„Zaklinacz koni” Nicholas Evans

ZAKLINACZ KONI

  • Autor: NICHOLAS EVANS
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 350
  • Data premiery w tym wydaniu:  07.12.2021r.
  • Data 1 wydania polskiego: 01.01.1996r.

Dwa lata po premierze książkowej Robert Redford nakręcił w 1998r. z sobą w roli głównej film pod tym samym tytułem „Zaklinacz koni”. W filmie oprócz Redforda zagrała w roli Grace Scarlett Johansson, jej matkę wybitna Kristin Scott Thomas. Film zdobył serca wielu widzów. Ja pierwowzór czytałam wiele lat temu będąc nastolatką. Pamiętałam, że książka bardzo mi się podobała. Słysząc o reedycji od Wydawnictwa @Zysk i S-ka nie wahałam się ani chwili, by po nią sięgnąć po latach. Mimo, że premiera w tym wydaniu odbyła się 7 grudnia 2021, ja swój egzemplarz otrzymałam na początku bieżącego roku. Chcecie wiedzieć, czy film wiernie odzwierciedlił oryginał pióra Nicholasa Evansa? Jeśli tak, to łapcie za tą wspaniałą publikację i czytajcie.

Oto czym, moim zdaniem jest wieczność (…) Po prostu jeden długi ciąg kolejnych teraz. I wydaje mi się, że wszystko, co możesz zrobić, to przeżywać każde teraz, nie przejmując się specjalnie tymi, które już upłynęły, ani tymi, które dopiero nadejdą.” – „Zaklinacz koni” Nicholas Evans.

To historia nie tylko o koniu Pielgrzymie, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku doznaje obrażeń fizycznych i psychicznych. To nie tylko opowieść o czternastoletniej Grace, która wskutek tragedii traci nogę. Nawet nie jest to historia Toma Bookera, nazywanego Zaklinaczem koni, ani Annie MacLean i jej małżeństwa z Robertem. To opowieść o traumie i próbie jej przezwyciężenia. To podróż, którą trzeba przebyć, by odnaleźć to, co utraciliśmy i to, co daje nam szczęście. O tym decyduje Annie. Jej decyzja, by zawalczyć o córkę alokuje ją na urokliwym ranczu, gdzie wśród zwierząt i przyjaznych ludzi Tom zaklina Pielgrzyma. Leczy go i obejmuje terapią. Terapią, której efekty odczuwają wszyscy wokół.

Nie jest to typowa historia miłosna

Evans podzielił książkę na pięć części. Historię zawarł w trzydziestu sześciu rozdziałach. Autor zastosował narrację trzecioosobową, wielokrotnie wplatając w usta bohaterów ważne słowa, ważne spostrzeżenia. Tom Booker zagrany przez Roberta Redforda w firmie, jest identyczny z tym zobrazowanym w książce. Ta sama aparycja, ten sam czar, wewnętrzny spokój i ruchy, gesty jakby wystudiowane, jakby zawsze zaplanowane i nieprzypadkowe. Postać Toma jest najciekawszą w powieści. Tom zna ból i cierpienie. Zna z perspektywy własnego życia z żoną i utraconym synem. Zna z punktu widzenia koni, którymi się opiekuje. Zna z kontekstu Grace i samej Annie. Jak sam mówi „(…) tam, gdzie jest ból, tak jest także czucie, a jak długo jest czucie, tak długo jest też nadzieja.”.

Książkę czytało się bardzo dobrze. Styl mimo, że zawiera wiele opisów scenerii, kontekstu i okoliczności jest przyjemny. Tempo i język nie nużą, nie męczą. Do tego akcja osadzona jest w latach dziewięćdziesiątych. W latach, gdzie korzystaliśmy z dyskietek komputerowych (kto wie, jak one wyglądały?), walkmana, kaset magnetofonowych czy telefonów stacjonarnych. Oprócz wspaniałych opisów przyrody Autor zabrał mnie dodatkowo w świat, który prawie już zapomniałam, w świat gdzie nie byliśmy pokoleniem „head downów”. Bardzo dobrze Autor opisał przemianę Grace. Przez swoje doświadczenie i pomoc od innych Grace wydoroślała. Co dobre, Evans skupił się również na relacji Grace z jej matką, kobietą pracującą z sukcesem w grupie wydawniczej wydającej gazetę. Dla której zwykle liczyły się tylko słupki poczytności. Ta relacja dojrzewa, staje się rzeczywista. Evans opisał najdrobniejszy gest i szczegół, który wzmocnił więź matki z córką. Do tego tłumaczenie. Nie mogę nie wspomnieć o Jerzym Łozińskim, mistrzu nad mistrzami w translacji. Jak zwykle tłumaczenie okazało się genialne. Żadne słowo nie jest użyte przypadkowo. To w 100% dopasowany tekst pod odbiorców w języku obcym. Pan Jerzy Łoziński po raz kolejny zachował intencję autora oraz zaprezentował lekkie pióro. Jest wyśmienitym interpretatorem anglojęzycznych powieści.

 I „Gdyby tylko ludzie potrafili być tak mądrzy jak konie”. – „Zaklinacz koni” Nicholas Evans.

Bądźcie jak one, jak konie – niezwykle mądre zwierzęta potrafiące wyczuć każdy nastrój, każdą trwogę, każdy ruch mięśnia jeźdźca. Czytajcie książkę, z którą warto się zapoznać w przepięknym tłumaczeniu. Czytajcie „Zaklinacza koni”!!!

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Jedna uwaga do wpisu “„Zaklinacz koni” Nicholas Evans

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s