„Zaginiona siostra” Lucinda Riley

ZAGINIONA SIOSTRA

  • Autor: LUCINDA RILEY
  • Seria: SIEDEM SIÓSTR (TOM 7)
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Liczba stron:672
  • Data premiery: 02.06.2021r.

Jakoś tak się złożyło, że wśród nieopublikowanych jeszcze opinii o czerwcowych premierach, oprócz zrecenzowanej już wczoraj „Kwestii winy” Małgorzaty Rogali, znalazła się też kolejna z mojej ulubionej serii, a mianowicie 7 tom „Siedmiu sióstr” Lucindy Riley. Książkę przeczytałam niedługo po premierze, ale emocje mi towarzyszące i związane z tym okoliczności sprawiły, że potrzebowałam trochę czasu, żeby móc napisać recenzję. I jak to często bywa upłynęło go sporo więcej niż zakładałam.

Lucinda Riley to brytyjska pisarka pochodzenia irlandzkiego. W dzieciństwie dużo podróżowała, głównie na Bliski Wschód. Po przeprowadzce do Londynu została aktorką, grała w filmach, telewizji i teatrze. Jako pisarka zadebiutowała w 2011 roku „Domem orchidei”. Jej książki podbijały listy bestsellerów i serca czytelników, ale najwspanialsza chyba jest seria „Siedem sióstr”. Opowiada o adoptowanych przez tajemniczego Pa Salta siostrach. Choć urodziły się na różnych kontynentach wychowały się w bajecznej posiadłości na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Adopcyjny ojciec nadał im imiona 7 Plejad. Po swojej śmierci każdej z nich zostawił list i dane geograficzne mogące pomóc im odkryć własne korzenia. I tak każda z sióstr udaje się w podróż w poszukiwaniu swojej drogi.

7 tom z założenia miał być zamknięciem całej historii, opowieścią o siódmej, zaginionej siostrze, której jako jedynej nie udało się Pa Saltowi odnaleźć. Jednak w okolicy premiery, ku radości czytelników, okazało się, że będzie ósmy, dodatkowy tom, gdyż w liczącej aż 672 tomy historii nie udało się autorce wyjaśnić i zamknąć wszystkim wątków. Osmy tom miał zawierać historię Pa Salta i wyjawić tajemnice z jego przeszłości. Z tym większym niedowierzaniem i smutkiem przyjęłam informację, że 11 czerwca po długiej chorobie zmarła Lucinda Riley. To bez wątpienia niepowetowana strata dla literatury. Ogromny smutek. Małym okładem na serce czytelników okazała się informacja, że ósmy tom jednak się ukaże, gdyż ukończy go na podstawie zapisków autorki jej syn. Także tajemnice adopcyjnego ojca i jego siedmiu córek zostaną wyjaśnione.

„Zaginiona siostra” jak sama nazwa wskazuje ma wyjaśnić zagadkę 7 siostry. Po śmierci ojca każda z sióstr poszła w swoją stronę i odnalazła swoje korzenie i własną drogę w życiu. Jednak nadal nie wiadomo kto jest siódmą siostrą, gdzie jest i co się z nią dzieje. Po roku od śmierci Pa Salta siostry D’Apliese przygotowują się do rejsu po Morzu Egejskim, by złożyć wieniec w miejscu, gdzie spoczął ich ojciec. Niespodziewanie prawnik rodziny podaje im imię i adres dziewczyny, która najprawdopodobniej jest ich Zaginioną Siostrą. Kobiety spotykają się z nią, lecz okazuje się, że tylko jej matka Mary McDougal może potwierdzić czy dziewczyna naprawdę jest ich siostrą. Kobieta jednak po śmierci męża wyruszyła w podróż dookoła świata. Maja, Ally, Star, CeCe, Tiggy i Elektra kolejno przemierzają pół świata – od Nowej Zelandii, przez Toronto, Londyn, Prowansję, aż po Dublin by spotkać się z kobietą i zyskać pewność co do siódmej siostry. Kobieta jednak ciągle wymyka im się z rąk, wszystko wskazuje na to, że wcale nie chce być odnaleziona… Czy siostrom uda się rozwiązać zagadkę Merope?

Powieść jak zwykle przeczytałam z zapartym tchem, jej klimat, styl, język tak jak w całej serii jest niepowtarzalny. Tym razem jednak historia nie skupia się tylko na jednej bohaterce, a pokazuje kolejno dalsze losy sióstr, bowiem kolejno biorą one udział w poszukiwaniach. Z wielką radością przywitałam się więc ze znanymi i lubianymi bohaterkami. Powieść składa się z kilku części, jedna z nich pokazuje losy Merry, która po śmierci męża, wyruszeniu w podróż i pojawieniu się tajemniczych kobiet czuje, że nadszedł czas, by wreszcie zmierzyć się przeszłością. Zagłębia się więc w lekturę dziennika, który ma od dawna, a my mamy okazję poznać historię Nualii, która przenosi nas do Irlandii 1920 roku. Przedstawione przed autorkę historia i na poziomie współczesnym i tym z przeszłości jest jak zwykle niezwykle fascynująca. Całość czytała z zapartym tchem. Każdy tom utwierdza mnie w tym, że „Siedem sióstr” to jedna z moich ulubionych serii, wyjątkowa, klimatyczna i pełna uroku. Ogromnie się cieszę, że będzie jeszcze 8 tom, który mam nadzieje odpowie na pytania, które tu się pojawiły. A co potem? Cóż, chyba nie pozostanie mi nic innego jak zacząć przygodę z Siedmioma siostrami od nowa:) Co i Wam gorąco polecam, zwłaszcza tym, którzy nie mieli okazji zaznajomić się jeszcze z tą serią.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„Kwestia winy” Małgorzata Rogala

KWESTIA WINY

  • Autor: MAŁGORZATA ROGALA
  • Seria: AGATA GÓRSKA I SŁAWEK TOMCZYK (TOM 8)
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery:02.06.2021r.

Przyznałam Wam się już jakiś czas temu, że ciągle mam spore zaległości czytelniczo-recenzenckie, co się trochę z tego wygrzebię, to znowu pojawia się mnóstwo nowości i zaległości powstają po raz kolejny. Czerwcowych premier zrecenzowałam już sporo, ale jakimś ogromnie niedopuszczalnym zaniedbaniem doszło do tego, że najnowsza powieść jednej z moich ulubionych autorek, ciągle zrecenzowana nie została, mimo że przeczytałam ją zaraz po otrzymaniu. Zaniedbanie to jest tym większe, że powieść ta jest kolejnym, ósmym już tomem jednej z moich ulubionych serii. Mowa oczywiście o „Kwestii winy” Małgorzaty Rogali i serii o Agacie Górskiej i Sławku Tomczyku. Ale jak to mówi przysłowie „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło” niedopatrzenie to pozwoliło mi po raz drugi, aktualnie, zanurzyć się w świat bohaterów i przypomnieć sobie, co się u nich wydarzyło. Jeżeli jesteście tego ciekawi zapraszam Was, już bez zwłoki, do przeczytania recenzji.

Jakub Drzewiecki, policjant drogówki, zostaje kilkukrotnie pchnięty nożem niedaleko swojego domu. Przy ciele sprawca zostawia figurkę Lego. Na miejsce przyjeżdżają Tomczyk i Gniewosz, którzy próbują znaleźć mordercę. Tydzień później w warszawskich parku właściciel agencji reklamowej Hubert Kamiński zostaje zaatakowany szklaną butelką. Górska i Chudy przy zwłokach znajdują miniaturową futbolówkę. Czy to możliwe, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane? Czy policjanci złapią sprawcę, bądź sprawców.

Ogromnie cieszyłam się na kolejne spotkanie z moimi ulubionymi bohaterami. Przystępując do lektury zostajemy ich kilka lat później niż w zakończeniu poprzedniego tomu. Można powiedzieć, że dojrzeli, okrzepli, mają unormowane życie osobiste, są rodzicami. Są bardziej wyważeni, spokojniejsi, mądrzejsi, choć z drugiej strony to Ci sami świetni bohaterowie. Moje serce skradli też Jaś i Małgosia, którzy stali się pretekstem do zwrócenia uwagi na to jak niełatwe czasami bywa rodzicielstwom, ale jednocześnie jest jedną z najlepszych rzeczy, która może nam się w życiu przytrafić. Oczywiście jak to u autorki, zwłaszcza tej serii, bywa, oprócz zagadki kryminalnej jest też mocno zarysowany problem społeczny, tło obyczajowe i psychologiczne. Tym razem pani Małgorzata zwraca uwagę na niezwykle istotny problem dotyczący pomocy domowej, Bardzo często jest tak, że sprawca na zewnątrz robi zupełnie inne wrażenie i ofiara boi się przyznać i walczyć o swoje ze strachu o to, że nikt jej nie uwierzy. Bardzo podoba mi się, że autorka porusza tak ważne, choć i trudne tematy. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie , świetny styl, błyskotliwe dialogi, celne spostrzeżenia to wszystko sprawia, że trudno się od książki oderwać, a po jej zakończeniu już tęsknię za bohaterami.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Czwarta Strona i autorce

.

„Zanim Cię zobaczę” Emily Houghton

ZANIM CIĘ ZOBACZĘ

  • Autor:EMILY HOUGHTON
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Liczba stron:382
  • Data premiery:30.06.2021r.

„Zanim Cię zobaczę” Emily Houghton to kolejna książka, którą przeczytałam na wakacyjnym wyjeździe. Jest to debiut aktorki, więc podchodziłam do niej zs dystansem. Zgodnie z zapowiedziami na okładce książka jest pełną emocji opowieścią o miłości dla wielbicieli „Zanim się pojawiłeś” i „Gwiazd naszych wina”. Ponieważ przy tej pierwszej zarwałam noc, wylewając podczas lektury morze łez, trochę bałam się po nią sięgnąć:) Odleżała chwilę na półce i pojechała ze mną na wakacje. Tam był spokój, cisza i odpowiednie warunki by delektować się książką. Chcecie poznać moje wrażenia? Czytajcie…

Alice to samowystarczalna, niezależna singielka, która poświęca się karierze. Po pożarze, w którym mocno ucierpiała ma szansę zweryfikować swoje życie, ale może też pogrążyć się w rozpaczy. Załamana, pogrążona w rozpaczy milczy i pragnie ukryć się przed wszystkimi, przestać istnieć. Parawany odgradzające ją od innych to swoisty symbol. Alfie to rozgadany optymista, łatwo nawiązujący kontakty z ludźmi i nie wyobrażający sobie bez nich życia. Choć jego życie po wypadku mocno się zmienia, nie odbiera mu to hartu ducha. Gdy pewnego dnia na jego salę trafia milcząca dziewczyna postanawia sobie wciągnąć ją w rozmowę i się z nią zaprzyjaźnić. Oboje nie zdają sobie sprawy jak bardzo to zmieni ich życie.

Ta powieść to poruszające, pełna emocji opowieść o stracie, o podnoszeniu się po tragedii, a próbie godzenia się z czymś, z czym pogodzić się bardzo trudno, o rozpaczy, smutki, cierpieniu. Ale to także opowieść o sile przyjaźni i miłości, o sile ludzkiego ducha i odwadze do mierzenia się z życiem, zwłaszcza wtedy, gdy nie jest ono takie jak sobie je wyobrażaliśmy. Losy bohaterów ogromnie mnie poruszyły, bardzo im współczułam, a jednocześnie kibicowałam w próbach ułożenia sobie życia na nowo. Powieść jest bardzo mądra, pełna optymizmu, pokory i miłości życia. Ukazuje różne sposoby radzenia sobie z trudnymi sprawami. Mi po raz kolejny przypomniała, że ludzie, którzy uśmiechają się, zdają się przyjaźnie podchodzić do świata i wszystko traktować lekko, tak naprawdę przeżywają swoje tragedie w głębi serca, nie zawsze okazując to, co naprawdę czują. Ale to nie znaczy, że nie potrzebują pomocy i uwagi. Alfie mnie zachwycił, jest chyba najbliższym mi w powieści bohaterem. Mój zachwyt Alice był mniej oczywisty, czasem łamałam się na tym, że irytowała mnie ona swoim epatowaniem tragedią i odrzucaniem ludzi, którzy chcieli jej pomóc, tym ciągłym izolowaniem się. Z czasem jednak zrozumiałam, że wobec tego co ją spotkało ma prawdo tak reagować. Każdy radzi sobie z trudnymi sprawami po swojemu i to, o sprawdza się u jednego, niekoniecznie pomoże drugiemu. Powieść była dla mnie cudownym przypomnieniem o tym jak różnorodni są ludzie i jak cudowne jest życie, mimo trudności, które ze sobą niesie. Książka na długo zapadła mi w pamięć, na pewno sięgnę po nią jeszcze kiedyś. I obiema rękami podpisuję się pod rekomendacją na okładce „książka, którą musisz przeczytać w 2021 roku”. Gorąco polecam!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

.

„Zanim wyznasz mi miłość” Magdalena Kordel

ZANIM WYZNASZ MI MIŁOŚĆ

  • Autor:MAGDALENA KORDEL
  • Wydawnictwo:ZNAK
  • Liczba stron:400
  • Data premiery:28.06.2021r.

Twórczość Magdaleny Kordel obserwuję już od jakiegoś czas, to literatura obyczajowa, w najlepszym tego pojęcia znaczeniu. Niestety sama miałam okazję przeczytać do tej pory tylko „Serce z piernika”, „W blasku słońca” i „Bo nadal Cię kocham”. Jednak lektura tych trzech powieści wystarczyła, żebym wiedziała, że po każdą kolejną sięgnę w ciemno, a gdy tylko będę mieć okazję z przyjemnością nadrobię lekturę poprzednich. Gdy więc 28 czerwca ukazała się nowa powieść autorki „Zanim wyznasz mi miłość” nie zastanawiałam się nad jej lekturą ani chwilę. Trochę dłużej zajęło mi napisania recenzji, ale oto jestem i zapraszam do przeczytania recenzji:)

Akcja toczy się w otoczonym górami miasteczku, gdzie życie toczy się leniwie, choć krzyżują się to różne ludzkie losy, a każdy z bohaterów ma swoje problemy i tajemnice. Ewelina to młoda kobieta, która do każdego wyciągnie pomocną dłoń. Jej babcia Adela i i jej towarzyszka Muszka również chętnie każdemu pomogą tworząc w swoim domu coś w rodzaju ciepłego azylu. Niepodziewania na drodze Eweliny stanie tajemniczy Janek, który uruchomi lawinę zdarzeń zakończoną jedną wielką niespodzianką. A to dopiero pierwszy tom, bowiem zakończenie wyraźnie wskazuje, że będzie ciąg dalszy…

Klimat utkany przez autorkę ujął mnie od pierwszych stron. Akcja toczy się nieśpiesznie, można powiedzieć, że momentami wręcz leniwie. Trudno tu liczyć na spektakularne zwroty akcji czy wartki bieg wydarzeń, jednak atmosfera panująca w powieści sprawiła, że nie chciałam jej odkładać. Bohaterowie złapali mnie za serca, polubiłam chyba wszystkich, bywało śmiesznie, bywało smutno, refleksyjnie, ale przede wszystkim z kart książki promieniuje optymizm i radość życia. Takiej książki mi było trzeba, dostarczyła mi refleksji, relaksu i pozytywnego nastawienie do życia. Gorąco polecam.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.

„Sekret Marianny”Agnieszka Olejnik

SEKRET MARIANNY

  • Autor:AGNIESZKA OLEJNIK
  • Wydawnictwo:KSIĄŻNICA
  • Liczba stron:304
  • Data premiery:16.06.2021r.

Po lekturze „Wyboru Charlotty” wiedziałam już, że pisana w tym samym stylu najnowsza powieść Agnieszki Olejnik „Sekret Marianny” będzie mi się podobała. Czy się zawiodłam? Obie powieści klimatem nawiązują do XIX-wiecznych brytyjskich powieści w stylu Jane Austen, wzbogacone szczyptą erotyzmu.

Marianna Johnson jest urodziwa, inteligentna i bystra. Wydawać by się mogło, że znalezienie męża nie będzie dla niej problemem. Niestety problemem jest brak posagu, dlatego nie może przebierać w kandydatach. Wydaje jej się, że James Hint, emerytowany wojskowy, będzie bezpiecznym wyborem. Nie mogła chyba bardziej się mylić… Po paśmie rozczarowań i trudnych przeżyć, z których składało się jej małżeństwo kobieta szybko zostaje wdową, niestety bez pieniędzy i dachu na głową. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi jej Swen, znajomy prawnik. Proponuje Mariannie układ finansowy, z którego oboje odniosą korzyści. Czy ich umowa się sprawdzi? Jak ułoży się życie Marianny?

Książkę czyta się bardzo lekko, szybko i przyjemnie. Pisana w narracji trzecioosobowej, wierni oddaje klimat XIX-wiecznej Anglii. Przedstawia jej przyrodę, krajobrazy, roślinność i zwyczaje. Każda z postaci jest ciekawie zarysowana, charakterystyczna. Polubiłam Mariannę, choć momentami była ona jak dla mnie trochę niekonsekwentna. Również Swen był ciekawym bohaterem, podobało mi się, że autorka postanowiła nam przybliżyć jego osobę, opowiadając jego historię i dając nam okazję do przyjrzenia się jego rodzinie. W powieści pojawiają się również bohaterowie poprzedniego tomu, co sprawiło mi niebywała przyjemność. Generalnie jest to świetna pozycja nawiązująca do klasyki, ubogacona o wątek rodzącego się powoli w kobietach feminizmu oraz odkrywaniem własnych emocji i seksualności. Bohaterki tej powieści są jednocześnie trochę naiwne, zdane na łaskę mężczyzn, co było standardem w tamtych czasach, ale jednocześnie potrafią też myśleć, chcą się rozwijać i potrafią wziąć swój los we własne ręce, podejmując samodzielne decyzje, często nie łatwe. To połączenia ma swój urok, książka bardzo mi się podobała i z wielką przyjemnością sięgnę po kolejny tom.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU KSIĄŻNICA.

„Fit desery z kilku składników. Jak jeść zdrowo nie rezygnując ze słodyczy.” Agnieszka Stolarczyk

FIT DESERY Z KILKU SKŁADNIKÓW. JAK JEŚĆ ZDROWO NIE REZYGNUJĄC ZE SŁODYCZY.

  • Autor:AGNIESZKA STOLARCZYK
  • Wydawnictwo:ZNAK HORYZONT
  • Liczba stron:256
  • Data premiery:07.06.2021r.

Ten tytuł wiele obiecuje. Po pierwsze obiecuje, że tytułowe desery przygotowuje się tylko z kilku składników. Wieloskładnikowość, jak pewnie się domyślacie, jest zmorą wielu gospodyń domowych. Po drugie obiecuje, że zawarte w książce przepisy są zdrowe. W erze mody na „bycie fit” w „to mi graj”!. Po trzecie, co najważniejsze, w tytule zawarto obietnicę, że można jeść desery przygotowane szybko, zdrowo, a do tego nie rezygnując ze słodyczy. Czyli, jest tu taka zawoalowana obietnica zdrowego żywienia przy jednoczesnym delektowaniu się smakiem ulubionych słodyczy. Przy takiej deklaracji zawartej tylko w jednym tytule (co będzie dalej!) nie mogłam się oprzeć i musiałam zapoznać się z czerwcową premierą od Wydawnictwa @Znak Horyzont, z poradnikiem kulinarnym Agnieszki Stolarczyk „Fit desery z kilku składników. Jak jeść zdrowo nie rezygnując ze słodyczy”.

Nie jestem niewolnicą zdrowego trybu życia, przyznaję szczerze. Do tej publikacji miałam więc dość ambiwalentny stosunek. Jestem za to niewolniczką poszukiwania tego, co nowe, co inne. Tego, co Wydawcy oferują nam czytelnikom każdego miesiąca. Uwielbiam również desery, więc te fit wydawały się wprost skrojone na moją miarę.

W ogóle się nie pomyliłam !

Tak, tak. W poradniku, oprócz ciekawych, zdrowych deserów znalazłam między innymi wkładkę z listą zamienników. Dowiedziałam się przykładowo czym zastąpić cukier. W tej skarbnicy wiedzy, Autorka wprowadza nas w meandry, której mąki używać oraz jak przeliczać zapotrzebowanie kaloryczne domowników uwzględniając nie tylko wiek i płeć, lecz przede wszystkim styl życia i dzienną aktywność. Nie cierpię tych wszystkich przeliczników, ale ten zaproponowany w książce został w całkiem znośny sposób. Dowiemy się z książki również ile kalorii znajduje się w zdrowych produktach, które napoje roślinne najzdrowiej spożywać oraz jak radzić sobie w trakcie przygotowywania dań z wagą kuchenną lub innymi kuchennymi miarami. Wszystko napisane w przystępny, łopatologiczny sposób. Sposób, który nie pozwolił mi się zniechęcić, a to już nie lada wyzwanie. Dobra treść została dodatkowo wzbogacona bardzo pięknymi zdjęciami. Oczywiście, nie będę oszukiwać, próbowałam już i moje desery nie wyglądają tak pięknie. Pocieszam się jednak, że „nie od razu Rzym zbudowano” i „wygląd to nie wszystko”. Liczy się to co w środku. Czyż nie ? Ze środka smak był zaś wyśmienity. Idealny. A nad wyglądem z fit deserami popracuję.  

Warto byście sami spróbowali. Zasmakujcie się. Zachęcam.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zaczytywania się w książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont.

„Podszept” Jacek Łukawski

PODSZEPT

Autor: Jacek Łukawski

Wydawnictwo: Czwarta Strona

Cykl: Krąg Painera (tom 2)

Data premiery: 2021-06-16

Liczba stron: 427

Puk, puk! Są tu jacyś książkoholicy? Mam nadzieję, że w ten wakacyjny czas paru jeszcze zostało. Ciągle złaknionych informacji na temat świeżo przeczytanych książek. Publikowanie własnej opinii dla siebie samej jest, delikatnie mówiąc, słabe😉. Przed Wami recenzja premiery od Wydawnictwo @czwartastrona z 16 czerwca. Już w samej zapowiedzi napisałam, że „Podszept” @Jacek Łukawski – profil autorski od @Czwarta Strona Kryminału jest drugim tomem cyklu „Krąg Painera”. Natomiast pierwszy tom „Odmęt”  bardzo mi się podobał.  Jeśli nie czytaliście jeszcze niczego tego autora przypomnę, że jest to twórca lubujący się w gatunku fantastyki, z wykształcenia grafik komputerowy. Ma już sporo książek na swoim koncie, więc mamy w czym wybierać. Z dużym zainteresowaniem przeczytałam jego pierwszy kryminał i liczyłam, że „Podszept” również mi się spodoba.

Influencerzy powinni umierać online, w porze wysokiej oglądalności, lajkowani do samego końca” – „Podszept”  Jacek Łukawski

Wiem, wiem wybrałam najprostsze rozwiązanie cytując z książki pierwsze zdanie. Cóż poradzę jeśli trafiło w mój gust tak, że zlekceważyłam wszystkie inne, które również sobie zaznaczyłam jako trafne. Zdanie to oddaje współczesność naszych czasów. Tą zdolność do podglądania innych i fascynację wszystkimi streamami na żywo. Fascynację przeze mnie całkowicie niezrozumiałą. Po przeczytaniu książki mam pewność, że i prokurator Arkadiusz Painer  nie do końca rozumie tego oczarowania. To jednak nie przeszkadzało mu wgryźć się w morderstwo na wizji młodej kieleckiej influencerki. Painer wspierany przez aspiranta Dariusza Kryńskiego i Dorotę Kowalską oprócz mierzenia się z mordercą, mierzy się z zainteresowaniem mediów społecznościowych, technologicznym światem i algorytmami, o których nie ma pojęcia. Mimo ogromnego zaangażowania całego zespołu śledczego giną kolejne młode osoby. Chorą grę mordercy dodatkowo komplikują naciski „z góry”. Jednym z podejrzanych okazuje się bowiem syn wpływowego mężczyzny, którego znają prawie wszyscy, a pozostałą część zna on sam. Czy Painer  uchodzący „(…) za specjalistę od najgorszych spraw”, prokurator, którego „(…) skuteczność była ważniejsza od ekscentryzmu” poradzi sobie w tym wirtualnym świecie? Wirtualnym świecie, w którym zdarzają się prawdziwe zbrodnie.

Uwielbiam współczesne polskie kryminały

Tak, zdecydowanie. Zasadniczo lubimy to, co jest nam znane. Opisy miast, miasteczek, humor, nawiązania do przeszłości, do peerelowskiej rzeczywistości, nawet korpo-polityczny świat jest nam bliższy. Do tego te swojsko brzmiące nazwy, imiona, nazwiska. Nawet zachowania prokuratora i policyjnej grupy śledczej brzmią tak swojsko. Ta swojskość i kolejne spotkanie z bohaterami poznanymi w poprzedniej książce serii „Odmęt” przyczyniła się do tak wysokiej oceny książki. Na ocenę złożył się również ciekawy wątek kryminalny, morderstwa na streamie przedstawionego w sposób „Teatralnie brutalny i pobudzający wyobraźnię, niepozostawiający nikogo obojętnym”, dobrze skrojeni bohaterowie, nawet poboczni, te wszystkie front i back-endy, developerzy, DevOpsy, testerzy i fullstacki oraz sprawnie rozrysowana fabuła i ciekawe dialogi.

Na moją ocenę nie wpłynęła negatywnie nawet drobna nieścisłość z dwustudziestiątej strony.  W trakcie przesłuchania Bugajskiego, sam przesłuchiwany sugeruje, że jeden z podejrzanych może „(…) znów dogadał się z Bugajskim”. Ach Bugajski, Kwiatkowski, wszystkie nazwiska speców komputerowych brzmią podobnie. Chyba, że ja nie wyłapałam ukrytego przesłania i wcale Autor nie chciał w tym miejscu wspomnieć Kwiatkowskiego. Jak to mówią, „na dwoje babka wróżyła”.

Całość składa się z kolejno ponumerowanych rozdziałów, w skład których wchodzą krótkie podrozdziały prowadzone w narracji trzecioosobowej, naprzemiennie z punktu widzenia różnych bohaterów. Odnajdziemy w książce perspektywę prokuratora Arkadiusza Painera, policjantów Dariusza Kryńskiego i Doroty Kowalskiej oraz jednego z podejrzanych i samego mordercy. Ta wielość narracji wpływa bardzo pozytywnie na styl książki i jej odbiór. Nie zdążyłam się nią po prostu znudzić!

Dla mnie „Podszept”  to znakomity kryminał. Bardzo podoba mi się postać prokuratora Painera, przypomina mi trochę Kojaka. Jego metody śledcze, traktowanie współpracowników, zaduma, uzasadniona powolność w działaniu i wyciąganiu wniosków, a także sposób przesłuchiwania. Zachwyciłam się w sposobie formułowania hipotez śledczych, dla mnie wypadły wręcz mistrzowsko. Udany jest również wątek prywatny Kowalskiej i Kryńskiego. Mimo wspólnej przeszłości potrafią ze sobą współpracować. Sama Dorota Kowalska jako główna kobieca bohaterka nadal mi się podoba. Taka Dośka. Podoba mi się jej wyczucie chwili, poczucie humoru, cięty język i naturalna, unikatowa, ale jakże delikatna gburowatość. To taka Dośka, która boi się odsłonić swój chroniący ją przed światem pancerz. Przecież, złożone, nietypowe postaci są zawsze gwarantem dobrej prozy.

Jednym słowem jestem zdecydowanie NA TAK.  Po kolejną kontynuację sięgnę na pewno w pierwszej kolejności. W moim odczuciu druga część jest bowiem jeszcze lepsza od poprzedniej. Przy trzeciej możliwe, że zachwytom nie będzie końca.  

A tym, którzy jeszcze nie czytali najnowszej książki Jacka Łukawskiego „Podszept”  gorąco polecam lekturę.

Moja ocena: 8/10

Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

„Niegrzeczne last minute” Katarzyna Bester, Ewelina Dobosz , Gabriela Gargaś, Paulina Jurga, Paulina Klepacz, Anna Langner, Alek Rogoziński, Sonia Rosa, Emilia Szelest, Magdalena Witkiewicz

NIEGRZECZNE LAST MINUTE

Autorzy: Katarzyna Bester, Ewelina Dobosz , Gabriela Gargaś, Paulina Jurga, Paulina Klepacz, Anna Langner, Alek Rogoziński, Sonia Rosa, Emilia Szelest, Magdalena Witkiewicz

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Data premiery: 2021-06-16

Liczba stron: 384

Na tą pozycję czekałam z utęsknieniem, od czasu do czasu sprawdzając status przesyłki z „Niegrzecznym last minute” od @wydawnictwo kobiece, które swoją premierę miało 16 czerwca. Nie ukrywam głównie z powodu dwóch autorów😉. Ciekawiło mnie niemiłosiernie, co w tym zacnym gronie robi @Alek Rogoziński, jedyny mężczyzna, który dopiero co wydał swoją 20 książkę „Czerwono mi”. Czyżby tanie „porno dla znudzonych gospodyń domowych” – cytując samego Autora – w wykonaniu Pana Alka ? Sami przyznajcie, nie mogłam się nie oprzeć. Dużą zagadką w tej formie i w tej niegrzecznej antologii stanowiła dla mnie @Magdalena Witkiewicz Official, której „Srebrną łyżeczkę” szukali czytelnicy w Gdyni,  Gdańsku i Sopocie. Niektórzy szukali i znaleźli. Z niektórymi pozostałymi autorami opowiadań też już wcześniej się spotkałam, ale w tym przypadku ich udział w antologii uznałam za oczywisty😊. Warto wspomnieć chociażby o recenzowanej przeze mnie @Ewelina Dobosz – strona autorska, @Anna Langner – strona autorska, czy @Emilia Szelest – Strona Autorska. Niektórzy autorzy byli dla mnie zagadką. Mieszanka wybuchowa i wiele znaków zapytania. Jak to grono poradziło sobie z myślą przewodnią antologii ?

„Niegrzeczne last minute” – nie takie niegrzeczne!

I to mi się podobało. To zbiór bardzo różnych opowiadań, o różnej tematyce, różnym stopniu trudności, różnej temperaturze. Takie wakacyjne, urozmaicone last minute. W opowiadaniach odnalazłam dowcip, romans, egzotykę, spokój, melancholię, sielskość, historię Kopciuszka i nawet tajemniczość.

Bardzo podobało mi się opowiadanie @Paulina Jurga – strona autorska „Wyspa tajemnic”, autorki, której nie znałam. Autorki, która zachwyciła mnie niezwykłością i tajemniczością zawartą w swej narracji. To taka ogromna niespodzianka, która skończyła się dla mnie pozytywnie.

Alek Rogoziński w „Niech to zostanie między nami” jak zwykle, jak to już mu się w przeszłości zdarzyło nie raz, zachwycił mnie postacią, tym razem postacią babci. Uwielbiam te panie wykonaniu Rogozińskiego. Te wszystkie babcie, teściowe, autorki powieści, domorosłe i bałwochwalcze prywatne detektywki, czy chociażby celebrytki, tak przez autora zgrabnie opisywane. Chyba nigdy mi się nie znudzi spojrzenie tego Autora na kobiecość, na kobiety wokół nas.

Totalnie zaskoczyła mnie Magdalena Witkiewicz swoim „Pokojem 107″. Czytałam sporo książek Autorki, więc wiem na co ją stać. Już nawet nie pamiętam jakie miałam oczekiwania, co do opowiadania Witkiewicz, wiem za to, że ta krótka forma jest pełna szaleństwa i niezwykłości. Dodatkowo dość pikantnie zobrazowana. Lubicie historie osadzone w zamkniętych pokojach?

Moje pragnienie dojrzalszego spojrzenia na temat przewodni zaspokoiła całkowicie @Gabriela Gargaś. Opowiadanie i jego sama autorka były dla mnie niespodzianką. W „Wakacjach od życia” znalazłam uwagę, zastanowienie, moment zadumy. Przecież wakacje i lato to nie tylko uniesienia, radość, taniec, romantyczne spacery po plaży czy piękne, opalone ciała!

Podsumowując tą antologię musze napisać, że ze względu na jej różnorodność jest idealna dla wielu z nas. Jest całkowicie niejednorodna, zaskakująca i pokazuje różne podejście do tematu przewodniego topowych polskich autorów powieści. Niektóre napisane z prawdziwym smakiem, inne bardziej szalone i pikantne. Cóż nam jednak potrzeba w te letnie ranki, parne dni i burzowe wieczory? Odpoczynku. A odpoczywać z książką możecie wszędzie, na leżaku, na kajaku, na łódce, na górskim szlaku i na plaży.

Nic mi nie pozostaje jak tylko zacytować z opisu Wydawcy: „Nie zapomnij wrzucić ich do walizki!”.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość okrycia wielu lubianych przeze mnie autorów w krótszej formie bardzo dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

„Mamy morderstwo w Mikołajkach” Marta Matyszczak

MAMY MORDERSTWO W MIKOŁAJKACH

Autorka: Marta Matyszczak

Wydawnictwo: Dolnośląskie

Cykl: Kryminał z pazurem (tom 1)

Data premiery: 2021-06-16

Liczba stron: 304

Nie doczekałam się na mój egzemplarz, nie doczekałam. Musiałam wesprzeć się więc publikacją książki w wersji elektronicznej na Legimi. Na szczęście słowo pisane, to słowo pisane takie samo w wersji elektronicznej, jak i papierowej. Tylko, tego zapachu brak….

Zacznę z „grubej rury” jak to mówią, od razu oceną i to nie byle jaką, bo dość krytyczną. Co mi się nie podobało w pierwszej książce nowej serii rozpoczętej przez @Marta Matyszczak? To, że miała ona tylko 304 strony😉! Tym się jednak charakteryzuje styl autorki. Zwięzły, konkretny i bez zbędnych ozdobników. Czym się różni kotka Burbur z nowej serii od psa Gucia z książek serii Kryminał pod psem? Tego musicie dowiedzieć się sami. Zapraszam na recenzję książki „Mamy morderstwo w Mikołajkach”, która premierę dzięki nakładowi @Wydawnictwo Dolnośląskie miała 16 czerwca br.

Krótko o fabule

Tym razem autorka zabiera nas do Mikołajek. W pięknym domu nad samym jeziorem mieszka rodzina Ginterów. Ona, Rozalia jest lokalną weterynarz. On, Paweł vel Pawełek jest komendantem miejskiej policji. One to siostry – bliźniaczki, młode Ginterówny Hanna i Helena. Jest jeszcze Hubert, o którym bardzo długo niewiele wiadomo. Ważne byście wiedzieli, że Hubert jest synem Ginterów. Obok Ginterów jak elektrony poruszają się inni bohaterowie, bardziej lub mniej sympatyczni. Jest i teściowa, typowo stereotypowa teściowa. Jest i sąsiadka, typowo stereotypowa sąsiadka. Jest i lokalny gangster. Nie! Tu nie ma żadnego stereotypu, wszak to prawdziwy gangster z yorkiem Pusią.

Życie mieszkańców zaburza morderstwo i to nie byle jakie morderstwo. Po pierwsze to morderstwo w Mikołajkach. Pięknym, uroczym, turystycznym miasteczku, gdzie przestępstw jak na lekarstwo, wręcz jak na naparstek. Po drugie to morderstwo na niebyle kim. Niecnym morderczym czynem życie stracił lokalny przedsiębiorca, znany i szanowany hotelarz. To morderstwo interesuje wszystkich. I sąsiadów, i policję, i cały mikołajkowski zwierzyniec. Smaczku samemu śledztwu dodaje tajemnica. Tajemnica Rozalii, która wyłania się z dalszych stron powieści. Czy ma coś wspólnego ze zgonem Adama Maniukiewicza?

Burbur versus Gucio

Nie mogłam nie zacząć inaczej. Dla mnie samej to dziwne, że czytając o Burburze ciągle porównywałam ją z Guciem. Przecież tu kot, tam pies. Przecież tu cztery łapy, tam trzy. Przecież tu kobieta, tam mężczyzna. Przecież tu… i tak mogłabym różnice mnożyć do upadłego. Ta różnorodność dość mnie zaskoczyła, oczywiście in plus dla Autorki. To duża zręczność, rozpocząć kolejną serię ze zwierzęcym bohaterem w tle i stworzyć postać zgoła inną. Owszem przekonaną o swojej wyjątkowości, czym jest podobna do Gucia, ale mimo wszystko inną. Agresywną w relacjach z ludźmi, nawet domownikami. Traktującą swoich „człowieków” jak niewolników. Zakochaną na zabój w Pawle Ginterze i żywo konkurującą o jego uczucia z jego własną żoną. Ciekawi mnie ile w tej Burbur, prawdziwej kotki autorki. Hm…  Jeśli jest na wskroś prawdziwa, to Marta Matyszczak musi mieć trudne życie we własnym domu. Oj trudne.

A teraz całkiem na serio. Gdybym miała podsumować jednym zdaniem przeczytaną książkę napisałabym: Inteligentny kryminał z prawdziwym pazurem.

Wyjątkowości narracji, która skupiona jest na Rozalii są fragmenty z pamiętniczka Burbura. Celne riposty, trafne spostrzeżenia otaczającego ją świata. Świata ludzi i świata zwierząt. Niektóre anegdoty czytałam z uśmiechem na ustach, a niektóre wręcz podśmiechując się w głos.

Bardzo podobała mi się sceneria, odwzorowanie mazurskiej atmosfery i mazurskiego klimatu. Czasem kiczowatego okrapianego lokalnym alkoholem, umilanego żeglarskimi szantami. Czyż nie stuprocentowe odwzorowanie? Dodatkowo atmosferę Matyszczak podgrzała odzwierciedlając polsko – niemieckie nastroje. Całkiem na poważnie opisała wątek wysiedleń po II wojnie światowej, utraty niemieckich majątków. Mimo, że dialogi okraszone zostały specyficznym, matyszczakowym humorem, momentami z dodatkiem śląskiej groteski, problem został opisany bardzo dobrze. Czy odzyskać, czy zostawić? Czy zawalczyć, czy poddać się?

Autorka potrafiła zaciekawić mnie maksymalnie. Najpierw nie mogłam się doczekać wątku z synem Ginterów Hubertem. Z utęsknieniem czekałam, kiedy o nim przeczytam trochę więcej. Gdzieniegdzie tylko wspomnienie, nienachalnie wspomniane imię, zdawkowo wspomniana choroba.  Później osiągnęłam szczyty zniecierpliwienia, kiedy nie mogłam doczekać się na rozstrzygnięcie tajemnicy. Tajemnicy, która ściąga Rozalii sen z powiek i nie pozwala jej być szczęśliwą do końca.

To nowa jakość. Nowa seria i nowe życie. Życie literackich bohaterów z energiczną i zadufaną w sobie kotką. Nigdy bym nie uwierzyła, że Gucia może mi jakiś inny zwierz zastąpić. Zastąpić w roli zwierzęcego narratora, niekoniecznie detektywa. Wydawać by się mogło, że tylko Gucio ma ten humor, ten swoisty pogląd na otaczający go świat, te unikatowe spojrzenie na to, co go otacza. Nic bardziej mylnego. Burbur jako postać literacka nadaje się tak samo dobrze, jak sam Jaśnie Pan Gucio.  Wszak duch Gucia pobrzmiewa w książce.

Uwielbiam książki, które jednocześnie bawią, z drugiej zaś strony podejmują liczne społeczne kwestie, roztrząsają liczne problemy. Marta Matyszczak potrafi o sprawach ważnych, trudnych pisać z przymrużeniem oka. Robi to wyśmienicie. Czytanie jej książek, to dla mnie jak jedzenie najpyszniejszego deseru. Deseru po którym pozostaje cudowne uczucie. Uczucie właściwie spędzonego czasu. Uczucie zaspokojenia. Czy Gucio, czy Burbur? Po „Mamy morderstwo w Mikołajkach” wiem, że to nie ma znaczenia. Zrozumiałam też, że to nie Gucio jest największą wartością serii Kryminału pod psem (wiem, wiem, przepraszam Guciuniu, Guciaczku, Guciusiu). To Autorka. Po prostu Martę Matyszczak czyta się tak samo świetnie z psem, czy kotem u boku !!!

Moja ocena: 8/10

Recenzja dzięki wydaniu  Wydawnictwa Dolnośląskiego

„Księga urodzaju” Katarzyna Kostołowska

KSIĘGA URODZAJU

  • Autor:KATARZYNA KOSTOŁOWSKA
  • Wydawnictwo:KSIĄŻNICA
  • Liczba stron:304
  • Data premiery: 16.06.2021r.

Autorkę @kkostolowska już czytelniczo poznałam. Czytałam jej serię dla hm… czterdziestek i nie tylko. Za mną wszystkie trzy części; „Czterdzieści minus”, „Czterdzieści plus” oraz „Czterdzieści i co z tego”.  Wszystkie wydane nakładem @WydawnictwoKsiaznica. Jako zdecydowana nie-fanka ogródków działkowych kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Przyznam nawet, że do najnowszej książki Katarzyny Kostołowskiej podeszłam trochę jak do „jeża” z lekkim dystansem i obawą. Obawiałam się, że nie przemówi do mnie fascynacja ziemią, plewieniem, sianiem, sprzątaniem, relaksowaniem się i grillowaniem. A tu całkowita niespodzianka. I co Wy na to? Co ??? Że niby ja się starzeję i czytelniczy gust mi się zmienia!!! Może właściwsze byłoby tłumaczenie, że niektóre autorki piszą tak dobrze, że trafiają nawet do kompletnych agnostyków z pozornie nietrafionym tłem fabuły. Oooo, to wytłumaczenie bardziej mi się podoba.

Rodzinne Ogródki Działkowe „Morele”

Czy „Morele”, czy „Jutrzenka”, czy „Wąwóz” wszystkie wyglądają tak samo. Małe Rodos w centrach miast, z licznymi maleńkimi domostwami, urokliwymi tarasami, zadbanymi trawnikami, zielnikami, kwietnikami, rabatami warzywnymi oraz drzewkami owocowymi, z zaangażowanymi działkowiczami i królami – zarządcami. Takie wyobrażenie o działkowcach i ogródkach działkowych do pewnego momentu miała Luiza, uwielbiająca wielkomiejskie życie.

A jednak nadszedł czas, że zapragnęła mieć swój kawałek ziemi. Miejsce, w którym będzie mogła schować się przed światem, a jednocześnie znowu poczuć jego puls. Miejsce inne niż jej smutne mieszkanie”.

„Księga urodzaju” Katarzyna Kostołowska

Wtedy tak naprawdę życie się dla Luizy zaczęło. Wtedy tak naprawdę zrozumiała, że mając maleńki skrawek ziemi w miejskiej dżungli może poskładać życie na nowo. Luiza i im podobne. Matki, żony, pracownice, rozwódki, przyjaciółki, samotne kobiety i trwające w szczęśliwych związkach. Wszystkie Luizy,  Janinki, Heleny, Basie i Marie.

To nie tylko historia Luizy

Mimo, że od potrzeby posiadania ogrodu przez Luizę zaczęła się ta historia. To historia o samotności, niezrozumieniu, bólu, troski i poczuciu przegrania własnego życia pisana z perspektywy wielu osób, z punktu widzenia wielu bohaterów. Fabuła toczy się niespiesznie od kwietnia do sierpnia, zgodnie z kalendarzem prawdziwego działkowca. Gdzieniegdzie teraźniejsza narracja przeplatana jest fragmentami pamiętnika kobiety, która była ofiarą przemocy własnego męża, z pozoru cichego, ułożonego i sympatycznego mężczyzny, zawsze pomocnego. I ten wątek chwycił mnie najbardziej za serce. Ta nieświadomość otoczenia tego co się dzieje, gdy nie widać siniaków i innych odznak przemocy domowej. Gdy wszystko się chowa skutecznie pod sukienką, a w kościele zwykle zajmuje się miejsca w pierwszych ławkach.

Autorka umiejętnie wplotła w losy Luizy i jej ogromnej straty, losy i historie innych bohaterów. Dzięki niej polubiłam Basię, tkwiącej w toksycznej relacji z matką, niegdysiejszą femme fatale Wrocławia. To Maria Barańska okazała się najbardziej wyrazistą postacią kobiecą książki. Ma i charakter, i inteligencję, by innym ściągać sen z powiek, a momentami nawet przywodzić na usta lekki uśmiech. Jej przed i powojenne przygody stanowiły ciekawe urozmaicenie głównego wątku. Damsko – męskie przygody. Mam nadzieję, że wystarczająco Was zaciekawiłam.

Zamykając obwolutę książki naszła mnie myśl, że Katarzyna Kostołowska potrafi pisać o relacjach. Jest to coś, co odnalazłam również w jej poprzednich książkach. W tej również relacje są na pierwszym planie. Te trudne, te stracone, jak i te dopiero co się rodzące. I te rodzące relacje, wśród z początku praktycznie obcych ludzi, są optymistycznym rysem. Tłem historii, w której nagle okazuje się, że wokół siebie mamy więcej przychylnych nam osób, niż wydaje się nam na początku. Czuję jednak całkowity niedosyt relacją Luizy i Jana. Szkoda, że nie dowiedziałam się, w którą stronę podąża, co z niej będzie. Ciągle są na etapie takie obwąchowywania. Może będzie to przyczółek do kolejnej historii o fanatykach ogródków działkowych  w „Morelach”? Oby.

Powieść napisana jest bardzo subtelnie, delikatnie. Autorka stawia na wrażliwość, jednocześnie nie narzuca czytelnikowi wniosków, swojego punktu widzenia. Daje nam „pod nos” ciekawą, niespieszną historię. Książka obrazuje w bardzo umiejętny sposób cały proces zmiany, dojrzewania do podejmowania nowych, nawet małych kroków w innym, niż dotychczas kierunku, mimo obaw, mimo strachu. To książka o pozwalaniu sobie na szczęście. Do którego każdy z nas ma prawo. Zachęcam Was do lektury.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Książnica.