„Współautorzy” Aleksandra Marinina

WSPÓŁAUTORZY

  • Autorka: ALEKSANDRA MARININA
  • Seria: ANASTAZJA KAMIEŃSKA (tom 25)
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 560
  • Data premiery: 23.02.2022r.
  • Data 1 wydania polskiego: 01.01.2004r.

Do cyklu o Anastazji Kamieńskiej powróciłam po latach tomem 24 pt. „Zasada trzech sprzeciwów” (recenzja na klik). Wówczas Major Kamieńska rozwikłała zagadki kryminalne – mimo rekonwalescencji po złamanej nodze – związane ze zbrodniami dziejącymi się wokół jednej, szacownej rosyjskiej rodziny. Wydawnictwo @Czwarta Strona wydało 23 lutego br. kolejny tom serii pt. „Współautorzy”. I choć kwestie rosyjskie w tym momencie nie są moimi ulubionymi, lekko się ociągając sięgnęłam do najnowszej propozycji wydanej autorki, Aleksandry Marininy.

Ale rany bardzo bolą… Rany pozostawione przez upokorzenie, oszustwo i niesprawiedliwość. Co z nimi począć? Zlekceważyć i zapomnieć? Niech sobie bolą? A kto powiedział, że przestaną boleć, jeżeli człowiek zrobi to, co uważa za przywrócenie sprawiedliwości? Rany pozostaną, podobnie jak pamięć o oszustwie i upokorzeniu, dojdzie tylko zrozumienie tego, że w odpowiedzi na zadany ból ty też zadałeś komuś ból. I to wszystko. Żadnej ulgi. Pojawi się jedynie niepotrzebny ciężar.” -„Współautorzy” Aleksandra Marinina.

Dwa pozornie niezwiązane ze sobą kryminalne wątki. Jeden toczy się wokół projektu pisarskiego o nazwie Wasilij Bogusławski. To pod tym imieniem i nazwiskiem trójka osób wydaje poczytne kryminały. Trzon zespołu stanowi znany pisarz Gleb Bogdanow, wspiera go w roli kreatywnej autorki fabuł Jakaterina Sławczikow, a za eksploatatora robi Wasilij Sławczikow, jej pasierb. Każdy z nich ma inną historię, inne predyspozycje, które finalnie łączą się w jeden pisarski talent. To niby zaczyna interesować się para naukowców, którzy starają się odzyskać bardzo ważne materiały dziennikarskie. Drugi związany jest ze śmiercią ciężarnej Jeleny, młodej żony biznesmena Jegora Safronowa, która do niedawna była recepcjonistką w jego salonie urody. Safronow od razu staje się podejrzany, tym bardziej, że do ślubu doszło w wyniku jednej wspólnej nocy. W pewnym momencie podpułkownik Kamieńska zaczyna łączyć te dwie sprawy. W pewnym momencie śledczy zaczynają odkrywać drugie dno. Z przeszłości odkrywają związki, które doprowadziły do późniejszych śmierci. Czy to przypadek, czy w pełni zaplanowane morderstwa?

Po przeczytaniu „Współautorów” mam podobne odczucia jak po lekturze tomu 24. Marinina to bez wątpienia mistrzyni kreowania zawiłych, skomplikowanych i wielowarstwowych wątków. Kompozycje jej seryjnych książek są zawsze takie same. Dużo się dzieje, jest wiele ofiar. Śledczy markotnie i mozolnie rozgrzebują przeszłość zamordowanych szukając jakiejkolwiek rysy, jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Snują rozmaite hipotezy, które Marinina obala w trakcie rozwijania fabuły, by finalnie czytelnika totalnie zaskoczyć w zakończeniu. Okazuje się, że mąż nie ma znaczenia, wielokrotne rozwody również, niechęć do byłego męża własnej żony nie ma związku, a trudne relacje z pasierbem w ogóle nie miały miejsca. Do tego dochodzi zawsze wiele wątków obyczajowych; rozwody, niespełniona miłość, zakazany romans, rys psychologiczny skonstruowany na dziecięctwie bohaterów i ich relacjach z rodzicami, powątpiewanie w ojcostwo, niespełnione ambicje literackie, uzależnienie od szybkiego seksu bez zobowiązań, liczni partnerzy seksualni i wiele, wiele innych. W tym wszystkim podpułkownik Kamieńska stara się zdać egzamin na doktorat by uniknąć emerytury w wieku kolejnych dwóch lat i żyje w symbiozie ze swoim mężem również naukowcem Loszką. Wierzcie, że nie pospojlerowałam za bardzo, gdyż wątków wokół głównej fabuły Marinina namnożyła znacznie więcej. Nadal bardzo mi się podoba Kamieńska, mimo, że jest totalnie oddana swemu mężowi. To oddanie nie jest jednak jej słabością. Jest jej wyłącznie ludzką twarzą. Jak sam o niej mówi jej przełożony: „Och, Kamieńska (…) Z tobą są wieczne problemy…Niby jesteś mądrą babą i znasz się na robocie, ale przy tobie człowiek się czuje tak, jakby siedział na beczce z prochem. Nie mogę się doczekać aż przejdziesz na emeryturę.” Aśka vel Nastka Kamieńska taka właśnie jest. Potrafi i skłamać, i postąpić niezgodnie ze sztuką milicyjną, byle tylko osiągnąć cel i zbliżyć się do prawdy.

Bardzo cenię w książkach z serii to zachłyśnięcie się Marininy światem naukowców. I w tej, i w poprzedniej książce jej autorstwa od ciekawych, inteligentnych, szanowanych naukowo postaci aż się roi. Profesorowie prawa, wybitni inżynierowie, pisarze z tradycjami, artyści i inni. To świat, który autorka odwzorowuje z wielkim zaangażowaniem w każdym szczególe, w zachowaniu, w opisie postaci i jej doświadczeniu, nawet w scenografii mieszkania i sposobie zachowania, a także tradycjach i obyczajach. Zgłębiając w roli czytelnika ten naukowo – profesorski świat miałam wrażenie jakbym obcowała sama z bardzo inteligentnymi i arcy-wybitnymi osobistościami. Jakbym sama z nimi dyskutowała i biła się na argumenty. Jakbym była częścią ich świata.

Sama koncepcja projektu Bogusławskiego zasługuje na wielkie uznanie. Nie jest to oszustwo. Prawda jest objawiana od początku do końca, co nie ma negatywnego wpływu na poczytność kryminałów. Pomysł Marinina dopracowała w każdym szczególe. Niezwykle inspirujące okazało się zanurzenie w dysputach i dyskusjach członków zespołu, w trakcie których każdy przedstawiał swoje racje i bronił swego stanowiska. A tylko siła argumentacji mogła doprowadzić do korzystnego dla którejś ze stron rozstrzygnięcia. Koncepcja Wasii odnośnie duszy dziecka mnie rozczuliła. Podobnie jak z uśmiechem na ustach czytałam o podarku dla Nastki od jej własnego męża. Nie wiem czy chciałabym dostać małą figurkę drewnianego starca, która miałaby mnie oswoić z przemijaniem. Zdecydowanie doceniam jednak pomysł i jego rozpisanie na kartach powieści.

(…) nie ma żadnego znaczenia, jak przeżywamy życie, bo życie to zaledwie jeden epizod w długim łańcuchu rozmaitych epizodów. Nic nie szkodzi, jeżeli jeden epizod się nie uda, następny będzie inny, o wiele lepszy.” -„Współautorzy” Aleksandra Marinina.

I to życie przedstawione z różnych perspektyw, w różnych osobach, bardzo urozmaiconych, jest zaletą tej powieści. To proza z całą kawalkadą osobliwości i zagadkami, które się tylko mnożą. Ot, chociażby śmierć dziennikarza. Nawet ona ma znaczenie. Bo przecież:

Z jakiegoś powodu nikt nie chce wierzyć w nieszczęśliwe wypadki przydarzające się dziennikarzom(…). Nieszczęśliwy wypadek może się przydarzyć każdemu: dozorcy wujkowi Wani, mistrzowi olimpijskiemu, a nawet agentowi. Tylko nie dziennikarzowi. Jeżeli dziennikarz nie umiera śmiercią naturalną na skutek długotrwałej choroby, to jasne, że walczył o prawdę…”-„Współautorzy” Aleksandra Marinina.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu @Czwarta Strona.

Jedna uwaga do wpisu “„Współautorzy” Aleksandra Marinina

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s