„Dziewczyna bez opieki” Malwiny Chojnackiej to moja szósta powieść autorki. Zaczynałam od dwóch tomów cyklu obyczajowego „Karma”, by potem zostać przez autorkę zaskoczona dwoma thrillerami „Demeter” i „Casandra”. W sierpniu ubiegłego roku premierę miała „Dziewczyna bez dłoni”, z którą najnowsza powieść jest powiązana. Łączy je dwójka głównych bohaterów, choć przedstawiona historia jest odrębna i oczywiście można ją czytać bez znajomości poprzedniej. Przygotowując się do napisania tej recenzji podczas przeglądania napisanych przeze mnie recenzji uświadomiłam sobie, że każda książka autorki, czy to obyczajówka, czy thriller bardzo mi się podobała i była dla mnie praktycznie nieodkładalna. Pomyślałam więc sobie, że bardzo chętnie przeczytałabym autorkę w kolejnej, nowej odsłonie, może kryminał, lub komedia kryminalna, wszak ironii i błyskotliwości nie można jej odmówić😊 Także z ogromną ciekawością czekam na nowe przygody, a teraz chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z lektury najnowszej powieści Malwiny.
We wsi Stare Ślepce znika przedszkolanka Anna Nawrocka. Jej piętnastoletnia córka Rita próbuje ją odnaleźć, gdyż chyba jako jedyna wierzy, że matka się odnajdzie. Trafia na budowę na pustkowiu, gdzie sama narażona zostaje na niebezpieczeństwo. Lena z Tobiaszem wyjeżdżają w podróż poślubną na grecką wyspę Zakynthos. Już na lotnisku poznają parę mniej więcej w swoim wieku, również świeżo poślubioną. Szybko się zaprzyjaźniają i dużo czasu spędzają razem. Nie jest to jednak, jak mogło by się wydawać przypadek, a skrupulatny plan, który ma prowadzić do zemsty za wydarzenia sprzed lat. Znajomość zawarta w Grecji ma być kontynuowana w Polsce, by doprowadzić Lenę do prawdy i zrealizowania planu. Czy Anna Nawrocka się odnajdzie? Jak te dwie sprawy łączą się ze sobą?
Malwina Chojnacka stworzyła świetny thriller. Trudno się od niego oderwać, a przedstawiona intryga jest bardzo interesująca. Mroczny klimat przedziwnie fascynuje. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia trzech bohaterów – Leny, Moniki i Mateusza. Każdy z nich przedstawia wydarzenia ze swojego punktu widzenia, co poszerza czytelnikowi obraz. Bohaterowie są bardzo dobrze ukształtowani, każdy z nich jest inny, specyficzny, przemawia innym językiem, inne rzeczy są dla niego ważne. Jedynie brakowało mi w tej części Tobiasza, jego postać była tu raczej uzupełnieniem, była mało wyrazista. Natomiast postacie, które pełnią w tym tomie rolę narratorów są ukazane w sposób złożony. Autorka nie po raz pierwszy pokazuje jak duży wpływ na nasze życie mają traumy, trudne doświadczenia i schematy oraz przekonania wyniesione z dzieciństwa i jak trudno się od nich uwolnić, czy chociażby sobie je uświadomić. Na obecne życie Leny cały czas ogromny wpływ ma tragedia z dzieciństwa, można powiedzieć, że determinuje ona jej życie, kształtuje podejmowane decyzję. Myśl o zemście jest dla kobiety nadrzędna. Monice również trudno się pogodzić z tym, co spotkało ją w dzieciństwie, ale jej trudności bardziej wynikają z tego jaki ma obraz siebie, jak bardzo czuje się nieważna, niewystarczająca i przegrana. Mateusz mierzy się z podobnymi uczuciami, wciąż próbuje zmienić obraz siebie, przede wszystkim ten, w który on sam uwierzył. Bohaterowie próbują zmierzyć się ze swoją bezradnością, poczuciem krzywdy i to często jest siłą napędową ich działań. Autorka bardzo dobrze przedstawia psychikę bohaterów, ich motywację, to co popycha ich do działania, mimo słabości i niedoskonałości.
Przedstawiona w tej powieści historia intryguje, wciąga, domaga się naszej uwagi. Muszę jednak powiedzieć, że momentami jest bardzo mroczna. Zło, do które zdolny jest człowiek, krzywda, którą potrafi wyrządzić momentami mnie paraliżowała. Styl autorki jest jednak doskonały, jej sposób opowiadania historii, sposób wykreowania bohaterów, użyty język sprawiają, że trudno się od lektury oderwać. Pochłonęłam ją prawie na raz, z wypiekami na twarzy i do teraz nie potrafię o niej zapomnieć. Zresztą najlepiej przekonacie się sami. Gorąco Was do tego zachęcam.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU HARPER COLLINS.
Jak wspomniałam w zapowiedzi powieści pt. „Dziewczyna bez dłoni” przy okazji premiery udało mi się spotkać z samą Malwina Chojnacka strona autorska. Przyznałam również, że na mojej półce znajduje się wiele powieści tej Autorki. Przeczytałam i podzieliłam się z Wami moimi opiniami na temat następujących książek autorstwa Malwiny; z gatunku powieści obyczajowych: „Karma. Odważne i romantyczne”, „Karma. Sekrety i uprzedzenia” oraz thrillerów: „Demeter” i „Casandra”. Premiera z czternastego sierpnia br. jest więc piątą powieścią Autorki, z którą się zaznajomiłam.
Natomiast przy prowadzeniu mego blogu czytelniczego nie spotkałam się z żadnymi wcześniejszymi publikacjami Wydawnictwa HarperCollins Polska. Z zakładki „O nas” z oficjalnej strony harpercollins.pl dowiedziałam się, że „Długa i bogata historia wydawnictwa HarperCollins Publishers sięga początków XIX wieku i skromnej drukarni Jamesa i Johna Harperów, od której wszystko się zaczęło. Dzisiaj HarperCollins działa globalnie, mogąc poszczycić się zarówno doskonałą ofertą wydawniczą, jak też doświadczeniem, z którym niewielu może rywalizować.” Jako globalna marka „HarperCollins jest właścicielem ponad 120 imprintów, publikuje rocznie w sumie około 10 tysięcy książek w 16 językach oraz posiada katalog liczący ponad 200 tysięcy tytułów w wydaniu papierowym i cyfrowym. Szeroka oferta wydawnicza obejmuje między innymi beletrystykę, literaturę faktu, książki kulinarne, poradniki, albumy, książki dla dzieci, leksykony oraz publikacje o tematyce specjalistycznej.” Natomiast w Polsce firma rozpoczęła „(…) działalność w październiku 1991 roku pod nazwą Arlekin Wydawnictwo Harlequin Enterprises.” „(…) W dzisiejszym katalogu wydawnictwa znajdują się powieści wielu bestsellerowych autorów…(…) Wydawnictwo może się pochwalić bogatą ofertą obejmującą thrillery, kryminały i powieści sensacyjne, powieści obyczajowe i romanse, a także powieści dla młodszej i starszej młodzieży…” Mam nadzieję, że z Wydawnictwem spotkam się jeszcze na mym blogu czytelniczym nie raz.
Historia opisana w książce rozpoczyna się, gdy Piotr Nejman i jego nowa, o wiele młodsza partnerka Lena spędzają swój pierwszy wspólny wyjazd w trakcie długiego wiosennego weekendu w podupadłym pensjonacie, którego właścicielką jest Nina Jonasz.
„(…) Koszmarne miejsce na zadupiu, sto kilometrów od Warszawy w stronę Mazur. Ale to nie jest Kraina Wielkich Jezior. To cholerne, wielkie i bagniste nic.” – „Dziewczyna bez dłoni” Malwina Chojnacka.
Nina nie przypada do gustu Lenie. Od początku dziewczyna Nejmana dystansuje się od około pięćdziesięcioletniej, gburowatej i niezadbanej właścicielki pensjonatu. Pełna sprzecznych uczuć, co do formy i miejsca, w którym miała się zaszyć z ukochanym, by mógł pracować nad swoją kolejną książką, układa się do snu licząc, że nowy dzień przyniesie ukojenie negatywnym emocjom. Niestety, gdy budzi się o pierwszej w nocy Piotra nie ma obok niej. Uczucie głodu zmusza ją do wędrówki w stronę kuchni. I wtedy zaczyna się jej największy koszmar;
„Gdy stawiam stopy na ostatnim stopniu, potykam się o jakiś kształt i krzyczę ze strachu. Serce wali mi jak oszalałe. Oświetlam telefonem kształt tuż przy moich stopach. To drobna dziewczyna. Leży skulona na podłodze, koło małego, ubłoconego dywanika. Zupełnie naga, małe piersi, rozrzucone ramiona, dwa pieprzyki koło pępka. (…) Wstaję z kolan. Próbuję otworzyć drzwi do jadalni, lecz są zamknięte. Walę pięściami w kolejne i kolejne. Cały korytarz pełen drzwi. Identycznych drzwi. Pozamykanych. Szarpię za klamki i znowu krzyczę. Nagle zamieram. Czuję, że ktoś mnie obserwuje. Dostrzegam Ninę w szlafroku u szczytu schodów…” – „Dziewczyna bez dłoni” Malwina Chojnacka.
Ależ mi się podobała lektura „Dziewczyny bez dłoni”👍. Nie wchodząc w szczegóły, by przy czytaniu nie popsuć Wam zabawy, książka ma wiele do zaoferowania. Słowa uznania należą się Autorce za dobrze wykreowane postaci. Lena jako młoda dziewczyna, która poznała przystojnego i utalentowanego pisarza na jednym z jego spotkań autorskich, nie jest tylko „kretynką” za którą bierze ją właścicielka pensjonatu. Silnie zafascynowana swoim partnerem, nawet nie ma świadomości, jak bardzo może się mylić.
„Jestem z nim od dwóch miesięcy. Dopiero się poznajemy. Jest ode mnie starszy o dziewiętnaście lat. Wysportowany, niesamowicie przystojny. Nie łysieje, a jego siwe, krótko przystrzyżone włosy dodają mu uroku. Pisze kryminały. Za miesiąc zabiera mnie na premierę filmu na podstawie swojej książki. I wtedy na ściance wszyscy mnie zobaczą. Gdy o tym myślę, trzęsę się w środku…” – „Dziewczyna bez dłoni” Malwina Chojnacka.
Do tego przystojny, wysoki trzydziestotrzyletni asystent pisarza, Tobiasz, który również dzięki talentowi Malwiny Chojnackiej zaznaczył swoją obecność w powieści z przytupem. Tobiasz wzbudził we mnie początkowo sympatię. Jego zagmatwana historia ujęła mnie od początku. Faktycznie stanowił dla Piotra soczysty kąsek. Tobiasz na życzenie swego pracodawcy, Piotra Nejmana przyjeżdża również w nocy do pensjonatu położonego na uboczu niedaleko Czarciego Oka. Asystent Nejmana przygotowany został przez niego do tego, by spełniać wszystkie jego zachcianki, by nadążać za jego chorymi pomysłami kreowanymi pod płaszczykiem kolejnej literackiej zagadki do rozwiązania.
„W twojej sytuacji bierze się, kurwa, wszystko… każde zlecenie… każdy job…” – „Dziewczyna bez dłoni” Malwina Chojnacka.
I Ona – garbata kaleka. Właścicielka pensjonatu, Nina Jonasz, która swą antypatią zraża do siebie Lenę od chwili poznania. Ta postać została skonstruowana bardzo wyraziście. To osoba, której się współczuje, której się nie lubi, której się człowiek boi, nawet jeśli tylko o niej czyta. Malwina Chojnacka zadbała, by jednocześnie wzbudzała cały kalejdoskop sprzecznych uczuć, by czytelnik do końca nie wiedział, jaki wpływ na całą historię ma właśnie ta postać. Czy jest ofiarą, czy sprawcą? Uwielbiam takie pogmatwane, niejednoznaczne bohaterki😉. Doceniłam już na początku wstrząsający opis incydentu – cóż za eufemizm! – pomiędzy Niną a jej rehabilitantem, wesołym mężczyźnie przed czterdziestką, niskim, krępym i brzydkim. Zresztą sama Nina została przedstawiona jako tragiczna postać. Wychowywana przez babcię, porzucona rodziców, którzy rozwijali swą firmę sprzątającą w Chicago. Okazuje się, że rehabilitant nie był jedynym mężczyzną, z którym Nina miała bliższy kontakt.
„(…) Siedziałam na jego kolanach, czując ciepło bijące od jego ciała. Odurzona. Zachwycona i szczęśliwa. Wiedział, że mam na sobie gorset, bo przecież w jednym z maili opisałam mu moją chorobę. Nigdy tego nie skomentował. Nie nawiązał do tego ani jednym słowem. Teraz pomógł mi zdjąć spódnicę i stringi. Całował moją szyję, ssał wargi. Po chwili byliśmy jednym ciałem kołyszącym się w ciemnościach.” – „Dziewczyna bez dłoni” Malwina Chojnacka.
Powieść ma trzech narratorów i to nieprzypadkowych. Rozdziały pisane są naprzemiennie z perspektywy Leny, Tobiasza i Niny. Każdy z nich otrzymał prawo swego własnego głosu. Każdy z nich opisuje następujące po sobie wydarzenia całkowicie w inny sposób. Tylko połączenie wszystkich tych relacji daje obraz czytelnikowi z czym ma do czynienia. Narracja jest pierwszoosobowa. Narratorzy zapraszają czytającego do ich świata, nie tylko do ich przeszłości, lecz co ważniejsze do ich świata wewnętrznego. Przez co poznajemy ich myśli, motywacje, emocje. Dowiadujemy się z czym sobie nie radzą i czego tak naprawdę chcą od życia. Dodatkowo Chojnacka na początku każdego rozdziału po oznaczeniu imienia bohatera, który będzie kreślił swymi słowami opisaną w tych konkretnych częściach historię, oznacza czas i godzinę akcji np. „LENA. 17 marca, 2.30 w nocy.” czy „NINA. 17 marca, 7.00 rano”. Lubię takie konstrukcje thrillerów. Pozwalają mi one na bliższe przyjrzenie się i postaci, i wydarzeniom, w których uczestniczy.
Miejsce, w którym kochankowie mieli spędzić miło czas staje się pułapką.
„Jakie tajemnice skrywa znajdujący się w sąsiedztwie ośrodek poprawczy dla dziewcząt? Kim jest przerażona nastolatka, którą Lena spotyka w nocy i która twierdzi, że na swoich rękach nosi stygmaty? Odnalezione w lesie zwłoki z odrąbanymi dłońmi uruchamiają ciąg przerażających wydarzeń. Atmosfera gęstnieje. Policja prowadzi szeroko zakrojone śledztwo.” – z opisu Wydawcy.
A ucieczka z pułapek świetnie sprawdza się w książkach z tego gatunku. Malwina Chojnacka zadbała o wszystko. O skomplikowaną fabułę i zaskakujący wątek związany z tytułową Dziewczyną bez dłoni. Dodatkowo zagmatwała opowieść tematem ośrodka poprawczego dla dziewcząt, a także postaciami wielowymiarowymi Piotra i Niny. Z tego literackiego tygla musiał wyjść dobry thriller, w którym czytelnik co rusz szuka nowych wątków i spocony przerzuca kartka po kartce, by wreszcie odkryć przyczynę i motyw. By dotrzeć do końca i dowiedzieć się, kto za tym wszystkim stoi?
Bezmiar niewiadomych, ogromna ilość różnych uczuć, wiernie odzwierciedlona i rozpisana atmosfera potworności i grozy! Powieść dobra od początku do końca. Autorka dojrzewa. Rozwija się podążając w bardziej mroczną stronę swojej fantazji pisarskiej. Bardzo mi się podoba ten kierunek.
Nic więcej nie zdradzę, lecz szczerze i z pełną świadomością polecam tę publikację. Udanej lektury!
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska i AUTORCE.
„Casandra” to w pewnym sensie kontynuacja „Demeter”, niezwykle intrygującego thrillera, który połknęłam jednym tchem. Piszę w pewnym sensie, gdyż obie te książki łączą bohaterowie – Iga i Andrzej, Olga i córka Igi, a także tytuły nawiązujące do bohaterek mitologicznych. Jednak mimo tego, że „Casandra” luźno nawiązuje do wydarzeń z „Demeter” stanowi odrębną historię i dotyka innych tematów. Mimo, że znałam już wcześniej twórczość Malwiny Chojnackiej, gdyż miałam przyjemność patronować jej serii obyczajowej „Karma”, thrillerami mocno mnie zaskoczyła. Po lekturze elektryzującej „Demeter” z niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji i wreszcie 22 lutego się doczekałam. „Casandrę” również przeczytałam ekspresowo, choć jak zwykle z recenzją był większy problem, ale już jestem gotowa podzielić się z Wami moimi wrażeniami.
Akcja „Casandry” rozpoczyna się niedługo po zakończeniu akcji „Demeter” i echa tamtych wydarzeń również tu pobrzmiewają. Iga z Andrzejem zamieszkali razem i pracują nad swoim związkiem. Mają za sobą trudne doświadczenia, natomiast pierwszy raz czują, że są z kimś na kim naprawdę im zależy. Iga buduje też relacje z odnalezioną córką. Generalnie wszystko wydaje się iść ku dobremu. Tym razem jednak to Andrzeja dopada przeszłość. Za namową partnerki próbuje odbudować relacje z matką, jednak jej zachowanie jest dla niego niezrozumiałe. Kobieta ma tajemnice, dziwnie się zachowuje, w końcu znika. Okazuje się, że jest to związane z wydarzeniami z przeszłości, z tajemnicą dotyczącą ojca Andrzeja. Bohaterem w tym tomie jest również Maks, który właśnie stracił ojca oraz Ksenia młoda nauczycielka. W jaki sposób ich ścieżki skrzyżują się ze ścieżkami Igi i Andrzeja przekonajcie się sami…
Malwina Chojnacka w „Casandrze”, podobnie jak w „Demeter”, wykonała kawał świetnej roboty. Stworzyła intrygę, która ciekawi i porywa. Książkę czytałam z zapartym tchem, z ciekawością przerzucając stronę za stroną, zaintrygowana tym, co będzie dalej i wyjaśnieniem tego, jak przedstawione wydarzenia się ze sobą łączą. Narratorów bowiem tutaj, podobnie jak w poprzednim tomie mamy trzech. Lecz tym razem jest to Iga, Maks i Ksenia. Każdy z rozdziałów oznaczony jest imieniem, datą i miejscem, żeby czytelnikowi łatwiej było zorientować się w sytuacji. Mamy tu bowiem dwa niezbyt odległe plany czasowe, które w pewnym momencie się ze sobą zazębiają. Rozdziały są dosyć krótkie, co pozytywnie wpływa na dynamikę powieści i pozwala czytelnikowi zapoznawać się z kolejnymi wydarzeniami z różnych punktów widzenia, dzięki czemu otrzymany ogład sytuacji jest zdecydowanie pełniejszy. Autorce udało się stworzyć mroczny, duszy, pełen tajemnic i napięcia klimat. Akcja rozgrywa się w Warszawie – na Żoliborzu i Bielanach oraz w małym, sennym, nadmorskim miasteczku.
Podobnie jak w „Demeter” i tutaj występuje temat przemocy wobec kobiet, przede wszystkim jednak w tej powieści autorka porusza niezwykle ciekawy i jednocześnie przerażający temat sekt. Został ukazany sposób pozyskiwania przez sektę swoich wyznawców. Polega on na manipulacji i wykorzystywaniu trudnych chwil, samotności i słabości drugiego człowieka. Jak każda forma przemocy polega na stopniowym przesuwaniu granic, sprawnym manipulowaniu drugim człowiekiem. Ukazane tu wydarzenia zostały luźno oparte na prawdziwej historii dotyczącej zakonnika Pawła M. Autorka chciała bowiem przedstawić mechanizm tej formy przemocy, to w jaki sposób to się dzieje, jak przebiega. Przywódca sekty to osoba bardzo niebezpieczna, mimo, że publicznie odgrywa rolę łagodnej, kulturalnej, wykształconej osoby, naprawdę jest psychopatą gotowym na wszystko. Pokazany mechanizm był dla mnie jednocześnie przerażający, jak i fascynujący. Malwina Chojnacka doskonale go ukazała dostosowując styl i język, do tego, co w danym momencie chciała przedstawić. Każdy sposób narracji to inny styl i inny punkt widzenia. Dzięki temu przedstawione wydarzenia są dla nas tak bardzo wiarygodne. Powieść zawiera mocne sceny, wulgarny język, sporo opisów seksu, wszystko to jednak jest jak najbardziej uzasadnione. Ma pomóc czytelnikowi wczuć się w klimat i temat powieści.
Oprócz świetnego stylu i wyrazistego języka mocną stroną tej książki są bohaterowie. Część z nich znana nam jest już z pierwszej części, natomiast wielu bohaterów pojawia się tutaj po raz pierwszy. Jednak każdy z nich, bez względu na to, czy pełni pierwszą, drugą czy dalszą planową rolę ukazany jest w sposób wielowymiarowy, wiarygodny i dobrze przemyślany. Fajnie autorka ukazała relacje Igi i Andrzeja. Są to dwie osoby ciężko doświadczone przez los, cały czas mierzące się z pewną traumą. Mimo to potrafią docenić to co ich połączyło, pracują nad sobą, by móc lepiej wzajemnie się zrozumieć. Ufają sobie. Chyba zresztą każda z ukazanych przez autorkę postaci jest w pewien sposób pogubiona. Taki jest Maks, który odczuwa wyrzuty sumienia z powodu śmierci ojca. Taka jest Ksenia, która pracuje jako nauczycielka i tak naprawdę dopiero szuka swojego miejsca i sposobu na życie. Poznajemy ich problemy, ich wątpliwości, dylematy, przemyślenia, a prawda psychologiczna jest bardzo dobrze oddana.
Gorąco polecam wam „Casandrę”, a tym którzy nie czytali, polecam sięgnąć najpierw po „Demeter”. Ja spędziłam z lekturą fantastyczny czas, długo o niej nie zapomnę i z wielką niecierpliwością będę wypatrywała trzeciej części.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU LIRA i AUTORCE.
Autorkę @Malwina Chojnacka strona autorska poznałam przy okazji cyklu „Karma”. Oba tomy „Karma. Odważne i romantyczne” oraz „Karma. Sekrety i uprzedzenia” były objęte moim patronatem. Z zaciekawieniem więc zabrałam się do czytania thrillera „Demeter”, który premierę miał w ubiegłą środę premierową, tj. 23 lutego br. Książkę, jak przyznałam się w zapowiedzi, zaczęłam czytać tylko na chwilkę. Nie skończyłam szybko😊. Skończyłam dopiero, gdy zamknęłam ostatnią stronę. Książka jest warta każdej spędzonej z nią minuty. Dzięki @Wydawnictwo LIRA przedstawiam Wam recenzję naprawdę dobrej książki.
Poznajcie Olgę, Igę i Huberta, którzy wplątują się – każdy z innych przyczyn – w zagadkową śmierć Galiny ukraińskiej obywatelki, pracownicy luksusowego hotelu Odonata na Mazurach. Gdy ginie bez śladu kolejna pracownica hotelu Iryna, a Elena zostaje ranna pracownica Fundacji dla Kobiet Ofiar Przemocy „Demeter” postanawia zbadać okoliczności tych dziwnych zdarzeń. Wplątuje się w precedens, w którym główne role grają możni okolicznych miejscowości. Co właściciel hotelu, komisarze policji, prokurator, prawnik, biznesmen i inni mają wspólnego z tak potraktowanymi kobietami? I dlaczego Iga jest tak ważna dla Olgi i Huberta, że postanawiają znaleźć się w tym samym miejscu co ona?
Bardzo dobra książka!
Tak muszę ją określić. Poznaję to po tempie czytania😊. To taki mój wewnętrzny barometr. Jeśli nie potrafię się oderwać od przedstawianej w książce historii, nie nuży mnie język, tempo, a ciekawią bohaterowie, to jest to bardzo dobra książka. Ma wszystkie cechy pozycji, które bardzo cenię. Zachwyciła mnie narracja. Pisana pierwszoosobowo z perspektywy różnych bohaterów. Rozdziały zatytułowane są imionami postaci, który relacjonuje wydarzenia oraz datą i miejscem akcji. Dzięki temu zabiegowi czytelnik przenosi się w inną czasoprzestrzeń, inną perspektywę. Bardzo udał się ten zabieg Malwinie Chojnackiej. Sprzyjał porządkowi, systematyczności i uhierarchizowaniu. Bieg wydarzeń również okazał się arcyciekawy. Zarówno Iga, jak i Olga oraz Hubert są tak samo ważni. Hubert przeżywa swój zawód miłosny, rozpamiętuje swoją zdradę. Przebywa jednak długą drogę od pierwszego spotkania z Olgą. Staje się mniej umęczony, bardziej pogodzony z własnym losem. Jest ważną postacią w książce, gdyż pokazuje jaki wpływ na mężczyznę ma kobieta, u której zdiagnozowano chorobę dwubiegunową. Jak potrafi go omotać, jak od siebie uzależnić i jak sprytnie go wykorzystuje. Olga to autorka bajek dla dzieci. Mająca za sobą traumatyczne doświadczenie równoczesnego sieroctwa przez obojga rodziców. Nie potrafiąca ułożyć sobie do tej pory relacji z siostrą. Odpychająca ją latami. Umawiająca się z mężczyznami na seks, ale tylko raz w tygodniu. Pogodzona z losem odrzuconej matki i rozwódki. Kobieta sukcesu, ale z przeszłością, ciągle na zakręcie. Za to Iga to niezwykle ciekawa postać. Nimfomanka, bystra, inteligentna, umiejąca „rozdawać karty” według własnych zasad. Do tego niezwykle atrakcyjna. Wykorzystuje swoją słabość i zamienia ją w ogromny potencjał, gdy daje jej siłę motorową do osiągania niemożliwego. Taka postać literacka jak Iga potrafi wszędzie namieszać, odnaleźć się w każdej fabule i uczynić publikację arcyciekawą. Chojnacka ma zdolność do kreowania nieoczywistych postaci, ciekawych bohaterów, który są zaletą jej dzieł. Fabuła mimo, że nie okazała się dla mnie zaskoczeniem – wątek mężczyzn trzymających władzę – rozwijała się chwilami nieszablonowo. Relacja Reja i Bielendy, z jednej strony wspólników, z drugiej ciągłych konkurentów. To trochę taki pokaz dwóch samców alfa. Każdy gra w swoją grę i dopóki obu to pasuje, nie ma ofiar. Bardzo zaciekawiła mnie postać Teresy wprowadzonej do fabuły w trzeciej części książki. Chojnacka sięgnęła do mistycyzmu, tajemniczości, znachorstwa. Przy czym Teresa nie okazała się postacią negatywną, wręcz przeciwnie. Wątek z watahą wilków dla mnie okazał się wyjątkowo interesujący. Jedynie nie przekonał do końca cukierkowy motyw matki-córki z końcówki książki. Nie żebym żądała samych dreszczy i niepokoju w thrillerze, co to to nie😊. Bardziej chodzi mi o zawiłość relacji, która nasuwa się od samego początku, gdy tylko wątek został naznaczony. Autorka konsekwentnie udowadnia, że nic nie dzieje się bez przyczyny, na wszystko jest pora i wszystko musi być przepracowane, by ostatecznie zostać pokonane. A tu nagle rozwiązanie następuje samo, bez żadnych pytań, zawahań, obaw. Dosłownie jak „manna z nieba”. Może o to właśnie chodziło Chojnackiej. By jednak dać nam nadzieję, że czasem złe drzewo daje dobry owoc i wystarczy tylko powiedzieć „tak”, być otwartym na to co, daje los.
Ależ się rozpisałam! Długo bym mogła naprawdę. Jest jeszcze parę punktów, o których planowałam wspomnieć. Nie mogę Was jednak zanudzać😉, bo sama nie lubię czytać przydługich recenzji. Moją rolą jest bardziej zaciekawienie Was. I mam nadzieję, że mi się udało.
Thriller to naprawdę zagadkowy gatunek literacki. Jego cechą nadrzędną jest zwykle skomplikowana, ale przejrzysta konstrukcja. Liczy się w nim heroiczna, wręcz archetypiczna narracja o walce dobra ze złem. Szczególnie lubię thrillery, które są pełne rozmaitych skrajności (rodzina, miłość, seks, zdrada, organizacje przestępcze, przemoc, dzieci itd.). No i emocje. Dobry thriller musi je wzbudzać. Dobrze jest czuć dreszcz podniecenia w oczekiwaniu na kolejne opisane w fabule wydarzenia. Czytając „Demeter” czułam zniecierpliwienie, domagałam się całą sobą ujawnienia narracyjnej tajemnicy, bardzo często przeżyłam coś szokująco niespodziewane, by finalnie wierzyć, że historia może dobrze się skończyć. Tak. Zdecydowanie „Demeter” ma wszystkie cechy dobrego thrillera. Dlatego warto się w historię w niej opisaną zanurzyć.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu LIRA.
Cykl „Karma” Malwiny Chojnackiej jest mi wyjątkowo bliski dlatego, że jej pierwszy tom był moim pierwszym patronatem. Po jego przeczytaniu byłam bardzo ciekawa dalszych losów bohaterek, dlatego bez wahania objęłam patronatem również drugi to. Ze względu na wakacje i gorący okres recenzja pojawia się z pewnym opóźnieniem, ale gorąco zapraszam Was do lektury.
W drugiem tomie poznajemy dalsze perypetie trzech przyjaciółek, które wspólnie zdecydowały założyć przyjazną psom kawiarnię „Karma”. Kobiety choć z pozoru bardzo różne, różnie je między innymi wiek i sytuacja życiowa, są sobie bardzo bliskie, wspierają się i pomagają sobie. Justyna kontynuuje związek z Erykiem, a jednocześnie stara się sobie poradzić ze sprawami ze swojej przeszłości. Wiktoria wyrusza w podróż do Sardynii, a po powrocie stara się zrozumieć swojego dorastającego syna, który zdaje się przeżywać swoisty okres buntu. Ponadto jak zwykle zaradna i przedsiębiorcza stara się utrzymać na powierzchni wspólny biznes i być wsparciem dla wszystkich bliskich. Ola w dalszym ciągu próbuje stanąć na nogi po toksycznym związku i przeprowadzić rozmów, rozwija również swój biznes i uczy się wiary w siebie. Próbując się usamodzielnić wynajmuje kawalerkę na Żoliborzu. Niedługo okazuje się, że dwie z mieszkających tam kobiet znikają. Ku zaskoczeniu przyjaciółek okazuje się, że bywały one w Karmie i zdają się w jakiś sposób powiązane z kobietami. Justyna i Ola podejmują trop, który wiedzie je do opuszczonego ośrodka na Maurach. Podobnie więc jak w pierwszym tomie wątki obyczajowe urozmaica wątek kryminalny.Czytaj dalej →
Dzisiaj w dniu premiery powieść „Karma. Odważne i romantyczne.” chciałam Was zaprosić do lektury wywiadu z autorką, który ma przybliżyć Wam jej postać i zachęcić do lektury powieści.
Malwina Chojnacka to absolwentka teatrologii i wytwórni scenariuszy, autorka scenariuszy filmowych i telewizyjnych. Czytaj dalej →
Dzisiaj, 12 lutego, premierę ma „Karma. Odważne i romantyczne.” Jest to pierwszy tom trylogii o 3 przyjaciółkach. Autorka Malwina Chojnacka to absolwentka teatrologii i wytwórni scenariuszy, autorka scenariuszy filmowych i telewizyjnych.Czytaj dalej →
Już 12 lutego premiera będzie miała książka „Karma. Odważne i romantyczne” Malwiny Chojnackiej od Wydawnictwa Książnica.
Jest to ciepła, zabawna i optymistyczna powieść obyczajowa opowiadająca o przyjaźni, miłości, kobiecości i miłości do zwierząt. Trzy przyjaciółki Wiktoria, Justyna i Ola zakładają Karmę – kawiarnię przyjazną psom. Na kartach tej książki odważnie stawiają czoła wyzwaniom rzuconym przez los przez los oraz niełatwej nieraz codzienności.
Dla wszystkich miłośników powieści obyczajowych to lektura obowiązkowa. Polecam. Czytaj dalej →
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.