„Płacz i płać! Potknąć się… w drodze po trupach” Olga Rudnicka

PŁACZ I PŁAĆ! POTKNĄĆ SIĘ… W DRODZE PO TRUPACH

  • Autorka:OLGA RUDNICKA
  • Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI I S-KA
  • Liczba stron: 312
  • Data premiery: 22.10.2024

Płacz i płać! Potknąć się… w drodze po trupach” Olga Rudnicka to książka, która wpisuje się w nurt lekkiej, choć nie pozbawionej ciętego humoru, literatury kryminalnej. Autorka, znana z charakterystycznego stylu łączącego czarny humor z kryminalną intrygą, w tej powieści daje czytelnikom przedsmak tego, co potrafi najlepiej – opowiada historię pełną absurdów, zaskakujących zwrotów akcji i nietypowych bohaterów. Dla fanów Rudnickiej i literatury kryminalnej z dużą dawką humoru jest to lektura, która zapewni sporo radości. Jeśli jeszcze nie czytaliście premiery z 22 października ubiegłego roku od Prószyński i S-ka to mam nadzieję, że niniejsza recenzja skłoni Was do zerknięcia przychylnym okiem w jej kierunku😊.

Fabuła ksiązki koncentruje się na perypetiach głównej bohaterki, Jagody, która w wyniku serii niefortunnych wydarzeń wplątuje się w kryminalną intrygę. Bohaterka, początkowo „zwykła” osoba, staje się nieświadomą uczestniczką dziwacznego śledztwa, pełnego nieoczekiwanych zwrotów akcji i absurdalnych sytuacji. Rudnicka zręcznie balansuje między kryminałem a komedią, tworząc historię, w której śmierć, tajemnice i… humor idą w parze.

Klimat książki jest pełen lekkości i ciemnego humoru, który nadaje książce charakterystyczny klimat. To powieść, która nie boi się łączyć ciężkich tematów z komediowym podejściem do fabuły, co w efekcie sprawia, że czytelnik raz po raz zmienia ton emocjonalny – od pełnych napięcia momentów, przez śmiech, po kolejne nieoczekiwane odkrycia. Autorka dobrze operuje dialogiem i wprowadza liczne postacie, które w sposób zabawny, nawet groteskowy, wplątują się w nowy wątek. Mimo że główna intryga jest wciągająca, to samo jej rozwiązanie w pewnym momencie staje się nieco przewidywalne, a finał pozostaje w klimacie charakterystycznym dla Rudnickiej – lekko zaskakującym, ale też nieco absurdalnym.

Styl Rudnickiej, choć czasami wydaje się chaotyczny, dobrze współgra z gatunkiem, który Autorka obrała. Narracja jest pełna żartów, sarkazmu i dialogów, które przyciągają uwagę i sprawiają, że książka płynie gładko. Tempo narracji jest dość szybkie, co pozwala na utrzymanie ciągłego napięcia i sprawia, że książkę czyta się łatwo i przyjemnie. Twórcyzni skutecznie bawi się konwencją kryminału, wplatając do niego elementy groteski i absurdalnych sytuacji. Niekiedy jednak zbyt duża ilość postaci, wątków i zwrotów akcji sprawia, że fabuła zaczyna tracić na przejrzystości, a same rozwiązania kryminalne wydaje się nieco naciągane. Niemniej jednak, mimo tych drobnych niedociągnięć, książka zapewnia solidną dawkę rozrywki. A w sumie o to chodzi, w pozycjach z gatunku komedii kryminalnej👍. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

„Dobra koleżanka” Freida McFadden

DOBRA KOLEŻANKA

  • Autorka: FREIDA McFADDEN
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 23.10.2024
  • Data premiery światowej: 23.08. 2023

Freida McFadden jest autorką rewelacyjnej serii o Millie Calloway, której takie pozycje jak: „Pomoc domowa”, Pomoc domowa. Sekret.” bardzo mi się podobały. Podobnie zresztą jak debiut Autorki będącej – co ciekawe – lekarką, specjalistką od urazów mózgu, pt. „Zamknięte drzwi”. Uwzględniając książkę zatytułowaną „Skazany”, premiera z 23 października ubiegłego roku😉 pt. „Dobra koleżanka” to piąta pozycja McFadden, z którą się zapoznałam. A jak to u Was jest z tymi dobrymi koleżankami? 

Główna bohaterka tego thrillera, Dawn Schiff to kobieta z pozoru zupełnie zwyczajna, mająca swoje problemy, outsiderka pracująca jako księgowa, punktualnie rozpoczynająca każdy dzień pracy. Kiedy pewnego dnia się nie pojawia przy swym biurku, jej współpracowniczka Natalie Farrel jest zaskoczona jej nieobecnością. Jej życie, do tej pory wydające się pełne rutyny, zaczyna nabierać nieoczekiwanych kolorów, gdy okazuje się, że Farrel odbiera niepokojący telefon zmieniający dotychczasowe życie obu koleżanek z pracy w niebezpieczną grę. Kiedy Natalie zaczyna odkrywać, że jej koleżanka z pracy nie jest tym, za kogo się do tej pory podawała, wszystko, co wydawało się znajome i bezpieczne, zaczyna się rozpadać.

McFadden pisząc „Dobrą koleżankę” wykiorzystała sprawdzony do tej pory schemat budowania postaci na wielkiej tajemnicy, na zasadzie „who is who?”, podobnie jak w serii o  Millie Calloway. Dzięki temu zbudowała atmosferę napięcia i niepewności, wprowadzając czytelnika w świat, w którym nic nie jest takim, jakim się do tej pory wydawało. Autorka skutecznie wykorzystuje motyw koleżeństwa, pokazując, jak łatwo może ona stać się narzędziem niebezpiecznej gry. Choć fabuła ma kilka momentów zaskoczenia, w końcu całość zmierza ku rozwiązaniu, które, choć spełnia oczekiwania, nie jest całkowicie nieprzewidywalne.

McFadden pisze w przystępny, sposób a jej styl jest płynny, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Akcja rozwija się dynamicznie, choć momentami wydaje się, że pewne wątki są ciągnięte nieco na siłę. Główna intryga, mimo że ciekawa, jest czasem przesycona zbyt dużą ilością zwrotów akcji, co może wprowadzać wrażenie chaosu. Autorka należycie manipuluje oczekiwaniami czytelnika, wplatając w fabułę liczne twisty, które mają na celu zadziwienie odbiorcy. Mimo że wiele z tych zwrotów akcji jest skutecznie skonstruowanych, to niektóre rozwiązania mogą wydawać się nieco wymuszone, co może sprawiać, że całość wydaje się nieco sztuczna.

Dobra koleżanka” Freidy McFadden to thriller psychologiczny, który z pewnością dostarczy Wam kilku emocjonujących chwil. Książka ma dobrze wykreowaną atmosferę napięcia i ciekawe zwroty akcji, które skutecznie wciągają w fabułę. Czego chcieć więcej w tym gatunku? 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z WYDAWNICTWEM CZWARTA STRONA.

„Obrona” Steve Cavanagh

OBRONA

  • Autor:STEVE CAVANAGH
  • Seria: EDDIE FLYNN (TOM 1)
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 23.10.2024 
  • Data premiery światowej:  3.05.2016

„Obrona” autorstwa Steve’a Cavanagh’a od Wydawnictwo Albatros to wznowienie pierwszego tomu serii z prawnikiem Eddiem Flynnem. Jest to też piąta książka Autora, której recenzję przeczytacie na moim blogu (poprzednie to: „Adwokat diabła” „Trzynaście” „Pół na pół” – czwarty , piąty i szósty tom cyklu o Flynnie oraz „Wkręceni”).

Akcja toczy się wokół Eddie’ego Flynna, który kiedyś był był zawodowym oszustem a teraz jest prawnikiem, który specjalizuje się w obronach kryminalnych. Tym razem zostaje zatrudniony do obrony mężczyzny oskarżonego o brutalne morderstwo – mężczyzna twierdzi, że jest niewinny, ale wkrótce okazuje się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, niż się początkowo wydaje. Tym bardziej, że Oleg Wołczek, boss mafii rosyjskiej w Nowym Jorku, porwał dziesięcioletnią córkę Eddiego zmuszając go do założenia pod ubranie uprzęży z detonatorem.  Eddie Flynn musi nie tylko zmierzyć się z niebezpiecznym przeciwnikiem, ale również odkryć, kto naprawdę stoi za zbrodnią, do której doszło.

Cavanagh buduje napięcie bardzo skutecznie, wplatając w fabułę liczne wątki dotyczące korupcji, nieuczciwych praktyk w sądownictwie oraz skomplikowanych gier, które toczą się za kulisami sprawy. To, co wyróżnia książkę, to nie tylko akcja, ale także ciekawe przedstawienie systemu prawnego – autor zgrabnie bawi się formułą prawniczego thrillera, dodając mu elementy psychologiczne i moralne dylematy.

Eddie Flynn to postać, która już od pierwszego spotkania wzbudza sympatię – to prawnik, który nie boi się trudnych spraw, a jego umiejętności są bezdyskusyjnie bardzo rozwinięte. Jego osobista historia, związana z przeszłością, nie jest wolna od dramatów, co czyni go postacią bardziej złożoną, do której czytelnikowi jest znacznie bliżej, niż do nieskalanego złymi decyzjami superbohatera. Cavanagh świetnie buduje jego postać, dodając jej nie tylko zacięcie zawodowe, ale także ludzki wymiar. Eddie to bohater, który nie zawsze działa zgodnie z przepisami, ale jego celem jest zawsze osiągnięcie sprawiedliwości. Inni bohaterowie są mniej wyraziści co może sprawiać wrażenie, że ich role są lekko zaniedbane. Choć ich działania mają wpływ na przebieg wydarzeń, to rzadko kiedy zostają głęboko w pamięci. W pewnym sensie to Eddie Flynn dominuje fabułę, a postacie poboczne są bardziej funkcjonalne niż rzeczywiście rozwinięte. Cavanagh pisze w sposób dynamiczny i przystępny, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Styl jest lekki, a autor z powodzeniem balansuje między dialogami, które dodają książce rytmu, a bardziej poważnymi, refleksyjnymi momentami, które pozwalają na chwilę zastanowienia. Książka trzyma w napięciu, choć chwilami pojawiają się pewne przestoje.

Reasumując „Obrona” Steve’a Cavanagha to trzymający w napięciu thriller prawniczy, który łączy dynamiczną akcję z błyskotliwą intrygą. Autor ponownie wciąga czytelnika w świat sądowych batalii, w których nic nie jest tak, jak się wydaje. Choć książka ma wiele mocnych punktów, jak szybko rozwijająca się akcja i zaskakujące zwroty fabularne, nie jest jednak wolna od pewnych schematów i przewidywalnych elementów, które mogą nieco umniejszyć jej wartość dla bardziej wymagających czytelników. Zdecydowanie jednak polecam ! 

Moja ocena 7/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Mosty na Wiśle” Irena Małysa

MOSTY NA WIŚLE

  • Autor: IRENA MAŁYSA
  • Wydawnictwo: MOVA
  • Liczba stron: 392
  • Data wznowienia: 13.11.2024

Powieść „Mosty na Wiśle” autorstwa Irena Małysa strona autorska debiutowała 13 listopada br. To kolejna udana pozycja Autorki, którą wydaje Wydawnictwo Mova. Opinie o jej serii z Baśką Zajdą znajdziecie na moim blogu: „W cieniu Babiej Góry”, „Więcej niż jedno życie”, „Daleko od Babiej Góry” oraz „Demony Babiej Góry”. 

Akcja tej książki toczy się w Krakowie w dwóch przestrzeniach czasowych. Pierwsza dotyczy roku 1929, gdy przyjaciółki Hania i Estera w obliczu wojny zaczynają zastanawiać się czy kiedykolwiek się jeszcze zobaczą. Rodzina Estery wyjeżdża do Palestyny, zaś Hania walczy o przetrwanie w okupowanym Krakowie. Druga dzieje w roku 1993, gdy nad odkrywane są zwłoki niemieckiego turysty z szalikiem Cracovii na szyi. Prowadzący śledztwo Walenty Cichocki zakłada, że śmierć ma związek z rozgrywkami sportowymi do momentu, gdy przy moście Powstańców Śląskich odnalezione zostaje ciało kolejnego Niemca. Wówczas potyczki między kibicami poszczególnych krakowskich drużyn sportowych nie są już takie oczywiste. 

Książka składa się z trzydziestu jeden ponumerowanych rozdziałów. Na początku każdego z nich Autorka oznacza miejsce i czas akcji z podaniem konkretnej daty i przykładowo nazwy ulicy. Kto lubi Kraków albo w nim bywał zachwyci się opowieścią. W wielu miejscach Małysa nawiązuje do jego urody, do jego unikalności. 

„– Jaki piękny jest teraz Kraków – odezwał się do niego Karol z charakterystyczną dla siebie egzaltacją. – Widziałeś, ile kwiatów na Plantach?” – „Mosty na Wiśle” Irena Małysa.

Antysemityzm, pogrom krakowskich Żydów Autorka wykorzystała w dwójnasób. Po pierwsze jako świetną kanwę dla późniejszych krakowskich morderstw. Po drugie jako warstwę historyczną o dość dużej wartości edukacyjnej. To kolejna polska autorka, która wykorzystuje historię w mądry sposób osadzając fikcyjną fabułę w niej, tym samym ucząc młodsze i nie tylko pokolenia. Dodatkowo akcja osadzona w końcówce lat czterdziestych ubiegłego wieku może być traktowana jako wycieczka do historycznego Krakowa, z jego kocimi łbami, ówczesnymi strojami, pantofelkami i spódnicami, a także całym tym blichtrem krakowskiego Kazimierza. Czytając miałam wrażenie jakbym się po tamtejszym Krakowie wręcz przechadzała. Choć nie ukrywam, że nie jestem tu obiektywna, gdyż Kraków tamtych czasów miał swój specyficzny urok. 

Choć bardzo podobała mi się kreacja bohaterów z lat wojennych, tak kompletnie nie zachwycił mnie temat osadzony w latach 90-tych. Sam śledczy zżerany przez traumę lat wcześniejszych nie przekonał mnie do siebie. Widząc jego braki, deficyty miałam odczucie, że jest bardziej swoją karykaturą niż bystrym policjantem. I choć pojawił się w książce gangsterski, krakowski świat to czegoś mi w tym wątku kryminalnym zabrakło. Może charyzmy Cichockiego? 

Bez wątpienia książkę warto przeczytać by samemu wyrobić sobie o niej opinię. Jak każda opinia odbiór książki jest kwestią gustu, a czasem po prostu czasu, w którym ją czytamy. Ja zdecydowanie zachęcam do prozy autorstwa Ireny Małysy bez względu na tytuł, który macie w ręce😊 😉. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję  WYDAWNICTWU MOVA.

„Pomyśl dwa razy” Harlan Coben

POMYŚL DWA RAZY

  • Autor: HARLAN COBEN
  • Cykl: MYRON BOLITAR (tom 12)
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 383
  • Data premiery: 9.10.2024
  • Data premiery światowej: 14.05.2024

Serię z Myronem Bolitar’em na pewno czytałam wiele lat temu. Oczywiście nie pamiętam już tych pierwszych tomów😏. Dzięki wydaniu z października br. nakładem Wydawnictwo Albatros 12 tomu serii pt. „Pomyśl dwa razy” mogłam sobie przypomnieć głównego bohatera tego cyklu.  Warto byście też zapoznali się z tą serią, gdyż serial z Myronem Bolitarem będzie dostępny na platformie Netflix! Więc jeśli lubicie czytać pierwowzory to niewiele już Wam czasu zostało😊. 

Oto jak odbiera się komuś życie. Stoisz przy jego łóżku i patrzysz, jak śpi. Ma mocny sen. Wiesz, że tak jest, bo obserwujesz go od półtora miesiąca. Nie ryzykujesz. Przygotowujesz się. To jest właśnie ten sekretny sos. Nie ma powodu do pośpiechu. Czekanie stanowi dużą część życia. (…) Ponieważ jesteś dobrze przygotowany, wiesz, że przed snem lubi wypić kieliszek koniaku. Nie co wieczór, ale prawie. Gdyby dzisiaj nie wypił, musiałbyś odłożyć to na kiedy indziej. Nie spiesz się. Nie ryzykuj….” – Pomyśl dwa razy” Harlan Coben. 

Opis Wydawcy: 

Trzy lata temu agent sportowy Myron Bolitar wygłosił mowę podczas ceremonii pogrzebowej swojego klienta, znanego trenera koszykówki Grega Downinga. Myron i Greg byli niegdyś zaciekłymi rywalami, a później nieoczekiwanie zostali partnerami biznesowymi. Dla Myrona ich relacja, jakakolwiek by była, należała już do przeszłości – aż do teraz, gdy dwóch agentów federalnych wchodzi do jego biura, domagając się informacji o miejscu pobytu Grega. Według agentów Greg wciąż żyje – ślady jego DNA znaleziono na miejscu podwójnego zabójstwa, co czyni go głównym podejrzanym.

I to przez DNA uznanego lata temu za zmarłego Grega Downinga znalezionego na miejscu zbrodni w domu Callisterów, gdzie odkryto ciało Cecelii Callister i jej syna, Myron Bolitar zaczyna angażować się w tę sprawę razem z Windsorem Hornem Lockwoodem III każącym na siebie mówić Win, którego wierni czytelnicy Cobena znają z książki „Mów mi Win”. 

Harlan Coben to niezwykle płodny i sypiący pomysłami jak z rękawa Autor. Jak widać jego zasoby się nie kurczą i co rusz wydaje nowe powieści. Powrót do bohatera Myrona Bolitara uważam za udany, tym bardziej, że Myron wspiera się swoim przyjacielem, Winem w rozwiązaniu zagadki, jakim cudem nieżyjący dawny kompan jest aktualnie głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo w domu Callisterów. 

Akcja  dzieje się bardzo wartko. Narracja jest zwięzła, szybka. Książka obfituje w dialogi, z licznymi przekomarzankami, co jest cechą charakterystyczną tego bohatera.  Duet Myron i Win idealnie sprawdza się w roli śledczych. Trochę zostali przedstawieni stereotypowo, jest dużo dedukcji i dużo zamieszania, coś jak Sherlock Holmes w wersji Benedicta Cumberbatcha. 

Nie będę Was zanudzać przydługim opisem. To naprawdę dobry thriller, z jeszcze lepszymi głównymi bohaterami, niebanalnymi, intersującymi, ciekawymi w swej kreacji. Gdzieniegdzie momenty z humorem urozmaicały czytanie. Idealna proza dla tych co nie lubią długich opisów, a szanują szybką akcję i kryminalne zagadki. I mimo, że rozwiązanie nie całkiem mnie zaskoczyło to książkę uważam za ciekawą. 

Moja ocena 7/10.

Recenzja powstała we współpracy z  Wydawnictwem Albatros.

„Nóż w sercu. Sprawa chirurga” Ałbena Grabowska

NÓŻ W SERCU. SPRAWA CHIRURGA

  • Autorka: AŁBENA GRABOWSKA
  • Wydawnictwo: ZWIERCIADŁO
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 27.11.2024

Jak wspomniałam w zapowiedzi, książki Ałbena Grabowska – pisarka rzuciły mi się w oko niejednokrotnie. Czytałam również o nich pozytywne opinie i również pod ich wpływem chciałam zapoznać się z twórczością autorkiA sięgała ona po różne gatunki. Najczęściej tworzy literaturę piękną, powieści historyczne, ale miała również przygody z fantastyką, powieścią dla młodzieży i kryminałem. Najbardziej znana chyba jest z serii „Stulecie Winnych”, która została zekranizowana. Z piórem Autorki ja osobiście dopiero zapoznałam się dzięki listopadowej premierze kryminału „Nóż w sercu. Sprawa chirurga„, którą otrzymałam od Wydawnictwo Zwierciadło

To chyba początek nowej kryminalnej serii. Wdzięczna para śledczych; policjant po przejściach Franciszek Stawicki i młoda, z potencjałem aspirant Maja Kwiatkowska chyba zasłużą na kontynuację😏. Tym bardziej, że o prowadzonych przez nich śledztwie w sprawie morderstwa pchniętego nożem dilera narkotyków czyta się przyjemnie. Sprawa nabiera szczególnego znaczenia ze względu na osobę podejrzanego. Jest nim znany chirurg. Sprawa łączy się także z jego córką, która jak się okazuje ma wiele głęboko skrywanych sekretów.

Sprawa kryminalna jednak nie od razu zdominowała fabułę powieści. Po opisie Wydawcy spodziewałam się innego początku, a tu mile zostałam zaskoczona przez Autorkę rewelacyjnie opisanymi wydarzeniami, które działy się w agro­tu­ry­styce Mi­moza w pierwszym rozdziale powieści zatytułowanym „Wiktor”, którego spotkanie z lekarzem przedstawiającym się „Krzychu” i policjantem lekko mnie zafrapowało. Potem mogło być już tylko lepiej, gdyż do akcji wkroczyła dwójka atrakcyjnych singli – Maja i Franciszek, od której spodziewałam się jeszcze więcej. I mimo, że jest to już sprawdzony schemat w polskich kryminałach (on przystojny, po przejściach, ona atrakcyjna i bystra lub na odwrót) to czas spędzony z powieścią uważam za udany.

To dobry kryminał, a bohaterowie na pewno mają potencjał na kolejne serie. Akcja toczy się bez pośpiechu. Grabowskabuduje napięcie i przybliża odbiorcom sytuacje powiązane ze sprawą z różnych stron, w szerszym kontekście, przez co wątek kryminalny wydaje się jeszcze ciekawszy. W powieści pojawiają się interesujące wątki, które doprowadzają do niespodziewanego finału. Rozdziały dotyczące śledztwa przetykają się z opowieścią zobrazowaną z punktu widzenia podejrzanego przez co narracja wydaje się jeszcze ciekawsza. Książka mi się podobała, a polecam zwłaszcza odbiorcom lubiącym tematy medyczne. Miłej lektury! 

Moja ocena: 7/10

We współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło.

„Profesorka” Layne Fargo

PROFESORKA

  • Autorka: LAYNE FARGO
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 380
  • Data premiery w tym wydaniu: 25.09.2024
  • Data premiery światowej: 13.10.2020

Od książki Layne Fargo pt. „Profesorka”, kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, gdyż nie poznałam jeszcze twórczości tej autorki. Publikacja od  Czwarta Strona Kryminału to intrygujący thriller rozgrywający się w środowisku akademickim Uniwersytetu Goram. Niby lata akademickie mam już dawno za sobą😏, ale dobry thriller zawsze warto przeczytać👍. 

To opowieść o dwóch kobietach, z dwóch różnych warstw społecznych, z dwóch różnych domów i o różnych doświadczeniach. Każda z nich ma w sobie mrok, który w niejednym momencie zaczyna wychodzić na światło dzienne. Szczególnie Scarlett Clark utalentowana profesorka języka angielskiego, której hobby to zabijanie. Jednak nie przypadkowe. Jej ofiary podlegają szczegółowej selekcji, w której skupia się na typach „bad boyów”. Zemsta nie jest również obca Carly Schiller, która wyswobadzając się  od toksycznego ojca  szuka sposobów na ukaranie napastnika jej przyjaciółki Allison Hadley.  

Trochę zdziwiły mnie motywy podjęte w książce. Z jednej strony ogromny plus dla autorki za osadzenie w rolach mścicielek, morderczyń kobiet i to niebanalnych kobiet. Nie pochodzących z nizin społecznych, z widocznymi deficytami społecznymi czy zaburzeniami, lecz kobiet sukcesu, z potencjałem, atrakcyjnych dla innych. Od kobiecych bohaterek aż się roi w tej pozycji. Wystarczy też wspomnieć o doktor Minie Pierce do której zbliża się Scarlett, by mieć wpływ na toczące się śledztwo, w którym chce odegrać kluczową rolę. Z drugiej mnogość podjętych wątków z perspektywy kobiet trochę zaburza mroczność, wspieranie praw kobiet, które dla autorki są pewnie ważne, a także krzywdy na kobietach. Jest takie powiedzenie, które tu idealnie się sprawdzi; „co za dużo, to niezdrowo”.

Narracja jest prowadzona naprzemiennie z perspektywy Scarlett i Carly, które osobiście przedstawiają swoją perspektywę na podejmowane przez siebie czyny i wydarzenia, w których uczestniczą. Książka może nie jest jakaś wybitna, ale ciekawa. Tym bardziej, że pisana jest z punktu widzenia morderczyni. Ostatecznie jednak autorka zastosowała różne narracje i wiele planów czasowych, które motywują do rozważań na temat istoty ludzkiej, jej motywów, jej pragnień i sadystycznych ciągotek. Trochę jakby Layne Fargo chciała rozliczyć różne czyny kładące się często gęstym cieniem na dalsze życie ofiar, których dotykały. Zdecydowanie lekki, przyjemnie napisany, prostym i zwięzłym językiem thriller amerykański. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Glennkill. Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann

GLENNKILL. SPRAWIEDLIWOŚĆ OWIEC

  • Autorka: LEONIE SWANN
  • Wydawnictwo: GRUPA WYDAWNICZA RELACJA
  • Cykl: SPRAWIEDLIWOŚĆ OWIEC (tom 1)
  • Liczba stron: 384 
  • Data premiery:13.11.2024
  • Data 1. wyd. pol.:  1.07. 2006
  • Data premiery światowej: 1.08.2005

Glennkill. Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann dostałam lata temu od mojej przyjaciółki na urodziny. Tak spodobała mi się ta publikacja, że wypożyczałam ją różnym czytającym nagminnie, do momentu, gdy któryś z nich mi ni jej nie oddał🙄. Wiedząc o wznowieniu poprosiłam Wydawnictwo Relacja o sprezentowanie mi jednej sztuki😁. Dość dobrze pamiętam, że książka ogromnie mi się podobała i w sposobie ujęcia tematu, i w sposobie narracji. Grupa Wydawnicza Relacja sprawiła mi ogromną radość obdarowując mnie niespodzianie wznowionym nakładem tej pozycji, która po raz pierwszy na polskim rynku znalazła się 1 lipca 2006 roku. Czytaliście już tę premierę z 13 listopada br.? Jeśli nie, to szczerze do tego zachęcam. 

Stado tytułowych owiec znajduje swego pasterza, Georga Glenna „przy ścieżce ze szpadlem w brzuchu”, do tego ze śladem kopyta owczego na piersi. Ustaliwszy, że Georgowi należy się sprawiedliwość zaczynają poszukiwać sprawcy zbrodni poczynionej na swym dobrodzieju, który obiecał im podróż do Europy. A one „(…) też chciałyby zwiedzić Europę, bo wyobrażały sobie, że jest to olbrzymia łąka pełna jabłonek.”  Tym samym odkrywają liczne animozje, stare blizny czy przestępstwa, które trawią mieszkańców Glennkill. „(…) Ta wieś jest jak przegniłe jabłko. (…) Psuje się od środka. Tak jak jabłko”. Czy uda im się wytypować mordercę? 

Choć do wznowienia książki przyczynił się zapewne pomysł jej ekranizacji (według Lubimy Czytać: „film w gwiazdorskiej obsadzie, w którym wystąpią między innymi Hugh Jackman, Emma Thompson i Nicholas Brown. Reżyserii podejmie się twórca „Minionków” Kyle Balda, a za scenariusz odpowiada Craig Mazin („The Last of Us”) to miło było sięgnąć po tę pozycję po latach. Okazało się, że mimo, iż powieść nie czytałam z takim ogromnym entuzjazmem jak lata temu czas poświęcony książce uważam, za dobrze wykorzystany. 

Tym bardziej, że owce mają sporo do zaoferowania w zakresie swych zwyczajów, preferencji kulinarnych, lęków, postrzegania świata i sposobu myślenia. Owcza narracja nie do podrobienia😁.

(…) W końcu uzgodnili, że dobry pasterz to taki, który nigdy nie przycina jagnięciu ogonka, nie ma pasterskiego psa, daje owcom dużego dobrego jedzenia (…) i nosi wyłącznie ubrania z produktów własnego stada, jak choćby jednoczęściowe kabotki z przędzy, w których wyglądałby naprawdę ładnie, bo prawie jak owca. Naturalnie wiedziały, że istoty tak doskonałej nie ma na całym świecie….” – Glennkill. Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann. 

Czy chociażby: 

(…) Ludzie nie mają duszy. Nie ma duszy, nie ma i ducha. To proste. (…) 
– Każde jagnię wie, że dusza mieszka w zmyśle węchu. A ludzie nie mają dobrych nosów…” –Glennkill. Sprawiedliwość owiec” Leonie Swann.

Mam swoje ulubione fragmenty. Niezwykle rozśmieszyła mnie scena z konfesjonałem (strona 259). Otello w konfesjonale bezcenny😁. Generalnie pomysł widzianych w różnym niespotykanym miejscu owiec, a w szczególności czarnego barana okazał się bardzo dobry. Faktycznie w ciemności mógł on uchodzić za całkiem kogoś innego, kogo mogłyby się bać mające coś na sumieniu dusze😉. Wśród postaci ludzkich nie ma swego ulubieńca. Leonie Swann zadbała, by nikt nie wysunął się na pierwszy plan. Stwierdzam więc, że głównego bohatera na dwóch nogach nie ma. Czy rzeźnik Ham, czy pasterz Gabriel, czy młoda Rebeka, czy inspektor Holmes, czy świętoszka Beth, czy sam „Bóg” i inni pojawiają się w książce wyłącznie jako dodatki, jako ciekawostki, które stają się dla owiec przedmiotem badań, podsłuchów, obserwacji itd. Zresztą wśród owiec też nie ma jednego głównego bohatera. Na początku myślałam, że będzie nią Panna Maple, osobowościowo wzorowana na mej ulubienicy z serii Agathy Christie – Pannie Marple. Obie posiadające wnikliwe spojrzenie, obie zasłuchane w swe myśli, intuicję, obie kontemplujące własne obserwacje. Później miałam wrażenie, że czarny baran Otello odegra ważną rolę. Trzecim z kolei typem był Melmoth Wędrowiec, który również nie okazał się dominującym charakterem. I tak mogłabym moje omyłki jeszcze więcej mnożyć. Leonie Swann poszła całkowicie w innym kierunku. Skupiła się na zbiorowym głównym bohaterze, którym jest stado owiec. Zresztą bardzo miło zaprezentowała jego członków na samym początku w części „Dramatis oves w kolejności pojawiania się”. Ja już przy czytaniu tego fragmentu zaczęłam przypominać sobie co nieco😏.

Książka składa się z dwudziestu czterech zatytułowanych rozdziałów. Narracja jest trzecioosobowa. Język prosty, zwięzły. Fabuła oparta na poszukiwaniu sprawcy śmierci Georga i na perypetiach owczo – ludzkich, owczo-owczy i ludzko-ludzkich. Bardzo brakowało mi rozwiniętego motywu Zimowego jagnięcia, który idealnie wpasowałby się w trend powieści. Ze zdziwieniem czytałam o tragicznej historii Otella, której autorka poświęciła trochę miejsca. Kompletnie zapomniałam o tym wątku zapamiętując tylko emocje, które towarzyszyły mi przy czytaniu po raz pierwszy tj.; rozbawienie, niedowierzenie, zachwyt, uczucie skrajnej nowości i niepodrobienia. Warto więc sięgać do pozycji czytanych lata temu. Okazuje się, że przyjemność z czytania nadal jest, a wiele wątków widzianych jest z całkiem innej strony. 

Dziękuję Wydawnictwo Relacja za relaks spędzony z książką. Apetyt rośnie. Nie mogę się doczekać, by przypomnieć sobie, co działo się potem w drugiej części zatytułowanej „Triumf owiec”. 

Moja ocena: 8/10

We współpracy z Grupą Wydawniczą Relacja. 

„Kōmisorz Hanusik i Zakōn Ôstatnigo Karminadla” Marcin Melon

KŌMISORZ HANUSIK I ZAKŌN ÔSTATNIGO KARMINADLA

  • Autor: MARCIN MELON
  • Wydawnictwo: SILESIA PROGRESS
  • Cykl: KŌMISORZ HANUSIK (TOM 5)
  • Seria: SERIA ZE ZICHERKŌM
  • Liczba stron: 184
  • Data premiery: 26.06.2024

Kōmisorz Hanusik i Zakōn Ôstatnigo Karminadla” autorstwa @Marcin Melon-autor to piąty tom cyklu ze śląskim śledczym, pięćdziesięcioletnim Kōmisorzem Achimem Hanusikiem, a dla mnie to osobiste wyzwanie. Musicie wiedzieć, że seria wydawana jest w gwarze śląskiej lub jak kto woli etnolekcie śląskim przez @Silesia Progress – śląskie wydawnictwo. Nie czytałam poprzednich części. Czwarta wydana została w 2017 roku. Z zaskoczeniem przyjęłam informację o kontynuacji. Po tylu latach myślałam, że Autor do Hanusika już nie powróci😁.  Wracając do Marcina Melona to oprócz Hanusika znam jego twórczość tylko z desek Teatru dla dorosłych w Bieruniu, a będąc bardziej konkretną ze sztuki jego scenariusza z roku 2019 „Chop od mojij baby” oraz sztuk: „Komisarz Hanusik” i  „Po ćmoku w Bieruniu”. Widząc Autora po raz pierwszy byłam zaskoczona, że jest tak młody, jakby piszący po śląsku mężczyzna musiał już być w słusznym wieku😏.

Nikt nie wprowadzi Was lepiej do fabuły jak opis Wydawcy😉. Z przyjemnością cytuję więc. 

We Londynie ftoś morduje uwożano ślōnsko gyszefciorka, abo, jak to niykere godajōm, biznesbaba. Policaje hned prziłażōm ku tymu, co ftoś morduje Ślōnzokōw, kere niy żyjōm zgodnie ze tradycyjnymi ślōnskimi zwykami. Kōmisorz Hanusik i jego kamraty muszōm zadać sie pytanie: czy ślōnske tradycyje sōm wert tego, coby skuli nich mordować ludziōw? Do tego mōmy nowego policaja, kery przikludziōł sie sam ze Dalekigo Wschodu (nale takigo richtiś dalekigo, a niy ino ze Sosnowca), no i piyrszo ślōnsko sekta, kero mo swoje relikwie: karminadla zachachmynconego ze planu filmowego Kazimierza Kutza i ôgon ôd Łyska z Pokładu Idy.” 

Noooo…. Każdemu Ślązakowi z pochodzenia, niepochodzenia, z urodzenia polecam serię 😁. Czytanie po śląsku jest kompletnie innym przeżyciem niż słuchanie czy mówienie po śląsku. Tym bardziej, że jest to seria komedii kryminalnej, a niektóre sceny ubawiły mnie naprawdę. Bardzo podobał mi się pomysł ze  piyrszom ślōnską sektą, sceny z Zakonem zostały zaprezentowane całkiem zabawnie. Wątki z dziećmi (bajtelkradziokiem i pitomym bajtlem) dość stereotypowy też był udany. Generalnie Melon oparł historię na stereotypach i związanych ze Ślōnzokami, i z GorolamiTakie ujęcie śląskiej mentalności świetnie sprawdziło się w gagach sytuacyjnych i przezabawnych dialogach. Kilka wątków kryminalnych (początkowe zabójstwo w londyńskim metrze strąconej na tory śląskiej bizneswoman, rozwija się w serię zabójstw na Śląsku i w uprowadzenie chłopca), z pozoru niepowiązanych ze sobą spajają fabułę zamkniętą naprawdę w króciutką książeczkę i to w dość sprytny sposób. Możliwe, że odpoczynek od Kōmisorza Hanusika dla serii wyszedł Autorowi na dobre. Nabrał dystansu do tej postaci. Miał czas na rozmnożenie pomysłów na kryminalną fabułę i ujęcie tematu z perspektywy bohaterów, niekoniecznie tylko ze Śląska. 

Co ważne nie zniechęcajcie się, jeśli nie znacie dość dobrze śląskiego. Sama nie używam go od wielu lat ze względu na zmianę miejsca mego zamieszkania i niejednokrotnie musiałam wspomagać się internetowym słownikiem. Warto byście pamiętali, że trzeci tom cyklu pt „Kōmisorz Hanusik i Sznupok” jest napisany i po śląsku (lewe strony książki) i po polsku (prawe strony książki), więc mogą go czytać czytelnicy spoza Śląska.

Książka ma wiele zalet. Niezwykle doceniłam:
– niekonwencjonalny humor, który jest ogromnym atutem tej książki. Podoba mi się ten sposób na odzwierciedlenie problemu zatracania śląskiej tradycji. Ujęty w przystępny sposób zmusza i tak do myślenia, 
– tempo narracji, które nie jest jednostajne. Chwilami napięcie rośnie, momentami spada.
– historia miejsca. Uwielbiałam zwiedzanie Katowic z perspektywy Melona i jego bohaterów. 
– konstrukcja i sama osoba sprawcy, która mnie ogromnie zaskoczyła. Ja nie miałam szans właściwie wytypować. 

Jeśli szukacie niecodziennego prezentu dla swej śląskiej rodziny czy przyjaciół lubiących dowcipne kryminały to seria z Achimem Hanusikiem jest dla Was idealnym rozwiązaniem. Ja szczerze polecam! Wyzwanie uważam za wykonane👍. I cieszę się na wznowienie poprzednich części, co Wydawca zapowiedział na styczeń 2025 roku. 

Moja ocena: 9/10

Książka wydana została przez Wydawnictwo Silesia Progress.

„Rodzinny interes” Wojciech Chmielarz

RODZINNY INTERES

  • Autor: WOJCIECH CHMIELARZ
  • Cykl: BEZIMIENNY (tom 4)
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 456
  • Data premiery: 23.10.2024 

Cykl „Bezimienny” jest mi do tej pory nieznany. Czytaliście którąś z poprzednich części o tytułach „Prosta sprawa”, „Dług honorowy” czy Zwykła przyzwoitość” ? Ja do tej pory z bohaterem serii nie miałam do czynienia. Choć o jego autorze Wojciech Chmielarz – pisarz wspominałam przy okazji sierpniowej recenzji książki „Zbędni”, a poprzednio przy opiniach do książki „Za granicą” oraz szóstym tomie z Jakubem Mortką pt. „Długa noc”. Styl Autora mi odpowiada. To bardzo dojrzała, męska narracja. Dlatego ucieszyłam się z prezentu od Wydawnictwo Marginesy, jak tylko otrzymałam czwarty tom „Bezimiennego” zatytułowany „Rodzinny interes”, który debiutował 23 października. Br. To kolejna premiera z tego dnia. Mam nadzieję, że Was ciekawi czy tak samo udana😏. 

-Będę mówił szczerze. Usłyszysz z moich ust samą prawdę. Dojdziemy do porozumienia. 
-Nie ma takiej potrzeby. Zresztą nie sprowadziłem cię tutaj po to, żeby z tobą gadać.” –Rodzinny interes” Wojciech Chmielarz.

Akcja powieści dzieje się na opustoszałej po sezonie Wyspie Wolin i w Międzyzdrojach, gdzie Bezimienny w mroźny styczeń poszukuje zaginionego pięć lat wcześniej młodego chłopaka, syna warszawskiego komornika Tomasza Guźca, Jacka. Spotkanie z Wiktem zmienia kierunki prowadzonego śledztwa. Nagle Bezimiennemu zależy by dowiedzieć się, gdzie nowo poznany aktualnie przebywa, co się z nim stało, gdy jego samochód przejęło dwóch nieznanych mężczyzn. Co stało się z Wiktem i jego dwóch towarzyszami? Chwilę później jego ścieżki stykają się z losem młodej dziewczyny więzionej przez ojca Barabasza i jego podwładnych. Do tego wszyscy w Wolinie szukają pendrive’a wartego pięćset milionów dolarów, a Bezimienny spotyka na swej drodze Ptasznika, tajemniczego mężczyznę zafascynowanego nadwiślańską przyrodą.  Czy któraś z tych spraw się ze sobą wiąże? 

Do tego sprowadzała się większość polowań. On co prawda od dawna tego nie robił. Polowanie może i było przyjemne, wymagało cierpliwości, spokoju, kontaktu z lasem i przyrodą, ale samo pociągnięcie za spust po to, żeby zabić bezbronne zwierzę, w pewnym momencie zaczęło go po prostu boleć. A już zabijanie ptaków doprowadzało go do szału. Nie rozumiał, jak można strzelać do najpiękniejszych istot na świecie.” –Rodzinny interes” Wojciech Chmielarz.

Bardzo pozytywnie odebrałam książkę z Bezimiennym, który imię jednak posiada🤪. I to nie byle jakie, bo Zygmunt😁. Możliwe, że zadziałał tu mechanizm nowości, nowej jakości, z którą wcześniej nie miałam do czynienia, ale książkę „Rodzinny interes” mimo objętości przeczytałam z przyjemnością. Sensacyjne wątki okazały się dla mnie ciekawe, tak jak niektóre postaci, nawet te drugoplanowe.  Bo o Bezimiennym pisać za dużo nie chcę, by nie odebrać Wam przyjemności osobistego poznania. Mi jego postać trochę przypomina Jacka Reachera z serii Lee Child’a, ale w naszej rodzimej wersji. Nie ukrywam, że wersję Chmielarza bardziej lubię. Bezimienny nie jest jednak bezrefleksyjnym mścicielem. On wplątał się w opisywane w książce sensacyjne zdarzenia ze względu na zlecenie, które otrzymał jako prywatny detektyw od warszawskiego komornika. Choć niestety jego syna, Jacka nie udało mu się odnaleźć. Pojawił się jednak w samym centrum kryminalnego apogeum, w którym znalazło się miejsce na sektę, na byłego, dzieciatego katolickiego księdza, na fałszywego proroka, na dzieci zamknięte we wspólnocie (Stokrotkę i Sokolika), które złapały mnie za serce, na byłego żołnierza Wilka tresującego psy obronne oprócz jednego nazywane kolejnymi numerami, na rodzimego rapera uzależnionego od pewnego białego proszku i na jego świtę, z którą nie chciałabym mieć do czynienia. Do tego oczywiście lokalni biznesmeni – gangsterzy i wielka miłość z tragedią rodzinną w tle. Zresztą tych tragedii jest znacznie więcej. Nie myślcie sobie, że to wszystkie aspekty powieści. Bynajmniej😊. Sami widzicie, że Chmielarz w konstruowaniu fabuły był niezwykle pomysłowy i płodny. 

Sposób prowadzenia narracji nie myli jednak czytelnika. Narracja jest usystematyzowana, postaci tak wyraźne, że tylko z ksywkami miałam lekki problem, bo nie ukrywam, że prawdziwych imion to jest w tej publikacji jak na lekarstwo. Oprócz Bezimiennego, który od razu przypadł mi do gustu spodobała mi się postać Ptasznika, którego historia jest na swój sposób tragiczna oraz motyw pomiędzy Sis i Kradziejem, chociaż tu Wikt okazał się istotny w samej końcówce😉. Ciekawi? Mam nadzieję. 

Książka składa się z kolejno ponumerowanych rozdziałów. Narracja jest chwilami pierwszoosobowa, jeżeli fragment dotyczy poczynań Bezimiennego. Bardzo spodobał mi się ten zabieg. Głównego bohatera mogłam poznać głębiej, bardziej osobiście. Poznać jego motywy, myśli, dylematy. Intryguje mnie zresztą co będzie z nim i z Bluzą, o której jest wzmianka w ostatnim, sześćdziesiątym ósmym rozdziale. Ciekawi mnie… Zaskoczył mnie Chmielarz bardzo prologiem i epilogiem. Zapoznając się wcześniej z opisem fabuły zachodziłam w głowę jakie dla interesów Bezimiennego ma znaczenie działanie służb śledczych w odległej Ugandzie prowadzona przez Diane West i Chucka Lowry’ego. Chucka wybierającego się do Polski. Ciekawe w jakiej odsłonie pojawi się w kolejnym tomie serii….  Narracja jest bezpośrednia, bez zbędnych ozdobników, długich opisów, licznych wprowadzeń do poszczególnych fragmentów fabuły. Poboczne informacje, jak na przykład doświadczenia Ptasznika z pobytu w domu dziecka i bardzo pozytywna postać Pana Henryka, okazały się dla mnie ciekawym wtrąceniem, a nie zapychaczem kolejnych stron. A propos stron to muszę wspomnieć, że lubię wydania Wydawnictwo Marginesy . Bardzo je się dobrze trzyma w ręku. Okładka ma interesującą fakturę z wypukłymi literami z nazwiska Autora, a kartki w jedynym właściwym kolorze i grubości, tj. creamy 70 g. Czcionka też jest przyjemna. Z informacji redaktorskiej dowiedziałam się, że to pismo Scala. 

Zachęcam Was do przeczytania tej książki. To bardzo dobre, męskie, sensacyjne pióro. Nawołuję Was do czytania wydawnictw Wojciecha Chmielarza. Ja przygodę z jego utworami zaczęłam od trylogii gliwickiej, w której Autor opisał miejsca mi znane; „Wampir”, „Zombie” i „Wilkołak”. Bardzo dobrze czyta się również cykl o Jakubie Mortce. Macie więc możliwość przekonania się o talencie Autora w wielu odsłonach. Nie zwlekajcie! 

Moja ocena: 8/10

We współpracy recenzenckiej z WYDAWNICTWEM MARGINESY.