CZAS TAJEMNIC
- Autor:MARZENA ROGALSKA
- Wydawnictwo:ZNAK
- Seria: KARLA LINDE. TOM 1
- Liczba stron:430
- Data premiery:10.02.2021r.
- Moja ocena:6/10
„Gdy ktoś uwierzy we własną wielkość, nawet małość, wydaje mu się usprawiedliwiona, bo zdaje mu się, że cel uświęca środki”.
„Czas tajemnic” Marzena Rogalska
Z Marzeną Rogalską spotkałam się przy okazji książki „Druga miłość”. Oceniłam ją pozytywnie (moja ocena: 8/10). „Druga miłość” kończyła trylogię o Agacie Donimirskiej (poprzednie części to: „Wyprzedaż snów” i „Gra w kolory”). Jak sama Rogalska pisze w Od autorki, kończąc serię już zaczynała tęsknić za bohaterami. Z tej tęsknoty powstał pomysł na kolejną trylogię, tym razem o Karli Linde. Mam przyjemność przedstawić Wam recenzję premiery wydawnictwa Znak z lutego. Nowej powieści Marzeny Rogalskiej „Czas tajemnic”.
Prawdziwa saga
Czytając opis wydawcy „Pełna tajemnic saga Marzeny Rogalskiej” pomyślałam przesada. Okazało się, że deklaracja wydawcy jest jak najbardziej prawdziwa. Recenzowana przeze mnie książka to typowa saga rodzinna. Na początku poznajemy główną bohaterkę Karolinę „Karlę” Linde w jej rodzinnym, średniozamożnym domu lekarza Emila Linde i Barbary z domu Sokolnickiej. Jest to moment, gdy rodzice decydują o jej nauce zatrudniając guwernantkę Różę. Nadobowiązkowo zatrudniając do nauki języka angielskiego MRs Doris. Wspólna nauka, dużo spędzonego wspólnie czasu przyczynia się do tego, że Karla zaczyna się przyjaźnić z Doris. Niestety, ze smutkiem przyjmuje do wiadomości jej wyjazd do Anglii prawie dziesięć lat później. Całkowicie jej oddany ojciec, postanawia szybko uzupełnić pustkę kochanej córce i zaprasza do siebie Kathy Baring, której ojciec, znany angielski finansista doradza Bankowi Gospodarstwa Krajowego (hm… kto nie pracował w bankowości ten nie wiem, jak ten bank nawet dziś jest skostniały). Kathy zadomawia się u rodziny Linde stając się prawdziwą powierniczką głównej bohaterki. Dzięki niej Karla dorasta w dobrym towarzystwie. Towarzystwie osoby dorosłej, mającej obycie w świecie oraz doświadczającej w przeszłości wielu przygód.W międzyczasie autorka zabiera nas do Krakowa lat trzydziestych ubiegłego wieku. Odwiedzamy również rodzinne Byszewo. Bawimy się w Zakopanem, odpoczywamy w Ju racie i Zopottie. Na rzeczywistość sprzed stu lat patrzymy z różnych miejsc. Spotykamy różnych ciekawych ludzi. Wszystkie te wydarzenia obserwujemy jednak z perspektywy Karli Linde, młodziutkiej dziewczyny przygotowującej się do matury. Ambitnej, mającej postępowego ojca, dla którego zamążpójście córki nie jest jedynym celem jego rodzicielstwa, w przeciwieństwie do ambicji jej matki. Los nie szczędzi jednak Karli niespodzianek. Odejście matki, śmierć ukochanej babci, niespodziewany spadek, a tym samym niechęć wujostwa. Z tymi wszystkimi niespotykanymi wydarzeniami Karla radzi sobie z właściwą sobie gracją i wyszukaną inteligencją. W zakończeniu Karla ma już siedemnaście lat. Zdała celująco maturę i w nagrodę wyjechała z ojcem do majątku Donimirskich, gdzie poznała Janka, przystojnego syna dziedzica rodu Winicjusza Donimirskiego. Okazuje się, że z Jankiem łączy ją nie tylko pasja do koni. Oboje szybko zauważają, że stają się sobie bliscy. Fabuła skonstruowana jest w sposób, który pozwala na obserwację dojrzewania Karli. Dojrzewania w tracie którego Karla zaczyna uzyskiwać odpowiedzi na pytania: Co łączy ojca Karli, Emila Linde z Emilianem Sieniawskim? Dlaczego ojciec odnosi się z niechęcią do jej matki i odwrotnie? Co stało się z ciocią Olgą, szwagierką matki Karli? Za co ojciec otrzymał dwa krzyże Virtutti Militari? Jakie będą dalsze losy Karli i Janka zapewne dowiemy się w drugiej części sagi. Niestety musimy trochę poczekać.
Po jakiemu to było napisane?
Rogalska zaskoczyła mnie pozytywnie swym profesjonalizmem. Użyte w książce sformułowania jednoznacznie potwierdzają, że poważnie podeszła do tematu rozgryzając w czeluściach swego domu ówczesny język i styl. My czytelnicy mamy za co być wdzięczni. Do tej pory nie spotkałam się z takimi sformułowaniami jak: fulminować, memuary, westybul, przaśnie, spojrzeć na kogoś koso, kauzyperdzi, czy panna respektowa. Te pradawne zwroty nadają książce specyficznej cechy. Jeszcze bardziej wprowadzając czytelnika w nastrój i jednocześnie ustrój pradawnej Polski. Autorka wplotła w książkę również historyczne wątki, które trawiły nasz kraj w tamtym czasie. Niechęć do Piłsudskiego, obawa lub jawna nieprzychylność polskiego mieszczaństwa do Żydów, kwestie narodowościowe czy zawieruchy Wielkiej Wojny. Tego, wierzcie mi w książkach historii nie znajdziecie. Rogalska wspaniale oddała rzeczywistość tamtejszych wydarzeń, wplatając również kwestię polskiej polityki w życie prywatne rodziny. Nie wiem, czy celowo autorka nie puściła w naszą stronę oczka twierdząc, że przed pochowaniem Piłsudskiego na Wawelu, co poniektórzy Polacy oburzając się mówili, że „Słowacki ma być ostatni”. Gdyby Emil Linde wiedział, kto jeszcze tam spocznie…
Kompletnie nie podobał mi się przedstawiony sposób odchodzenia nestorki rodu, babci Aleksandry, mimo, że polubiłam bardzo Aleksandrę Gizelę z Janczewskich Sokolnicką, panią na włościach w Byszewie. Z jednej strony kobieta stateczna, nieprzejednana, potrafiąca utrzeć nosa „czarnym owcom” w rodzinie nawet po śmierci sporządzając trudny do obalenia testament, jakby znała się na najtrudniejszych, zawiłych konstrukcjach prawnych. Z drugiej niekochana matka, uwielbiana przez Karlę babcia, słaba, godząca się na to by kilkunastoletnia wnuczka pomogła jej w procesie odchodzenia. Opiekowała się nią, wykonując czynności jakie zwykle zleca się pielęgniarkom geriatrycznym. Godząca się na opiekę bez żadnej walki mówiąc po krótkiej argumentacji Karli „Zostań córeczko. Zostań do końca”. Przyznam, że to słaby punkt książki. Znając cechy babci Aleksandry i jej nieprzejednany jak na tamte czasy charakter, spodziewałam się ciekawej intrygi, w wyniku której Karla mogłaby zostać w Byszewie, by towarzyszyć babci na końcu jej drogi. Dodatkowo zastanawiała mnie postawa ojca Karli godzącego się na to, by jego ukochana jedynaczka, praktycznie trzymana pod kloszem mogła opiekować się odchodzącą babcią, gdzie „Śmierć nigdy nie jest piękna, cierpienie nie jest estetyczne, jak na obrazach starych mistrzów…” oraz „Nie ma lekarstwa na umieranie”. Skąd u Emila taka nagła pobłażliwość, taka otwartość? Kiedy według niego Karla nie była równocześnie wystarczająco dorosła, by omówić z nią polityczną rzeczywistość, podzielić się smutnymi doświadczeniami wojennymi czy złożoną relacją z jej matką. Duży plus za pokazane skomplikowane relacje rodzinne polskiego mieszczaństwa zbudowane na matce Karli, Barbarze i jej rodzeństwie – siostrze Elżbiecie, Annie i brata Kajetana. Członkowie rodziny nie ufają sobie. Zazdroszczą. Są małostkowi. Postępują niekulturalnie odgradzając się od ludzi pracy. Nie tolerują spoufalania się z tymi, którymi płacą. Jednocześnie stają się, za wyjątkiem cioci Anny, przykładem zadufanych w sobie mieszczuchów ze staropolskich majątków. Czy się zmienią, dojrzeją do zmieniającej się, nowoczesnej Polski? Tego się pewnie dowiemy w kolejnych częściach sagi.
Podsumowując, „Czas tajemnic” to pięknie napisana historyczna powieść. Prawdziwa saga. A jak w sagach często bywa, akcja toczy się momentami jak „żółw ociężale”. Mimo, że bohaterowie są skonstruowani bardzo ciekawie, a ambicja Karli i relacje z własnym ojcem są nietypowe jak na tamtejsze czasy, momentami wydarzenia wydawały mi się mało istotne, dialogi i opisy wymuszone, co utrudniło mi odbiór książki. Mimo, że uwielbiam ukazany w książce klimat końca dwudziestolecia międzywojennego przedstawione z nadmierną dbałością detale, następujące po sobie fakty chwilami wydają mi się małostkowe, nieznaczące dla jej postaci, jej dojrzewania i mocnego charakteru. Miałam wrażenie, że czasem Karla jak na siebie jest za słaba, za głupiutka. Czasem wręcz nad wyraz ogarnięta, odważna i dojrzała.
Możliwe, że nie potrafię delektować się piękną prozą, co wynika z mej wrodzonej niecierpliwości. Możliwe. Pamiętajcie jednak, że jeśli dla mnie akcja toczy się za wolno, niekoniecznie dla Was będzie to wada. Wręcz przeciwnie. Dla Was może to być ogromna zaleta.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK.
Nie planuję czytać tej książki. 😊
PolubieniePolubienie
Nie lubię sag 😦
PolubieniePolubienie
Pingback: Recenzja przedpremierowa – „Kres czasów” Marzena Rogalska | Słoneczna Strona Życia
Czytałam, to naprawdę interesująca książka. Myślę, że Rogalska może z powodzeniem pisać kolejne serie jakiejś historii. Ma ciekawy, lekki i płynący styl pisania.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pingback: „Odzyskany los” Marzena Rogalska | Słoneczna Strona Życia