„Pianistka. Clara Schumann i muzyka miłości” Beate Rygiert

PIANISTKA. CLARA SCHUMANN I MUZYKA MIŁOŚCI

  • Autorka: BEATE RYGIERT
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 448
  • Data premiery : 27.07.2022r.

Mam nadzieję, że pamiętacie moje recenzje „Anne z Zielonych Szczytów” oraz „ Anne z Avonlea” i moje zachwyty nad całkowicie nowym tłumaczeniem z oryginału od @wydawnictwomarginesy😉. Jakoś mam szczęście od tego Wydawcy. Ostatnie jego publikacje mile mnie zaskakują. Nie tylko Ania w nowym tłumaczeniu, lecz też „Zaś słońce wschodzi” Ernesta Hemingwaya  (recenzja na klik), o nowym Chmielarzu („Długa noc”) i „Jesieni zapomnianych” Anny Kańtoch (recenzja na klik). Takie same pozytywne odczucia miałam po przeczytaniu książki gatunkowo różnej od tych, które zwykle czytam, a mianowicie; „Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki” Karolina Dzimira-Zarzycka (recenzja na klik). Książka okazała się dla mnie ciekawą, błyskotliwą opowiastką w bardzo przystępnej formie o wieloletniej partnerce Marii Konopnickiej. Nie ukrywam, że zabierając się do publikacji „Pianistka. Clara Schumann i muzyka miłości” autorstwa Beate Rygiert spodziewałam się podobnych wrażeń. Już teraz wiem, że biografie można pisać w bardzo interesujący sposób😉.

Porównałabym muzykę do miłości! Zadaje ból, gdy staje się zbyt piękna. Czasami serce chce wyskoczyć z mojej piersi.” Z pamiętnika Clary Berlin, 20 września 1839 roku – „Pianistka. Clara Schumann i muzyka miłości” Beate Rygiert

Clara Wieck zakochuje się z wzajemnością w uczniu swego ojca Robercie Schumannie. Jak przystało na kilkunastoletnią pannę żyjącą w pierwszej połowie XIX wieku, zaczyna walczyć o miłość Roberta, prawo do życia z nim, a także o swoją pasję, muzykę. Równocześnie jej ojciec, apodyktyczny Friedrich Wieck osiąga stałe dochody z gry na pianinie młodej Clary. Nie chce niczego zmieniać, nie chce utracić źródła dochodu. Boi się, że wyrwana spod jego skrzydeł Clara osiągnie apogeum swoich pianistycznych możliwości na najważniejszych europejskich scenach i przestanie godzić się na nierówny podział zysków. Pasja, namiętność, muzyka. Kolejność nie ma znaczenia. Wszystkie muzy tak samo silne, tak samo obezwładniające życie młodej Clary, która zaczyna wychodzić z cienia….

Miłość musiała się udać, chociaż z biegiem lat straciła na wyrazistości. Przecież nie bez kozery młoda Clara pisała do ojca: „…od dawna czułam, że to się musi udać. Nic na tym świecie nie może mnie zwieść. Pokażę ojcu, iż młodzieńcze serce może być niezłomne! Z listu Clary do Roberta 15 sierpnia 1837 roku”. Takich pięknych słów w wykonaniu bohaterów ówczesnych czasów w książce jest niezmiernie dużo. Pamiętniki, fragmenty listów Roberta, Clary i innych nie przynudzają, lecz urozmaicają odbiór wzniecając prawdziwe emocje szczęścia, miłości, trochę nawet zazdrości za młodością, za tym przeświadczeniem, że ten właśnie jest tym jedynym i o niego trzeba walczyć do ostatnich chwil. Kolejną zaletą publikacji jest umiejscowienie w miejscu i czasie wydarzeń opisywanych w każdym z rozdziałów. Rygiert zadbała, by czytelnik nie pogubił się w zdarzeniach dziejących się na arystokratycznych dworach, poważnych i zacnych domach, a także na europejskich scenach w każdym czasie, w każdej chwili. Akcja dzieje się w Lipsku, w którym wychowała się Clara, a także w Hamburgu, w którym Clara zaczęła występować i licznych europejskich miastach. Podobało mi się nawiązanie do Fryderyka Chopina, którego Clara spotkała i poznała przy okazji licznych występów na scenach północnych Niemiec. Autorka bardzo wiernie odzwierciedliła niemiecki dryg, niemiecką jakość i niemiecki temperament, a raczej jego brak😉 i wstrzemięźliwość. Miło czytało się o dawnych zawodach, których już nie ma w dzisiejszym świecie jak: koncertmistrz, czy mecenasach muzycznych, dyliżansach pocztowych służących do podróży, a także strojach, obyczajach i wystrojach. Sam język w dialogach i narracji został dostosowany do czasów, o których opowiada książka.

„Dlaczego życie nie składa się wyłącznie z koncertów? Gdyby tylko mogła, grałaby bez ustanku. I razem z dźwiękami udała się gdzieś daleko.” – „Pianistka. Clara Schumann i muzyka miłości” Beate Rygiert

Ciekawy pogląd młodej dziewczyny, którą ojciec od piątego roku życia zmuszał do grania na pianinie. Takich nowatorskich spojrzeń na znaną postać w światowej muzyce, a także jej męża Roberta znajdziecie sporo. Tak samo jak w książce znajdziecie wiele ciekawostek. Warto wspomnieć o stowarzyszeniu muzycznym, który teoretycznie miał łączyć siły przeciwko filisterstwu konserwatystów. Członkowie stowarzyszenia nadali sobie nowe imiona, i tak; „Wieck nazwał się Mistrzem Raro, Clara – Chiariną, a Robert wybrał dwa imiona odzwierciedlające różne cechy jego charakteru – Euzebiusz oraz Florestan”. Sam wątek miłości nie jest infantylny. Został przedstawiony w sposób bardzo delikatny, wysublimowany. Początek, jak na młodzieńczą miłość przystało „Miała wówczas jedenaście lat, on – dwadzieścia; jego oblicze promieniało i wydawał się pełen werwy.”

No tak😊, zaczęłam już lekko spojlerować i opowiadać Wam całą książkę. Nie mogę zepsuć Wam zabawy podczas czytania, więc podsumuję mój wpis następująco: opowieść o romantycznych kochankach, wirtuozach pianina w prozie wspólnego życia. Napisana w bardzo stonowany, płynny sposób z perspektywy Clary Schumann, z perspektywy kobiecej. Idealna lektura dla ciekawskich świata i uwielbiających powroty do przeszłości, w których mnóstwo koronek, halek, sal balowych i scen teatralnych oraz operowych. Gdzie liczyły się binokle, cygaro, perfumy, a także długa łabędzia szyja. Udanej lektury!!!

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy, za co bardzo dziękuję.

Cykl: Z dziećmi… KULTURA

Filharmonia dla Dzieci

Pałac w Wilanowie

 

Ruszam w nowym cyklem😊 Zbliża się wiosna, człowiek coraz chętniej wychodzi z domu, więc postanowiłam, że wreszcie zmobilizuje się do opisywania ciekawych wydarzeń, w których bierzemy udział i rozmaitych wypraw, których na ten sezon wiosna- lato mamy w planach sporo. Będę bliższe i dalsze, ale generalnie chodzi o docenianie małych, niby zwykłych rzeczy, miejsc i wydarzeń, bo to one najbardziej zapisują się na kartach naszej pamięć, wpływają na samopoczucie i to, czy czujemy się zadowoleni z życia . Bardzo często kiedy nadchodzi weekend czy inny wolny dzień, myślimy sobie „zrobiłabym coś, ale nie wiem co” lub „pojechalibyśmy gdzieś, ale nie wiemy gdzie”, więc mam nadzieję, że może moje posty w tej tematyce kogoś zainspirują, a i odwiedzający mogą zainspirować mnie, wymieniając w komentarzach miejsca i wydarzenia podobne do prezentowanych, a może całkiem inne, ale równie ciekawe…😊 Tak naprawdę przy tworzeniu tego blog i wymyślaniu dla niego nazwy miałam w wyobraźni miejsce, gdzie ukazywać się będą różne posty, o tematyce książkowej, filmowej, podróżniczej, życiowej, żeby pokazać takie właśnie małe, ulotne chwile, które przecież składają się na życie. Jednak ich ulotność okazała się większa niż przypuszczałam i trudno było mi się do tych relacji zmobilizować na gorąco. Tak więc blog został zdominowany przez recenzje książek, ale, że jedna nie samymi książkami człowiek żyje, postaram się wrócić do pierwotnych zamierzeń i od czasu do czasu umieścić tu również post o odmiennej tematyce😊

filharmoniadladzieci1

Już od dawna chciałam zaznajomić dzieci z muzyką na żywo, myślałam o Filharmonii, ale natrafiłam na facebooku na wydarzenia Filharmonii Dla Dzieci w Pałacu w Wilanowie, więc nie zastanawiając się długo kupiłam bilety na koncert „Król i jazz. Od baroku do improwizacji”. Nie do końca wiedziałam czego się spodziewać, ale, że bardzo lubię Pałac w Wilanowie, postanowiłam się przekonać. Koncert miał miejsce w oranżerii, dla dzieci przygotowany był na środku przypominający trawę dywan i kolorowe poduchy, na których można usiąść, dla rodziców z tyłu kilka rzędów krzeseł. Oczywiście rodzice mogli też siedzieć z dziećmi na podłodze, lub dzieci z rodzicami na krzesłach, ale ze względu na to, że wydarzenia było adresowane dla dzieci, założeniem było by były one bliżej i miały bezpośredni kontakt z prowadzącą i muzykami. Pani prowadząca koncert ubrana było w przepiękną tiulową suknię, a muzyka przerywana była jej opowieściami, w zasadzie chyba więcej było mówienia niż muzyki, z tego względu powiedziałabym, że wydarzenia najbardziej trafia do dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Moja ośmioletnia córka była zachwycona, a prawie jedenastoletni syn jakby trochę mniej. Muzyków było trzech: trębacz, waltornista i pan grający na klawiszach😊 Opowiadano o instrumentach, pokazywano te z dawnych czasów i te współczesne. Tematem koncertu była muzyka różna, występ rozpoczął hejnał mariacki, a potem płynnie przeszli do jazzu. W międzyczasie pojawiały się znane dzieciom piosenki z bajek (Kraina Lodu, Vaiana), a także bardzo znana muzyka filmowa (Star Wars, Indiana Jones, James Bond). Atmosfera towarzysząca koncertowi była bardzo pozytywna, a artystom udało się stworzyć kameralny, wręcz familijny klimat.

Generalnie jesteśmy z koncertu bardzo zadowoleni, polecamy gorąco, zwłaszcza młodszym dzieciom, a sami czujemy się gotowi na wizytę w Filharmonii Narodowej (co również postaram się opisać).

filharmoniadladzieci2