„Klatka dla niewinnych” Katarzyna Bonda

KLATKA DLA NIEWINNYCH

  • Autorka: KATARZYNA BONDA
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Seria: HUBERT MEYER. TOM 5
  • Liczba stron: 448
  • Data premiery: 28.07.2021r.

13 października br. będzie miał premierę szósty tom cyklu z Hubertem Meyerem „Balwierz” pióra @Katarzyna Bonda. Książka już na mojej półce. Nie mogłam jednak powstrzymać się przed wróceniem do piątego tomu serii pt.  „Klatka dla niewinnych”, który miał premierę 28 lipca 2021r. Egzemplarz papierowy finalnie do mnie nie dotarł. Jednak książkę z powodzeniem mogłam przeczytać w elektronicznej wersji. Pomijając jeden tom, wiele bym straciła. Przecież Hubert i jego najbliżsi współpracownicy nie zawsze są tacy sami, nie zawsze są przewidujący. Czwarty tom serii, wydany po latach przez @wydawnictwo.muza.sa „Nikt nie musi wiedzieć” oceniłam bardzo wysoko czy i „Klatka dla niewinnych” spodobała mi się tak samo?

I tym razem Hubert wplątuje się we wszystko, co niespotykane, co nietuzinkowe. Taki jego urok. Na prośbę prokurator Weroniki Rudy Hubert przyjeżdża do Warszawy, by pomóc w śledztwie prowadzonym w sprawie rodziny Englotów. Piotr Englot kończy odsiadywać 8-letni wyrok pozbawienia wolności za zabicie własnej żony, Róży. Zadał jej czterdzieści trzy ciosy nożem. W mieszkaniu był jeszcze sześcioletni syn Jonasz, który w wyniku traumatycznych przeżyć przestał się odzywać. Organy śledcze starają się zatrzymać Englota w więzieniu, gdy w niespodziewany sposób wypada z siódmego piętra Stanisława, babcia Jonasza, której powierzono opiekę nad wnukiem. Zdaniem Meyera i Rudy te sprawy się łączą. Czy tylko te sprawy? Czy jeszcze ktoś, coś z przeszłości ma znaczenie dla rozwiązania tej zagadki?  

Ależ Katarzyna Bonda namieszała, ale pogmatwała tą historię zgodnie z zasadą Meyer w środku wszystkiego, co dziwne, co niebezpieczne, co fałszywe i ciekawe. Tylko jakby tego Meyera w tej części było mniej. Prym wiedzie niezawodna Ruda, która wysunęła się na pierwszy plan i jej przyboczny nadkomisarz. Oczywiście nie zabrakło też starego znajomego, Domana, który pojawił się w kluczowym momencie. Wprowadzony wątek Dragana całkowicie zbił mnie z pantałyku, wywiódł mnie na manowce, przez praktycznie całą książkę zastanawiałam się jaką finalnie odegra rolę w fabule. Rozstrzygnięciem czuję niedosyt.

Fabuła toczy się od 28 stycznia 2021r. do 3 lutego 2021r. Bonusem jest epilog z Dnia Zakochanych. Akcja mimo, że dzieje się w ciągu siedmiu dni rozpisana została z najdrobniejszymi szczegółami. Chwilami dziwiłam się, że w tak krótkim czasie jednego dnia, tyle się może zdarzyć. Miałam wrażenie, że poszczególne czynności, przesłuchania, spotkania, obserwacje trwają co najmniej tygodniami. To takie ekspresowe śledztwo, w którym nie zabrakło ciekawych zwrotów akcji. Wątek wokół BDSM dla mnie okazał się ciekawym uwieńczeniem intrygi. Zgodnie z zasadą „Nie wszystko złoto, co się świeci” najskrytsze pragnienia, wyuzdane fantazje, najbardziej wyrafinowane potrzeby seksualne dotykają wielu ludzi z pozoru wydających się bez skazy, bez jednej rysy. Zadziałał tu oczywiście stereotyp, łapałam się na myśleniu: ona naprawdę??? on naprawdę??? To ciekawy zabieg pisarski, który mnie wprowadził w osłupienie. Zaciekawił mnie doszczętnie wątek z Lady Herą. Typowałam, typowałam, aż wytypowałam. Wszystko zaczynało się układać jak w puzzlach, każdy wątek zaczynał składać się w jedną całość. Przeszkadzała mi jednak mnogość tych wątków pobocznych, które powodowały, że nie mogłam skupić się na głównych bohaterach, na głównym nurcie akcji. Zapewniam Was jednak, że to celowy zabieg Autorki, wyprowadzić nas na przysłowiowe manowce, byśmy jako czytelnicy do końca nie wiedzieli co jest ważne i co istotne. Nie wiem tylko do końca dlaczego ten Meyer okazał się taki ważny, przecież nie odgrywał kluczowej roli w śledztwie. Odebrałam go, jakby stał trochę z boku, za mało się angażował w śledztwo, bardziej skupiał się na relacji z Rudy. Jego działanie było powolne w odniesieniu do toczącego się z szybkością Pendolino  śledztwa. Tandem Rudy i Meyer jakby przestał istnieć. Kilkukrotnie odniosłam wrażenie, że miejsce Meyera zajął nadkomisarz Olchowik. Nie ukrywam, że z Panią Prokurator tworzył zgrany i ciekawy duet. Rudy była wszędzie, Meyer jakby w jednym miejscu nie wnosząc niczego kluczowego, a jednak dla kogoś okazał się najważniejszy. Tak ważny, że ktoś pokusił się o…… Uff, dobrze, że się zatrzymałam. Tu zaczęłabym już spojlerować.

Meyera uwielbiam, o czym wspomniałam już w poprzedniej recenzji przy okazji czwartego tomu (recenzja na klik). Ma w sobie to coś. Ten spokój, tą spostrzegawczość, tą zadrę i to nieszczęście, które czyni go jeszcze bardziej ciekawym. Sama profesja profilera zawodowego bardzo mnie ciekawi i do tej pory nie znudziła. Jego spostrzeżenia chłonę jak gąbka i wewnętrznie z nimi dyskutuję. To zawsze jest wartość tego cyklu. Plusy to: konsekwentnie wykreowane postaci, ciekawa, wielowątkowa fabuła, która doczekała się nieszablonowego rozstrzygnięcia. Tak, zakończenie mnie zaskoczyło, a ja w kryminałach cenię to bardzo.

Polecam „Klatkę dla niewinnych” i już nie mogę się doczekać wrażeń z tomu szóstego. Kolejna odsłona jeszcze przede mną.

Moja ocena: 7/10

Książka wydana nakładem Wydawnictwa Muza.

Jedna uwaga do wpisu “„Klatka dla niewinnych” Katarzyna Bonda

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s