„Dziewczyna bez opieki” Malwina Chojnacka

DZIEWCZYNA BEZ OPIEKI

  • Autor: MALWINA CHOJNACKA
  • Wydawnictwo: HARPER COLLINS
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 15.01.2025r.

„Dziewczyna bez opieki” Malwiny Chojnackiej to moja szósta powieść autorki. Zaczynałam od dwóch tomów cyklu obyczajowego „Karma”, by potem zostać przez autorkę zaskoczona dwoma thrillerami „Demeter” i „Casandra”. W sierpniu ubiegłego roku premierę miała „Dziewczyna bez dłoni”, z którą najnowsza powieść jest powiązana. Łączy je dwójka głównych bohaterów, choć przedstawiona historia jest odrębna i oczywiście można ją czytać bez znajomości poprzedniej. Przygotowując się do napisania tej recenzji podczas przeglądania napisanych przeze mnie recenzji uświadomiłam sobie, że każda książka autorki, czy to obyczajówka, czy thriller bardzo mi się podobała i była dla mnie praktycznie nieodkładalna. Pomyślałam więc sobie, że bardzo chętnie przeczytałabym autorkę w kolejnej, nowej odsłonie, może kryminał, lub komedia kryminalna, wszak ironii i błyskotliwości nie można jej odmówić😊 Także z ogromną ciekawością czekam na nowe przygody, a teraz chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z lektury najnowszej powieści Malwiny.

We wsi Stare Ślepce znika przedszkolanka Anna Nawrocka. Jej piętnastoletnia córka Rita próbuje ją odnaleźć, gdyż chyba jako jedyna wierzy, że matka się odnajdzie. Trafia na budowę na pustkowiu, gdzie sama narażona zostaje na niebezpieczeństwo. Lena z Tobiaszem wyjeżdżają w podróż poślubną na grecką wyspę Zakynthos. Już na lotnisku poznają parę mniej więcej w swoim wieku, również świeżo poślubioną. Szybko się zaprzyjaźniają i dużo czasu spędzają razem. Nie jest to jednak, jak mogło by się wydawać przypadek, a skrupulatny plan, który ma prowadzić do zemsty za wydarzenia sprzed lat. Znajomość zawarta w Grecji ma być kontynuowana w Polsce, by doprowadzić Lenę do prawdy i zrealizowania planu.  Czy Anna Nawrocka się odnajdzie? Jak te dwie sprawy łączą się ze sobą?

Malwina Chojnacka stworzyła świetny thriller. Trudno się od niego oderwać, a przedstawiona intryga jest bardzo interesująca. Mroczny klimat przedziwnie fascynuje. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia trzech bohaterów – Leny, Moniki i Mateusza. Każdy z nich przedstawia wydarzenia ze swojego punktu widzenia, co poszerza czytelnikowi obraz. Bohaterowie są bardzo dobrze ukształtowani, każdy z nich jest inny, specyficzny, przemawia innym językiem, inne rzeczy są dla niego ważne. Jedynie brakowało mi w tej części Tobiasza, jego postać była tu raczej uzupełnieniem, była mało wyrazista. Natomiast postacie, które pełnią w tym tomie rolę narratorów są ukazane w sposób złożony. Autorka nie po raz pierwszy pokazuje jak duży wpływ na nasze życie mają traumy, trudne doświadczenia i schematy oraz przekonania wyniesione z dzieciństwa i jak trudno się od nich uwolnić, czy chociażby sobie je uświadomić. Na obecne życie Leny cały czas ogromny wpływ ma tragedia z dzieciństwa, można powiedzieć, że determinuje ona jej życie, kształtuje podejmowane decyzję. Myśl o zemście jest dla kobiety nadrzędna. Monice również trudno się pogodzić z tym, co spotkało ją w dzieciństwie, ale jej trudności bardziej wynikają z tego jaki ma obraz siebie, jak bardzo czuje się nieważna, niewystarczająca i przegrana. Mateusz mierzy się z podobnymi uczuciami, wciąż próbuje zmienić obraz siebie, przede wszystkim ten, w który on sam uwierzył. Bohaterowie próbują zmierzyć się ze swoją bezradnością, poczuciem krzywdy i to często jest siłą napędową ich działań. Autorka bardzo dobrze przedstawia psychikę bohaterów, ich motywację, to co popycha ich do działania, mimo słabości i niedoskonałości.

Przedstawiona w tej powieści historia intryguje, wciąga, domaga się naszej uwagi. Muszę jednak powiedzieć, że momentami jest bardzo mroczna. Zło, do które zdolny jest człowiek, krzywda, którą potrafi wyrządzić momentami mnie paraliżowała. Styl autorki jest jednak doskonały, jej sposób opowiadania historii, sposób wykreowania bohaterów, użyty język sprawiają, że trudno się od lektury oderwać. Pochłonęłam ją prawie na raz, z wypiekami na twarzy i do teraz nie potrafię o niej zapomnieć. Zresztą najlepiej przekonacie się sami. Gorąco Was do tego zachęcam.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU HARPER COLLINS.

„Dobra koleżanka” Freida McFadden

DOBRA KOLEŻANKA

  • Autorka: FREIDA McFADDEN
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 23.10.2024
  • Data premiery światowej: 23.08. 2023

Freida McFadden jest autorką rewelacyjnej serii o Millie Calloway, której takie pozycje jak: „Pomoc domowa”, Pomoc domowa. Sekret.” bardzo mi się podobały. Podobnie zresztą jak debiut Autorki będącej – co ciekawe – lekarką, specjalistką od urazów mózgu, pt. „Zamknięte drzwi”. Uwzględniając książkę zatytułowaną „Skazany”, premiera z 23 października ubiegłego roku😉 pt. „Dobra koleżanka” to piąta pozycja McFadden, z którą się zapoznałam. A jak to u Was jest z tymi dobrymi koleżankami? 

Główna bohaterka tego thrillera, Dawn Schiff to kobieta z pozoru zupełnie zwyczajna, mająca swoje problemy, outsiderka pracująca jako księgowa, punktualnie rozpoczynająca każdy dzień pracy. Kiedy pewnego dnia się nie pojawia przy swym biurku, jej współpracowniczka Natalie Farrel jest zaskoczona jej nieobecnością. Jej życie, do tej pory wydające się pełne rutyny, zaczyna nabierać nieoczekiwanych kolorów, gdy okazuje się, że Farrel odbiera niepokojący telefon zmieniający dotychczasowe życie obu koleżanek z pracy w niebezpieczną grę. Kiedy Natalie zaczyna odkrywać, że jej koleżanka z pracy nie jest tym, za kogo się do tej pory podawała, wszystko, co wydawało się znajome i bezpieczne, zaczyna się rozpadać.

McFadden pisząc „Dobrą koleżankę” wykiorzystała sprawdzony do tej pory schemat budowania postaci na wielkiej tajemnicy, na zasadzie „who is who?”, podobnie jak w serii o  Millie Calloway. Dzięki temu zbudowała atmosferę napięcia i niepewności, wprowadzając czytelnika w świat, w którym nic nie jest takim, jakim się do tej pory wydawało. Autorka skutecznie wykorzystuje motyw koleżeństwa, pokazując, jak łatwo może ona stać się narzędziem niebezpiecznej gry. Choć fabuła ma kilka momentów zaskoczenia, w końcu całość zmierza ku rozwiązaniu, które, choć spełnia oczekiwania, nie jest całkowicie nieprzewidywalne.

McFadden pisze w przystępny, sposób a jej styl jest płynny, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Akcja rozwija się dynamicznie, choć momentami wydaje się, że pewne wątki są ciągnięte nieco na siłę. Główna intryga, mimo że ciekawa, jest czasem przesycona zbyt dużą ilością zwrotów akcji, co może wprowadzać wrażenie chaosu. Autorka należycie manipuluje oczekiwaniami czytelnika, wplatając w fabułę liczne twisty, które mają na celu zadziwienie odbiorcy. Mimo że wiele z tych zwrotów akcji jest skutecznie skonstruowanych, to niektóre rozwiązania mogą wydawać się nieco wymuszone, co może sprawiać, że całość wydaje się nieco sztuczna.

Dobra koleżanka” Freidy McFadden to thriller psychologiczny, który z pewnością dostarczy Wam kilku emocjonujących chwil. Książka ma dobrze wykreowaną atmosferę napięcia i ciekawe zwroty akcji, które skutecznie wciągają w fabułę. Czego chcieć więcej w tym gatunku? 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z WYDAWNICTWEM CZWARTA STRONA.

„Obrona” Steve Cavanagh

OBRONA

  • Autor:STEVE CAVANAGH
  • Seria: EDDIE FLYNN (TOM 1)
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 23.10.2024 
  • Data premiery światowej:  3.05.2016

„Obrona” autorstwa Steve’a Cavanagh’a od Wydawnictwo Albatros to wznowienie pierwszego tomu serii z prawnikiem Eddiem Flynnem. Jest to też piąta książka Autora, której recenzję przeczytacie na moim blogu (poprzednie to: „Adwokat diabła” „Trzynaście” „Pół na pół” – czwarty , piąty i szósty tom cyklu o Flynnie oraz „Wkręceni”).

Akcja toczy się wokół Eddie’ego Flynna, który kiedyś był był zawodowym oszustem a teraz jest prawnikiem, który specjalizuje się w obronach kryminalnych. Tym razem zostaje zatrudniony do obrony mężczyzny oskarżonego o brutalne morderstwo – mężczyzna twierdzi, że jest niewinny, ale wkrótce okazuje się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, niż się początkowo wydaje. Tym bardziej, że Oleg Wołczek, boss mafii rosyjskiej w Nowym Jorku, porwał dziesięcioletnią córkę Eddiego zmuszając go do założenia pod ubranie uprzęży z detonatorem.  Eddie Flynn musi nie tylko zmierzyć się z niebezpiecznym przeciwnikiem, ale również odkryć, kto naprawdę stoi za zbrodnią, do której doszło.

Cavanagh buduje napięcie bardzo skutecznie, wplatając w fabułę liczne wątki dotyczące korupcji, nieuczciwych praktyk w sądownictwie oraz skomplikowanych gier, które toczą się za kulisami sprawy. To, co wyróżnia książkę, to nie tylko akcja, ale także ciekawe przedstawienie systemu prawnego – autor zgrabnie bawi się formułą prawniczego thrillera, dodając mu elementy psychologiczne i moralne dylematy.

Eddie Flynn to postać, która już od pierwszego spotkania wzbudza sympatię – to prawnik, który nie boi się trudnych spraw, a jego umiejętności są bezdyskusyjnie bardzo rozwinięte. Jego osobista historia, związana z przeszłością, nie jest wolna od dramatów, co czyni go postacią bardziej złożoną, do której czytelnikowi jest znacznie bliżej, niż do nieskalanego złymi decyzjami superbohatera. Cavanagh świetnie buduje jego postać, dodając jej nie tylko zacięcie zawodowe, ale także ludzki wymiar. Eddie to bohater, który nie zawsze działa zgodnie z przepisami, ale jego celem jest zawsze osiągnięcie sprawiedliwości. Inni bohaterowie są mniej wyraziści co może sprawiać wrażenie, że ich role są lekko zaniedbane. Choć ich działania mają wpływ na przebieg wydarzeń, to rzadko kiedy zostają głęboko w pamięci. W pewnym sensie to Eddie Flynn dominuje fabułę, a postacie poboczne są bardziej funkcjonalne niż rzeczywiście rozwinięte. Cavanagh pisze w sposób dynamiczny i przystępny, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Styl jest lekki, a autor z powodzeniem balansuje między dialogami, które dodają książce rytmu, a bardziej poważnymi, refleksyjnymi momentami, które pozwalają na chwilę zastanowienia. Książka trzyma w napięciu, choć chwilami pojawiają się pewne przestoje.

Reasumując „Obrona” Steve’a Cavanagha to trzymający w napięciu thriller prawniczy, który łączy dynamiczną akcję z błyskotliwą intrygą. Autor ponownie wciąga czytelnika w świat sądowych batalii, w których nic nie jest tak, jak się wydaje. Choć książka ma wiele mocnych punktów, jak szybko rozwijająca się akcja i zaskakujące zwroty fabularne, nie jest jednak wolna od pewnych schematów i przewidywalnych elementów, które mogą nieco umniejszyć jej wartość dla bardziej wymagających czytelników. Zdecydowanie jednak polecam ! 

Moja ocena 7/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Pomyśl dwa razy” Harlan Coben

POMYŚL DWA RAZY

  • Autor: HARLAN COBEN
  • Cykl: MYRON BOLITAR (tom 12)
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 383
  • Data premiery: 9.10.2024
  • Data premiery światowej: 14.05.2024

Serię z Myronem Bolitar’em na pewno czytałam wiele lat temu. Oczywiście nie pamiętam już tych pierwszych tomów😏. Dzięki wydaniu z października br. nakładem Wydawnictwo Albatros 12 tomu serii pt. „Pomyśl dwa razy” mogłam sobie przypomnieć głównego bohatera tego cyklu.  Warto byście też zapoznali się z tą serią, gdyż serial z Myronem Bolitarem będzie dostępny na platformie Netflix! Więc jeśli lubicie czytać pierwowzory to niewiele już Wam czasu zostało😊. 

Oto jak odbiera się komuś życie. Stoisz przy jego łóżku i patrzysz, jak śpi. Ma mocny sen. Wiesz, że tak jest, bo obserwujesz go od półtora miesiąca. Nie ryzykujesz. Przygotowujesz się. To jest właśnie ten sekretny sos. Nie ma powodu do pośpiechu. Czekanie stanowi dużą część życia. (…) Ponieważ jesteś dobrze przygotowany, wiesz, że przed snem lubi wypić kieliszek koniaku. Nie co wieczór, ale prawie. Gdyby dzisiaj nie wypił, musiałbyś odłożyć to na kiedy indziej. Nie spiesz się. Nie ryzykuj….” – Pomyśl dwa razy” Harlan Coben. 

Opis Wydawcy: 

Trzy lata temu agent sportowy Myron Bolitar wygłosił mowę podczas ceremonii pogrzebowej swojego klienta, znanego trenera koszykówki Grega Downinga. Myron i Greg byli niegdyś zaciekłymi rywalami, a później nieoczekiwanie zostali partnerami biznesowymi. Dla Myrona ich relacja, jakakolwiek by była, należała już do przeszłości – aż do teraz, gdy dwóch agentów federalnych wchodzi do jego biura, domagając się informacji o miejscu pobytu Grega. Według agentów Greg wciąż żyje – ślady jego DNA znaleziono na miejscu podwójnego zabójstwa, co czyni go głównym podejrzanym.

I to przez DNA uznanego lata temu za zmarłego Grega Downinga znalezionego na miejscu zbrodni w domu Callisterów, gdzie odkryto ciało Cecelii Callister i jej syna, Myron Bolitar zaczyna angażować się w tę sprawę razem z Windsorem Hornem Lockwoodem III każącym na siebie mówić Win, którego wierni czytelnicy Cobena znają z książki „Mów mi Win”. 

Harlan Coben to niezwykle płodny i sypiący pomysłami jak z rękawa Autor. Jak widać jego zasoby się nie kurczą i co rusz wydaje nowe powieści. Powrót do bohatera Myrona Bolitara uważam za udany, tym bardziej, że Myron wspiera się swoim przyjacielem, Winem w rozwiązaniu zagadki, jakim cudem nieżyjący dawny kompan jest aktualnie głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo w domu Callisterów. 

Akcja  dzieje się bardzo wartko. Narracja jest zwięzła, szybka. Książka obfituje w dialogi, z licznymi przekomarzankami, co jest cechą charakterystyczną tego bohatera.  Duet Myron i Win idealnie sprawdza się w roli śledczych. Trochę zostali przedstawieni stereotypowo, jest dużo dedukcji i dużo zamieszania, coś jak Sherlock Holmes w wersji Benedicta Cumberbatcha. 

Nie będę Was zanudzać przydługim opisem. To naprawdę dobry thriller, z jeszcze lepszymi głównymi bohaterami, niebanalnymi, intersującymi, ciekawymi w swej kreacji. Gdzieniegdzie momenty z humorem urozmaicały czytanie. Idealna proza dla tych co nie lubią długich opisów, a szanują szybką akcję i kryminalne zagadki. I mimo, że rozwiązanie nie całkiem mnie zaskoczyło to książkę uważam za ciekawą. 

Moja ocena 7/10.

Recenzja powstała we współpracy z  Wydawnictwem Albatros.

„Nóż w sercu. Sprawa chirurga” Ałbena Grabowska

NÓŻ W SERCU. SPRAWA CHIRURGA

  • Autorka: AŁBENA GRABOWSKA
  • Wydawnictwo: ZWIERCIADŁO
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 27.11.2024

Jak wspomniałam w zapowiedzi, książki Ałbena Grabowska – pisarka rzuciły mi się w oko niejednokrotnie. Czytałam również o nich pozytywne opinie i również pod ich wpływem chciałam zapoznać się z twórczością autorkiA sięgała ona po różne gatunki. Najczęściej tworzy literaturę piękną, powieści historyczne, ale miała również przygody z fantastyką, powieścią dla młodzieży i kryminałem. Najbardziej znana chyba jest z serii „Stulecie Winnych”, która została zekranizowana. Z piórem Autorki ja osobiście dopiero zapoznałam się dzięki listopadowej premierze kryminału „Nóż w sercu. Sprawa chirurga„, którą otrzymałam od Wydawnictwo Zwierciadło

To chyba początek nowej kryminalnej serii. Wdzięczna para śledczych; policjant po przejściach Franciszek Stawicki i młoda, z potencjałem aspirant Maja Kwiatkowska chyba zasłużą na kontynuację😏. Tym bardziej, że o prowadzonych przez nich śledztwie w sprawie morderstwa pchniętego nożem dilera narkotyków czyta się przyjemnie. Sprawa nabiera szczególnego znaczenia ze względu na osobę podejrzanego. Jest nim znany chirurg. Sprawa łączy się także z jego córką, która jak się okazuje ma wiele głęboko skrywanych sekretów.

Sprawa kryminalna jednak nie od razu zdominowała fabułę powieści. Po opisie Wydawcy spodziewałam się innego początku, a tu mile zostałam zaskoczona przez Autorkę rewelacyjnie opisanymi wydarzeniami, które działy się w agro­tu­ry­styce Mi­moza w pierwszym rozdziale powieści zatytułowanym „Wiktor”, którego spotkanie z lekarzem przedstawiającym się „Krzychu” i policjantem lekko mnie zafrapowało. Potem mogło być już tylko lepiej, gdyż do akcji wkroczyła dwójka atrakcyjnych singli – Maja i Franciszek, od której spodziewałam się jeszcze więcej. I mimo, że jest to już sprawdzony schemat w polskich kryminałach (on przystojny, po przejściach, ona atrakcyjna i bystra lub na odwrót) to czas spędzony z powieścią uważam za udany.

To dobry kryminał, a bohaterowie na pewno mają potencjał na kolejne serie. Akcja toczy się bez pośpiechu. Grabowskabuduje napięcie i przybliża odbiorcom sytuacje powiązane ze sprawą z różnych stron, w szerszym kontekście, przez co wątek kryminalny wydaje się jeszcze ciekawszy. W powieści pojawiają się interesujące wątki, które doprowadzają do niespodziewanego finału. Rozdziały dotyczące śledztwa przetykają się z opowieścią zobrazowaną z punktu widzenia podejrzanego przez co narracja wydaje się jeszcze ciekawsza. Książka mi się podobała, a polecam zwłaszcza odbiorcom lubiącym tematy medyczne. Miłej lektury! 

Moja ocena: 7/10

We współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło.

„Profesorka” Layne Fargo

PROFESORKA

  • Autorka: LAYNE FARGO
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 380
  • Data premiery w tym wydaniu: 25.09.2024
  • Data premiery światowej: 13.10.2020

Od książki Layne Fargo pt. „Profesorka”, kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, gdyż nie poznałam jeszcze twórczości tej autorki. Publikacja od  Czwarta Strona Kryminału to intrygujący thriller rozgrywający się w środowisku akademickim Uniwersytetu Goram. Niby lata akademickie mam już dawno za sobą😏, ale dobry thriller zawsze warto przeczytać👍. 

To opowieść o dwóch kobietach, z dwóch różnych warstw społecznych, z dwóch różnych domów i o różnych doświadczeniach. Każda z nich ma w sobie mrok, który w niejednym momencie zaczyna wychodzić na światło dzienne. Szczególnie Scarlett Clark utalentowana profesorka języka angielskiego, której hobby to zabijanie. Jednak nie przypadkowe. Jej ofiary podlegają szczegółowej selekcji, w której skupia się na typach „bad boyów”. Zemsta nie jest również obca Carly Schiller, która wyswobadzając się  od toksycznego ojca  szuka sposobów na ukaranie napastnika jej przyjaciółki Allison Hadley.  

Trochę zdziwiły mnie motywy podjęte w książce. Z jednej strony ogromny plus dla autorki za osadzenie w rolach mścicielek, morderczyń kobiet i to niebanalnych kobiet. Nie pochodzących z nizin społecznych, z widocznymi deficytami społecznymi czy zaburzeniami, lecz kobiet sukcesu, z potencjałem, atrakcyjnych dla innych. Od kobiecych bohaterek aż się roi w tej pozycji. Wystarczy też wspomnieć o doktor Minie Pierce do której zbliża się Scarlett, by mieć wpływ na toczące się śledztwo, w którym chce odegrać kluczową rolę. Z drugiej mnogość podjętych wątków z perspektywy kobiet trochę zaburza mroczność, wspieranie praw kobiet, które dla autorki są pewnie ważne, a także krzywdy na kobietach. Jest takie powiedzenie, które tu idealnie się sprawdzi; „co za dużo, to niezdrowo”.

Narracja jest prowadzona naprzemiennie z perspektywy Scarlett i Carly, które osobiście przedstawiają swoją perspektywę na podejmowane przez siebie czyny i wydarzenia, w których uczestniczą. Książka może nie jest jakaś wybitna, ale ciekawa. Tym bardziej, że pisana jest z punktu widzenia morderczyni. Ostatecznie jednak autorka zastosowała różne narracje i wiele planów czasowych, które motywują do rozważań na temat istoty ludzkiej, jej motywów, jej pragnień i sadystycznych ciągotek. Trochę jakby Layne Fargo chciała rozliczyć różne czyny kładące się często gęstym cieniem na dalsze życie ofiar, których dotykały. Zdecydowanie lekki, przyjemnie napisany, prostym i zwięzłym językiem thriller amerykański. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Rodzinny interes” Wojciech Chmielarz

RODZINNY INTERES

  • Autor: WOJCIECH CHMIELARZ
  • Cykl: BEZIMIENNY (tom 4)
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 456
  • Data premiery: 23.10.2024 

Cykl „Bezimienny” jest mi do tej pory nieznany. Czytaliście którąś z poprzednich części o tytułach „Prosta sprawa”, „Dług honorowy” czy Zwykła przyzwoitość” ? Ja do tej pory z bohaterem serii nie miałam do czynienia. Choć o jego autorze Wojciech Chmielarz – pisarz wspominałam przy okazji sierpniowej recenzji książki „Zbędni”, a poprzednio przy opiniach do książki „Za granicą” oraz szóstym tomie z Jakubem Mortką pt. „Długa noc”. Styl Autora mi odpowiada. To bardzo dojrzała, męska narracja. Dlatego ucieszyłam się z prezentu od Wydawnictwo Marginesy, jak tylko otrzymałam czwarty tom „Bezimiennego” zatytułowany „Rodzinny interes”, który debiutował 23 października. Br. To kolejna premiera z tego dnia. Mam nadzieję, że Was ciekawi czy tak samo udana😏. 

-Będę mówił szczerze. Usłyszysz z moich ust samą prawdę. Dojdziemy do porozumienia. 
-Nie ma takiej potrzeby. Zresztą nie sprowadziłem cię tutaj po to, żeby z tobą gadać.” –Rodzinny interes” Wojciech Chmielarz.

Akcja powieści dzieje się na opustoszałej po sezonie Wyspie Wolin i w Międzyzdrojach, gdzie Bezimienny w mroźny styczeń poszukuje zaginionego pięć lat wcześniej młodego chłopaka, syna warszawskiego komornika Tomasza Guźca, Jacka. Spotkanie z Wiktem zmienia kierunki prowadzonego śledztwa. Nagle Bezimiennemu zależy by dowiedzieć się, gdzie nowo poznany aktualnie przebywa, co się z nim stało, gdy jego samochód przejęło dwóch nieznanych mężczyzn. Co stało się z Wiktem i jego dwóch towarzyszami? Chwilę później jego ścieżki stykają się z losem młodej dziewczyny więzionej przez ojca Barabasza i jego podwładnych. Do tego wszyscy w Wolinie szukają pendrive’a wartego pięćset milionów dolarów, a Bezimienny spotyka na swej drodze Ptasznika, tajemniczego mężczyznę zafascynowanego nadwiślańską przyrodą.  Czy któraś z tych spraw się ze sobą wiąże? 

Do tego sprowadzała się większość polowań. On co prawda od dawna tego nie robił. Polowanie może i było przyjemne, wymagało cierpliwości, spokoju, kontaktu z lasem i przyrodą, ale samo pociągnięcie za spust po to, żeby zabić bezbronne zwierzę, w pewnym momencie zaczęło go po prostu boleć. A już zabijanie ptaków doprowadzało go do szału. Nie rozumiał, jak można strzelać do najpiękniejszych istot na świecie.” –Rodzinny interes” Wojciech Chmielarz.

Bardzo pozytywnie odebrałam książkę z Bezimiennym, który imię jednak posiada🤪. I to nie byle jakie, bo Zygmunt😁. Możliwe, że zadziałał tu mechanizm nowości, nowej jakości, z którą wcześniej nie miałam do czynienia, ale książkę „Rodzinny interes” mimo objętości przeczytałam z przyjemnością. Sensacyjne wątki okazały się dla mnie ciekawe, tak jak niektóre postaci, nawet te drugoplanowe.  Bo o Bezimiennym pisać za dużo nie chcę, by nie odebrać Wam przyjemności osobistego poznania. Mi jego postać trochę przypomina Jacka Reachera z serii Lee Child’a, ale w naszej rodzimej wersji. Nie ukrywam, że wersję Chmielarza bardziej lubię. Bezimienny nie jest jednak bezrefleksyjnym mścicielem. On wplątał się w opisywane w książce sensacyjne zdarzenia ze względu na zlecenie, które otrzymał jako prywatny detektyw od warszawskiego komornika. Choć niestety jego syna, Jacka nie udało mu się odnaleźć. Pojawił się jednak w samym centrum kryminalnego apogeum, w którym znalazło się miejsce na sektę, na byłego, dzieciatego katolickiego księdza, na fałszywego proroka, na dzieci zamknięte we wspólnocie (Stokrotkę i Sokolika), które złapały mnie za serce, na byłego żołnierza Wilka tresującego psy obronne oprócz jednego nazywane kolejnymi numerami, na rodzimego rapera uzależnionego od pewnego białego proszku i na jego świtę, z którą nie chciałabym mieć do czynienia. Do tego oczywiście lokalni biznesmeni – gangsterzy i wielka miłość z tragedią rodzinną w tle. Zresztą tych tragedii jest znacznie więcej. Nie myślcie sobie, że to wszystkie aspekty powieści. Bynajmniej😊. Sami widzicie, że Chmielarz w konstruowaniu fabuły był niezwykle pomysłowy i płodny. 

Sposób prowadzenia narracji nie myli jednak czytelnika. Narracja jest usystematyzowana, postaci tak wyraźne, że tylko z ksywkami miałam lekki problem, bo nie ukrywam, że prawdziwych imion to jest w tej publikacji jak na lekarstwo. Oprócz Bezimiennego, który od razu przypadł mi do gustu spodobała mi się postać Ptasznika, którego historia jest na swój sposób tragiczna oraz motyw pomiędzy Sis i Kradziejem, chociaż tu Wikt okazał się istotny w samej końcówce😉. Ciekawi? Mam nadzieję. 

Książka składa się z kolejno ponumerowanych rozdziałów. Narracja jest chwilami pierwszoosobowa, jeżeli fragment dotyczy poczynań Bezimiennego. Bardzo spodobał mi się ten zabieg. Głównego bohatera mogłam poznać głębiej, bardziej osobiście. Poznać jego motywy, myśli, dylematy. Intryguje mnie zresztą co będzie z nim i z Bluzą, o której jest wzmianka w ostatnim, sześćdziesiątym ósmym rozdziale. Ciekawi mnie… Zaskoczył mnie Chmielarz bardzo prologiem i epilogiem. Zapoznając się wcześniej z opisem fabuły zachodziłam w głowę jakie dla interesów Bezimiennego ma znaczenie działanie służb śledczych w odległej Ugandzie prowadzona przez Diane West i Chucka Lowry’ego. Chucka wybierającego się do Polski. Ciekawe w jakiej odsłonie pojawi się w kolejnym tomie serii….  Narracja jest bezpośrednia, bez zbędnych ozdobników, długich opisów, licznych wprowadzeń do poszczególnych fragmentów fabuły. Poboczne informacje, jak na przykład doświadczenia Ptasznika z pobytu w domu dziecka i bardzo pozytywna postać Pana Henryka, okazały się dla mnie ciekawym wtrąceniem, a nie zapychaczem kolejnych stron. A propos stron to muszę wspomnieć, że lubię wydania Wydawnictwo Marginesy . Bardzo je się dobrze trzyma w ręku. Okładka ma interesującą fakturę z wypukłymi literami z nazwiska Autora, a kartki w jedynym właściwym kolorze i grubości, tj. creamy 70 g. Czcionka też jest przyjemna. Z informacji redaktorskiej dowiedziałam się, że to pismo Scala. 

Zachęcam Was do przeczytania tej książki. To bardzo dobre, męskie, sensacyjne pióro. Nawołuję Was do czytania wydawnictw Wojciecha Chmielarza. Ja przygodę z jego utworami zaczęłam od trylogii gliwickiej, w której Autor opisał miejsca mi znane; „Wampir”, „Zombie” i „Wilkołak”. Bardzo dobrze czyta się również cykl o Jakubie Mortce. Macie więc możliwość przekonania się o talencie Autora w wielu odsłonach. Nie zwlekajcie! 

Moja ocena: 8/10

We współpracy recenzenckiej z WYDAWNICTWEM MARGINESY.

Recenzja przedpremierowa: „Papier, kamień, nożyce” Alice Feeney

PAPIER, KAMIEŃ, NOŻYCE

  • Autorka: ALICE FEENEY
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 343
  • Data premiery w tym wydaniu: 13.11.2024
  • Data premiery światowej: 19.08.2021

Alice Feeney napisała powieść, którą czytałam w 2021 roku pt. „Zabójcza przyjaźń”. Książka bardzo mi się wtedy podobała. Otrzymując egzemplarz jej najnowszej powieści pt. „Papier, kamień, nożyce” od Czwarta Strona Kryminałuliczyłam na kolejną udaną przygodę z prozą tej autorki. I nie zawiodłam się 😁. Książka, która będzie debiutować dopiero w najbliższą środę premierową jest warta Waszej uwagi. 

(…) Czas potrafi zmieniać związki, podobnie jak morze zmienia kształt linii brzegowej.” – Papier, kamień, nożyce” Alice Feeney.

On – Adam: pisarz, autor wielu scenariuszy pisanych na podstawie poczytnych horrorów i kryminałów autorstwa Henrego Wintera odludka wśród pisarzy. 

Ona – Amelia: pracująca w schronisku dla psów na Battersa, uwielbiająca bardziej towarzystwo zwierząt od książek.  

Oni – państwo Wright: przeżywający kryzys w małżeństwie. Zdaniem Amelii będący „(…) niezłymi w grę pozorów” i twierdzącej, że „ludzie zwykle widzą to, co chcą widzieć. Ale za zamkniętymi drzewami pan i pani Wright od dawna się nie dogadują.” 

Gdy Amelia wygrywa w firmowej loterii weekend w Szkockiej posiadłości w Blackwater małżonkowie wybierają się na romantyczny weekend, zgodnie z zaleceniem ich terapeutki. Niestety sprawy przybierają dziwny obrót. Na terenie ośrodka gubi się ich pies, labrador Bob, a niektóre pomieszczenia zdają się odwzorowywać ich miejsce zamieszkania. Sytuacja wydaje się dziwna, choć Wright’owie wzbraniają się przed powrotem, bo przecież;

Gdyby wszystkie historie kończyły się happy endem, nikt nie miałby powodów, żeby zaczynać od nowa. A w życiu chodzi o wybory, o składanie się na powrót w całość, gdy się rozsypiemy. Bo przecież każdemu zdarza się rozsypać. Nawet tym, którzy udają, że nie….” – Papier, kamień, nożyce” Alice Feeney.

Prozopagnozja (z gr. πρόσωπον prósōpon = „twarz” + ἀγνωσία agnōsía = „niewiedza”) – to zaburzenie percepcji wzrokowej, polegające na upośledzeniu zdolności rozpoznawania twarzy znajomych lub widzianych już osób, a w niektórych przypadkach także ich wyrazu emocjonalnego, przy niezaburzonej percepcji wzrokowej innych obiektów.” (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Prozopagnozja ). Nie bez powodu przytaczam w recenzji ten trudny termin. Okazuje się, że jeden z głównych bohaterów powieści – Adam właśnie cierpi na to zaburzenie, które w niektórych sytuacjach okazuje się zbawieniem, a w innych przekleństwem. Alice Feeney wykorzystała jednak w sposób przemyślany i bardzo umiejętny tę niedyspozycję Pana Wrighta. Sytuacje, w których wspomina o jego deficycie zostały napisane lekko, bez naukowych dywagacji i idealnie do kontekstu. To pierwsza z głównych zalet tej powieści. 

Tych zalet jest jednak znacznie więcej. Bardzo podoba mi się konstrukcja powieści. Książka składa się z zatytułowanych rozdziałów. Narracja pisana jest naprzemiennie w pierwszej osobie z perspektywy Adama i Amelii. Tę relacyjność autorka ujęła we fragmenty zatytułowane ich imionami. Do tego gdzieniegdzie pojawiają się listy pisane przez małżonkę Adama w kolejne rocznice ich ślubu.  Listy niewysłane. Listy ukazujące wzloty i upadki pary. Uwielbiałam te fragmenty wyjątkowo. Każdy z nich w tytule i w prezencie rocznicowym nawiązywał do nazwy kolejnej rocznicy (np. papierowej) i każdy rozpoczynał się słowem roku, trudnym, rzadkim z powołaną definicją, jak dla miłośników słów przystało. Ciekawym wątkiem okazała się wprowadzona postać do powieści; Robin, która również została sportretowana – tym razem jednak w narracji trzecioosobowej – w rozdziałach zatytułowanych jej imieniem. Podobnie jak Samuel Smith, o którym Feeney wspomina w ostatnim rozdziale zatytułowanych „Sam”. Te postaci okazują się kluczowe. 

Sama intryga zachwyciła mnie formą, treścią, językiem i rozwiązaniem. Wszystko od początku do końca było przemyślane, napisane z atencją i rozmysłem. Miałam wrażenie przy czytaniu, że żadne zdanie nie jest przypadkowe, co rzadko odczuwam w stosunku do brytyjskich czy amerykańskich autorów thrillerów. Doceniam pomysł i wykonanie. Podobał mi się wątek z ojcem Robin, z rodzicami Amelii, matką Adama i z jego wiecznie niezekranizowanym scenariuszem. Wgłębiając się w relacje małżonków dominowało we mnie przeświadczenie, że zobrazowano ją w bardzo ujmujący i realistyczny sposób. Trudno było negować patrzenie na związek przez Adama i z punktu widzenia Amelii. Rozumiałam ich w 100%. Postać żony odzwierciedlona w niewysłanych listach rocznicowych do męża również miała dla mnie ogromne pokłady prawdziwości. Jak to w wieloletnich związkach z reala, wszystko co działo się pomiędzy parą będącą głównymi bohaterami wydawało się być prawdziwe i zobaczone w szerszym kontekście całkowicie uzasadnione. 

Zdecydowanie pozycja zasługująca na Waszą uwagę!!! Nie przegapcie tej interesującej szaro-czerwonej okładki. Nie przegapcie tego tytułu!!! Specjalnie dla Was powtórzę go jeszcze raz: „Papier, kamień, nożyce” autorstwa Alice Feeney. 

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Ostatni pisarz” Marek Krajewski

OSTATNI PISARZ

  • Autor: MAREK KRAJEWSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 23.10.2024

Marek Krajewski zadziwił mnie już trzykrotnie. Po raz pierwszy przy czytaniu „Demonomachii”, którą w opinii z 2022 roku oceniłam 10/10 😁. Zachwyciła mnie nowa, mroczna, diaboliczna wręcz strona narracji Pana Marka z motywem religijnym w tle. Książkę do tej pory uważam za bardzo udaną pod kątem serwowania czytelnikom czegoś nowego, innego, z czym będą się musieli zmierzyć. Lubię takie nieplanowane wychodzenie z mej czytelniczej strefy komfortu.  Następnie Autor zachwycił mnie swoją profesjonalną i pod kątem aktorskim, i autorskim 😉, o głosie nie wspomnę, odsłoną sceniczną w trakcie Katowickich Targów Książki. I w tym roku Autor będzie na Scenie Głównej w dniu 9.11.2024 o godz. 13:00. Zachęcam. Warto Pana Marka posłuchać na żywo👏. Dowiedziałam się wtedy, że Krajewskiego nie tylko warto czytać. Warto też go słuchać, oglądać i można, co rzadkie, wejść z nim w dialog😏. Autor jest bardzo przystępny dla swych czytelników. Po raz trzeci Krajewski mnie zdziwił książką „Ostra”, która jest pierwszą publikacją rozgrywającą się współcześnie. Premiera z 23 października br. wydana nakładem Wydawnictwo Znak pt. „Ostatni pisarz” to czwarte zaskoczenie, które serwuje mi mój ulubiony twórca kryminałów retro (bo od przygody z Mockiem i Popielskim rozpoczęła się moja przygoda z tym prozaikiem). Nie ukrywam, że z lekką obawą sięgnęłam do tej powieści. Niby moje pierwsze razy z Markiem Krajewskim nie są złe, ale jako nie czytająca nigdy Lema „pierwsza futurystyczna powieść kryminalna” może okazać się jednak nie dla mnie…. 

– Czyli dwadzieścia dwa lata temu (…) jeden człowiek pisze po koptyjsku: „Chwała ci, władco otchłani bez ptaków”, i zabija kobietę. A dwa lata temu inny człowiek krzyczy po koptyjsku to samo: „Chwała ci, władco otchłani bez ptaków”. Po czym zabija mężczyznę. Obaj zabójcy się nie znali, a co ważniejsze, nie mieli pojęcia o języku koptyjskim…” – Ostatni pisarz” Marek Krajewski.

Jaki mają związek ze sobą te dwa wydarzenia i powielane w języku koptyjskim to jedno zdanie z nimi, musi dowiedzieć się aktualnie przebywający na emeryturze policjant, który w sprawie sprzed ponad dwudziestu lat zdaniem skazującego sądu nie złapał właściwego sprawcy. W roku 2077 społecznością wstrząsają morderstwa, które wymagają wytłumaczenia. Sprawcy szuka wspomniany śledczy. Interesuje się nim i Kamil Skryptor, ostatni pisarz prawdziwy, autentyczny i jego mocodawca, medialny magnat Tymon Petri, a także doktor Steć marzący o scenicznej karierze i emerytowany profesor filologii klasycznej Patryk Mrugalski. Każdy z innego powodu, wszyscy jednak bez wyjątku chcą wiedzieć, kto stał za śmiercią młodego Franka C., a później Natalii Pidhrebenniuk z Krakowa, Kacpra Hebdy w Saharaville i Oliwiera Nejmana w Warszawie. 

Bo musisz wiedzieć Czytelniku bloga, że „(…) w roku trzydziestym dziewiątym powstały Stany Zjednoczone Europy, czyli składająca się z trzystu stanów Paneuropa, a dwa lata później upadł reżym Aleksieja Putina, syna Władimira Putina, osławionego tyrana i okrutnika, który rozpętał trzecią wojnę światową. Wtedy to głównodowodzący Paneuropejskich Sił Zbrojnych polski generał Maksymilian Kropiwnicki postawił zwycięską stopę na Kremlu, po czym nastąpił rozbiór Rosji. Góry Ural stały się granicą pomiędzy Chińską Republiką Ludową a marionetkowym państwem zwanym Paneuropejskim Protektoratem Rosji…. ” – Ostatni pisarz” Marek Krajewski.

I tak historia się rozpoczyna w pierwszym rozdziale. Od przedstawienia sytuacji, kontekstu, w którym czytelnik będzie się obracać. A nie jest to proste dla nie – fanów science fiction. Dla mnie poruszanie się wśród smartajów, jezusów, chemseksu, tajnych solonarracjach, transeli, technotłumaczeniach, autonach, logomachiach, technotemidach i innych wynalazkach przyszłości okazało się trudniejsze, niż początkowo myślałam. Faktem jest, że cała powieść jest spójna. Nowym sformułowaniom Krajewski był wierny do końca i możliwe, że za kilka lat będziemy książkę traktować jako swoiste proroctwo. Wystarczy przypomnieć sobie serial Jetsonowie, gdzie teleporady, praca zdalna czy szkoła zdalna wydawały nam się absurdem wytwórni Hanna-Barbera, a okazały się realiami niedalekiej tak całkiem przyszłości. Możliwe, że i będzie tak z tymi wszystkim wymyślnymi jak na moje dzisiejsze gusta technowynalazkami opartymi na zaawansowanej AI lub jak kto woli SI. I za tą spójność doceniam Autora. 

Książka podzielona jest na zatytułowane rozdziały. Jest ich łącznie czternaście. W epilogu, którego akcja dzieje się w roku 2079 sześć lat po wydarzeniach, w których ogromną rolę odegrała Hilary mówiąca w języku z traktatu, który odkryto ledwo co rok wcześniej od sceny opisanej w ostatniej części Krajewski nie odpuścił sobie nawet zaciekawienia czytelnika na nową, w samej końców. Moim zdaniem nakreślił historię, jej zarzewie, która mogłaby stać się kanwą kolejnej powieści z tego gatunku. A wydawało mi się, że opowieść pisana z perspektywy emerytowanego policjanta w częściach zatytułowanych „Z pamiętnika starego policjanta” i fragmentach relacjonujących kolejne etapy śledztwa i okoliczności z nim związanych mnie przekonały, scaliły się w jakieś sensowne wytłumaczenie, z którym pozostałam na końcu. Po przeczytaniu epilogu okazało się jednak, że mi się tylko wydawało…. 

Mimo, że Krajewski stworzył nowomowę, opisał nowe nie istniejące do tej pory wynalazki, wymyślił nowe zawody, zakwestionował stare, język, w którym napisał powieść jest jednak bardzo literacki. Zdania są przemyślane, rozbudowane. Z części pamiętnikowych zwraca się bezpośrednio do Czytelnika pisanego przez duże „C” opisując nie tylko wydarzenia, poszczególne sytuacje, czynności śledcze, lecz wrażenia, myśli, dywagacje o istniejącej, nowej rzeczywistości. Dając w ten sposób szansę odbiorcy na poznanie tego nowego świata. Poszczególni bohaterowie, również ci drugoplanowi, są przemyślani. Autor, co się zdarzało w poprzednich jego książkach, kreśli często cały aspekt postaci, w wielu momentach wracając nawet do pochodzenia czy do wydarzeń z dzieciństwa, jakby chciał wytłumaczyć kim się stali i dlaczego. To cechuje prozę Krajewskiego i to w nim lubię. Że nie pozostawia mnie z domysłami, że dopowiada. 

Ostatni pisarz” to książka nietuzinkowa. Moja pierwsza z gatunku fantasy, futurystyki przyszłości. Tu nie chodzi o magię, o walkę dobra ze złem. Tu chodzi o to, co kiedyś stać się może naszą przyszłością. Tu chodzi o pragnienie bycia wysłuchanym. O chęć snucia powieści dobrych jakościowo i mających swoich wiernych odbiorców. To opis pogoni za życiem, które już minęło, do przeszłości bez AI lub SI wszechobecnej w każdej dziedzinie życia. Dla mnie ta proza to coś całkowicie nowego, innego. Chętnie porozmawiam o niej przy okazji z jej Autorem😊. 

Czytaliście Lema? Jeśli tak to Krajewski w tej odsłonie jest dla Was, jak znalazł!!! 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarzem recenzenckim obdarowało mnie Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Pogorzelisko” Przemysław Żarski

POGORZELISKO

  • Autor: PRZEMYSŁAW ŻARSKI
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Cykl: ALEKSANDRA LAZAR (tom 2)
  • Liczba stron: 350
  • Data premiery: 9.10.2024

Książki Przemysław Żarski – autor czytam od lat. Pierwszy tom cyklu z Podkomisarz Olą Lazar również przeczytałam. Opinię o książce „Grzęzawisko” przeczytacie na moim blogu. Wydawnictwo @Czwarta Strona Kryminału sprezentowało mi wyśmienitą kontynuację serii pt. „Pogorzelisko”, która debiutowała na początku października. Czytaliście? 

Po nocnej popijawie w klubie ginie od kul Grzegorz Ignaczak. Były milicjant, pięćdziesięciosześcioletni mężczyzna, który miał za sobą bogatą kryminalną przeszłość. Błażej Uryga prowadzi śledztwo wraz z Podkomisarz Aleksandrą Lazar, która do tej pory nie potrafi wyrwać się z traumy po utraconych trzydzieści lat temu w pożarze rodzicach. Kolejno odkrywane wątki śledztwa prowadzą policjantów w stronę wydarzeń z roku 1986. Co łączy śmierć Ignaczaka z 2019 roku z PRL -owską szkołą, w której zaginął jeden z uczniów o nazwisku Olejnik. O którego bardzo martwiła się jego wychowawczyni Pani Wierzbicka, osobiście przepytująca uczniów po domach o zaginionego kolegę.

Żarski bardzo umiejętnie napisał kontynuację pierwszego tomu. Podobnie jak poprzednio oprócz wątku kryminalnego w książce silnie niosą się echem osobiste, prywatne demony śledczych i Urygi, i Lazar. Jest motyw ich dzieci. Jest wątek ich skomplikowanej relacji. Jest temat utraconych w tragicznych okolicznościach bliskich. To wzbogaca kryminalny aspekt opisanej przez Autora historia. 

Co do samego wątku kryminalnego to jest dość rozbudowany. Narracja prowadzona jest naprzemiennie. Czytelnik zanurza się w kolejne kroki śledztwa, kolejne teorie i tezy, które się nie sprawdzają. Jednocześnie Autor przeskakuje do wydarzeń z 1986 roku, gdy na drodze ginie przypadkowo młoda kobieta, a po okolicy biegają kilkunastoletni chłopcy, których wtenczas częściej można było spotkać na dworze niż aktualnie😏. Są żądni wrażeń. Ciekawi świata. Do tego Żarski obnaża PRL-owski mechanizm milicyjny, który bardzo sprawnie funkcjonował w ówczesnym świecie z perspektywy PRL-owskiego bossa Jakuba Kleina. Zimnego, wyrachowanego, działającego bez mrugnięcia oka. Którego syn Dawid okazał się postacią tragiczną, podobnie jak jego wnuk. Bardzo zaskoczyło mnie 

zakończenie z Urygą. Jakby Autor chciał, bym dodatkowo doceniła jego powieść tym wątkiem. Świetnie została zobrazowana postać nauczycielki Wierzbickiej. To chyba jedyna tak pozytywna, od początku do końca literacka osoba. 

To książka o odkupieniu win dzieci. O ich chronieniu ponad wszystko, mimo wszystko. To książka też o pomszczeniu rodziców. To również książka o samotności, odrzuceniu i udawaniu, że nic się nie stało. Trochę o próbie życia „po”, co rzadko kiedy się udaje. To też pozycja o wilkach w owczych skórach, o takich niby bohaterach. Zresztą o tym najlepiej opowie Wam sam Przemysław Żarski w części „Od autora”. 

Pamiętajcie o tej pozycji, o tym tytule. Pamiętajcie o „Pogorzelisku”. I pamiętajcie także, że

– Prawda nie zawsze wyzwala. Czasem jest ciężarem, jak przywiązana do nogi kula, która ściąga cię na dno…” –Pogorzelisko” Przemysław Żarski.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.