BIEL NOCY
- Autor:ANN CLEEVES
- Seria: KWARTET SZETLANDZKI. TOM 2
- Wydawnictwo:CZWARTA STRONA
- Liczba stron: 422
- Data premiery:14.11.2018r.
- Moja ocena:6/10
Zdarzyło Wam się kiedyś przeczytać dwa razy tą samą książkę? Po prostu zapomnieć, że już ją czytaliście? Rzadko mi się to zdarza, ale tak właśnie było „Bielą nocy” Ann Cleeves . Zorientowałam się już po 20 stronach, ale historia na nowo mnie wciągnęła. Pomyślałam, nic straconego, przecież można naocznie sobie przypomnieć fabułę oraz bohaterów książki i jeszcze raz ją przeczytać i od razu napisać rzetelną recenzję.
„Biel nocy” to drugi tom serii szetlandzkiej. Ann Cleeves jest nazywana mistrzynią brytyjskiego suspensu. Czym jest ten suspens? To nic innego, jak „zabieg stosowany w utworach fabularnych (filmach, książkach), zwłaszcza sensacyjnych, polegający na zwolnieniu lub zatrzymaniu biegu akcji, aby wzmóc napięcie u odbiorcy lub zaskoczyć go niespodziewanym zwrotem akcji” (cyt. za: https://dobryslownik.pl/slowo/suspens/54075/).
Wydaje mi się, że porównywanie Ann Cleeves do Alfreda Hitchcocka jest jednak znaczną przesadą. Czytając nie odczuwałam takiego napięcia, jak w przypadku filmów Hitchocka. Niemniej jednak opowieści osadzone na malowniczych wyspach szetlandzkich mają swój urok. Zieleń, skały, nurt wody, fale, zagrody, strzyżenie owiec, maleńkie miejscowości i niewielka społeczność, to coś co wyróżnia kryminał Cleeves. Maleńkie wyspy (tylko 15 jest zamieszkałych!) archipelagu szetlandzkiego na Oceanie Atlantyckim, a tyle zbrodni, tyle sekretów, tyle nieszczęść.
Już sam początek historii jest intrygujący. Statek z pasażerami przybija do portu, a na nabrzeżu widoczny jest mężczyzna w przebraniu klauna rozdający ulotki. Ulotki, jak się później okazuje, które odwołują miejscowy wernisaż Belly Sinclair, o czym sama plastyczka nie ma pojęcia. Kto chciał zniszczyć wystawę Belli i jej znajomej Fran, dziewczyny miejscowego policjanta – Jimmiego Pereza?. Sam sprawca bojkotu wystawy nie udzielił odpowiedzi, gdyż wkrótce zginął śmiercią przez powieszenie maską klauna na twarzy. Ot historia jakich wiele. Morderstwo w hermetycznej miejscowości nieznanego przyjezdnego. Trzeba tylko dowiedzieć się kto to był i kto go zabił.
Ale to dopiero początek! Wkrótce ginie jedyny bratanek Belli, Roddy Sinclair – utalentowany skrzypek. Historia robi się coraz bardziej zagmatwana, gdy w wyrwie skał przy zatoce odnaleziono ludzkie kości. Do kogo należały? Jak się tam znalazły? Czy to kolejne morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek? Wszyscy wokół pytają jednak: czy to kości Lawrence, niespełnionego kochanka Belli, który opuścił wyspę wiele lat temu? Śledztwo robi się coraz bardziej ciekawe. Zatacza coraz szersze kręgi. Do pomocy Jimmy otrzymuje Taylora. Śledczy lawirują między półprawdami mieszkańców i kłamstwami przyjezdnych. Sama Bella nie jest również rzetelnym świadkiem. Okazuje się, że wiele lat temu gościła i mężczyznę w przebraniu klauna i przyjezdnego pisarza – Wildinga. Obaj byli w jakiś sposób zaangażowani w ostatnie wydarzenia. Śledztwu nie sprzyja niesamowita pora roku, w której noc miesza się z dniem. Tytułowe białe noce powodują, że nic nie jest takie, jakie się pierwotnie wydaje… W powieści autorka dotknęła różnych kwestii. Jest o niespełnionej miłości i stanie zakochania. Jest o przywiązaniu do miejsca i życiu w zgodzie z przyrodą. Jest to codzienności i życiu jedną nogą w przeszłości. Jest o przodkach, którzy nie zawsze byli biało – czarni, nie zawsze byli całkiem dobrzy lub całkiem źli. Wreszcie jest o zemście.
O ile fabuła jest bardzo interesująca, tak bardzo, że dotknęłam jej po raz drugi, to styl pisarki jest… typowo angielski. Laureatka Diamentowego Sztyletu, nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Literatury Kryminalnej – najwyższe tego typu wyróżnienie w brytyjskim kryminale – pisze jak angielska dama. Wysublimowane opisy, nawet zachowania na miejscu zbrodni są opisane delikatnie, stonowanie. Emocje jakby trzymane na wodzy, niejednoznaczne i nieoczywiste. Jak twierdzi sama autorka, Cleeves nie pisze „o potworach, zwyrodnialcach, ale o prawdziwych, normalnych ludziach, którzy znaleźli się w ekstremalnej sytuacji i w ekstremalnych okolicznościach dokonują zbrodni”. Może za mało w książce naturalizmu, a za dużo angielskiej powściągliwości? Nie wiem. Oceńcie sami.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA
Nie było mi dane poznać pierwszej części. 😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pingback: „Zmory przeszłości” Ann Cleeves | Słoneczna Strona Życia