” Jane Corry

TA, KTÓRA ZAWINIŁA

  • Autorka: JANE CORRY
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron:480
  • Data premiery: 27.10.2021r.

Już połowa listopada, a ja jeszcze nie uporałam się z wszystkimi premierami października. Cóż zrobić, jesień nigdy nie była moją ulubioną porą roku😉. Przed pracą ciemno, po pracy ciemno, praktycznie środek nocy. No i jak tu czytać i dzielić się swoimi spostrzeżeniami jak księżyc świeci? Jedną z październikowych premier, którą nadrobiłam jest premiera z 27 października br. od @WydawnictwoAlbatros. To „Ta, która zawiniła” Jane Corry. Z autorką, mimo, że na swoim koncie ma już kilka poczytnych powieści spotkałam się po raz pierwszy i muszę napisać, że na pewno nie ostatni😊.

W jednej książce dwie historie. Pierwszą z nich jest historia Ellie. Żony wykładowcy uniwersyteckiego Rogera. Matki dwójki dzieci i szczęśliwej babci kilkuletniego Josha. Życie Ellie jest tylko z pozoru poukładane. Ellie boryka się z notorycznymi zdradami męża i trudną przeszłością. Wychowywana bez matki, dorastała w domu z macochą, której nie była potrzebna. Wycofany ojciec nie potrafił wynagrodzić jej nieszczęśliwego domu rodzinnego. Ellie z beztroskiej, radosnej dziewczynki zamieniła się w kobietę, której lęki o bliskich uniemożliwiają pomyślne życie. Wszystko nabiera nowego znaczenia, gdy traci z oczu Josha i dostrzega jego koszulkę w stawie sąsiadów. Druga historia to opowieść o Jo. Bezdomnej, żyjącej na ulicy. Jo maltretowanej przez ojca, wychowywanej w domach dziecka, fizycznie i psychicznie nękanej przez męża. Jo, która straciła dwóch synów i której historia kiedyś poruszyła serce Ellie. Jak losy tych dwóch kobiet mogły się spleść? Jak ich historie mogły stać się tak podobne?

Narracja. Tak to jest coś, co wyróżnia ten thriller psychologiczny. Narracja jest pierwszoosobowa. Dzięki osobistej perspektywie tak naprawdę poznajemy, z czym przez lata musiała mierzyć się i Jo, i Ellie. Dzięki temu zabiegowi książkę czyta się z pełnym zaangażowaniem, jak pamiętnik, napisany wspaniałym językiem, prawie faktograficznie. Zespół stresu pourazowego (PTSD). Temu zaburzeniu autorka poświęciła osobną część książki. W trakcie czytania wielokrotnie chyliłam głowę na znak szacunku do Jane Corry, która wykonała solidną pracę, by przygotować się do opisania tej jednostki chorobowej wywołanej traumatycznymi przeżyciami. Symptomy wspaniale wplotła w losy bohaterów, co rusz je obrazując w poszczególnych fragmentach książki. Zachowania, które z pozoru mogły wydawać się niezrozumiałe, nabrały nowego znaczenia, nabrały sensu. Konstrukcja. To kolejna zaleta tej publikacji. Książka składa się z sześćdziesięciu trzech rozdziałów. Każdy pisany z perspektywy Ellie lub Jo. Wspaniałe retrospekcje zabrały mnie do czasów przeszłych, które odcisnęły piętno na przyszłości głównych bohaterów. Niezwykle spodobały mi się wątki poboczne, jak wątek Steve’a, czy młodego Tima. Dodały książce dodatkowego atutu. Rys psychologiczny. Dzięki pogłębieniu literatury przedmiotu związanego z PTSD główne, ale nie tylko, postaci cechuje głęboki rys psychologiczny. Pozwoliło mi to lepiej zrozumieć ich motywację, zajrzeć w głąb ich duszy i serca, poznać myśli i emocje, a także usprawiedliwić je w mig. Co ważne, psychologiczny aspekt postaci jest spójny z jej całym obrazem. To dowód, że autorka ma talent do konstruowania złożonych bohaterów bardzo wnikliwie, spójnie i konsekwentnie. Uwielbiam, gdy wszystko w postaci spina się od początku do końca. Roger. W przypadku męża Ellie, zabrakło mi szerszego kontekstu tej postaci.  Rogera poznałam tylko pobieżnie, a on miał ogromne znaczenie dla Ellie. Dopiero w ostatniej części książki zaznajomiłam się z jego prawdziwym obliczem. Człowiek kameleon, jakim wiele wokół nas. Z pozoru troskliwi, w rzeczywistości sprawni manipulatorzy. Tylko jak ich rozpoznać? Jak ich zdemaskować?

W książkach, nie tylko thrillerach bardzo cenię, gdy – parafrazując autorkę – za powieścią kryje się nauka. Nauka w „Tej, która zawiniła” wyziera prawie z każdej strony. To nauka o szczęściu, którego nigdy nie osiągniemy, jeśli nie uporamy się z demonami przeszłości i nie przepracujemy traum, które nas gnębią. To nauka o miłości niespełnionej, która pod przykrywką dobrych chęci i zaangażowania pozwala spełniać nam własne, indywidualne potrzeby. To nauka o odrzuceniu, gdy nie spełniamy oczekiwań innych. To nauka o tym, jak ważna jest rodzina i wsparcie, które otrzymujemy w naszych domach. Gdy go nie ma jesteśmy w stanie sięgnąć dna. I wreszcie to nauka o poczuciu winy, tak często przerzucanej na nas, gdy tak naprawdę nic od nas nie zależało, na nic nie mieliśmy realnego, bezpośredniego wpływu. O winie, która nigdy nie pozwoli nam się wyzwolić, gdy wreszcie nie powiemy sobie DOŚĆ.

Zapraszam do lektury!!! Naprawdę warto przeczytać.

Moja ocena 7/10.

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.