DO OSTATNICH DNI
- Autor:JULIE YIP-WILLIAMS
- Wydawnictwo:MUZA
- Liczba stron:384
- Data premiery:02.10.2019r.
- Moja ocena:7/10
„(…) Zaczynam moją historię wraz z jej końcem. Oznacza to, że gdy czytasz tę książkę, mnie już nie ma”.
Julie Yip – Williams „Do ostatnich dni”
Dziś przedstawię Wam książkę, która mocno zapadła mi w pamięć i utkwiła w sercu.
Książkę, na okładce której zapisano „Zapis życia, choroby i wszystkiego, co przychodzi później”.
Książkę, która faktycznie zaczyna się równocześnie z końcem. Z końcem pewnej ery, z końcem pewnej rodziny, z końcem pewnego macierzyństwa, z końcem życia pewnej autorki, pewnej Julie….
Nie ukrywam. Zanim zaczęłam czytać, sięgnęłam do notki biograficznej Julie Yip – Williams. Dowiedziałam się z niej, że Julie to Wietnamka, która przyszła na świat niewidoma. Dzięki emigracji do Stanów Zjednoczonych i zastosowanemu leczeniu Julie częściowo odzyskała wzrok. Pozwoliło jej to ukończyć studia prawnicze na Harvardzie i zrobić karierę w jednej z najlepiej prosperujących kancelarii prawnych. W wieku 37 lat zachorowała na nowotwór jelita grubego IV stopnia – nowotwór nieoperacyjny. Chorobę ukrytą, długo niepowodującą żadnych dolegliwości. Po diagnozie Julie zaczęła pisać bloga, który miał być równocześnie pamiętnikiem pisanym w czasie walki z chorobą oraz sposobem na przygotowanie rodziny do jej odejścia. Zaczęła pisać bloga dla swego męża oraz dwójki córeczek. Bloga, który zamienił się w małe, literackie dzieło sztuki.
Julie opisując swoją historię osadziła ją w swoistego rodzaju klamrę. Zaczęła od dramatycznego początku. Po swoich narodzinach w Wietnamie jej własna babcia (matka ojca) chciała ją uśpić. Jak bowiem miałaby żyć w tej rodzinie będąc niewidoma!!! Osoba, która miała dokonać eutanazji okazała się jednak o wiele bardziej ludzka od rodzonej babki. Tym samym Julie przeżyła… Przeżyła finalnie wiele lat wspaniałego życia. Życia osadzonego w innych realiach niż Wietnam. Życia pełnego miłości, spełnionych pragnień życiowych i zawodowych, spełnionych pragnień o macierzyństwie. Klamra historii Julie zamyka się wraz z jej śmiercią w wyniku ciężkiej choroby. Choroby, na którą umiera wielu z nas, wielu z naszych bliskich. Julie już nie ma wśród nas. Zostało po niej wspomnienie, życie w jej córkach, wspomnieniach rodziny oraz w naszych sercach.
Historia jakich wiele. Historia spotykana codziennie. Co ją wyróżnia? Na pewno inne spojrzenie na to czego doświadczyła Julie. Oprócz początkowej złości, rozpaczy, niezrozumienia, finalnie Julie niczego nie żałuje. Na kartach swojej powieści wspomina swoje dzieciństwo i młodość. Wprowadza nas w tajniki tradycji chińskiej. Dzięki łączeniu nowoczesności z tradycją poznajemy charakterystykę regionu. Momentami miałam poczucie, że przeniosłam się do innego świata, chwilami dla mnie niezrozumiałego.
Recenzja spóźniona. To fakt, nie zaprzeczam. Jednak spóźniona nie dlatego, że mi się nie chciało, że nie wiedziałam o czym i jak pisać. Spóźniona dlatego, że przy recenzowaniu obawiałam się na nowo tych emocji. Tego żalu, tego bólu, tej troski o nawet nieznanych mi ludzi, tej rozpaczy. Tych wszystkich uczuć, które podzielałam z autorką czytając kolejne strony „Do ostatnich dni”. Już tak mam, przyznaję. Jak książka łapie mnie za serce, to z jednej strony nie potrafię się oderwać, z drugiej długo nie potrafię się otrząsnąć. Dodatkowo, długo o niej pamiętam i za każdym razem, gdy o niej myślę, przeżywam ją na nowo. Tak było i tym razem.
Jeśli pragniecie spojrzeć na swoje życie, na swoje codzienne problemy trochę z innej perspektywy, z perspektywy tej, której już nie ma, a na miejscu której mógłby być każdy z nas, jest to książka dla Was. Bez wątpienia, jest to książka, która uczy pokory. Zanurzcie się w historię Julie. Historię intymną, ale do której otrzymaliśmy zaproszenie.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MUZA.
Bardzo chętnie poznam to inne spojrzenie na codziennie życie.
PolubieniePolubienie