„Galeria Snów DallerGuta” Lee Mi Ye

GALERIA SNÓW DALLERGUTA

  • Autorka: LEE MI YE

  • Wydawnictwo: MOVA
  • Cykl: GALERIA SNÓW (tom 1)
  • Liczba stron: 271
  • Data premiery : 27.03.2024r. 

  • Data premiery światowej: 21.04. 2020

Wydawnictwo Mova publikuje utwory jednej z moich ulubionych polskich pisarek Irena Małysa strona autorska. Opinie o książkach Pani Ireny przeczytacie na moim blogu: „W cieniu Babiej Góry”, „Więcej niż jedno życie”, „Daleko od Babiej Góry” oraz „Demony Babiej Góry”. W ramach serii #MOVAAZJATYCKA Wydawnictwo wydaje również interesujące książki ze współczesnej literatury azjatyckiej, w tym japońskiej i koreańskiej. W tej dziedzinie przeczytałam już książki „Pralnia Serc Marigold” oraz „Księgarnia Napojów Księżyca”. 

W marcu 2024 roku na polskich półkach księgarskich debiutowała publikacja pt. „Galeria Snów DallerGuta” Lee Mi Ye. Młodej Koreanki, fizyczki z wykształcenia, która ukończyła studia w Busan National University School of Materials Science and Engineering I pracowała jako inżynier półprzewodników w Samsung Electronics. „Galeria Snów DallerGuta” jest jej pierwszą powieścią debiutującą na koreańskim rynku w 2020 roku i została wydała poprzez crowdfunding (źródło: https://mova.com.pl).

(…) sny są… przecinkami skrupulatnie umieszczonymi przez Boga na tej nieustannie pędzącej do przodu w zdyszanym tempie linii zwanej życiem!” – „Galeria Snów DallerGuta” Lee Mi Ye.

Wyobraźcie sobie, że istnieje miasteczko, w którym każdy wie, że sprzedawane są sny. Istnieje w nim dom towarowy, do którego można się udać zaraz po zaśnięciu i zakupić jeden z wielu dostępnych sennych imaginacji. Nie tylko w trakcie snu właściwego, ale także na potrzeby drzemek. Jego klientami są osoby z całego świata i nie tylko. Z oferty snów korzystają również zwierzęta, którym producent snów oferuje mary nocne. Sklep prowadzony jest przez DallerGuta, a o miejsce pracy w nim stara się Penny.  Wyobraźcie to sobie…  Skorzystalibyście z jego oferty? 

To książka z gatunku fantasy, science fiction. Pięknie wydana, w twardej oprawie. To książka o magicznym miasteczku, czarodziejskim sklepie i niesamowitych zwierzętach. To książka o noctilucasach, którzy ubierają snujących się bez właściwego odzienia w trakcie śnienia cienie klientów sklepu. To książka o leprechaunach, małych obuwniczych wróżkach, które zmieniły zakres swej działalności. 

Nie jest to zdecydowanie w gatunku książka dla mnie. To nie typowa oniryczna azjatycka literatura piękna do której jestem przyzwyczajona. W „Galerii Snów DallerGuta” Lee Mi Ye wszystko od początku do końca jest wymyślone. Tak bardzo spojone ze sobą, że nawet Penny i inni pracownicy sklepu DallerGuta wydawali mi się momentami całkowicie nieprawdziwi. Tak samo jak klienci. Kompletnie nie przekonał mnie motyw klientów z całego świata, z dalekiego Samoa na przykład. Miałam wrażenie, że zachowanie każdego konsumenta było takie same, a przecież narodowości różnią się między sobą. Amerykanina czy Niemca każdy chyba odróżni od Azjaty nawet nie patrząc w jego stronę. Tu autorka nie do końca opracowała ten wątek. 

Sam zamysł nie jest zły. Rodzaj snów pojawiających się w powieści nie jest przypadkowy. Są sny na pocieszenie i na spotkanie zmarłego. Sklep oferuje również sny dla inspiracji, niezbędne w fazie zakochania i odwrotnie, w fazie odkochania. Są też sny prekognicyjne, inaczej zwiastujące, prorocze, które nie pojawiają się bez powodu. A każdy sen jest tworzony przez reżysera/producenta snów. Każdy sen jest wytworem czyjeś pracy. Niektóre wątki spajały mi się w interesującą lekturę. Niektóre były dla mnie zbyt fantastyczne, jak motyw ze Świętym Mikołajem, zwanym Nicholasem🫢. Myślę, że książka nie straciłaby na wartości, gdyby autorka odpuściła grubszemu panu w czerwonym płaszczu i białymi włosami. 

Publikacja składa się z prologu, w którym czytelnik zostaje wprowadzony w historię powstania tego magicznego miejsca i samego sklepu. Następnie następuje dziewięć zatytułowanych rozdziałów, w których opisywane są wizyty klientów, praca reżyserów/producentów snów i funkcjonowanie samego sklepu. Na końcu autorka zamieściła aż dwa epilogi. Książka pisana jest z perspektywy narratora trzecioosobowego. Język wstrzemięźliwy, prosty, zwięzły. Nawet jeśli autorka poruszała wzruszające tematy, jak śmierć małego dziecka, czy strata ukochanej babci, to z opisu trudno mi było odczuć te emocje, które chciała wywołać. Wspomagałam się opisami typu „zapłakał/zapłakała”, „polały się łzy”. 

Polecam książkę fanom fantastyki. Ja do nich nie należę, choć serię o Harrym Potterze nadal uważam za jedną z najlepszych jaką w życiu przeczytałam. Nie ma więc reguły, jeśli chodzi o gatunki. Okazuje się raczej, że w moim przypadku chyba najważniejszy jest zamysł, spójność i jakość czytanej prozy. A tego, w lekturze pozycji „Galeria Snów DallerGuta” Lee Mi Ye troszkę mi zabrakło. 

Moja ocena: 6/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO MOVA.

„Księgarnia Napojów Księżyca” Seo Dongwon

KSIĘGARNIA NAPOJÓW KSIĘŻYCA

  • Autor:SEO DONGWON

  • Wydawnictwo: MOVA
  • Liczba stron: 272
  • Data premiery : 14.08.2024r.

  • Data premiery światowej: 23.12.2022r.

Księgarnia Napojów Księżyca” to debiut Seo Dongwon. Premierę światową książka miała pod koniec grudnia 2022 roku. W ręce polskich czytelników trafiła 14 sierpnia br. dzięki nakładowi Wydawnictwo Mova, o którym więcej napisałam na mym blogu w recenzji innej prozy koreańskiej zatytułowanej „Pralnia serc Marigold”. O samym autorze wiadomo niewiele. Na portalu Lubimy Czytać przeczytałam, że „Seo Dong-won – urodził się w Seulu w 1993, dorastał w Incheon. Ukończył studia na kierunku Inżynieria Mechaniczna, obecnie pracuje w branży IT. Swoją pierwszą powieść – Księgarnia Napojów Księżyca – opublikował dzięki crowdfundingowi”.

Księgarni Napojów Księżyca kolejni goście obsługiwani są przez Muna, niebieskogłowego młodego barmana, którego imię znaczy po koreańsku drzwi. Obsługiwani są również przez kelnerkę zwaną Księżycową Króliczką, której długo zajmuje rozeznanie się w jaki sposób klienci płacą za produkty z menu i dlaczego Mun tak różnie ich obsługuje. W Księgarni Napojów Księżyca jest sporo magii, o czym nie wiedzą kolejni odwiedzający nęceni sloganem widniejącym pod nazwą sklepu „A gdyby twoje życie było książką?”. 

Książka podzielona jest na dwie części. Część pierwsza „Początek opowieści” składa się z ośmiu zatytułowanych rozdziałów, które pomagają zapoznać się czytelnikom nie tylko z kolejnymi gośćmi lub gościniami, lecz także przez pierwsze spotkanie Muna z Księżycową Króliczką, czy przez wydarzenia, które poprzedziły założenie tej dziwnej pijalni.

Różnie klienci reagują na serwowane w pijalni trunki. Różnie też o niej i o sobie mówią. 

(…) kelnerka przeprana za królika, bar udający księgarnię, krótko mówiąc: typowy symbol obecnych czasów, wykorzystujący nostalgię do zarabiania pieniędzy.” – Księgarnia Napojów Księżyca” Seo Dongwon. 

– Jestem chodzącą porażką. Już dawno przestałem podążać za swoimi marzeniami.” – Księgarnia Napojów Księżyca” Seo Dongwon. 

„- Dobrze jest coś osiągnąć, nie wkładając w to wysiłku. A jednocześnie nic nie jest takie puste jak tego typu osiągniecie.” – Księgarnia Napojów Księżyca” Seo Dongwon. 

„Z perspektywy czasu wiele rzeczy żałuję. Chciałbym zmienić sporo swoich decyzji. Gdybym dysponował maszyną do podróży w czasie…” – Księgarnia Napojów Księżyca” Seo Dongwon. 

„- Istnieje wiele powodów, dla których kłócimy się z ukochanymi osobami. Z moich obserwacji wynika, że zwykle zarzewiem są drobnostki, rzadko faktycznie wielkie problemy.” – Księgarnia Napojów Księżyca” Seo Dongwon. 

Książka porusza w wielu miejscach tematy egzystencjalne, które dominują w świecie, w zależnościach w nim istniejących. Dotyka wielu różnych relacji i opiera się na odmiennych przeżyciach jak; miłość rodzica do dziecka, dążenie do realizacji własnych marzeń, chęć bycia zapamiętanym, osiągnięcie sukcesu, poszukiwanie szczęścia w życiu, czy miłości. 

Różne też menu otrzymują goście lub gościnie po przekroczeniu progu Księgarnia Napojów Księżyca. Jedna karta zatytułowana jest „Emocje” druga „Scenerie”. Również w samej karcie istnieją różne kategorie. Od „Tęsknoty”, przez „Pocałunek” i „Ekscytujące” po „Żale”. Nazwy drinków też nie mają sobie równych; „Swobodne spadanie”, „Berek”, „Test niespodzianka”, „Pocałunek pierwszej miłości” czy „Chłopiec, który dużo widział”, którego próbował Daeil -klient z pierwszego rozdziału. 

Do pewnego momentu powieść mi się podobała. Przypominała faktycznie „Pralnię serc Marigold” czy serię „Zanim wystygnie kawa”. Bohaterowie będący klientami pijalni mieli czegoś doświadczyć, mieli coś zrozumieć czy na nowo odkryć. Mieli szansę, by naprawić jakiś błąd. Od połowy poziom fantastyki, niecodzienności zaczął mi przeszkadzać. Znienacka autor skupił się na osobach Muna i Księżycowej Króliczki, którzy okazali się tak naprawdę Dalem i Boreum. Nagle wyjaśnia czytelnikom, całkiem niepotrzebnie, ze szczegółami skąd oboje się wzięli. Nawiązuje tu do koncepcji biblioteki życia, która pojawiła się już w światowej literaturze w książce zatytułowanej „Biblioteka o Północy” autorstwa Matt Haig, z którą również się zapoznałam. Dlatego te fragmenty nudziły mnie okropnie. Wydawały mi się jakby odgrzewanym kotletem. 

Duży szacunek na pewno należy się i Wydawcy, i chyba autorowi (choć nie wiem czy w koreańskim istnieje taki feminatyw🙄) za stosowanie sformułowania „gościnie”, „gościna” w sytuacji, gdy w pijalni zjawiała się klientela płci żeńskiej. 

Reasumując jednak to kolejna krótka książeczka z prozy azjatyckiej w gatunku Cosy Places, gdzie strudzeni życiem wędrowcy mogą odpocząć, posilić się, nie tylko strawą i napojami w kulinarnym tego słów znaczeniu. W przeciwieństwie jednak do innych, nieprzeczytanie tej nie będzie zbytnią stratą. Choć warto byście sami wyrobili sobie własne zdanie na temat premiery z 14 sierpnia br. pt. „Księgarnia Napojów Księżyca” autorstwa Seo Dongwon. 

Moja ocena: 6/10

Recenzję przeczytaliście dzięki współpracy z WYDAWNICTWEM MOVA.

„Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun

PRALNIA SERC MARIGOLD

  • Autorka: JUNGEUN YUN
  • Wydawnictwo: MOVA

  • Liczba stron: 272
  • Data premiery : 19.06.2024r.

  • Data premiery światowej: 6.03.2023r. 

Wydawnictwo Mova „należy do Grupy Wydawnictwo Kobiece pochodzącej z Podlasia, której wielokulturowość i język stały się inspiracją do nazwy Mova: w regionalnej podlaskiej gwarze mowa oznacza właśnie język – niezbędny do mówienia o tym, co ważne” (źródło: O nas). Obserwując kierunek, w którym podąża firma wydaje mi się, że interesuje ją ambitna literatura piękna. W jej zasobach można znaleźć prozę azjatycką i hiszpańskojęzyczną, która tłumaczona jest z oryginalnych języków. Wyszukując po hasztagach: #movaazjatycka, #movapiekna czy #movamroczna można zapoznać się z szeroką, a co ważniejsze ciekawą ofertą Wydawnictwa🙂.

Na stronie angielskiego Wydawcy www.penguin.co.uk przeczytałam natomiast, że „Jungeun Yun jest autorką ponad dziesięciu książek, w tym Live the Way You Want; Even If I Don’t Know How to Be an Adult i To Travel or To Love. Yun wierzy, że pisanie to autorefleksja, dokładne badanie emocji; pisanie to łączenie. Yun prowadzi podcast The Path of Books z Jungeun Yun. Jej debiutancka powieść Marigold Mind Laundry znalazła się w pierwszej piątce bestsellera w Korei i ma zostać wydana na całym świecie. Jungeun Yun mieszka w Korei.” Przed Wydawnictwem Mova sporo więc jeszcze wydań tej autorki. „Pralnia Serc Marigold”, która debiutowała na polskim rynku w połowie czerwca br. to pierwsza według portalu Lubimy Czytać książka Jungeun Yun. Ciekawe, czy pojawią się następne. Ja na szczęście dzięki pożyczonemu e-czytnikowi od mej Przyjaciółki marki InkBook Polska mogłam zanurzyć się w kolejną powieść oniryczną i to napisaną przez Azjatkę. Zapraszam Was do przeczytania recenzji na temat książki zatytułowanej „Pralnia Serc Marigold”. 

W miasteczku, „(…) gdzie nie zaskakuje to, że zaraz po wiośnie nadchodzi jesień.” Młoda Ji-eun zostaje pozbawiona rodziców, którzy informują ją, że posiada wyjątkowe moce. Moce usuwania plan z ludzkich serc. Dzięki temu przez wieki będzie mogła pomóc wielu potrzebującym. Dziewczyna nie rozumie swego przeznaczenia. Po latach szukania w różnych rzeczywistościach utraconej rodziny osiada w Marigold, gdzie wykupuje stary budynek, w której kiedyś mieściła się Pralnia serc Marigold. Zaczyna prowadzi działalność na nowo. Działalność nadzwyczajną. Działalność zmieniającą życie jej klientów. 

Trochę zawiodłam się na tej publikacji. Po udanej serii japońskiego autora przeczytanej jednym tchem „Zanim wystygnie kawa” liczyłam na podobne emocje. Faktycznie widzę trochę podobieństw. Tą krótką książeczkę cechuje powściągliwość w emocjach, właściwa dla prozy azjatyckiej. W relacjach międzyludzkich dominuje skromność i wzajemny szacunek. Klienci są jednak mniej spektakularni niż ci opisani w cyklu „Zanim wystygnie kawa” lub książce autorstwa Sanakai Hiiragi pt. „Fotograf utraconych wspomnień”. Pierwszy klient Jae-ha niespełniony twórca filmowy mający za sobą trudne, samotne dzieciństwo. Chwilami drażnił mnie swym podejściem do życia. Żałuję też, że koreańska autorka Jungeun Yun nie wykorzystała potencjału, który nasunął mi się z jego przyjaciółką Yeon-hui. Opowieść o instagramowej celebrytce Eun-byeol wydała mi się sztampowa. W sposobie przedstawienia tak mistycznej opowieści ponad czasami, ponad różnymi rzeczywistościami postać tej intragramowej celebrytki wydała mi się mało realna. W Pralni serc Marigold nie ma telefonów, nie ma mediów, oprócz radia. Nie ma ekspresów. Herbata parzona jest w starodawnym stylu. A tu nawiązanie do współczesnych mediów, w których ludzie sprzedają swoje życie, swoje wykreowane medialnie zafałszowane postaci. Podobała mi się natomiast historia o kurierze Yeong-hui mężczyźnie nazwanym kobiecym koreańskim imieniem. Człowieku, który znalazł szczęście w prostej pracy odrzucając potencjalny sukces u boku wybitnej rodziny. Mężczyźnie, który w młodości był terroryzowany przez czas. Wzruszyłam się również przy opowieści o matce Jae-ha, która była dopełnieniem jego opowieści. 

W książce mnóstwo jest złotych myśli. Praktycznie strona po stronie odnotowywałam ciekawe cytaty. 

(…) Choćby się zdawało, że ciemność trwać będzie wiecznie, w końcu i tak zawsze wschodzi słońce. Czy tym, co człowiek bez żadnego wysiłku dostaje od życia, nie jest właśnie możliwość witania kolejnych dni?’. – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun. 

„Czasem wybycie się bolesnych wspomnień pozwoli człowiekowi ruszyć dalej, choć zdarza się, że mimo bólu dostarczają one siły, dzięki której ludzie potrafią przezwyciężyć niedolę i wrócić do życia. Niekiedy smutek staje się siłą napędową do dalszej walki.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

„(…) Nie ma życia pozbawionego trudności. Po prostu trzeba jakoś je przezwyciężyć, kiedy już się pojawią. Ucieczka czy znalezienie rozwiązania nie są równoznaczne z ich pokonaniem. Trzeba wytrzymać do końca, nie odwracając wzroku.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

„Czasem życie zdaje się o wiele trudniejsze niż śmierć.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

„(…) dzisiaj jest najbardziej wyjątkowym prezentem, jaki dostaje człowiek. Nieważne, ile byśmy żałowali, wczoraj już przeminęło, a jutro, które nie nadeszło, wciąż pozostaje odległą przyszłością. Dlatego musimy żyć dniem obecnym. To właśnie on jest magicznym darem, który każdy z nas otrzymał po równo.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

Zakończenie nie zaskakuje. Zaskoczył mnie natomiast maleńki błąd na samym początku. Czytając na czytniku marki InkBook na stronie 8 zauważyłam pewną nieścisłość. 

– Cóż, to…miasteczko pełna wspaniałych mocy.” – Pralnia Serc Marigold” Jungeun Yun.

Intuicyjnie czuję, że zdanie miało raczej brzmieć; (…) miasteczko pełne wspaniałych mocy. Ot taki błąd stylistyczny. Czasem się dziwię, że zwrócę na tak niewielką nieścisłość uwagę. 

To trochę jak w tej książce. Wielu bohaterów zwraca uwagę na drobne sprawy. Niektóre zdominowały całe ich życie. Tak mocno, że kolejne dni stały się udręczeniem. Wydaje mi się, że Jungeun Yun na fali innych podobnych w stylu książek napisała „Pralnię Serc Marigold”. Mnie kompletnie nie przekonała. Postać Ji-eun w wielu momentach wydawała mi się obcesowa. Jej wątek zlewał mi się w jedną całość. Irytowała mnie postać starszej kobiety, sąsiadki Ji-eun prowadzącej bar „Nasze przysmaki”. Kojarzyła mi się ze starą, wiejską babą. Nie umiłowaną w karmieniu innych restauratorką, ciepłą, troszczącą się. Jest to jednak publikacja w stylu prozy koreańskiej, prozy azjatyckiej. W pewien sposób fascynująca, bo tak bardzo różna od europejskich ekspresyjnych publikacji, w których nie ma miejsca na zatrzymanie się, na kontemplowanie drugiego człowieka w relacji. Bohaterowie w „Pralni Serc Marigold” nie błyszczą, nie chwalą się. Bohaterowie żyją w swój specyficzny sposób.  

Moja ocena: 6/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO MOVA.